|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Motoryzacja - Horror na polskich drogach
miko 005 - 2009-08-10, 10:17 Temat postu: Horror na polskich drogach
Cytat: | Horror na polskich drogach - w weekend zginęło 46 osób
W czasie minionego weekendu na drogach doszło do prawie 400 wypadków. Zginęło w nich 46 osób, a ponad 530 zostało rannych. Policjanci zatrzymali ponad 1900 nietrzeźwych kierowców.
Młodszy inspektor Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji mówi, że najczęściej przyczyną wypadku bywa zbyt duża prędkość i brawura.
Sokołowski podkreśla, że do nieszczęścia dochodzi często, gdy młodzież wraca późnym wieczorem lub rano z dyskotek, czy festynów. Jako przykład podaje dwa wypadki z ostatniego weekendu, w których uczestniczyły samochody bmw i audi. W każdym z nich jechało aż siedem osób. Oba auta wypadły z szosy, rozbijając się o przydrożne słupy. W pierwszym zginęły cztery osoby, w drugim - jedna, a cztery w ciężkim stanie trafiły do szpitala.
Policja informuje, że najszybciej i najmniej bezpiecznie jeżdżą młodzi kierowcy. Przyczyną tragedii często jest chęć popisania się przed rówieśnikami. Kolejnym poważnym problemem - mimo nieustających apeli - są pijani kierowcy. Tu jednak wiek nie ma znaczenia - wśród zatrzymywanych są zarówno młodzi, jak i doświadczeni kierowcy. |
Źródło - wp.pl
Mam prośbę, zanim zaczniecie pisać o stanie polskich dróg, prześledźcie miejsca wypadków. Najczęściej są to drogi krajowe, gdzie ich stan może idealny nie jest, ale do tragicznych też im jest daleko. Nie wspomnę już tu o sławetnej A4, prawie codziennie można przeczytać, czy usłyszeć informację o jakimś tragicznym wypadku na tej autostradzie.
No i te codzienne cyfry, przedstawiające zatrzymanych pijanych kierowców, do tego spokojnie możemy doliczyć drugie, jak nie trzecie tyle, którym się „udało”, i jakoś dojechali do celu.
Samochód, przy pijanym kierowcy jest traktowany jako potencjalne narzędzie zbrodni, dlaczego więc to narzędzie nie jest rekwirowane?
PS. moglibyśmy przeprowadzić mały test w tym miejscu. Wszystkie tragiczne wypadki, o których przeczytamy na Internecie, a które miały miejsce na drogach krajowych, wpisujmy innym kolorem jak podstawowy np. na niebiesko, a te wypadki z dróg miejskich, gminnych itp., wpiszmy kolorem czarnym. Będziemy mieli okazję wizualnie zobaczyć na których drogach dochodzi do większości wypadków. A to da nam odpowiedź na to, czy wąskie i dziurawe drogi są przyczyną większości wypadków, czy szeroka i równa droga pozbawia nas rozsądku
I pierwsza taka informacja z dzisiaj
Cytat: | Na duże utrudnienia napotkali kierowcy poruszający się drogą krajową nr 7. W miejscowości Górka koło Ostródy (woj. warmińsko-mazurskie) z nieznanych jeszcze przyczyn kierowca osobowego nissana wjechał na autobus. Są ranni.
Do wypadku doszło kilka minut przed godziną 9. Jak relacjonuje Janusz Karczewski z ostródzkiej policji, jadący w kierunku Gdańska kierowca nissana zjechał na przeciwny pas i czołowo zderzył się z nadjeżdżającym autobusem komunikacji miejskiej.
- Ranne zostały trzy osoby: kierowca oraz dwie pasażerki autobusu - informuje Karczewski. Kierowca autobusu z poważnymi obrażeniami nóg trafił do szpitala. Z kolei stan zdrowia pasażerek lekarze określają jako dobry - kobiety doznały lekkich potłuczeń.
|
Źródło – TVN24.pl
Mateusz - 2009-08-11, 10:05
Jeżeli giną sprawcy wypadków to dla mnie jest to tylko selekcja naturalna...
Szkoda tylko nieświadomych pasażerów i przechodni.
Administrator - 2009-08-11, 10:26 Temat postu: Re: Horror na polskich drogach
miko 005 napisał/a: |
Mam prośbę, zanim zaczniecie pisać o stanie polskich dróg, prześledźcie miejsca wypadków. Najczęściej są to drogi krajowe, gdzie ich stan może idealny nie jest, ale do tragicznych też im jest daleko. Nie wspomnę już tu o sławetnej A4, prawie codziennie można przeczytać, czy usłyszeć informację o jakimś tragicznym wypadku na tej autostradzie.
|
Kierowcy to jedno, ale na bezpieczeństwo wpływa wiele innych czynników: stan dróg, ilość dróg, stan techniczny samochodów, brak kontroli ze strony policji nagminnych wykroczeń takich jak przejazd na czerwonym świetle, nie trzymanie odległości.
Sposobu i kultury jazdy nie zmienimy tak szybko, to wymaga naprawdę wielu lat. Należy zająć się innymi czynnikami.
miko 005 - 2009-08-11, 11:08
Administrator napisał/a: | Sposobu i kultury jazdy nie zmienimy tak szybko, to wymaga naprawdę wielu lat. |
Jedyny sposób na zachowanie odpowiedniej kultury na drogach, to …….. niestety; mandaty, mandaty i jeszcze raz mandaty.
Przykład na własnej osobie , około dwóch lat temu, „nadziałem” się na wideoradar gdzieś w województwie opolskim. Szybka jazda na terenie zabudowanym kosztowała mnie 200 złotych i 6 punktów karnych. Czym to poskutkowało? Ano tylko jednym, „mądry Polak po szkodzie”. Po takim doświadczeniu przez jakiś czas przejeżdżając przez teren zabudowany, noga sama schodziła mi z pedału gazu. Do tej pory staram się pamiętać o tamtym wideoradarze i tych 200 złotych, które mogłem spożytkować o wiele lepiej . A jeśli kiedyś znowu się „zapomnę”, to przez następne kilka lat będę „wzorowym kierowcą” .
Dlatego być może do tej pory, nie mam żadnych gadżetów, które „walczą” z policyjną drogówką, bo taka pozorna walka, często doprowadza do takich tragedii jak ostatnio w Wejherowie. Gdzie policjanci podejrzewają, że kierowca oprócz totalnej głupoty, przewoził siedem osób, gdzie dwoje dzieci jechało na kolanach dorosłych, to na dodatek mógł „ścigać” się z GPS-em. Bo chciał dostosować się do przewidywanego czasu podróży, który owe urządzenie sugerowało. Niestety nie ostrzegło przed wieloma innymi rzeczami, jak; duży ruch, temperaturą nawierzchni, tym że może wybuchnąć opona, aż po śmierć pięciu osób, w tym dwóch dzieciaczków.
Jak myślicie, co nauczyło takiej wychwalanej przez niektórych, kultury kierowców po zachodniej stronie naszej granicy? Na pewno nie geny zachodniego pochodzenia, przepisową jazdę wymusiły duże kary, i skuteczność ich egzekwowania. W Polsce różnie z tym bywa.
Z uporem maniaka będę powtarzał, że skoro nie mamy dobrych dróg, albo mamy niewystarczającą ich liczbę, to nie powód żeby się zabijać, w ten sposób nikomu na złość nie zrobimy, oprócz wyrządzenia wielkiej krzywdy, komuś obcemu i najbliższym.
Środa 12.08. 2009
Cytat: | Tir zmiażdżył fiata
Tragiczny wypadek na krajowej 15 koło Strzelna. Kierowca osobowego fiata z niewiadomych przyczyn zjechał nagle na przeciwległy pas i czołowo zderzył się z ciężarowym MAN-em. 51-letni kierowca osobówki nie miał szans na przeżycie.
Strażacy przez ponad 9 godzin usuwali skutki wypadku. Ważąca około 40 ton ciężarówka hamując zepchnęła fiata do przydrożnego rowu i zmiażdżyła go pod swoimi kołami.
Dostęp do kierowcy fiata był niemożliwy bez podniesienia ciężarówki. Przez kilka godzin policjanci z Mogilna i Strzelna próbowali ustalić do kogo należy osobowe auto i kim jest zmiażdżony mężczyzna. TIR wyciągany był przez dwa specjalne holowniki i dźwig. Na czas akcji ratowniczej policja zorganizowała objazdy.
|
Źródło - TVN24.pl
Administrator - 2009-08-12, 18:17
Odpowiem ci Tak:
Cytat: | Morderca jest kim innym niż to opisują media.
Jestem lekarzem, chirurgiem, pracuję w oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali klinicznych. Stołeczne szpitale rotacyjnie dyżurują w zakresie ostrych dyżurów urazowych. W jeden dzień tygodnia przez 24 godziny trafiają do nas ofiary wypadków komunikacyjnych z całego obszaru Warszawy i najbliższych okolic podwarszawskich, a nawet z dalszych odległości, jeśli pacjent jest w bardzo ciężkim stanie i wymaga specjalistycznego kompleksowego zaopatrzenia. Na tej podstawie czuję się upoważniony do wyrażenia własnych wniosków co do sytuacji na drogach.
Po pierwsze: media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości: wszyscy są zgodni i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza.
Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.
Co wynika z programów informacyjnych wszystkich kanałów telewizyjnych, szczególnie w długie weekendy, w dniu 1 listopada lub w wakacje?
Wszystkie media, policja i politycy kreują następujący obraz największego zagrożenia na polskich drogach:
Wg nich jest to młodzieniec lat 20-25, który będąc pod wpływem alkoholu lub amfetaminy, a najlepiej jedno i drugie, pędzi przez środek miasta 200 km na godzinę stuningowaną beemką z ciemnymi szybami, nie zatrzymuje się do kontroli policyjnej i po staranowaniu kilkunastu samochodów zatrzymuje się na latarni.
W lecie pierwszeństwo obejmuje motocyklista, szybkość wzrasta do 250 km/h, a nawet niektóre serwisy bez żenady mówią o 300 km/h.
Diagnoza, utrwalona od wielu lat i powtarzana jako oczywisty, niepodważalny dogmat jest jedna: największą przyczyną wypadków w Polsce są: szybkość, brawura, alkohol. Czasem, z rzadka, gwoli już największego obiektywizmu, ktoś jeszcze wspomni o dziurawych drogach i kiepskim stanie technicznym pojazdów.
Adekwatnie do tak zidentyfikowanych zagrożeń podejmuje się akcje: w długi weekend tysiące policjantów czai się w krzakach z suszarkami i alkomatami, słupów na fotoradary (w większości pustych) oraz znaków ograniczenia prędkości jest już więcej niż reklam hurtowni.
I wszyscy niezmiennie demonstrują zdziwienie, szok, oburzenie: "znów na drogach w weekend zginęło 80 osób".
To dlaczego zginęło? Na drogi wyległo tysiące policjantów, wszystkie stacje telewizyjne na okrągło pokazywały ich w akcji, kiedy ofiarnie wyskakują z lizakiem tuż przed pędzący samochód, a potem skruszony kierowca dmucha w balonik. Czemu mimo to ci wszyscy ludzie zginęli, a wielokrotnie więcej trafiło w ciężkim stanie do szpitala?
Z moich dwudziestoletnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają . I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na siedemdziesiątym kilometrze "gierkówki" a ktoś zginął na siedemdziesiątym piątym.
Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.
Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast, motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.
A wiecie Państwo kto jest, też w moich statystykach, absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka - kilkanaście razy dziennie.
W 24-godzinny ostry dyżur urazowy, w zwykły dzień tygodnia, z terenu Warszawy trafia do oddziału ratunkowego co najmniej 15 osób (cięższe przypadki, w tym niektóre skrajnie ciężkie) oraz 30 na ortopedię (lżejsze przypadki - złamania kończyn bez urazu głowy i narządów wewnętrznych) - osób przejechanych podczas próby przekroczenia jezdni na przejściu dla pieszych. I jeszcze jedna do kilku osób, które trafiają już nie do nas, ale bezpośrednio do Zakładu Medycyny Sądowej, na sekcję zwłok.
Proponuję Państwu redaktorom "Gazety Wyborczej", zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki kto gdzie na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.
Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/h, prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest !) - to mamy problem.
Bo żadna akcja policyjna ani kampania medialna, w dotychczasowej formie, nie powstrzyma tej najgroźniejszej grupy morderców drogowych. WPROST PRZECIWNIE: wszystkie te akcje tylko ich uspokajają: "Nie jestem młodym kierowcą, mam zwykły samochód 1,3 litra, 70 koni, nie grzeję "gierkówką" 180 km/h, nie piłem, więc jadę zadowolony z siebie, prowadzę pewnie, bezpiecznie. Trzask! Lecące w powietrzu ciało uderzonego pieszego. Wtargnęła na jezdnię! Wszyscy widzieli, wtargnęła prosto pod koła, nie miałem szans!"
Myślicie Państwo, że ktoś, kto kogoś przed chwilą zabił, ma chwilę refleksji nad sobą? A może wręcz myślicie, że ktoś taki nie wygrzebie się z wyrzutów sumienia do końca życia? Zapewniam, nic z tego. Policja przywozi sprawców śmiertelnych wypadków do szpitala na pobranie krwi, więc z nimi muszę rozmawiać, choć napełniają mnie wstrętem. Zero refleksji! Zero wyrzutów sumienia! "To ta staruszka wtargnęła na pasy! Jakie czerwone, jeszcze było żółte!". Pani przywieziona przez policję zrobiła w oddziale ratunkowym awanturę mężczyźnie, którego pół godziny wcześniej przejechała wraz z prowadzoną przez niego za rączkę pięcioletnią córeczką na przejściu dla pieszych, a to oni mieli zielone światło: "Gdzie lazłeś baranie! Ja miałam zieloną strzałkę, a więc pierwszeństwo!"
Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.
Las fotoradarów, ani suszarki w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. I tu akcja "Gazety" spełnia rolę nie do przecenienia. Jestem wam wdzięczny, że w pierwszym artykule opisaliście nie dresiarza w beemce czy motocyklistę na tylnym kole, ale panią w mercedesie, która zabiła pieszą na przejściu.
Janusz Osadziński |
Źródło: Gazeta Wyborcza
maed - 2009-08-12, 22:08
Ciekawa jest teoria pana z oddziału ratunkowego - przeczy ona niemalże wszystkim innym doniesieniom z innych źródeł (vide policja bądź firmy ubezpieczeniowe). Wszędzie wykazywane jest to, że młodzi mężczyźni mają trzykrotnie większe szanse na udział w śmiertelnym wypadku samochodowym (będąc osobą kierującą) w porównaniu z innymi grupami wiekowymi i płciowymi. Dane z USA wskazują również na to, że 70% osób biorących udział w poważnych wypadkach to mężczyźni - wskazują również na to, że mężczyźni jeżdżą przeciętnie 60-65% więcej niż kobiety, ale w momencie, gdy obie grupy są wyrównane pod względem przerabianych kilometrów, "szala zwycięstwa" nadal przechyla się na stronę mężczyzn. Jedno świadectwo człowieka, który mimo gruntownego wykształcenia wierzy w siłę dowodu anegdotycznego jakoś mnie nie przekonuje.
miko 005 - 2009-08-13, 10:33
Cytat: | Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi. |
Po pierwsze, wypowiedź tego lekarza utwierdza mnie, a nie przekonanych powinna w końcu przekonać, że to nie stan dróg, ani ich liczebność, ma wpływ na tragedie na ulicach.
Po drugie, trochę się nam pan doktor zamotał w swej „filozofii” , bo z czego bierze się nadmierna szybkość jak nie z bezmyślności, skrajnej głupoty itd. Alkohol za kierownicą, to następstwo; kretynizmu, idiotyzmu, bezmyślności, itp. Stan techniczny pojazdu, to też wynik durnoty i skrajnej nieodpowiedzialności kierowców.
I jeszcze jedna refleksja naszego pana;
Cytat: | Las fotoradarów, ani suszarki w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. |
Mieliśmy już akcje edukacyjne, typu; czarny punkt, zegary śmierci, czy drogi zaufania, pomogło
Teraz mamy nową akcję, jeszcze jedna próba odwołania się do naszej wyobraźni, po prostu ....... użyj wyobraźni
A ja dla odmiany przedstawię tygodniowe zestawienie sytuacji drogowej od środy 5.08.2009 do środy 12.08.2009. Te informacje zaczerpnąłem z; http://www.policja.pl/
Wypadki drogowe – 987
Zabici w wypadkach – 107
Ranni w wypadkach – 1331
Zatrzymani nietrzeźwi kierowcy – 4481
miko 005 - 2009-08-16, 12:52 Temat postu: Piłeś, sprawdź drogę przez CB radio Tragiczne powroty z dyskotek. Czworo nastolatków nie żyje
Taki nagłówek można przeczytać dzisiaj na prawie wszystkich informacyjnych portalach internetowych. I wysłuchać w stacjach radiowo-telewizyjnych.
Jak zwykle, brawura, młodość, być może alkohol.
No właśnie ......... alkohol , wczoraj miałem okazję jechać samochodem ze znajomymi, z Kamionu do Wielunia. Kolega zaopatrzył się w sławetne CB radio , bo jak twierdzi raz zapłacił i na tym starczy, zainwestował ok. 300zł i myśli że to go uchroni przed dalszym płaceniem .
Oczywiście usłyszał, co ja na ten temat myślę , ale nie o to chodzi. Postawiłem na prowokacje i postanowiłem sprawdzić jaka będzie reakcja innych użytkowników CB, na takie oto słowa, które rzuciłem w eter.
- Mam prośbę, jadę pijany z Kamionu do Wielunia, jaka droga?
Faktem było, że ruch na tej trasie w tym czasie nie był jakiś wielki, i nie liczyłem że będzie duży odzew. Ale jakież było moje zdziwienie, kiedy po chwili usłyszeliśmy w głośniku; - Masz czysto.
Ręce mi opadły , można było tą drogą podyskutować z ostrzegającym, czy wie co czyni, ale siedziałem z tyłu i nie chciałem przeszkadzać kierowcy.
Jak myślicie, takich realnych próśb ile może być jednego dnia? I ile takich odpowiedzi jak powyższa?
CB radio, gadżet który pomaga
red - 2009-08-17, 09:37
miko 005, gwarantuje Ci, ze gdyby był wiekszy ruch na tej trasie i odezwałaby się więcej niz jedna osoba, to na pewno jedyną reakcją nie byłoby "masz czysto".
stanmarc - 2009-08-20, 13:38
Myślę, że spostrzeżenia lekarza są nietrafione bo po pierwsze dotyczą tylko Warszawy a po drugie to skąd on wie kto był sprawcą wypadku ? Być może z relacji kolegów z "Erki" ale czy to upoważania go do takich osądów ? Bądź co bądź to bardzo pochopne wnioski.
Nie dziwię się, że w dużym mieście jest dużo potrąceń pieszych na pasach a mało wypadków "młodzieńców w czarnych bemkach" i motocyklistów. Myślę, że inaczej sytuacja wygląda na trasach i na "prowincji" gdzie szaleją te dwa "typy" kierowców stąd takie a nie inne statystyki Policji które ów lekarz próbuje podwarzyć. Generalnie doktorkowi wydaje się, że jest najmądrzejszy i odkrył sedno problemu ale tak nie jest ... moim zdaniem W pozostałym zakresie zgadzam się z miko005
miko 005 - 2009-08-20, 17:40
stanmarc napisał/a: | Nie dziwię się, że w dużym mieście jest dużo potrąceń pieszych na pasach ............ |
Bo ……., jeśli mówimy o bezmyślności, która doprowadza do tragedii, to zajrzyjmy tutaj. Portal TVN24.pl pokazuje całkowity brak wyobraźni, czy czegokolwiek co potrzebne jest żeby poruszać się po drogach. W tym przypadku wszystko skończyło się szczęśliwie. Niestety, tyle szczęścia nie mieli kierujący motorem i pasażer, szczegóły też na tym samym portalu
stanmarc - 2009-08-20, 20:33
miko 005 napisał/a: | Bo ……., |
Bo im większe natężenie ruchu pieszych i pojazdów tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia potrąceń pieszych. Warszawa to zakorkowane miasto w którym wszyscy się spieszą.
miko 005 - 2009-08-26, 17:36 Temat postu: By zmniejszyć skalę horroru na polskich drogach ....... Skoro mowa o horrorze na naszych drogach, to PiS chce nam ten horror zminimalizować;
Cytat: | PiS wypowiada wojnę pijanym kierowcom
Możliwość odbierania na zawsze prawa jazdy kierującym pod wpływem alkoholu lub narkotyków zakłada przygotowany przez PiS projekt nowelizacji Kodeksu karnego, nad którym debatowali posłowie.
Zgodnie z propozycjami przygotowanymi przez posłów PiS sąd mógłby orzekać zakaz prowadzenia pojazdu w kilku przypadkach: gdy pijany kierowca doprowadzi do katastrofy w ruchu drogowym, spowoduje zagrożenie taką katastrofą, doprowadzi do wypadku lub został już wcześniej skazany za jazdę popijanemu. Można by go również stosować w przypadku kierowców, którzy zbiegli z miejsca wypadku.
Projekt zaostrza też kary dla osób, które już wcześniej były skazane za jazdę pod wpływem alkoholu lub narkotyków. |
Źródło – Onet.pl
I jak zwykle w takich wypadkach, jeśli mowa o naszym parlamencie , jedni byli za, inni przeciw, a reszta ….. „niechcem ale muszem” .
A jak Wy, oceniacie takie rozwiązanie? Może to wpłynąć na bezpieczeństwo na polskich drogach, czy jednak nie? I w końcu, może macie jakieś własne panaceum, na ...... „dwa gazy”?
Gregg Sparrow - 2009-08-26, 18:20
Jestem jak najbardziej za dożywotnim odbieraniem prawa jazdy pijanym kierowcom.
dawid - 2009-08-26, 21:51
gregg napisał/a: | Jestem jak najbardziej za dożywotnim odbieraniem prawa jazdy pijanym kierowcom. |
popieram
fridro - 2009-08-26, 22:20
miko 005 napisał/a: | A jak Wy, oceniacie takie rozwiązanie? Może to wpłynąć na bezpieczeństwo na polskich drogach, czy jednak nie? | to zależy, są ludzie, którzy służbowo muszą wypić kieliszek koniaka w trakcie pracy i potem wrócić do domu. Są ludzie, którzy nie muszą a piją i są ludzie, którzy mają powyżej 0,5 promila już od rana. Ja tam jestem za łagodnymi karami, upomnieniami do 0,5% oraz ostrą jazdą powyżej 0,7% i im wyżej tym więcej jazdy. No i jeszcze kwestia wykroczenia, bo jak ktoś już nawet wsiadł po pijaku i jakoś tam się toczy, to moim zdaniem łagodniej niż jak taki, co nawet wsiądzie z 0,2 do 0,4 promila i jazda z prędkością niedozwoloną, nawet prosto. Chociaż z drugiej strony, tak naprawdę tą granicę z promilami można chyba łatwo zgubić i z poczuciem tego, co można, a co nie po alkoholu.
A co do narkotyków, to są ludzie, którzy muszą jeździć na speedzie, bo inaczej się nie da. Więc tutaj się nie wypowiadam. Bo z wrocławia do gdańska trzeba dojechać na 12:00, potem w gdańsku poświecić oczami i pomachać łapkami do 18:00, a potem wrócić do wrocławia by następnego dnia jechać do poznania na 9:00 znowu machać łapkami i świecić oczami.. i bee. Ale takie jest życie i taka "robota" i na czymś trzeba jechać, by być w stanie machać łapkami.
miko mi sięwydaje, że nie można na Twoe pytanie odpowiedzieć Tak lub Nie. I różne są sytuacje, dlaczego dany sprawca wsiadł po narkotykach lub alkoholu do pojazdu. Trzeźwi też mają wypadki i też zabijają ludzi. Nawet chyba częściej niż pijani. Przy okazji, nie bronię pijanych.
miko 005 - 2009-08-28, 15:59
Kary za jazdę po alkoholu, a nie tylko po pijanemu, jak to niektórzy sugerują , powinny być, i to według mnie jedne z najostrzejszych, żeby nie powiedzieć „drakońskie”.
Pomysł z dożywotnim zakazem kierowania pojazdami mechanicznymi, jest właśnie takim „drakońskim” pomysłem na pijanych kierowców. Choć osobiście mam pewne wątpliwości, czy aby ów sposób na pewno w 100% skuteczny w codziennym życiu, dlaczego?
Ile razy, jadąc oczywiście zgodnie z przepisami, byliście zatrzymywani do rutynowej kontroli policyjnej
Ja, jeżdżąc już, a może dopiero od 15 lat po polskich drogach , do takowej kontroli byłem zatrzymywany, dosłownie ……. dwa razy Daje mi to statystycznie 7 lat jeżdżenia bez żadnych uprawnień, oczywiście jazdy bez najmniejszych wykroczeń, ale zawsze jazdy .
Nie twierdzę, że gdyby w życie weszła właśnie powyższa ustawa, to wszyscy pozbawieni prawa jazdy, dalej jeździli by bez nich, ale jakiś procent na pewno. No chyba, że statystyki rutynowych kontroli policyjnych na naszych drogach, poszły by również drastycznie w górę, wtedy owszem uznam, że ten pomysł jest bardzo dobry .
A jaką mieć stu procentową pewność, ten pomysł też już się w naszym kraju pojawił, zabierać domniemane narzędzie zbrodni. Bo samochód w rękach pijanego kierowcy, jest właśnie takowym narzędziem .
Administrator - 2009-09-01, 09:24
1. Prawo jazdy to rzecz nabyta - możesz je stracić jak i uzyskać na nowo, niekoniecznie w Polsce. Prawo jazdy z Ukrainy na wszystkie kategorie kosztuje 1000$ - nawet nie trzeba jechać na egzamin (oczywiście legalny dokument). Nie obowiązują nas wtedy punkty. Kolega który właśnie za punkty stracił prawko teraz jeździ na Ukraińskim.
2. Naprawdę myślicie, że jeśli wsiada się po wypiciu 0,5L wódki za kierownicę , to po zabraniu prawo-jazdy ta osoba nigdy więcej tego nie zrobi? Jakie znaczenie dla niego ma fakt czy robi to z dokumentem czy bez?
miko 005 - 2009-09-01, 14:59
Administrator, jak czytałeś powyżej, też mam tego typu wątpliwości .
A może jakaś własna alternatywa w tej kwestii, która byłaby bardziej skuteczna, a niżeli zabieranie dożywotnio prawa jazdy
cogito - 2009-09-01, 19:26
A może za jazdę po pijaku orzekać dożywotnie roboty publiczne? Oczywiście po godzinach pracy.
Byłoby to z pożytkiem dla wszystkich. Kraj by rozkwitał, a pijak nie miałby czasu "zatankować". Na jazdę samochodem też nie.
I wcale nie żartuję, bo jak słyszę o cotygodniowych łapankach kierowców pod wpływem na pęczki, to tylko taka metoda ma szanse odmienić te statystyki.
maed - 2009-09-03, 14:34
Ja tylko pragnę jeszcze coś dodać w temacie pana z oddziału ratunkowego. Ktoś gdzieś wspomniał o tym, jak to łatwo można manipulować statystykami, gdzieś indziej obił mi się o oczy zarzut, że "jak ktoś komuś wyskoczy z podporządkowanej, a osoba, której ktoś wyskoczy jedzie za szybko, to i tak jest to na nią zwalane".
Statystyki w kwestii wypadków są o tyle wiarygodne, że w większości krajów mamy bardzo podobną dystrybucję. Pan doktor ze statystyk wyciąga bardzo "ciekawe" wnioski - takie, jak to, że najwięcej wypadków powodują osoby w wieku 30-60 lat, nie zaś rozszalali młodzieńcy w wieku 18-24. Tutaj trzeba zwrócić szczególną uwagę na przedział wiekowy - w jednym wypadku przedział trzydziestoletni, w drugim - sześcioletni - i to właśnie taka zabawa statystyką, w jaką się bawi pan doktor wykazuje, jak bardzo rzetelne dane można przeinaczyć i dojść do dziwnych wniosków. W podobny sposób mogłabym przeprowadzić kampanię przeciwko spożywaniu słodyczy - wystarczy zestawić procent mężczyzn, które w dzieciństwie spożywali słodycze i procent mężczyzn, którzy wyłysieli - dla osoby, która o statystykach wie niewiele i nie jest nauczona krytycznego myślenia mamy szokujący dowód na to, że słodycze powodują łysienie. Reszta spyta się o to, ile panów, którzy nigdy słodyczy nie jedli łysieje
W drugim przypadku zazwyczaj mamy do czynienia z orzeczeniem współwiny - wtedy mandat dostaje zarówno osoba "wyskakująca" jak i osoba, której "wyskoczono" i jechała za szybko.
Kolejną kwestią jest tak zwany "efekt potwierdzenia". Polega to na tym, że będąc przekonanym o czymś, często zapamiętujemy sytuacje przemawiające na korzyść naszego przekonania - jak w wypadku, w którym jesteśmy przekonani o tym, że ludzie ze stolicy jeżdżą fatalnie. Świetnie zapamiętamy sytuację, w której zajedzie nam drogę Warszawiak, a w momencie, gdy zrobi to osoba z Opojowic Dolnych sytuację zignorujemy. Jeśli jesteśmy przekonani, że podczas pełni jest a) więcej wypadków b) więcej bójek c) więcej urazów, to jako osoba pracująca w służbie zdrowia bądź w Policji zapamiętamy tylko te pełnie, gdy panuje podwyższony ruch na komendzie bądź na izbie przyjęć. Dni, w których mimo braku pełni zaobserwujemy podwyższony ruch bądź pełnie, przy których podwyższonego ruchu nie będzie puścimy w niepamięć bądź potraktujemy jako wyjątek potwierdzający regułę. Mózg niestety lubuje się w generowaniu fałszywych wspomnień i w tym momencie szukając reguły trzeba spoglądać w statystyki (jeśli się takowe posiada), gdyż nasze przekonania są w stanie skutecznie zniekształcić obraz rzeczywistości. W skrócie - uważam, że pan doktor ma pewien problem z kobietami za kółkiem i "przeciętnymi kierowcami" i dlatego szuka przykładów mających potwierdzić swoją teorię. Nie mogę go za to specjalnie winić - w zależności od tego, z jakim kierowcą jeździłam i na kogo ten kierowca narzekał, zauważałam różne osoby za kierownicami, ignorując te, które do konkretnej grupy nie pasowały. Dlaczego natomiast pan doktor miałby mieć problem z przeciętnym kierowcą, który nie jeździ specjalnie szybko? Tutaj zaczyna się ciekawie: pan doktor jest zapalonym motocyklistą. O ile na temat tego, czy na samochód przykleja sobie naklejkę "motocykliści są wszędzie" i jak jeździ na swoim motorze spekulować nie będę, o tyle jego atak na "statystycznego kierowcę" zaczyna być zrozumiały.
Ferbik - 2009-09-03, 14:38
maed, pięknie i mądrze napisane W 100% popieram
cogito - 2009-09-05, 18:09
Niedawno przeczytałem ciekawy wywiad ze znanymi z TV policjantami z drogówki.
Głownie chodziło o walkę z kierowcami jeżdżącymi z nadmierną prędkością. Redaktor słusznie zauważył, że w zasadzie likwiduje się skutki, a nie przyczyny, dla których kierowcy naruszają te przepisy. Jak taki kierowca ma np. do pokonania kilkaset kilometrów i nim zacznie podróż najpierw utyka w korkach, aby wydostać się za miasto, później na trasie natrafia na roboty drogowe, ciągniki rolnicze, kilka fotoradarów, to nie należy dziwić się, że przy nadarzającej się okazji pędzi jak szalony. Jadąc zgodnie z przepisami musiałby spędzić w aucie kilkanaście godzin i u celu podróży, zmęczony tym wszystkim i tak stwarzałby zagrożenie.
miko 005 - 2009-09-06, 10:26
cogito napisał/a: | ....... w zasadzie likwiduje się skutki, a nie przyczyny, dla których kierowcy naruszają te przepisy. Jak taki kierowca ma np. do pokonania kilkaset kilometrów i nim zacznie podróż najpierw utyka w korkach, aby wydostać się za miasto, później na trasie natrafia na roboty drogowe, ciągniki rolnicze, kilka fotoradarów, to nie należy dziwić się, że przy nadarzającej się okazji pędzi jak szalony. |
Jest takie stare polskie przysłowie; - śpiesz się powoli.
Stajemy się niestety ofiarami własnych ambicji. Bo jak możemy pokonać kilkuset kilometrową trasę, powiedzmy w 10 godzin, jak nasz znajomy pokonał ją o dwie godziny szybciej. Jak mu wytłumaczyć że warunki były mało sprzyjające, a przecież „furę” mam lepszą od niego, będzie obciach .
Różne urządzenia, które pomagają nam w pokonywaniu trasy, też łechcą nasze ego, bo przecież nadajnik GPS sugeruje nam przejechanie tego odcinka w takim oto czasie, a my już jesteśmy dobre 30 min. w plecy .
Ale faktycznie, jadąc z całą rodziną do celu podróży, a po drodze napotykając utrudnienia, w postaci ciągników drogowych (choć drogi są dla wszystkich), robót drogowych (chcemy dobrych dróg, ale najlepiej jakby je remontowano za pomocą czarodziejskiej różdżki), fotoradarów, kontroli policyjnych i jeszcze wielu, wielu innych kłód, oświadczmy rodzinie że skoro to wszystko nam przeszkadza, to na najbliższym wolnym od tych wszystkich złych rzeczy odcinku drogi, pojedziemy tak żeby się ….. zabić, a co .
cogito napisał/a: | Jadąc zgodnie z przepisami musiałby spędzić w aucie kilkanaście godzin i u celu podróży, zmęczony tym wszystkim i tak stwarzałby zagrożenie. |
Męczy nas 10-cio godzinna jazda? Odpoczywajmy częściej na trasie.
Musimy być o określonej godzinie w punkcie docelowym? Wyjedźmy odpowiednio wcześniej, lepiej dojechać trochę przed czasem, jeśli już, niż jechać na wariata.
To ludzka mentalność jest zabójcza, i jeśli jej nie zmienimy to dalej będziemy ginąć na polskich drogach, usprawiedliwiając się, że to wszysto i wszyscy są temu winni, tylko nie my.
dwarf - 2009-09-06, 12:29
miko 005, jak już zginiemy to nie będzie jak się usprawiedlwiiać
Cytat: | chcemy dobrych dróg, ale najlepiej jakby je remontowano za pomocą czarodziejskiej różdżki |
nie, chcemy autostrad
Cytat: | Męczy nas 10-cio godzinna jazda? Odpoczywajmy częściej na trasie. |
gdzie i jak?
tu można poczytac jakie mamy śmieszne przepisy
http://miasta.gazeta.pl/l...przepisami.html
Administrator - 2009-09-07, 08:18
Miko 005 tu nie chodzi o 1-2 godziny oszczędności. Opiszę Ci 1 dzień z wyjazdu do Niemiec po samochód. Budzimy się ok 8 w hotelu w Berlinie, jemy śniadanie, o 9 wsiadamy w samochód. Oglądamy 2 samochody na terenie Berlina, klient decyduje się na jeden z nich. Jedziemy do Urzędu, załatwiamy tablice wyjazdowe i ubezpieczenie. Wracamy po samochód i kupujemy. Jest godzina 13. Jedziemy po drugi samochód ponad 500 km na zachód za Berlinem. Po drodze zatrzymujemy się na żarcie. Po dotarciu na miejsce oglądamy samochód, robimy pełną diagnostykę komputerową, odczyt przebiegu z kluczyka, jazdę próbną, w końcu kupujemy. Wsiadamy w samochody i wracamy do Berlina czyli kolejne 500 km. Po drodze 2 postoje i 1 korek (akurat odbywały się w MŚ w lekkiej atletyce). Ok godziny 1 w nocy jesteśmy w hotelu w Berlinie.
Zakup 2 samochodów, załatwienie w urzędzie tablic i ubezpieczenia, przejechanie 1100km zajęło nam 16 godzin...
Całą drogę jechaliśmy zgodnie z przepisami. Tam gdzie nie było limitów prędkości ok. 180km/h. Gdybyśmy chcieli to można byłoby skrócić podróż o 1-2 godziny jadąc np. 220 czy 250.
A teraz wyobraź sobie analogiczną sytuację w Polsce....
miko 005 - 2009-09-07, 08:57
dwarf napisał/a: | Cytat:
chcemy dobrych dróg, ale najlepiej jakby je remontowano za pomocą czarodziejskiej różdżki
nie, chcemy autostrad |
Na których będziecie się zabijać z jeszcze większą częstotliwością niż na normalnych drogach. Bo wadą niektórych polskich kierowców na drogach dobrych i bardzo dobrych, jest „małpi rozum”, niestety .
dwarf napisał/a: | Cytat:
Męczy nas 10-cio godzinna jazda? Odpoczywajmy częściej na trasie.
gdzie i jak? |
Tutaj akurat przesadziłeś , doczekaliśmy się takich czasów, że jeździmy może po nienajlepszych drogach, ale jeśli chodzi o infrastrukturę gastronomiczno-relaksową, łącznie z niezłymi parkingami, to jest ona dobrze rozbudowana, wszak to sektor prywatny .
Administrator napisał/a: | Opiszę Ci 1 dzień z wyjazdu do Niemiec po samochód (.........) A teraz wyobraź sobie analogiczną sytuację w Polsce.... |
A wyobraź sobie podobną sytuację np. we Włoszech, tam też miałbyś powód do narzekania. My analizujemy i rozmawiamy o sytuacji w Polsce, i przestańmy na każdym kroku porównywać wszystko do Niemiec, bo nie tam żyjemy.
Zresztą tym wpisem potwierdziłeś polską mentalność, o której wyżej pisałem; - u Niemca się da, to co k…a u nas w Polsce nie pokonamy tej odległości w tym samym czasie? Nie twierdzę że Ty ją masz, ale niestety wielu pozostałych tak podchodzi do zagadnienia.
Ja z uporem maniaka będę powtarzał, że trzeba przystosować się do warunków panujących na polskich drogach, a nie unosić się ambicją i złością że u innych jest lepiej. Bo jak się zabijemy, tu w Polsce, to w Niemczech na pewno drugiego życia nie dostaniemy. Ale to jest moje zdanie, którego broń Boże nikomu nie mam zamiaru narzucać .
hiszpan - 2009-09-07, 12:44
miko 005 napisał/a: | (...)Ja z uporem maniaka będę powtarzał, że trzeba przystosować się do warunków panujących na polskich drogach, a nie unosić się ambicją i złością że u innych jest lepiej(...) |
miko 005, moze Twoim zdaniem temat drog powinien pozostac tematem tabu lub powinnismy sie zaczac porownywac w tym temacie do Ukrainy tudziez Kazachstanu? Zapewne poczujemy sie wtedy lepiej i zlosc opadnie Oczywiscie, zgadzam sie z Toba, trzeba sie przystosowac do warunkow panujacych na drogach. Ale byc moze wreszcie ktos zauwazy, ze nalezy sie takze przystosowac do warunkow panujacych w normalnym swiecie, i nalezy umozliwic ludziom normalne poruszanie sie po tych drogach?
Ferbik - 2009-09-21, 10:59
http://www.tvnwarszawa.pl...,wiadomosc.html
Idioci.
Gregg Sparrow - 2009-09-21, 12:30
W tym wypadku ubezpieczalnia powinna odmówić wypłaty odszkodowania i niech się buja. Zniszczona fura a i za szkody powinien zapłacić z własnej kieszeni.
|
|