Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

O wszystkim i dla wszystkich - Polacy kochają wielkie wyprzedaże

mario's - 2007-01-30, 18:18
Temat postu: Polacy kochają wielkie wyprzedaże
"Im cięższa praca, tym krótszy czas wolny i tym więcej spędzamy go na zakupach"
Wyprzedaż faktycznie stała się naszym przyjacielem i dorocznym przyzwyczajeniem. Szczególnie widać to teraz, kiedy witryny sklepów informują o wielkich obniżkach – nawet do 70 proc. Jesteśmy chyba jedynym narodem w Europie, który reaguje na to jak Amerykanie. Ludzie z mniejszych miejscowości robią nawet wycieczki do miast, w których są centra handlowe, tylko po to, żeby posiedzieć w nich dzień lub dwa. Amerykanie robią w ten sposób, że skoro skraca im się urlop w sposób radykalny, to po prostu przez kilka dni siedzą w takim centrum, gdzie jest wszystko, wszystkie możliwe rozrywki. Spędzają tam wolny czas, po czym wsiadają w samochód i wracają do domu. My zaczynamy postępować podobnie.
Pracujemy coraz ciężej, żeby kupować coraz więcej?
Przeciętny warszawiak poświęca pracy cały dzień – licząc z dojazdami od ósmej rano do ósmej wieczorem. Ta ciężka praca zabiera mu większość życia. Kiedy więc nadarzy się jakiś dzień wolny, kumuluje się po prostu rozrywkę. Nigdzie nie można tego zrobić tak dobrze jak na zakupach. W centrach handlowych jest przecież spacerowanie i oglądanie jak w galerii, i łowy, i zbieractwo na zakupach. Wszystkie rzeczy kumulują się w jednym. Im cięższa praca, tym krótszy czas wolny i tym więcej spędzamy go na zakupach.
Może to tylko chwilowe. Może – posługując się słowami Sławomira Shutego – "nie zdążyliśmy się jeszcze nażreć".
Tylko jeśli chodzi o osoby w średnim wieku, to jakieś wyjaśnienie. Jednak nawet trzynastolatki robią identyczne rzeczy, chociaż PRL-u absolutnie nie pamiętają. Rodzice starają się oczywiście odreagować lata komunizmu na swoich dzieciach – kupić im to, czego sami nie mieli. Młode pokolenie uczy się tego jednak w znacznej mierze samo. Nie zna innego świata oprócz Snickersów i supermarketów.
Co wyrośnie z takich dzieci?
Trudno powiedzieć. Grzegorz Makowski badał, jak ci młodzi ludzie funkcjonują w warszawskiej Galerii Mokotów, i obserwował całymi dniami, co robią. Okazuje się, że to nie są konsumenci, których by te sklepy pragnęły. Oni głównie łażą tam całymi dniami, przesiadują przy fontannach, kradną wózki i nie kupują niczego. Będą jednak przyzwyczajeni do takich miejsc jako jedynych miejsc bezpiecznych.
Bo nie widać świata zewnętrznego, bo jest ciepło, jasno i gra muzyka?
Tak. Już w latach 70. francuski filozof społeczny Jean Baudrillard powiedział, że to jest przestrzeń idealnie okapsułowana, idealnie odcięta. Rzeczywiście na zewnątrz nie jest przyjemnie – powiedzmy sobie brutalnie: jest syf, przemoc i agresja – tymczasem w centrum handlowym wszystko jest przyjemne i ustabilizowane.
Nie dotyczy to chyba tylko dzieci. Teraz w czasie wyprzedaży w sklepach więcej jest kobiet czy mężczyzn?
Przeważają kobiety, ale często przychodzą z mężczyznami. Potrzebny jest przecież tragarz, kierowca i sponsor. W naszym społeczeństwie już tak jest, że to mężczyzna zwykle płaci za zakupy, nawet jeśli zarabia mniej niż partnerka. Mężczyźni wolą korzystać jednak np. z wyprzedaży internetowych i kupują rzeczy, na które się dawno zdecydowali. Ostatnio rozmawiałem z taksówkarzem, który chciał kupić jakiś mikser do domu przed świętami, ale zauważył, że jest wtedy znacznie droższy. Teraz czeka grzecznie na wyprzedaż, zna wszelkie specyfikacje sprzętu, przeczytał wszystkie ulotki. Kobiety kupują bardziej spontanicznie i emocjonalnie. Jest to dla nich rodzaj rytuału.
"tylko kobiety doceniają transformacyjną moc zakupów. To one, w odróżnieniu od mężczyzn, zauważają, że zakupy mają moc zmieniania ludzi i środowiska w coś lepszego, piękniejszego".
Wyjaśniam to antropologicznie. Kobiety przed tysiącami lat zajmowały się głównie codziennym zbieractwem, wykopywaniem bulw i chodzeniem po dużym terytorium. Są po prostu przyzwyczajone do tego rodzaju czynności. Należę do towarzystwa psychologii ewolucyjnej, w którym jest coraz więcej badaczy, którzy sprawdzają tę teorię. Podłączają biedne kobiety do rejestratorów fal mózgowych i obserwują, jak reagują na zakupy. I rzeczywiście, nawet w sensie fizjologicznym reagują inaczej niż mężczyźni. Inaczej postrzegają sklepy, czują się w nich lepiej i swobodniej. Zakupy nie wywołują u nich stresu.
Mężczyzn stresują, bo kiedyś byli łowcami grubego zwierza.
Tak. Substytutem polowania są dla nich wyprzedaże wojenne. Takie, na które trzeba przyjść wcześnie rano, ustawić się przy bramkach pod eskortą policji i szybko upolować jakiś unikalny produkt, którym będzie można długo się chwalić. Szczególnie u mężczyzn o niższych dochodach i wykształceniu taka wyprzedaż wyzwala emocje, które nie są im obce. Kanalizuje agresję podobnie jak mecz piłkarski. Jest jeden wyjątek od tej zasady – wyprzedaż sukien ślubnych w Bostonie. Tam rzeczywiście biegną kobiety. Robią to jednak spokojniej od mężczyzn – nie przepychają się i nie depczą.
A jak powinien wyglądać idealny sklep? Czy kobiety i mężczyźni powinni kupować razem?
Nie. Sklep dla mężczyzn i sklep dla kobiet to dwie zupełnie inne przestrzenie. Mężczyzna nie najlepiej czuje się np. w miejscu, gdzie kupuje się ubrania. Co innego sklep z gadżetami, gdzie można wszystkiego dotknąć, samemu włączyć, przesłuchać płyt, przeczytać ulotki. Sklep dla kobiet powinien zaś być wyposażony w ludzi, którzy powiedzą im różne rzeczy, odpowiedzą na ich pytania bez wyśmiewania się np. z ich ignorancji. Sklep dla kobiet musi być też szeroki, bo nienawidzą być poszturchiwane, i wyposażony w wygodne kanapy, aby spędzały w nim wiele godzin.
Kompromisem w zwykłych sklepach jest "szatnia na mężczyzn", tak ?
Tak. Jeśli już kobieta musi przyjść z mężczyzną na zakupy, to dobrze go zostawić w takim miejscu, gdzie są gazety, gdzie jest włączony Eurosport, gdzie można zapalić, napić się piwa. W USA stwierdzono, że gdy kobieta przychodzi do sklepu z mężczyzną, spędza w nim dwa razy mniej czasu, niż gdy przychodzi z drugą kobietą. Mężczyźni marudzą, denerwują się, wolą inaczej spędzać czas.
W wielu droższych centrach handlowych mężczyzn jest jednak tak samo dużo jak kobiet. Może też pokochamy zakupy?
Wątpię, żebyśmy kiedykolwiek byli tak dobrymi konsumentami jak kobiety. Mężczyźni czują się lepiej w innych przestrzeniach niż sklepy – np. w pracy. Ale rzeczywiście im wyżej są w hierarchii społecznej, tym lepiej zakupy traktują. Być może dlatego, że gadżety i drogie ubrania są dla nich symbolem statusu. Poza tym coraz częściej pozostają samotni, więc po prostu nie ma kto za nich kupować.
A jakie psychologiczne korzyści daje kupowanie? Czemu w każdej reklamie telefonu nie mówi się, że on dzwoni, tylko że "daje wolność i wyzwala kreatywność"?
Oczywiście reklamy kłamią. Telefon jest przecież smyczą, która wolność zabiera. W reklamach jednak jest przedstawiany zupełnie inaczej – jako cudowne urządzenie, które sprawia, że można jechać pociągiem do najdalszej wsi i cały czas łączyć się z internetem, a więc de facto być na smyczy.
Psychologiczne korzyści zakupów są liczne. Zygmunt Bauman zwracał uwagę, że nie tyle używanie tych rzeczy jest ważne, ale sama procedura ich nabywania. Samo pójście na zakupy i pokazanie się na nich. To wysłanie wiadomości do świata, że stać mnie na coś. Służy to jednocześnie podnoszeniu swojej wartości we własnych oczach. Jeśli uważam, że mam na przykład krzywe nogi, to zapominam o tym na chwilę, kupując nowy płaszcz. Dzięki temu czuję się lepiej. Mówiąc najprościej: zakupy leczą kompleksy.
Ilu z nas to zakupoholicy?
Ciężko powiedzieć, bo nikt nie prowadzi takich statystyk. Przyjmuje się jednak, że w większości zachodnich społeczeństw zakupoholików jest od dwóch do pięciu procent. W liczbach bezwzględnych to około 10 mln Amerykanów albo 200 tys. Polaków. Na 30 kobiet zakupoholiczek przypada tylko jeden mężczyzna. Ten nałóg leczy się tak samo ciężko i w ten sam sposób, jak wszystkie inne uzależnienia.
Czy jest jakaś sfera, której nie da się sprzedać, która byłaby wyłączona spod tych praw konsumpcjonizmu?
Boję się, że nie. Choć nie jestem osobą szczególnie religijną, byłbym za wyłączeniem z tych praw sfery metafizyczno-religijnej. Jednak i tam supermarketyzacja postępuje. I tam coraz częściej ludzie domagają się takiego zestawu gadżetów i atrakcji jak w sklepach. Świątynia w Licheniu jest świetnym przykładem. Chyba nie ma takiej sfery, która nie byłaby sprzedawana. Nawet bunt wobec konsumeryzmu jest sprzedawany.
No właśnie. Czy współczesny kapitalizm wszystko – łącznie z buntem przeciw niemu – jest w stanie nazwać, opakować i sprzedać?
Pewnie tak. Są tylko dwa sposoby buntu. Pierwszym jest dezercja – zaprzestanie kupowania, wyrzucenie telewizora, kontakt ze światem za pomocą kilku stron w internecie. Drugi sposób ucieczki to coś, co nazywam pozytywnym trollingiem. Trolling to mieszanie na grupach dyskusyjnych, a pozytywny trolling to otwarte reagowanie na manipulację reklam, demaskowanie tego systemu. Całkowita ucieczka jest jednak niemożliwa. Każdy musi kupić jakąś kurtkę, jakieś nowe buty. Nie ma szans nieuczestnictwa w tym wszystkim. No, chyba że jest się bezdomnym pod mostem.
Z dr. hab. Tomaszem Szlendakiem, socjologiem, kierownikiem Zakładu Badań Kultury na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, zajmującym się socjologią konsumpcji i psychologią ewolucyjną, rozmawia Marek Pielach
źródło: ŻW

karcia - 2007-01-31, 01:32

hehe może to i prawda. :P Przyznaje, że uwielbiam cała niedzielę przesiedzieć w jakiejś galerii (np. w Manufakturze, we Wrocku, czy tej małej w Auchan w Czewie nawet). Zazwyczaj wybieram sie na zakupy, a tak naprawdę różnie to bywa, bo to zrobili lodowisko i kusi, żeby sobie trochę na łyżwach poszaleć, czy tez akurat w Imax'ie graja fajny film. Czas leci jak szalony...
W sumie bardzo podabaja mi się takie miejsca, poniewaz można tam załatwic dużo spraw nie nachodząc sie zbytnio i robi się to nie zważając na pogodę na dworze. Jednak nie mozna odwiedzać centrum handlowego zbyt często. Powód? Po prostu źle wpływa na zdrowie. Za wiele nerwów. Duży wybór niszczy psychikę i te okropne fast-foody w McDonaldzie.! :!: :wink:
A jesli chodzi o wyprzedaże to czasami bywa masakrycznie, bo tłumy ciągna do sklepów z ogromnymi napisami na szybach o treści "SALE". No, ale jest ich tam tak wiele, że jakoś to się rozkłada. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group