Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Komputery / Internet / Linki / Nowe technologie - Zmarł twórca pierwszego polskiego komputera

Zygmunt Stary - 2010-02-22, 00:48
Temat postu: Zmarł twórca pierwszego polskiego komputera
Cytat:
W niedzielę 21 lutego 2010r we wrocławskim szpitalu zmarł polski inżynier, elektronik i informatyk, twórca pierwszego polskiego mikrokomputera K-202 Jacek Karpiński. Miał 83 lata.
[...]
Jacek Karpiński urodził się w Turynie. W czasie okupacji był żołnierzem batalionu "Zośka", w jednym pododdziale z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. Ciężko ranny przeżył powstanie w Warszawie, a za bohaterstwo na polu walki został trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.
[...]
W 1951 roku Jacek skończył jednak politechnikę i dostał nakaz pracy w laboratorium Polskiego Radia. – Zgłosiłem się, a następnego dnia przylatuje kadrowa z pianą na gębie. I wrzeszczy: "Co tu robi ten dywersant! To sabotaż! Wróg ludu się tu zakradł, won mi stąd!". Za dwa tygodnie dostałem nowy nakaz do zakładów Kasprzaka. I ta sama historia. Przybiegł kadrowy z wrzaskiem, że jestem sabotażystą – wspomina. – Chodziło o to, że kiedy po wojnie ujawnialiśmy się przed władzami, podałem, że byłem w AK "instruktorem wielkiej dywersji". Czyli specjalistą od wysadzania mostów i pociągów – dodaje.

Kiedy w końcu zaczął pracę, był prześladowany, w zakładzie nachodzili go ubecy. Odetchnął dopiero po trzech latach, w Polskiej Akademii Nauk. Zbudował tam maszynę AAH do prognoz pogody, czy AKAT-1, pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych. – Wtedy w PAN pracowali prawdziwi naukowcy. Dopiero z początkiem lat 60. przyszło na kierownicze stanowiska tałatajstwo, których jedyną kwalifikacją było członkostwo w partii i w UB. Ci politykierzy robili w latach 60. straszne świństwa prawdziwym naukowcom, jak mojemu promotorowi, sławnemu prof. Groszkowskiemu – mówi. – Ale wcześniej, po 1956 roku, chciało się pracować w Polsce, naprawdę. Po odwilży 1956 roku uważałem, że skoro walczyłem o Polskę w czasie okupacji, to mam obowiązek teraz pracować, żeby było w niej lepiej. Z wieloma moimi przyjaciółmi z "Zośki", niedobitkami, którzy przeżyli, zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy pod okupacją. Ale okupacją jednak ograniczoną – mówi.

W 1959 r. PAN przedstawiła jego kandydaturę do konkursu UNESCO dla młodych naukowców. Jacek wygrał: zdobył jedno z sześciu stypendiów na dwustu kandydatów. Poszedł na Harvard. A po zakończeniu stypendium dostał propozycje pracy na uczelniach w USA. Jednak uparł się, żeby pracować dla Polski.

Niestety, na polskich uczelniach zamiast naukowców rządzili już komunistyczni aparatczycy. Karpiński robił kolejne genialne maszyny liczące, które pozostawały prototypami. Kiedy zaprojektował minikomputer K-202, zebrała się komisja, która orzekła, że to nie może działać. Bo gdyby było technologicznie możliwe upchnięcie komputera w takiej małej, mieszczącej się na stole skrzynce, Amerykanie już dawno by to zrobili.

Dzięki uporowi Jacka udało się jednak ruszyć z produkcją K-202. Pieniądze dała brytyjska firma, ale produkcja odbywała się w Polsce. Powstało pierwszych 30 komputerów. Miały wspaniałe parametry. Pracowały z szybkością miliona operacji na sekundę, czyli szybciej niż pecety 10 lat później. Miały 150 kilobajtów pamięci, podczas gdy produkowane wtedy w ELWRO we Wrocławiu wielkie jak szafy komputery Odra-1204 miały tylko 48 kilobajtów. – W dodatku moje K-202 były dziesięć razy tańsze. Robiliśmy je w 200 osób, podczas gdy "Odry" robiło 6 tys. ludzi – mówi Karpiński.

Być może pan Jacek stał się zagrożeniem dla jakiegoś wpływowego środowiska. Twierdzi, że w 1973 roku kierownictwo ELWRO spotkało się w jego sprawie z PRL-owskim dygnitarzem Piotrem Jaroszewiczem. – Uczestnik tego spotkania przekazał mi, że padły tam słowa: "Towarzyszu premierze, ratujcie nas przed Karpińskim, bo on nas zniszczy ekonomicznie". Jaroszewicz mówił: "Dobrze, ja go załatwię". Później się dowiedziałem, że osobiście napisał na mojej teczce w biurze paszportowym: "Nie wydawać paszportu. Powód: dywersja gospodarcza" – twierdzi Karpiński.

Wkrótce pan Jacek został wyprowadzony pod karabinami z zakładu, którym kierował. 200 komputerów, które były w trakcie produkcji, zniszczono. Karpińskiemu pozwolono wykładać tylko w Instytucie Przemysłu Budowlanego Politechniki, nie w jego specjalności. Nie mógł też wyjechać do świetnej pracy w USA.
http://wiadomosci.onet.pl...2,kioskart.html
W 1978 r. Jacek przeniósł się na wieś, na Mazury. Hodował kury, świnie i krowę. Tam w 1980 roku, po wybuchu "Solidarności", odnaleźli go dziennikarze. I zapytali, dlaczego sławny konstruktor komputerów zajął się rolnictwem. "Bo wolę mieć do czynienia z prawdziwymi świniami" – odpalił Jacek. Cała Polska zobaczyła to w telewizji.

Wtedy wreszcie pozwolono mu wyjechać do Szwajcarii. Wrócił jednak w 1990 r. do Polski. Chciał tu produkować skaner własnej konstrukcji. W Szczytnie powstała pierwsza partia 500 egzemplarzy, były dalsze zamówienia. Karpiński wziął kredyt w BRE Banku, którego zabezpieczeniem był jego dom w Aninie. Niestety, genialni naukowcy nie zawsze są geniuszami w sprawach biznesowych. Kiedy pan Jacek zgłosił się po drugą transzę kredytu, dowiedział się, że jego dom był zabezpieczeniem tylko dla pierwszej transzy... Karpiński nie mógł więc uruchomić produkcji, a już musiał zacząć spłacać kredyt. Stracił wszystko. Dom z pamiątkami rodzinnymi rozjechał buldożer. A Karpiński do dzisiaj oddaje tamten dług. Z emerytury.
[...]
Nie załamał się jednak. Skonstruował wraz z synem Danielem skaner dla audytorów, którzy sprawdzają księgi rachunkowe. – Wystarczy przejechać tym skanerem po kolumnie liczb, a program sam sprawdzi, czy nie ma tam błędów – pokazuje.

Nikt nie rozliczył głupców, którzy nie umieli dla Polski wykorzystać wielkiego geniuszu tego człowieka.
Pozwolono mu umrzeć w niedostatku.
Dzisiaj doświadcza już sprawiedliwości, której nie zaznał w ziemskiej Ojczyźnie.
Śp. Jacku Karpiński przebacz nam, przebacz Polsce i ciesz się radością Boskiego Geniuszu.

PS.
Artykuł na onecie:
http://wiadomosci.onet.pl...utera,item.html
informujący o śmierci konstruktora został zmanipulowany w taki sposób, aby wybielić komunistów, a pogrążyć Karpińskiego
Cytat:
Mimo ogromnych zamówień i oficjalnego poparcia Edwarda Gierka powstało zaledwie 30 egzemplarzy komputera. Produkcję jednak szybko przerwano, zespół konstrukcyjny rozwiązano, a Karpiński został zwolniony.

Tak pisząc, nie oddaje się istoty tamtej sprawy.
Był to najintensywniejszy okres rozwoju komputerów, a ich produkcja wymagała elastycznego podejmowania decyzji, do których nie był zdolny komunistyczny moloch.
Już po wyrzuceniu Karpińskiego. ELWRO wyprodukowała tysiące komputerów do szkół, które nadawały się ze względu na "zużycie moralne" na złom, natychmiast po wyprodukowaniu. Tak zresztą się stało!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Elwro_800_Junior
Drugą manipulacją jest
Cytat:
Do kraju powrócił w 1990 roku, by doradzać w dziedzinie informatyki Leszkowi Balcerowiczowi.

Karpiński jak sam podkreślał chciał pracować w Polsce i dla Polski. Chciał służyć każdemu polskiemu rządowi. Pomylił się!
Rząd powstały po 1989r. również nie służył Polsce.

yampress - 2010-02-27, 18:06

i co gościowi przyszło -> chodoela świń. Ano "bogowie ze wschodu nie akceptowali" polskich dobrych pomysłów.
ilin - 2010-02-27, 19:01

yampress napisał/a:
Ano "bogowie ze wschodu nie akceptowali" polskich dobrych pomysłów.


Bogowie z zachodu też. :) Ekonomicznie go załatwili.

Chudyy - 2010-02-28, 02:01

Gdyby został w USA pewnie wszytko potoczyłoby się inaczej...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group