|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Polityka pozaregionalna - Tezy smoleńskie
Benon - 2011-04-07, 21:27 Temat postu: Tezy smoleńskie W pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej i 71-szą mordu katyńskiego zainteresowanym czytelnikom niniejsze tezy przedstawiam pod rozwagę.
1. Warto merytorycznie analizować przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Tragedia smoleńska, w której straciło życie 96 osób, jest drugą pod względem liczby ofiar śmiertelnych katastrofą w historii polskiego lotnictwa. Ale w żadnej chyba innej katastrofie w historii światowej awiacji nie zginęło jednocześnie tylu wysokiego szczebla działaczy państwowych. [1]
Nad tragedią smoleńską trudno przejść do porządku dziennego również z tego powodu, że jest to kolejny w ostatnich latach poważny wypadek polskiego państwowego statku powietrznego. W 2003 roku rozbił się śmigłowiec z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. Ciężko kontuzjowany szef rządu trafił wtedy na sześć tygodni do szpitala. Zatem prezydent Lech Kaczyński był już drugim polskim politykiem najwyższej rangi, poszkodowanym w katastrofie lotniczej w stosunkowo krótkim okresie 2003-2010. [2], [3]
Ponadto w 2008 roku roztrzaskał się wojskowy transportowiec „Casa”. Pod lotniskiem w Mirosławcu śmierć, oprócz załogi, poniosło wówczas szesnastu oficerów wojsk lotniczych. [4]
Z uwagi na bezpieczeństwo lotów państwową flotą powietrzną warto zbadać podobieństwa i różnice przyczynowe między trzema wymienionymi tutaj katastrofami. Warto przeanalizować te wypadki również dlatego – a może przede wszystkim dlatego – że państwowymi statkami powietrznymi latają nie tylko politycy. Wykorzystuje się je także do transportu ratowników i sprzętu na misje humanitarne oraz do ewakuacji obywateli polskich z krajów, w których grozi im niebezpieczeństwo.
2. Sposób organizacji przez polskie władze wylotu do Smoleńska w dniu 10 kwietnia 2010 roku zwiększał ryzyko katastrofy, zarówno będącej wynikiem nieumyślnego wypadku jak i zamachu.
Transport tylu wysokiego szczebla funkcjonariuszy państwowych na pokładzie jednego samolotu był lekkomyślnością i kuszeniem losu, nawet jeżeli nie zabraniały tego obowiązujące przepisy.
Fatalnym pomysłem było też lądowanie samolotem z tak wieloma pasażerami na użytkowanym okazjonalnie, prymitywnie wyposażonym lotnisku „Smoleńsk-Siewiernyj”. Nawet tak szczytny cel jak uczczenie pamięci pomordowanych w Katyniu Polaków nie usprawiedliwiał narażania życia prawie stu osób.
3. Zbieg niekorzystnych okoliczności utrudnia wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Sytuacja przedstawia się w sposób następujący. Na terytorium Federacji Rosyjskiej rozbił się samolot z niemile widzianą w Rosji polską delegacją. Samolot był wyprodukowany w Rosji Radzieckiej i remontowany w rosyjskich zakładach, a śledztwo w sprawie katastrofy prowadzone jest przez rosyjskie instytucje, które nader oszczędnie udostępniają polskim władzom kluczowy materiał dowodowy.
4. Rozpatrując czy i jaką winę ponoszą Rosjanie za katastrofę smoleńską należy brać pod uwagę, że pomiędzy brakiem winy a działaniem w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia istnieją kategorie pośrednie takie jak niedbalstwo, lekkomyślność czy działanie z zamiarem ewentualnym.
W toku prowadzonego śledztwa powinno się na przykład sprawdzić hipotezę, czy niechlujstwo Rosjan podczas kontroli lotu tupolewa nie było zamierzone w celu uprzykrzenia i utrudnienia wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był dla strony rosyjskiej gościem raczej niepożądanym. Trzeba uznać, że hipotetyczni inspiratorzy takiego postępowania Rosjan na pewno mieliby świadomość, że może ono prowadzić do tragicznych konsekwencji. A skoro zdawaliby sobie sprawę z niebezpieczeństwa wynikającego z ich decyzji, to oznacza że godziliby się z możliwością katastrofy. Mielibyśmy więc w takim przypadku do czynienia z zamiarem ewentualnym i winą umyślną.
5. Warto w miarę możliwości zbadać czy środki zastosowane przez Rosjan dla bezpieczeństwa lotu i lądowania w Smoleńsku tupolewa z polską delegacją w dniu 10 kwietnia 2010 roku były identyczne jak te które zapewniono 7 kwietnia 2010 roku podczas wizyty Putina i Tuska.
Gorsze zabezpieczenie lotu i lądowania samolotu z polskim prezydentem na pokładzie uprawdopodabniałoby niestety hipotezę o umyślnej winie Rosjan.
6. Podejrzenia kierowane pod adresem Rosjan o umyślny udział sprawczy w katastrofie smoleńskiej są usprawiedliwione wydarzeniami z mniej lub bardziej odległej przeszłości.
Wystarczy choćby przypomnieć, że w marcu 1945 Sowieci podstępnie uprowadzili przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w tym ostatniego komendanta głównego AK gen. Leopolda Okulickiego. Następnie porwani byli bezprawnie sądzeni w Moskwie w tak zwanym procesie szesnastu i wielu zostało skazanych na kary pozbawienia wolności. Generał Okulicki i dwóch innych skazanych zmarło w radzieckich więzieniach w niejasnych okolicznościach. [5]
Dobrą ilustracją postawionej wyżej tezy jest również dokonana przez Sowietów na tysiącach Polaków zbrodnia katyńska, której ofiarom chciał się 10 kwietnia 2010 roku pokłonić prezydent Lech Kaczyński.
Ktoś może powiedzieć, że obecna Rosja to jednak inne państwo niż Związek Radziecki. Zapewne, jednak znaki zapytania towarzyszące morderstwom Anny Politkowskiej i Aleksandra Litwinienki nie potęgują zaufania do współczesnego państwa rosyjskiego. [6], [7]
7. Katastrofa smoleńska godzi w zaufanie polskich obywateli do ich państwa.
Wydarzenie to skłania do obaw, że w sposób równie niechlujny jak wyprawa do Katynia mogą być realizowane te zadania państwa polskiego które mają bezpośredni wpływ na sytuację obywateli - na przykład reforma systemu emerytalnego albo służby zdrowia.
8. Katastrofa smoleńska i wydarzenia z nią związane potwierdziły żenujący poziom polskiej klasy politycznej.
Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem przypomniała, że samoloty znajdujące się w dyspozycji rządu były narzędziem wykorzystywanym przez premiera Tuska w jego rywalizacji kompetencyjnej z prezydentem Kaczyńskim. Blokowanie aktywności prezydenta poprzez utrudnianie podróży rządowymi samolotami kojarzyło się bardziej z głupawymi kawałami z piłkarskiej szatni niż działaniami premiera rządu europejskiego państwa. Jeżeli eskalacja działań premiera miałaby postępować w tym kierunku, to następnym pomysłem Donalda Tuska byłoby chyba zamknięcie Lecha Kaczyńskiego w toalecie, podczas przerwy w obradach konferencji międzypaństwowej, na którą prezydent przybyłby wbrew woli szefa rządu.
Jarosławowi Kaczyńskiemu należy się współczucie w bólu z powodu tragicznej śmierci brata. Jednak trudno zaakceptować postawę prezesa PIS po przegranych wyborach prezydenckich. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek” stwierdził, że miał ograniczony wpływ na treść i styl kampanii wyborczej, gdyż znajdował się wówczas pod wpływem silnie działających środków psychotropowych. Kto obserwował kampanię prezydencką w 2010 roku ten wie, że Kaczyński był wyciszony ale mówił składnie i logicznie, i nie miało się wrażenia ograniczonej poczytalności prezesa. Można zatem podejrzewać, że wypowiedź Kaczyńskiego dla „Newsweeka” była zmyślonym usprawiedliwieniem wyborczej porażki. Oznaczałoby to jednak, że Kaczyński dopuszcza możliwość aby osoba o przytępionej świadomości pełniła odpowiedzialną funkcję państwową. Jeżeli tak jest, to należałoby zapytać się prezesa PIS czy chciałby żeby jego lub jego mamę operował chirurg, którego kondycja psychofizyczna byłaby osłabiona przyjmowaniem środków psychotropowych. Oczywiście, trzeba życzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego Szanownej Mamie by nie musieli korzystać z usług chirurgów, nawet tych najbieglejszych i będących w doskonałej formie psychofizycznej. [8]
9. Przyjęcie przez premiera Tuska zaproszenia Władymira Putina do uczestnictwa w dniu 7 kwietnia 2010 roku w uroczystościach organizowanych przez stronę rosyjską w lesie katyńskim nie umniejszało sensu udziału prezydenta Kaczyńskiego w ceremonii zaplanowanej na 10 kwietnia 2010 roku i organizowanej przez Radę Pamięci Walk i Męczeństwa.
Prezydent Lech Kaczyński miał przewodniczyć uroczystościom z udziałem kilkusetosobowej delegacji rodzin Polaków pomordowanych w zbrodni katyńskiej. Zatem prezydent chciał nie tylko oddać cześć ofiarom radzieckiej zbrodni, ale również okazać solidarność z bliskimi zabitych. [9]
Tymczasem ceremonia w dniu 7 kwietnia 2010 roku z udziałem Putina i Tuska miała charakter bardziej ekskluzywny i główny nacisk był wówczas położony na „osobistą dyplomację premierów”, jak to określił Radosław Sikorski.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że zaproszenie wystosowane przez Putina do Tuska w czasie kiedy było już wiadomo o uroczystościach z udziałem prezydenta Kaczyńskiego miało charakter wrzutki obliczonej na wyzyskanie przez Rosjan rywalizacji pomiędzy dwoma czołowymi polskimi politykami. Zręcznym i korzystnym dla Polski rozwiązaniem byłoby gdyby Tusk przyjął rosyjskie zaproszenie, a następnie obie uroczystości byłyby przedstawiane jako wzajemnie dopełniające się wydarzenia. Zamiast tego Radosław Sikorski odradzał prezydentowi wyjazd do Katynia. Polski minister spraw zagranicznych wypowiadając się w ten sposób, świadomie lub nieświadomie, zatańczył w rytm rosyjskiej czastuszki. [10]
10. Jedną z konsekwencji katastrofy smoleńskiej są nieprzewidziane wydatki z budżetu państwa, czyli w gruncie rzeczy z naszej, jako podatników, kieszeni. Jednak tragedia z 10 kwietnia 2010 r. nie jest katastrofą w sensie finansowym.
Wartość rozbitego pod Smoleńskiem tupolewa przed modernizacją przeprowadzoną w Rosji w 2009 roku wynosiła 53,1 mln złotych. Wiadomo o tym stąd, że na taką kwotę, odpowiadającą całkowitej wartości samolotu musiał go ubezpieczyć wykonawca prac. Koszt modernizacji samolotu wynosił 35 mln zł (70 mln zł za dwa tupolewy). Dodając do wartości samolotu przed modernizacją koszt przeprowadzonych prac otrzymamy kwotę 88,1 mln zł równą – z zastrzeżeniami o których dalej – wartości tupolewa zniszczonego 10 kwietnia 2010 roku. Podaną wartość samolotu można uważać za przeszacowaną, gdy weźmie się pod uwagę, że rosyjskie władze lotnicze zaleciły przewoźnikom powietrznym w Rosji wycofanie z eksploatacji z dniem 1 lipca 2011 roku samolotów Tu-154M, jeżeli producent tych maszyn nie poprawi ich konstrukcji. Pozostańmy jednak na potrzeby niniejszych rozważań przy tej zawyżonej, prawdopodobnie, wartości polskiego Tu-154M nr 101, gdyż w ten sposób jeszcze dobitniej uzasadnimy postawioną wyżej tezę. [11], [12]
Bianka Mikołajewska w artykule „Finansowy remanent po Smoleńsku. Rachunki krzywd” zamieszczonym w „Polityce” podaje, że rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej wypłacono 28 mln złotych w postaci zapomóg i 3,8 mln złotych w formie jednorazowych zasiłków. Kwota planowana przez Prokuratorię Generalną na zadośćuczynienia wynosi około 100 mln złotych. [13], [14]
Zatem łączny koszt samolotu, zapomóg, zasiłków i przewidywanych zadośćuczynień to około 219,9 mln złotych. Jeżeli zwiększymy tę sumę o 50 procent by (z pewną chyba przesadą) uwzględnić renty specjalne (190 tys. zł miesięcznie) i inne możliwe wydatki wynikające z katastrofy, otrzymamy kwotę około 330 mln złotych.
Za 330 mln złotych można zbudować zaledwie 8 km autostrady, albo wykonać aż 4 mln badań mammograficznych. [15], [16]
11. Nie należy liczyć na rzeczywistą pomoc społeczności międzynarodowej w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Tak jak w 1939 roku nasi sojusznicy nie chcieli ginąć za Gdańsk, tak jak kilka lat później sprawę mordu katyńskiego zachodni alianci złożyli na ołtarzu interesów nadrzędnych, tak samo dzisiaj nasi sprzymierzeńcy nie podejmą realnych działań, nawet gdyby pojawiły się jakieś prawdopodobne informacje wskazujące na możliwość zamachu.
12. Katastrofa smoleńska skłania do przypatrzenia się polsko-rosyjskim rozbieżnościom w ocenie prawnej zbrodni katyńskiej.
Skłania, bo to przecież Polacy pomordowani przez Sowietów w 1940 roku oraz ich najbliżsi mieli być głównymi bohaterami uroczystości w dniu 10 kwietnia 2010 roku.
Prokuratorzy z pionu śledczego IPN uznali mord katyński za „zbrodnię ludobójstwa w oparciu o kryterium narodowe”, zaplanowaną i zleconą przez najwyższe władze ZSRR.
Tymczasem w ocenie Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej zbrodnia katyńska była podlegającym przedawnieniu „wojskowym przestępstwem urzędowym, polegającym na przekroczeniu uprawnień służbowych przez szereg wysokiej rangi urzędników”. [17]
13. Kwalifikacja mordu katyńskiego jako zbrodni ludobójstwa jest oczywista, jeżeli bierze się pod uwagę dokumenty ujawnione przez władze rosyjskie, które jednak tę kwalifikację negują.
W myśl Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa ludobójstwem jest zbrodnia polegająca na działaniu w zamiarze zniszczenia (w całości lub w części) określonej grupy narodowej, etnicznej, religijnej lub rasowej. [18]
Biuro Polityczne WKP(b) podejmując w 1940 roku decyzje o poddaniu tysięcy polskich obywateli postępowaniu w trybie specjalnym z możliwością rozstrzelania miało na celu zniszczenie tej części narodu polskiego, która mogła stanowić przeszkodę w realizacji agresywnych wobec Polski zamiarów sowieckiego reżimu. Świadczy o tym notatka Berii do Stalina będąca podstawą wspomnianej decyzji. Polscy jeńcy są w niej określeni jako „zdeklarowani i nie rokujący nadziei wrogowie władzy radzieckiej”. [19], [20]
Zatem mord katyński – wbrew opinii rosyjskiej prokuratury – wyczerpuje znamiona zbrodni ludobójstwa.
14. W głównej mierze obawa przed następstwami ekonomicznymi powstrzymuje władze Rosji od bezwarunkowego uznania winy państwa radzieckiego za mord katyński.
Takie uznanie winy umożliwiałoby bliskim ofiar katyńskich występowanie z roszczeniami materialnymi wobec Federacji Rosyjskiej jako prawnej spadkobierczyni ZSRR. W ten sposób Rosja stworzyłaby precedens dający również innym ofiarom sowieckiego terroru oraz ich rodzinom tytuł do ubiegania się o zadośćuczynienie za poniesione krzywdy. Wynikłyby z tego poważne konsekwencje dla gospodarki Federacji Rosyjskiej, bowiem liczba śmiertelnych ofiar komunizmu w ZSRR jest szacowana na około 20 mln. Załóżmy, że pozytywnie rozpatrzone pozwy o zadośćuczynienie dotyczyłyby tylko 20 procent wymienionej liczby ofiar tj. (tj. 4 mln), i że wypłacono by jedynie symboliczne kwoty w wysokości 5 tys. dolarów na rodzinę zmarłego. Wówczas łączna wysokość zadośćuczynień jakie musiałaby wypłacić Rosja wynosiłaby 20 mld dolarów. Stanowiłoby to przeszło 130 procent wydatków jakie są zaplanowane w budżecie Federacji Rosyjskiej na ochronę zdrowia w 2011 roku. [21], [22]
15. Doceniając wagę tragedii katyńskiej i katastrofy smoleńskiej nie możemy zapominać o innych ważnych problemach naszego państwa, wymagających rozwiązania.
Morgoth - 2011-04-07, 23:08
Benon napisał/a: | 6. Podejrzenia kierowane pod adresem Rosjan o umyślny udział sprawczy w katastrofie smoleńskiej są usprawiedliwione wydarzeniami z mniej lub bardziej odległej przeszłości. |
Tak w kwestii formalnej: Rosjanie to nie sowieci. To tak jakbyś przez analogię przyrównywał każdego Niemca do nazisty. Punkt 6. możesz wykreślić, gdyż jest totalnie absurdalny. Zresztą jak większość tych tez.
Świstek - 2011-04-08, 08:23
zieeeeeeew
Maciej - 2011-04-08, 11:21
Soory za off , heheh ale jest takie przysłowie . Uderz w stół a nożyce się odezwą .
mgaryga - 2011-04-17, 21:21
Ja nie uważam pkt. 6 za absurdalny.
Każdy, kto lekceważy kulturę zarządzania państwem rosyjskim, gubi perspektywę jego funkcjonowania w określonej rzeczywistości.
Innymi słowy: rozmawiając o problemach Egiptu, nie sposób pominąć specyfiki islamskiego świata.
Rosja złudnie kojarzy się większości z nas z krajem europejskim. Tak wyglądają tylko wybrane obrazki Moskwy w tv. W realu inna jest kultura sprawowania władzy, inna rola kościoła (cerkwi prawosławnej), inne stosunki społeczne (elita polityczno-mafijno-bussinessowa, a znaczna część społeczeństwa żyje w biedzie lub na granicy ubóstwa).
Ponadto Rosja jest krajem bardzo niejednolitym kulturowo, etnicznie i wyznaniowo.
Więcej na: www.portalarcana.pl
do pkt. 6: nie zapominajmy o współczesnych posunięciach płk Putina (oficer KGB) i o brutalnym mordowaniu narodu czeczeńskiego na oczach całego świata.
A w sprawie "pojednania polsko-rosyjskiego". Oświadczam: nic takiego nie ma miejsca. W Rosji mówi się o pojednaniu jako o "pacyfikacji" polskich planów w kwestii aktywnej polityki międzynarodowej i gospodarczej.
Rosjanie nie chcą uznać mordu w Katyniu za ludobójstwo. U nas Miedwiediew ładnie uśmiecha się do kamery, w Rosji tego się nie pokazuje. W codziennej prasie rosyjskiej trwa hisotryczna ofensywa jakoby mordu na polskiej inteligencji w Katyniu, Charkowie, Miednoje dokonali Niemcy. Tego uczy się młodych Rosjan na lekcji historii. Podręczniki nie zmieniły się od dziesięcioleci pod tym względem.
Nie otwiera się moskiewskich archiwów dla historyków, Rosjanie nie chcą przekazać tzw. listy białoruskiej, choć po katastrofie smoleńskiej szumnie ogłaszali podjęcie tego kroku. Nie chcą ujawnić dokumentów, które wyjaśniłyby kulisy zbrodni, pokazały mechanizm fizycznej eksterminacji (np. nazwiska oficerów NKWD). W archiwach prawdopodobnie znajdują się informacje o pozostałych polskich ofiarach reżimu sowieckiego, których groby do tej pory nie zostały odnalezione. Do dziś nie wiemy, ile naprawdę osób mogło zginąc z rąk Sowietów.
Scalono 4 posty.
Benon - 2012-10-30, 14:19 Temat postu: Ruski knut Ruski knut
rp.pl
W tupolewie trotyl, w ciałach ofiar śmiecie –
Znów nam przyszło poczuć ruski knut na grzbiecie.
|
|