|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Polityka pozaregionalna - Związki zawodowe czyli co w wodzie piszczy ?
wieluniak20 - 2010-02-18, 11:35 Temat postu: Związki zawodowe czyli co w wodzie piszczy ? Drogie związki zawodowe
Dziesiątki milionów złotych rocznie kosztuje utrzymanie związków w firmach Skarbu Państwa - informuje "Rzeczpospolita". Dziennik dotarł do ministerialnego raportu na ten temat.
Minister Skarbu Państwa polecił władzom 254 państwowych spółek zbadanie, ile kosztuje je utrzymanie związków. Okazało się, że spółki i firmy państwowe w ubiegłym roku wydały na związki łącznie ponad 51 milionów złotych.
Najwyższe koszty poniosły trzy spółki branży energetycznej. Resort skarbu nie chce podawać ich nazw ze względu na plany prywatyzacyjne. Wiadomo, że rekordzistka płaci rocznie na związki 9 milionów złotych. Związkowcy są oburzeni raportem. Ich zdaniem może to być przygrywka do zmian w prawie i ukrócenia działalności związkowej w małych firmach. Pracodawcy zapewniają, że nie mają złych intencji i chcą tylko, by związki zdawały sobie sprawę z kosztów działalności.
Zgodnie z ustawą o związkach zawodowych przedsiębiorca prywatny i państwowy musi zapewnić działającym związkom m.in. pomieszczenia i telefony oraz Podziel się:
sfinansować pensje liderów związkowych.
Niewiele mniej KGHM - 8,5 miliona złotych. Następna jest Poczta Polska, w której działa kilkadziesiąt organizacji związkowych. Są też firmy oszczędne. Najtańsze związki działały w gliwickiej spółce Metalchem. Kosztują spółkę zaledwie 29 złotych.
Źródło : www.wp.pl
[ Dodano: 2010-02-18, 11:38 ]
Moim skromnym zdaniem związki zawodowe powinny finansować się ze składek członkowskich, a jeśli mają siedzibę na terenie firmy to powinny płacić za jej wynajem/utrzymanie.
Może wreszcie skończą się czasy świętych Związkowych, które tylko łapią dla siebie forsę ?
Jestem ciekaw ile kosztuję utrzymanie pseudo związków w dużych zakładach (Zugil,Korona,Wielton i kilka innych zakładów) ???
Dominika - 2010-02-18, 11:57
Ale, że w "wodzie"?
wieluniak20 - 2010-02-18, 12:04
Dominika napisał/a: | Ale, że w "wodzie"? |
tak w wodzie, jak wolisz w zielonych $
Dominika - 2010-02-18, 12:11
Czy taki był tytuł artykułu?
edit:
tutaj link do artykułu
http://finanse.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html
Ja słyszałam zwrot:" Co w TRAWIE piszczy", stąd moje pytanie. Nowomowa? czy ...
wieluniak20 - 2010-02-18, 12:13
Dominika napisał/a: | Czy taki był tytuł artykułu? |
Niet, "Drogie związki zawodowe" tytuł tematu mogę dać jaki chce
Dominika - 2010-02-18, 12:19
wieluniak20 napisał/a: | Niet, "Drogie związki zawodowe" tytuł tematu mogę dać jaki chce |
oczywiście, że możesz.
ourson - 2010-02-18, 17:14
Dyskusja na temat tytułu jest fascynująca. Jeśli chcecie kontynuować przeniesiemy do innego wątku związanego z nauką o języku polskim
A głównym tematem tego wątku niech pozostaną ZZ.
Dominika - 2010-02-18, 18:22
Ja nie chcę. Czego Jaś się nie nauczy... Już jestem ciii
red - 2010-02-19, 23:57
Ciekawy artykuł w temacie ZZ:
Cytat: | Enea: Demotywujące układy w spółce. Zwolnieni otrzymują nawet ponad milion zł19 lutego 2010
– W Enei można nie przykładać się do pracy, bo mamy gwarancje zatrudnienia. Wiele razy słyszałem, jak podwładny mówi do swojego przełożonego, że może mu skoczyć, gdy ten domagał się większej efektywności. Oczywiście takiego lenia można zwolnić, ale wtedy trzeba mu wypłacić wysoką odprawę – mówi pracownik poznańskiej spółki energetycznej.
W grupie Enea gwarancje zatrudnienia dla załogi są regulowane różnymi porozumieniami. Podpisywały je zarządy kojarzone zarówno z lewicą, jak i prawicą. Ostatnie porozumienie, zawarte przed dwoma laty, daje gwarancję utrzymania stanowiska pracy do 2017 roku. Teoretycznie jest to obciążenie dla poznańskiej spółki sięgające kilkuset milionów złotych. W praktyce jednak tak nie jest.
Trudno sobie wyobrazić, że nagle zwolnieni zostaliby wszyscy pracownicy. Problem polega na tym, że przyjęte gwarancje są demotywujące do zaangażowania w pracę. W spółce są podziały na starych (mających gwarancje zatrudnienia) i nowych, którzy do spółki przyszli po lipcu 2007 r. Ci ostatni muszą się bardziej starać, by utrzymać swe stanowisko, ale i tak w pierwszej kolejności mogą zostać zwolnieni. Przez ostatnie lata fali zwolnień nie było. To się jednak może zmienić.
– Oceniam, że w grupie Enea bez większych problemów można zmniejszyć zatrudnienie o około 30 procent – mówi osoba w przeszłości pracująca w branży. – Gdyby pojawił się w spółce inwestor strategiczny, to zapewne będzie to dla niego jeden z poważniejszych problemów do rozwiązania. Objętych gwarancjami jest obecnie ponad 80 procent załogi liczącej około 10 000 osób.
Gwarancje zatrudnienia to bardzo silny oręż w rękach związkowców. Zgodnie z zapisami porozumienia, w uzasadnionych przypadkach, można zwolnić pracownika bez konieczności wypłacania mu wieloletnich odpraw. Warunkiem jest jednak uzyskanie pozytywnej opinii w tej sprawie ze strony związków zawodowych. W praktyce takich zwolnień nie było, bo spółka nie chce płacić wielkich odpraw. Zdarzało się jednak, że pracownicy odchodzili i w oparciu o gwarancje dostawali spore odprawy lub odszkodowania.
W zeszłym roku z firmy odszedł Andrzej Nitecki, ówczesny dyrektor departamentu kadr i administracji. Nitecki utracił zaufanie obecnego zarządu latem ubiegłego roku. Było to krótko po naszym tekście ujawniającym kulisy zwolnienia i ponownego przyjęcia do pracy w spółce obecnego wiceprezesa Enei Marka Malinowskiego. W firmie nieoficjalnie mówi się, że Nitecki był podejrzewany o przekazanie nam informacji w tej sprawie. Sam zainteresowany wypowiada się dyplomatycznie: – Pracodawca zawsze ma prawo dowolnie kształtować stosunki zatrudnienia i decydować, z kim chce pracować, a z kim nie. Zawarliśmy stosowne porozumienie. Nie wnoszę do byłego pracodawcy żadnych pretensji.
Na mocy ugody Nitecki uzyskał około 700 tys. zł brutto. Nie tylko dlatego trudno się dziwić, że nie chce źle mówić o byłym pracodawcy. Obecnie piastuje funkcję prezesa w jednej ze spółek powiązanych z Eneą (największym udziałowcem są w niej związki zawodowe). – Ludzie w firmie są oburzeni, że Andrzej wziął grube pieniądze za odejście, a potem trafił do innej spółki związanej z Eneą – mówi nasz informator. – Z mego rozeznania wynika, że podziękowano mu za pracę kadrowca, bo nowy zarząd źle ocenił jego kompetencje do kierowania tym działem.
Rzeczywistym powodem rozstania się z Niteckim mogła być jednak chęć znalezienia stanowiska dla jego następcy. Nowym dyrektorem kadr mianowano bez konkursu Macieja Olszaka. Trafił on do Enei 1 lipca 2009 roku na stanowisko doradcy zarządu. Niebawem, po odejściu Niteckiego we wrześniu ubiegłego roku, został szefem kadr. Olszak przekonuje, że jego przyjście do Enei nie miało związku z odejściem Niteckiego, bo między tymi zdarzeniami było kilka miesięcy różnicy.
Olszak przed przyjściem do Enei pracował w rzeszowskim Zelmerze. Zajmował się relacjami inwestorskimi i szefował biuru zarządu spółki. Czy ma wystarczające kompetencje, by kierować kadrami Enei? Paweł Oboda, rzecznik spółki, przekonuje, że Olszak ma wysokie kwalifikacje zawodowe i doświadczenie w prywatnych korporacjach.
Z naszych informacji wynika, że w zeszłym roku Maciej Olszak miał wygłosić wykład we Wronkach, dokąd udali się pracownicy PR Enei. Jego prelekcja miała nastąpić w drugim dniu szkolenia. Nie doszła jednak do skutku. Informatorzy twierdzą, że powodem była niedyspozycja spowodowana wieczorną libacją poprzedzającą drugi dzień szkolenia. – Był na spotkaniu integracyjnym. Nie sądzę jednak, aby wypił więcej niż pozostali. Ale jego wykład rzeczywiście został odwołany. Przysłał rano sms, że został pilnie wezwany do Warszawy – opowiada uczestnik szkolenia. Czy jednak rzeczywiście jechał rankiem do stolicy, skoro wcześniej wziął udział w zakrapianej kolacji? Maciej Olszak, za pośrednictwem kancelarii prawnej, odpowiedział, że jego nieobecność na własnym wykładzie nie wynikała z nadużycia alkoholu. O rzekomym wyjeździe do Warszawy, w przesłanej nam korespondencji, nie wspomniał.
Andrzej Nitecki nie jest jedyną osobą, która otrzymała duże pieniądze po odejściu z Enei. Znacznie większe pieniądze, bo ponad 1,1 mln zł dostała Mariola Szopa. Zajmowała kierownicze stanowiska w zielonogórskiej Enei. Spółka odmówiła nam podania przyczyny jej zwolnienia. Dotarliśmy jednak do dokumentów, z których wynika, że wyrzucono ją dyscyplinarnie. Sąd uznał, że niesłusznie – wygrała gigantyczne odszkodowania, a podstawą stały się właśnie zapisy o gwarancji zatrudnienia. Dyscyplinarnie próbowano zwolnić Marka Malinowskiego (kojarzonego z PSL – w drodze ugody otrzymał ponad 200 tys. netto) i jego zastępcę Włodzimierza Hipszera (ponad 70 tys. netto). Obu przywrócono do pracy na wysokie stanowiska.
Tymczasem związkowcy nie wykluczają wystąpienia o rozszerzenie gwarancji zatrudnienia na nowe osoby, przyjęte po lipcu 2007 roku. Paradoksalnie byłoby to w interesie obecnej ekipy zarządzającej, która w spółce jest od niedawna i z gwarancji nie może korzystać. Podobne porozumienie zawarto w kaliskiej spółce Energa. Tam także dochodziło do finansowych porozumień z pracownikami wysokiego szczebla. Na drodze ugody ze spółki odszedł wiceprezes Piotr Szynalski, mąż byłej posłanki Renaty Szynalskiej z SLD.
Enea pozostanie państwowa?
Dziś zbiera się Rada Nadzorcza spółki Enea.
Podczas obrad zarząd przedstawić ma założenia strategii rozwoju. Chodzić ma między innymi o kwestie prywatyzacji. Nieoficjalnie mówi się, że na przygotowaniu strategii zależy wiceministrowi skarbu, Janowi Buremu. Wedle tej wersji przygotowywana jest zmiana sposobu prywatyzacji. Zakłada ona częściową prywatyzacje poprzez giełdę oraz sprzedaż pakietu akcji inwestorowi branżowemu. Zmiana polegać ma także na tym, że kontrolę nad spółką ma zachować Skarb Państwa. Takie rozwiązanie zadowalałoby pracowników Enei.
Łukasz Cieśla,
Piotr Talaga,
Polska Głos Wielkopolski
Źródło: onet.pl |
miko 005 - 2010-02-20, 11:00
Cytat: | Enea: Demotywujące układy w spółce. Zwolnieni otrzymują nawet ponad milion zł |
Jak tak czytam całość artykułu, to odnoszę wrażenie, że chodziło tutaj raczej o zabezpieczenie „tyłków” elicie, a na marginesie tego, skorzystał również „szaraczek” .
Zresztą dlaczego winić w tym przypadku ZZ?
Cytat: | W grupie Enea gwarancje zatrudnienia dla załogi są regulowane różnymi porozumieniami. Podpisywały je zarządy kojarzone zarówno z lewicą, jak i prawicą. Ostatnie porozumienie, zawarte przed dwoma laty, daje gwarancję utrzymania stanowiska pracy do 2017 roku. |
Co do samych Związków działających na terenach zakładów pracy. Te działające ( jeśli w ogóle takowe są ) na terenach zakładów będących w rękach prywatnych, to czysta fikcja. Wszyscy udają, jedni (związki) że działają, drudzy (właściciele) że się tym przejmują, a kto dostaje w d.u.p.ę? Wiadomo
Trochę inaczej ma się sprawa z działalnością związków w zakładach pracy będących pod skrzydłami skarbu państwa, ale i tutaj to tylko „formalności” a nie czysta walka o dobro wszystkich stron
Najlepszym rozwiązaniem byłyby zewnętrzne związki, które nie mając żadnego obciążenia wewnętrznego, mogłyby solidniej zaangażować się w swoją pracę, ale niestety tak chyba jeszcze długo nie będzie. Pracodawcy mimo że narzekają na spore wydatki, którymi pokrywają utrzymanie związkowców w swoich zakładach, pewnie tak szybko nie wyślą ich za bramę. Tutaj mają większą kontrolę nad nimi .
To tak trochę jak z ekologami, uparcie nie godzą się na wycinkę jakichś tam drzew bo … , ale jak na konto ekologów wpłynie datek w postaci określonej sumki, to ta wycinka już nie ma tak kolosalnego znaczenia dla dalszej egzystencji gatunku ludzkiego. Mam nadzieję że aluzja raczej do zrozumienia .
wieluniak20 - 2010-02-20, 12:05
miko 005,
gdyby były zewnętrzne związki i nie były utrzymywane z prywatnych pieniędzy, zapewniam cie że 90% takich związków przestanie istnieć bo szary człowiek nie dawał by składki dla takiego związku.
Ja mam tylko nadzieję że doczekam się takiej zmiany ustawy iż związki utrzymują się tylko ze składek członkowskich i znajdują po za granicami przedsiębiorstwa, jak również zakazu strajkowania w godzinach pracy. np w służbie zdrowia.
Bo jak patrze że szantażem pielęgniarki czy lekarze zadają podwyżek to zbiera mi się
na odruchy wymiotne.
miko 005 - 2010-02-20, 17:25
wieluniak20 napisał/a: | gdyby były zewnętrzne związki i nie były utrzymywane z prywatnych pieniędzy, zapewniam cie że 90% takich związków przestanie istnieć bo szary człowiek nie dawał by składki dla takiego związku. |
A może byś się zdziwił? Nie jestem w temacie składek , ale wydaje mi się, że jest to kwestia procentowa, czyli 1% zarobku brutto ( chyba? ). Co przy, powiedzmy wieluńskich warunkach daje ok. dwudziesto złotową składkę miesięczną.
Powiem tak, gdyby faktycznie praca związków była tego godna, jestem w stanie uszczuplić własny budżet o mniej więcej taką kwotę.
Nie mam dokładnych liczb, które by określały potencjalnych składkowiczów na terenie naszej gminy. Ale tak na oko, powiedzmy 34 tys. samych mieszkańców gminy, z tego niech pracuje 1/3. Daje nam to ok. 220tys. zł. miesięcznych „dochodów” związkowych. Pewnie sumka, dla której warto by było włożyć więcej zaangażowania w pracę, a niżeli teraz, będąc na „garnuszku” właścicieli zakładów.
Te cyfry i sumy to tylko domniemania, nie ma się co odnosić do nich aż z taką precyzją. Przybliżona jest tylko ilość mieszkańców gminy .
wieluniak20 - 2010-02-21, 15:14
skąd ty wziołeś 1% ?
ja bym nie składał się na związki nawet gdybym był zwykłym pracownikiem.
Mamy PIP na który każdy jeśli chce może złożyć donos więc po co ZZ ???
ZZ w naszym kraju jest dużo wądpie że ludzie dawali by na jeden i wądpie że będzie dawać więcej niż 5tyś ludzi którzy pracują.
jedyny plus by byl taki że nie było by strajków w czasie pracy, bo bali by się wszyscy zwolnień.
maniekl - 2010-07-13, 13:55
miko 005 napisał/a: | A może byś się zdziwił? Nie jestem w temacie składek , ale wydaje mi się, że jest to kwestia procentowa, czyli 1% zarobku brutto ( chyba? ). Co przy, powiedzmy wieluńskich warunkach daje ok. dwudziesto złotową składkę miesięczną. | Tak zazwyczaj jest to składka procentowa w wysokości do 2% wynagrodzenia za prace brutto. Za zgodą pracownika, pracodawca przelewa te pieniądze na rachunek bankowy odpowiedniego związku.
|
|