|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Być kobietą, być kobietą... - Kochać zbyt mocno!
Lúthien - 2007-04-17, 15:03 Temat postu: Kochać zbyt mocno! Nie wiem dziewczyny czy słyszałyście o Ogólnopolskiej Kampanii "Kochać zbyt mocno", którą zapoczątkowała w marcu tego roku autobiograficzna książka-komiks Rosalind B. Penfold właśnie o takim tytule.
Ja dowiedziałam sie o tej książce właśnie słuchając audycji w "Trójce"podczas jednego z wieczorów.
Rozmowa z autorką i sam temat rozmowy nasuwał mi inne skojarzenia..i po audycji byłam lekko zszokowana.
Temat poruszony zastanawia...jest w zasadzie powszechny i głęboki, dotyczy przemocy..raczej tej psychicznej, o której chyba częściej się zapomina.
Sama jestem kobieta więc wiem jak można podchodzić do miłości.
Czy rzeczywiście my kobiety jesteśmy tak słabe psychiczne i tak ślepe czasem, by nie zauważać zagrożenia, by wyrzec się siebie? Może czasem za bardzo pragniemy miłości? Czy w imię miłości gotowe jesteśmy znosić wszystko, poniżanie, upokarzanie myśląc, że ktoś inny nas nie będzie chciał, że jesteśmy beznadziejne, brzydkie itp.?
A może wiążą się z tym wzorce jakie wynosimy z dzieciństwa, książki jakie czytamy..może tak bardzo chcemy wierzyć w księcia z bajki, że przymykamy oczy na różne "wybryki" i godzimy się na cierpienie. Dlaczego tak jest i czy zawsze tak musi być? To pytania retoryczne, ale warto się nad tym zastanowić by nie pogrążyć się w czymś takim. Wydaje mi się, że jest to dość poważny i istotny problem. I mówienie tutaj, że "ofiara" jest sobie sama winna jest wydaje mi sie nie na miejscu. Czasem przejrzeć na oczy jest bardzo trudno.
A wy jak uważacie? Czy można kochać zbyt mocno??? Mnie osobiście zszokowały fragmenty komiksu.
Cytat: | Rosalind B. Penfold wkroczyła w związek, jak z bajki, który w końcu okazał się dla niej dramatycznym doświadczeniem. Podczas, gdy większość ludzi prowadzi dziennik, Rosalind rysowała swoje przeżycia, wszystkie sytuacje w najdrobniejszych szczegółach, a rysunki schowała do pudła i wyniosła do piwnicy. Teraz, wiele lat po zakończeniu swojego związku, jej rysunki zostały zebrane w formie szokującej lektury.
Książka Rosalind B. Penfold "Kochać zbyt mocno", jest niezwykłą historią opowiadaną w nietypowy sposób. Autorka poprzez rysunki niezwykle czytelnie ujawnia tragiczny proces zniewolenia. Pokazuje myślenie i zachowania całej rodziny ze skutkami podjętych działań. Natomiast najważniejsze jest to, że jasno i klarownie przekazuje nadzieję i wiarę w możliwość radzenia sobie z tak trudną sytuacją i osiągnięcie wreszcie wyzwolenia.(...)
Autorka zwierza się z najintymniejszych szczegółów swojego dramatycznego związku: "Kiedy poznałam Briana zakochałam się nim bez pamięci. Myślałam, że czeka nas romans jak z bajki. I tak było... dopóki wszystko nie zaczęło się zmieniać. Początkowo ignorowałam upokarzanie, poniżenia i wyrafinowaną manipulację. Nie chciałam uwierzyć w to co się dzieje dopóki się nie pogrążyłam w grząskim mule słownej emocjonalnej, seksualnej i ostatecznie psychicznej przemocy. Uczepiłam się kurczowo obietnic Briana, zamiast wierzyć w to co widziałam i czego doświadczałam. Wyparcie i wstyd trzymały mnie przy nim przez dziesięć lat. Cały ten czas spędzałam na zastanawianiu się co zrobiłam źle i jak mogłabym to naprawić. Nie chciałam od niego odchodzić - chciałam jedynie, żeby Brian się zmienił!. Osoby doświadczające przemocy domowej często mylą intensywność z intymnością. To jest intymne, ponieważ jest bardzo osobiste. Intymność jednak wymaga zaufania - a w związku, w którym panuje przemoc rodzinna nie ma zaufania. Wzór przebiega następująco: buzi! Kopa! Buzi! Kopa! Buzi! Kopa! Za każdego kopa dostajemy buziaka, a za każdego buziaka dostajemy kopa. W co chcemy wierzyć? Rzecz jasna w buziaka. I to właśnie trzyma nas w tym układzie. Przez te dziesięć wspólnych lat cały czas marzyłam o tym, żeby na suficie były zamontowane kamery. Pisałam dziennik, ale kiedy brakowało mi słów, robiłam rysunki. Pamiętam, że myślałam: "może mój mózg teraz sobie z tym nie radzi... może, kiedy popatrzę później na te rysunki, wszystko nabierze sensu". Tak się jednak nie stało, a pudło z rysunkami wylądowało w piwnicy. Dlaczego Brian tak się zachowywał? Wierzyłam, że on mnie kocha... wierzyłam, że się zmieni... wierzyłam, że zdołam ochronić jego dzieci... wierzyłam, że moja miłość go odmieni na lepsze... i pewnego dnia znalazłam swoje rysunki. W końcu dostrzegłam fakt, że najbardziej, wstrząsającą prawdą nie było jego zachowanie, ale moje - ponieważ wciąż byłam z nim i pozwalałam na to by mnie krzywdził. Zrozumiałam, że muszę odejść, aby się bronić.
Mam nadzieję, że moje rysunki pomogą mężczyznom i kobietom rozpoznać ostrzegawcze objawy. Jest to książka o zjawisku występującym na całym świecie, a nie o żadnej konkretnej osobie. Wszystkie daty, nazwiska i miejsca zostały zmienione, jakiekolwiek zaś podobieństwo fizyczne postaci na rysunkach do osób rzeczywistych jest całkowicie przypadkowe. Dziękuję wam za wzięcie udziału w mojej historii". |
Parę rysunków:
http://komiks.nast.pl/gal...hac-zbyt-mocno/
[ Dodano: 2007-04-17, 16:08 ]
upss..zamiast 1 link nie działa, pomyliłam się
Tu można więcej zobaczyć:
http://kobieta.gazeta.pl/...62,3955608.html
i bez tego [quote] przy ostatnim linku..jakby mógł ktoś to poprawić będę wdzięczna;)
poprawione pirwszy, niedziałający link usunęłam
AnnBlue
glizda - 2007-04-17, 16:49
Lúthien napisał/a: | Czasem przejrzeć na oczy jest bardzo trudno. |
Bardzo trudno, a czasami gdy się przejzy jest już za późno....
Lúthien napisał/a: | Czy rzeczywiście my kobiety jesteśmy tak słabe psychiczne i tak ślepe czasem, by nie zauważać zagrożenia, by wyrzec się siebie? |
Myślę, ze czasami nie chcemy tego widziec. Pragnienie miłości, tego uczucia po prostu nas oślepia i dajemy się upokarzać, pomiatać....
Trudno jest sie sprzeciwstawic, gdyz boimy sie samotnosci i odrzucenia,ale czasami trzeba zdobyc sie na ten krok i się po prostu nie dać!
Lúthien - 2007-04-18, 08:00
Mnie sie wydaje ze bardzo dużo jest takich związków...sama tkwiłam w troszeczkę podobnym(ale nie tak hardcorowym jak przykład R. Penford). Odejścia-powroty..przekonanie, że więcej nikt nas nie pokocha, albo że my już nikogo nie pokochamy. To trudne sprawy.
glizda napisał/a: | Myślę, ze czasami nie chcemy tego widzieć. |
o tak..niewiedza czasem mniej boli. a świat iluzji jest wygodniejszy.
jeju..jak to usłyszałam, przeczytałam..10 lat..toż to kawał życia. Czasem poświęcenie nie jest warte i wcale nikt tego nie odbiera jako poświęcenia.
P.S.Dzięki AnnBlue za poprawki
Dominika - 2007-04-18, 14:02
Troszkę teorii:
Koncepcja J. Lee:
J. Lee w swojej koncepcji definiuje MIŁOŚĆ jako sentyment obejmujący emocje i poznanie, które obejmuje poglądy, materiał pamięciowy oraz wiadomości.
Autor wyróżnia typy miłości:
3 podstawowe:
1) storge/ storgiczna miłość- wzajemne wielorakie odniesienie do siebie partnerów, ujawnienie siebie, potrzeba wzajemnego dopełnienia a zarazem niezależność; partnerzy to dobrzy przyjaciele silnie zespoleni intymnością, miłość podobna do miłości między rodzeństwem
2) eros- miłość romantyczna; wiara w miłość od pierwszego wejrzenia; zakochanie jako idealistyczne poszukiwanie piękna i doskonałości, a związek to przybliżenie do tej doskonałości; partnerzy lubią wiedzieć wszystko na temat drugiej osoby; w związku osoby noszą rzeczy w tym samym kolorze, gotują te same potrawy; występuje pełne wzajemne zaangażowanie
3) ludu/ludyczna miłość- miłość jako „sport”, partnerzy mają inne osoby, z którymi są związani podobnym typem miłości, seks traktowany jest egoistycznie jako środek do wykorzystania partnera a nie nawiązania więzi symbolicznej; miłość tak przez nich rozumiana jest źródłem radości, przyjemności i rzadko żałują czegokolwiek; fizyczne piękno, atrakcyjność partnera nie mają większego znaczenia; na ogół mają dobre samopoczucie i pewnie czują się w każdej dziedzinie życia
3 pochodne:
1) mania (erso+ ludus)[typ maniakalny]- w związku może występować obsesja wobec ich przedmiotu miłości; w intensywnej miłości może prowadzić do zaburzeń typu: niezdolność do wypoczynku (snu), prawidłowego odżywiania się, logicznego myślenia; udziałem mogą być szczyty pobudzenia i zadowolenia jak i głębie depresji; często pojawia się zazdrość; intensywne uzależnienie, paniczne trzymanie się określonej sytuacji w związku
2) pragma ( ludu+ storge) [ typ pragmatyczny]- partnerzy realistycznie patrzą na swoje atuty przy podajmowaniu decyzji I wynegocjowaniu jak najlepszej “transakcji”; lojalność, wierność dopóki przedmiot tej miłości jest rozpatrywany jako „dobry interes”; przy doborze przyszłego małżonka pod uwagę brane jest oszacowanie rodziny
3) agape (eros+ storge)- cecha charakterystyczna to przebaczenia i pełna koncentracja na drugiej osobie; miłość poświęcenia- ofiarna; agapiczny kochanek w ramach jakiegokolwiek związku przejawia cierpliwość i wyrozumiałość wobec zachowania swojego partnera i zachowuje zawsze postawę wspierającą; cechuje go altruistyczna wspaniałomyślność.
polecam książkę B.Wojciszke " Psychologia miłości", gdzie jest kwestionariusz do zrobienia, jakim typem miłości zwykle obdarzamy.
glizda - 2007-04-19, 08:42
Dominiko a ty osobiście co o tym myślisz??? Nie podpierając się żadną teorią....
daff - 2007-04-19, 08:58
nie na darmo mówią, ze miłość jest ślepa: nieraz kochamy tak mocno i bezwarunkowo, że nie zdajemy sobie sprawy, że druga osoba nas krzywdzi i poniża. przecież każdemu zdarza sie zły dzień, prawda? a może to moja wina, że go zdenerwowałam?
w takich sytuacjach przydaje sie opinia przyjaciół, którzy stojąc z boku potrafią ocenić sytuację...
wiem jednak, ze nie zawsze sie przyjaciół słucha w nadziei, że coś sie zmieni, a inni jeszcze maja gorzej przecież...
to nie jest taka klarowna sytuacja, łatwo komuś udzielać rad stojąc z boku albo jak się samemu przez to przeszło.
wiem, że trudno jest sie z kimś rozstać i nie mówcie, że nie mam racji
Lúthien - 2007-04-19, 09:21
Ks. Twardowski w wierszu "Niebieskie z czarnym" napisał :"skrzywdzisz tego kogo za bardzo pokochasz..."
daff napisał/a: | wiem, że trudno jest sie z kimś rozstać i nie mówcie, że nie mam racji |
zgadzam się, masz całkowita rację daff...daję się kolejna szanse i liczy na zmianę tkwiąc dalej w "bagnie" po kolana.
daff napisał/a: | przydaje sie opinia przyjaciół, którzy stojąc z boku potrafią ocenić sytuację... |
Tak, tylko kto chce ich słuchać..posłucha się a potem i tak sie robi dalej to samo. Dopiero porządny kopniak jest nam w stanie otworzyć oczy. I zawsze argumenty typu: "łatwo ci mówić" "a co Ty byś zrobił na moim miejscu", "nie jesteś obiektywny"" nie znasz go tak jak ja" i wiele innych zarzutów z tej serii...
" MIłość, mimo, że zawsze braknie jej rozsądku i nie znajduje właściwych słów, porusza sie po świecie jak światło i jak cień. A może to ona jest światem, jego natchnieniem i żartem - ale także jego marnością? nie znajduje ani nie gubi drogi, bo sama sobie jest drogą, która prowadzi przez ludzi."
glizda - 2007-04-19, 09:25
Lúthien napisał/a: | Tak, tylko kto chce ich słuchać..posłucha się a potem i tak sie robi dalej to samo. Dopiero porządny kopniak jest nam w stanie otworzyć oczy |
Czasami otworzy oczy, odejdziemy od tego człowieka i...... spotykamy bardzo podobnego i.... znów to samo
Mówi się ze człowiek na błędach się uczy... Nie zawsze niestety
Osobiście zauważyłam,ze często popełniam te same błędy niestety jestem wściekła na siebie za to!!!!!
Dominika - 2007-04-19, 11:14
glizda napisał/a: | Dominiko a ty osobiście co o tym myślisz??? Nie podpierając się żadną teorią.... |
hmm już nieraz pisałam, że studia dużo mi dają. Teraz mamy zajęcia z psychologii rodziny i naprawdę dużo rzeczy można się dowiedzieć, sobie uświadomić. A że teoria i praktyka to czasem dwa różne aspekty ...
Siegając pamięcią wgłąb siebie i moich miłości zdarzyło mi się kochać jak to określone jest w temacie "za mocno", lub pisząc fachowo "maniakalnie". Myślę, że babeczki częściej się bardzo angażują, a czynniki prowadzące do tego są różne. Nie jest to dobra miłość, bo może prowadzić do destrukcji, każdego z partnerów czy też samego związku. Ale gdzie jest ta granica? Czy można kochać tak na "pół gwizdka"?
glizda napisał/a: | Czasami otworzy oczy, odejdziemy od tego człowieka i...... spotykamy bardzo podobnego i.... znów to samo n
Mówi się ze człowiek na błędach się uczy... Nie zawsze niestety
Osobiście zauważyłam,ze często popełniam te same błędy niestety n |
Dlaczego "trafiamy" na podobnych partnerów?- bo takich same podświadomie szukamy. Teoretycznie ich unikamy, ale dziwnym trafem zawsze tak wychodzi, że efekt końcowy jest podobny.
|
|