|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Praca / Edukacja - Matura a demokracja czyli głos drugiej strony
mareks - 2007-12-14, 11:58 Temat postu: Matura a demokracja czyli głos drugiej strony Jednym z centralnych tematów poruszanych w ostatnich dniach w mediach oraz w dyskusji społecznej w wielu środowiskach jest kwestia włączenia religii do przedmiotów, z których uczniowie mają prawo zdawać egzamin maturalny. Prace nad wprowadzeniem matury z religii trwają od 2006 roku. Decyzję w tym względzie podjęła Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Od kilku lat ministerstwo edukacji systematycznie poszerza zakres przedmiotów, które można zdawać na maturze, co spotyka się z powszechną aprobatą zarówno uczniów, jak też ich rodziców i nauczycieli. Im więcej jest bowiem przedmiotów szkolnych, z których uczeń ma prawo zdawać egzamin maturalny, tym bardziej szkoła respektuje zainteresowania i uzdolnienia poszczególnych uczniów, a także ich wysiłek w poznawaniu określonej dziedziny życia.
Okazuje się, że powyższa zasada jest oczywista dla każdego i przez wszystkich akceptowana pod warunkiem, że sprawa nie dotyczy... nauki religii. W tym jednym przypadku niektórzy z najbardziej nawet zagorzałych zwolenników demokracji i praw człowieka sprzeciwiają się poszerzeniu praw i możliwości ucznia w zakresie egzaminu maturalnego. W ten sposób tego typu "demokraci" przyznają, że ich wersja "demokracji" oznacza poszerzanie praw obywatelskich w niektórych jedynie dziedzinach czy dla niektórych jedynie grup uczniów. Tymczasem nie ma żadnego - poza ideologicznymi uprzedzeniami! - powodu, dla którego nie można byłoby przyznać prawa do zdawania matury z religii tym uczniom, którzy z takiej możliwości chcą skorzystać. Jeśli ktoś pragnie studiować na akademii sztuk pięknych, to ma prawo zdawać maturę z historii sztuki, mimo że tego przedmiotu nie ma nawet w programie nauczania szkoły, do której uczęszcza. W imię jakiej zasady należałoby dyskryminować tych uczniów, którzy chcą studiować teologię i dlatego ważna jest dla nich możliwość zdawania matury z religii?
Kto patrzy na sprawę religii na maturze w sposób wolny od ideologicznych uprzedzeń i nie kieruje się jakimś antydemokratycznym światopoglądem, dla tego jest oczywistą rzeczą, że matura z religii to kolejny krok na drodze do normalności i do eliminowania wszelkich form dyskryminacji uczniów i przedmiotów szkolnych. Jest to także kolejny krok w dochodzeniu do standardów europejskich w tym względzie. W Austrii i Niemczech uczniowie mogą zdawać maturę z religii, a uzyskana ocena zostaje umieszczona na świadectwie maturalnym.
Niezwykle ważną kwestią jest jednoznaczne wyjaśnienie raz na zawsze, że ocena z religii na świadectwie maturalnym będzie wyłącznie oceną wiedzy ucznia z zakresu znajomości religii. Nie będzie natomiast nigdy oceną jego postaw. Nic nie stoi na przeszkodzie, by najlepszy wynik na maturze z religii otrzymał na przykład uczeń agnostyk czy ateista, który zamierza studiować teologię, gdyż chce pracować w mediach jako fachowiec w dziedzinie religii i religioznawstwa. Każda szkoła ocenia nie tylko wiedzę, ale również postawy uczniów. Dokonuje tego jednak według kryteriów ujętych w regulaminie danej szkoły, a nie według kryteriów jakiejś religii. Ta zasada obowiązuje również w szkołach prywatnych, łącznie ze szkołami katolickimi. Postawy są i - zgodnie z regulaminem szkół - powinny być klasyfikowane, jednak ocena w tym względzie zawarta jest w stopniu ze sprawowania, a nie w stopniu z jakiegoś przedmiotu szkolnego.
Powtórzmy zatem zasadę, że w odniesieniu do każdego przedmiotu szkolnego stopień uzyskany w ramach egzaminu maturalnego weryfikuje wyłącznie wiedzę, a nie postawy ucznia. Zupełnie zatem bezzasadny jest zarzut, że niektórzy katecheci oceniają swoich uczniów nie tylko na podstawie ich wiedzy, ale także ich zaangażowania w życie wspólnoty religijnej. Takie kryteria mogą być uwzględniane w ocenach na dany semestr, ale nie mogą być i nie będą uwzględnianie na maturze! Nie ma nawet teoretycznej możliwości, by nauczyciel sprawdzający pracę maturalną ucznia z religii mógł uwzględniać w ocenie coś innego niż wyłącznie wiedzę. Jedynym kryterium stopnia maturalnego z religii będzie przecież zespół odpowiedzi ucznia na otrzymane pytania, a nauczyciel oceniający te odpowiedzi nie będzie wiedział, o kogo chodzi ani jakie są jego postawy w sferze religijnej. W tym kontekście warto zauważyć, że niektóre media z uporem maniaka i z typowym dla siebie cynizmem usiłują wprowadzić opinię publiczną w błąd. Jednym z najnowszych przykładów jest choćby artykuł Katarzyny Wiśniewskiej ("Gazeta Wyborcza", 12.12.2007), która sugeruje, że stopień z religii na maturze będzie uwzględniał zaangażowanie ucznia w życie Kościoła i w praktyki religijne.
Kilka lat temu posłowie lewicy z podobnym cynizmem próbowali nie dopuścić do tego, by małżonkom przeżywającym kryzys państwo dawało możliwość separacji i nie skazywało ich na konieczność rozwodu cywilnego. Respektowanie sumienia chrześcijańskich małżonków i poszerzenie możliwości prawnych w tym względzie posłowie ci określali jako... naruszenie zasad demokracji. W świecie ludzi "postępowych" ciągle jeszcze obowiązuje zasada, że "tolerancyjny" jest jedynie ten, kto toleruje wszystko i wszystkich poza... chrześcijanami.
ks. Marek Dziewiecki
basteks - 2007-12-14, 13:20
Mareks - problem jest znacznie szerszy.
Jesli religia ma byc traktowana tak jak każdy inny przedmiot - to uczący religii też powinni byc traktowani jak inni nauczyciele.
Mam na mysli wszystkie elementy: podatki, zależnośc słuzbowa i pedagogiczna (dyrektor nie dobiera katechety - robi to proboszcz), awans zawodowy na takich samych zasadach, obecności na radach pedagogicznych, prowadzenie zajęć - po prostu.
mareks - 2007-12-14, 14:51
Tylko że te problemy które podałeś mało obchodzą najważniejszego podmiotu czyli ucznia.Oczywiście nie chodzi mi o młodych rewolucjonistów bo tym to i czarny kolor przeszkadza.
red - 2007-12-14, 14:59
A może to powinno być w dziale "praca/edukacja" ?
siwy_ - 2007-12-14, 15:03
jeśli wprowadzą do szkół religioznawstwo, to jak dla mnie taki przedmiot może być zdawany na maturze
mareks - 2007-12-14, 15:25
Siwy-na maturze to może być i etyka i religioznawstwo i religia.
siwy_ - 2007-12-14, 16:14
Religia i etyka imo raczej nie. Bo z tymi dwoma sferami skorelowane są takie pojęcia jak: przekonania, sumienie, wiara, dobro, zło itd. Religia/etyka zawierają w sobie, oprócz konkretnej wiedzy i umiejętności (to dałoby się sprawdzić - tzn. właśnie religioznawstwo), jeszcze elementy, których sprawdzić się nie da, bo są one zupełnie indywidualne, subiektywne i zbyt zależne od ew. zdającego. Tego się po prostu nie da ocenić. A co do zdawania na maturze przedmiotów typu "Wiedza o katolicyzmie " czy ogólniej właśnie "Religioznawstwo" to nie mam nic przeciwko. Pzd
basteks - 2007-12-14, 17:09
Mareks widać, że nie znasz realiów szkolnych. To co pisałem pisałem właśnie z pozycji ucznia a nie nauczyciela.
Matura z religii - to jeśli już matura z religioznawstwa - czyli mamy problem z prowadzącymi zajęcia. Nie będzie można dostać oceny za kolędę, opowiedzenie o ostatniej mszy świętej, za udział w roratach, zrobienie lampionu czy szopki Bożonarodzeniowej.
Lekcje nie będą polegały na śpiewaniu kolęd i zabawie. I tutaj pojawi się problem - jeśli religia stanie się "poważnym" przedmiotem z poważnymi zagadnieniami (np. nauka o biblii) - to czy przypadkiem uczniowie nie zaczną rezygnować z takiego prezentu ??
Zapytajcie samych księży czy są tym zainteresowani, teraz mają luz a wrzucenie religii do przedmiotów maturalnych powinno to zmienić. Chyba, że planowana jest kolejna farsa.
Administrator - 2007-12-14, 18:37
Skoro demokracja to ja proponuję umożliwienie zdawania matury z:
WF'u, WOSu, godziny wychowawczej, Informatyki, Wychowania do życia itd
Mateusz - 2007-12-14, 19:24
Nie mają podstaw programowych a chcą matury
Przyjdź na maturę przeżegnaj się i oddaj kartkę...
Administrator - 2007-12-14, 21:01
Strach pomyśleć co będzie jak młodzież nie będzie chciała przykładać się do religii:
Cytat: | Jak podaje "Nowa Trybuna Opolska", ksiądz Krzysztof Wojnarowski bije dzieci. Sam ksiądz uważa, że stosuje "zabawne metody" i dzieci go lubią. Rodzice protestują, a dyrekcja Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach twierdzi, że nic nie wiedziała.
Adrian został zbity pasem przez księdza za rozmawianie na lekcji - jak twierdzi jego kolega cytowany przez "Nową Trybunę Opolską". Jego matka Agnieszka P. poinformowała o sprawie policję, która skierowała sprawę do prokuratury. Kolega trzecioklasisty opowiada: "Adrian płakał całą lekcję. Wszyscy byliśmy przestraszeni, on nic złego nie zrobił, tylko rozmawiał. Ksiądz w ogóle jest nerwowy, bił nas dziennikiem po głowach, jak ktoś gadał albo chodził po klasie. Ale z tym biciem pasem to myśleliśmy, że nas tylko tak straszy. Mówił, że będzie bił, jak się nie będziemy uczyli. Teraz rozzłościł się jeszcze bardziej. Powiedział, że będzie musiał być dla nas niemiły, bo na niego skarżymy."
Jak dowiedziała się "Nowa Trybuna Opolska", ksiądz Wojnarowski nie pierwszy raz użył przemocy wobec dzieci. W grudniu 2005 Tomek I. z klasy komunijnej trafił do szpitala, po tym jak dwa dni wczesniej ksiądz uderzył go dziennikiem w głowę. Uczeń miał zaburzenia równowagi, bóle głowy, potrójne widzenie. Lekarze podejrzewali, że mogło dojść do urazu mózgoczaszki.
O "zabawnych metodach" księdza Krzysztofa opowiada również matka bliźniaków, które uczył trzy lata temu: brał dzieci za włosy i tak ciągnął w górę, że musiały stawać na palcach i przebierać nogami. "Jak się dowiedziałam, że mój Piotrek też 'tańczył', nie szłam nawet do dyrektorki, tylko zaraz poleciałam do Wojnarowskiego. 'Może ksiądz by mi pokazał ten swój balet' - powiedziałam. 'Jako rodzic mam prawo przyjść na lekcję, przyjdę popatrzeć.' Myśli pani że się zmieszał? To on mnie próbował postraszyć" - mówi kobieta.
Dyrektorka szkoły twierdzi, że nic nie wiedziała i nie miała skarg na księdza. "Ksiądz jest lubiany przez dzieci często spędza z nimi przerwy na korytarzu!" - dodaje.
Sam ksiądz nie przyznaje się do winy. "Powiem krótko: od trzech i pół roku uczę religii w dwóch klasach. Pięćdziesięcioro dzieci ma około 50 lekcji rocznie. Skarg jest tylko kilka. Nie należy robić reguły z kilku przypadków" - kwituje. |
akirus - 2007-12-14, 22:08
u mnie w szkole to chyba dzieci zaraz po polskim to najwięcej się z religii uczą
będą mieć dobre podstawy
dawid - 2007-12-14, 22:29
to już jest przegięcie.
Ci "czarni" już niedługo zamiast Wiadomości o 19.30 czy Faktów o 19.00 wywalcza nam przymusowy różaniec z Rzymu
D . R . A. M . A . T
Dominika - 2007-12-14, 22:33
Administrator napisał/a: | WOSu |
z tego co się orientuję, to już jest możliwe od jakiegoś czasu.
akirus - 2007-12-14, 22:43
dawid jak nie lubisz różańca to proponuję Anioł Pański w niedzielę
mareks - 2007-12-15, 09:41
Za księdzem rekolekcjonistą:
Przed maturą Jasna Gora jest pelna od przyszłych maturzystów,na ławkach obrazki wszystkich świętych.
Po maturze na mszy dziękczynnej 6 osób.Obowiązująca zasada:Panie Boże Ty zostan w kościele a my idziemy na dyskotekę.
Dominika - 2007-12-15, 09:52
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą. Nie mam zamiaru tu generalizować, piszę o sobie. Przed i po maturze, łącznie byłam 5 razy na pielgrzymce. Dlaczego zaniechałam swojego "zwyczaju" - (tak zwyczaju, bo z czasem stało się to moim pewnym spędzeniem 6 dni wakacji)? wyjazdy "zarobkowe" niestety "wygrały".
Jaka jest różnica między nami?
Ty się obrażasz za to jeśli ktoś napisze słowa krytyki, niekoniecznie zwrócone w Twoją stronę, ja tak nie umiem, a może powinnam ?!?
ourson - 2007-12-15, 11:31
Co do księży w szkole mam raczej mieszane odczucia. Szczególnie jeden mocno mnie zdziwił:-) Otóż od chyba 4 lub piątej klasy szkoły podstawowej nie uczęszczałem na lekcje religii w szkole. W liceum jednak postanowiłem zacząć uczęszczać, jako wolny słuchacz (nie mając nic lepszego do roboty, bo przecież zwykle to był środek dnia i miałbym okienko). Przy okazji po to by móc podyskutować, poznać inne opinie itp. Jakież było moje zdziwienie, kiedy jeden z księży ODMÓWIŁ mi uczestnictwa w lekcjach religii. Nie potrafił jakoś specjalnie uzasadnić - po prostu nie i koniec. Do tej pory nie mogę zrozumieć tego, czym kierował się ten ksiądz...
A co do religii na maturze - to tak, pod warunkiem że to będzie właśnie religioznawstwo.
bob_mistrz - 2007-12-15, 11:53
fajnie, pięknie, ładnie... ale oczywiście jeśli religia na maturze, to nie tylko jeden jej rodzaj, ale wszystkie możliwe... jeśli religoznawstwo - nie ma problemu.
Administrator napisał/a: | Skoro demokracja to ja proponuję umożliwienie zdawania matury z:
WF'u, WOSu, godziny wychowawczej, Informatyki, Wychowania do życia itd |
Ja jestem za godziną wychowawczą i wychowaniem (mam nadzieje, że byłaby i teoria i praktyka )
siwy_ - 2007-12-15, 13:52
Dominika napisał/a: | z tego co się orientuję, to już jest możliwe od jakiegoś czasu. |
informatykę też można zdawać
maed - 2007-12-15, 15:42
Ja z religia tez mialam pewne przeboje w liceum - chcac nie chcac, postanowilam chodzic, zeby nie przysparzac problem moim rodzicom. Niestety, ksiadz zbierajac karteczki po rekolekcjach nie mial czego ode mnie zebrac. Gdy zaczal grzmiec na pol klasy, dlaczego ich nie mam, odpowiedzialam, ze do kosciola nie chodze. Ten, jeszcze bardziej wsciekly, spytal sie, czy rodzice wiedza. Odpowiedzialam, ze owszem, wiedza. Dwa dni pozniej znalazla mnie wychowawczyni i spytala sie, dlaczego jestem skreslona z lekcji religii - okazalo sie, ze ksiadz, nie konsultujac tego ani ze moja mama (rowniez jedna z nauczycielek w szkole), ani wychowawczynia ani ze mna, postanowil dokonac na mnie "mniejszej ekskomuniki", wykreslajac mnie z lekcji religii.
Kolejne problemy sa takie, jakie przedstawil basteks: ksieza notorycznie nie pojawiaja sie na radach pedagogicznych, nie informuja placowki, ze beda nieobecni, nie zada sie od nich usprawiedliwien. Zas nauczyciel "majacy czelnosc" zwrocic uwage na te nieprawidlowosci zostaje skarcony przez dyrekcje "ale to przeciez ksieza sa!", co najwyrazniej ma oznaczac w praktyce "verfluchte Hund, aber das ist ein Uebermensch!"...
Nie wspominajac juz o braku podstawy programowej - gdzieniegdzie lekcje polegaja na rozmowie (raz jest to faktycznie dyskusja - innym razem klotnia), gdzie indziej na przepisywaniu tego, co ksiadz zapisal na tablicy... czasami faktycznie zdarzaja sie osoby, ktore sa w stanie prowadzic sensowne lekcje - spotkalam takiego. Tylko facet mial doktorat zarowno z filozofii, jak i z teologii i byl chyba jedna z niewielu osob, ktora bedac silnie zwiazana z kosciolem potrafila przyznac sie do jego przewinien, jak i cenila sobie inne punkty widzenia. Niestety - szanse na spotkanie takiego nauczyciela sie niewielkie.
Mateusz - 2007-12-15, 19:34
maed
Mam prawie podobnie... Ksiądz mówi mi że szpanuje przed kolegami, że okłamuje rodziców.
A ja tam obojętnie reaguje na jego głupie zaczepki.
Administrator - 2007-12-15, 19:56
Musicie mi wybaczyć nieścisłości w mojej wypowiedzi, maturę zdawałem około 10 lat więc było troszkę inaczej. Za moich czasów z racji uczęszczania do klasy mat-fiz byłem zmuszony (oczywiście nieoficjalnie) pisać matematykę na maturze, na dodatek w wersji rozszerzonej, gdybym chciał zdawać coś innego to zasugerowano by mi zmianę klasę.
glizda - 2007-12-15, 20:36
Ja jestem przeciwna religii na maturze!
Gdyby na lekcjach religii uczyli o innych religiach świata (uważam je za bardzo ciekawe) to zmieniłabym zdanie.
akirus - 2007-12-15, 23:05
ja tylko się zastanawiam, skoro tyle tej religii wszędzie to po pierwsze :
dlaczego wciąż dzieciaki i młodzież sa "męczone" tymi śmiesznymi paszportami, pieczątkami i spotkaniami przed każdym sakramentem , łącznie z małżeństwem
tyle tej religii w szkole, że niedługo świętymi zostaną
a po drugie : ze ezgaminy, czy to nie przesada, nie dopuszczenie do sakramentu bo się Pisma na pamięć nie recytuje??
moja koleżanka składała podanie o przesunięcie terminu egzaminu na studiach bo w tym samym dniu miała egzamin u księdz przed ślubem
chore jakieś
glizda - 2007-12-16, 11:50
Gdy się uczyłam we Wrocławiu w technikum, w pierwszej klasie odmówiliśmy chodzenia na lekcję religii. Ksiądz, który nas uczył kazał nam chodzić na mszę w niedzielę a potem odpytywał z kazania, nie ważne było że wiele osób było z innej parafii niż ta z której był nasz ksiądz. Więc zrobiliśmy bunt.
W drugiej i trzeciej klasie dostaliśmy nową katechetkę i stwierdzam,że to był strzał w dziesiątkę!:)
Kobieta była super, opowiadała nam o innych religiach, omawiała z nami tematy które są poruszane na naukach przedmałżeńskich (mam od niej zaświadczenie nawet ze takie nauki odbyłam). Na te lekcję chodziliśmy z chęcią. Były to raczej dyskusje imyslę że wiecej nam dały niż odpytywanie z 10 przykazań.
akirus - 2007-12-17, 22:34
Cytat: | opowiadała nam o innych religiach, omawiała z nami tematy które są poruszane na naukach przedmałżeńskich (mam od niej zaświadczenie nawet ze takie nauki odbyłam). Na te lekcję chodziliśmy z chęcią. Były to raczej dyskusje imyslę że wiecej nam dały niż odpytywanie z 10 przykazań. |
takich katechetów nam chyba trzeba, którzy rozmawiają, poruszają tematy potrzebne i ważne dla młodzieży
|
|