Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Praca / Edukacja - I gdzie ta reforma?

Ecomarta - 2010-02-17, 10:25
Temat postu: I gdzie ta reforma?
Bicie książką po głowie, ciągnięcie za uszy, uderzenie w twarz czy robienie pompek pod przymusem tylko dlatego, że dziecko nie zrobiło poprawnie zadania na lekcji. Tak do tej pory wyglądała codzienność pierwszoklasistów w jednej z klas szkoły podstawowej w Kleszczowie.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy rodzice napisali skargę do łódzkiego Kuratorium Oświaty. Wtedy pracownicy kuratorium przesłuchali nauczycieli, rodziców oraz uczniów, którzy mieli potwierdzić "metody wychowawcze" jednej z nauczycielek.

Wystraszona matka zadzwoniła do redakcji "Dziennika Łódzkiego": - Co teraz z dziećmi? One przeżyły szok, a kiedy sprawa wyszła na jaw, nauczycielka może się na nich mścić - mówi przerażona kobieta, prosząc o anonimowość.

Jak mówią rodzice, nauczycielka miała karać dzieci za niepoprawnie wykonane zadania na lekcji. Za karę nie były wypuszczane na przerwę, na obiad szkolny i chodziły głodne do późnego popołudnia.

Według relacji innego rodzica, podczas zajęć lekcyjnych dziecko, które miało podpaść nauczycielce, nie zostało wypuszczone do ubikacji. Kiedy nie wytrzymało i zmoczyło majtki, ubranie musiało suszyć przy kaloryferze. O całej sprawie głośno jest też w samym Kleszczowie. Krążą pogłoski, że sprawa wypłynęła, ponieważ uczniowie ekscesy w klasie nagrali telefonem komórkowym.

- Słyszałam o sprawie od jednego z rodziców, który opowiadał, co się dzieje w klasach, m.in. o niewypuszczaniu dzieci na obiad - mówi radna gminy, także prosząca o anonimowość. - Rodzice boją się ten temat poruszać, nikt do mnie oficjalnie z prośbą o pomoc się nie zgłosił.

Nauczycielka, pod adresem której padają oskarżenia, wszystkiemu zaprzecza. - To nieprawda. Nie będę komentować tych doniesień - powiedziała nauczycielka w rozmowie telefonicznej, po czym rzuciła słuchawką.

Pomimo wielu prób w ostatnich dniach nie udało nam się porozmawiać z dyrektorką szkoły. Sprawą zajęła się jednak komisja dyscyplinarna łódzkiego kuratorium. Konrad Czyżyński, p.o. kurator oświaty w Łodzi, o szczegółach nie chce jeszcze mówić.

- W tej chwili toczy się postępowanie wyjaśniające przed komisją dyscyplinarną, po jego zakończeniu będzie można więcej powiedzieć - mówi Konrad Czyżyński. - Przeprowadziliśmy w szkole kontrolę i w związku z tym sprawa została skierowana do komisji dyscyplinarnej. Przedstawiciele kuratorium rozmawiali zarówno z nauczycielami, jak i uczniami oraz rodzicami. Rozdano też anonimowe ankiety. Stan prawny, jaki jest w oświacie, sprawia, że nie da się nic więcej zrobić. Możliwe działania prawne zostały podjęte.

Z kuratorem nie zgadza się Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia. - Jeśli dzieci były przesłuchiwane, muszą przeżywać wielki stres, spotykając się na lekcjach z osobą, w sprawie której zeznawały - mówi Osuch. Jego zdaniem, w świetle prawa nauczycielka mogła zostać odsunięta od uczniów. Sprawdziliśmy - według Karty Nauczyciela "w sprawach niecierpiących zwłoki" nauczyciel może być zawieszony nawet przed złożeniem wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, a podjęcie takiej decyzji przepisy pozostawiają dyrektorowi szkoły.

Na razie do sprawy nie zamierzają się wtrącać władze gminy. - Otrzymaliśmy informację o dochodzeniu kuratorium, czekamy na wyniki - mówi Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy Urzędu Gminy w Kleszczowie.

Dotychczas najpoważniejszym ujawnionym zdarzeniem z agresywnym nauczycielem w roli głównej była lekcja w jednym z ogólniaków na łódzkiej Dąbrowie. "Wróć na miejsce, do cholery! Niedorozwinięta jesteś" - usłyszała licealistka podczas lekcji podstaw przedsiębiorczości. Dlaczego? Dziewczyna była nieprzygotowana do zajęć. Filmik z zajścia nakręcony telefonem komórkowym wciąż krąży po internecie i jest jednym z popularniejszych z Łodzi na serwisie You Tube. Dla nauczyciela zajście skończyło się naganą.

Przeczytaj więcej na stronie internetowej "Polski Dziennika Łódzkiego"

(G. Maliszewski, M. Kałach)

http://wiadomosci.wp.pl/k...ml?ticaid=19a8b

Jestem w szkoku. Między innymi dlatego, że jestem mamą pierwszoklasistki i zrobiłabym WSZYSTKO żeby tej nauczycielki w szkole już nie było, a można.... Niekompetentni dyrektorzy (nie rozumiem jak był tam sprawowany nadzór), niekompetentni nauczyciele uczący naszych dzieci, a obok tego wszystkiego piekne publikacje nt. nowej reformy....

Gregg Sparrow - 2010-02-17, 10:39

Jak ja byłem w szkole podstawowej to bicie linijką czy targanie za uszy były codziennością, a jak dostałem po łapach linijką od nauczycielki to bałem sie powiedzieć ojcu bo by mi poprawił :D
Teraz za to mamy bezstresowe wychowanie a za 20 lat będziemy się bali wyjść na ulicę.

yabos - 2010-02-17, 11:02

A to musi być albo bicie albo bezstresowe wychowanie? Z tego co się orientuję to są jeszcze metody pośrednie. Nie popadajmy w skrajności... Bicie dzieci to nic innego jak okazanie słabości przez osobę dorosłą.
Gregg Sparrow - 2010-02-17, 11:34

Sorki... ale jako dziecko nie raz byłem karany (nikt nie mówi o znęcaniu się fizycznym tylko o paru klapsach) i jakoś mi to nie zaszkodziło a wręcz przeciwnie... dziękuję moim rodzicom za takie wychowanie.
yabos - 2010-02-17, 11:53

Ja nie byłem tak karany i jakoś mi to nie zaszkodziło a wręcz przeciwnie... dziękuję moim rodzicom za takie wychowanie.
Ecomarta - 2010-02-17, 12:10

Jeśli podoba Wam się bicie dzieci - ok. Powodzenia. Ja nie życzę sobie żeby jakakolwiek nauczycielka biła MOJE dziecko. A pozatym tam jest chyba mowa o niewypuszczaniu do toalety, na przerwę, na obiad. To (w oderwaniu od Waszych poglądów) jest poprostu niezgodne z prawem.
Gdzie jest granica między klapsem a biciem dziecka? Współczuje temu kto musi bić własne dzieci żeby go słuchały.

Gregg Sparrow - 2010-02-17, 13:09

Niestety rodzice nawet nie są w stanie wyobrazić jaki los sobie i innym gotują. Zobaczcie jak wygląda i jak się zachowuje dzisiejsza młodzież.
Za moich czasów było nie do pomyslenia żeby nauczycielowi kosz na głowe zakładać. Tak tak... myślicie że skąd się biorą takie wypadki? Włąsnie z braku dyscypliny. A jeszcze dzieciak poskarży się rodzicom to go "pogłaskają".
Miałem niedawno taki przypadek (to jest fakt).
Wychodzili ode mnie moi rodzice i pod klatką natknęli się na bójke dwóch dzieciaków jeden około 10lat prał na kwaśne jabłko młodszego ok 7latka. Mój ojciec zareagował i chwycił za ręke tego starszego zeby nie lał młodszego od siebie. Ten się zaczął drzeć do swojego ojca stojącego na balkonie w bloku naprzeciwko. Tamten zaczął wyzywać mojego ojca od pedofili itp itd... Jego reakcja była taka że to właśnie MOJE dziecko i nie ma prawa mu się nic dziać (chociaż w tym wypadku nic mu sie nie działo). Oczywiście nie widział (albo raczej nie chciał widzieć) jak jego latoroś bije młodszego. Takie to jest właśnie wychowanie. Z takiego bezkarnego młodzika rośnie później bandyta. I takich właśnie młodzików wychowywanych bezstresowo należy bac się najbardziej. Są nieświadomi tego że jakakolwiek kara istnieje na tym świecie... a bez kary rosną bandyci.

miko 005 - 2010-02-17, 16:08

Generalnie zgadzam się z gregg`iem, nauczyciele powinni mieć więcej „luzu” w kwestii edukacyjno – wychowawczej młodego polaka.
Nie mniej ten konkretny przypadek, jeśli zostanie udowodniony oczywiście, zasługuje na wyciągnięcie odpowiednich sankcji wobec tej nauczycielki. Pierwsze trzy klasy szkoły podstawowej, to jeszcze za mało aby aż tak drastycznie domagać się odpowiedniej wiedzy, posłuchu, i rzetelności w pracach wykonywanych przez te dzieciaki.

dawid - 2010-02-17, 20:12

gregg napisał/a:
Jak ja byłem w szkole podstawowej to bicie linijką czy targanie za uszy były codziennością, a jak dostałem po łapach linijką od nauczycielki to bałem sie powiedzieć ojcu bo by mi poprawił


dokładnie :D

Ecomarta - 2010-02-17, 20:48

Rany...a mnie nie bili...i na człowieka wyrosłam. Nauczyciele też mnie nie bili. Nikogo nie bili, a umieli zdobyć szacunek i utrzymać dyscyplinę. Może po prostu miałam szczęście. Przepraszam.
A nie zastanawialiście się na tym, że to nie młodzież jest zła tylko rodzice, nauczyciele mało konsekwentni i mało wymagający.

I jeszcze raz to powiem. Bicie kogokolwiek (dorosłego, dziecka) jest niezgodne z prawem i karane. Jeśli szef uderzyłby Was w pracy, bo mu się coś nie podobało to też uważalibyście, że to ok. ?

Ferbik - 2010-02-17, 21:32

Ecomarta napisał/a:
I jeszcze raz to powiem. Bicie kogokolwiek (dorosłego, dziecka) jest niezgodne z prawem i karane.

Zgadzam się - tak samo jest z krzyczeniem na dziecko, chociaż czasem inne metody, niż podniesienie głosu nie skutkują (nie biorę tu oczywiście pod uwagę wszelakiego typu szantaży itp.).

red - 2010-02-17, 21:58

Ferbik napisał/a:
tak samo jest z krzyczeniem na dziecko

Krzyczenie na dziecko jest karane?

Ferbik - 2010-02-17, 22:15

red, kontekstowo... bicie i krzyczenie na dziecko nie jest dobrym rozwiązaniem. Gdzie krzyczenie jeszcze się czasami sprawdza, tak bicie w ogóle. Są sposoby na wytłumaczenie - to jest tylko dziecko i my dorośli ponosimy odpowiedzialność za jego wychowanie, ono nie rozróżnia zła od dobra - to my musimy mu tą różnicę pokazać, wytłumaczyć. Biciem, pokazujemy zło - zdecydowanie jak najbardziej.
dawid - 2010-02-17, 23:08

Mam zatem do Was pytanie: co rozumiecie pod pojęciem "bicie"?
Dominika - 2010-02-17, 23:48

Na to kto wyrośnie z naszych latorośli ma wpływ wiele czynników. Nie ma reguły, czy ktoś kto dostawał linijką czy nie, będzie odpowiednio dobrym lub złym człowiekiem. Według mnie ważna jest KONSEKWENCJA, która wchodzi również w skład umiejętnego karania.

http://www.eid.edu.pl/arc...cznej,1839.html

POLECAM!
Zastanówcie się jak często byliście NAGRADZANI... . Czy równie często jak karani? NAGRADZANIE jest tak samo ważne jak KARANIE! Niestety rodzice zapominają o wzmacnianiu pozytywnych zachowań maluchów.

Należy podkreślić to, że tylko 2% populacji na świecie jest bez zaburzeń. Rodzice mają możliwość popełnić masę błędów w wychowaniu dziecka, zaczynając od relacji matka- płód, przez sam sposób karmienia, deprywację potrzeb malucha, trening czystości itp. Mam tu na myśli błędy popełnione w pierwszych miesiącach życia do ok 2-3 r.ż., których konsekwencje widać w późniejszych latach.

Ferbik - 2010-02-18, 00:12

Dominika napisał/a:
Według mnie ważna jest KONSEKWENCJA,

Wszystko w temacie.

miko 005 - 2010-02-18, 17:05

A ja chciałbym się dowiedzieć, jakie „kary” na swoje latorośle nakładają ci nie bijący rodzice :? Bo przecież jakieś środki są stosowane, dzieci „aniołów” niestety nie ma, więc tak jak napisała Dominika. Konsekwencja, tylko jaka :?: :?
Ferbik - 2010-02-18, 17:13

miko 005, widzisz jakie są relacje między mną a Hubim, prawda? Powinieneś zauważyć chociażby, dlaczego dobrze się dogadujemy a zarazem on mnie słucha :)
miko 005 - 2010-02-18, 17:20

Ferbik napisał/a:
Powinieneś zauważyć chociażby, dlaczego dobrze się dogadujemy a zarazem on mnie słucha

OK., ale skąd się to bierze? Hubert chce ciastko, kupujesz. Hubert chce zabawkę, też kupujesz. Hubert chce ….. gwiazdkę z nieba, też po nią sięgasz, czy używasz argumentów, które przemawiają do niego. Jeśli tylko te słowne, to gratuluję dzieciaka, ale jeśli takowe nie wystarczają, a z reguły nie, to trzeba sięgnąć po inne formy, i o te inne właśnie chodzi. Bo jakoś trudno mi uwierzyć w samo słowo mówione, nie poparte atutem nie do odrzucenia ;) .

Dominika - 2010-02-18, 18:14

miko 005 napisał/a:
Konsekwencja, tylko jaka :?: :?


Czyli za to samo zachowanie ma być kara, TAKA SAMA. Zastosowana od razu, nie za 3 godziny, czy za 4 dni jak się rodzicowi przypomni. Dziecko musi wiedzieć za co dostaje karę. Czyli opcja "jak wrócimy do domu, to zobaczysz!" nie wchodzi w grę. Rodzice tego często nie robią od razu, bo się wstydzą, że ktoś może na nich spojrzeć krzywo. Dlatego też często widzę sytuacje kiedy mama ciągnie malca za rękę i podnosi go na wysokość 1,5 metra, i nie wiedzieć czemu, dziecko jeszcze bardziej "ryczy"... :evil:
Zazwyczaj jest tak, że rodzice raz karzą raz nie. Bo nie mają czasu, bo trzeba wykonać telefon, bo trzeba coś jeszcze zrobić. Wówczas dziecko dostaje sprzeczne komunikaty, nie wie co jest dobre a co złe.
A formy karania... na mnie działało to, że nie mogę robić tego co lubię (zabawa z koleżankami, bawienie się lalkami, klockami, oglądanie TV, bajek itp.). I jeżeli rodzic powie, że masz karę na tydzień, to ta kara powinna trwać tydzień, a nie jest anulowana po 2gim dniu, kiedy rodzic "mięknie".

miko 005 - 2010-02-18, 19:32

Dominika napisał/a:
A formy karania... na mnie działało to, że nie mogę robić tego co lubię (zabawa z koleżankami, bawienie się lalkami, klockami, oglądanie TV, bajek itp.). I jeżeli rodzic powie, że masz karę na tydzień, to ta kara powinna trwać tydzień, a nie jest anulowana po 2gim dniu, kiedy rodzic "mięknie".

No i mamy przemoc :!: :!: :!: , nie tą fizyczną ale taką psychiczną :( , taką ubraną w „białe rękawiczki” :evil: . Jest to jedna z form szantażu, jakby na to nie spojrzeć :| :shock:
- nie posprzątasz swojego pokoju, nie będziesz oglądał/a telewizji :|
- byłaś/eś niegrzeczny w czasie robienia zakupów w sklepie ( coś tam dzieciak natarczywie chciał ), za karę masz „szlaban” na komputer :|
- pani w szkole powiedziała że nie byłaś/eś przygotowany do lekcji, w „nagrodę” nie będziesz bawić się z rówieśnikami na placu zabaw, bo jesteś uziemiony w „areszcie domowym” :|
Tak zatem ma wyglądać wychowywanie bez udziału „klapsa”, tak? No to teraz pomyślmy co bardziej boli, klaps, czy powyższe zakazy?
Kara cielesna może skutkować jakimś ewentualnym siniakiem na „czterech literach” ( innych urazów nie bierzemy pod uwagę, bo to już maltretowanie fizyczne ), z całą pewnością wywołuje też lęk, strach, poczucie niesprawiedliwości, świadomość braku miłości rodzicielskiej, bunt, chęć zemsty i inne dokuczliwe przeżycia. Tak samo, te same czynniki będą towarzyszyć dziecku przy przemocy psychicznej, czyli przy owych zakazach, żeby nie mówić już o szantażu :|

Nie jestem specjalistą w dziedzinie psychologii, ale wydaje mi się, że wymierzony klaps w pupę, za godzinę, dwie przestanie boleć, przy zakazach pozostaje jakiś wewnętrzny uraz, kiedy zniknie? Może za godzinę, może za dzień, a może pozostanie?

Złoty środek na „owcę całą i wilka sytego” w relacji: dziecko, rodzice i wychowanie. Pewnie strasznie trudno o takowy :razz: .

PS. czekam na dalsze przykłady form wychowawczych.

Dominika - 2010-02-18, 21:14

miko, mam pytanie, czy zerknąłeś do podanego przeze mnie linka?
Szantaż? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałam wcześniej. Nie popadajmy w skrajności. Nie mówię tu o molestowaniu, które w swoim repertuarze zachowań może być nie tylko fizyczne, ale i psychiczne.

W skrócie:

Karę dajesz za negatywne zachowanie, ma ona być adekwatna do czynu, ma być ograniczona, czyli kara na tydzień, miesiąc.
Powinna być skuteczna, czyli powinna wywołać u dziecka proces oceny swojego zachowania. Dziecko powinno mieć wytłumaczone za co jest kara.
Rodzice, dziadkowie, opiekunowie powinni się wspierać. Czyli nie ma sytuacji, że córeczka tatusia dostając karę od mamy, idzie do taty i tata cofa karę.

Według mnie "klaps" to okazanie słabości rodzica. Brak argumentu. Bo przecież dziecko nie ma prawa oddać. Stosując kary słowne, dziecko ma możliwość obrony siebie, swojego stanowiska, ale tylko wtedy, kiedy jest rozmowa. Inaczej faktycznie, to rodzic MA WŁADZĘ.

edit:
Jako "prawie" psycholog zapewniam Cię, że większy uraz na psychice pozostawia argument klapsowy niż słowny.

A do przykładowego posprzątania pokoju można ZACHĘCIĆ dziecko w inny sposób. Jeśli posprzątasz swój pokój, pogramy razem w karty, warcaby etc. Nie trzeba od razu straszyć zakazem oglądania TV. Można POZYTYWNIE? Można, a nawet TRZEBA.

Ecomarta - 2010-02-19, 11:01

Miko 005, ależ bardzo proszę. Jako matka dwójki dzieci w wieku prawie 8 i prawie 6 lat.
-Nie chciała odrobić lekcji o "normalnej" godzinie, bo chciała sie bawić. Ok., ale spać musiała iść normalnie. Dostała uwagę za brak pracy domowej. Wystarczyło :)
-Trzaskała samochodem w róg łóżka (żeby była kraksa czy cóś...), uprzedziłam, że się rozwali i drugiego auta nie będzie. Rozwaliło się. Był ryk i zgrzytanie zębami. W następne urodziny dostała podobne od babci. Do tej pory jest całe.
Próbuje sobie jeszcze coś przypomnieć..... była raz akcja w jednym z supermarketów, gdzie wychodziłam z dwójką wrzeszczących dzieciaków. Miałyśmy iść po zakupach do kina. Nie poszłyśmy, bo poprostu przez ich histerię nie zdążyłyśmy. Drugiej już nie było.
Aha no i jeszcze jedna akcja z iściem ulicą a nie chodnikiem (ale skończyło się też na zasadzie wrzeszczącego dziecka na chodniku i niemożności zdążenia na czas gdzieś tam)
Więcej nie pamiętam. Nie jestem święta. Zdarzyło mi się dać klapsa. Nie poskutkowało, a zdarzyło się tylko dlatego, że byłam poprostu zmęczona.

miko 005 - 2010-02-20, 10:28

Dominika napisał/a:
Szantaż? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałam wcześniej.

O, i znowu czegoś nie zrozumiałem :shock: :razz:

Szantaż jest szantażem, czy to w wydaniu mini, jak w przypadku dziecka, któremu coś tam zakazujemy bo nie zrobił czegoś tam, albo zrobił coś nagannego, czy to już w wydaniu dla dorosłych ;)

Cytat:
Szantaż - przestępstwo przeciwko wolności, polegające na próbie zmuszenia osoby do określonego działania lub zaniechania pod groźbą bezprawną zastosowania przemocy, która z kolei oznacza - wywieranie wpływu na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby bez jej przyzwolenia. Wyróżnia się przemoc fizyczną i przemoc psychiczną.

Ale zostawmy ten szantaż w spokoju ;)

Dominika napisał/a:
Karę dajesz za negatywne zachowanie, ma ona być adekwatna do czynu, ma być ograniczona,

Klaps też jest karą, i też może być wymierzony adekwatnie do popełnionego czynu dziecka, tak czy nie?

Dominika napisał/a:
Według mnie "klaps" to okazanie słabości rodzica. Brak argumentu. Bo przecież dziecko nie ma prawa oddać.

A zastosowanie typowego zakazu, to nie przejaw słabości? Przecież najprościej jest powiedzieć: „masz szlaban na telewizję, komputer, zabawę z koleżeństwem”, itp. A dzieciak i w tym wypadku nie ma możliwości „oddania” nam pięknym za nadobne, przynajmniej nie w wieku kilku lat ;) :P

Dominika napisał/a:
Stosując kary słowne, dziecko ma możliwość obrony siebie, swojego stanowiska, ale tylko wtedy, kiedy jest rozmowa. Inaczej faktycznie, to rodzic MA WŁADZĘ.

Każdy dobry sędzia, zanim wyda werdykt wysłucha słów obrony, stron zainteresowanych. Tak też powinno być w przypadku rodziców i dzieci. Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” ;) , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?

Dominika napisał/a:
Jako "prawie" psycholog zapewniam Cię, że większy uraz na psychice pozostawia argument klapsowy niż słowny.

I dlatego nie będę zbyt mocno wdawał się w polemikę z Tobą ;) . Musisz wiedzieć jedno, z mojego doświadczenia ( choćby z racji wieku ;) ) wiem że kiedyś nie było tyle psychologii co dzisiaj, najlepszym „lekarstwem” na poskromienie dzieciaka był klaps ( cały czas mówimy tutaj o „klapsie” a nie o połamanych rączkach, nóżkach i urazach wewnętrznych dzieciaczka :( ). Mnie również ten rodzaj kary nie omijał, a wiem że często zasługiwałem na karę :twisted: :D Mimo wszystko rodziców szanuję, i kocham. Czego życzę tym, którzy stosują zgoła inny sposób wychowywania dzieci, mam nadzieję że te dzisiejsze małolaty w przyszłości nie wezmą odwetu na rodzicach za „dzisiaj”. Coś na wzór np. : - mamusia połknie tą tabletkę, bo jak nie to oddamy do domu starców :!: :!: :!:

Reasumując, wydaje mi się ( ale jako laikowi ;) ), że w wychowaniu dziecka jest miejsce i na klapsa i na wszelkiego rodzaju inne kary: zakazy, nakazy i zachęty. Ale wszystko musi mieć swój umiar i powinno być „rozdawane” z rozsądkiem i w granicach wytrzymałości dziecka (czyt. stosuj odpowiednio do wieku ;) )

Ferbik - 2010-02-20, 10:40

miko 005 napisał/a:
Reasumując, wydaje mi się ( ale jako laikowi ;) ), że w wychowaniu dziecka jest miejsce i na klapsa i na wszelkiego rodzaju inne kary: zakazy, nakazy i zachęty.

Też myślałem swego czasu, że klaps jest dobrym rozwiązaniem. Nie pamiętam, czy zdarzyło mi się dać klapsa. Może raz i to dawno temu. Teraz wiem, że bez klapsa można się spokojnie dogadać. Faktem jest, gdy dziecku za dużo się pobłaża od małego, wtedy im starsze, tym trudniej zapanować nad jego zachowaniem i charakterkiem, wtedy mało co zwykłe rozmowy dają radę. Z reguły jest tak, że jedno z rodziców jest bardziej surowe, drugie bardziej pobłaża i przymyka oko :) Zachowuje się wtedy co prawda równowaga wychowania, jednak nie jest to zbyt dobre dla dziecka, bo samo głupieje z czasem, kiedy mama na przykład pozwala mu na wiele, a ojciec trzyma krótko.

Ecomarta - 2010-02-20, 22:51

miko 005 napisał/a:
Każdy dobry sędzia, zanim wyda werdykt wysłucha słów obrony, stron zainteresowanych. Tak też powinno być w przypadku rodziców i dzieci. Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” ;) , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?

O ile jeszcze rozumiem klapsa w gniewie, nieprzemyślanego itd. to taki klaps na sucho, bez emocji....nie napisze bo to niezgodne z regulaminem chyba.

Artykułem chciałam wywołać dyskusje w trochę inną stronę....Reforma zakłada posłanie do szkół 6-cio latków. Nie ukrywajmy-to są jeszcze małe dzieci, a rok różnicy między dzieciakami to po prostu przepaść. Nie mamy w szkołach przygotowanych nauczycieli do pracy z tak małymi dziećmi. Nie mówiąc już o tym, że czasem mam wrażenie, że nauczyciele po części w ogóle nie są przygotowani (przeszkoleni) do realizowania nowej podstawy programowej, która już obowiązuje od klasy pierwszej. I tak np. nowy program zakłada, że dzieci w 1 klasie dopiero uczą się literek, czytania i pisania. Natomiast na obowiązkowym już teraz angielskim w 1 klasie - mają do czytania teksty po angielsku, pisanie wyrazów itp., które składają się z liter, których teoretycznie wcale nie powinni znać. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika?

Dominika - 2010-02-21, 09:31

miko 005 napisał/a:
Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” ;) , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?


Jestem w stanie się założyć, że jeżeli przegadasz, przeanalizujesz PROBLEM/ WYSTĘPEK z dzieckiem, nie będziesz miał ochoty na żadnego klapsa. W tym czasie sam zdążysz się już uspokoić, emocje miną I TEMU SŁUŻY DYSKUSJA/ DIALOG.
Jeżeli nadal (po takiej analizie) będziesz miał ochotę dać klapsa, zakrawa to o już o patologię.

ourson - 2010-02-21, 10:14

Ecomarta napisał/a:
.Reforma zakłada posłanie do szkół 6-cio latków. Nie ukrywajmy-to są jeszcze małe dzieci, a rok różnicy między dzieciakami to po prostu przepaść.


Niewątpliwie tak jest. Ale prawdą też jest to że w tym wieku dzieci często bardzo się różnią - są 6-latki na poziomie 8 czy 9 latków i 9 latki które dopiero powinny zaczynać przygodę ze szkołą.

Problem jak zwykle polega na tym, że pani minister uważa że wie lepiej co jest lepsze dla dzieci...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group