Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Praca w Wieluniu i okolicach - bezrobocie

bor22 - 2013-06-03, 08:01
Temat postu: bezrobocie
czy Wieluń czeka los Piszu i podobnych?
tam bezrobocie sięga 34%

michal_saper - 2013-06-03, 14:07

Ale w Wieluniu najwyraźniej pracę można dostać, skoro dziewczyna przez rok czasu odwiedziła trzy lub cztery zakłady pracy. Jak sie faktycznie szuka, to się znajduje. Czym innym natomiast są warunki pracy. Przecież połowę osób bezrobotnych zarejestrowanych w UP stanowią osoby niezainteresowane pracą, chyba, że za jakieś astronomiczne stawki. Znam tylko jedną osobę zarejestrowaną w UP która faktycznie pracy szuka i o dziwo pracę często znajduje, tyle że na gówniane warunki się nie godzi. Szef w ostatniej firmie zwolnił go, bo ten się upomniał o dwa złote. Poza nim, nie znam bezrobotnego, który łazi za pracą.
kitor - 2013-06-03, 14:42

A ja znam. Tyle że z pewnym stopniem niepełnosprawności (uszkodzenie kręgosłupa) i nasz super-urząd pracy dawał propozycje na... sprzątaczkę. Czysta bezczelność :!:
michal_saper - 2013-06-03, 16:39

kitor napisał/a:
A ja znam. Tyle że z pewnym stopniem niepełnosprawności (uszkodzenie kręgosłupa) i nasz super-urząd pracy dawał propozycje na... sprzątaczkę. Czysta bezczelność :!:


Bezczelnością jest brać pracownika z grupa - a dziś tak właściwie trójka się nie liczy - i wlepiać mu umowę zlecenie. Jest to fenomen którego nie pojmuje.

Cytat:
Wynagrodzenie - dofinansowanie do wynagrodzenia (art. 26 a-c ustawy o rehabilitacji)


Realizator zadania: Biuro PFRON.

Pracodawcy przysługuje ze środków Funduszu miesięczne dofinansowanie do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego, o ile pracownik ten został ujęty w ewidencji zatrudnionych osób niepełnosprawnych prowadzonej przez Fundusz.

Miesięczne dofinansowanie do wynagrodzenia pracownika niepełnosprawnego do grudnia 2011 r. przysługuje w kwocie:

160% najniższego wynagrodzenia – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do znacznego stopnia niepełnosprawności,
140% najniższego wynagrodzenia – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności,
60% najniższego wynagrodzenia – w przypadku osób niepełnosprawnych zaliczonych do lekkiego stopnia niepełnosprawności.

oluss89 - 2013-06-03, 17:17

ja jestem osobą bezrobotną i szukam intensywnie pracy. niby od dwóch miesięcy dopiero ale jednak. Pracy jest dużo, ale i podań pracodawcy mają sterty a i tak prace dostaje "znajomy znajomego mojego wujka" ;)
Fenomenem są Chwilówki na Kopernika i WGN na Kaliskiej gdzie notorycznie poszukują kogoś do pracy. Ale nie wiem czy sami się ludzie stamtąd zwalniają czy ich zwalniają ponieważ nie wyrabiają norm.. ciężko stwierdzić.
Teraz ciężko się dostosować. Być studentem źle bo weekendy zajęte, nie być studentem jeszcze gorzej bo umowa zlecenie nie opłaca się bez legitymacji szkolnej/studenckiej a na etat nie ma co liczyć bo ZUS drogi.
W urzędzie pracy same ogłoszenia na murarza, tynkarza, montera itp. Poza tym dwa ogłoszenia dla osób z niepełnosprawnością.
Nie mówiąc o warunkach jakie sobie "krzyczą" do stażystów. Chcieli pomóc dofinansowaniami ale skąd takie warunki jakie są??
A jak ich nie spełniasz to dostajesz odpowiedź "Proszę szukac stażu na własną rękę" gdzie idę do pracodawcy a ten mi mówi, że owszem chcieliby stażystę, ale UP odrzuca każdy wniosek bo nie ma na to pieniędzy.

Pat44 - 2013-06-03, 19:35

michal_saper, Ja znam! I to kilku. Widać znamy różnych ludzi. Ja znam tych z "niższej półki" (sam taki jestem). Oni nie grymaszą, jeśli chodzi w "warunki" i biorą co jest, ale dla nich, niestety, niewiele jest. Widać obracamy się w różnych kręgach towarzyskich.
ourson - 2013-06-04, 17:36

michal_saper, jak umieszczać dane to aktualne ;-)

Obecnie dofinansowania wynoszą 180%, 100% i 40% najniższego wynagrodzenia odpowiednio dla pracowników z I, II i III "grupą" i to są kwoty dla ZPChr. Dla normalnego pracodawcy kwoty te zmniejszane są jeszcze i stanowią 70% kwot podanych wyżej lub 90% w przypadku tzw "szczególnych schorzeń". No i kwota najniższego wynagrodzenia jest brana z poprzedniego roku.

Ale pracownicy niepełnosprawni to nie tylko kwestia dofinansowania ale też zwolnienia z obowiązkowych wpłat na PFRON i tutaj "trójka" liczy się tak samo. Ale to temat rzeka...

michal_saper - 2013-06-04, 21:43

ourson napisał/a:
michal_saper, jak umieszczać dane to aktualne ;-)


http://www.pfron.org.pl/p...nansowania.html

Miesiąc temu (może z małym hakiem) dzwoniłem do pfronu i kobieta sama mi potwierdziła, że tak właśnie wyglądają dofinansowania w chwili obecnej.

ourson - 2013-06-05, 07:44

michal_saper, tak,ale zacytowales kwoty za rok 2011 - dalej w tym linku masz wszystkie kolejne okresy i rok 2013 na koncu. Generalnie zwiekszane są kwoty za znaczny stopień a zmniejszane za lekki stopień niepelnosprawnosci...
ewa_m - 2013-06-05, 10:36

Prawda jest taka, że najlepiej zatrudnić osobę niepełnosprawną, zgarnąć za nią kasę, zapłacić najniższą (albo i poniżej bo takie praktyki nie zgodne z prawem też się nadal stosuje) i wysłać do tak ciężkiej pracy do jakiej się nie wysyła zdrowych jak koń ludzi.
Rozmawiałam ze znajomą w UP i takie są właśnie oferty u nich dla niepełnosprawnych gdyż nikt tego nie monitoruje!
Mała dygresja: zarejestrowanych w UP w Wieluniu bezrobotnych jest obecnie 5 tys. na 20 tys. mieszkańców czyli 1/4!!!

I a propos szukających pracy: też znam osobę niepełnosprawną wypruwającą sobie żyły, nachodzącą UP której ciągle się coś przytrafia... a to zgubią tam dokumenty, a to dane przekręcą, istotne informacje tak podają że nie docierają ... Trzeba tej osoby determinacji i w końcu oburzenia aby cokolwiek mogła uzyskać... Pilnie śledzę jej losy bo może książkę biograficzną o niej napiszę. Będzie pasjonująca i trzymała w napięciu do końca... ;)

michal_saper - 2013-06-05, 11:49

ourson napisał/a:
michal_saper, tak,ale zacytowales kwoty za rok 2011 - dalej w tym linku masz wszystkie kolejne okresy i rok 2013 na koncu. Generalnie zwiekszane są kwoty za znaczny stopień a zmniejszane za lekki stopień niepelnosprawnosci...


Też właśnie napisałem, że takie informacje uzyskałem od konsultantki dzwoniąc w tym roku do pfron-u. Sam nie jestem pracodawcą, bym wiedział jak to jest w praktyce, opieram tylko na tym, czego od niej się dowiedziałem. Ale tak czy owak, chodzi mi po prostu o to, że już w przypadku stopnia umiarkowanego, pracodawca ma tak niskie koszty zatrudnienia takiego pracownika, że dosłownie kpiną jest, wlepiać mu umowy zlecenie, czy kombinować z wypłatami wobec takiego pracownika. Tu powstaje typowe dziadostwo. Z tego co wiem, pfron wymaga udokumentowania faktu, że pracownik otrzymał na czas wynagrodzenie. Ale mówiąc już z perspektywy osoby zatrudnionej na podstawie stopnia niepełnosprawności, że o ile mam umowę o pracę na cały etat (nic innego nie biorę pod uwagę) to mój pracodawca kombinuje np. z niewypłacaniem za godziny nocne. Polega to na tym, że wpisuje w umowę kwotę brutto nie 1600 zł, a 1450 zł, by w momencie wliczenia dodatku za godziny nocne, nie wyszło więcej niż 1600 zł brutto. Takie właśnie procedery nazywam dziadostwem. ourson dlaczego powiedz mi jest tak, że im bardziej się wyciąga rękę do pracodawców, by mieli jak najniższe koszta zatrudniania, z tym większą pazernością podchodzą do pracownika ? Bo nie dość, że w tym przypadku koszty im znacznie spadają, to jeszcze pracodawcy nie kwapią się do nawiązywania normalnych umów z pracownikami.

ewa_m napisał/a:
Prawda jest taka, że najlepiej zatrudnić osobę niepełnosprawną, zgarnąć za nią kasę, zapłacić najniższą (albo i poniżej bo takie praktyki nie zgodne z prawem też się nadal stosuje) i wysłać do tak ciężkiej pracy do jakiej się nie wysyła zdrowych jak koń ludzi.


Nie po to ktoś zatrudnia pracownika z grupą, by mu płacił więcej niż musi. Poza tym, po większej części to fikcja, bo z jednej strony muszą stwierdzić wobec Ciebie niepełnosprawność, ale z drugiej strony, musisz być na tyle pełnosprawna byś mogła, wykonywać najczarniejszą robotę. Jak się już u takiej osoby zatrudnisz, nie ma wytłumaczenia, że masz przed jakąś pracą przeciwskazania. To tak jakbym powiedział do swojego pracodawcy, że nie wejdę z powodu epi na drabinę, bo może mnie atak złapać. Generalnie, musisz być pełnosprawną niepełnosprawną by szukać fizycznej pracy, jeśli jest inaczej, to pozostaję Ci szukać tylko zajęć typowo biurowych.

ewa_m napisał/a:

Mała dygresja: zarejestrowanych w UP w Wieluniu bezrobotnych jest obecnie 5 tys. na 20 tys. mieszkańców czyli 1/4!!!


Z czego także poważny odsetek stanowią osoby nie zainteresowane pracą, a znam takich przypadków trochę.

ewa_m napisał/a:

I a propos szukających pracy: też znam osobę niepełnosprawną wypruwającą sobie żyły, nachodzącą UP której ciągle się coś przytrafia... a to zgubią tam dokumenty, a to dane przekręcą, istotne informacje tak podają że nie docierają ... Trzeba tej osoby determinacji i w końcu oburzenia aby cokolwiek mogła uzyskać... Pilnie śledzę jej losy bo może książkę biograficzną o niej napiszę. Będzie pasjonująca i trzymała w napięciu do końca... ;)


Tu nie, bo śmieszne pieniądze, tu też nie, bo umowa zlecenie, tam też nie pójdę, bo ciężka praca, gdzie indziej też nie, bo znowu coś innego. I tak po dłuższym siedzeniu w domu człowiek rozwojowo się cofa. W skrajnym przypadku jest tak jak w przypadku jednego z moich znajomych, kiedy po ukończonej szkole siedział w domu przez ponad dziesięć lat, i gdziekolwiek miał ofertę, tak kombinował jak tylko mógł, by do pracy go nie przyjęli. A jak sie go zapytano dlaczego nie podejmuje pracy to odpowiadał, że stres przed ludźmi... Taka kolej rzeczy, jak się pracuje dłuższy czas, to w momencie kiedy człowiek zostaje pozbawiony pracy, chodzi i szuka tej pracy bo tego mu brakuje, ale jak posiedzi dłuższy czas w domu, to tak się wycofuje z tego rynku, że w skrajnym przypadku, nie widzi opcji w ogóle pracę podjąć. Już po pewnym czasie, rodzi się ta świadomość u takiej osoby, że byłem tu byłem tam, dzwoniłem do tej czy innej firmy - pracy nie ma.

Ja w ogóle jestem całym sobą, za oddzieleniem ubezpieczenia, od statusu bezrobotnego. Modyfikacja mogłaby dotyczyć, zmiany organu który będzie się zajmował ubezpieczeniem, ale nie w powiązaniu ze statusem osoby bezrobotnej. To jest chory system, który miesza jednocześnie osoby niezainteresowane pracą, z osobami pracą zainteresowanymi, określając to jednym wskaźnikiem bezrobocia. W takim przypadku, wzrasta w ludziach przekonanie, że mamy duże bezrobocie, a od tego przekonania do przyzwolenia na własne wykorzystywanie w pracy już droga króciutka. Kiedy nazwijmy to sobie - odfiltrowano by osoby niezainteresowane pracą, pracodawcy byliby zmuszeni do większego poszanowania pracownika, bo i bezrobocie byłoby automatycznie mniejsze (sądzę, że znacznie). Takie jest moje zdanie... no chyba, że wysokość bezrobocia jest celowo kontrolowana na rzecz pracodawców, by ci mieli łatwiej z wykorzystywaniem pracowników. Jeszcze pracownik zacząłby się rzucać i upominać o swoje prawa i co wtedy ?

ourson - 2013-06-05, 12:26

michal_saper napisał/a:
Ale tak czy owak, chodzi mi po prostu o to, że już w przypadku stopnia umiarkowanego, pracodawca ma tak niskie koszty zatrudnienia takiego pracownika, że dosłownie kpiną jest, wlepiać mu umowy zlecenie, czy kombinować z wypłatami wobec takiego pracownika. Tu powstaje typowe dziadostwo.


całość systemu jest nieco bardziej skomplikowana, ale fakt faktem takie zachowanie to już przesada, żeby nie powiedzieć głupota pracodawcy. Może nie wie że może mieć dofinansowanie?

michal_saper napisał/a:
Ja w ogóle jestem całym sobą, za oddzieleniem ubezpieczenia, od statusu bezrobotnego. Modyfikacja mogłaby dotyczyć, zmiany organu który będzie się zajmował ubezpieczeniem, ale nie w powiązaniu ze statusem osoby bezrobotnej.


Tego nie da się zrobić wycinkami - reformy wymaga cały system. Wg mnie w obecnej sytuacji racjonalne byłoby ustalenie minimalnego koszyka świadczeń i objęcie nim po prostu wszystkich - i tak do tego się to sprowadza w zasadzie. Jak ktoś chce mieć tytuł do ubezpieczenia to w ten czy inny sposób jest w stanie go uzyskać - czy to jako bezrobotny czy z MOPSu...

A statystyka bezrobotnych ma bardzo luźny związek z rzeczywistością...

kitor - 2013-06-05, 13:03

Cytat:
Tu nie, bo śmieszne pieniądze, tu też nie, bo umowa zlecenie, tam też nie pójdę, bo ciężka praca, gdzie indziej też nie, bo znowu coś innego. I tak po dłuższym siedzeniu w domu człowiek rozwojowo się cofa. W skrajnym przypadku jest tak jak w przypadku jednego z moich znajomych, kiedy po ukończonej szkole siedział w domu przez ponad dziesięć lat, i gdziekolwiek miał ofertę, tak kombinował jak tylko mógł, by do pracy go nie przyjęli. A jak sie go zapytano dlaczego nie podejmuje pracy to odpowiadał, że stres przed ludźmi... Taka kolej rzeczy, jak się pracuje dłuższy czas, to w momencie kiedy człowiek zostaje pozbawiony pracy, chodzi i szuka tej pracy bo tego mu brakuje, ale jak posiedzi dłuższy czas w domu, to tak się wycofuje z tego rynku, że w skrajnym przypadku, nie widzi opcji w ogóle pracę podjąć. Już po pewnym czasie, rodzi się ta świadomość u takiej osoby, że byłem tu byłem tam, dzwoniłem do tej czy innej firmy - pracy nie ma.


Wiesz o czym piszesz? Bo napisałeś to na na podstawie szczątkowej informacji. Jako że znam całą sprawę - może faktycznie trzeba by temat opisać szerzej.
To że są kombinatorzy którzy mają grupę bo sobie ją załatwili tego się nie uniknie. Ale mówimy tu o osobie która pracownikiem fizycznym być nie może. I nie ma że za śmieszne pieniądze itd - ta osoba podjęła by się praktycznie każdej pracy gdyby tylko stan fizyczny na to pozwalał.
Najprościej jest pojechać stereotypem.

ewa_m - 2013-06-05, 13:12

michal_saper napisał/a:

ewa_m napisał/a:

I a propos szukających pracy: też znam osobę niepełnosprawną wypruwającą sobie żyły, nachodzącą UP której ciągle się coś przytrafia... a to zgubią tam dokumenty, a to dane przekręcą, istotne informacje tak podają że nie docierają ... Trzeba tej osoby determinacji i w końcu oburzenia aby cokolwiek mogła uzyskać... Pilnie śledzę jej losy bo może książkę biograficzną o niej napiszę. Będzie pasjonująca i trzymała w napięciu do końca... ;)


Tu nie, bo śmieszne pieniądze, tu też nie, bo umowa zlecenie, tam też nie pójdę, bo ciężka praca, gdzie indziej też nie, bo znowu coś innego. I tak po dłuższym siedzeniu w domu człowiek rozwojowo się cofa. W skrajnym przypadku jest tak jak w przypadku jednego z moich znajomych, kiedy po ukończonej szkole siedział w domu przez ponad dziesięć lat, i gdziekolwiek miał ofertę, tak kombinował jak tylko mógł, by do pracy go nie przyjęli. A jak sie go zapytano dlaczego nie podejmuje pracy to odpowiadał, że stres przed ludźmi... Taka kolej rzeczy, jak się pracuje dłuższy czas, to w momencie kiedy człowiek zostaje pozbawiony pracy, chodzi i szuka tej pracy bo tego mu brakuje, ale jak posiedzi dłuższy czas w domu, to tak się wycofuje z tego rynku, że w skrajnym przypadku, nie widzi opcji w ogóle pracę podjąć. Już po pewnym czasie, rodzi się ta świadomość u takiej osoby, że byłem tu byłem tam, dzwoniłem do tej czy innej firmy - pracy nie ma.


michal_saper - Teraz to ubliżasz osobie o której piszę! Ta osoba niepełnosprawna pracowała przez wiele lat. Utrzymywała i nadal to robi swoje dzieci. Robi co tylko może aby nie odczuwały biedy. Los nie był dla niej łaskawy. Pomimo stałego źródła dochodu ale współmałżonka dbającego tylko o swoją wygodę i trwoniącego pieniądze na lewo i prawo, doskonale poznała co to głód. Dorabiała gdzie tylko się dało aby dzieci (uzdolnione) miały co jeść, były przyzwoicie ubrane i nawet uczęszczały na dodatkowe zajęcia. Zmagała się z nieuczciwymi pracodawcami. Z urzędu nie miała ani jednej propozycji pracy. A teraz walczyła o kursy aby się przekwalifikować. Wywalczyła namiastkę ale udało się jej chociaż tyle. Więc gadka o przebieraniu w ofertach i unikaniu pracy jest tutaj całkowicie nie na miejscu i świadczy o braku szacunku. Ja chylę czoła bo jestem ciekawa ile jeden człowiek jest w stanie znieść upodlania, kłód pod nogi a pomimo to się nie załamać, dalej szukać, działać i robić co tylko w jego mocy, pomimo bólu, cierpienia i świadomości, że tych sił może wkrótce zabraknąć (znowu z niedożywienia)... Takie generalizowanie moim zdaniem (powtórzę się) jest nie na miejscu...

michal_saper - 2013-06-05, 14:49

ewa_m napisał/a:

michal_saper - Teraz to ubliżasz osobie o której piszę! Ta osoba niepełnosprawna pracowała przez wiele lat.


W jaki sposób ? Jeśli ona nie prezentuje takiego podejścia do sprawy, to nie ma prawa taka się czuć. To tak jakbym abstynentowi powiedział, że jest pijakiem bo wypił piwo. Myślisz, że by go to ruszyło ?

ewa_m napisał/a:

Ja chylę czoła bo jestem ciekawa ile jeden człowiek jest w stanie znieść upodlania, kłód pod nogi a pomimo to się nie załamać, dalej szukać, działać i robić co tylko w jego mocy, pomimo bólu, cierpienia i świadomości, że tych sił może wkrótce zabraknąć (znowu z niedożywienia)...


Ludzie którzy pomimo swojej bardzo trudnej sytuacji, wielu przeciwności losu brną dalej, mają to do siebie, że byle wiater im nie zaszkodzi przed osiągnięciem celu, ale to są wyjątki. Najczęściej wystarczy kalectwo i człowiek wpada w załamkę. Najważniejsze jest jednak, by z uwagi na swoją bardzo trudną sytuację nie pozwolić się wykorzystywać, tylko dlatego, że jest jak jest. Trzeba mieć swoją godność, a nie pozwalać z siebie robić kozła ofiarnego, uzasadniając to faktem "wysokiego bezrobocia"

ewa_m - 2013-06-05, 15:43

michal_saper -

Ma prawo tak się czuć skoro cytujesz moją wypowiedź dotyczącą właśnie tej osoby. Na szczęście nie czyta tego.

Aby nie robić z siebie kozła ofiarnego nie można mieć najpierw dzieci na utrzymaniu. Jak nie masz co do garnka włożyć to nawet puszki będziesz zbierał aby dzieciom czy Tobie w brzuchu nie burczało. Po kilku miesiącach dasz sobą pomiatać, nici z godności i pójdziesz nawet pracować za połowę pensji byleby ta połowa tylko była! Tak jakoś się złożyło że żołądki wszyscy mamy jednakowe...

Piszesz: "Najczęściej wystarczy kalectwo i człowiek wpada w załamkę." A ile znasz kalekich osób? Najwyraźniej niewiele. Ja znam dużo, kilkoro na wózkach inwalidzkich, kilkoro dzień w dzień walczących z bólem i to właśnie oni mają więcej siły i odwagi by coś robić ze swoim życiem, aby żyć na dodatek z pasją! I ludzie zdrowi im nie dorównują!
Piszesz też tutaj o kalectwie jakby to było nic takiego, jakby to było coś zwyczajnego, więc zaklej sobie jedno oko albo przypnij prawą rękę z tyłu na plecach tylko na jeden dzień i spróbuj funkcjonować jak zawsze (nie piszę o podpięciu nogi lub nawet obu!) a wtedy dopiero poznasz namiastkę tego o czym tak skrzętnie dyskutujesz... Nie znasz życia i oby ono nigdy tak Cię nie doświadczyło. Pozdrawiam Cieplutko i następnym razem radzę się jednak zastanowić nad doborem słów... Myślę, że jeśli o mnie chodzi to tyle w tym temacie ... eot

michal_saper - 2013-06-05, 18:40

ewa_m napisał/a:
Jak nie masz co do garnka włożyć to nawet puszki będziesz zbierał aby dzieciom czy Tobie w brzuchu nie burczało. Po kilku miesiącach dasz sobą pomiatać, nici z godności i pójdziesz nawet pracować za połowę pensji byleby ta połowa tylko była!


Ale to chyba o sobie mówisz w tym momencie. To może jeszcze na ulice trzeba byłoby wyjść, bo czemu nie, skoro czasy ciężkie i pracy brak ? Przecież rodzinę trzeba wykarmić. Ciekawy punkt widzenia. Nie wiesz kobieto co mówisz, i to na tyle. Pozdrawiam.

kitor - 2013-06-05, 20:37

Cytat:
To może jeszcze na ulice trzeba byłoby wyjść, bo czemu nie, skoro czasy ciężkie i pracy brak ?

Naprawdę nie możesz sobie takich docinek odpuścić? Życzę ci żebyś nie musiał sam zacząć myśleć w tym kierunku.

michal_saper - 2013-06-05, 20:41

kitor napisał/a:
Cytat:
To może jeszcze na ulice trzeba byłoby wyjść, bo czemu nie, skoro czasy ciężkie i pracy brak ?

Naprawdę nie możesz sobie takich docinek odpuścić? Życzę ci żebyś nie musiał sam zacząć myśleć w tym kierunku.


W porządku. Przepraszam jeśli kogokolwiek tym obraziłem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group