|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Polityka pozaregionalna - Pisowska odpowiedzialność za słowa
Świstek - 2010-10-26, 20:07 Temat postu: Pisowska odpowiedzialność za słowa Ryszard Legutko – obecny europoseł Prawa i Sprawiedliwości , a były minister edukacji za rządów tej partii – nie ma ochoty wziąć odpowiedzialności za swoje słowa i zasłania się immunitetem.
A było tak… Prawie rok temu, po głośnym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, troje maturzystów elitarnego Liceum Ogólnokształcącego nr XIV we Wrocławiu, wraz z kilkoma kolegami, wystosowało do dyrekcji ogólniaka petycję. Domagali się w niej usunięcia symboli religijnych z terenu szkoły. Napisali między innymi: „Cechą społeczeństwa demokratycznego jest pluralizm w życiu publicznym. W szczególności za niedopuszczalne uznajemy wieszanie symboli religijnych nad symbolami państwowymi. Polska jest dobrem wspólnym, natomiast światopogląd stanowi prywatną sprawę każdego człowieka”. Błyskawicznie zareagował wymieniony Legutko, który oświadczył: „Tak naprawdę chodzi o zadymę. Rozwydrzeni smarkacze czują się kompletnie bezkarni. To jest typowa szczeniacka zadyma”. Domagał się też ukarania krnąbrnych uczniów. Ci jednak poczuli się jego słowami urażeni i w marcu złożyli przeciwko niemu cywilny pozew o naruszenie dóbr osobistych. Maturzyści uznali, że były minister, nazywając ich „rozwydrzonymi smarkaczami”, chciał ich publicznie ośmieszyć i pozbawić ich racje powagi.
Były minister żąda teraz odrzucenia pozwu, ponieważ chroni go immunitet europosła. Kiepskie to wytłumaczenie, albowiem – jak twierdzi dr Tomasz Koncewicz z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Gdańskiego – immunitetu nie można interpretować jako ochrony przed wszelką odpowiedzialnością za słowo i dodaje, że „to prowadziłoby do uczynienia z europosła swego rodzaju świętej krowy. Immunitet ma chronić przed sytuacjami mogącymi stanowić przeszkodę w wykonywaniu mandatu europosła. Nie jest nią proces cywilny o wypowiedź niezwiązaną z pracami Parlamentu Europejskiego”. Natomiast Józef Pinior, były europoseł SDPL, uważa, że „to unikanie debaty publicznej. I nadużycie polityczne. Powołanie się na immunitet byłoby uzasadnione, gdyby przegrana w procesie wiązała się z jakimś wielkim odszkodowaniem. Swoją wypowiedzią prof. Legutko chciał wyłączyć młodzież z debaty o problemie świeckości szkoły. Młodzież, broniąc się, sięgnęła do środków prawnych, a on tę obronę udaremnia, ponownie zamykając im usta”.
W każdym bądź razie posiedzenie sądu odbędzie się 16 listopada.
Okazuje się, że pełnoletni obywatel, który domaga się respektowania neutralności światopoglądowej, dla ludzi z PiS-u jest „rozwydrzonym smarkaczem”. Szkoła zaś nie ma być miejscem, gdzie toczy się dyskusja, uczy się krytycyzmu, myślenia czy logicznej argumentacji, ale instytucją promującą bierność, podążanie za stadem, brak refleksji, koniunkturalizm i ogólne niezaangażowanie w istotne dla państwa i obywateli sprawy. Ryszard Legutko dał dwie doskonałe lekcje młodym ludziom. Pierwsza tyczyła się tego, jakie zdanie mają pisowscy – o zgrozo! – intelektualiści o młodzieży czy w ogóle o wszystkich ludziach posiadających odmienny światopogląd. Druga zaś polegała na zademonstrowaniu sprawnego chowania łba w piach i skutecznego unikania odpowiedzialności za swoje słowa. A może jest i trzeci temat: język debaty publicznej wg Prawa i Sprawiedliwości.
|
|