Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Aktualności / Wydarzenia - Obchody wybuchu II Wojny Światowej w Wieluniu 2010

Administrator - 2010-08-28, 20:39
Temat postu: Obchody wybuchu II Wojny Światowej w Wieluniu 2010
Wieniec biało-czerwonych kwiatów ułożonych w kształcie godziny 4.40 złożą 1 września o świcie pod obeliskiem pod dawnym szpitalem im. Wszystkich Świętych przy ul. Piłsudskiego świadkowie bombardowania Wielunia.

Ich udział w uroczystościach jest zawsze symboliczny i zawsze pewny. Zarówno świadkowie jak i kombatanci zostali zaproszeni przez starostę Andrzeja Stępnia oraz burmistrza Mieczysława Majchera na uroczysty obiad.

- Chcemy, by pamięć o tragedii miasta przetrwała w świadomości przyszłych pokoleń. Dlatego wszystko co robimy, wszystkie nasze inicjatywy poświęcamy przede wszystkim młodzieży - podkreśla jeden ze świadków Eugeniusz Kołodziejczyk. - 1 września 1939 roku to była tragedia, która zaważyła na całym naszym życiu. I teraz chcemy o tym życiu opowiadać, dzielić się swoimi przeżyciami, by dać świadectwo prawdzie. Prawdzie o tym, że wojna zaczęła się nie od zbrojnego ataku, ale od bombardowania niewinnego miasta.

Dlatego świadkowie chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami. Opowiadali o nich szeroko w filmie "13 Cegieł", ale nie tylko. Wiele wywiadów udzielili też dla niemieckich telewizji.

W ubiegłym roku z inicjatywy naocznych świadków utworzono Tablicę Pamięci. Znalazło się na niej ponad 50 nazwisk osób, które przeżyło bombardowanie Wielunia. W tym roku tablica ma zostać przekazana Muzeum Ziemi Wieluńskiej. Wcześniej jej kopia trafiła m.in. do rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. Miało to miejsce podczas ubiegłorocznych uroczystości związanych z 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej w Wieluniu oraz podczas otwarcia wystawy o bombardowaniu miasta w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Brukseli.

Rok 2009 zapisał się zresztą w świadomości mieszkańców jako jeden z przełomowych, jeśli chodzi o przebijanie się prawdy o bombardowaniu Wielunia do ludzkiej świadomości.

- Po ubiegłorocznych uroczystościach można mówić, iż spełniło się pragnienie serca wszystkich wielunian, aby pamięć o tym co się wydarzyło 1 września funkcjonowała w ludzkiej świadomości. Tutaj w naszej ojczyźnie i poza jej granicami - uważa burmistrz Mieczysław Majcher. - Organizowane wspólnie ze Starostwem Powiatowym wrześniowe uroczystości rocznicowe miały wyjątkową oprawę i szczególnie podniosły, ogólnopolski charakter. Wielką rangę nadała im obecność w Wieluniu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Dzień wcześniej na konferencji naukowej zaszczycił nas swoją obecnością i zabrał głos Marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski. Pan Marszałek uczestniczył również i przemawiał podczas uroczystości odsłonięcia obelisku upamiętniającego pomordowaną w czasie II wojny światowej w Wieluniu i na Ziemi Wieluńskiej ludność pochodzenia żydowskiego. Była jeszcze moneta, znaczek, publikacje, wystawy i inne przedsięwzięcia, które można by długo prezentować.

Pokłosiem wszystkich inicjatyw jest specjalna publikacja przygotowana przez Muzeum Ziemi Wieluńskiej (piszmy o niej szerzej na następnej stronie).

W kraju, okazję do przypominania o wieluńskiej tragedii miała delegacja z Gminy Wieluń, która gościła w dniach 31 sierpnia - 2 września 2009 r. w Gdańsku na zaproszenie prezydenta tego miasta. Symboliczna garść ziemi przywiezionej z Wielunia znalazła się w specjalnej urnie, którą następnie wmurowano w fundament mającego powstać Muzeum II Wojny Światowej. W Gdańsku w tym czasie mówiono głośno i z najwyższych trybun o wydarzeniach wieluńskich z 1 września 1939 r.

Z Brukseli wystawa przygotowana przez Muzeum Ziemi Wieluńskiej trafiła do Osterburga - partnerskiego miasta w Niemczech, gdzie była przez długi czas eksponowana w ratuszu miejskim. Uroczyste otwarcie wystawy nastąpiło z udziałem delegacji wieluńskiej.

Głośno było o Wieluniu, o jego bogatej historii i licznych inicjatywach pokojowych także podczas ubiegłorocznego Walnego Zgromadzenia Międzynarodowego Stowarzyszenia Miast Orędowników Pokoju, które miało miejsce w Sarajewie. Drugi rok Wieluń jest członkiem tego Stowarzyszenia, do którego należy ponad 90 miast z całego świata. Na posiedzeniu plenarnym uczestnicy mieli okazję obejrzeć 15-minutowy film prezentujący wieluńskie uroczystości z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Reprezentanci miast z całego świata byli pełni uznania dla naszych działań na rzecz upamiętniania tamtych tragicznych wydarzeń oraz dla realizowanych projektów na rzecz pokoju, wzajemnej tolerancji, porozumienia między narodami.

Tegoroczne uroczystości będą nieco skromniejsze. Odbędą się pod honorowym patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. Tego pierwszego na obchodach nie należy się raczej spodziewać.

- Okrągłe rocznice staramy się czcić bardziej uroczyście, ale tegoroczne obchody będziemy obchodzić godnie i z powagą. Zapraszamy do udziału w nich wszystkich mieszkańców Wielunia. Zaczynamy tradycyjnie o godz. 4.40 dźwiękiem syren alarmowych - informuje Dariusz Leman, naczelnik wydziału promocji, programowania rozwoju i funduszy europejskich Urzędu Miejskiego.

Główne uroczystości odbędą się przy ul. Piłsudskiego. W związku z tym nad ranem w środę w godz. 4.00-6.00 będzie ona zamknięta.

Program obchodów:

Godz. 4.40
Uroczystość przy ul. Józefa Piłsudskiego (siedziba Kolegium Nauczycielskiego, II Liceum Ogólnokształcącego i Szkoły Podstawowej nr 4 w Wieluniu), złożenie hołdu ofiarom bombardowania Wielunia w dniu 1 września 1939 r.
- włączenie syren, inscenizacja uliczna
- część oficjalna

Godz. 11.00
Uroczysta inauguracja roku szkolnego 2010/2011 w Gimnazjum nr 2 w Wieluniu (os. Wyszyńskiego 30 a) połączona z wręczeniem aktu nadania szkole imienia "Wieluńskich Batalionów Obrony Narodowej"

Godz. 17.00
Msza św. celebrowana przez ks. abp. dr. Stanisława Nowaka - Metropolitę Częstochowskiego, miejsce: fundamenty wieluńskiej fary przy ul. Królewskiej

Godz. 19.30
Projekcja filmu "Wieluń - 13 Cegieł", miejsce: kino-teatr ul. Gabriela Narutowicza 2

Źródło: Dziennik Polska

miko 005 - 2010-08-29, 11:51

W związku ze zbliżającą się kolejną, 71-szą rocznicą wybuchu II Wojny Światowej, można natknąć się na artykuły, w prasie i internecie, poświęcone tamtym czasom. I całkiem miło jest, nam wielunianom, przeczytać również o Wieluniu, który zaczął odczuwać cierpienia tej wojny, jako jedne z pierwszych miast w Polsce.
Artykuł ukazał się na łamach Tygodnika Katolickiego NIEDZIELA , a w całości zamieszczony też na stronach wp.pl, z których to właśnie pozwoliłem sobie go "wkleić" do tego tematu.

Niby już wszytko wiemy, ale warto przypomnieć sobie owe fakty, bądź też dowiedzieć się może czegoś nowego.

Cytat:
Wojna zaczęła się w Wieluniu

Kolejna rocznica wybuchu największej wojny w dziejach ludzkości pobudza do refleksji. Jej początek miał miejsce na naszych ziemiach.
W Wieluniu na tablicy pamiątkowej, umieszczonej w 1959 r. na miejscu szpitala zbombardowanego przez Niemców w pierwszym dniu wojny, czytamy: „Tu dokonał się 1 września 1939 r. o godz. 4.40 pamiętny akt bezprawia, przemocy i zbrodni hitlerowskiej na bezbronnej ludności miasta Wielunia”. Jednak fakt rzezi Wielunia był zapomniany przez całe dziesięciolecia. Dziś uważany przez wielu Polaków za symboliczny początek ataku Niemiec na Polskę w 1939 r., symbol okrucieństwa wojsk niemieckich. Wieluń był pierwszym miastem niemal doszczętnie zniszczonym podczas II wojny światowej.

Początek wojny

Pierwsze strzały II wojny światowej padły niedaleko granicy polsko- -niemieckiej – w Krzepicach, potem w Szymankowie, w Wieluniu i na Westerplatte. Na pewno mianem symbolicznego miejsca, gdzie rozpoczęła się dla Polaków II wojna światowa, można określić Wieluń.

Właśnie w tym niewielkim, liczącym ok. 15 tys. mieszkańców, prowincjonalnym miasteczku, 1 września 1939 r. o godz. 4.40 niemieckie lotnictwo przeprowadziło atak bombowy. Wieluń przed wojną leżał w odległości ok. 15 km od granicy II Rzeczypospolitej z III Rzeszą Niemiecką. Nie stacjonowały tam żadne oddziały wojskowe, nie było także zakładów przemysłowych. Wieluń nie był nawet węzłem komunikacyjnym. Jego mieszkańcy mogli się więc czuć w miarę bezpiecznie mimo groźby wybuchu konfliktu zbrojnego z Niemcami. W Wieluniu nikt nie spodziewał się ataku z powietrza – nie było ku temu żadnych logicznych przesłanek. A jednak bombardowanie miast było już w tamtych czasach znane. Niemiecki Legion Condor, wspierający gen. Francisco Franco – głównodowodzącego wojsk nacjonalistycznych podczas wojny domowej w Hiszpanii, dokonywał ataków lotniczych na cele cywilne. To niemieccy lotnicy zbombardowali baskijskie miasteczko Guernica 26 kwietnia 1937 r. Zginęli tam cywile – ponad 1000 osób i zostało zniszczonych ponad 60 proc. domów. Guernica była siedzibą lokalnego rządu, ważnym węzłem komunikacyjnym, mieściły się tam fabryka broni i koszary, więc – w przeciwieństwie do Wielunia – mogła się spodziewać ataku. Rozkaz zbombardowania Wielunia 1 września 1939 r. wydał generał major Wolfram von Richthofen – odpowiedzialny za zbombardowanie Guerniki były szef sztabu, a potem dowódca Legionu Condor; we wrześniu 1939 r. dowódca niemieckiego lotnictwa szturmowego, które w 1939 r. bezlitośnie bombardowało również Warszawę. Istnieje hipoteza, że Niemcy chcieli przetestować w Wieluniu – podobnie jak w Hiszpanii – siłę rażenia bomb, nowe samoloty oraz założenia taktyczne dla lotnictwa – formacji, która wyrosła na decydującą na polu walki.

W imię prawdy
Prawdę o zrównaniu z ziemią Wielunia przez Luftwaffe przedstawił w mediach, zarówno niemieckich, jak i polskich, niemiecki dziennikarz Joachim Trenkner. W 1989 r. niemiecka telewizja publiczna wyemitowała przygotowany przez niego film dokumentalny o nalocie na Wieluń. W Polsce w 1999 r. ukazał się artykuł Trenknera „Wieluń, czwarta czterdzieści” („Tygodnik Powszechny”, nr 36, 5 września 1999 r.). Dziennikarz dotarł m.in. do dokumentów dotyczących nalotu 1 września 1939 r., rozmawiał także z mieszkańcami Wielunia pamiętającymi bombardowanie. Sprawę zbrodni w Wieluniu badał prof. Tadeusz Olejnik, długoletni dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej. W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej ukazała się jego książka „Wieluń – polska Guernica”.
Wykonawcami zbrodniczego rozkazu gen. von Richthofena byli kpt. Walter Sigel i mjr Oskar Dinort – dowódcy eskadr 2. i 76. bombowców nurkujących, tzw. sztukasów z 4. Floty Powietrznej Luftwaffe. Wieluń był łatwym celem – nie było tam obrony przeciwlotniczej. „Sztukasy” wystartowały z lotniska wojskowego w Nieder Ellguth (obecnie Ligota Dolna), mniej więcej w połowie drogi między Wrocławiem a Opolem, skąd do Wielunia było tylko 20 minut lotu. Nalot na Wieluń przebiegał w trzech falach. Pierwsza fala samolotów – 29 maszyn – uderzyła w zachodnią część miasta. „Sztukasy” schodziły do ataku tzw. lotem nurkowym. Samoloty te miały zamontowane specjalne syreny (tzw. syreny Udeta). Głośnym wyciem miały paraliżować wroga. Do bomb mocowano kartonowe rurki, które wydawały przenikliwy, ogłuszający gwizd, gdy bomba spadała na ziemię. Jedne z pierwszych ładunków wybuchowych spadły na cel chroniony konwencjami międzynarodowymi – szpital pw. Wszystkich Świętych, wyraźnie oznaczony na dachu symbolem Czerwonego Krzyża.

Podobny los spotkał położony nieopodal budynek oddziału położniczego oraz gmach szpitala zakaźnego przy ul. Piłsudskiego. To, co stało się w wieluńskim szpitalu, opisał jego wieloletni dyrektor Zygmunt Patryn: „Spadła bomba na ogród szpitalny w pobliżu domu, w którym zajmowałem mieszkanie na pierwszym piętrze. Dom zachwiał się. Zbiegłem boso, z ubraniem w ręku, na parter. Zauważyłem tam kilka osób z personelu szpitalnego, nakazałem im ucieczkę do ogrodu. Gdy leżeliśmy w ogrodzie pod drzewami, samoloty niemieckie ukazały się znowu nad zabudowaniami szpitalnymi i zrzuciły drugą bombę tuż przy budynku mieszkalnym. Budynek ten zawalił się tym razem. Spadła trzecia bomba, bardzo blisko głównego gmachu. Zostaliśmy zasypani piaskiem. Podniosłem się szybko i pobiegłem wówczas do chorych. Zdążyłem jednakże dobiec tylko do drzewa orzechowego rosnącego przy ścianie głównego gmachu, a czwarta z kolei bomba zrzucona na teren szpitala zdruzgotała prawie połowę tego gmachu. Wbiegłem do gmachu, którego część południowo-wschodnia leżała w gruzach. Tam przybiegła do mnie z budynku dla zakaźnie chorych siostra pielęgniarka z urwaną częścią dłoni. Pobiegłem do budynku położniczego, który był również zawalony. Wracając do głównego gmachu, natknąłem się na zwłoki dwóch zabitych. Sale – operacyjna i opatrunkowa – były w gruzach. Kazałem siostrom drzeć bieliznę i opatrywać rannych. Matki i noworodki położyliśmy na furmankę i odesłaliśmy do Sieradza. Położna odebrała dwa porody w parku szpitalnym” (cyt. za Cezary Gmyz, „Rzeźnia wieluńska”, „Wprost” nr 36, 3 września 2008 r.).

Kolejny atak
Drugi nalot (również 29 samolotów) został przeprowadzony pół godziny po zakończeniu pierwszego, a jego celem była wschodnia część miasta. Podczas trzeciego ataku, w którym znów uczestniczyło 29 maszyn, ponownie zbombardowano szpital, gdzie w sumie zginęło 26 chorych, dwie zakonnice i cztery pielęgniarki. Ta liczba byłaby większa, gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej z powodu zagrożenia wojennego dyrektor kazał wypisać ze szpitala osoby w lżejszym stanie, by zrobić miejsce dla ewentualnych rannych.
Niemcy zrzucili na Wieluń łącznie 380 bomb, które zabiły ok. 1200 osób, w tym dzieci i chorych. Miasto zostało zniszczone w 70 proc., a samo ścisłe centrum w 90 proc., m.in. ratusz miejski, budynki sakralne – kościół farny i klasztor poaugustiański oraz synagoga. Niemieckich samolotów, które zbombardowały Wieluń, nikt nie atakował, wszystkie wróciły na lotnisko do Nieder Ellguth. Żaden z pilotów nigdy nie odpowiedział za tę zbrodnię wojenną. W sprawie bombardowania Wielunia nikt nie został nawet przesłuchany. Jak podaje Cezary Gmyz („Rzeźnia wieluńska”), przed kilku laty niemieccy śledczy „wyjaśnili” polskim prokuratorom, że „to, co według ocen polskich prawników jest zbrodnią wojenną, według ocen prawników niemieckich mieści się w ramach działań wojennych, a jeżeli nawet w ich ramach doszło do zabójstw wykraczających poza wojenną konieczność, to czyny te uległy przedawnieniu. Nie mogą być zatem ścigane w RFN”. W Niemczech – kraju, który wywołał II wojnę światową, kraju, gdzie sprawcy wielu zbrodni wojennych pozostają bezkarni, obecnie toczy się dyskusja o „zbrodniach aliantów”, m.in. zbombardowaniu Drezna. Komentarz w tej kwestii jest zbędny.

Na marginesie dodam, że bombardowanie Wielunia, którym Niemcy rozpoczęli wojnę – symbol ich okrucieństwa, nie przeczy symbolowi początku kampanii wrześniowej znanemu z podręczników szkolnych, jakim pozostaje Westerplatte. Wojskowa Składnica Tranzytowa strzegąca wejścia do polskiego portu w Gdańsku miała szczególne znaczenie ze względu na międzynarodowe gwarancje, jakie owa placówka otrzymała od Ligi Narodów. Wojsko Polskie stawiło tam twardy opór Hitlerowi. Nie może nikogo dziwić, że o Westerplatte czy np. o obronie stolicy Polski zaraz usłyszał niemal cały świat, a o prowincjonalnym Wieluniu wie do dziś dnia mało kto. Taka jest logika historii. O tej rzezi bezbronnej ludności trzeba więc przypominać!

Ocalić od zapomnienia
Jeśli chodzi o nadgraniczne miejsca, w których padły pierwsze strzały II wojny światowej, to o Krzepicach k. Częstochowy mamy m.in. wzmiankę Romualda Cieśli („Blask dawnych Krzepic”). Opierając się na wspomnieniach naocznych świadków, pisze on, że ok. godz. 3.30 w Krzepicach niemieccy żołnierze, którzy przekroczyli granicę z Polską, ostrzelali patrol kolarzy – zwiadowców nadjeżdżających od strony Starokrzepic. Dopiero po strzałach w Krzepicach było Szymankowo o godz. 4.15, gdzie niemiecka straż graniczna zamordowała 21 Polaków. Trzeba znać te fakty, choć przecież nie mają one znaczenia symbolu – jak Wieluń czy Westerplatte – i tak naprawdę stanowią niewielką część największej tragedii w dziejach Polski i Polaków, jaką była II wojna światowa. Spierając się o to, w której miejscowości i o której godzinie wystrzelono pierwszy pocisk w II wojnie światowej (np. podręcznik akademicki do najnowszej historii Polski jest już w tej materii bardziej powściągliwy), często zapominamy, że chodzi o wybuch wielkiego światowego konfliktu, którego źródła sięgają daleko wcześniej niż noc z 31 sierpnia na 1 września 1939 r., a jego skutki trwają po dzień dzisiejszy. Dla niektórych nacji wojna ta rozpoczęła się wcześniej lub później niż 1 września 1939 r. Wiele narodów uczestniczących w II wojnie nadal toczy spór o interpretację niektórych jej epizodów. Dla nas wciąż ważne i aktualne są np. Jałta, Powstanie Warszawskie, Katyń, a wina zbrodniarzy wojennych jest niepodważalna i nie ulega przedawnieniu.

Sławomir Błaut

W tekście wykorzystałem informacje m.in. z artykułu J. Trenknera „Wieluń, czwarta czterdzieści”, „Tygodnik Powszechny”, nr 36, 5 września 1999 r. oraz z artykułu C. Gmyza „Rzeźnia wieluńska”, „Wprost”, nr 36, 3 września 2008 r.

sauce - 2010-08-29, 11:54

co rok to samo.. nuda i tyle
HeaVen - 2010-08-29, 14:28

sauce napisał/a:
co rok to samo.. nuda i tyle

to nie ma być czas rozrywki, tylko zadumy.

yabos - 2010-08-29, 14:49

Swoją drogą to w nazwie tematu brakuje słowa "rocznicy" bo jakoś nie umiem sobie wyobrazić jak można wybuch obchodzić :wink:
Administrator - 2010-08-31, 15:37

O 4:40 w Wieluniu znów zawyją syreny


W środę nad ranem, o godz. 4:40, mieszkańców Wielunia wyrwie ze snu dźwięk syren alarmowych. W ten sposób rozpoczną się uroczystości upamiętniające ofiary bombardowania miasta sprzed 71 lat.

Uroczystości rocznicowe będą jednak dużo skromniejsze niż ubiegłoroczne. Zabraknie na nich prezydenta Bronisława Komorowskiego, który gościł w mieście rok temu jeszcze jako marszałek Sejmu RP.

Mimo to, jak zapewniają świadkowie bombardowania Wielunia, uroczystości są dla nich zawsze ważnym przeżyciem. Pod pomnikiem ofiar drugiej wojny światowej przy ul. Piłsudskiego złożą oni wieniec z 71 biało-czerwonych kwiatów, układających się w charakterystyczną godzinę 4:40.

- Chcemy, by o tej tragedii pamiętała przede wszystkim młodzież i wyciągnęła naukę z tej strasznej historii - podkreśla jeden ze świadków, Eugeniusz Kołodziejczyk.

Uczestnicy uroczystości będą mogli poczuć namiastkę atmosfery grozy, jaka zapanowała w mieście 71 lat temu. O świcie młodzież II Liceum Ogólnokształcącego i Młodzieżowego Domu Kultury odegra spektakl uliczny, podczas którego nad miastem znów złowieszczo zawisną niemieckie myśliwce.
Po południu o godz. 17 zostanie odprawiona msza św. na ruinach fary, a o godz. 19:30 w kinie projekcja filmu "Wieluń - 13 cegieł" Sławomira Górskiego z narracją Roberta Gonery.

1 września 1939 roku to właśnie Wieluń był pierwszym miastem, na które spadły bomby. Trafiły między innymi w Szpital Wszystkich Świętych, synagogę i farę. Zniszczeniu uległo 70 proc. budynków. Dokładna liczba ofiar nie jest znana. Najczęściej podaje się 1.200 osób.

źródło: Dziennik Polska

KS750 - 2010-08-31, 17:58

Tjaaa postawić całe miasto na nogi nie problem, i w dodatku o 4tej nad ranem suuuper. :twisted: Zazdroszczę tym którzy mieszkają w pobliżu tej piekielnej machiny. w tym roku zaraza chyba z 5 razy wyła( nie licząc krótkich włączeń ) :!:
monikzy - 2010-08-31, 18:01

Dzisiaj widziałam kilku gości jak w deszczu kosili trawę. Nie wiem czy jest to zgodne z BHP, czy nie groziło im jakieś porażenie? Oczywiscie wszystko na jutrzejsze obchody.
Ferbik - 2010-08-31, 18:22

Cytat:
Dzisiaj widziałam kilku gości jak w deszczu kosili trawę. Nie wiem czy jest to zgodne z BHP, czy nie groziło im jakieś porażenie? Oczywiscie wszystko na jutrzejsze obchody.

Jeśli spalinówką, to nie ma obaw raczej :)

Krool50 - 2010-08-31, 21:10

http://wiadomosci.onet.pl...ie_lokalne.html

Poległ jeszcze przed atakiem Niemców na Polskę
Poległ jeszcze przed atakiem Niemców na Polskę
Niemiecka flaga powiewa na ruinach składnicy broni na Westerplatte.
O nadanie pośmiertnego odznaczenia dla kaprala Piotra Konieczki wystąpi do Kancelarii Prezydenta gmina Kaczory (Wielkopolskie). Żołnierz poległ w miejscowości Jeziorki 1 września 1939 roku o godzinie 1.40, trzy godziny przed atakiem Niemców na Westerplatte.
Według historyków, Konieczka, który poległ w trakcie obrony urzędu celnego w miejscowości Jeziorki (wielkopolskie) mógł być pierwszym polskim żołnierzem zabitym podczas II wojny światowej.

Piotr Konieczka został pochowany w Śmiłowie. Proboszcz tamtejszej parafii, ks. Jerzy Ptach od 30 lat stara się o godne upamiętnienie bohatera, który spoczywa na miejscowym cmentarzu. Prowadzi witrynę internetową poświęconą Konieczce. Zabiega też o nadanie jednej ze śmiłowskich ulic i lokalnej szkole imienia Piotra Konieczki.

- Chcemy, żeby była ulica, ale do tej pory nie udało nam się do tego przekonać władz. Rada duszpasterska wystąpiła do wójta z oficjalnym pismem o nadanie pośmiertnego odznaczenia bohaterowi. Dostarczyliśmy odpowiednie dokumenty i czekamy na jakiś efekt - powiedział ks. Ptach.

Jak dodał, w ostatnim czasie na mogile bohatera udało się zamontować sfinansowaną przez władze gminy nową, czytelną tablicę, a przy grobie stanął maszt z flagą.

Wójt gminy Kaczory Brunon Wolski powiedział, że dokumenty w sprawie pośmiertnego uhonorowania bohatera są przygotowywane i zostaną skierowane do Kancelarii Prezydenta RP. Zapewnił też, że nie wyklucza nadania imienia Konieczki nowej ulicy w Śmiłowie lub w Jeziorkach.

Krajoznawca i autor książek o Wielkopolsce Włodzimierz Łęcki jest zdania, że Piotr Konieczka wart jest szerszego upamiętnienia.

- Brak takiego upamiętnienia wynika, moim zdaniem, z nieświadomości oraz ze zbyt małego zaangażowania i zainteresowania władz lokalnych najnowszą historią. Postać Konieczki może być elementem patriotyzmu lokalnego, pośrednio to może być i promocją regionu, bo jest to postać znacząca w tej części Wielkopolski - powiedział Łęcki.

W 2009 roku w Jeziorkach koło Piły odsłonięto obelisk upamiętniający bohaterską śmierć kaprala Piotra Konieczki. Jak napisano na obelisku, "broniąc polskiego urzędu celnego w Jeziorkach i ojczystego progu, jako pierwszy w Wielkopolsce poległ śmiercią bohatera".

Żołnierz plutonu wzmocnienia straży granicznej samotnie bronił urzędu celnego w Jeziorkach na ówczesnej granicy państwowej. 1 września po godzinie 1.00 w nocy placówka została zaatakowana przez niemiecką grupę dywersyjną.

Po krótkiej walce obrońcy postanowili się wycofać. Pozostał jedynie obsługujący karabin maszynowy kapral Konieczka. W trakcie wymiany ognia żołnierz został postrzelony, rannego Niemcy zabili kolbami.

Kapral Piotr Konieczka był rolnikiem. Urodził się 29 kwietnia 1901 we wsi Czarże koło Chełmna. Wraz z rodziną przeniósł się do Wielkopolski, gdzie kupił trzyhektarowe gospodarstwo w Brodnej. Pozostawił żonę i dwóch synów.

Weryfikacji od strony merytorycznej i chronologicznej, co do czasu zdarzenia i jego porównania z innymi zdarzeniami na granicy polsko-niemieckiej w nocy 1 września 1939 podjął się historyk dr Zenon Szymankiewicz. Z jego badań wynikło, że Konieczka był pierwszą osobą, która zginęła na terenie Wielkopolski. Nie wyklucza się też, że mogła być to pierwsza śmierć polskiego żołnierza w trakcie działań wojennych.

Według historyków o tym, że jego śmierć nastąpiła w trakcie działań wojennych świadczy fakt, że po zdobyciu urzędu celnego Niemcy nie wrócili za granicę, tak jak to było w przypadku prowokacji.

To gdzie ta wojna w końcu wybuchła?

Morgoth - 2010-08-31, 22:38

Cytat:
Program uroczystości nadania imienia i ustanowienia sztandaru Gimnazjum nr 2 w Wieluniu oraz Powiatowego Rozpoczęcia Roku Szkolnego

1. Godz. 9.30 - Msza św. w kościele parafialnym pw. Św. Stanisława BM
2. Godz. 11.00 - rozpoczęcie uroczystości nadania imienia
i ustanowienia sztandaru Gimnazjum nr 2 w Wieluniu
3. Wprowadzenie pocztów sztandarowych i odśpiewanie hymnu państwowego
4. Powitanie gości przez Dyrektora Gimnazjum nr 2
5. Odczytanie przez Burmistrza Wielunia aktu nadania imienia szkole i aktu ustanowienia
sztandaru oraz przekazanie dokumentów pani dyrektor
6. Przekazanie sztandaru burmistrzowi, a następnie dyrektorowi gimnazjum
7. Prezentacja sztandaru przez panią dyrektor i przekazanie go chorążemu
8. Ślubowanie gimnazjalistów na sztandar
9. Odsłonięcie tablicy pamiątkowej (przejście na II piętro) w tym samym czasie wystąpienie
pracownika Muzeum i przedstawienie historii Wieluńskich Batalionów Obrony Narodowej

Powiatowe rozpoczęcie roku szkolnego
10. Wystąpienie okolicznościowe Burmistrza Wielunia
11. Wręczenie nauczycielom aktów nadania stopnia awansu zawodowego
12. Wręczenie nagród i podziękowań
13. Wręczenie stypendiów Starosty Wieluńskiego i Burmistrza Wielunia
14. Wystąpienie okolicznościowe Starosty Wieluńskiego
15. Wystąpienia gości
16. Wyprowadzenie sztandarów
17. Część artystyczna

http://www.gimna2wiel.republika.pl/aktualnosci.htm

Zapraszam w imieniu Stowarzyszenia Historycznego "Bataliony Obrony Narodowej"

HeaVen - 2010-08-31, 22:42

Wojna- jako tako wybuchła już wcześniej, przez międzynarodowe konflikty.
Pierwszym miejscem masowo zaatakowanym był Wieluń. Ale inne, mniejsze oddziały atakowały Polskę. Początkowo, gdy Hitler chciał zaatakować Polskę 26 sierpnia różne oddziały ruszyły na podbój, gdyż nie doszła do nich informacja o przełożeniu operacji na 1 września, ze względu na udzielenie poparcia Polsce Wlk. Brytanii i Francji. I to już od 26 sierpnia Niemcy małymi grupkami nas atakowali.

ot. o kurcze ile powtórzeń :x

Administrator - 2010-09-01, 08:43

Krool50 napisał/a:

To gdzie ta wojna w końcu wybuchła?


Chyba nikt na to pytanie jednoznacznie nie odpowie - opinii jest wiele...


Gdzie rozpoczęła się druga wojna światowa?

Pięciu rezerwistów stacjonujących w Krzepicach ruszyło na nocny zwiad. Jechali na rowerach, wzdłuż granicy z Niemcami. To właśnie w ich kierunku padła pierwsza seria strzałów. Punktualnie o 3:30, 1 września 1939 roku. W małym śląskim miasteczku, a nie na Westerplatte właśnie rozpoczęła się druga wojna światowa.


Zbliżający się kataklizm niemal wyczuwało się pod skórą. Szmalcownicy, którzy jeszcze odważyli się przekraczać granicę przynosili do miasta same złe wieści. Po pobycie u rozwścieczonych sąsiadów donosili: - Przy granicznych słupkach coraz więcej hitlerowskiego wojska, coraz więcej ciężkiego sprzętu. Całe niemieckie wsie zamieniły się w kwatery dla armii.

Wojnę więc czuć było w powietrzu, w Krzepicach dosłownie buczała ona w uszach. Sześciotysięczne wówczas miasteczko od połowy sierpnia przeszywa nieustanny ryk silników - pracujących czołgów, motorów, zbrojącego się wojska. Polacy chcąc zapobiec złu, stawiają zasieki, ale niemieccy żołnierze tylko kpią: - To zasieki na króliki - śmieją się do rozpuku. Śmieją się, ale wciąż nie atakują.

31 sierpnia 1939 roku ryk silników z drugiej strony nie milknął ani na chwilę, w nocy nie pozwalał zasnąć. Ale senne, umęczone Krzepice kładą się do łóżka, żeby choć na chwilę zmrużyć oczy. Na pewno nie śpi pięciu rezerwistów Kampanii Obrony Narodowej. Mężczyźni wsiadają na rowery, ruszają na nocny zwiad wzdłuż granicy. W ich kierunku pada seria strzałów. Jest punktualnie 3:30. Pierwszy hitlerowski żołnierz stawia właśnie nogę na polskiej ziemi. Rozpoczyna się druga wojna światowa.


Krzepice wciąż śpią. Budzą się, gdy na miasto spadają pierwsze bomby, już po godzinie piątej rano. Gdy mieszkańcy wstają z łóżek miasteczko opanowane jest przez Niemców. Hitlerowcy zdobywają Krzepice niemal bez walki, ale to tu ginie pierwszy człowiek Hitlera. Niemiecki żołnierz wjeżdża motocyklem do rzeki i rozbija głowę o most. Ginie na miejscu.

- Na odcinku około piętnastu kilometrów stacjonowało pod koniec sierpnia kilka niemieckich dywizji, te najlepsze, najbardziej doborowe, które maksymalnie w trzy dni miały dotrzeć do Warszawy i opanować stolicę. W sumie około 45 tysięcy żołnierzy. Już od połowy sierpnia niemieccy saperzy na Liswarcie budowali most pontonowy, żeby ułatwić przekroczenie granicy swoim dywizjom pancernych - opowiada Romuald Cieśla.

Cieśla w Krzepicach to przysłowiowa alfa i omega. Jest miejskim radnym, z wykształcenia plastykiem, z zamiłowania historykiem. W swojej książce "Blaski dawnych Krzepic", ze szczegółami opisał atak hitlerowskich Niemców na Polskę. Dlatego wędrówkę po Krzepicach warto rozpocząć właśnie od wizyty u Cieśli.

Mówi dużo, ale nie przynudza, co rusz zaskakując kolejną tezą, kolejnym szczegółem wygrzebanym ze starych dokumentów. - Te strzały o 3:30 to tak naprawdę trochę przypadek. Prawdopodobnie wojska niemieckie przekroczyły granicę już po północy. Żołnierze ogień otworzyli jednak dopiero wtedy, gdy nadjechał rowerowy patrol Polaków - tłumaczy.

Cieśla zabiera nas na rogatki Krzepic, do Podłęża Królewskiego, maleńkiej wsi schowanej tuż za miastem. To właśnie tutaj padły pierwsze strzały w 1939 roku. Wtedy biegła tu polna dróżka, dziś ciągnie się asfaltowa szosa. Na horyzoncie widać Bodzianowice - wieś, z której ponad siedemdziesiąt lat temu ruszyła inwazja hitlerowców. Niemieccy żołnierze przemierzyli Liswartę, wtedy rzekę graniczną, na podmokłych łąkach rozwinęli "dywan" z bali drzewa powiązanych drutami, rozłożyli żeliwne płyty, po których sunęły czołgi wkraczające do Polski. Naprzeciw nim stanęło stu ludzi. Trochę ułanów, rezerwistów, policjantów, pograniczników. Garstka ludzi. Bohaterów z jednym karabinem maszynowym i starymi "lebelami" pamiętających jeszcze pierwszą wojnę światową.

- Pewnie nie zdawali sobie sprawy, jak potężne wojsko mają przeciwko sobie. Ale dzięki ich bohatersku udało się opóźnić atak na Warszawę. Są teorie, które mówią, że gdyby nie obrona pod Krzepicami do wojny nie przystąpiłyby Francja oraz Wielka Brytania. Tym bardziej pamięć o tym, co wydarzyło się w Krzepicach powinna zostać zachowana. Tymczasem niewiele osób w ogóle wie o tym, że wojna rozpoczęła się właśnie u nas. O 3:30. - mówi Romuald Cieśla.


Historia wymaga korekty?

Wbrew teorią Cieśli podręczniki do historii dały hitlerowcom jeszcze 75 minut na atak. Historycy odnotowują;

Godzina 4.30. Niemiecki pancernik "Schleswig-Holstein" przyjął stan gotowości bojowej. Na Westerplatte zarządzono alarm.

Godzina 4.43. W dzienniku pokładowym odnotowano "Schiffgeht zum Angriff auf Westerplatte wor" czyli "okręt idzie do ataku na Westerplatte".

Godzina 4.45. Pada pierwsza salwa ogniowa rozpoczynająca drugą wojnę światową.

Romuald Cieśla: - Adolf Hitler obiecał Niemcom przyłączenie Wolnego Miasta Gdańsk do Rzeszy i po zajęciu Gdańska pochwalił się tym w Reichstagu. To dla Niemców miał być dowód, że Hitler słowa dotrzymuje, że mogą mu zaufać. Dlatego dla hitlerowskiej propagandy zdobycie Westerplatte było dużo bardziej priorytetowe niż wkroczenie do małych Krzepic. Z kolei po wojnie polskie władze za punkt honoru przyjęły podkreślenie polskości Gdańska i znów skupiono uwagę społeczeństwa na obronie Westerplatte. O Krzepicach cisza panuje do dzisiaj.

Miasteczko chcę tę ciszę przekrzyczeć, żeby o Krzepicach zaczęto pisać w podręcznikach, zaczęto uczyć w szkołach. Nie po to wcale, żeby obalić mit bohaterskiej obrony Westerplatte, ale po to, żeby oddać prawdę historii, żeby upchnąć w niej swoją mieścinę.

Upór Krzepic tym większy, że historycy mówią już o Wieluniu, nie tak przecież dalekim, bo oddalonym zaledwie o 35 kilometrów, a nad który dawniej również zsunęła się zasłona milczenia. Pięć minut przed atakiem na Westerplatte, niemieckie Luftwaffe spuściło bomby na Wieluń. Zginęło wtedy 1,2 tys. osób - ludności cywilnej, bo w mieście nie stacjonowało polskie wojsko. Kiedyś o tym nie mówiono, dziś Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu uznaje, że druga wojna światowa rozpoczyna się właśnie w Wieluniu, mimo, że do bombardowania miasta dochodzi ponad godzinę później niż do epizodu z rowerowym patrolem Polaków.


W Krzepicach nie szukają zwady, nie chcą wychodzić przed szereg ale boli ich, że w kontekście wybuchu drugiej wojny światowej częściej wspomina się o Szymankowie, małej wsi pod Tczewem, gdzie polscy kolejarze zakręcili zwrotnicą tak, że niemiecki pociąg pancerny, który miał zająć Tczew zamiast do miasta, wjechał na ślepy tor. Dzięki temu udało się wysadzić w powietrze most i pokrzyżować plany hitlerowcom, za co kolejarze i celnicy z Szymankowa zapłacili życiem. Ale znów, pierwsze strzały w Szymankowie padły kwadrans po czwartej czyli sporo później niż pod Krzepicami. O tym jednak historia milczy.

- Tego dnia w różnych rejonach kraju mogło dochodzić i dochodziło do różnego rodzaju epizodów, prowokacji ze strony hitlerowców, o niektórych takich sytuacjach możemy nawet jeszcze nie wiedzieć. Epizod w Krzepicach był jedną z takich sytuacji, o której powinno się pamiętać, ale który tak naprawdę nie miał większego wpływu na przebieg działań wojennych na początku września. Na pewno nie jest to wydarzenie, które zmienia ocenę września 39 roku. Z tego względu atak pod Krzepicami powinien znaleźć swoje miejsce w historii swojego regionu, żeby został zapamiętany, ale nie ma potrzeby zmieniać podręczników do szkół. To zbyt małe wydarzenie. Obrona Westerplatte i bombardowanie Wielunia stały się już symbolami, które działają silniej na wyobraźnie Polaków – uważa profesor Andrzej Ajnenkiel, historyk.

Ku przestrodze żywych i pamięci pomordowanych

W Krzepicach jednak robią co mogą, żeby wepchnąć miasteczko w nurt historii. O tym, że właśnie tutaj rozpoczęła się światowa pożoga wywołana przez hitlerowców uczą w miejscowej szkole, mówią na mszach w kościele. To jednak za mało. W miejscu dawnej granicy państwowej ciągnie się dziś granica między dwoma województwami - śląskim i opolskim. Dawny rów graniczny porosły chwasty, śladów piekła sprzed ponad siedemdziesięciu lat nie widać. Tylko od czasu do czasu rolnik na swoim polu znajdzie jakiś kawałek żelastwa, jakąś spróchniałą belkę, nic szczególnego. Po prawej stronie drogi spokojnie szumi stary las. Gęsto porośnięty był "bazą wypadową" dla niemieckich żołnierzy. Drzewa pamiętają, ale żeby ludzie nie zapomnieli w Krzepicach na rynku, postawili właśnie kamień z tablicą pamiątkową. "Ku przestrodze żywych i pamięci pomordowanych".

Źródło: onet.pl

daughter - 2010-09-01, 09:24

Administrator mnie uprzedził, też się na to natknęłam...
Kurcze ,zawsze myslałam ,że to Wielun....ktoś wybrał dziwna droge promocji miasta.

miko 005 - 2010-09-01, 09:39

daughter napisał/a:
Kurcze ,zawsze myslałam ,że to Wielun....ktoś wybrał dziwna droge promocji miasta.

Dlaczego tak twierdzisz, dlaczego mówisz o dziwnej promocji miasta? Pewnie tak było jak piszą o Krzepicach, że 3.30 i pierwszy strzał do patrolu rowerowego. Ale gdyby wagę tych kilku strzałów porównać do zbombardowanego, bezbronnego i uśpionego Wielunia, i wziąć pod uwagę liczbę ofiar tegoż bombardowania, to ... .
Wieluń ma chyba prawo mówić o tym głośno i domagać się głośnych wzmianek o tym fakcie, na płaszczyźnie całego państwa i świata. Czyż nie tak?

ilin - 2010-09-01, 10:06

Oczywiście że zarówno Wieluń jak i Krzepice jak i pewnie wiele jeszcze innych miejscowości może tak mówić.
Natomiast moim zdaniem nie ma to większego sensu.

Jest to raczej kwestią przypadku gdzie najpierw padły strzały.
Bo jakiemuś dowódcy coś się z czasem pomyliło innemu źle rozkodowali szyfrogram a jeszcze innemu jakaś sytuacja militarna (przypadkowy polski patrol) przeszkadzała w wykonaniu zadania bojowego.

Rozkaz Hitlera wyznaczał godz 4.45 i taka moim zdaniem powinna być interpretacja godź rozpoczęcia wojny

kitor - 2010-09-01, 11:27

Jedno mnie bawi. Przez cały artykuł pisze o Krzepicach, po czym na końcu przypominają sobie że wersja oficjalna mówi inaczej. Ok, ale nie powinno być to zawarte w odwrotnej kolejności?
Świstek - 2010-09-01, 11:29

Moim zdaniem nie jest istotne, gdzie tak naprawdę rozpoczęła się II wojna światowa. Być może pierwszy był Wieluń – tego nie dowiemy się już nigdy, ten spór się nie zakończy. Faktem jest jednak, że zbombardowano bezbronne miasto i niemal doszczętnie je zniszczono. W tym bestialstwie brali udział lotnicy Legionu Kondor, którzy wsławili się podobnym czynem w Hiszpanii – bombardując równie bezbronną Guernicę.
Ważne jest jednak to, by wyciągnąć z tamtych wydarzeń odpowiednią naukę. O tym, że na wojnie najbardziej cierpią „prości ludzie” wiemy od dawna – pisał o tym Tuwim, pisała Konopnicka. Zapominamy jednak, że i dziś toczą się konflikty zbrojne, a „na skutek działań elit politycznych ludzie dzisiaj giną…”.
Politycy krzyczą: „Nigdy więcej wojny!”, a jednocześnie wysyłają na nią naszych żołnierzy. Interwencje zbrojne do niczego nie są nam potrzebne, a najczęściej rozpoczynane są przez kłamstwo (Saddam Husajn miał mieć broń masowego rażenia), ku uciesze wielkich koncernów militarnych i naftowych. W Wieluniu odbywają się patriotyczne uroczystości, a w tym samym czasie nasi sojusznicy z USA obsypują gradem kul kolejne afgańskie i irackie wioski. Na gruzach wieluńskiej fary setki ludzi podczas uroczystości religijnej duma nad bestialstwem nazizmu, gdy w tym samym czasie amerykański imperializm pod przykrywką szerzenia demokracji dokonuje kolejnych zbrodni, które nigdy nie zostaną odkryte i których ofiary nigdy nie doczekają się westchnienia.
Będę pamiętał o zbrodniach hitleryzmu, będę też pamiętał o zbrodniach „komunizmu”, ale nie zapomnę również o udziale polskich wojsk w wojnie zaborczej, nie zapomnę o Nargal Khel i poczynaniach naszych sojuszników, nie zapomnę o Guantanamo i Abu Ghraib
Chwała bohaterom, którzy 71 lat temu stawili czoła totalitaryzmowi i polegli w nierównej walce! Pamiętajmy też o ofiarach cywilnych i wszystkich okropnościach wojny, ale każdej wojny.
Takie refleksje nasuwają mi się dzisiaj.

sauce - 2010-09-01, 11:43

dla mnie osobiscie cale obchody moze i sa na miejscu, ale czasem jest to przesadzone to raz a 2 to uwazam ze np te syreny w nocy to nie sa fajne. Chodzi mi o to ze wiele ludzi jeszcze pamieta ta tragedie a sa w mocno podeszlym wieku i ze syreny zaczynaja wyc w nocy to moze im przypominac tamte straszne chwile. Bez sensu jest takie propagowanie tradycji wg mnie.. a co rok to samo niestety. Po co ta syrena pytam sie? To ma upamietniac? Dla mnie to jest beznadziejne i tyle
monikzy - 2010-09-01, 11:59

Świstek popieram Cię w zupełności. Według mnie wszystkie wojny powstają z polityczno-ekonomicznych aspiracji jednostek które przypadkowo znalazły się u władzy.
ilin - 2010-09-01, 13:24

Świstak napisał/a:
Faktem jest jednak, że zbombardowano bezbronne miasto i niemal doszczętnie je zniszczono. W tym bestialstwie brali udział lotnicy Legionu Kondor, którzy wsławili się podobnym czynem w Hiszpanii – bombardując równie bezbronną Guernicę



Legion kondor rozformowano 6.06.1939 więc raczej nie mógł Wielunia zbombardować

http://pl.wikipedia.org/wiki/Legion_Kondor

Świstek - 2010-09-01, 13:59

ilin napisał/a:
Świstak napisał/a:
Faktem jest jednak, że zbombardowano bezbronne miasto i niemal doszczętnie je zniszczono. W tym bestialstwie brali udział lotnicy Legionu Kondor, którzy wsławili się podobnym czynem w Hiszpanii – bombardując równie bezbronną Guernicę



Legion kondor rozformowano 6.06.1939 więc raczej nie mógł Wielunia zbombardować

http://pl.wikipedia.org/wiki/Legion_Kondor



WIKIPEDIA napisał/a:
Piloci Legionu poprzez aktywny udział w walkach i testowanie w warunkach bojowych dostarczonego uzbrojenia nabywali doświadczenia, które zostało później wykorzystane podczas II wojny światowej. Przez Legion przewinęło się w sumie kilkanaście tysięcy żołnierzy...
:wink:

Hmm, widocznie niektórzy z tych pilotów zdobywali doświadczenie w Hiszpanii, a nie sam Legion atakował. Kiedyś o tym coś czytałem.
Swoją drogą ciekawe, czy jacyć polscy lotnicy bombardowali Hiszpanię wraz z faszystami. Też obiło mi się o uszy, ale nie sprawdziłem tego.

ilin - 2010-09-01, 15:27

Za książką Narcyza Klatki "Wieluński wrzesień 1939"
To w pierwszym nalocie brał udział 1 dywizjon 76pułku bombowców nurkujących.

W drugim o godź 6.05 1 dywizjon 77 pułku bombowców nurkujących.

Prawdą jest że Luftwaffe w Hiszpani testowala różne rodzaje sprzętu i taktykę i tam wypracowano metody walki.
Nie dziwi więc ze porównuje się Wielun do Guernicy.

Choć klasyczny atak identyczny jak na Guernicę wykonano znacznie później na inne miasteczko(nazwa uleciała mi z pamięci jak znajdę w swoich materialach to podam) gdzie nie miało ono żadnego znaczenia strategicznego i nie było w jego poblizu żadnych naszych wojsk.

Wokoł Wielunia były i było to miasto nadgraniczne więc na upartego można przyjąć że jakiś tam cel strategiczny był.(zasiać panikę w odziałach nadgranicznych.)

Mrówek - 2010-09-01, 16:55

Poniżej linki do dwóch filmów dot. Wielunia i II Wojny Światowej

http://www.tvp.pl/histori...owa-film/877081


http://www.tvp.pl/histori...film-dok/869077

Morgoth - 2010-09-01, 18:42

Świstek, ilin: wszystko się zgadza, z tym że Guerniki nie bombardowały Ju 87 :wink: Poza tym w Hiszpanii nie było jednorazowo więcej niż 5 sztuk Ju 87, więc nie odegrały one znaczącej roli w działaniach wojennych, a same testy bojowe okazały się niewystarczające.

Jako ciekawostkę dodam, że 15.08.1939 r. Walter Siegel - dowódca 76 pułku bombowców nurkujących w trakcie pokazu lotniczego otarł się o śmierć - z powodu nisko zawieszonej mgły piloci trzynastu Ju 87 zbyt późno zaczęli wychodzić z lotu nurkowego i zanurkowali prosto w ziemię. Zginęło 26 lotników, Siegel w porę zorientował się, wyprowadził samolot z nurkowania i uratował siebie i kolegę z załogi.

ilin - 2010-09-01, 19:20

Tak jeszcze odnośnie bombardowań to przypomniała mi sie nazwa miasteczka zbombardowanego w stylu Guernicy ,przy okazji znalazłem info w wilkipedii.

http://pl.wikipedia.org/w...owanie_Frampola

Tutaj możemy juz mówić o legionie kondor gdyż dowódcą formacji bombardującej był Wolfram von Richthofen
ostatni dowódca owego słynnego legionu.

Grzegorz Nowak (W) - 2010-09-03, 16:03

udział Stowarzyszenia Historycznego "Strzelcy Kaniowscy" w uroczystościach w Wieluniu o 4.40, w Krajance i w nadaniu imienia Batalionów Obrony Narodowej Gimnazjum nr 2 w Wieluniu

Wieluń pomnik 4.40




w/w zdjęcia pochodzą ze strony RadiaZW



zwiedzanie izby pamięci po warcie o 4.40




tablica BaONów odsłaniana w Gimnazjum nr 2 w Wieluniu


warta w Krajance:


miko 005 - 2010-09-04, 13:09

Faktycznie bardzo dużo piszemy o Wieluniu, a mało kto np. zna historię pierwszych dni okupacji na terenach wokół naszego miasta.
Dotarłem do ciekawych opisów, właśnie z początku wojny, mówiących o tragicznych wydarzeniach, które dotknęły wieś Parzymiechy w powiecie kłobuckim. A że miejscowość znana (ze sławnego oddziału odwykowego działającego w czasach PRL-u), to warto też coś niecoś, o początkach II wojny światowej na tych ziemiach wiedzieć.

27 marca 1939 roku, żołnierze 83 pułku Strzelców Poleskich z macierzystego Kobrynia zostali przeniesieni na tereny ziemi kłobuckiej. Już wtedy wzmacniano przygraniczne tereny polsko – niemieckie.

1 września 1939 roku wybucha II Wojna Światowa
, w pierwszych jej godzinach, w miejscowości Parzymiechy, oddział Strzelców Poleskich toczy zacięty bój z 19 dywizją piechoty z 10 armii gen. Waltera von Reichenau.
Bombardowani z powietrza, nękani raz po raz powtarzającymi się nalotami, ostrzeliwani przez artylerię, polscy żołnierze, nie żałując życia walczyli, wykazując nieopisane męstwo i odwagę. Krwawy bój toczył się o każdy metr ziemi, o każdy dom, o każdą ulicę. Obie strony poniosły dotkliwe straty. Dowództwo Wehrmachtu było zaskoczone taką siłą oporu, jednocześnie złość spowodowana tak licznymi stratami w ludziach i sprzęcie, obróciła się przeciwko ludności cywilnej.
W Parzymiechach, w pierwszych dniach wojny ginęły z rąk rozwścieczonych niemieckich żołnierzy całe rodziny; Soberów, Kuzajów, Karasiów, Nicponiów.

Wioska ta, pamięta też jeden z okrutniejszych aktów zemsty niemieckich oprawców, na ludności cywilnej.
W owym czasie, proboszczem w parafii Parzymiechy był ks. Bonawentura Metler, który z zamiłowania był również astronomem. Na wieży kościelnej miał zainstalowany własny teleskop do obserwacji ciał niebieskich. I ten właśnie teleskop stał się przyczyną nieszczęścia w Parzymiechach.
Pierwszy dzień wojny, wielu parafian i sam ksiądz Metler, spędzili w piwnicy plebani, schronienie znalazły tam przede wszystkim kobiety i dzieci. Rankiem 2 września, na plebanię wtargnęli Niemcy. Na wieży kościelnej znaleźli ów teleskop księdza, który w swej niewiedzy uznali za przyrząd służący do kierowania polską obroną wojskową.
Całą swą złość i agresję przenieśli na znajdujących się tam, ludziach. Maltretowano ich, aresztowano księdza Metlera, ks. Daneckiego, który 25 sierpnia 1939 roku, zaraz po święceniach kapłańskich przyjechał do parafii Parzymiechy. Aresztowano jeszcze organistę Sobczaka, i kilku parafian. Plebanię spalono, a aresztowanych wywieziono do wsi Grabarze.
Tam wszystkich przesłuchano i wydano wyrok śmierci.

Następnie przewieziono ich do Jaworzna k. Wielunia. Tam, naprzeciwko cmentarza, pod płotem gospodarstwa Piotra Omyły nastąpił ostatni akt dramatu. Do ks. Metlera podszedł hitlerowiec, rozerwał sutannę, wyrwał bursę z Najświętszym Sakramentem i rzucił na ziemię. Kapłan stał w milczeniu patrząc w lufę rewolweru. Padł śmiertelny strzał. Ksiądz Metler zdołał tylko szepnąć: "O! Boże".
Wszyscy zostali pochowani na miejscu zbrodni, parafian, którzy byli świadkami mordu wywieziono na przymusowe roboty do Rzeszy Niemieckiej.

I jeszcze jeden tragiczny przykład bestialstwa niemieckich żołnierzy.
Do jednej ze stodół we wsi Grabarze, Niemcy zapędzili grupę kobiet i dzieci. Jeden z oprawców hitlerowskich wrzucił do środka granat. Do bezbronnych matek i dzieci, próbujących uratować swoje życie, Niemcy strzelali jak do kaczek.

Ogółem w pierwszych dwóch dniach wojny, w Parzymiechach zginęły 162 osoby.

Po zakończeniu okupacji hitlerowskiej zwłoki ks. Metlera, ks. Daneckiego i organisty Sobczaka zostały ekshumowane i pochowane na cmentarzu w Parzymiechach, obok mogił polskich żołnierzy z 83 pułku Strzelców Poleskich poległych w obronie ojczyzny, w pierwszych godzinach wojny. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 12 grudnia 1945 r. pod przewodnictwem bp. Teodora Kubina i miejscowego proboszcza - ks. Artura Pietrusińskiego.

Dla upamiętnienia męczeństwa oraz śmierci mieszkańców Parzymiech, którzy zginęli z rąk Niemców podczas II wojny światowej, w 1965 r. wzniesiono na mogile zbiorowej pomnik, który otrzymał nazwę "Parzymieska Niobe". Pomnik ten, po dziś dzień przypomina miejscowym, jak i przejezdnym, wszystkie ofiary tych tragicznych pierwszych chwil wojny.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group