Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

O wszystkim i dla wszystkich - Związek z ograniczoną odpowiedzialnością

mario's - 2007-03-05, 23:43
Temat postu: Związek z ograniczoną odpowiedzialnością
Związek z ograniczoną odpowiedzialnością

Miłość nie potrzebuje małżeńskiej obrączki - twierdzą jedni, a inni dodają, że najważniejsze jest, aby to, jaką formę przybierze związek, zaakceptowały obie strony.

"Życie na kocią łapę", czyli w konkubinacie, w ostatnich 20 latach stało się bardzo popularne, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 1980 roku było 1,6 mln takich związków, a obecnie jest już ponad 3 miliony.

Uczuciowy, seksualny, gospodarczy czy towarzyski związek kobiety i mężczyzny, często mieszkających razem, ale bez legalizacji, bywa testem, na czym polega życie we dwoje. Zdaniem badaczy, przyczyną rozpowszechniania się konkubinatu są różne możliwe czynniki, jak m.in. potrzeba "sprawdzenia się" we wspólnym życiu, negacja sensu legalizacji więzi, przeobrażenia obyczajowe (niechęć kobiet do odgrywania roli tradycyjnej żony, opozycja kobiet wobec instytucji małżeństwa, priorytetowe traktowanie kariery zawodowej, przejawy walki płci), stawianie wysokich wymagań wobec małżeństwa. Jednym słowem ci, którzy decydują się na taki związek, usiłują zamieszkać na próbę, gdyż - jak zauważa psycholog Marta Radzik-Maj - konkubinat w Polsce jest najczęściej formą przejściową przed zalegalizowaniem związku.
Zwykle pary żyjące w konkubinacie zaczynają myśleć o ślubie, gdy pojawia się myśl o dziecku albo gdy kobieta zachodzi w ciążę. Wciąż bowiem panuje u nas przekonanie, że prawidłowy rozwój dziecka wymaga życia w tzw. normalnej rodzinie, a potomkowie pary bez ślubu napotykają w swoim życiu wiele przeszkód, jak chociażby taką, że wobec prawa ich dzieci traktowane są jako nieślubne.
Decydując się na życie w wolnym związku, warto zabezpieczyć swoje prawa, aby uniknąć przykrych niespodzianek. Należy mianowicie sporządzić notarialnie pełnomocnictwo wzajemne dotyczące np. nabywania nieruchomości, odbioru korespondencji. Pilnować, by mieć jednakowy udział w pomnażaniu majątku i codziennych wydatkach. Gromadzić rachunki za rzeczy zakupione (w momencie rozstania nie będzie wątpliwości, kto jest ich właścicielem). Jeśli zawarcie małżeństwa nigdy nie wchodzi w rachubę, warto, aby każda ze stron sporządziła notarialnie testament.

Życie na kocią łapę nie pozbawione jest negatywów, choć są i pozytywy, jak to, że można bez zgody partnera zaciągnąć kredyt lub pożyczkę i nie odpowiada się za długi drugiej strony. Matka, w takim związku, ma status osoby samotnie wychowującej dziecko i z tego powodu ma wyższy zasiłek wychowawczy, może też korzystniej rozliczyć się z podatku. W każdej chwili można, pozostając w takim związku, rozstać się z partnerem bez żadnych formalności prawnych.
Ale - w szpitalu można spotkać się z odmową udzielenia informacji na temat stanu zdrowia partnera czy uzyskania zgody na odwiedziny. Gdy urodzi się dziecko, mężczyzna powinien potwierdzić ojcostwo. Inaczej, kobieta musi je ustalić sądownie. Wreszcie osoby żyjące w konkubinacie, w świetle prawa, nie tworzą wraz ze swoimi dziećmi rodziny, więc nie są chronione polityką prorodzinną.
Miłość nie potrzebuje pieczątki, ale małżeństwo zabezpiecza interesy rodziny. Konkubinat zaś jest związkiem z ograniczoną odpowiedzialnością, gdyż osoby w nim pozostające wobec prawa są stanu wolnego.

A co wy na to drodzy forumowicze, jakie wy macie zdanie na ten temat ?

zwyczajna - 2007-03-06, 08:10

My przez kilka lat mieszkaliśmy i żyliśmy razem bez ślubu i pewnie trwałoby to dłuzej gdyby nie to że odraza mnie słowo"konkubina" blee kojaży mi się z menelami.Poniewaz nasze życie nie bylo łatwe, a na pomoc rodziny nie moglismy liczyć, slub był odkladany z roku na rok.Pojawiła sie pierwsza córka i całkiem przypadkiem przez pomyłkę po 2 latach,odwiedził nas ksiądz.Miał iść do sąsiadów.Kazdy wie ile kosztuje ślub a dla nas był to koszt niewyobrazalny,sami wszystkigo się dorabialiśmy i było ciężko.Zaproponował nam bez kasy.Z naszej strony był warunek że ma być po cichu wieczorem przy drzwiach zamkniętych.Córka miał 2,5 roku jak wzięlismy ślub.Ale gdyby nie przypadkowa wizyta księdza trwało by to o wiele dłużej.Dla mnie nazwa "konkubina " była bardzo upokarzająca,jak musiałm załatwiać

sprawy urzędowe dostawałam dreszczy.Nie miałam żadnych ulg,nie korzystałam z czegokolwiek jako matka samotnie wychowująca bo nigdzie nie ukrywaliśmy ze tworzymy pełna rodzinę.Ale wiem że wiele kobiet tak robi.



ort.: kojarzy

glizda - 2007-03-06, 08:20

Ja to jestem raczej tradycjonalistką i pewnie najpierw byłby ślub.

Ale nie mam nic przeciwko osobom, które żyją ze sobą w konkubinacie. To ich życie, ich wybór.

Ecomarta - 2007-03-06, 09:05

Po pierwsze matka żyjąca z facetem bez ślubu (nazwa konkubinat jest odrażająca) nie powinna dostawać wyższego zasiłku bo tak naprawde nie wychowuje tego dziecka samotnie. Ja nie mam absolutnie nic przeciwko takim związkom nawet,gdy są już dzieci. Można mieć ślub ale żyć w domu bez miłości,a można tego ślubu nie mieć i bardzo sie kochać. Z drugiej strony wydaje mi sie,że ten "papierek" narzuca jakąś samodyscypline.Łatwiej jest odejść kiedy nie trzeba biegać po sądach żeby zerwać tą nić,a tak... może nastąpi chwila refleksji....Chociaż oczywiście jak ktos chce odejsc to i tak to zrobi.
raulmanka - 2007-03-06, 12:04

podpisuje się pod tym co glizda i marta napisały... mój brat rok tak żył, co prawda moi rodzice szczęśliwi z tego powodu nie byli, ale to przecież nie ich wybór. Poza tym jeśli żyje się w konkubinacie można się przekonać jak będzie wyglądało życie z tą drugą osobą, dzięki temu można uniknąć przykrych rozczarowań... jednak myślę, że po odpowiednim dla każdej pary "okresie próbnym" ślub powinien się odbyć, a już na pewno nie wyobrażam sobie dzieci w takim związku bez ślubu...
zwyczajna - 2007-03-06, 12:55

raulmanka napisał/a:
a już na pewno nie wyobrażam sobie dzieci w takim związku bez ślubu...

jaka jest różnica między dziećmi w związku zalegalizowanym a nie zalegalizowanym???To juz nie te czasy ...mój brat nie był dopuszczony do bierzmowania tylko dlatego ze moi rodzice nie mieli ślubu a przeżyli ze sobą ponad 30 lat.To tylko papierek który dużo ułatwia, ale nie zmienia nic w uczuciach a to najważniejsze.Jestem za tym zeby zanim się weźmie ślub najpierw ze sobą pomieszkać a dopiero podekmować tak wazną decyzję która moze nas duzo kosztować.Nie jestem za tym by trwało to wiele lat ale myślę że 2 lata to taki czas kiedy mozna wiele o sobie się dowiedzieć.Prawda jest taka że choćby mieszkać i zyć ze soba 40 lat nigdy do końca się nie poznamy,i to jest piękne odkrywać coś czego wcześniej się nie zauważyło.

raulmanka - 2007-03-06, 13:07

edzia i odziu napisał/a:
jaka jest różnica między dziećmi w związku zalegalizowanym a nie zalegalizowanym???

chodzi mi po prostu o to żeby dziecko miało lepiej... uważam że lepiej mieć rodziców po ślubie, żeby dziecko mogło zawsze i wszędzie powiedzieć że jego mamusia ma takie samo nazwisko jak tatuś... po prostu żeby czuło się dobrze wśród koleżanek i kolegów, nie mogło być wyśmiewane z takich błahych powodów...

ourson - 2007-03-06, 17:34

raulmanka napisał/a:
żeby dziecko mogło zawsze i wszędzie powiedzieć że jego mamusia ma takie samo nazwisko jak tatuś...


a to jakie ma znaczenie? Przecież jest wiele związków (w tym np mój :-) ) w którym małżonkowie mają różne nazwiska...

raulmanka - 2007-03-06, 17:42

dzieci czasem zadają głupie pytania... i mogą dziwnie się czuć mając rodziców w niezalegalizowanym związku... ja osobiście nie chciałabym żeby moi rodzice byli bez ślubu... wiem że małe dzieci jeszcze tego nie rozumieją ale mimo wszystko... uważam po prostu, że tak jest lepiej
hasta - 2007-03-06, 18:14

Ja uważam, że dla dziecka nie jest ważne to, czy związek jego rodziców jest zalegalizowany, ale to, że jego rodzice są razem. Myślę, że to jest najważniejsze, a papierki? Papierem to wiadomo co można zrobić...
glizda - 2007-03-06, 18:18

hasta napisał/a:
Ja uważam, że dla dziecka nie jest ważne to, czy związek jego rodziców jest zalegalizowany, ale to, że jego rodzice są razem


Może i tak, ale np. w szkole dzieci mogą sie pytać tego maluszka: dlaczego twój tatus tak się nazywa a mamusia tak?? Jak to dziecko będzie się czuło??

hasta - 2007-03-06, 18:25

glizda napisał/a:
Może i tak, ale np. w szkole dzieci mogą sie pytać tego maluszka: dlaczego twój tatus tak się nazywa a mamusia tak?? Jak to dziecko będzie się czuło??

Hmm... powiem tak - nie można dziecka trzymać pod kloszem, tylko należy uczyć je radzenia sobie w życiu. Ten argument mnie raczej nie przekonywuje... Całe dzieciństwo kolegowałam się z chłopakiem który miał na nazwisko inaczej niż jego mama i jakoś ani mi, ani innym naszym kolegom i koleżankom to nie przeszkadzało i nie zadawaliśmy pytań typu "a dlaczego nazywasz się inaczej niż Twoja mama?". Ponadto mieliśmy też dwie koleżanki, które są siostrami i obie miały inne nazwiska... Nie było z tego powodu żadnej dyskryminacji...



ort.: przekonuje

raulmanka - 2007-03-06, 18:31

...a gdyby się coś takiego zdarzyło?! wiadomo, że nic nie zastąpi dziecku miłości obojga rodziców...
ale ja zdania nie zmieniam: konkubinat-nie mam nic przeciwko, dziecko w takim związku zdecydowanie nie..


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group