Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Polityka pozaregionalna - Za Gierka to było super..

mario's - 2009-12-05, 07:48
Temat postu: Za Gierka to było super..
Za Gierka to było super…

W latach 1972 oraz 1973, szczytowym okresie Gierkowskiej prosperity, charakteryzowanym korzystnymi terms of trade oraz urodzajem w rolnictwie, przyrosty importu przekraczały każdorazowo 22%, podczas gdy eksport rósł średniorocznie w tempie 13%. Podobnie było w latach następnych. W konsekwencji saldo handlu zagranicznego, które w 1970 r. było lekko dodatnie, w 1976 r. wykazywało już 3 mld dolarów deficytu. W tymże roku poziom zadłużenia zewnętrznego wynosił prawie 12 mld dolarów, co było równoważnością prawie dwuletnich wpływów eksportowych. Na nadchodzący kryzys wskazywały też – od 1975 r. – niektóre elementarne dane ekonomiczne. Na przykład tempo wzrostu społecznej wydajności pracy powiększające się nieprzerwanie w latach 1971-1974 z poziomu 6% do poziomu 8,5%, w roku 1975 spadło nieznacznie, a w kolejnym roku spadek był już wyraźny, do poziomu 7% i trend spadkowy utrzymywał się przez kolejne lata, osiągając od 1978 r. wartości ujemne.

W połowie lat siedemdziesiątych skończyło się strome podejście, które wynosiło naszą gospodarkę i stopę życiową społeczeństwa na poziom o wiele wyższy od poziomu z końca lat sześćdziesiątych. Zamiast jednak rozwoju zrównoważonego według stopy niższej lecz przyzwoitej i bezpiecznej na przyszłość, pojawiły się objawy stagnacji, ekstensyfikacji, inflacji i nic nie wskazywało, aby ten niewesoły obraz zmienił się w kolejnych latach. Zaostrzał się również kryzys społeczny. Korupcja, złodziejstwo mienia publicznego, którego przykład szedł z najwyższych pięter władzy, lekceważenie obowiązków zawodowych, marnotrawstwo czasu na załatwianie najprostszych spraw życiowych, rosnące zniechęcenie i pijaństwo – wszystko to stwarzało atmosferę nadchodzącego kryzysu.

Jednak władza wydawała się ślepa. W trakcie obrad VII Zjazdu PZPR w grudniu 1975 r., kiedy symptomy nadchodzącego kryzysu były już widoczne gołym okiem, nie padły żadne słowa krytyki pod adresem polityki gospodarczej, a wystąpienia zjazdowe były zadziwiającym przejawem triumfalizmu i nadętej propagandy. Edward Gierek określił pierwszą część swoich rządów jako „najbardziej owocne pięciolecie w trzydziestoletniej historii Polski Ludowej” i zapowiedział „kontynuowanie i rozwijanie polityki dynamicznego rozwoju kraju”. W wystąpieniach zjazdowych powszechnie wyrażano oczekiwania na nadejście „żniw inwestycyjnych”, które wkrótce miały odmienić polską gospodarkę. Oczywiście żadne żniwa nie nadeszły.

Nieurodzaj zbożowy i ziemniaczany w roku 1975, po kilku latach bardzo wysokich przyrostów produkcji rolnej, wywołał niedobór pasz, który szybko przełożył się na zmniejszenie hodowli. Również w ZSRR wystąpił bardzo silny nieurodzaj, wskutek czego import pszenicy z tego kraju zmniejszył się z 1,6 mln t w 1974 r. do 0,7 mln t w roku następnym. W czerwcu 1976 r., w obliczu lawinowo postępującej nierównowagi rynkowej, zapowiedziano wysokie podwyżki cen żywności, szczególnie mięsa (o ok. 70%) oraz cukru (o 100%), którego cena była zresztą utrzymywana bez zmiany od roku 1953. Skala podwyżek, a także rozgoryczenie wynikające z niedotrzymania przez władze obietnicy konsultowania z robotnikami tego rodzaju decyzji, wywołały w warunkach rosnącego napięcia społecznego gwałtowne protesty robotnicze w Radomiu i w Ursusie, a także w innych miastach. Po kilku dniach protesty zostały spacyfikowane przez siły bezpieczeństwa w sposób brutalny, choć jednak, w przeciwieństwie do roku 1970, bezkrwawy. Władze odwołały podwyżki, argumentując, że do ich ostatecznego wprowadzenia niezbędne są dodatkowe konsultacje społeczne, co tylko na chwilę przyniosło uspokojenie napiętej atmosfery.

Kolejnym przełomowym, szeroko dyskutowanym wydarzeniem lata 1976 r., tym razem o powszechnym zasięgu, było wprowadzenie od lipca kartkowej sprzedaży cukru, co odebrano jako symbol nieudolności gospodarczej całego systemu i powrót do niechlubnej przeszłości lat 1950. Na jesieni zaczęły nasilać się braki energii elektrycznej wynikające ze wzrostu energochłonności gospodarki i niedoinwestowania sektora energetycznego. W radiu i telewizji kilka razy w tygodniu ogłaszano komunikaty o „dwudziestym stopniu zasilania”, oznaczające wyłączenia dostaw prądu w wielu przedsiębiorstwach, a nawet u odbiorców indywidualnych. W grudniu 1977 r. deficyt mocy wynosił już 15%, a trzy lata później ponad 20%. Mimo oddawania rokrocznie do użytku ponad 250 tys. mieszkań kolejka oczekujących wydłużyła się do ok. 10 lat, a w dużych miastach osiągnęła kilkanaście czy nawet 20 lat. Przyczyną było traktowanie mieszkania nie jako towaru, lecz jako reglamentowanego dobra socjalnego, które państwo powinno zapewnić każdemu obywatelowi. Reglamentowana sprzedaż obejmowała także nowe samochody – najbardziej pożądane dobra trwałego użytku. Ale w tym przypadku istniał także wolny rynek pojazdów używanych, realizowany poprzez liczne w całej Polsce giełdy samochodowe.

Na V plenum KC PZPR w grudniu 1976 r., kiedy załamanie gospodarki było już faktem, Edward Gierek podjął rozpaczliwą próbę „manewru gospodarczego”, który zakładał – tak jak już kilkakrotnie w przeszłości – zmniejszenie obciążeń inwestycyjnych gospodarki i przeznaczenie uzyskanych środków na wzrost produkcji artykułów konsumpcyjnych, przede wszystkim spożywczych oraz materiałów budowlanych. Zapowiedziano szybkie uzyskanie dodatniego salda w handlu zagranicznym, co miało być realizowane poprzez dwojakie działania:


* rozwijanie eksportu „za wszelką cenę”, bez względu na koszty, co w rzeczywistości oznaczało jedynie przerzucanie problemu nierównowagi na rynek wewnętrzny i dodatkowe finansowanie eksportu przez pozostałą część i tak bardzo słabej gospodarki,

* wprowadzenie drastycznych ograniczeń importowych, czego skutkiem był spadek zależnej od importu produkcji w kraju (dotyczyło to przede wszystkim przemysłów przetwórczych), a także zamrożenie tych inwestycji w toku, których dokończenie wymagało odpowiedniego wkładu importowego.


Znowu, jak wielokrotnie w przeszłości, pod hasłami przywrócenia równowagi gospodarczej, zaczęto wprowadzać metody nakazowo-dyrektywne i jak zawsze ratunku szukano w pogłębieniu centralizacji, ufając naiwnie, że trwałą równowagę można uzyskać metodami wojskowymi. Zakładane dodatnie saldo w obrotach handlu zagranicznego okazało się mrzonką, a ceny wkrótce znowu zaczęły rosnąć szybciej niż płace. Inwestycje zmniejszyły się tylko minimalnie, a oczekiwane z utęsknieniem „żniwa inwestycyjne” nie nadeszły. Manewr przeprowadzono zresztą bezmyślnie, m.in. decyzje o przerwaniu dokończenia budowy nowych elektrowni w Połańcu i Opolu wywołały wkrótce pogłębienie deficytu energii elektrycznej w całym kraju.

Po kilku latach względnego postępu, wywołanego zarówno entuzjazmem społecznym, jak i niefrasobliwym wykorzystywaniem znacznej części kredytów na cele konsumpcyjne, w drugiej połowie lat 1970. okazało się, że król jest nagi. Porażka Gierkowskiego planu budowania „drugiej Polski” wynikała z dwóch rodzajów przyczyn. Po pierwsze popełniono szkolne błędy w polityce gospodarczej, które bardzo szybko przyniosły negatywne skutki. Po drugie, polityka dynamicznego rozwoju obnażyła nieusuwalne słabości gospodarki socjalistycznej, a jej porażka była jednocześnie skutkiem tych słabości.

Tak więc faktycznie trzeba oddać Gierkowi co Gierkowskie – dzięki działaniom ówczesnych władz zostały wprawione w ruch koła zamachowe, które rozsadziły ustrój w Polsce od strony gospodarczej.

…a Balcerowicz musi odejść?

A wy co sądzicie o rządach Gierka ? Jak odbieraliście Polskę ?


zapraszam do dyskusji :)


Źródło: „Transformacja gospodarcza w Polsce” Maciej Bałtowskiego i Macieja Miszewskiego

Ferbik - 2009-12-05, 10:26

Nie wiem, czy mamy komentować Twój, czy może skopiowany przez Ciebie artykuł. Jeśli nie Twój, to chociaż cytuj podając źródło.
mario's - 2009-12-05, 11:03

Ferbik napisał/a:
Nie wiem, czy mamy komentować Twój, czy może skopiowany przez Ciebie artykuł. Jeśli nie Twój, to chociaż cytuj podając źródło.


Nie miałeś komentować tylko włączyć się do dyskusji ale jeśli masz ochotę napisać komentarz to proszę Cię bardzo...

źródło : wydawnictwo PWN

miko 005 - 2009-12-05, 13:30

mario's napisał/a:
A wy co sądzicie o rządach Gierka ? Jak odbieraliście Polskę ?


Cytat:
Za Gierka to było super…

No bo faktycznie w owych czasach przeciętnemu Kowalskiemu było dobrze. Nikt wtedy nie myślał o następnych pokoleniach, i żyło sobie społeczeństwo polskie lat 70-tych na kredyt, który pewnie spłacamy do tej pory. A Kowalski żył sobie stabilnie i bez bólu głowy o dzień następny.
Era Gierka to kwestia czasów, trudno jest teraz gdybać, oskarżać, czy krytykować. Gierek jak na ówczesne czasy rządził tak jak mógł, tzn. na ile pozwalał ustrój i włodarze tego ustroju. W oczach Kowalskiego z lat 70-tych, był dobrym przywódcą, ale już z perspektywy czasu, Kowalski rocznik 2009, oskarży Gierka dosłownie o wszystko, i pewnie będzie miał dużo racji.

A to, że dzisiaj społeczeństwu polskiemu żyje się „trochę lepiej”, to nie zasługa rządzących ekip, po Gierku i całej tej komunistycznej spółce, ale zasługa postępu cywilizacyjnego. Nic więcej, cała ta demokracja, a w polskim wydaniu „dzika demokracja” nie dała Kowalskiemu nic, przynajmniej nie tyle żeby mógł się czuć jak Kowalski lat 70-tych, czyli stabilnie i z szerokimi perspektywami na dni następne.

Administrator - 2009-12-05, 13:46

Trudno wypowiadać się na temat czasów, których większość z nas nawet nie ma prawa pamiętać....
Stefan - 2009-12-05, 18:07

TVN24 napisał/a:

02.04.2009
Przed ponad 30 laty władzom PRL udało się zaciągnąć kredyt na niebotyczną kwotę 60 mld dol. W tym tygodniu, spłaciliśmy jego ostatnią ratę. Czy warto było zadłużyć się na taką kwotę?
http://www.tvn24.pl/0,159...,wiadomosc.html


Cytat:
Rząd przyjął projekt ustawy budżetowej na 2010 r. Zakłada on deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld zł


Nie wiem kiedy zadłużaliśmy się szybciej - upraszczając w roku następnym państwo polskie zadłuży się na kolejne kilkanaście mld USD, mimo sprzedaży swojego majątku (wtedy , w PRL raczej nie było żadnych dochodów z prywatyzacji ;) )

Administrator - 2009-12-05, 22:21

Wartość dolara w latach 70 była zupełnie inna. Np baryłka ropy kosztowała w 1970 roku 2-3 $...

Oto ciekawy wykres wartości dolara w czasie:


Krool50 - 2009-12-06, 18:23

W latach 70/80 zarabiało się, w przeliczeniu wg. kursu czarnorynkowego, 50-100 dolarów miesięcznie. Żeby kupić dżinsowy komplet - kurtka i spodnie za 45 dolarów pracowałem na budowie przez wakacje. Dniówka wynosiła 5 zł/godz. czyli 10 godz. x 5 zł = 50 zł czyli 0,33 dolara. Jeden dolar kosztował na czarnym rynku 150 zł. Dolarami lub tzw. bonami dolarowymi /socjalistyczny ersatz dolara/ płaciło się w Pewexie, w którym można było kupić towary niedostępne w sklepach: wódka bez kartek, odzież,obuwie, zabawki, szynka konserwowa itp. dobra. Pewex w Wieluniu mieścił się przy ul. Sieradzkiej. Jednocześnie kupno-sprzedaż dolarów było karalne. Posiadanie nie było karalne. Oczywiście można było wejść w posiadanie tylko przez nielegalny zakup albo rodzina z USA przysyłała parę dolców w liście. Jak kto miał rodzinę w USA. Ot, taki paradoks socjalizmu.
Administrator - 2009-12-06, 23:14

Bony, Pewexy, Baltony świetnie pamiętam z lat 80''. Z lat 70 wspomnień brak :mrgreen:

Krool50 napisał/a:
W latach 70/80 zarabiało się, w przeliczeniu wg. kursu czarnorynkowego, 50-100 dolarów miesięcznie


Myślę jednak, że zdecydowanie przesadziłeś. Wątpię aby pensja w latach 70 pozwalała na zakup 100 dolarów.

Udało mi się znaleźć takie informacje:

"W latach 70-tych dolar amerykański kosztował 80-120 złotych, to w okolicach stanu wojennego podskoczył na około 400 złotych, w 1986 kosztował około 850 złotych"

"6 czerwca 1973 – pierwszy, zmontowany z włoskich części Polski Fiat 126p. Kosztował 69 tys. złotych (średnie miesięczne zarobki w owym czasie wynosiły ok. 3,5 tys. złotych)."

Krool50 - 2009-12-07, 08:58

Ty wątpisz a ja to wiem.
W 1978 roku sam płaciłem 150 zł za 1 USD. Bony były troche tańsze.

Były to czasy, że mimo iż się płaciło to nikt nie mówił "kupiłem" a "dostałem"; mieszkanie, samochód na talon, nawóz, węgiel, ciągnik albo "załatwiłem" a załatwiało sie wszystko od kiełbasy po meble. Nikt nie mówił "ukradłem" w zakładzie pracy a "zorganizowałem". Kradzież pracownicza była normalnym zjawiskiem, nie podlegającym ostracyzmowi. Złodziej im więcej kradł w firmie tym większe miał powody do dumy, że taki obrotny. Używany samochód był znacznie droższy niż nowy. Rolnik wyhodował 6 świń do roku a jak 20 to już był gość -pełną gębą. Dla rolników były kredyty na budowę budynków inwentarskich, po parę milionów zł, które w 40-60% były umarzane. Przy średnich miesięcznych zarobkach 1500 - 2500 zł była to kwota astronomiczna.A to co zostało do spłaty pod koniec lat 80 spłacali za równowartość mendla jaj. Za Gierka na wieś trafił postęp cywilizacyjny: nowe domy, obory, maszyny, nawozy, samochody, ciągniki. Znam gościa, który ze sprzedaży kapusty z 1 ha kupił nowego Poloneza. To było coś. W ogóle Gierek wyprowadził Polskę z zaścianka, ujrzeliśmy nowe horyzonty, na miarę ówczesnych czasów. W Wieluniu Wieluńskie Przedsiębiorstwo Budowlane oddawało do użytku 1 blok mieszkalny miesięcznie i to było mało, mało i jeszcze raz mało.

Administrator - 2009-12-07, 09:54

Krool ja nie neguję tego co piszesz, z pewnością pamiętasz te czasy lepiej, jednako coś się nie zgadza z cyferkami. Jeśli zarabiałeś np. 1,500-2,500zł i kupowałeś dolara nawet po 100zł to wychodzi 15-25 dolarów miesięcznie a nie 50-100 $.
ourson - 2009-12-07, 16:09

TVN24 napisał/a:
02.04.2009
Przed ponad 30 laty władzom PRL udało się zaciągnąć kredyt na niebotyczną kwotę 60 mld dol. W tym tygodniu, spłaciliśmy jego ostatnią ratę. Czy warto było zadłużyć się na taką kwotę?
http://www.tvn24.pl/0,159...,wiadomosc.html


Tyle że to średnio prawda jest. Oczywiście formalnie spłaciliśmy ten dług - tyle tylko że na jego spłatę zadłużyliśmy się znowu.

I bardzo słuszna uwaga Stefana - Rzeczpospolita Polska co roku zadłuża się coraz bardziej... Aby spłacić jedne długi zaciągamy nowe. Pułapka kredytowa, spirala zadłużenia czy jakkolwiek byśmy tego nie nazwali.

I Gierek nie jest tu już niczego winien...

Mateusz - 2009-12-08, 18:41

ourson napisał/a:
TVN24 napisał/a:
02.04.2009
Przed ponad 30 laty władzom PRL udało się zaciągnąć kredyt na niebotyczną kwotę 60 mld dol. W tym tygodniu, spłaciliśmy jego ostatnią ratę. Czy warto było zadłużyć się na taką kwotę?
http://www.tvn24.pl/0,159...,wiadomosc.html


Tyle że to średnio prawda jest. Oczywiście formalnie spłaciliśmy ten dług - tyle tylko że na jego spłatę zadłużyliśmy się znowu.

I bardzo słuszna uwaga Stefana - Rzeczpospolita Polska co roku zadłuża się coraz bardziej... Aby spłacić jedne długi zaciągamy nowe. Pułapka kredytowa, spirala zadłużenia czy jakkolwiek byśmy tego nie nazwali.

I Gierek nie jest tu już niczego winien...


Najżałośniejsze jest chyba to że wszyscy mają to w d.... nosie.

100 lat temu ludzie byli gotowi umierać za ten kraj a dziś nikogo to nie interesuje.

Krool50 - 2009-12-09, 11:18

http://finanse.wnp.pl/dlu...5679_1_0_0.html

Dług Polski wynosi prawie 218 mld dolarów
ISB - 20-11-2008 16:35
Zadłużenie Skarbu Państwa wzrosło na koniec września 2008 roku o 0,3% w stosunku do poprzedniego miesiąca i wyniosło 516.518,3 mln zł, podało Ministerstwo Finansów w komunikacie. Stanowiło to ok. ok. 151,5 mld euro lub ok. 217,9 mld dolarów

http://korwin-mikke.pl/wa...iliony_zl/15763
Dług Polski to 3 biliony zł, a nie 650 mld zł! - twierdzi p. Paweł Dobrowolski, ekspert Instytutu Sobieskiego, autor raportu "Wysokość długu publicznego Polski".



Oznaczałoby to, że przeciętny Polak ma na dzisiaj do zapłaty 70-80 tys. zł za długi, jakie zaciągnęło nasze państwo, a nie około 18 tys. zł - jak wynika z oficjalnych statystyk.

No i bądź mądry i pisz wiersze.
Zresztą .............. kto za to odpowie?
Podobno dług to nie zmartwienie dłużnika tylko wierzyciela.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group