| 
				
					| 
							
								|  | Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia 
 |  |  O wszystkim i dla wszystkich - Odzyskanie pieniędzy od serwisu laptopów
 
 majk-el - 2009-02-26, 11:01
 Temat postu: Odzyskanie pieniędzy od serwisu laptopów
 Jakiś czas temu padł mi laptop (matryca przestała się podświetlać) i oddałem do serwisu. Chłopaki przeprowadzili analizę i powiedzieli, że konieczna jest wymiana matrycy co będzie kosztowało 750 zł +VAT. Nie zgodziłem się na naprawę więc skasowali mnie 70 zł + VAT za "analizę usterki".
 
 Pojechałem do innego serwisu gdzie inne chłopaki wymienili świetlówkę skasowali mnie 160 zł +VAT. Matryca świeci, po usterce nie ma śladu.
 
 Oczywiście czuję się zrobiony w konia przez pierwszy serwis (70 zł +VAT w plecy) - nie wiem czy się nie znają czy też chcieli na mnie zarobić.
 
 Pytanie czy istnieje możliwość odzyskania pieniędzy od pierwszego serwisu? Ktoś może miał podobną sytuację?
 
 Mam faktury z obu serwisów a z tego pierwszego informację na piśmie, iż konieczna jest wymiana matrycy.
 Archdevil - 2009-02-26, 11:15
 
 
  	  | majk-el napisał/a: |  	  | Oczywiście czuję się zrobiony w konia przez pierwszy serwis (70 zł +VAT w plecy) - nie wiem czy się nie znają czy też chcieli na mnie zarobić. | 
 Pewnie jedno i drugie... Taka "diagnoza" to soczyste pójście na łatwiznę, które można stwierdzić nie rozkręcając nawet laptopa.
 hajen - 2009-02-26, 14:30
 
 Albo próba wyłudzenia.
 cogito - 2009-02-26, 16:16
 Temat postu: Re: Odzyskanie pieniędzy od serwisu laptopów
 
  	  | majk-el napisał/a: |  	  | Jakiś czas temu padł mi laptop (matryca przestała się podświetlać) i oddałem do serwisu. Chłopaki przeprowadzili analizę i powiedzieli, że konieczna jest wymiana matrycy co będzie kosztowało 750 zł +VAT. Nie zgodziłem się na naprawę więc skasowali mnie 70 zł + VAT za "analizę usterki". 
 Pojechałem do innego serwisu gdzie inne chłopaki wymienili świetlówkę skasowali mnie 160 zł +VAT. Matryca świeci, po usterce nie ma śladu.
 | 
 Chciałbym tyle zarabiać za "nic".
 Nie odpuściłbym tym pierwszym z dwóch powodów:
 1. Kasować można za wiedzę, o ile się ją posiada.
 2. Kasowanie za "analizę usterki" w przypadku, gdy klient rezygnuje z naprawy jest zemstą za to, że nie dał zarobić.
 W tym przypadku czytaj: nie dał się obrobić.
 Ponieważ sam kiedyś byłem serwisantem (w innej dziedzinie) nie lubię cwaniactwa i pazerności, gdyż to pośrednio uderza w całą sferę usługową i podważa zaufanie do prawdziwych fachowców.
 Na Twoim miejscu zażądałbym zwrotu, gdyż ta ich "analiza usterki"  obnażyła nie tylko brak fachowości, ale wskazuje właśnie na ten drugi powód, który wyżej  podałem - chęć nienależnego wzbogacenia się.
 Najpierw spokojnie, nie płosząc panów ekspertów,  zażyczyłbym sobie cennika usług i sprawdził, czy pozycja  "analiza usterki" jest tam ujęta.
 Jeżeli jest, to w jakiej wysokości i za co. Przyjmijmy, że jest. W tym przypadku podstawą żądania zwrotu jest nie wykonanie rzeczonej "analizy", gdyż faktyczną przyczyną awarii była tylko świetlówka.
 W przypadku, gdy nie mają cennika, z mety postawiłbym sprawę jasno, że wykorzystali Twoją niewiedzę w celu wyłudzenia pieniędzy. Nie mogli "zarobić" więcej, więc zadowolili się mniejszą kwotą.
 I nie odpuszczaj. W końcu Rzecznik Konsumentów też musi mieć zajęcie.
 
 
 
 .
 
 |  |