|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Praca / Edukacja - Moja emerytura
Sylwester - 2010-08-21, 14:30 Temat postu: Moja emerytura Moja emerytura
Wiele osób krytykuje działalność ZUS. Ja także przyłączam się do tego nurtu, gdyż uważam, że nawet kretyn lepiej zrobi wydając te pieniądze tak jak będzie chciał. Krytyka jednak nie może być pełna nie podając alternatywy. Większość krytykujących ma na to rozwiązanie w postaci funduszy inwestycyjnych. Trudno im się dziwić, dostają przecież za to prowizję, gdyż przeważnie są przedstawicielami tych funduszy. Sprowokowany, dzisiaj opisuję jak wygląda mój prywatny plan emerytalny, który każdemu polecam.
Największym problemem związanym z emeryturami jest to, jak mi się przynajmniej wydaje, że na starość nie oszczędzamy cegieł, ubrań, węgla, jedzenia, ogólnie rzeczy materialnych, tylko obietnice zapisane na papierze. Jeżeli jest to emerytura z ZUS to znaczy to tyle, że Państwo obiecuje, że innym zabierze i nam da, tak samo jak nam zabierało i dawało innym. Każda obietnica jest ryzykowna, a ta wydaje się ryzykowna z dwóch powodów. Po pierwsze jeżeli rządy w Polsce, będę nadal żeglowały w stronę coraz większego socjalizmu i zadłużania to może się okazać, że nie będzie komu zabierać. Po pierwsze dlatego, że dzieci jest mało, po drugie dlatego, że podatki będą za wysokie a z pustego to i Salomon nie zabierze, a po trzecie ci, którzy będę mieli inicjatywę wyjadą do afryki tam rozwijać biznes, gdyż nie będzie tam barier formalno-podatkowych.
Drugie zagrożenie związane z obietnicą ZUSu jest takie, że jak Polska będzie nadal żeglować w stronę socjalizmu, ale dojdzie do punktu krytycznego, ludzie zdadzą sobie sprawę z długów i lipnej sytuacji i Korwin-Mikke lub inny skrajny, pro rynkowy człowiek dojdzie do władzy. Wtedy i tak będziemy musieli liczyć tylko na siebie. W lewo źle i w prawo też źle.
Tak jak już napisałem, najpopularniejszą alternatywą dla ZUS są fundusze inwestycyjne. Ale FI to także tylko obietnica. Dajemy komuś pieniądze, a on je inwestuje i obieca nam wypłacić zyski. Fundusz zainwestuje np. w obligacje, a za kilka lat Państwo powie, że ich nie odkupi i tyle. Tak jak było z Polskimi obligacjami przedwojennymi.
Obligacje przedwojenne były formą pożyczki społeczeństwa dla państwa, które przygotowywało się do ewentualnej wojny. Niestety, później okazały się bezwartościowe. Do wyroku Trybunału były gratką kolekcjonerską, wiele osób rozpalało nimi w piecu, nie przedstawiały większej wartości. Były nic nie warte, bo rząd powiedział, że ich nie odkupi i tyle. Dopiero teraz Trybunał Konstytucyjny nakazał respektowanie tych obligacji i nabrały one na wartości. Cóż z tego, że obligacje znowu mają wartość, jak ci co zainwestowali w nie pieniądze na swoją emeryturę już dawno zdążyli zejść z tego świata. A skoro Państwo może taki wałek zrobić (Grecja czy Dubaj już są niewypłacalne, kolejne Państwa są w kolejce) to dlaczego nie może tak zrobić prywatna firma, ogłosić upadłość i zniknąć z rynku jak np. Andersen i po pieniądzach.
Przypomniał mi się dowcip. Do Mośka przychodzi Rabin i pyta się dlaczego Mosiek jest taki smutny. Ten mu odpowiada. Bo pożyczyłem od Icka pieniądze i nie mam mu z czego oddać. Rabin wstał otworzył okno i krzyczy: Icek! Icek! Ten odpowiada co si stało Rabinie. Rabin na to Mosiek ci nie odda pieniędzy! Zamknął okno i zwrócił się do Mośka tymi słowami – widzisz, teraz to już gego problem. Oczywiście na FI i akcjach można zarobić, ale żeby trzymać w nich pieniądze na emeryturę? Absolutnie.
Mówiąc zaufaniu do czarodziei inwestycyjnych trzeba wspomnieć o takich niebezpieczeństwach jak to co zrobił Pan Bernard Madoff. A miało być tak pięknie. Przecież finansami zarządzał sam współtwórca NASDAQ! Czy chociażby wyciszana afera związana z Warszawską Grupą Inwestycyjną, którą markowały takie nazwiska w Radzie Nadzorczej jak Richard Mbewe, Dariusz Rosati, Witold Orłowski, Henryka Bochniarz czy Zbigniew Basak. No jak im nie ufać? Wszak tyle razy są w telewizorze. A jednak WGI to przekręt na setki milionów.
Jak już więc wiemy nie oszczędzać na emeryturę obietnic. Pod tą dewizą wiąże się także nie oszczędzanie na emeryturę pieniędzy, gdyż dzisiejszy pieniądz to także obietnica i to w dodatku obietnica wysoko opodatkowana inflacją.
Tak jak powiedziałem na wstępie, problemem jest to, że nawet jak dzisiaj mamy duże pieniądze to bardzo trudno jest utrzymać ich wartość w czasie. Jeżeli zainwestujemy to możemy stracić, jak będziemy trzymać to inflacja nam zeżre. Pytanie związane z pieniędzmi na emeryturę nie brzmi jak je zainwestować czy pomnożyć, tylko jak je zachować, aby jak najmniej straciły na wartości.
Jeżeli kupimy samochód, to już po wyjeździe z salonu traci on dużo na wartości, a po 20 latach możemy zapomnieć, że go sprzedamy. Trzeba więc pieniądze wymienić na takie towary, które nie tracą na wartości. Mam tutaj na myśli 2 konkretne towary. Pierwszym z nich jest złoto, a drugim ziemia.
Kiedy Henry Ford w 1916 roku sprzedawał Model T po 350 dolarów. Cena uncji złota (ok 33 gramy) w tym okresie wynosiła 20,67 dolarów. Można powiedzieć, że za 18 uncji złota można było kupić samochód. Dzisiaj uncja złota kosztuje 1180 dolarów, 18 uncji to 21 240 dolarów czyli jakieś 66 260 złotych. Jakimś cudem to nadal jest kwota, która pozwala kupić samochód. Ferrari z tego nie będzie, ale będzie całkiem przyzwoite autko.
W książce “Nigdy nie gaśnie nadzieja” Feliks Zandman (kto nie czytał to zapraszam na www.alternatus.pl, koniecznie przeczytać) opisuje historię, że jego ojciec czy dziadek, nie pamiętam już, w getcie wymienił 100 g sztabkę złota na 50kg worek ziemniaków. Oczywiście nie dlatego, że złoto straciło na wartości, ale dlatego, że ziemniaki na wartości zyskały. W tak trudnych czasach za pieniądze z tak galopującą inflacją by się takiego targu nie zrobiło.
Drugim takim towarem jest ziemia. Nie budynki czy mieszkania, tylko ziemia. Budynki mają tą wadę, że się zawalają, są powodzie, podtopienia pożary czy bombardowania dywanowe oraz mają tę wadę, że trzeba je pilnować, ogrzewać, bo grzybieją i niszczeją same z siebie. Pusta ziemia, pole czy łąka jest wolna od tych wad. Jak zaleje to wyschnie, a jak się spali to odrośnie. Dodatkową zaletą jest to, że tak jak złoto, ziemia ma ograniczone zasoby. Jest jej tyle ile jest i więcej ani mniej nie będzie. Nawet gdyby morze się podniosło lub wyparowało to te procesy trwają setki tysięcy lat.
Co w ziemi i złocie jest jeszcze takiego ciekawe? Ano to, że zarówno kupno jak i sprzedaż wymaga od nas zaangażowania i nie da się tego zrobić z dnia na dzień jest więc mała pokusa sprzedania tego co się posiada jeżeli nagle potrzebujemy gotówki np. wesele dzieci itp. A właśnie na takie potrzeby ludzie uszczuplaną swoje “fundusze inwestycyjne” na emeryturę, a tak trzeba znaleźć jakiś inny sposób lub też konsumować skromniej. Dopiero jak nas przyciśnie porządnie to złoto sprzedamy, pieniądze wrzucimy na lokatę i powoli będziemy przejadać. A jeżeli zjemy złoto i nie będziemy mieli dochodu na starość to hipoteka odwrotna na posiadanej ziemi i mamy pieniążki do końca życia.
Oczywiście plan jest taki, aby nigdy z tych pieniędzy nie korzystać. Aby zawsze utrzymywać się z własnej, aktualnej wykonywanej pracy. Ludzie nie szanują tych którzy nie utrzymują się z własnej pracy. Sami też siebie nie szanujemy kiedy nie zarabiamy, gdyż wydaje nam się i słusznie, że nie jesteśmy już potrzebni innym. Wszak nasz dochód świadczy o tym, jak bardzo pomogliśmy innym, a bogactwo jest nagrodą od społeczeństwa za przydatne dla ogółu życie. Żyć z oszczędności to tak jak przyznać się do tego, że kiedyś byliśmy przydatni i to bardzo przydatni i otrzymywaliśmy za tą przydatność nagrodę, a teraz już na tę nagrodę nie zasługujemy, toż to będzie porażka.
Nie zawsze jednak można pracować, gdyż wypadki czy choroby chodzą po ludziach. Wtedy powinniśmy mieć zabezpieczenie i właśnie na takie sytuacje oszczędzamy pieniądze. Nie żadne 65 czy 55 lat, ale pracować do kiedy się da, a jak się nie da to mają być oszczędności i koniec.
Cały plan emerytalny, który mam nadzieję wprowadzić w życie to kilkadziesiąt hektarów ziemi oraz kilkadziesiąt uncji złota zakopanych, jak to znajomy powiedział 25 kroków na północ od starego dębu. Druga część planu to zgromadzić to z zamysłem, że nigdy nie będzie się tego używać. Nie zamierzam tutaj robić analizy czy przekonywać ludzi do takiej samej decyzji. Sprzedawcy funduszy zaraz wyrzucą swoje argumenty itp. Zostałem sprowokowany przez przesympatyczną emerytkę do napisania na ten temat więc napisałem jaki mam plan. A to jak wy zrobicie to już wasza sprawa.
Ważne:
Zapraszam was na stronę Kolibra, abyście się zapisali na petycję, aby konstytucyjnie zabronić posłom dalszego zadłużania:
www.dlug.koliber.org
Źródło:
http://www.kamilcebulski.pl/moja-emerytura/
krytyczny - 2010-08-22, 10:08
To oczywiście taki żart?! Nie sądzę, żeby takie propozycje składał ktoś inny niż "kabareciarz".
Mateusz - 2010-08-22, 10:29
Czemu? Kabareciarzami można nazwać ludzi głównie polityków którzy obiecują ludziom emerytury.
Przecież jeszcze nie tak dawno zus zaciagal kredyty z banków komercyjnych. Czyżby nie miał pieniędzy na wypląte emerytur?
Skoro dziś emeryci dostaja po 600-800zł emerytury to ile mogą dostać kolejne osoby? Biorąc pod uwagę to ze przyrost naturalny w Polsce niewielki, a zus pieniądze ze składek przeznacza na wypląte bieżących świadczeń...
To jak myślisz skąd ty czy moi rodzice dostaną jakakolwiek emeryturę?
Jesteś w stanie udzielić odpowiedzi na to?
Jaki ty masz pomysł na swoją emeryturę skoro uważasz ze inwestowanie w ziemie czy złoto jest głupie?
miko 005 - 2010-08-22, 15:49
Mateusz napisał/a: | Skoro dziś emeryci dostaja po 600-800zł emerytury |
Zatem mówimy o emerytach tych "normalnych" wywodzących się z ludu pracującego. Wnioskuję to po wysokości emerytury .
Zakładam jeszcze, że nie doczekamy się czasów, kiedy to nasze zarobki będziemy dostawać w całości do ręki, a nie jak dzisiaj, odpowiedni % na ubezpieczenia; emerytalne, rentowe, zdrowotne, chorobowe i jakieś jeszcze XXX.
Mateusz napisał/a: | Jaki ty masz pomysł na swoją emeryturę skoro uważasz ze inwestowanie w ziemie czy złoto jest głupie? |
Nie, inwestowanie w złoto, czy ziemię nie jest głupim pomysłem (przepraszam, że odpowiadam za krytycznego, On pewnie wysunie swój pomysł ). Tylko podpowiedz tym ludziom, klasie robotniczej, jak mają zebrać odpowiednie środki na takie inwestycje. Porównaj dzisiejsze zarobki w okolicy i skonfrontuj je z wydatkami. Następnie dowiedz się ile kosztuje ziemia (nie wiem czy chodzi o orną, czy budowlaną, pewnie tę drugą), i ile kosztuje uncja złota.
Z takiej normalnej pracowniczej wypłaty, postaraj się doliczyć ile ludzie mogą miesięcznie odłożyć na w/w, i ile potrzeba tej ziemi oraz złota, aby wystarczyło to na przyszłe, dostatnie życie emeryta.
Wiem, wiem Jedynym sensownym rozwiązaniem, jest likwidacja tych wszystkich składek. Bierzesz pieniądze i robisz z nimi co chcesz, starość należy do Ciebie
Ale tylko zdrowe i idylliczne życie pozwoliło by nam spełnić warunek sukcesywnego i systematycznego odkładania pieniędzy na starość. Niestety, życie jest okrutne i poprzeplatane różnymi nieprzewidzianymi epizodami, które wymagają nakładów finansowych. A w stanach skrajnych, nie myślimy o jutrze.
|
|