|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Praca / Edukacja - Spowiedź polonistki.
waldex - 2007-09-12, 20:45 Temat postu: Spowiedź polonistki.
Cytat: | Moja prawda o polskiej szkole: spowiedź polonistki
Ewa, nauczycielka w liceum spisała Aleksandra Pezda2007-09-10, ostatnia aktualizacja 2007-09-10 21:21
Witamy w Polsce
Dzwonię, bo się wkurzyłam na tę listę lektur. No kto to układał? Ministrowie? Żaden nie jest polonistą, żaden nie uczył w szkole. Koleżanka szybko wypożyczyła "Obronę Sokratesa". Zasnęła po trzech stronach. Fascynujące! Zwłaszcza dla licealisty. No i co? Jak nie przerobisz, a będzie na maturze...?
Wkurza mnie, bo na konferencjach metodycznych po maturze słyszę, że największym mankamentem uczniów jest ortografia. To mam ich ćwiczyć z ortografii, czy czytać te tysiące lektur?
O czym tu mówić. Młodzież po gimnazjum powinna doskonale znać ortografię. No to pytam ich: "Nie" z czasownikiem jak się pisze? Nie wiedzą. Przymiotnik w stopniu wyższym? Cholera, nie wiedzą!
Kilka lat temu uczyłam w technikum - nie umieli czytać. Sylabizowali. No, sylabizowali, to nie żarty. Odpytywałam z umiejętności czytania. Po semestrze poszłam do wychowawcy: "To są oceny za czytanie. Niczego innego nie można było sprawdzić".
Teraz uczę w liceum, ale nie w klasach humanistycznych, tylko informatycznych. Przepaść językowa. Ale to zdolne bestie, z informatyki, oczywiście. I dobrze to wiedzą, że bardziej potrzebny im angielski. Bo pojadą do Anglii, zaczepią się gdzie bądź i zarobią kupę kasy.
Po co oblewać?
Teraz jest tendencja, żeby wszystkim dawać skończyć szkołę średnią. To jest ogromny błąd. Bo liceum kończą ludzie, którzy nie powinni.
A posadzić któregoś na drugi rok? To bardzo skomplikowane. Na przykład - musisz posadzić kilka osób w klasie, ale wtedy zostanie ci niewiele ponad 20. Grozi ci, że kuratorium i szkoła rozwiążą klasę i przydzielą uczniów do innych. W końcu 20-osobowa klasa to zbędny luksus. Tracisz pięć godzin tygodniowo. Przy 18-godzinnym pensum możesz się okazać dla szkoły niepotrzebna. No to się uczniów przepycha.
Zresztą - po co oblewać i jeszcze przychodzić na poprawkę w sierpniu...?
O mnie mówią "zołza", bo nie dopytuję na koniec roku, żeby postawić dopuszczaka. Stawiam po prostu jedynki, jak trzeba.
50 stron to szczyt możliwości
W ministerstwie nie wzięli w ogóle pod uwagę, że młodzież nie czyta. Po prostu. Oni są wychowani na języku SMS-ów. Literacki polski jest dla nich jak język obcy.
A Sienkiewicz z jego archaizacją jest podwójnie trudny. "Chłopi" i "Wesele" - niemal nie do przebrnięcia. Nie tylko językowo. Do nich te treści nie trafiają. To jest pokolenie, które nie rozumie "Świętoszka", którym ja się zaczytywałam w liceum.
A teraz dołożyli im tyle lektur, że musieliby czytać tysiąc stron na tydzień. Ja byłam w stanie przeczytać 200 stron dziennie. Ale dla nich 50 to szczyt możliwości. A jeszcze te kłopoty ze zrozumieniem: inny świat, obce nazwiska, obcy język. Zostaje mi wpisywać fikcyjne tematy do dziennika.
Przy romantyzmie rzygają
I te "nowości"... "Noce i dnie" trzeba czytać w całości!? O nieeee!
Przy romantyzmie rzygają. To dla nich starocie. „ »Pan Tadeusz? « - mówią - czytaliśmy w gimnazjum”. Bo tak te lektury są pomyślane, że się powtarzają. Jak wyczarować taką lekcję, jak ich zmusić do powtórki?
A jak się męczę przy "Potopie"! Streścić? Nie da się, bo same fakty historyczne uporządkować jest już niemożliwe. Postawy Polaków wobec najeźdźcy? Dla licealistów to zgroza, nuda. Więc robię to tak: argumenty za i przeciw lekturze. Przy okazji tylko wskazuję, jakie wzorce patriotyzmu kształtuje i jaki to typ powieści.
Ja jestem protestantką. A większość dołożonych książek to katolicka indoktrynacja. "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II będę chciała potraktować jako zwykły tekst kultury. Poszukam uniwersum, nie wiem, czy to się uda. Z epatowaniem katolicyzmem powinni się ograniczyć do lekcji religii.
Skupiam się tylko, by ujarzmić klasę
Słyszałam, że w Małopolsce, gdzie wychodzą najlepsze wyniki na maturze, polski jest w dzielonych grupach. Ja mam 34 osoby w klasie. Nie ma pracy z uczniem. Czasami skupiam się tylko na tym, żeby ich ujarzmić.
Raz poszłam do koleżanki na niemiecki w 15-osobowej klasie. Wyszłam zachwycona: świetna nauczycielka, świetna lekcja, ekstrapostępy! Ale potem miała zastępstwo i połączyła dwie takie grupy. Rozłożyła się kompletnie.
I niech nie mówią w ministerstwie, że słabi nauczyciele uczą w słabych szkołach i że to dlatego są tam gorsze wyniki! Gdyby jakaś ciamajda uczyła w 34-osobowych klasach, to by sobie nigdy nie dała rady.
Kontekstów już nie praktykuję
A wie pani, że uczniowie nie są dzisiaj w stanie podejść do literatury w inny sposób niż historyczny? Podręczniki z problemowym podejściem wprowadzają do ich głów zamęt i chaos.
Próbowałam pracy z podręcznikiem Bożeny Chrząstowskiej. W części pt. "Konteksty" ustawiła kilka wierszy Herberta i Szymborskiej przy mitologii. To zrozumiałe przecież, prawda? Później przeczytałam w pracach moich uczniów, że Herbert i Szymborska to przedstawiciele poezji antycznej.
Ja już problemowego podejścia nie praktykuję. Boję się.
Na szczęście nie było świadków
A już najgorsze, że uczniowie są objęci obowiązkiem szkolnym. Do osiemnastki nic im nie grozi. Nie można wyrzucić ze szkoły. I oni to wiedzą bardzo dobrze.
Dostałam w pierwszej klasie chłopaka, który nie umiał czytać. Naprawdę - nie czytał. W gimnazjum go przepuszczali, żeby mieć z głowy, bo to taki gnój był.
Powiedział do mnie na lekcji: "Ty suko". Nic nie mogłam zrobić. Wzięłam na rozmowę i trzasnęłam w ryja. Nie wytrzymałam nerwowo, to był odruch. Na szczęście nie było świadków, bo ze szkoły by mnie wyrzuciliPoszłam z wyrzutami do dyrektora. Powiedział: "Trudno".
Żadna interwencja by nie poskutkowała, bo ojciec tego chłopaka ciągle nawalony. No to go wzięłam znowu na rozmowę. Spróbowałam "na litość". Bo on miał bardzo porządną matkę. Spytałam: "Jak twoja matka czuje się z tym, że taki słaby w szkole jesteś? A czy twój ojciec tak mówi do matki, jak ty do mnie?". Popłakał się.
I co dalej? Usadziłam go na drugi rok. Nie wiem, co z nim dalej, ale był w szkole, zawsze mi się kłaniał.
"Kto to powiedział"
Żeby ich zmusić do czytania, robię testy z każdej lektury. Szczegółowe. Na przykład: znaczące wypowiedzi bohatera, na zasadzie "kto to powiedział". I to jest ocena ze znajomości lektury.
Dwa razy odpuściłam - z "Lalką" i "Potopem". Nie przeczytali. Zawsze liczą na bezczela.
Teraz młodzież wykorzysta każdą twoją słabość, każdą lukę zapełnią swoim nicnierobieniem. Mają taki trening z domu. Z praktyki na rodzicach mają to superopracowane. Zwracasz uwagę raz, on olewa. Zwracasz drugi raz, on olewa. Ty dajesz sobie spokój, a on olewa. I oni to przenoszą na szkołę.
Jęczą i pytają, czy to naprawdę
Polski w liceum wygląda tak.
W pierwszej klasie - niewiele lektur. Ale kiedy dyktuję na początku roku zestaw dla drugiej klasy - jęczą i pytają, czy to naprawdę. Czytam "Cierpienia młodego Wertera" i "Fausta" - chociaż we fragmentach, bo lubię i uważam, że jest to konieczne, przy tym - choć nie trzeba - fragment IV części "Dziadów", bo do tego przystaje. Potem to, co wymagane: III część "Dziadów", "Pana Tadeusza", "Nie-Boską" (fragmenty, ale to się nie udaje bez całości) - "Kordiana", "Zbrodnię i karę", nowelki pozytywistyczne, "Lalkę", "Wesele", "Ludzi bezdomnych"... Patrzą i nie wierzą, że to da się w rok przeczytać. Teraz dojdzie "Quo vadis" i parę innych.
Jak kończę lekturę i zapowiadam następną - za dwa tygodnie na poniedziałek "Lalka" na przykład - czuję z klasy nienawiść i pretensję.
Ja ich nawet rozumiem. Oni są tylko ludźmi. W podstawówce laba, w gimnazjum laba, a w średniej cisną. Są zmęczeni, mają dość ciśnienia.
|
za www.gazetawyborcza.pl
Zostawiam to bez komentarza. Cała prawda.
yampress - 2007-09-13, 14:19
nie ma co płakać. idiota już nie rządzi, a jak przyjdzie nowa władza to wszystko obróci do góry nogami
akirus - 2007-09-13, 19:51
ehhh.... kiedys wszystko było łatwiejsze
|
|