Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Motoryzacja - Rękodzieło z charakterem

majk-el - 2007-02-27, 07:54
Temat postu: Rękodzieło z charakterem
Rękodzieło z charakterem

Reportaż Szybki, piękny i misternie wykonany. Pół Polak, pół Szwed, co swoją cenę zna. W salonie, obok porsche czy lotusa, nie będzie ubogim krewnym.
Leoparda znają nie tylko afrykańscy myśliwi. Polują na niego także europejscy bogacze, tęskniący za wyjątkowym samochodem sportowym. Nie przeczytali o nim na czołówkach gazet, nie widzieli reklam. Bo takowych nie ma i pewnie jeszcze długo nie będzie. Leopard 6 Litre Roadster to nie produkt dla każdego. Zaporowa jest przede wszystkim cena. 125 tys. euro. Takie cacko sprzedaje się na zamkniętych pokazach, dyskretnych spotkaniach czy na prestiżowych wystawach. Trochę pokątnie, trochę tajemniczo. A i tak kolejka chętnych czeka.

Więcej niż kilkanaście rocznie to się leopardów nie robi. W końcu nie Toyota. Nie Japonia, lecz podkarpacki Mielec, gdzie kilkanaście osób pracuje przez kilkadziesiąt dni nad każdym egzemplarzem. Przed zakładem dumnie pręży się zadbany duży fiat, w odcieniu kości słoniowej. W środku powstaje nowy symbol polskiej motoryzacji. Nad wszystkim czuwa jego projektant i twórca. Dla podwładnych Pan Inżynier, czyli Zbysław Szwaj.

-Leopard to ręczna robota. Tak powstaje maszyna, za którą idzie pewna filozofia życia; -przekonuje konstruktor.

Klient w samolocie
Żeby dojrzeć wyjątkowość leoparda, nie wystarczą zdjęcia. Nie wystarczy też suchy opis techniczny. Sześciolitrowy silnik od corvetty można przecież od biedy i do wołgi wepchnąć. A na fotografiach dominują masywne przednie błotniki. Ci, którzy go kupują, nierzadko przylatują do Mielca prywatnymi samolotami na oględziny i testy. Lądować i jeździć jest gdzie, bo tu przecież przez dekady koncentrował się polski przemysł lotniczy. Połacie terenu, drogi głównie dwupasmowe. No i kwiatek do kożucha — strefa ekonomiczna Euro-Park. To tu jest fabryka leopardów. W sąsiedztwie za kilkanaście miesięcy powstanie kolejny zakład.

-Chcemy budować maksymalnie 50 samochodów rocznie. Bardzo luksusowych -zaznacza 78-letni Zbysław Szwaj.

Pada słowo klucz: budowanie. Taki częściowy powrót do romantycznej strony motoryzacji, czasów sprzed Forda T. Tu nie ma zautomatyzowanej linii produkcyjnej. Jedynie podnośnik jest pneumatyczny, a konstruktorzy porzucili kreślarskie deski na rzecz płaskich ekranów komputerów. Wszystkie narzędzia i części najwyższej klasy. Hamulce, felgi, elementy podwozia, GPS - to ci sami dostawcy co do Lotusa, Ferrari czy Porsche. I kilku młodych mechaników biegających z centymetrem i przycinających elementy nitowanego nadwozia.

- Części jest ponad dwa tysiące. Rama aluminiowa. W środku i na zewnątrz nie ma żadnego plastiku - podkreśla konstruktor samochodu.

Wielkie wrażenie robi osobiste spotkanie z leopardem. Pierwsze spostrzeżenie: wcale nie jest tak niski i wydłużony, jak wygląda na zdjęciach. Nawiązanie do stylu retro wcale nie pretensjonalne, wykonanie precyzyjne.

- To pogranicze rzemieślnictwa i sztuki; uważa Zbysław Szwaj.

Stabilizacja psychiczna
Ot, skromność. Nikt z oglądających i kupujących wokół leoparda z miarką nie biega i nie mierzy regularności odstępów między blachami. Bo podstawowy cel jest zwykle ten sam: usiąść, odpalić i w cztery sekundy do setki. Choć jak się wsiądzie, to można, wsłuchując się w porykiwanie silnika, najpierw pozwiedzać wnętrze. Do oczopląsu prowadzi szperanie po desce rozdzielczej, gdzie zegary umieszczono nie za, lecz obok kierownicy. Skórzane fotele z Groclinu i tzw. twarda skóra, czyli tapicerka, kieszenie, wykończenia z Pleszewa, od firmy szyjącej na co dzień siodła. Do tego kierownica i dźwignia zmiany biegów od włoskich stylistów z Momo. Pobłyskuje chromowana miedź. Za siedzeniami miejsca w sam raz na kije golfowe. Na obudowie silnika, felgach czy fotelach dyskretne logo Leoparda. No i to, czego oko nie dojrzy - elektroniczna blokada prędkości ustawiona na 250 km/h.

- Przy wadze około tony i takim silniku ten samochód jest wręcz niebezpieczny; zaznacza Zbysław Szwaj. I dodaje stanowczo:
- To nie roadster dla nowicjuszy. Wymaga umiejętności i przeznaczony jest nie tylko dla osób zamożnych, ale także mających pewną stabilizację psychiczną. Już wiem, że nie będzie mi go dane za młodu poprowadzić. A jak mówią podwładni Pana Inżyniera, przeżycia z jazdy są nieprzeciętne.

Milioner z pasją
Budowa auta wręcz wymusza dynamiczną, sportową jazdę. Adrenalina buzuje. Choć biegów jest sześć, to powyżej czwórki mało kto wrzuca. Na oczy obowiązkowo gogle, na szyję szalik. Zawieszenie trzyma się drogi. Czuć efekt kilkuletniej pracy i wielu testów. Po wirtualnej przejażdżce nasuwa się jedna, podstawowa wątpliwość. Takie cudeńko nie wymaga przecież tylko kilkuletniej pracy, ale także niemałych pieniędzy. Skąd utalentowany inżynier z Warszawy miał ich aż tyle?
Nie miał. Miał je za to jego przyjaciel, miłośnik motoryzacji, milioner ze Szwecji Alf Näslund, założyciel znanej w 35 krajach świata organizacji Tax Free, obejmującej ponad 260 tys. sklepów.
- Spotkaliśmy się w 1969 r. w Szwecji, gdzie pojechałem na wystawę samochodów, pokazać odrestaurowanego jaguara SS100 z 1939 r. - wyjaśnia Zbysław Szwaj, ówcześnie zapalony kolekcjoner samochodów, dziś właściciel brytyjskiego triumpha TR-3A z 1961 r.

Tam jego samochód bardzo przypadł do gustu Näslundowi, który uparł się, żeby go kupić za niemałą kwotę.
- Straciłem wtedy auto, ale zyskałem przyjaciela - śmieje się polski konstruktor.

Król za kółkiem
Jaguar SS100 3,5 Litre Roadster z 1938 r. to obecnie jeden z najdroższych przedwojennych samochodów. Silnik o mocy 180 KM rozpędza to sportowe cabrio do setki w 10,4 s. Wyprodukowano ich jedynie kilkaset egzemplarzy, zachowało się kilkadziesiąt. Na aukcjach ich ceny sięgają 500 tys. euro. Auto, które Zbysław Szwaj sprzedał Alfowi Näslundowi, jest wyjątkowe. W 1939 r., tuż przed wojną, wysłano je z fabryki w brytyjskim Coventry na wystawę do Berlina. I to właśnie z niemieckimi wojskami trafił do Warszawy. Konstruktor Leoparda znalazł podniszczonego SS100 na jednym z gospodarstw pod miastem. Jego renowacja zabrała siedem lat, opony ściągał aż z Australii. Obecnie Jaguar znów jest w Polsce, gdzie przechodzi przegląd.

Pęd pod dachem
W głowach i w komputerach mieleckich inżynierów rodzi się nowy projekt: Leopard w wersji coupé . Podwozie pochodził z roadstera, za to nadwozie, według wstępnych rysunków, będzie nosić więcej śladów nowoczesności. Kierowcy towarzyszyć mają takie same sportowe emocje. Jedynie gorących głów nie będzie studzić wiatr, lecz klimatyzacja.

Wszechstronny innowator
78-letni Zbysław Szwaj, absolwent Politechniki Warszawskiej, jest świetnie znany w inżynierskim światku. Był w zespole inż. Jacka Karpińskiego zajmującego się projektem K-202, czyli budową pierwszego polskiego minikomputera w latach 70. Poza tym opracowywał m.in. pierwsze dozymetry lekarskie czy tworzył projekty dla służb specjalnych. Do tych ostatnich zaliczyć można skonstruowanie czujnika podłączonego do okrętu Norwid badającego skażenie radioaktywne w oceanach. Ostatnio jego projekt skutera wielofunkcyjnego wygrał konkurs zorganizowany przez szwedzki Permobil. Innowacją było zastosowanie ram nitowanych i klejonych zamiast spawania. Wygraną sumę Zbysław Szwaj przeznaczył na kupno zakładu w Mielcu.

Źródło: Karol Jedliński
Puls Biznesu wyd. 2295, s. 14

!!!

Jak dla mnie niesamowita historia. Człowiek z Pasją, który realizuje marzenia. Natomiast auto - poezja!

Więcej zdjęć: http://www.leopard.se/photos.html

Jaro - 2007-02-27, 11:55

Robi wrażenie :)
hasta - 2007-02-27, 16:05

Prześliczne g:D :!:
raulmanka - 2007-02-27, 16:21

wow... naprawde ladny... 8)
Karzełek - 2007-02-27, 17:27

Galante autko :) Tylko cena też jest galanta - w granicach 120 000 euro :shock:
yampress - 2007-03-04, 20:21

kurde fajniutkie.
no i klamki będą całe. bo laski mogą wskoczyć przez burte :D

Paulina - 2007-03-04, 20:22

ale cacko :)
glizda - 2007-03-04, 20:23

yampress napisał/a:
no i klamki będą całe. bo laski mogą wskoczyć przez burte


Sugerujesz,że my klamki psujemy?? :twisted: :twisted:

Autko mi sie podoba, fajne jest. Pędziś nim sobie po drodze, włos rozwiany....ech...rozmarzyłam się 8)

majk-el - 2007-03-10, 16:53
Temat postu: Gadżet dla szejka
Gadżet dla szejka

(Rynki Zagraniczne/09.03.2007, godz. 10:37)

Ponoć mieleckimi leopardami jeżdżą szejk z Doha, znany gwiazdor Hollywood i ktoś ze szwedzkiej rodziny królewskiej. Zbysław Szwaj, właściciel Leopard Automobile-Mielec nie ujawnia, kim są jego klienci. Faktem jest, że firma, nie inwestując milionów w reklamę,jest znana wśród możnych tego świata.

W hali, w której przed laty montowano samoloty myśliwskie Lim, dziś inżynier Zbysław Szwaj produkuje, a raczej tworzy luksusowe samochody. Ręcznie składany leopard ma karoserię z aluminium, sześciolitrowy silnik i ładnie prezentuje się na tle pola golfowego.

Nie każdy może sobie kupić leoparda. Po pierwsze trzeba poczekać, bo firma produkuje około 20 aut rocznie. Po drugie o firmie wiedzą tylko nieliczni wtajemniczeni, bo kto by pomyślał, że w Mielcu mogą powstawać fajne auta. Po trzecie auto kosztuje ponad 120 tysięcy euro, a więc więcej od porsche.

Atom, plankton i komputer

— Ta firma to spełnienie moich marzeń — mówi inżynier Zbysław Szwaj. Zanim założył Leopard Automobile-Mielec, zajmował się pracą naukową. Uczestniczył w badaniach związanych z fizyką jądrową, medycyną nuklearną. Analizował „schorzenia oceanu” oraz badał plankton. Skonstruował scenograf tarczycowy, który wykorzystuje się w badaniach tarczycy. Pierwszy polski minikomputer K 202 także jest jego wynalazkiem.

W 1983 roku Zbysław Szwaj rzucił wszystkie dotychczasowe zajęcia i rozpoczął samodzielną pracę konstruktorską. — To było moje marzenie dziecinne. Fascynowały mnie życiorysy osób, które coś tworzyły. Zauważyłem, że te historie są bardzo optymistyczne. Pomyślałem, że wykonywana praca powinna człowieka uszczęśliwiać — opowiada z pasją w oczach właściciel Leoparda.

— Na początku tu była firma Gepard, która miała udziały w dawnej mieleckiej fabryce samolotów. Po upadku tego zakładu w 1997 roku przyjęliśmy interes. Zmieniliśmy nazwę i rozpoczęliśmy od razu swoją produkcję — wspomina przedsiębiorca.

W interesach pomagają mu synowie oraz szwedzki pasjonat motoryzacji Alf Naslund. Klientami firmy są ludzie sławni i bogaci. Do tej pory auta były sprzedawane tylko za granicą. — W tym roku grono naszych klientów poszerzyło się o dwie osoby z Polski. Nie mogę ujawnić nazwisk — mówi właściciel firmy. Dyrektor Leoparda nigdy nie wypowiada się o swoich klientach, można tylko się domyślać, kogo stać na kupno takiego samochodu.

Zadbać o styl

Inżynier Szwaj: — Założenie było takie: nie konkurować z wielkimi markami takimi jak na przykład Ferrari czy Bugatti, lecz stworzyć samochód ponadczasowy. Zadbać o stylowe oblicze pojazdu, łącząc elementy przeszłości z nowoczesnymi parametrami.

Nadwozie samochodu leopard 6 litre roadster zaprojektował jego syn Maksymilian, pracujący w swoim czasie w ośrodku stylistycznym Rovera i Porsche. W tajemnicy przed mediami pierwszy egzemplarz został zaprezentowany w Szwecji. Próbom bezpieczeństwa poddano go w Anglii. Wszystkie testy wypadły pozytywnie. Od razu pojawiły się zamówienia.

— Używamy tylko szlachetnych metali takich jak mosiądz chromowany albo miedź. Nadwozie produkowane jest ręcznie z aluminium. Źródłem napędu jest silnik V8 o pojemności 6 litrów i mocy 405 KM, który pochodzi z chevroleta corvette. Samochód rozwija prędkość maksymalną do 250 km/h, została ona ograniczona elektronicznie. Hamulce wykonane zostały specjalnie na potrzeby Leoparda przez Brembo — konstruktor jednym tchem wymienia parametry swojego dzieła.

Wnętrze samochodu zdobią skórzane fotele, jest też system nawigacji satelitarnej. Specjalnie do tego auta krakowscy designerzy przygotowują zestaw gadżetów oraz elegancką kolekcję odzieży.

Wkrótce dwuosobowy roadster leopard będzie dostępny również w wersji nadwoziowej coupe. — Jeszcze pracujemy nad tym modelem. Konstrukcja samochodu będzie całkowicie aluminiowa. Swoją pracą chcemy udowodnić, że ponadczasowe proporcje nigdy nie będą przestarzałe. Rozwiązanie techniczne sprawia, że kierowca będzie mógł się rozpędzić od 0 do 100 km/h w ciągu 4 sekund — zapowiada szef Leopard Automobile-Mielec.

O efekty prac jest spokojny. Ma zespół świetnie przygotowanych ludzi, z niektórymi pracuje już siedemnaście lat. Dodatkowo zatrudnił kilku specjalistów, którzy pracowali jeszcze przy gepardzie. Widocznie w branży motoryzacyjnej sława leopardów zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, skoro niedawno do firmy zgłosił się student z Hiszpanii, który wręcz błagał o przyjęcie na praktykę do szacownej firmy.

Będzie o nich głośno

W branży motoryzacyjnej spółka z Mielca jest znana dzięki udziałom w branżowych wystawach. Po przedstawieniu pierwszego samochodu w Szwecji, leoparda pokazano w Paryżu. — W tej chwili przygotowujemy się do wystawy w Lipsku, która odbędzie się w połowie lipca. Poważnie traktujemy podobne przedsięwzięcia — opowiada dalej Zbysław Szwaj.

W kraju, mimo światowego uznania, marka Leopard nie jest od razu rozpoznawana. — Do tej pory prawie nie zajmowaliśmy się reklamą. Auto raz pojawiło się w programie telewizyjnym i to koniec. Cały czas pracujemy nad konstrukcją, polepszamy parametry techniczne naszych pojazdów — przyznaje przedsiębiorca.

Auta dosłownie sprzedawały się same. Jednak niedługo ma się to zmienić. Firma chce postawić na profesjonalny marketing, powiększyć zakład i produkcję. W Leopardzie już wkrótce będzie pracowało 80 osób.

Jak się dowiedzieliśmy, właściciel firmy osobiście testuje swoje samochody, lecz na co dzień używa sprzętu motoryzacyjnego będącego wytworem masowej produkcji — Suzuki Grand Vitara.

Źródło: biznes.onet.pl

Dla mnie ten przykład pokazuje, iż w naszym kraju można zrobić coś pięknego. Można realizować pasje i marzenia.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group