Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Polityka pozaregionalna - Co było przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu?

hiszpan - 2010-04-12, 00:03
Temat postu: Co było przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu?
Proszę o nie kasowanie tego tematu, uważam, że swoim pytaniem nie naruszam reguł żałoby narodowej. W końcu każdy z nas, zadaje sobie to samo pytanie... Chciałbym tylko poznać Waszą aktualną opinię!

Minęły zaledwie dwa dni od katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154, jednak myślę, że wysłuchaliśmy i zyskaliśmy już wystarczająco dużo informacji na jej temat i możemy już sami ocenić, jak według nas doszło do tej tragedii. Uważam, że ostateczne wyniki prac specjalnej komisji powołanej przez Władimira Putina, której zadaniem będzie zbadanie i ustalenie przyczyn katastrofy TU-154, nie będą znacznie różnić się od ich dotychczasowych ustaleń. Naoczni świadkowie mówili, że samolot próbował lądować w wielkiej mgle, co się nie udało. Chwilę potem stracono kontakt z pilotami i słychać było już tylko odgłosy eksplozji. Zgodnie z informacjami smoleńskiej policji, lotnisko Siewiernyj (zachodnia Rosja), na którym miał lądować prezydencki Tupolew, było zamknięte z powodu gęstej mgły, a pilotowi proponowano lądowanie w Mińsku albo Moskwie. Podjęto jednak decyzję o lądowaniu pod Smoleńskiem. Maszyna podobno czterokrotnie podchodziła do lądowania. Pojawiły się pewne teorie dotyczące przyczyny katastrofy. Doświadczony pilot, Dariusz Sobczyński, powiedział w rozmowie z PAP, na którą powołuje się gazeta.pl, że mógł to być albo błąd człowieka, albo awaria techniczna. Prezydenccy piloci jednak, jak zaznaczył, byli bardzo dobrzy. Z relacji świadków wynika, że silniki zaczęły mocno pracować, a to oznacza, że piloci zdecydowali się na tzw. drugi krąg, czyli drugie podejście do lądowania – powiedział Dariusz Sobczyński. Wytłumaczył też, że jest to standardowa procedura, która następuje w momencie, gdy w czasie pierwszej próby lądowania piloci nie widzą żadnych elementów umożliwiających lądowanie. Na miejsce tragedii wysłano najlepszych i najbardziej doświadczonych śledczych. Samolot TU-154, którym na uroczystości obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej leciały najważniejsze osoby w państwie, w tym prezydencka para, rozbił się o godzinie 08:56 w odległości 1,5 km od lotniska w Smoleńsku. Na pokładzie znajdowało się 96 osób. Nikt nie przeżył katastrofy.

:arrow: Dziennikarka rosyjskiego portalu informacyjnego life.ru przeprowadziła rozmowę z kontrolerem lotów z wieży lotniska pod Smoleńskiem Pawłem Plusninem, który jako ostatni rozmawiał z załogą polskiego samolotu TU-154.

Pytająca: Jak wyglądała wasza rozmowa?

Kontroler: Zaproponowano im lądowanie na zapasowym lotnisku, a oni odmówili.

Pyt: Pan im zaproponował?

Kont: Tak

Pyt: Z jakiej przyczyny?

Kont: Ponieważ widziałem, że pogoda zaczęła się pogarszać.

Pyt: Jaka była odpowiedź?

Kont: Odpowiedź: "Ilość paliwa pozwala mi, zrobić jedno podejście, a jeśli nie wyląduję, to polecę na zapasowe lotnisko".

Pyt: Mieliśmy informację, że proponowano mu lądowanie w innych miastach.

Kont: To też mu proponowałem.

Pyt: A dlaczego odmówił?

Kont: To jego trzeba by spytać.

Pyt: Dlaczego oni podjęli taką decyzję? Kłócili się, a może aktywnie obstawali przy swoim tak, że Pan nie był w stanie ich przekonać?

Kont: Taka była decyzja dowódcy załogi (samolotu).

Pyt: Co dalej? Powiedział, że zrobi jeszcze jedno okrążenie i poleci na zapasowe lotnisko?

Kont: Nie, powiedział, że jeśli nie usiądzie, to pójdzie na zapasowe lotnisko.

Pyt: A jakie były Pana dalsze działania?

Kont: Dalej wszystko tak, jak było mówione. Nie mogę nic więcej powiedzieć.

Pyt: No, ale co było dalej? Oni przerwali łączność?

Kont: Nie, dlaczego? On długo był połączony.

Pyt: Co mówili?

Kont: To czego od nich chciałem. Oni najpierw informowali, a potem przestali dawać jakąkolwiek informację…

Pyt: Przestali słuchać Pana poleceń?

Kont: Oni powinni podawać KWIT (wysokość), ale go nie przekazywali.

Pyt: A co to jest KWIT?

Kotn: To są dane o wysokości przy podchodzeniu do lądowania.

Pyt: Oni nawet nie podawali Panu informacji o wysokości, na której był samolot?

Kont: Nie podawali.

Pyt: A jakie jest niebezpieczeństwo tego, że oni nie podawali KWIT-u?

Kont: Z załogą prowadzi się kontakt radiowy i przez radio powinni podawać KWIT.

Pyt: No, a dlaczego nie podali tego KWITU?

Kont: A skąd mam wiedzieć? Dlatego, że słabo znają j. rosyjski.

Pyt: A co? Wśród załogi nie było znających rosyjski?

Kont: Byli, ale dla nich liczby (po rosyjsku –przyp. tłum.) to jednak trudność.

Pyt: Czyli nie miał Pan żadnej informacji o wysokości?

Kont: Nie, nie miałem.

Pyt: Czyli wychodzi na to, że on jeszcze raz zrobił koło, podszedł do lądowania, nie usiadł, a następnie skierował się na zapasowe lotnisko? Czy było inaczej?

Kont: Nie, nie, inaczej. Zrobił jedno podejście i tyle. Potem zaczął podejście do lądowania.

Pyt: Zaczął podejście do lądowania, którego mu Pan zabraniał?

Kont: Nie mogłem mu zabronić. Ja mu rekomendowałem, że nie należy go wykonywać.

:arrow: Szef Komisji Śledczej Prokuratury Generalnej Rosji Aleksander Bastrykin powiedział mediom, że po przeprowadzeniu wstępnych analiz nagrań rozmów polskich pilotów prezydenckiego Tupolewa z kontrolą lotów nie znaleziono niczego, co by wskazywało na problemy techniczne samolotu.

Pilot został powiadomiony o trudnych warunkach pogodowych, ale podjął decyzję o lądowaniu – podkreślił Bastrykin.

Tomasz Pietrzak, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, powiedział w TVN24, że dowódca załogi polskiego samolotu kpt. pilot Arkadiusz Protasiuk znał język rosyjski bardzo dobrze.

rafalekjan - 2010-04-12, 00:20

Wydaje mi się, że jak na razie takie tematy są zbędne. Proponuję, abyśmy wstrzymali się do końca żałoby narodowej.
Leveile Soleile - 2010-04-12, 01:34

Wolę się na razie nie wypowiadać, póki nie ma większej ilości informacji dot. czarnych skrzynek i innych kwestii. Poza tym może lepiej trochę zaczekać ze względu na żałobę i później przeanalizować wszystko na chłodno.
Jaro - 2010-04-12, 09:18

Zapis z czarnej skrzynki wyjaśni nam wszystkie wątpliwości, co było lub mogło być przyczyną tej strasznej tragedii, wszystko inne to tylko spekulacje.
Administrator - 2010-04-12, 09:18

Naprawdę łudzicie się, że my zwykli obywatele czegoś się dowiemy ?
Morgoth - 2010-04-12, 10:03

Również proponuję wstrzymać się z wysuwaniem teorii spiskowych przynajmniej do końca żałoby narodowej, jeśli nie śledztwa.
Zygmunt Stary - 2010-04-13, 23:30

Gratuluję bardzo dobrze przygotowanej ankiety.
ryngolec - 2010-04-14, 17:07

"Naprawdę łudzicie się, że my zwykli obywatele czegoś się dowiemy"

Dokładnie nie miejmy złudzeń,że dowiemy się w 100% przyczyn tej tragedii :(

Karzełek - 2010-04-14, 18:33

http://www.onet.tv/wine-p...51,1,klip.html#
Ciekawa wypowiedź na temat katastrofy.

tomo - 2010-04-16, 19:14

Jesli za robote nie wezmie sie naprawdę niezależna międzynarodowa komisja-zostanie zamordowana prawda. I bedziemy mieć niedomówienia, tajemnice, nowe Dallas i Gibraltar razem wziete.A wszystko w imie spokoju społecznego i innych bzdetów obliczonych na chwilowe korzyści polityczne. I tyle.
Gość 556677 - 2010-04-17, 10:25

Gruzińska czkawka

"Nie mam żadnych wątpliwości, że za katastrofę zostanie obwiniony kapitan samolotu. Na taśmach z czarnej skrzynki nie znajdziemy też żadnych śladów "nacisków". Tych werbalnych nacisków po prostu być już nie musiało po tak usilnie wyciszanym locie do Gruzji...
W sierpniu 2008 r. , kilka dni po wybuchu walk w Gruzji, prezydent Lech Kaczyński udawał się do tego kraju z prezydentami Litwy i Estonii oraz premierem Łotwy. Samolot poleciał przez Ukrainę do Azerbejdżanu, skąd delegacja udała się do stolicy Gruzji w kolumnie samochodów.
Po międzylądowaniu w Symferopolu na Ukrainie, gdzie na pokład wsiadł prezydent Ukrainy, L. Kaczyński chciał, by samolot nie leciał do Gandżi w Azerbejdżanie, lecz od razu do Tbilisi. Pilot samolotu kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił ze względów bezpieczeństwa. poprowadził samolot do Azerbejdżanu tak jak to było zaplanowane wcześniej. Mając na pokładzie pięciu prezydentów NIE USŁUCHAŁ NACISKÓW najpierw ze strony panów w osobie Bielana i Stasiaka i na końcu pana Prezydenta RP,aby lądować bezpośrednio w Tbilisi,czyli stolicy Gruzji,która była w stanie wojny z Rosja.
Postawa ,czyli rozsadek i odpowiedzialność pana Grzegorza Pietruczuka spotkała się z ostra "NAGANĄ" ZE STRONY PREZYDENTA I NAZWANIEM GO "LĘKLIWYM OFICEREM" (!!!), a także OBIETNICĄ PONIESIENIA KONSEKWENCJI PO POWROCIE DO KRAJU.
Sławna była później sprawa "ZAŁAMANIA PSYCHICZNEGO OFICERA", który możne już wówczas uratował Prezydenta naszego i sąsiednich krajów.
Pikanterii sytuacji nadaje fakt wysłania "Zapytania nr 2496 do Ministra Obrony Narodowej przez posła Przemysława Gosiewskiego z dnia 23.09.2008r wysłanego z Kielc, a dotyczącego UKARANIA PILOTA!
Ponadto, ZAWIADOMIENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA przez pilota kpt. Grzegorza Pietruczuka złożył poseł PiS Karol Karski z art. w zakresie odmowy wykonania polecenia dotyczącego prowadzenia statku powietrznego. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w końcu 1 października 2008 odmówiła wszczęcia śledztwa.
Dla oceny katastrofy pod Smoleńskiem najważniejszy jest jednak fakt, iż drugim pilotem w załodze kapitana Grzegorza Pietruczuka, obecnym w czasie incydentu nad Azerbejdżanem, był wówczas... kapitan Arkadiusz Protasiuk - kapitan samolotu spod Smoleńska!
2 lata poźniej nie było już w służbie Kpt. Pirtruczuka. Jego miejsce zajął Kpt. Protasiuk, n iemy świadek pychy i braku odpowiedizalności pasażeró z Gruzji.
Pod Smoleńskiem nikt już nie musiał wchodzić i negocjować bądź naciskać w kabinie pilotów na lądowanie na zamglonym lotnisku. Kapitan Protasiuk wiedział bowiem doskonale na przykładzie swojego byłego szefa jaka przyszłość czeka go w przypadku usłuchania kontrolerów lotu. Prezydencka etykietka "TCHÓRZLIWEGO OFICERA", prokuratorskie dochodzenie, utrata prestiżowego stanowiska na samolotach rządowych, odesłanie w zawodowy niebyt...
CZY PRZY TAKIEJ PRESJI KTOŚ WOGÓLE MUSIAŁ WCHODZIĆ DO KABINY?
Kpt. Protasiuk w chwili katastrofy miał 36lat. Podjął się lądowania w warunkach w których ŻADEN z pilotów wojskowych czy zwłaszcza cywilnych cytowanych w mediach nawet nie pomyślałby o próbie przyziemienia.
Dlaczego i z czyjego powodu zaryzykował życie swoje i prawie setki innych osób?
Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami..."
zródło: http://wiadomosci.wp.pl/k...763,opinie.html

miko 005 - 2010-04-17, 10:44

Ja tutaj osobiście widzę winę w samych uregulowaniach prawnych, co się tyczy najważniejszych "głów" państwa. Popatrzcie co się dzieje w przypadku lotów innych; prezydentów, królów, czy premierów. Tam nie ma możliwości wylądować na "pastwisku", bo po prostu zabraniają tego wewnętrzne przepisy. A u nas spekuluje się nad tym czy były naciski na pilota, czy nie. A skoro się spekuluje to znaczy, że nie ma jasnej i precyzyjnej procedury takich lotów.

Wojskowe lotnisko w Smoleńsku, to takie właśnie "pastwisko" wśród odpowiednich lotnisk dla samolotów, na pokładach których znajdują się najważniejsi obywatele państw.
Nie marnujmy czasu i nie niszczmy klawiatur, wypisując domniemania; wymusił ktoś to lądowanie, czy nie. Gdybyśmy mieli odpowiednie, "twarde" reguły lotów VIP-ów, dzisiaj nie byłoby pewnie tej tragedii, żałoby narodowej i przede wszystkim narodowej pyskówki wokół tego wszystkiego.

RADAR - 2010-04-18, 00:18

Gość 556677 Nie wiem co palisz ale nieźle daje ( twój podpis)
Nie powielaj takich bzdur ,
bo oznacza to że takie samo jest Twoje zdanie ,
a ostatnio co poniektórzy więcej piszą niż myślą .
Co do nacisku to mógł być wywierany ,
przez dowódcę wojsk Powietrznych ,
który jak się nie trudno domyśleć był pilotem ,
i podczas robienia kółek nad lotniskiem ,
przy których stwierdził że jest coś nie tak ,
a zobaczywszy jeszcze jakie są warunki ,
mógł wejść do kokpitu i powiedzieć kapitanowi ,
żeby mu czasem nie przyszła do głowy próba podejścia
do lądowania , ( jeśli by te warunki takie były ) ,
bo dziwne że była gęsta mgła , a jest sporo NAOCZNYCH świadków ,
mieli jakieś zaczarowane fotochromy czy co .

Tutaj jest już dużo bardziej logiczny artykuł .

http://wyborcza.pl/1,1057...rzegawczy_.html

miko 005 - pastwisko ? chyba żarty sobie robisz , pas 80x2200 m ,
mogło by takie pastwisko być w Wieluniu .

http://maps.google.pl/map...038538&t=h&z=15

miko 005 - 2010-04-18, 09:41

RADAR napisał/a:
miko 005 - pastwisko ? chyba żarty sobie robisz , pas 80x2200 m ,
mogło by takie pastwisko być w Wieluniu .

Ale żeby na takim pasie "usiąść", to potrzeba jeszcze trochę niezbędnej elektroniki. I to elektroniki na miarę, już XXIw.
Przeanalizuj jeszcze raz, proszę, to co napisałem w kontekście owego "pastwiska", kluczowe słowa odpowiednio wytłuściłem ;) .
Cytat:
Wojskowe lotnisko w Smoleńsku, to takie właśnie "pastwisko" wśród odpowiednich lotnisk dla samolotów, na pokładach których znajdują się najważniejsi obywatele państw.

narodowiec - 2010-04-18, 09:53

Polecam, obejrzeć :!: http://www.pluszaczek.com...comment-page-1/
red - 2010-04-18, 11:20

Teorii spisku ciąg dalszy... Podstawowe pytanie - kto by cokolwiek zyskał na tej tragedii?
hiszpan - 2010-04-18, 13:31

red napisał/a:
(...)kto by cokolwiek zyskał na tej tragedii?


:roll: Zeby tylko miejsca na serwerze starczylo do wypisania wszystkich nazwisk :wink:

creative - 2010-04-18, 18:21

co myślicie o tym filmku ??

http://www.youtube.com/wa...feature=related

miko 005 - 2010-04-18, 18:42

creative napisał/a:
co myślicie o tym filmku ??

http://www.youtube.com/wa...feature=related

Sądzę, że nie czytasz wątków od początku do końca ;) .

red - 2010-04-18, 20:10

hiszpan napisał/a:
red napisał/a:
(...)kto by cokolwiek zyskał na tej tragedii?


:roll: Zeby tylko miejsca na serwerze starczylo do wypisania wszystkich nazwisk

Chodziło mi o takie osoby i siły, które byłyby w stanie w jakikolwiek sposób wpłynąć na lot Tupolewa, a nie o pana Zdzisia spod sklepu :roll:

Jaro - 2010-04-19, 14:44

Cytat:
Nie ma czarnej skrzynki, która zarejestrowałaby głosy z przedziału pasażerskiego prezydenckiego samolotu - poinformował rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.

Jak wyjaśnił, czarne skrzynki to dwa rejestratory, z których jeden zapisuje parametry lotu, a drugi rozmowy w kokpicie pilotów. - Cały czas trwa odczytywanie i analiza zapisów z czarnych skrzynek - zaznaczył.

Podano także m.in., że "Minister Sprawiedliwości oraz Prokurator Generalny RP wystąpili do strony rosyjskiej o przekazanie polskiej prokuraturze w ramach pomocy prawnej dokumentów rzeczowych dotyczących zapisów wymienionych rejestratorów (tzw. czarnych skrzynek) znalezionych na miejscu katastrofy". W czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że w kilku ostatnich sekundach "piloci wiedzieli, że się rozbiją". Zapowiedział, że zapis rozmów z czarnych skrzynek zostanie ujawniony; upublicznione nie zostaną tylko "treści intymne".

Źródło: onet.pl



A zatem jeszcze czekamy na informacje z odczytu czarnych skrzynek dotyczące przyczyny katastrofy.

Gość 556677 - 2010-04-20, 15:57

Oglądał ktoś dziś konferencje prasową?
Oczywiście opinia publiczna oficjalnie nie dowiedziała się absolutnie NIC, choć mięło już 10dni od tego wypadku.... śledztwo trwa i potrwa jeszcze wieeeeele tygodni, każda z hipotez brana jest pod uwagę, więc nic nowego.



RADAR napisał/a:
Gość 556677 Nie wiem co palisz ale nieźle daje ( twój podpis)
Nie powielaj takich bzdur ,
bo oznacza to że takie samo jest Twoje zdanie ,
a ostatnio co poniektórzy więcej piszą niż myślą .

Bzdury? Wg mnie raczej racjonalne i trzezwe przemyślenia, a co do zawartych tam faktów dotyczących samego lotu do Gruzji, to można to sprawdzić i sobie poczytać, przecież media już wcześniej nagłaśniały tą historię.... i raczej nie jest to jakaś " internetowa wesoła twórczość" jak w przypadku tych spekulacji o zamachu/spisku/sabotażu.

Poczytałem sobie trochę o lotnictwie wojskowym w Polsce (szkoleniu, samolotach, pilotach, procedurach (a może raczej ich braku) i paradoksalnie można wywnioskować, że w czasie pokoju to taki zwykły szary obywatel bezpieczniejszy jest w najzwyklejszym rejsowym samolocie tanich linii lotniczych nawet gdzieś "na końcu świata", niż polska "elita" na pokładzie rządowej/wojskowej maszyny.

A ta "elita" (decydenci i wojskowe trepy) może w końcu teraz 'otworzą oczy', bo jak widać wcześniejszy wypadek w Mirosławcu i śmierć generalicji nic nikogo nie nauczył.

miko 005 - 2010-04-28, 11:47

To też może być ciekawa teoria, tym bardziej że wydaje się być naprawdę sensowna;
Cytat:
Rosyjski wojskowy transportowiec przyczyną katastrofy?
Czy polski Tu-154M, chcąc uniknąć kolizji z rosyjskim wojskowym Iłem-76, wpadł w turbulencje wywołane przecięciem trajektorii lotu obu maszyn? - zastanawia się "Nasz Dziennik".
Według gazety, jedna z wersji rozważana przez śledczych zakłada, że do katastrofy pod Katyniem doszło na skutek tego, że na kursie polskiego Tu-154M znalazł się rosyjski samolot wojskowy Ił-76. To tłumaczyłoby, dlaczego major Arkadiusz Protasiuk zdecydował się na gwałtowne obniżenia kursu samolotu.

Jak czytamy w "Naszym Dzienniku", pilot chciał w ten sposób uniknąć kolizji z potężnym transportowcem, który znalazł się tuż nad prezydenckim Tupolewem. Kapitan zdołał wyprowadzić maszynę z turbulencji na prostą. Niesłychanie trudny manewr zapewne zakończyłby się powodzeniem, gdyby nie drzewa.

Gazeta wyjaśnia, że hipoteza, że lot prezydenckiego samolotu mógł kolidować z rejsem rosyjskiego Iła, pojawiła się po tym, jak stwierdzono, że godzina katastrofy jest wcześniejsza, niż to pierwotnie podawano, i do wypadku mogło dojść co najmniej kilkanaście minut wcześniej. A jak wiadomo - zaznacza dziennik - z doniesień po tragedii, na lotnisku Siewiernyj próbował wcześniej lądować rosyjski wojskowy transportowiec.

Czas tej próby również nie jest precyzyjnie określony. Podawane są wartości od piętnastu minut do pół godziny przed przyjętą na 8.56 polskiego czasu godziną katastrofy tupolewa. Podawane są również informacje o kilkakrotnym podejściu Iła-76 do lądowania, To - jak czytamy - zarazem tłumaczyłoby, dlaczego na początku pojawiały się relacje świadków mówiące o rzekomych wielokrotnych próbach podchodzenia do lądowania samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 innymi osobami na pokładzie.

Źródło - wp.pl

Łukasz - 2010-05-05, 21:48

A ja coraz bardziej przekonuję się do wersji stwierdzającej, że to był zamach. Dzisiaj przeczytałem artykół z Wolnych Mediów (http://wolnemedia.net/?p=21527). Nie chcę cytować wszystkiego bo każdy ma do całości dostęp. Przytoczę tylko kilka cytatów artykułu: W zabójstwie Kaczyńskiego widać styl Putina

Cytat:
W pierwszych minutach zdarzenia nie mogą pojawiać się jasne i jednoznaczne informacje. Dla porównania przypomnijmy sobie przynajmniej jeden przykład, jak zachowują się kremlowskie agencje informacyjne i mass media, gdy nie ma żadnej zawczasu przygotowanej wytycznej.

Gdy zmarł pierwszy prezydent Rosji Borys Jelcyn, wszystkie rosyjskie mass media przez kilka godzin milczały, jakby wepchnęły języki w jedno miejsce. Wszystkie duże zachodnie już dawno ogłosiły tę wiadomość, gdy na Kremlu dopiero opamiętano się i wydano wskazówkę, jak i co ogłaszać. Po katastrofie samolotu Lecha Kaczyńskiego wskazówka „jak i co ogłaszać” pojawiła się od razu. Oznacza to, że były osoby odpowiedzialne, które zawczasu wiedziały, że samolot spadnie.


Cytat:
Takie zwroty jak „uspokój się!”, „nie zabijajcie nas!”, „patrz mu w oczy!”, „dawaj pistolet!” w języku polskim mogły zostać wypowiedziane tylko przez pasażerów samolotu. Natomiast komenda w języku rosyjskim: „Wszyscy z powrotem, wychodzimy stąd!” mogła być oddana przez dowódcę oddziału specjalnego, który rozstrzeliwał rannych Polaków. O innych momentach w filmie nawet nie ma co mówić. Kto jeszcze wczesną wiosną – 10 kwietnia, rankiem, mógł stać w samej białej koszuli w zimnych smoleńskich lasach, obok samolotu, który przed chwilą runął, oprócz członka załogi?


Cytat:
Polacy, którzy przeżyli katastrofę, zrozumieli, że komandosi „w czarnych ubraniach” (w filmie) przyszli ich zabić i odstrzeliwali się. To słychać w filmie. Wykonawcy dyspozycji Putina „pracowali” z tłumikami. Ale nagranie wideo z dźwiękiem i widokiem zarówno atakujących jak i ocalałych zdemaskowało wszystkie ich wybiegi.


Cytat:
Nie wszyscy podczas katastrofy znajdowali się w przedniej części samolotu. Płomień szybko zgaszono. Naprawdę nie rozpoznawalnych zwłok na miejscu upadku zapewne było bardzo mało lub nie było w ogóle.


Cytat:
Miejsce katastrofy zostało otoczone, nikogo nie przepuszczano, a ciała ofiar katastrofy lotniczej i zastrzelonych na ziemi wywieziono. Ślady napadnięcia i egzekucji zostały usunięte.


Cytat:
Lech Kaczyński był względnie bezpieczny, dopóki Putin nie upatrzył sobie „polskiego Janukowycza” – ciężko myślącego „przyjaciela Rosji”, polskiego premiera Donalda Tuska. Był to zwrot, po którym czekistowską wierchuszkę Rosji zajmowało tylko jedno: jak przeczyścić drogę dla swojej marionetki lub komuś podobnego z tegoż grona „przyjaciół Rosji”.


Cytat:
I nikt z zadowolonych sobą mieszczan nie przypomni sobie prawdziwej twarzy Putina, gdy ten w porywie nieokiełznanego gniewu obiecał „powiesić za jaja” prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego. Mówił to w obecności przywódców krajów zachodnich. Nikt nie przypomni sobie szczerego żalu Putina, że nie udało się do końca otruć Wiktora Juszczenki. Prezydenta Ukrainy – państwa, które, zgodnie z publiczną wypowiedzią Putina, „w ogóle nie istnieje”.


Cytat:
Od momentu, gdy Putin otrzymał władzę, zabójstwa polityczne w Rosji i poza jej granicami stały się codziennością.

Bezbronnym kobietom w bramie strzelają w plecy lub mordują prosto w putinowskiej milicji. Zdrowych mężczyzn wyrzucają przez okna, trują i strzelają zza rogu. Aby złamać niepokornych, rosyjskie struktury siłowe spalają ich domy, porywają ich dzieci i mordują ich rodziców. O czym jeszcze trzeba wiedzieć, aby po kolejnej zbrodni władzy rosyjskiej nie ględzić: „Tego nie może być! Na to nikt nie pójdzie!” i podobne głupoty.


Cytat:
Szczególnym przypadkiem było zabójstwo Anny Politkowskiej. Tu Putin pozwolił sobie nawet publicznie zakpić, mówiąc, że „jej zabójstwo spowodowało nam szkodę o wiele większą niż to, co ona napisała. Zarozumiała forma tegoż przesłania – drżyjcie, my możemy nie tylko zabić, ale także zabić, splunąć i nie zauważyć!


Cytat:
Jednak są na tym świecie tacy politycy i przywódcy państw, którzy nie są niczym zobowiązani wobec Putina. Co więcej, są tacy, którzy już wcześniej widzieli istotę Putina i jego reżimu. Znali prawdziwe poglądy majora rezerwy i dlatego wcale nie są zdziwieni tym , co zaszło. Są widzący parlamentarzyści, organizacje pozarządowe i prasa. W tych krajach Europy, których elity polityczne dokarmia rosyjski „Gazprom” i inne deripaski, jest opozycja.

Są zachodnie służby specjalne, NATO i światowa społeczność. Wreszcie jest wideo nakręcone przez Andrieja Miendiereja, zawodowi eksperci oraz mnóstwo uczciwych, porządnych i odważnych ludzi.

red - 2010-05-05, 22:50

Łukasz, tyle że w przytoczonych fragmentach jest mało faktów (a raczej nie ma ich wcale), za to jest całe mnóstwo domniemywań, przypuszczeń, niedomówień itp itd.
Łukasz - 2010-05-06, 07:18

Przecież napisałem, że nie chcę cytować całości. Podałem linka. Przeczytaj całość a potem mów, że mało faktów.
Tomek - 2010-05-06, 07:35

Cytat:
Takie zwroty jak „uspokój się!”, „nie zabijajcie nas!”, „patrz mu w oczy!”, „dawaj pistolet!” w języku polskim mogły zostać wypowiedziane tylko przez pasażerów samolotu. Natomiast komenda w języku rosyjskim: „Wszyscy z powrotem, wychodzimy stąd!” mogła być oddana przez dowódcę oddziału specjalnego, który rozstrzeliwał rannych Polaków. O innych momentach w filmie nawet nie ma co mówić. Kto jeszcze wczesną wiosną – 10 kwietnia, rankiem, mógł stać w samej białej koszuli w zimnych smoleńskich lasach, obok samolotu, który przed chwilą runął, oprócz członka załogi?


ROFL, i rosyjscy spec-komandosi pozwalają to wszystko nagrać przypadkowemu widzowi na telefon komórkowy! Te teorie spisują naprawdę 100% ignoranci.

Łukasz - 2010-05-06, 08:11

Tomek jesteś kolejną osobą, która nie przeczytawszy całości komentuje tylko moje cytaty. Kto chce ten dociera do niezależnych informacji w internecie. Pozostali zadowalają się propagandą sączącą z masowych mediów.
Tomek - 2010-05-06, 08:58

Ten artykuł to generalnie zbiorowisko hipotez, bzdur, nieprawdzonych teorii.

Np.:
Cytat:
Dlatego jedne „rosyjskie osoby oficjalne” przez dwa tygodnia nie mogą podrobić treści „czarnych skrzynek”, a drugie, pojąwszy, że sprawa pali się, puściły do mass mediów balon próbny na temat „kaukaskiego śladu” w rozbiciu się samolotu prezydenta Polski. Ciąg dalszy nastąpi, rosyjskie i polskie „osoby oficjalne” dopiero rozpędzają się. Jednakże nie zdołają już zatrzeć śladów.


Autor nie zadał sobie trudu ile czasu trwają podobne śledztwa. W USA np. przy mniejszych katastrofach potrafią trwać co najmniej kilka miesięcy. Oczywiście, autorowi wydaje się, że normalnie powinno się po prostu nagrać zawartość skrzynek na CD i puścic w radio. Problem w tym, że z "wydaje mi się" zrobił argument ...

Cytat:
Z trzeciej poprawki dochodzimy do wniosku, że warunki pogodowe i stan załogi w danym przypadku nie mogły być główną przyczyną katastrofy. Poprawka czwarta. Oba samoloty, których wypadki były porównywane przez ekspertów, są podobnego typu. W Smoleńsku ТU-154, w Domodiedowo ТU-204. Samolot, który leciał z Hurghady, też spadł do lasu, i także oderwało mu skrzydła. W efekcie – dwie osoby w oddziale reanimacji, reszta odniosło rany różnego stopnia ciężkości. Po upadku w lesie samolotu podobnego typu w chwili znalezienia szczątków Tu-204, który leciał z Hurghady, wszystkie osoby żyły!

Rzecz jasna, jest różnica między upadkiem samolotu z kilkoma członkami załogi (ТU-204 w Domodiedowo) a upadkiem samolotu z 96 osobami na pokładzie. Ale samolot polskiego prezydenta był załadowany mniej niż na dwie trzecie. Pokład ТU-154 może mieścić 163 osoby. Jeśli samolot jest załadowany mniej niż na 2/3, można nim sterować bez trudu.


Znów totalne dyteanctwo. Autor porównuje samoloty z dwóch różnych epok!!!
TU-204 został wyprodukowany 20 lat (!!!) po TU-154 i miał go zastąpić! Jasnym jest zatem, że TU-204 to bardzo mocno ulepszona maszyna! Autor pomija również fakt historii wypadków TU-154, w których prawie zawsze ginęła cała załoga (a więc nie jest to zbyt bezpieczna konstrukcja):
Cytat:
3 lipca 2001: 145 osób zginęło, kiedy samolot linii Vladivostok Avia rozbił się w Irkucku na Syberii.
4 października 2001: Tu-154 w drodze z Tel Awiwu do Nowosybirska w Rosji eksplodował nad Morzem Czarnym. 78 osób zginęło. Późniejsze informacje wskazywały, że samolot został trafiony rakietą podczas ćwiczeń ukraińskiego wojska na morzu.
12 lutego 2002: Samolot linii Iran Airtour z 119 osobami na pokładzie rozbił się w pobliżu Chorramabadu w Iranie. Wszyscy zginęli.
1 lipca 2002: Tu-154 linii BAL Bashkirian Airlines lecący z Barcelony zderzył się nad Überlingen z samolotem dostawczym. 71 osób z zginęło, 52 z nich to dzieci.
24 sierpnia 2004: Samolot w posiadaniu linii S7 Airlines rozbił się w drodze do Soczi nad Morzem Czarnym. Na pokładzie znajdowało się 46 osób, wszyscy zginęli.
22 sierpnia 2006: Samolot z rosyjskich linii Pulkovo Airlines z 170 osobami na pokładzie rozbił się podczas burzy nad Ukrainą. Wszyscy zginęli.
1 września 2006: Tu-154 lądujący w Meszhedzie, w Iranie wpadł w poślizg i rozbił się na pasie startowym. 80 osób ze 147 zginęło.
15 lipca 2009: Samolot linii Caspian Airlines lecący z Teheranu do Armenii rozbił się wkrótce po starcie. Zginęło 168 osób.
10 kwietnia 2010: Polski samolot wraz z delegacją, parą prezydencką i najważniejszymi osobami w państwie rozbił się w pobliżu lotniska Smoleńsk-Siewiernyj w Rosji. Zginęło 96 osób.


Cytat:
Poprawka piąta. W jaki sposób zorganizowano rozbicie samolotu polskiego prezydenta? Eksperci nam wyjaśnili, że to bardzo proste. Samolot został strącony przez rosyjskie specsłużby na małej wysokości, po podmianie parametrów lądowania. Tego dokonać można kilkoma sposobami. Na przykład, poprzez sekundowe zmanipulowanie systemu naprowadzania na niedużym wysokości tuż przed lądowaniem. Albo poprzez impuls elektromagnetyczny skierowany do bocznych kanałów sterowania samolotem (sterów, lotek) przed lądowaniem. Piloci wszystko widzieli i rozumieli, ale nic już nie mogli zrobić. Zabrakło czasu.


Sterowany impuls elektromagnetyczny? Zakłócenie przyrządów pomiarowych? Gdzie są Ci eksperci? Chcę poznać ich nazwiska i doświadczenie! Samo pisanie "eksperci" trąci mocno "Faktem"

Cytat:
Właśnie dlatego, aby ukryć ślady zbrodni, ocalałych członków załogi i tych, którzy mogli słyszeć ich rozmowy, należało dobić na ziemi. Wykonawcy rozkazu Putina przeliczyli się jednak w tym, że wśród ocalałych były osoby uzbrojone i odważne, które nawet w tej sytuacji stawiały czynny opór.


Bez jaj, przed chwilą spadli z samolotem, który się rozbił na części, wyszli i się zaczęli ostrzeliwać? Panie, takie triki to na filmach z Bondem ...

Nie chce mi się naprawdę tego komentować dalej. Musiałbym się wcześniej ostro czymś uwalić.

Btw. co się stało z autorem filmu? Wyszkoleni rosyjscy komandosi pozwolili mu się nagrać, wrócić do domu, wysłać film na youtube a potem go zabili?
Moment, to zrobili Ci sami specjaliści, co strzelają impulsem elektromagnetycznym do samolotu? Rany, ludzie, myślcie trochę sami. Dajecie się manipulować przez durne teorie.

ryba - 2010-05-06, 09:43

Łukasz napisał/a:
W zabójstwie Kaczyńskiego widać styl Putina


Skumajcie ten tytuł w ogóle. Już nie ma dyskusji, czy to był nieszczęśliwy wypadek, czy zamach. Teraz jesteśmy już krok dalej, zabójstwo jest pewnikiem, więc można zająć się dywagowaniem, czyj styl [sic!] w tym zabójstwie widać. Proponuję spacer czy coś.

Silvo - 2010-05-06, 11:08

Takie zwroty jak „uspokój się!”, „nie zabijajcie nas!”, „patrz mu w oczy!”, „dawaj pistolet!”

Na jakim nagraniu są te zwroty?? Ja usłyszałem tylko na jednym nagraniu na youtube "uspokój się" przed samym strzałem, ale to też jest trochę niewyraźnie i do końca nie jestem przekonany czy to zdanie polskie czy też rosyjskie o podobnym brzmieniu.

hiszpan - 2010-05-06, 11:23

Moze "ten strzal" oszczedzil komus cierpienia?
Tomek - 2010-05-06, 11:27

hiszpan napisał/a:
Moze ten strzal oszczedzil komus cierpienia?


Strzały to wybuch amunicji lub wystrzały ostrzegawcze ochrony, żeby rozpędzic gapiów.
Tak się składa, że zaraz po wypadku pościągali tam gapie z okolic i dziennikarze, którzy WIDZIELI wypadek.
Gdyby służby rosyjskie planowały zamach to po pierwsze, cały teren byłby już dawno zamknięty i odcięty od świata, żeby po katastrofie mieć go tylko do siebie. Sposób w jaki opisują domniemany zamach wielbiciele teorii spiskowych mógł być dobry, ale dla reżysera komedii pomyłek. Dziwi mnie, że aż tylu jest amatorów tej wersji wydarzeń. Jest taka niedorzeczna i niespójna ...

[ Dodano: 2010-05-06, 12:33 ]
Dodam jeszcze dobry komentarz z tej samej strony innego autora:
Cytat:

Z tego, co mi wiadomo, czarne skrzynki są skonstruowane w ten sposób, by nie można było nimi manipulować. Poza tym otwiera się je komisyjnie. Historia nie zna jeszcze przypadku sfałszowania czarnej skrzynki. Zresztą, byłaby to niedorzeczność, bo taka ingerencja od razu by się wydała ze względu na synchronizację z pozostała dwójką. Odkodywanie danych to też nie podłączenie pendrive’a do komputera.

Jeżeli pan redaktor zna sposoby manipulacji czarną skrzynką otwieraną komisyjnie, zapraszam do podzielenia się nimi. Uważam, iż rozumowanie w stylu “na pewno da się to jakoś zrobić” świadczy o nieprofesjonalizmie.

A przywłaszczenie? Konwencja chicagowska jest w tej kwestii bezwzględna. Wszelkie dowody należą do komisji i ona jest ich dysponentem. Przypominam, iż przy wszystkich czynnościach, przesłuchaniach, odczytywaniach czarnych skrzynek, badaniom zwłok, identyfikacji, byli obecni Polacy.


Mniej mitów, więcej faktów.

Zygmunt Stary - 2010-05-13, 19:40

Cytat:
„Dziennikarze jednego z tabloidów myszkowali po terenie katastrofy, choć wiadomo, że już wkrótce ma się tam zjawić grupa polskich archeologów, by przeszukać ponownie teren. Obrzydliwość.” (Dominika Wielowieyska w „Gazecie Wyborczej” dzień wcześniej)

„Ludzie, którzy udali się na zwiedzanie miejsca kwietniowej katastrofy rządowego Tupolewa, skarżą się − głównie w tzw. publicznych mediach − że teren po wypadku nie jest ogrodzony i że wciąż można znaleźć w ziemi szczątki samolotu i rzeczy osobiste ofiar. Sami jednak korzystają z faktu, że teren nie jest strzeżony i sami w tej ziemi grzebią. Oburzają się zatem na to, że nikt im tego nie zabrania, choć przecież nikt też ich do tego nie zmusza” (Mariusz Janicki „Polityka”)

„To nieprawdopodobne, ale macie panel ze wskaźnikami urządzenia nawigacyjnego SPU-7… dzięki temu nawigator określa położenie samolotu względem radiolatarni na lotniskach i przekazuje pilotom parametry prawidłowego lotu” „Po przełącznikach widać będzie, z kim nawigator usiłował się łączyć przed samą katastrofą i jakie raporty odbierał” (eksperci anonimowo cytowani przez „Fakt”).

„Czy można mieć pełne zaufanie do staranności i precyzji dochodzenia, skoro jeszcze dziś na miejscu dochodzenia można bez trudu odnaleźć istotne części prezydenckiego Tupolewa?” (Jerzy Kubrak, komentarz redakcyjny „Faktu”)

http://blog.rp.pl/ziemkie...dze-co-czuje-3/


Czytam, czytam i o nic nie pytam...

yabos - 2010-05-13, 20:09

Czyli jak zakonnica coś zabiera i daje Kościołowi to dobrze a jak dziennikarze oddają znaleziony fragment samolotu prokuraturze to źle?

A Ziemkiewicza lubię tylko jako pisarza s-f. Bo jako publicysty nie lubię. A prywatnie też buc.

OgioN - 2010-05-13, 20:28

yabos napisał/a:
Czyli jak zakonnica coś zabiera i daje Kościołowi to dobrze a jak dziennikarze oddają znaleziony fragment samolotu prokuraturze to źle?

A skąd ten wniosek, bo nie kumam?
yabos napisał/a:
A prywatnie też buc.

Kolega?

yabos - 2010-05-13, 20:56

Wniosek z wypowiedzi Zygmunta, chyba że coś źle zrozumiałem...

A czy Ziemkiewicz kolega? Nie, ale kolega kolegi. I spotkany kiedyś prywatnie z żoną bucem się wydawał.

<eot>

Świstek - 2010-05-18, 16:16

yabos napisał/a:
Czyli jak zakonnica coś zabiera i daje Kościołowi to dobrze a jak dziennikarze oddają znaleziony fragment samolotu prokuraturze to źle?


Błądzisz. Liczą się wszkaże intencje, a musisz wiedzieć, że te dobre zawsze przyświecają osobom w habitach. Z dziennikarzami bywa różnie, ale nie wierz nigdy w dobre chęci pismaków "Gazety". Zaufaj zaś rzetelnym ludziom z "Rz" i "ND".

Syla - 2010-05-18, 16:18

Świstek napisał/a:
Błądzisz. Liczą się wszkaże intencje, a musisz wiedzieć, że te dobre zawsze przyświecają osobom w habitach. Z dziennikarzami bywa różnie, ale nie wierz nigdy w dobre chęci pismaków "Gazety". Zaufaj zaś rzetelnym ludziom z "Rz" i "ND".


:lol: :lol:

Alex - 2010-05-19, 14:41

Orędzie Komorowskiego na stronie TVP INFO 5 godzin przed katastrofą...

http://www.itv24.com.pl/f...tastrofa_tu-154

Gregg Sparrow - 2010-05-19, 15:45

Alex napisał/a:
Orędzie Komorowskiego na stronie TVP INFO 5 godzin przed katastrofą...

http://www.itv24.com.pl/f...tastrofa_tu-154


Jasssn... Komorowski jasnowidz!!! I nikt ich nie ostrzegł przez pięc godzin nawet po umieszczeniu na stronie TVP Info... Koleś kity wciska. Poczytaj pod spodem komentarze tam jest wyjaśnione jak to zrobił.

Zygmunt Stary - 2010-05-20, 23:16



Cytat:
Wezwanie, aby nie używać tragedii smoleńskiej w wyborach, brzmi rozsądnie. Zastanawiając się jednak nad jego znaczeniem, szybko się orientujemy, że chodzi o to, aby wyjąć działanie rządu w tej sprawie spod kontroli i osądu publicznego. Reakcja władz na najbardziej dramatyczne wydarzenie 20-lecia wolnej Polski ma się stać tematem tabu.

W rzeczywistości, zgodnie z kanonami demokracji, uznać ją trzeba za główny egzamin rządzących, a jej wynik powinien zadecydować o ich dalszych politycznych losach. Tymczasem rząd i usłużni dziennikarze próbują wątpliwości wobec jego postawy pokazać jako naruszenie polskiej racji stanu, a krytykę przedstawić jako dokonywaną na zlecenie opozycji zbrodnię obrazy majestatu. Wynika z tego, że mamy władzę doskonałą, która postąpiła w jedyny dopuszczalny sposób, a dyskusja na ten temat jest niedopuszczalna.

Fakt, że tego typu interpretacja została szeroko narzucona społeczeństwu, świadczy o tym, z jakimi problemami boryka się polska demokracja. W sporej mierze skuteczna blokada debaty pokazuje, jakie trudności napotyka w naszym kraju wolność słowa i jak kiepski jest stan większości naszych mediów.

Uznanie postawy rządu wobec katastrofy za niezadowalającą jest bowiem najłagodniejszą oceną, jaką można mu wystawić.

Zredukowana suwerenność

Polski rząd przekazał badanie katastrofy stronie rosyjskiej. Nie podjął żadnego wysiłku, aby stać się partnerem, i wybrał rolę pokornego petenta. Swoje postępowanie oparł na konwencji chicagowskiej z 1944 roku dotyczącej wypadków lotnictwa cywilnego. Tłumaczenia premiera, jakoby była to konwencja optymalna z naszego punktu widzenia, nie są poparte żadnym uzasadnieniem.W innych wypowiedziach pojawia się tłumaczenie, że to po prostu Rosjanie dokonali tego wyboru, a rząd polski przyjął go bez zastrzeżeń. Dość jednoznacznie oznajmił to pułkownik Edmund Klich, który był pierwszym szefem polskiego zespołu uczestniczącego w badaniu przyczyn katastrofy.

Prawnicy, również z profesorskimi tytułami, którzy wprowadzają Polaków w błąd, twierdząc, że sprawa jest rozstrzygnięta przez międzynarodowe prawo, pełnią rolę zwykłych propagandzistów. Co więcej, władze nie próbowały nawet wykorzystać możliwości, jakie daje konwencja z Chicago.

Oto pierwsze zastrzeżenia do działań rządu:

1) Katastrofa była wydarzeniem bez precedensu i jako taka wymaga szczególnego podejścia. Nie istnieje żadne ogólne prawo, które ujmowałoby takie wydarzenie. Wobec bezprecedensowych wypadków stosuje się rozwiązania specjalne.

2) Tupolew z prezydentem i polskimi dygnitarzami na pokładzie był samolotem wojskowym, a więc stosowanie wobec niego konwencji o lotnictwie cywilnym jest niewłaściwe.

3) Konwencja z Chicago przewiduje możliwość przejęcia śledztwa przez kraj będący właścicielem samolotu. Władze polskie nie próbowały skorzystać z tej możliwości. Dlaczego?

Wynika z tego, że rząd polski świadomie dokonał ograniczenia naszej państwowej suwerenności, oddając badanie nagłej śmierci polskich najwyższych dostojników w ręce ościennego mocarstwa, które dąży do – co najmniej – ograniczenia polskiej niezależności w sferze polityki międzynarodowej.

Nie są to arbitralne oceny, ale formułowane przez stronę rosyjską postulaty. Rosjanie mówią wprost o konieczności "finlandyzacji limitrofu". Limitrof to pojęcie określające przygraniczne kraje rosyjskie. Finlandia w czasie istnienia ZSRR, choć była państwem demokratycznym, miała zasadniczo ograniczoną niezależność w polityce zagranicznej.

Rosjanie usiłują wpływać na uczestnictwo Polski w międzynarodowych sojuszach i inicjatywach obronnych. Są to próby redukcji naszej suwerenności.

Pochwała rosyjskiego śledztwa

Miesiąc po katastrofie "Rzeczpospolita" ujawniła, że istnieje zawarte w 1993 roku porozumienie między Polską a Rosją, które reguluje sprawę katastrof samolotów wojskowych i uprawnia stronę polską do uczestnictwa na partnerskich zasadach w badaniu ich przyczyn. Dlaczego nie odwołaliśmy się do tej normy prawnej, jaką jest porozumienie między państwami?Od rządu właściwie nie otrzymaliśmy wyjaśnień. Deklaracja, że konwencja z Chicago lepiej precyzuje te sprawy, nie brzmi poważnie. Umowa między Polską a Rosją tworzy podstawę dla budowy wspólnej komisji, w której obie strony mają takie same prawa i która konkretne sprawy będzie ustalała w trakcie wspólnych prac. Co jeszcze trzeba uszczegóławiać? Przecież nie wyniki śledztwa. Umowy między państwami służą precyzowaniu relacji ogólnie ujętych w międzynarodowych normach. I taki charakter miało owo polsko-rosyjskie porozumienie.

Rząd Polski nie poinformował o nim obywateli. Można przypuszczać, że premier nie został o nim powiadomiony, gdy w dzień wypadku leciał do Rosji. Gdyby tak było w istocie, byłaby to kompromitacja jego służb, a więc i jego samego. Jeśli wiedział o układzie i nie tylko nie próbował z niego korzystać, ale nawet nie ujawnił Polakom jego istnienia, to sprawa byłaby jeszcze poważniejsza. Gdyby nie "Rzeczpospolita", Polacy nie wiedzieliby nawet, że istnieje norma prawna, która w sposób korzystny dla naszego kraju reguluje sprawę badania katastrofy samolotu, w której zginął prezydent i najważniejsze osoby w państwie.

Podstawową sprawą jest podporządkowanie się rządu polskiego decyzjom ościennego państwa w kwestii niezwykle dla naszego kraju istotnej. Moskwie zależy przecież na tym, aby ukryć wszelkie niedociągnięcia, do jakich mogło dojść z jej strony, gdyż do odpowiedzialności za nie należałoby pociągnąć państwo rosyjskie. Świadomie nie podnoszę skrajnej wersji zamachu, której, acz mało prawdopodobnej, jednak a priori nie powinno się wykluczać.

W każdym razie doskonale wiemy, że nie można mieć zaufania do bezstronności rosyjskiego śledztwa i wymiaru sprawiedliwości. Wiemy już zresztą o licznych jego błędach i niedociągnięciach, z czego najbardziej widocznym był brak zabezpieczenia miejsca katastrofy. Tymczasem władze polskie, które pośrednio ponoszą za to odpowiedzialność, wychwalają rosyjskie działania.

Gdyby opinia publiczna, a więc i media, funkcjonowała w Polsce należycie (czyli choćby podobnie jak w demokratycznych krajach Zachodu), za takie zachowanie rząd zostałby pociągnięty do politycznej odpowiedzialności. W Polsce zwarty medialny front propagandy prorządowej osłonił władze przed tego typu konsekwencjami i rozmył sprawę.

Wizerunek kosztem polityki

Wydaje się, że na postawę rządu Donalda Tuska wobec katastrofy smoleńskiej światło rzuca całość jego podejścia do polityki międzynarodowej. Traktowana była ona jako przedłużenie wizerunkowej polityki wewnętrznej. Nie chodziło więc o to, aby załatwiać sprawy podstawowe dla naszego kraju, ale aby sprzedać obywatelom miłą opowieść o harmonijnych stosunkach międzynarodowych, w którą tak bardzo wszyscy chcielibyśmy uwierzyć. Owo "postpolityczne", wizerunkowe działanie polega na wmawianiu obywatelom, że wszelkie konflikty były efektem złej postawy poprzedników i rywali Donalda Tuska, są więc do uniknięcia.Sęk w tym, że ów postpolityczny rząd działa w otoczeniu bardzo politycznym, a przywódcy innych państw gesty pochwalne wykonują w zamian za realne polityczne ustępstwa z naszej strony. Odnosi się to zwłaszcza do Rosji Putina, której neoimperialna polityka w ogóle nie jest ukrywana. Można więc zadać pytanie: czy oddaliśmy śledztwo w najważniejszej dla Polski sprawie za mało znaczące gesty Moskwy? Można się obawiać, że tak, gdyż przez rząd i jego medialnych propagandzistów są one sprzedawane jako wielki przełom w stosunkach polskorosyjskich.

"Gazeta Wyborcza" ogłasza, że putinowska Rosja ofiarowała nam szansę jedyną na setki lat. Musimy więc iść na każde ustępstwo, aby jej nie zmarnować. W żadnym wypadku nie wolno nam – twierdzi "Wyborcza" – żądać partnerskiego traktowania w badaniu katastrofy ani domagać się czegokolwiek, gdyż możemy "przeciągnąć strunę".

Postawa taka to zwyczajna mentalna finlandyzacja, za którą postępuje finlandyzacja realna, czyli redukcja naszego samostanowienia. Okazuje się bowiem – i to jest największy paradoks – że za zredukowanie się do roli petenta i wszelkie możliwe ustępstwa wobec Rosji w kwestii smoleńskiej katastrofy rząd polski jest wychwalany pod niebiosa przez główny chór medialny w Polsce.

Skazani na status wasala?

Jedynym realnym gestem wobec Polski ze strony Moskwy było stwierdzenie przez Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa, że masakra katyńska została dokonana na rozkaz Stalina. Nie jest to szczególna rewelacja ani przełom nawet w tej kwestii. Władze rosyjskie nie odtajniły żadnych utajnionych dokumentów katyńskich. Nie odtajniły postanowienia o umorzeniu śledztwa z 2003 roku. Nie zaczęły inaczej traktować członków rodzin katyńskich. Nie zmieniły swojego aroganckiego stanowiska wobec Polski w strasburskim Trybunale Praw Człowieka – wciąż więc właściwie nie wiadomo, czy polscy oficerowie zostali w ogóle zamordowani.Taka jest oficjalna postawa rosyjskich władz. Być może skłonne byłyby one pójść na dalsze ustępstwa. Okazało się jednak, że nie muszą, gdyż Polacy – czyli rząd i media – są zachwyceni tym, co jest. A pamiętajmy, że sprawa Katynia jest ważna, ale z pewnością nie najważniejsza w relacjach polsko-rosyjskich.

W podtekście wypowiedzi władz Polski – czasami formułowanych wprost – pojawia się tłumaczenie, że nic więcej od Rosji nie moglibyśmy uzyskać. Nie było szans, aby śledztwo w sprawie katastrofy zostało nam przekazane ani nawet abyśmy uzyskali w nim bardziej partnerski status. Należy więc robić dobrą minę do złej gry.

Otóż jest to polityka najgorsza z możliwych. Jak napisał jeden z internautów, niezgoda na przejęcie śledztwa przez Rosję nie jest równoznaczna z wypowiedzeniem jej wojny. Jeśli boimy się odwoływać do przysługujących nam międzynarodowych norm prawnych, to na własne życzenie skazujemy się na status wasalny. Moskwa z pewnością potrafi to wykorzystać.

Apel do międzynarodowych obyczajów i norm prawnych jest najłagodniejszą formą rewindykacji swojej niezależnej pozycji. Jeśli boimy się to zrobić, sami pozbawiamy się niezależności. Ograniczenie suwerenności jest najpoważniejszym zarzutem, jaki można sformułować wobec rządu w konsekwencji tragedii smoleńskiej. W tym kontekście blednie poważny w innych warunkach zarzut łamania prawa. Chodzi o złamanie ustawy o prawie lotniczym przez rozporządzenie szefa MON, na mocy którego powołana została komisja do badania katastrofy z ministrem spraw wewnętrznych na czele. Innymi słowy: minister swoją decyzją zawiesił funkcjonowanie prawa.

Czego powinniśmy żądać

Inne tabu to badanie wydarzeń, które poprzedzały katastrofę w Smoleńsku. Do tak niezwykłego zdarzenia doprowadzić może jedynie specyficzny zbieg okoliczności. Jeśli uznajemy je za wypadek, to tym bardziej należy zbadać, co doprowadziło do czegoś, co nigdy wcześniej i nigdzie indziej się nie zdarzało. I oczywiście należy wskazać odpowiedzialnych, których działania lub zaniechania przyczyniły się do tej tragedii.Pisaliśmy wielokrotnie o nieporządkach w MON przekładających się na błędy w szkoleniu lotników. Najpoważniejszy zarzut dotyczy jednak uczestnictwa strony polskiej w grze rosyjskiej, której celem było rozgrywanie premiera Polski przeciw prezydentowi w celu zdezawuowania tego drugiego. Po deklaracji prezydenta Kaczyńskiego o jego wizycie na grobach pomordowanych w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej premier Putin zaprosił do Katynia premiera Tuska. Rozpoczęły się też zabiegi, aby prezydent Polski w Katyniu się nie pojawił. W efekcie ustalone zostały dwie uroczystości, a zgłoszona przez Kancelarię Prezydenta oficjalna wizyta przestała być oficjalną, co wiązało się z rezygnacją ze szczególnych środków ostrożności, jakie są podejmowane przy tego typu oficjalnych wizytach. Należy pamiętać, że za obsługę wizyty prezydenta w całości odpowiada MSZ.

Jako obywatele mamy obowiązek żądać, aby rząd wyjaśnił wszystkie te kwestie. Mamy obowiązek domagać się, aby stały się one istotnym tematem kampanii prezydenckiej. Takie niezwykłe i tragiczne wydarzenia są testem na funkcjonowanie państwa i jego rządu. Mamy prawo wymagać od opozycji i wszystkich polityków, aby podjęli te tematy. Powinniśmy także sprawdzić, czy w tej sytuacji dziennikarze zachowują się jak rzecznicy społeczeństwa czy propagandyści rządu.
http://www.rp.pl/artykul/482731.html


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group