Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Praca / Edukacja - Historyk w windykacji, czyli kto nie pracuje w wyuczonym zaw

Mateusz - 2009-11-24, 11:17
Temat postu: Historyk w windykacji, czyli kto nie pracuje w wyuczonym zaw
Cytat:
Historyk w windykacji, czyli kto nie pracuje w wyuczonym zawodzie?


Kończą się studia i przychodzi czas na znalezienie pracy. Wówczas okazuje się, że polonista pracuje w banku, a historyk w firmie windykacyjnej. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego rzesza ludzi nie pracuje w wyuczonym zawodzie? I który absolwent najczęściej zmienia profesję?

Portal Wirtualna Polska postanowił przeprowadzić ankietę i odpowiedzieć na powyższe pytania. W badaniu wzięło udział 9,5 tys. osób, z których aż 58 proc. nie pracuje w swoim zawodzie, natomiast 42 proc. ma pracę zgodną ze swoim wykształceniem. Dla porównania, w 2006 roku odsetek osób pracujących w wyuczonym zawodzie był niższy i wynosił 39 proc. W innych zawodach pracowało 44 proc. badanych, a 17 proc. ankietowanych pozostawało bez zatrudnienia.

Nie zaskakuje fakt, że najczęściej profesje zmieniają humaniści. Często muszą dodatkowo szkolić się, by dopasować do obecnego stanu rynku pracy. Fach częściej zmieniają także studenci uniwersytetów niż politechniki.


Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych badania Wirtualnej Polski

Za najczęściej wymieniane powody niepracowania w zawodzie ankietowani wymieniali zmiany na rynku pracy. W ten sposób odpowiedziało 60 proc. respondentów. Trudności w znalezieniu pracy sprawiły, że musieli podjąć inne zatrudnienie. 20 proc. badanych odpowiedziało, że to pieniądze i perspektywa wyższych zarobków skłoniła ich do przekwalifikowania się, a pozostali stwierdzili, że po studiach okazało się, że ich zawód to nie jest to, czym chcą się zajmować przez resztę życia (20 proc.). To z kolei może być skutkiem za wcześnie wybieranych kierunków studiów. Wiele bowiem osób nie potrafi w wieku 19 lat określić swoich zawodowych predyspozycji.


Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych badania Wirtualnej Polski

Powstaje więc pytanie, co studiować, by nie wylądować na bezrobociu i spełnić się zawodowo? Informatykę, języki obce, pedagogikę, inżynierię, a może architekturę? Specjaliści w tej dziedzinie mają powodzenie na rynku pracy i zarabiają niezłe pieniądze. Eksperci wskazują, że branża informatyczna i telekomunikacyjna, rozwój nowych technologii przemysłowych, biotechnologii oraz nowych nośników energetycznych są perspektywiczne i w przyszłości będą dawać zatrudnienie.

Jak to natomiast wygląda w praktyce? Które kierunki studiów są najbardziej oblegane? Z podsumowania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że wybory przyszłych żaków odzwierciedlają zapotrzebowanie rynku. Wiele młodych osób rozpoczyna więc naukę na kierunkach inżynierskich. W gronie najbardziej obleganych kierunków wymieniono: budownictwo, informatykę, czy też ochronę środowiska i biotechnologię. Inne popularne kierunki studiów to m. in:
Zarządzanie
Pedagogika
Prawo
Ekonomia
Psychologia
Dziennikarstwo.

Dla przykładu zobaczmy, jak to się kształtuje na Uniwersytecie Wrocławskim. Najtrudniej było dostać się na psychologię, gdzie przy zaledwie 51 miejscach o jeden indeks starało się prawie 44 kandydatów. Podobnie jak w roku ubiegłym na dziennikarstwie przypadło około 20 osób na miejsce. Ponad 10 chętnych konkurowało o indeks na stosunkach międzynarodowych (13,5), bezpieczeństwie narodowym (13), filologii indyjskiej i kulturze Indii (11) oraz na historii sztuki (11). Jednak wybór kierunku studiów to nie wszystko.

W listopadzie opublikowany został ”Ranking zawodów deficytowych i nadwyżkowych w woj. podlaskim” oparty na danych z powiatowych urzędów pracy. Wyliczono tzw. wskaźnik szansy, który pozwala określić, w jakich zawodach najłatwiej, a w których najtrudniej znaleźć pracę.

Ranking zawodów deficytowych w woj. Podlaskim (dane z I poł. 2009 r.)

Źródło: Wojewódzki Urząd Pracy w Białymstoku

Z danych wynika, że najbardziej poszukiwane są zawody, gdzie bardzo ważny jest kontakt z klientem, tj.: animatorzy kultury, pracownicy bibliotek, pracownicy administracyjni, sekretarki, recepcjoniści, pracownicy obsługi biurowej oraz urzędnicy do spraw przyznawania zasiłków, a także pracownicy opieki osobistej. Rośnie też popyt na kierowników i specjalistów ds. zarządzania zasobami ludzkimi.

Ranking zawodów nadwyżkowych w woj. Podlaskim (dane z I poł. 2009 r.)

Źródło: Wojewódzki Urząd Pracy w Białymstoku

Poszukiwanie są również budowlańcy, głównie robotnicy i szklarze. Z kolei jako zawody nadwyżkowe wymienia się głównie humanistów (filozofowie, historycy i politolodzy, filolodzy i tłumacze, archeolodzy, socjolodzy i ekonomiści), ale i inżynierów mechaników.
Potrzebujesz więcej firmowych informacji? Chcesz rozwjać swoje wątpliwości? Wejdź na zakładkę Firma



Z kolei Wojewódzki Urząd Pracy w Rzeszowie wśród zawodów bez perspektyw wymienia: ogrodników, rolników, hodowców i leśników. Pracy zabraknie również dla nauczycieli historii, języka polskiego oraz wychowania fizycznego. Wbrew pozorom trudno o pracę będzie również ekonomistą, gdzie jeszcze kilka lat temu ten zawód był poszukiwany. Brakuje także zajęć dla socjologów.

Na szczęście na ofercie PUP-ów świat się nie kończy. Prężnie rozwijający się rynek doradztwa zawodowego ma wiele do zaproponowania młodym i aktywnym. Oczywiście, jeśli nie ma zapotrzebowania na dane umiejętności, wato pomyśleć o przekwalifikowaniu się. Na osoby chcące zmienić zawód czeka wiele szkoleń. Grono z nich jest dofinansowana z Europejskiego Funduszu Społecznego.


http://www.bankier.pl/wia...ie-2052177.html

Kto z was pracuje w wyuczonym zawodzie? Czy to jest normalne czy tylko w Polsce mgr po SGH pracuje w budce z hamburgerami? Czy też inne przypadki się trafiają...

Ferbik - 2009-11-24, 11:19

Mateusz napisał/a:
Kto z was pracuje w wyuczonym zawodzie?

Ja pracuję :)

red - 2009-11-24, 11:48

Mateusz napisał/a:
Kto z was pracuje w wyuczonym zawodzie? Czy to jest normalne czy tylko w Polsce mgr po SGH pracuje w budce z hamburgerami? Czy też inne przypadki się trafiają...

Bo liczy się nie papierek szkoły a umiejetności i siła przebicia. A w takim małym mieście często siła przebicia = znajomości.
Poza tym dziś mamy nadmiar magistrów na rynku. Tymczasem potrzeba też ludzi którzy muszą wykonywać prace fizyczne lub mało skomplikowane - nie każdy magister zostanie głównym analitykiem wielkiego banku...

majk-el - 2009-11-24, 12:02
Temat postu: Re: Historyk w windykacji, czyli kto nie pracuje w wyuczonym
Mateusz napisał/a:
Kto z was pracuje w wyuczonym zawodzie? Czy to jest normalne czy tylko w Polsce mgr po SGH pracuje w budce z hamburgerami? Czy też inne przypadki się trafiają...


Znam kilka odwrotnych przypadków gdzie np: absolwent socjologi jest szefem działu logistyki w międzynarodowym koncernie, absolwent górnictwa został wiceprezesem banku, absolwent filozofii szefem działu marketingu w banku i wiele innych. Myślę, że żadne studia nie zamykają drogi do kariery, wystarczy bardzo chcieć, uczyć się i chyba jednak wyjechać z Wielunia do większego miasta.

Chudyy - 2009-11-24, 23:29

Cytat:
Ponad 10 chętnych konkurowało o indeks na stosunkach międzynarodowych (13,5),...filologii indyjskiej i kulturze Indii (11)


Dlaczego jest tak oblegany kierunek "filologia indyjska i kultura Indii"? bo ja tego nie rozumiem.

red - 2009-11-25, 10:38

Ciekawy artykuł w poniedziałkowej wyborczej: LINK
W artykule piszą, że zgodnie z raportem Eurostatu w Europie średnio 3 na 10 absolwentów uniwersytetów nie pracuje w wyuczonym zawodzie (ale np w Hiszpani już 6 na 10...).

A tu fragment o Polsce pod wiele mówiącym tytułem "Magister rozdaje ulotki"...
Cytat:
Piękni dwudziestoletni Polacy bez pracy

Co piąty bezrobotny w Polsce nie skończył 25 lat. W żadnej innej grupie bezrobocie nie rośnie w takim tempie.

Krzysztof, socjolog po UAM, od marca szuka pracy i jest na etapie "biorę, co popadnie": - Ostatnio roznosiłem ulotki. Przed świętami będę pracował na kasie w supermarkecie, bo nie mam już prawa do zasiłku. Kiedy idę na rozmowę kwalifikacyjną, słyszę najczęściej: "Jest taka konkurencja, a pan właściwie nic nie umie...".

W Polsce jest zarejestrowanych 396 tys. bezrobotnych Polaków wieku do 25 lat. W 2006 r. bez pracy było 19 proc. młodych Polaków. We wrześniu tego roku już 23 proc.

- W żadnej innej grupie wiekowej liczba bezrobotnych nie wzrosła tak gwałtownie. Ale tak jest w całej Europie - przyznaje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Liczba młodych bez pracy w Polsce rośnie, choć nie w całym kraju w takim samym tempie. Problem mniej dotknął biedniejsze województwa: kujawsko-pomorskie, świętokrzyskie. Najgorzej jest w Wielkopolsce, gdzie w urzędach pracy zarejestrowanych jest 32 tys. osób. Tu co czwarty bezrobotny nie ukończył 25 lat.

Powodów jest kilka - w Wielkopolsce dynamika bezrobocia rośnie, bo firmy, które w czasach koniunktury hurtowo zatrudniały ludzi, teraz redukują etaty.

- A kogo zwalnia się najłatwiej? Młodych. W Polsce obowiązuje wciąż senioralny system wynagrodzeń. Z wiekiem pracownik zyskuje na pensji i przywilejach. Rzadko bywa, by związki zawodowe broniły przed zwolnieniami młodych - uważa prof. Józef Orczyk, przewodniczący prezydium Komitetu Nauk o Pracy i Polityce Społecznej.

Kolejny problem to efekt niedopasowania podaży i popytu na pracę - mamy nadprodukcję w zawodach i specjalnościach "miękkich" (pedagogika, socjologia). Brakuje nam specjalistów z kierunków technicznych.

W tym roku Ministerstwo Nauki postanowiło wyłożyć pieniądze na kształcenie w zawodach niezbędnych do rozwoju gospodarki, przeznaczając na ten cel 200 mln zł (do wykorzystania na trzyletni cykl studiów dla jednego rocznika). Wpłynęło ponad 160 wniosków, jednak pieniędzy starczyło tylko na 27 projektów dla 21 uczelni. Zainteresowanie konkursem było jednak tak duże, że ministerstwo sięgnęło do funduszy z POKL (program operacyjny "Kapitał ludzki") po dodatkowe 170 mln. W sumie z programu skorzystają 42 uczelnie, które dostaną 370 mln na 59 projektów. Ministerstwo Pracy natomiast przyjrzy się unijnym projektom promującym współpracę uczelni z pracodawcami.

Prof. Waldemar Łazuga, rektor poznańskiej WSNHiD, twierdzi, że wina leży też po stronie samej młodzieży. - Chodzi o niedopasowanie mentalne. Tak wynika przynajmniej z badań przeprowadzonych ostatnio w Wielkopolsce na pracodawcach i absolwentach szkół wyższych. Zdaniem pracodawców młodzi ludzie nie wiedzą, na czym polega praca. Mają nikłe pojęcie o etosie pracy, dyscyplinie, nie potrafią sformułować pytań dotyczących własnej roli w firmie ani zdefiniować zadania, które im powierzono. Mają ograniczony zasób słów, trudno z nimi nawiązać kontakt, są pasywni, bierni, niesamodzielni. Czekają, aż ktoś zorganizuje im pracę albo za nich pomyśli. Praktyki zawodowe odbywane podczas studiów okazują się niewystarczające.

Koniec mitu o wygórowanych pensjach

Urzędy pracy w Wielkopolsce szacują, że tylko co 20. oferta pracy jest skierowana do absolwenta bez doświadczenia zawodowego. Choć studentów nadal chętnie zatrudniają. Kamila (25 lat) od roku nie ma pracy, skończyła resocjalizację, mieszka w Zielonej Górze: - Na studiach łatwiej było z pracą, bo szef nie musiał płacić za mnie ubezpieczenia. Pracowałam w sklepie z obuwiem. To nie była wymarzona praca, ale też nie najgorsza. Po studiach właściciel zatrudnił na moje miejsce kolejną studentkę. Mnie podziękował.

Gosia (lat 28) z Poznania rekrutuje pracowników w firmie farmaceutycznej: - Młodzi ludzie są gotowi pracować u nas nawet za tysiąc złotych, choć pensja zaczyna się od dwóch. Starsze pokolenie uważa, że psują rynek.

Portal Pracuj.pl przepytał 58 tys. absolwentów szkół wyższych, za jaką pensję są gotowi podjąć pracę. Nawet absolwenci topowych kierunków technicznych mieli skromne oczekiwania - zadowala ich kwota 1700 zł na rękę (czyli o tysiąc mniej niż średnia krajowa). A sześć procent ankietowanych było gotowe pracować za mniej niż tysiąc złotych.

"To koniec mitu o wygórowanych oczekiwaniach absolwentów szkół wyższych" - piszą autorzy sondażu.

Na wprowadzenie młodych na rynek pracy rząd wydał już ponad miliard złotych (chodzi o szkolenia, dotacje na działalność gospodarczą, refundacje stanowiska pracy, prace interwencyjne, roboty publiczne). W świetle ww. ustawy osoby bezrobotne do 25. roku życia mają status osób będących w szczególnej sytuacji, a to znaczy, że w ciągu sześciu miesięcy od zarejestrowania się w urzędzie młody bezrobotny musi dostać choć jedną propozycję zatrudnienia albo innej formy aktywizacji zawodowej.

Na co można liczyć? Największym orężem w walce z bezrobociem są dziś płatne staże w firmach, instytucjach i urzędach. Od stycznia do sierpnia skierowano na nie 124 tys. młodych bezrobotnych. Ministerstwo szacuje, że co drugi staż kończy się zatrudnieniem. W sierpniu tego roku weszła w życie ustawa o praktykach absolwenckich, dzięki którym na staże ma trafić większa liczba osób.

Teraz praktykanta można zatrudnić na podstawie specjalnej umowy cywilnoprawnej na trzy miesiące, a nie - jak bywało wcześniej - umowy o pracę, co pociąga za sobą koszty. Pracodawca sam decyduje, czy taki staż ma być bezpłatny, czy płatny (z pensji stażysty będzie potrącany jedynie podatek dochodowy).

Drugie miejsce zajmują szkolenia - w tym roku urzędy przeszkoliły ok. 30 tys. młodych bezrobotnych (nie licząc szkoleń z POKL). By zachęcić młodzież do dalszego kształcenia i szkoleń zawodowych, wprowadzono stypendia, jakie bezrobotni dostają za uczestniczenie w szkoleniach, stażach.

Tego lata rząd ogłosił, że przygotowuje nowy program, który ma pomóc w starcie na rynku pracy, pod roboczą nazwą "Lepszy start". Na razie wiadomo jedynie, że "Lepszy start" ma być programem skierowanym do ludzi do 30. roku życia i finansowanym ze środków programu operacyjnego "Kapitał ludzki" oraz Funduszu Pracy.


Źródło: Gazeta Wyborcza

ryngolec - 2009-11-26, 22:40

Cytat
Kto z was pracuje w wyuczonym zawodzie?
Ja też!!
Tylko do mgr troszku mi brakuje :D

Pavel - 2009-12-12, 20:14

Ja nie pracuje w zawodzie - mgr ekonomii, a pracuje jako operator CNC w Łodzi

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group