Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Muzyka / Film / Kino / Książka - Kod da Vinci

mario's - 2006-05-22, 16:03
Temat postu: Kod da Vinci
"Kod da Vinci" w reżyserii Rona Howarda obejrzało w Polsce pierwszy weekend wyświetlania 341 095 widzów.


Kadr z filmu "Kod da Vinci"

Film zarobił w sumie 5 475 744 zł. To najlepsze otwarcie wśród filmów dla dorosłych w polskich kinach.

Produkcja pokonała m.in. "Pasję" Mela Gibsona (odpowiednio: 336 244 widzów, 4 813 398 zł).

Polski wynik wpisuje się w rekordowe otwarcie ekranizacji na świecie, gdzie film łącznie zarobił 224 miliony dolarów, z czego poza rynkiem amerykańskim 147 milionów, co stanowi rekord wszech czasów.

Warto zaznaczyć, że Mel Gibson skrytykował powieść Dana Browna "Kod Leonarda da Vinci" i nakręcony na jej podstawie film za atak na święte dla niego prawdy katolicyzmu. Aktor i reżyser był oburzony wzbudzającą wiele kontrowersji fabułą, dotyczącą związku Jezusa z Marią Magdaleną.

- To co mnie martwi, to fakt, że niektórzy ludzie odbiorą to jako fakt - powiedział Gibson. - Nie jestem zły, że obala się wszystko, co jest dla mnie święte, fundamenty mojej wiary. Powieść jako taka jest oczywiście fikcją i wszyscy o tym wiedzą, jednak autor wiąże ze sobą fakty w sposób, który może sprawiać wrażenie autentyczności.

Tymczasem Gibson był pierwszym kandydatem do roli głównego bohatera filmowej adaptacji powieści Browna. Pierwowzór postaci Roberta Langdona, dr Robert Lomas wolałby widzieć w filmie właśnie Gibsona, a nie Toma Hanksa, który ostatecznie wystąpił w obrazie. - W idealnym świecie mnie zagrałby Mel Gibson - powiedział Lomas.

"Kod da Vinci" został już zaprezentowany na festiwalu filmowym w Cannes, gdzie nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Do polskich kin produkcja trafiła w piątek.

strona oficjalna :

Kadr z filmu "Kod da Vinci"

Film zarobił w sumie 5 475 744 zł. To najlepsze otwarcie wśród filmów dla dorosłych w polskich kinach.

Produkcja pokonała m.in. "Pasję" Mela Gibsona (odpowiednio: 336 244 widzów, 4 813 398 zł).

Polski wynik wpisuje się w rekordowe otwarcie ekranizacji na świecie, gdzie film łącznie zarobił 224 miliony dolarów, z czego poza rynkiem amerykańskim 147 milionów, co stanowi rekord wszech czasów.

Warto zaznaczyć, że Mel Gibson skrytykował powieść Dana Browna "Kod Leonarda da Vinci" i nakręcony na jej podstawie film za atak na święte dla niego prawdy katolicyzmu. Aktor i reżyser był oburzony wzbudzającą wiele kontrowersji fabułą, dotyczącą związku Jezusa z Marią Magdaleną.

- To co mnie martwi, to fakt, że niektórzy ludzie odbiorą to jako fakt - powiedział Gibson. - Nie jestem zły, że obala się wszystko, co jest dla mnie święte, fundamenty mojej wiary. Powieść jako taka jest oczywiście fikcją i wszyscy o tym wiedzą, jednak autor wiąże ze sobą fakty w sposób, który może sprawiać wrażenie autentyczności.

Tymczasem Gibson był pierwszym kandydatem do roli głównego bohatera filmowej adaptacji powieści Browna. Pierwowzór postaci Roberta Langdona, dr Robert Lomas wolałby widzieć w filmie właśnie Gibsona, a nie Toma Hanksa, który ostatecznie wystąpił w obrazie. - W idealnym świecie mnie zagrałby Mel Gibson - powiedział Lomas.

"Kod da Vinci" został już zaprezentowany na festiwalu filmowym w Cannes, gdzie nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Do polskich kin produkcja trafiła w piątek.

strona oficjalna: www.sonypictures.com/movi.../international/

www.koddavinci.pl

www.cinema-city.pl

Jaro - 2006-05-23, 10:16

Widzieliśmy ten filmek wczoraj z mariosem i ogólnie powiem, ze przyjemnie się ogląda - polecam :)
Lesiu - 2006-05-23, 17:58

Jaro napisał/a:
i ogólnie powiem, ze przyjemnie się ogląda - polecam


No jeżeli tak to jestem skłonny wyskoczyć na ten film do kina. :D

daff - 2006-05-24, 06:25

jeszcze filmu nie widzialam, slyszalam rozne opinie, ale moja jest niezmienna: Ksiazka jest ZAWSZE lepsza niz film :)
mario's - 2006-05-24, 22:19

Odpowiedź na pytania, które stawia powieść 'Kod Da Vinci' odnośnie życia Jezusa Chrsytusa, Kościoła Katolickiego i Opus Dei.Wiele osób jest zaintrygowanych "sekretami", jakie Kod Da Vinci rzekomo odkrywa o historii chrześcijaństwa. Czy jest prawdą to, co mówi książka o Panu Jezusie, Kościele i Opus Dei?

Kod Da Vinci to dzieło z gatunku fantastyki. Mimo tego udało mu się wywołać wielkie zainteresowanie tematem powstawania Pisma Świętego oraz innymi ważnymi punktami doktryny chrześcijańskiej, jak choćby bóstwem Chrystusa.

Mamy nadzieję, że czytelnicy książki zainteresowani tymi zagadnieniami poczują się przynagleni do zapoznania się z bogatą i wartościową literaturą, która dostępna jest w bibliotekach w innych działach niż fantastyka.

Dla wyjaśnienia wątpliwości, jakie powstają po lekturze książek z gatunku teologia-fiction, warto sięgnąć po liczne dokumenty, które historycy, archeolodzy, teologowie i pozostali naukowcy wydali w ciągu setek lat.

Przedstawiamy zestawienia pytań i odpowiedzi, które udowadniają, że wiele ze stwierdzeń Kodu Da Vinci nie można traktować poważnie. To prawda, że każda ze stron obstaje przy swojej interpretacji historii. Komu zaufać? Podejrzeniom Dana Browna czy Kościołowi? W gestii każdego czytelnika pozostaje wybrać, kogo obdarzy zaufaniem.

Dominika - 2006-05-25, 18:39

A jasna sprawa, że ksciaka jest lepsza.
Dlaczego film budzi tyle kontrowersji? Kościoł boi sie, według mnie nie ma czego.

COMBIT - 2006-05-26, 12:06

Film w stylu Indiana Jones delikatna przygodowka . Niewiem po co tyle krzyku . Fajnie sie oglada chociaz poczatek troche nudnawy . I jak wyczytalem gdzies opinie akcja do najszybszych nie nalezy
Ferbik - 2006-05-30, 09:50

Oglądałem film. Bardzo ciekawa i wielce prawdopodobna fabuła...
Zresztą pobawiłem się trochę przy obrazie da Vinciego tak jak pokazali na filmie. Postać Marii Magdaleny pasuje idealnie do Jezusa:

A już za chwilę prałatura Opus Dei ostro krytykuje "kod Da Vinci":

„Kod da Vinci” – kiepska tajemnica
Kod da Vinci” jest rodzajem ezoterycznego trillera. Atakuje katolicyzm. Dostał się na listy książek najlepiej sprzedawanych. Jest jednym z tych przypadków, kiedy to mimo negatywnych ocen krytycznych, dzięki marketingowi, sprzedaje się bardzo dobrze. Zbieramy tu kilka co ciekawszych, charakteryzujących książkę recenzji, które pojawiły się, gdy opublikowano ją w Stanach Zjednoczonych w roku minionym.

29 marca 2004
Aceprensa: 21 stycznia 2004 (nr 11/04)
Andy Welborn w Our Sunday Visitor (8-VII-2003) zauważył, że nie zaszkodzi czytelnikowi, gdy streścimy tę opowieść. „Kustosz muzeum w Luwrze zostaje zamordowany. Tuż przed śmiercią udaje mu się zostawić kilka śladów i położyć się w sposób szczególnie znaczący, coś przekazujący. Jego wnuczka Sophie i pewien amerykański naukowiec odkrywają, że dziadek chciał pozostawić jakąś wiadomość, ale nie o morderstwie, lecz dotyczącą jakiejś wielkiej tajemnicy.(...) Dziadek był członkiem jakiejś starej sekretnej organizacji, zwanej „Przeoryszostwo Syjonu”. Przez wiele lat zajmował się strzeżeniem wielkiej tajemnicy, której wyjawienie byłoby zagrożeniem dla obowiązującej idei człowieczeństwa. Rzecz jasna, Kościół katolicki jest w książce tym, który usiłuje przez ostatnie dwa tysiące lat strzec tego sekretu.

Na czym polega ten wielki sekret? Na tym, że Jezus ożenił się z Marią Magdaleną, kiedy był krzyżowany, ona była w ciąży. Potomkowie tego dziecka jeszcze żyją, są chronieni anonimowo przez „Przeoryszostwo Syjonu”, które jest równocześnie strażnikiem prawdziwej wiary w Jezusa i Marię Magdalenę, wiary opartej na teorii świętej kobiecości.

Sophie i Amerykanin rozpoczynają walkę z Kościołem, rywalem go uosabiającym jest członek Opus Dei, wszystkie wskazówki otrzymujący od biskupa i tajemniczego Nauczyciela. Rozpoczyna się bieg po śladach zostawionych przez dziadka Sophie. Wielka łamigłówka rozciąga się od Banków w Zurichu po kościół Grobu Pańskiego, od opactwa Westminster po obrazy Leonarda da Vinci. Historia da Vinci polega na tym, że wygląda na to, iż przelał on swe nabożeństwo do świętego Graala (w wersji kobiecej) na płótna Ostatniej Wieczerzy. Na obrazie tym osobą, która znajduje się po prawej stronie Jezusa jest nie św. Jan, ale Maria Magdalena, jego towarzyszka.

Niewiele z tych elementów to oryginalne wstawki autora – pisze Andy Welborn – większość pochodzi z chełpliwego dziełka Holy Blood, Holy Grail, cała reszta to trochę poprawione, wyeksploatowane już i śmieszne teorie ezoteryczne i gnostyczne. I zakładam się, o co tylko można, że nie wiedziałeś, czytelniku, że boskość Jezusa była wymysłem cesarza Konstantyna, który w ten sposób chciał wzmocnić swoją władzę. „Przecież – jak pisze sam Dan Brown – aż do tej pory Jezus był uważany przez swoich uczniów za śmiertelnego proroka, wielkiego, potężnego człowieka, ale człowieka, nic więcej. Śmiertelnika.”

W Chicago Sun Times (27-IX-2003) Thomas Roeser wskazuje niektóre błędy rzeczowe, jakie popełnia Brown. „Rzekomy klucz, jaki odnaleźć można na fresku Ostatnia Wieczerza, co do którego Brown nalega, że przedstawiona na nim postać po prawej stronie Chrystusa to nie św. Jan, ale Maria Magdalena – nie jest prawdą (jak wyjaśnia Bruce Broucher, kustosz Art Institute w Chicago)”.

Ekscentryczne domysły

„Ekscentryczne domysły Browna – kontunuuje Roeser – mieszają się z kiepskiej wartości odkryciami, takimi np. jak te, że gry olimpijskie rzekomo urządzane były nie na część Zeusa, lecz Afrodyty; Templariusze są strażnikami „sekretu” Magdaleny, a katedry z ich czasów budowane były nie przez nich, ale przez europejskich biskupów; katedry gotyckie pełne są natomiast symboli feministycznych. Krytyk Sandra Miesel pyta ze zdziwieniem: Którąż część anatomii kobiety mogłyby reprezentować nawa poprzeczna czy fugi nawy bocznej w Chartres?”.

„Nienawiścią do katolicyzmu przesiąknięta jest cała książka – pisze Roeser – ale największymi inwektywami obsypane jest Opus Dei, prałatura personalna zaaprobowana przez Jana Pawła II. Jakiś „mnich” z Opus Dei (to dziwne, ale Brown nie rozumie, że w tej organizacji nie ma zakonników) jest mordercą, zabija, by uniemożliwić ujawnienie „sekretu” Magdaleny. Nie jestem z Opus Dei, ale znam i podziwiam je, m.in. za szkoły, jakie zakłada dla młodziezy defaworyzowanej w Chicago, gdzie byłem profesorem”.

Powieść przedstawia Leonarda da Vinci jako członka tajemnego Stowarzyszenia „Przeoryszostwo Syjonu”. Na trzech najbardziej znanych obrazach (Gioconda (Mona Lisa), Najświętsza Maryja Panna na skale, Ostatnia Wieczerza) umieścił on rzekomo symbole stowarzyszenia. Sandra Miesel, miediewalistka (w New York Daily News, 4-IX-2003) z ironią pisze o zastąpieniu św. Jana przez Marię Magdalenę: „Tak interesującej strony nie odkryto aż do dziś...”.

Historyczna ignorancja

Protagonista książki podkreśla, że na obrazie da Vinci nie ma kielicha, co według niego jest dowodem na to, że artysta nie wiedział, co naprawdę ukrywa się pod samym Gralem. Sandra Miesel, historyk, tłumaczy to w ten sposób, że „fresk powstał zainspirowany tym fragmentem Ewangelii św. Jana, gdzie nie ma mowy o ustanowieniu Eucharystii”. Poza tym śmieszne się wydaje, że „Ojciec święty przedstawiony jako rzucający do Tybru prochy Templariuszy, których wyniszczył... umieszczony jest właśnie w tej epoce, kiedy papiestwo cierpiało wygnane do Avignonu”.

Na stronach Weekly Standard (22-IX-2003) Cynthia Grenier, pisarka pisze o „Kod da Vinci”- „można tu mówić o skrajnie feministycznej wizji” wiary chrześcijańskiej i katolickiej. „Jestem dość sceptyczna – pisze – nie mam zamiaru kupić tej książki. Rytuały, o których pisze, są mieszanką wyimaginowanych bajek. Jeśli jednak kiedyś pomyślałeś, że Święty Graal, poszukiwany przez Rycerzy króla Artura, jest łonem Magdaleny, no to książka akurat w twoim guście. Jeśli twoja wyobraźnia nigdy specjalnie cię nie niepokoiła, to zostaw lepiej tę powieść. Na pewno wypadłby ci z rąk ten tom liczący 454 strony, gdybyś przeczytał fragment, kiedy autor objawia światu, że pod kryształową piramidą Luwru znajdują się szczątki kobiety Jezusa”.

Ogromną liczbę błędów historycznych, geograficznych zawartych w książce, pisarka komentuje: „Autorowi należy się porządna lekcja z historii i geografii”.

Dla krytyka z Hiszpanii, F. Casavelli (El Pais,17- I- 2004), „Kod da Vinci” jest „największym grochem z kapustą, jaki oglądał w kioskach począwszy od lat 60-tych. I to nawet nie dlatego, że jest nudny, rozwlekły, gdzie nie trzeba, sztuczny i nieefektowny w opisach jakże interesującej i oryginalnej tajemnicy Św. Graala, Leonarda i Opus Dei. Także nie jest zbytnim problemem, że powtarza się ciągle, aby hipotetyczny, głupawy czytelnik dobrze zasymilował przekazywane dane. Ani to, że sztukuje poszczególne elementy akcji, zszywa je grubą nicią, aż w końcu wydają się konieczne, a wtedy już się od nich nie może odczepić. Nie szkodzi, że język jest bełkotliwy, a bohaterowie wypowiadają się prostacko, choć cały czas podkreślana jest ich niesamowita inteligencja. (...) Nie szkodzi nawet już i to, że autor jest tak beznadziejnie niewykształcony”. W końcu Casavella podsumowuje: „Można wybaczyć wszystko, ale nie to, żeby taką powieść promować, i to nie tylko przez poślednie środki masowego przekazu, jako książkę wartościową. Żeby wszystko było jasne – Dan Brown i jego kod mają tyle wspólnego z powieścią popularną, co Ed Wood z kinem. (...) Nie mogę nie pogratulować tym wydawcom z całego świata, którzy wstrzymali się przed publikacją książki i teraz wcale tego nie żałują. Byłby to bowiem przejaw braku godności nie tylko w świecie wydawniczym, ale i systemie marketingowym”.

źródło: www.opusdei.pl

Ale czego można się było spodziewać ??
Za chwilę piszą o samym filmie:

Fabuła "Kodu Da Vinci" jest następująca:

■ Jezus ożenił się z Marią Magdaleną i miał kilkoro dzieci. Jego potomstwo jest prawdziwym Świętym Gralem. (haha widać jakie mają pojęcie o fabule)

■ Chrystus powierzył Marii Magdalenie Kościół, ale apostołowie sprzeciwili się jej i musiała uciekać do Francji. Od tamtych czasów podziemna organizacja "Zakon Syjonu" strzeże potomstwa Chrystusa przed atakami Kościoła Katolickiego i przekazuje mu tajne zapiski. Na przykład taki, że w "Ostatniej Wieczerzy" Leonarda Da Vinci postacią obok Chrystusa nie jest apostoł Jan, ale Maria Magdalena.

■ Powieść rozpoczyna się w momencie, gdy komisja biskupów naciska na prałata Opus Dei, aby jeden z jego członków, zawodowy zabójca, zabił ostatnich żywych potomków Chrystusa.

Oto, co próbuje przekazać "Kod Da Vinci":
■ Jezus nie uważał się za Boga, nie uznawali go Bogiem także jego uczniowie. Wiara w Jego bóstwo pochodzi od cesarza Konstantyna i Soboru w Nicei z 325 r.

■ Jezus wraz z Marią Magdaleną uosabiają dualność mężczyzny i kobiety. Pierwsi naśladowcy Jezusa czcili "żeńskie bóstwo", ale potem zostało ono wyeliminowane.

■ Kościół opiera się na wielkim kłamstwie. Chrystus był zwykłym czlowiekiem. Dla ukrycia prawdy Kościół zniszczył dokumenty, zabił miliony czarownic i heretyków, zmienił Pismo Święte...

Problem powieści "Kod Da Vinci" wynika z dwóch rzeczy:
■ Jest to dzieło fikcyjne, w którym wszyscy członkowie Kościoła są przedstawieni w oszczerczy sposób;

■ Autor stwierdza we wstępie: "Wszystkie opisy sztuki, architektury, dokumenty i tajne rytuały z tej powieści są prawdziwe". Tak naprawdę dzieło zawiera bardzo liczne błędy: dotyczące sztuki, historii, religii i kultury.

Film jeszcze pogorszy sytuację:
■ ponieważ wspomniane przekłamania dotrą do ogromnej liczby ludzi (800 mln lub więcej, jeśli film zostanie potem nominowany do Oscarów);

■ ponieważ obrazy są o wiele potężniejsze niż słowa i zostawiają większy ślad w świadomości;

■ ponieważ filmy docierają do mas, również do tych, którzy mają mało formacji i brakuje im zdolności do odróżnienia wymysłów od prawdy.

■ ponieważ będzie wykorzystany przez wrogów Kościoła do wywołania kolejnych oskarżeń i kampanii na tematy, które nie mają nic wspólnego z książką.

CO MOŻNA ZROBIĆ W TEJ SYTUACJI?
Wykorzystać okazję do mówienia o Jezusie Chrystusie i Kościele:

■ Wielu praktykujących i dobrze uformowanych katolików będzie czuło się obrażonych: należy odpowiednio pokierować ich reakcją tak, aby była pogodna i konstruktywna;

■ Wielu innych katolików będzie miało wątpliwości pytając się, czy to, co mówi książka, jest prawdą: będzie trzeba wzmocnić ruch katechetyczny i mówić na wszystkie tematy;

■ Wiele innych osób obojętnych do tej pory poczuje chęć dowiedzenia się czegoś wiecej o wierze: należy więc być przygotowanym, aby umieć zaspokoić to zainteresowanie poprzez atrakcyjną ewangelizację. Poza tym:

■ Może być to dobra okazja do współpracy z innymi wierzącymi: z prawosławnymi i protestantami, bo książka i film obrażają wszystkich chrześcijan; z żydami i muzułmanami (bo film to kolejny objaw nietolerancji wobec tych, którzy posiadają religijne spojrzenie na świat); oraz z intelektualistami niewierzącymi, którzy czują sie obrażeni przez liczne błędy historyczne, artysytczne, kulturalne, itp., i wszystkie dla "zarobienia pieniędzy".

■ Można to wykorzystać wreszcie do tego, aby zachęcić na nowo katolików na pewnych stanowiskach (intelektualistów, dziennikarzy, przedsiębiorców, itp.), aby się więcej angażowali i żyli w sposób bardziej odpowiedzialny swoją wiarą.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group