|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Rower - Forumowe Rajdy Rowerowe 2014
Ferbik - 2014-01-04, 20:41 Temat postu: Forumowe Rajdy Rowerowe 2014 Jutro pierwsze kręcenie pedałami
Ktoś chętny, to zapraszam na priv
Start gdzieś koło 11.
kitor - 2014-01-04, 20:49
Cóż, ja tylko duchem będę. Fizycznie najprędzej za 2 tygodnie.
Ferbik - 2014-01-04, 21:16
kitor, wiem Poczekam
tranza - 2014-01-04, 21:43
kogos pokrecilo totalnie widac z tymi pedałami
Ferbik - 2014-01-05, 15:34
No to żeby nie być gołosłownym, to z dzisiaj.
Łącznie coś koło 48
Trasy opisywał nie będę, tylko parę fotek
Jak pogoda dopisze, to za tydzień w niedzielę obowiązkowo
K_O_Z_A - 2014-01-06, 00:18
Miło i przyjemnie.
Tyle w temacie
Ferbik - 2014-02-15, 19:55
Panie i Panowie. Jutro o 10 Kaufland start Takie szybkie 3 i pół godziny na rozruszanie.
Ferbik - 2014-02-16, 17:59
Wszystko boli, zmęczenie materiału i brak kondycji.
Mimo wszystko padł rekord życiowy
Wszystko przez Ryśka, bo czegoś się najadł.
Ruszyliśmy na Staw. Pierwsza górka. Ryszard narzuca tempo.
Zabytkowa tablica.
Skończył się asfalt, zaczęło się błotko.
Na Skrzynno. Ja w jedną,
Mrówek w drugą.
Ale i tak wszyscy w trzecią.
W Skrzynnie mają witacz w postaci bernardyna. Może nawet ojca bernardyna.
Osjaków wołał nas.
Dębiec.
Pomnik policji? Dwie tomfy? Czy może wyznawców nowej wiary? Półkrzyżowcy, czy coś?
Pitstop na batona przy chrumkaniu Mrówka.
Sił przybyło i odpaliłem rakiety ponownie.
Mrówek - człowiek z błotem na plecach.
Ostatni przystanek w Toporowie, tu banany kosztują w zależności od wygięcia
Jeszcze tylko prawie odpust w Mierzycach i zawlekliśmy się do domu.
Mrówek - 2014-02-16, 18:16
Przepraszamy, jeżeli ktoś czegoś nie rozumie z Ferbka relacji:D Po prostu trzeba z nami jechać Gdzie był ten pomnik? A postój nie przy moim chrumkaniu, tylko przy sklepie w klimatycznym otoczeniu:D
agatob - 2014-02-16, 20:55
Mrówek napisał/a: | Przepraszamy, jeżeli ktoś czegoś nie rozumie z Ferbka relacji:D Po prostu trzeba z nami jechać Gdzie był ten pomnik? A postój nie przy moim chrumkaniu, tylko przy sklepie w klimatycznym otoczeniu:D |
Ten super pomnik postawiono w Czernicach.
Ferbik - 2014-02-16, 20:59
agatob ma rację
Mrówek, dokładnie na 20km
No jeśli mógł się modlić tu brat Albert, to trzeba wystawić pomnik
Ferbik - 2014-02-22, 09:54
Jutro objazd Mega BM Startujemy o 10 spod SEDALA!
kitor - 2014-02-22, 15:09
Mega-Giga. Przecież różnią się tylko pętlą
Tour De Kamion
Ferbik - 2014-02-23, 19:43
Dzisiaj było bardzo ambitnie, ale sił starczyło tylko do Przywozu
Łącznie coś koło 55km.
Zebraliśmy się w 4 i ruszyliśmy z Sadowej, zgodnie ze śladem ściągniętym ze strony BM.
Pogoda dziś po prostu fantastyczna, w lesie było cudownie. Praktycznie grunt przymarznięty, przez co nie było błota, czego obawiałem się najbardziej.
Kolega Darek tak zafascynowany pogodą, że wybrał się w krótkich spodenkach. Faktycznie w słońcu było cieplutko.
Trasę do rozjazdu Medano i Mega znaliśmy, więc bez podpierania się śladem.
Zadowolony Krzyś, że wyszedł na świeże powietrze, w dodatku na rowerze, no po prostu mega szczęście.
Pierwsza poważniejsza górka z Kraszkowic w stronę Mierzyc.
Jakże znienawidzony przeze mnie odcinek... nie dość, że zjazd na całej swej długości jakby przeorany w poprzek, gdzie w ogóle nie dało się przycisnąć, żeby nie wypaść z siodła, to jeszcze tak wredny i długi podjazd.
Na górce połowa trasy pętli Medano. Widok rewelacyjny, zjazd zresztą też, chociaż luźne podłoże i zaczęła się wycinka prawej strony drogi, co zabrało trochę uroku temu miejscu.
Po zjeździe z górki czas na najgorszą przeprawę tego odcinka. Przerzutka 1-1, żeby podjechać w jednym miejscu. Potem zjazd na rozjazd i w lewo na Mega.
Parę dni wcześniej ustawiłem się z koleżanką z Działoszyna na wspólny objazd odcinka po drugiej stronie Warty, więc czekała na nas w Kamionie.
Już w piątkę ruszyliśmy w nieznane, cały czas podpierając się śladem GPS.
Niestety ślad był chyba trasowany na funkcji oszczędzania baterii, więc często losowo wybieraliśmy przejazdy z racji niedokładności ścieżki. Tu powinna być trasa wg śladu, a jedynie była przepaść.
No nic, schodzimy. Teren ogólnie znamy, więc wiemy, jak wrócić na trasę.
Jeden z najtrudniejszych odcinków na trasie Mega. Nie dość, że sporo pod górkę, to jeszcze w takim piachu, że osobówką przejechać graniczyło z cudem. A rowerem? Za słaba kondycja, żeby próbować. Spacer. Dużo tego spaceru było po tamtej stronie rzeki. Trasę Mini znaliśmy perfekt, więc wiadomo, gdzie rozkładać siły. Tu niestety podróż w nieznane.
Gdzieś chyba tędy.
Znowu poszukiwanie poprawności przejazdu.
Tu znowu kawałek poza trasą, ale za to jak przyjemnie i bajecznie.
Wróciliśmy do Kamionu, by prawie zapętlić, ale trasa prowadziła przez nasz ulubiony, podwójny podjazd w stronę Bobrownik.
Pełna koncentracja.
Po kluczeniu w lesie wyjechaliśmy w końcu w Ogroblu. Czekamy na Krzysia i Justynę, zresztą jak zwykle, bo Krzyś jak to Krzyś - zagadać może na śmierć, a przez to zapomina się o pedałowaniu.
Som! Ludzi dziś wyjątkowo dużo. Ale co się dziwić, jak pogoda taka, że sama wyrywa na spacer.
Postój w barze. Koniecznie, bo skończyło się niektórym poidło. Był nawet kozak, co 5 batonów, jeden po drugim wciągnął.
Ale to nie ten kozak.
Jeszcze chwila przerwy, ale tu już wiedzieliśmy, że trasa była na tyle wymagająca, a nasza kondycja została w lesie, że postanowiliśmy wrócić już asfaltem do Wielunia.
Jeszcze wspólny kawałek do rozjazdu na Toporów, gdzie pożegnaliśmy się z Justyną i ruszyliśmy na Wieluń.
Dobrze, że asfalt, bo ciężko już było usiedzieć.
Nie wiem czemu, ale tylko jeden z nas się cieszył. Może to przez te batoniki?
Jeszcze tylko profi-ścieżka w Rudzie i finisz.
Do września co prawda dużo czasu i wiele się może zmienić, ale na dzień dzisiejszy zostaję przy planach przejechania Medano. Mega na dwa dni
Dzięki wszystkim za dziś.
tranza - 2014-02-23, 20:00
super pogode mieliście u nas to głowy urywało dziasiaj nic tylko pozazdroscic
pozdro
Ferbik - 2014-02-23, 23:04
tranza, emigrancie wracaj do kraju. Za tydzień prawdopodobnie klimaty działoszyńskie
Ferbik - 2014-03-01, 20:03
No i jutro nie Działoszyn, a północny zachód
10 Kaufland
mariusz_26 - 2014-03-01, 20:32
Jak długi planujecie wypad?
Ferbik - 2014-03-01, 22:49
40-60, ale lżej niż ostatnio. Dasz radę.
Ferbik - 2014-03-02, 16:01
Dziś tak, jak obiecałem - lekko, płasko i przyjemnie.
No prawie.
10 spod Kaufa, nasza ekipa + 2 bikerów z Działoszyna, którzy chyba dzisiaj pierwszą setkę w sezonie zrobili Albo jeszcze robią
Dziś było głównie asfaltowo, ale jakoś do lasu na Leniszkach trzeba przecież dojechać.
Pogoda wręcz wymarzona na rower. Po 15 km mały postój, na kanapkę i batona. Tak, Darek. Jednego, nie siedem.
Zeszło ze 20 minut, więc trza ruszać w dalszą drogę. Znalazł się w lesie kawałek lekko błotnisty, to z moim bieżnikiem robiłem za rozrzutnik do gnoju, więc Rysiek był z lekka niepocieszony, jak dostał maseczkę błotną.
W stronę Kłoniczek cały czas z wiatrem i słońcem w plecy delektowaliśmy się zapachami lasu.
Zamiast jednak skręcić w lewo na Kłoniczki postanowiłem, że zobaczymy jak posuwają się prace na S8.
Przed rajdem po autostradzie trzeba się dobrze przygotować. Pozapinać co nieco, sprawdzić zawieszenie, uzupełnić płyny i takie tam.
Na początku trochę w angielskim stylu, ale nie rozwijaliśmy prędkości większej, niż dopuszczalna na tego typu trasach.
Darek coś do mnie mówił, ale obok stała bariera dźwiękochłonna i nic do mnie nie doleciało.
Miejscami trzeba było zwolnić poniżej dopuszczalnej prędkości, bo na niedzielę niektóre kawałki były zwijane.
Zmiana pasa na prawy, bo za chwilę mieliśmy zjeżdżać z autostrady.
Niestety, ale przed zjazdem złapałem gumę. Jedna była w zapasie, więc po zimie trzeba było sobie przypomnieć, jak się saportuje ogumienie.
Przerwa na fajkę, sprawdzanie stanu technicznego reszty fur, ja zmieniam.
I zmieniam...
Po 10 i pół minuty ruszyliśmy w stronę Wrocławia, by za chwilę zjechać w stronę Swobody.
Skończyło się twardo i równo, trzeba wjechać w g..rząski teren.
Jeszcze kawałek asfaltem.
Zmieniliśmy trasę, bo Darek chciał nas zaprowadzić pod mury pewnego dworku w Świątkowicach.
Trochę mu nie poszło, bo droga, którą mieliśmy rzekomo dojechać, skończyła się gdzieś u kogoś na posesji.
Wykorzystaliśmy kawałek łąki i dzięki sokolemu oku Ryszarda przebrnęliśmy do kolejnej drogi.
Jest i Ryszard i jego sokole oko.
Dojechaliśmy pod ogrodzenie, które zrobiło na nas dość spore wrażenie. I wyglądem i długością.
Dwa dni jechaliśmy, żeby przejechać jedną ścianę. Niczym mur chiński.
Brama również okazała, jak i ogrodzenie. Dworek też niczego sobie.
Ze Świątkowic ruszyliśmy na Łagiewniki.
Sklep, przy którym stawaliśmy niestety już nieczynny, ale Rysiek postanowił, że też sobie złapie gumę, bo co ma być gorszy ode mnie. Pod sklepem dopompowywanie i bokiem na Raczyn.
Niestety problem był trochę większy niż u mnie, bo trudniej było wydobyć zdrajcę z opony.
W tym czasie mogliśmy sobie spokojnie zamówić pizzę, ale nikt na to nie wpadł.
I drugą pizzę też.
W końcu się udało, poskładaliśmy chyba dobrze i ruszyliśmy przez Raczyn na Dąbrowę.
W klasycznym klimacie kocich łbów i poniemieckich bloków minęliśmy stację pkp.
Jeszcze kawałek Sieradzką,
Koło ciepłowni, by porozjeżdżać się niedaleko miejsca startu.
Za tydzień to już na pewno Działoszyn i okolice
Jakieś 60-80km.
tranza - 2014-03-02, 18:12
wow super wypadliscie
alef - 2014-03-02, 18:21
Czyżby sklep w Rososzy zamknęli?
kitor - 2014-03-02, 19:00
Na to wygląda.
Ferbik - 2014-03-02, 19:15
alef, nie w Rososzy, a w Łagiewnikach. W Rososzy to nawet nie wiem gdzie jest, bo zatrzymujemy się chyba zawsze w Zabłociu, za budynkiem byłej szkoły
Justyna Borowa - 2014-03-02, 19:31
Super wypadzik
Z kumplem Andrzejem dziś nam padła pierwsza stówka w tym sezonie hhaha
Za tydz. zapraszam w Działoszyńskie kąty
Dzięki wszystkim za fajną wycieczkę pozdro
agatob - 2014-03-02, 21:04
Ładna trasa.... ale po tej S8... tak łamać prawo....no nie wiem nie wiem:)
Ferbik - 2014-03-02, 21:23
agatob, nie łamaliśmy prawa, bo nie przekraczaliśmy dopuszczalnej prędkości - przecież napisałem
No chyba, że chodzi Ci o pierwszy OS pod prąd
glizda - 2014-03-03, 07:58
Ja wczoraj pierwszy raz w tym roku wsiadłam na rower, ale pojeździłam tylko po okolicach Gaszyna, tak aby troszkę się rozruszać jak złapię kondycję to się z wami wybiorę
fotoaparatka - 2014-03-03, 11:54
Ja mogę sobie jedynie poczytać relacje Świetny wypad, nic tylko pozazdrościć.
Ferbik - 2014-03-08, 13:40
Jutro wyruszamy o 9:30 spod Sedala, w załęczańskie klimaty, we wzmocnieniu i pilotażu działoszyńskiej grupy cyklistów
Justyna Borowa - 2014-03-08, 16:25
Do zobaczyska jutro.
Pogoda wspaniała na bikerowanie.
pozdrówka
Ferbik - 2014-03-09, 21:29
Dzisiaj 70 km w mieszanym terenie. Dzień dobry.
Z Wielunia ruszyliśmy o wpół do dziesiątej, jak przewidywaliśmy. Na Przywóz.
W Przywozie, w umówionym miejscu byliśmy tym razem przed Justyną. Po pewnym czasie zaczęliśmy się za nią rozglądać. Andrzej pod mostem, ja z Ryśkiem - z prądem.
Zguba się znalazła, więc ruszamy. Prowadzi, jak obiecała.
Ledwo ruszyliśmy śladem Justyny, a już Rysiu z Kozą mieli nietęgie miny. O Andrzeju nie wspomnę.
Po pokonaniu piaszczystego kawałka czekamy na resztę. A potem rozdroże w lewo i w prawo, więc pytamy przewodniczki, którędy. Pada odpowiedź: prosto. Ot, kobiety.
Scena jak z Wściekłych Pięści Węża. Zadrutowany Dariusz i Dreptający Andrzej.
Widok na Madeły. Piękny krajobraz. Niestety nie pokażemy go, ponieważ funkcja ta dostępna jest tylko na żywo, dla jeżdżących na rajdy.
No dobra. Kawałek pokażemy. Taka wersja demo, żeby zachęcić.
I jeszcze jeden kawałeczek.
Kiedy ja z Danielem się lansowałem (sorry Daniel, Twojego zdjęcia nie wrzucam, bo leci seria z pięknymi widokami), reszta nam uciekła.
Dotarliśmy w końcu na Ośrodek Harcerski. Justyna pilnuje grila.
Darek pilnuje ognia.
Ja pilnuję rękawków Daniela. Rysiek z Kozą nic nie robią, a Andrzej poszedł na kawę.
Z ośrodka ruszyliśmy na Bukowce. Mała przerwa.
Minęliwszy Bukowce, pedałujemy na Żabi Staw.
Dojechaliśmy, kolejny postój.
Rechotu nie było nad stawem, chyba, że nasz.
Następnie ruszyliśmy na Działoszyn, ale wcześniej postój w Bobrownikach przy sklepie w klimatycznych warunkach.
Tu zaczęły się takie rozmowy, że idealnie do tych panów pasowałyby role Waldorfa i Saltera z Muppetów. Tak się żarcik wyostrzył. I jeszcze się kanapką nie chcieli podzielić.
Pośmiali się, to jadą dalej. Działoszyn. Prawie, bo tu niespodzianka.
Przed samym znakiem trzeba było skręcić w lewo w las i Justyna pokazała nam ścieżkę śmierci, czyli kawałek trasy downhillowej.
Niskie ubezpieczenie nie pozwalało nam na swobodny przejazd, więc w paru miejscach na hopkach prowadziliśmy.
No dobra. Ja sobie nawet skoczyłem. Wszyscy zazdrościli i bili brawo. Potem były kwiaty i dekoracje.
Wróciliśmy na asfalt i znowu na Działoszyn.
Kiedy Andrzej postanowił trochę zwolnić, ja poczekałem, reszta uciekła. Z Andrzejem ruszyliśmy na Szczyty, pod górkę na wyjeździe z Działoszyna. Przodu ekipy nie widać. Jak już zdobyłem szczyt wjeżdżając, a Andrzej stylem rower walking, dzwoni Daniel z informacją, żebyśmy na rynku skręcili w prawo. No nie. Pojechali sobie zwiedzać jakiś pałac.
Zwiedzają, lansują się.
Wspieram w tym czasie Andrzeja psychicznie, że to przecież tylko 25km. Dopiero mamy zaledwie przejechane 45. Nie podziałało. Na szczęście byliśmy pierwsi.
A tamci dalej przy pałacu. Dostałem tu całkiem niezłą sesję foto, ale na złość wrzucam tylko jedno.
Jest w końcu ekipa od lansu. Jacyś tacy niewzruszeni.
Szczytujemy. W lewo, w prawo? No zgadnijcie. Prosto.
Ze Szczytów szutrem na Niżankowice. Rysiek wypalił z Justyną jak rakieta, tłumacząc się później Andrzejowi, że no.. zagadali się.
Z Niżankowic na Kamion. Ostatni kawałek z koleżanką z Działoszyna.
Chwila na pierdu pierdu na moście, by za chwilę pożegnać się z przewodniczką tamtej strony rzeki i ruszyć na Wieluń.
Kolejny, ostatni przystanek w Mierzycach. Każdy ledwo siedział, ale zostaliśmy pocieszeni, bo podobno lepiej jak zwieracz boli, niż puszcza. Wziąłem to sobie do serca.
Z Mierzyc szybka teleportacja na Rudę i upragniony Wieluń. Relację pisałem na stojąco.
puma2091 - 2014-03-09, 22:06
Ferbik napisał/a: |
W klasycznym klimacie kocich łbów i poniemieckich bloków minęliśmy stację pkp.
|
Gwoli ścisłości nie niemieckie, a polskie
Mrówek - 2014-03-09, 23:16
Rajd Szlakiem Bursztynowym widzę, że się udał Ja czekam na lepszą pogodę... Mam nadzieję, że jak najszybciej dołączę
mariusz_26 - 2014-03-10, 10:44
Fajny rajdzik, ja niestety dopiero dziś nad ranem zjechałem do domu
verlov - 2014-03-10, 14:28 Temat postu: Dzień dobry Trasa brzegiem Warty - to bardzo ładna trasa. Nie byłam na takiej, ale może nadrobię zaległości. Pozdrawiam Ekipę !
Ferbik - 2014-03-10, 17:03
Zapraszamy wszystkich chętnych. Tempo dostosowane jest do najsłabszego ogniwa, chyba, że ogniwo jest naprawdę słabe, wtedy zakopujemy w lesie.
Saxon - 2014-03-16, 00:07
A gdzie filmik z wyprawy??
kitor - 2014-03-16, 08:43
Przecież cały czas kręcisz
Ferbik - 2014-03-22, 11:36
Jutro standard
10, Kauf
kitor - 2014-03-22, 13:26
O ile pogoda pozwoli http://new.meteo.pl/um/ph...type=0u&id=2368
Mnie nie będzie, rower najbliższy miesiąc spędza we Wrocławiu
Ferbik - 2014-03-22, 14:08
Ups... no to faktycznie może być kiepsko przy takich opadach
Jeśli się nie zmieni do wieczora, będziemy się rano zdzwaniać.
verlov - 2014-03-22, 18:44
Ja z Michałem zrobiliśmy sobie mała wycieczkę na rowerach przed jutrzejszym wypadem, no ale pewnie pozostanie nam tylko wspomnienie tej sobotniej wycieczki , bo jutro chłodno i mokro
Ferbik - 2014-03-28, 20:35
No ale ta niedziela jest nasza! 10 Kauf
Chętnie przyjmę propozycję trasy, chociaż sam mam coś do zaproponowania
Mrówek - 2014-03-28, 20:49
W tą niedzielę, nie nie będzie mnie
verlov - 2014-03-29, 15:58
Wybieramy się, ale mam nadzieje, że to nie będzie 100 km bo ja nie dam rady tak na początek. 60 km to dla mnie max jak na marzec
Ferbik - 2014-03-29, 17:35
Spoko, fajnie Nie zapomnijcie przestawić zegarków, żebyście na starą 10 nie przyjechali
verlov - 2014-03-29, 20:23
Pamiętamy, pamiętamy
Ferbik - 2014-03-30, 15:59
Dzisiaj 60km.
View Larger Map
Trasa specjalnie dla Krzysia - bo musiał na obiad rytualnie do babci pocisnąć
Z Wielunia Częstochowską na Rychłowice. Pierwsza górka, mocniejsze tempo i pierwszy kryzys.
Kolejna górka i widać, która płeć jest silniejsza. Na specjalne życzenie zdjęcie przystanku.
Z Rychłowic - jakby to Krzyś powiedział: pociulaliśmy się na Kadłub, z którego to z kolei ruszyliśmy na Ożarów.
Obowiązkowa fota albumowa przy kocilewskim koźlaku.
W Ożarowie - w słynnym sklepie - gdzie Jaro został ochrzczony Łysym Wujem przez pewnego mieszkańca Ożarowa (pewnie już dziś ma braki w uzębieniu i krzywą przegrodę nosową) zrobiliśmy postój na postój. Koleżanka verlov taką gościną zapałała, że kupiła jakieś wafelki w czekoladzie. Masakra wyliczył, że żeby spalić taką paczkę, musi jeździć przynajmniej do wieczornych wiadomości. Pewnie jeździ. Jak widzimy, postawiono skansen dla przyjezdnych i tubylców, gdzie można spotkać nawet żywe eksponaty.
No to po ciasteczku i w drogę. Do lasu. Nad stawy.
Jeszcze słabo widać oznaki wiosny, ale w powietrzu było ją zdecydowanie czuć. Niestety aparat nie posiada funkcji przesyłania zapachów.
Dwoje z nas nie widziało w ogóle glinianki w Ożarowie, więc obowiązkiem jest takich turystów oprowadzić.
Jak już się napatrzyli, bo pić nie wolno było, ruszyliśmy duktem w stronę Kowali. W Aleksandrowie małe rozeznanie czy to już, czy jeszcze trochę. Ale jednak jeszcze trochę.
Wg mapy powinniśmy skręcić tutaj, ale ktoś postanowił sobie chyba sprywatyzować drogę, która widnieje na mapie jako publiczna. Pamiątkowa fota ze szlabanem i zakazem wjazdu, by za chwilę zakaz mieć wiadomo gdzie.
Poruszyliśmy się dalej, w kierunku drogi 43.
Jest i droga. Już niektórzy na crossach ucieszyli się, że może w lewo albo w prawo asfalcikiem, ale nie. Jak się zciorać, to do końca.
Obiecałem sobie, że dziś zdobędziemy Mileniówkę. Za każdym razem, co przejeżdżaliśmy, to zwykle było zamknięte. Dziś choćby na kolanach prosił, musieli nam otworzyć.
W międzyczasie zapytałem spotkanego w środku lasu sympatycznego Pana o drogę, a Krzysiu nie mając jak zwykle nic ciekawego do powiedzenia, wyrwał nagle: o! to mój wujek! Wujek przyznał się do Krzysia, pogadali i pojechaliśmy dalej.
Na Mileniówkę. Krzyś podobno drogę zna, bo jak wujka zobaczył, to od razu mu się przypomniało.
Mileniówka. Czas na relaks. Miejsce rewelacja, można wyciszyć się niesamowicie.
Piotrek wypuść to!
Miejsce piękne, tylko jakiś skin kadr popsuł.
Taka tam samojebka z pieńka, z rechoczącą żabą co sekundę.
Jeszcze tutaj zadowoleni, bo nie wiedzą, co przed nimi. A przed nimi jeszcze Bieniec, Łaszew. Pątnów dziś tylko kawałeczkiem.
Krzysiu pierwszy, bo obiadek już stygnie, więc za chwilę się rozłączył i pojechał, robiąc tylko reszcie smaka.
Po rozłące ruszyliśmy na Kępowiznę. Verlov nadal zadowolona, nawet macha. Jeszcze chwilę i zmienię trasę, wtedy minki zrzedną.
Minęliśmy bokiem Kępowiznę, by za chwilę podjechać pod Bieniec.
Ale jak już wcześniej zaznaczyłem, zmiana trasy. Widać już u niektórych łzy.
Dodatkowo pojechaliśmy tam, gdzie jeszcze nie jechaliśmy, to się droga musiała skończyć.
Nie wszyscy z tego faktu byli zadowoleni, bo za chwilę okazało się, że trzeba wdrapać się pod górkę.
Trochę nie tu wyjechaliśmy gdzie chcieliśmy, ale też jest nieźle, bo za chwilę ostry podjazd do Łaszewa.
W Łaszewie mały postój w sklepie.
Wiedzieliście, że wina i nalewki robione są z piwa? Nawet zawierają chmiel.
Z Łaszewa na Strugi, z których liznęliśmy Pątnów. A zdjęcie tak na złość, żeby zdenerwować jednego forumowicza.
Jeszcze kawałek lasem i Kamionka.
W Kamionce na głównym skrzyżowaniu pożegnań czas z Verlov i Piniem, bo oni prosto, a ja z Piotrem Częstochowską.
Większe kółka ma, to deptałem z tyłu.
Endomondo się z.łow Bieńcu, więc ślad zapożyczony.
Wieluń.
verlov - 2014-03-30, 17:52
Ach co to był za rajd. Piękny, wiosenny, pachnący i w ogóle ach. Dla mnie pierwszy dalszy rajd w tym roku, więc wybaczcie to ślamazanie i czekanie na mnie na szczycie wzniesień . Robiłam co mogłam - parę wafelków w czekoladzie dodało mi nieco wigoru... ale też niektórym innym cyklistom, bo też zjedliście
Będzie tylko lepiej. Sezonik będzie jak talala
Ferbik - 2014-03-30, 18:38
verlov, spoko. Ja też udawałem, że jadę Zwłaszcza końcówkę Nie było źle, ale trzeba jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć, bo Bałtyk w tym roku nie wybaczy
kitor - 2014-03-30, 19:20
Ja dziś brnąłem w kierunku Wielunia, ale nie wyszło
Ferbik - 2014-04-04, 21:10
To co? W niedzielę Rezerwat Węże?
Mrówek - 2014-04-04, 23:12
Dzisiaj wybrałem się na Żabi Staw ze spookym. Drogą powrotną odwiedziliśmy jeszcze jedną piekarnię w Strugach , w której załapałem się na chleb prosto z pieca, który grzał mi plecy (przez plecak) w drodze do domu
~50 km
Ferbik - 2014-04-04, 23:33
Mrówek, bana masz. Niedziela obowiązkowo, albo wprowadzę go w życie.
Mrówek - 2014-04-04, 23:42
Niestety, ale w niedzielę nie nie będzie mnie, dlatego pojechałem dzisiaj. Przy dobrych wiatrach jest szansa, że za tydzień pojadę, ale to nic pewnego. Spokojnego turlania się na węże.
Wstawiam sobie karnego bana
Ferbik - 2014-04-05, 15:09
Jutro Kauf, 10 I kierunek Węże
Ferbik - 2014-04-06, 17:22
Chyba większość wystraszyła się trasy i niskiej temperatury z rana, bo miała być szóstka, a wyszła trójka Co prawda dzisiaj w silnym składzie, więc asfaltami nadrabialiśmy grzęźnięcie w piaskach.
Ruszyliśmy z Panem Masakrą i Panem Ryszardem na Przywóz.
Średnia całkiem całkiem, bo ponad 24km/h, ale za mostem spadła drastycznie.
Konnym szlakiem, który pokazała nam uprzednio Justynka, przeturlaliśmy się przez Madeły.
Celowo tamtą drogą, bo naprawdę jest parę ładnych, cieszących oko miejsc.
Zajechaliśmy do ośrodka ZHP, w którym zrobiliśmy sobie mały odpoczynek i parę fotek.
Następnie z ośrodka ruszyliśmy na Bobrowniki, zahaczając wcześniej o rezerwat Wronia Woda. Niestety miejsce niszczeje, do czego przyczynia się też wioskowa głupota co niektórych, bo po tabliczce informacyjnej został tylko daszek.
Chłopaki aż ruszyli w poszukiwaniu tabliczki w teren, niestety bez rezultatów. Trzeba było siodłać bryki i ruszać dalej.
Obowiązkowa jeszcze wizyta na Żabim Stawie, gdzie już powoli słychać zaloty obślizgłych płazów.
Szybki wypad do Bobrownik do spożywczaka na turystyczny obiad i wdrapywanie się na Górę Zelce. Cwaniaczki z powyższych zdjęć obciążyli mi torbę na kierownicy zakupami, co by zmniejszyć moje szanse na podjazd, ale udało się. Rysiu też podjechał, zasłużone trzecie miejsce. Szkoda tylko, że jechaliśmy w trójkę.
Na górze Zelce czekała na nas ekipa z Działoszyna w dwuosobowym składzie.
Po dłuższym odpoczynku czas było wyruszyć w drogę powrotną, w poszukiwaniu domu.
Eskortowali nas przez Gligi, Cieśle, Troniny, Starą Wieś, aż do Załęcza Wielkiego.
W Załęczu pora na rozstanie. My na kierunek Kępowizna, oni na Ośrodek ZHP.
Żegnaliśmy się trzy razy, w międzyczasie debatując o pompowaniu kół sprężonym powietrzem z naboju, przypomniał nam się Tranza z Orlich, jak łapał gumę za gumą i nabojów brakło mu już w pierwszej godzinie rajdu. Skubany chyba wyczuł na odległość i przebił Masakrze przednie koło kawałkiem drucika.
Niestety drucik był tak sprytnie osadzony w oponie, że wyciągnięcie go z opony zajęło Masakrze sporo czasu, a w międzyczasie zaczęli się zjeżdżać inni ludzie, zaciekawieni, co się stało.
Drucik wyciągnięty, gumka zmieniona, kółko napompowane, czas jechać dalej.
Zapomniałem dodać, że od czasu złapania gumy jechaliśmy cały czas pod wzmagający się z każdą chwilą wiatr. To też mogła być sprawka Tranzy. Minęliśmy Bieniec, wjechaliśmy do Pątnowa, no i załamka. Z górki trzeba pedałować, bo wieje coraz bardziej, a górka obok szkoły to już dziś prawdziwy hardkor.
Nie robiliśmy bezsensownych przystanków, ktoś już jak widać zrobił je za nas.
No dobra, był jeden taki przystanek, gdzie chłopaki poszli na grzyby.
Niestety jeszcze nie czas na wysyp grzybów, za to jak widać każdy czas jest dobry, żeby wysyp śmieci uskuteczniać.
W końcu zabudowania, wiatr zelżał, nawet polubiłem tę ścieżkę dzisiaj.
Ferbik - 2014-04-12, 16:54
Jutro Kaufland, 10:00!
Ferbik - 2014-04-13, 15:21
Dzisiaj postanowiłem, że pojedziemy pod wiatr, co by się potem dobrze wracało.
Wg naszych lokalnych forumowych synoptyków: Kozy i Mrówka, padać miało odpowiednio od 11 i od 12. Jak wiadomo synoptyk to kłamca, więc żadnemu się nie sprawdziło.
Wiało od Turowa, więc ruszyliśmy w tamtą stronę.
Wiało tak mocno, że Jaro przybrał indycze kolory, bo musiał założyć kurtałkę.
Minęliśmy Chotów, Wicherniki i inne takie różne wiatrowe miejscowości, po czym dojechaliśmy do Skomlina. Pamięć po lokalnej Pszczółce została, ale zjadł ją Lewiatan, jak większość Pszczółek. Małe zaopatrzenie na - jak się później okaże - rowerowe kino objazdowe na świeżym powietrzu.
W drodze ze Skomlina na Parcice gdzieś dalej w polach czaiły się dwa dziwne kształty. Jarek swoją posturą próbował straszyć z ulicy, bo rozpoznał w nich dziki, potem dziki okazały się mieć tylko dwie szkity, była wersja, że to bociany, ale jeden był za brudny na białego, a za czysty na czarnego. Koza strzelił, że to czaple, więc taka wersja została zaaprobowana. Oprócz tego skrzypiał mi łańcuch, więc Mrówek chciał pospieszyć z afrykańską maścią z niewiadomo czego, ale nie skorzystałem. Zdjęcia dziwnych stworzeń nie będzie, bo były za daleko. Ale w sumie... te co były bliżej, uwieczniłem.
Na pograniczu lasu wypatrzyliśmy strzelnicę, w której zrobiliśmy sobie mały postój.
W trakcie postoju urządziliśmy sobie przejazdowe kino rowerowe, w którym operator Koza puszczał Węgierskie Gwiezdne Wojny.
W międzyczasie kiedy wszyscy byli zajęci projekcją filmu, ktoś niespodziewanie wrzucił Mrówkowi kask na drzewo. Dobrze, że Mrówek wyciągnął świetlny miecz znaleziony na tę okoliczność, którym ściągnął swój hełm.
Czas ruszyć dalej. I tu nagle niespodziewany zwrot akcji, bo Krzyś oznajmił, że jedzie na obiad. Zdrajca. Ale w sumie mu się nie dziwię, że dopiero tutaj o tym powiedział, bo wychodzi na to, że boi się mnie bardziej niż własnej żony.
Krzyś w jedną, my w drugą, czyli dalej w stronę Parcic, by za chwilę nie wierzyć własnym oczom. LEGALNE SKŁADOWISKO AZBESTU przy ulicy, w wyrobisku na skraju lasu. Niezabezpieczone, wrzucone do dołu hałdy azbestu, do których każdy ma dostęp. No ale przecież jest tabliczka ostrzegawcza i taśma.
Jaro tak się zdenerwował, że rysa na szkle Urszuli to przy tym faktycznie rysa.
Kiedy już nerwy puściły, sielankowo popedałowaliśmy przez Parcice i Janowiec w stronę Brzozy.
Koza źle poprowadził, bo zamiast na Kopydłów skręciliśmy w stronę Białej. Czas na solidne karczycho przy Pysznej, żeby zmienić trajektorię jazdy.
Torami klepaliśmy się w stronę Wielunia. Za chwilę Mrówek zasugerował, żeby przejechać przez tory, więc go posłuchałem.
Następnym razem żadnych zwierząt słuchał się nie będę, bo ani Koza, ani Mrówek nie byli dobrymi autosugestorami. Na szczęście Indyk nic nie sugerował, tylko przeklinał, żeby wrócić na drugą stronę torów. Jak już się wspiął ze swoją haką, powiedziałem, żeby wracał, bo jedziemy dalej. Znowu przeklinał.
Mrówki, Kozy i Inyki. Dopiero teraz do mnie dotarło, że czuję się jak Gucwiński, tylko że z aparatem.
Mimo wszystko jakoś ten Kopydłów zdobyliśmy.
Z Kopydłowa ruszyliśmy w stronę - jak się później okazało - Kurowa, dość świeżą i dobrze utwardzoną nawierzchnią. Na pewno tę drogę będziemy częściej wykorzystywać.
Minęliśmy Kurów i na początku Dąbrowy skręciliśmy w stronę lasku wieluńskiego.
To był pierwszy w tym roku wypad Jarka, także wjeżdżając w teren wiedział, że próbuję się zemścić za jego braki w poprzednich rajdach. Ale za to będzie mu się dobrze spać dzisiaj na brzuchu.
Botan wygląda z każdym dniem coraz piękniej, a jak zakwitną kwiaty, to będzie po prostu poezja dla oka. Zostały niedawno zamontowane praktyczne i dobrze komponujące się z otoczeniem kosze, ale mimo wszystko znajdzie się jakiś kmiot, co mu za daleko ze ścieżki, żeby wyrzucić papierek.
Na głównej alejce lasku zostało zamontowane oświetlenie ledowe, które zrobiło na nas pozytywne wrażenie. Z niecierpliwością wyczekujemy na skończenie tam ścieżki rekreacyjno-edukacyjnej.
Z lasku przez centrum i do domu.
mariusz_26 - 2014-04-13, 19:10
Świetny wypad też miałem ochote z wami dziś popedałować, ale wróg KAC nie pozwolił
Jaro - 2014-04-14, 12:47
Jako że był to pierwszy mój rajd w tym roku, to tyłek mnie jeszcze teraz boli - 50km.
Pozdrowienia dla nieobecnych.
Mrówek - 2014-04-24, 12:25 Temat postu: Inauguracja sezonu rowerowego Towarzystwo Przyjaciół Wielunia zaprosiło Forumowy Klub Rowerowy Wielun.biz do wzięcia udziału w spotkaniu inauguracyjnym wieluńskich rowerzystów, które odbędzie się 1 maja. Osoby, które chcą dołączyć do naszej grupy również zapraszamy.
Mile widziane koszulki forumowe!
Więcej informacji na zaproszeniu
___
2 maja widzimy się na Święcie Flagi na Placu Legionów - również na rowerach
Ferbik - 2014-04-26, 19:48
Jutro Kaufland, 10
Ferbik - 2014-04-27, 14:41
Dziś skromnie. Postanowiliśmy zrobić pętlę wokół Wielunia.
Zastanawiam się, gdzie ci wszyscy forumowicze, którzy jeździli z nami dotychczas
Dziś tylko mapka i parę zagadkowych zdjęć z trasy, do odgadnięcia, w których miejscach były robione.
Foto 1. Dojechaliśmy do tej drogi asfaltowej i w szoku byliśmy, że jeździ się wokoło a pierwszy raz trafiliśmy tutaj.
Foto 2. Zrobione w drugą stronę, żeby ułatwić zagadkę.
Foto 3.
Foto 4. Od poprzedniej fotki zdjęcie zrobione jakieś 500 metrów dalej.
Foto 5. Tu od razu napiszę, że tędy jechaliśmy pierwszy raz, a niektórzy nawet prowadzili. To nie jest typowa droga leśna.
Foto 6. To jest za łatwe.
Foto 7. Piękna długa prosta, jak nie wieje. Też łatwe.
Foto 8. Samojebka z rąsi, w tle Rysiek, miszcz drugiego planu.
Foto 9. A to gdzie?
Foto 10. Łatwe.
Foto 11. I ostatnie, specjalnie z pewnym akcentem w tle.
Dla pierwszej osoby, która odgadnie większość, w nagrodę mapka naszego regionu, przydatna podczas rowerowych podróży.
A już 1 maja spotykamy się o 10 pod Starostwem na rozpoczęcie sezonu rowerowego. Zapraszam wszystkich, którzy kochają rower.
2 maja spotykamy się z kolei na święcie flagi, by zebrane flagi porozwozić po okolicznych miejscowościach.
ourson - 2014-04-27, 16:43
Ferbik napisał/a: | Zastanawiam się, gdzie ci wszyscy forumowicze, którzy jeździli z nami dotychczas |
ja na przykład wstałem 9:40 i już, już, już miałem pisać sms żebyście zaczekali chwilę... ale okazało się że nie mam butów żadnych na rower... zostały w Olsztynie
Mrówek - 2014-04-30, 22:27
1 maja spotykamy się pod starostwem o 9:40. Mile widziane bluzy forumowe
kitor - 2014-05-01, 14:02
Mamy rozmach. Wyjechało 29 osób z forum
Mrówek - 2014-05-01, 14:14
Ojj było na na wypasie dzisiaj Relacja będzie później
Silvo - 2014-05-01, 14:23
Czekam na relację W końcu był to mój "pierwszy raz" z Wami Mam nadzieję, że od teraz to już będę częściej!
Silvo - 2014-05-01, 14:24
Na pewno założę bluzę jak ją będę miał proszę o info jak będą nowe zamówienia.
verlov - 2014-05-01, 14:59
Oficjalne otwarcie sezonu rowerowego 2014
Silvo - 2014-05-01, 18:19
Na pierwszym zdjęciu widzę kręgle, a co się później z nimi stało? Skończyli grać?
Jaro - 2014-05-01, 19:09
Silvo, ile można grać w kręgle...
Ferbik - 2014-05-01, 21:58
Udało się! Dzisiejsza inauguracja przerosła moje najśmielsze oczekiwania.
Na początku chciałbym podziękować serdecznie zaprzyjaźnionej grupie rowerzystów "Relaks" za kolejne zaproszenie na wspólne rozpoczęcie sezonu. Terenów jest do jeżdżenia wokół Wielunia mnóstwo, ale jak widać po poniższym - ciągnie swój do swego.
Dzięki również Burmistrzowi, bo zaszczycił dziś nas - mimo napiętego grafiku.
Dziękuję w szczególności naszym adeptom, którzy doświadczyli pierwszego razu w naszym gronie. W kupie siła!
Dziś miał być pełen lajcik, jednak druga część trasy była bardziej wymagająca niż pierwsza.
Zaczynamy! Zbiórka oczywiście od 9:40, ale zjeżdżaliśmy się 20 minut. Zebraliśmy się, jak i Relaksy.
Po przemówieniach Pani Iwony Podeszwy, Panów Franciszka Porażki, Janusza Antczaka i Andrzeja Stępnia trzeba było wydać rozkazy.
A w międzyczasie przekrojowość grup pokazuje, że przynajmniej 3 pokolenia, jak nie 4 biorą udział w tych świetnych inauguracjach.
Najmłodsza część naszej grupy (ta z przodu), już nie mogła doczekać się startu.
Obowiązkowo - jak przy kolejnej inauguracji grzanie opon wokół ronda.
Potem była chwila dla fotoreporterów, ale akurat z tego strumienia zdjęć nie trafiło się wspólne, pamiątkowe z grupą Relaks. Na szczęście nadrobiliśmy na trasie.
Ruszyliśmy pełną parą.
Minęliśmy budynek radia, a za chwilę sądu.
Potem już jak po stolnicy prawie wyremontowaną POW w stronę Widoradza.
Widoradz, Olewin a z Olewina na Wierzchlas, koło wiatraka.
Wiatrak stał niewzruszony.
W Wierzchlesie zrobiliśmy postój przy sklepie, żeby zaopatrzyć się - kto jeszcze tego wcześniej nie zrobił - na kluczowy punkt trasy: ognisko. Latorośle wylegiwały się na schodach.
Ruszyliśmy dalej, na Piechów. W międzyczasie na nasz ogon wyskoczył pies. Próbował użreć mojego szwagra w łydkę, lecz ten się nie dał, więc pies pobiegł dalej, do następnego z przodu. Dopadł w końcu Jara, ale Jaro tak psa w****zdenerwował, że pies zdurniał coś tam przeklął i zawrócił. Przód w ogóle niewzruszony sytuacją jechał dalej.
Piechów. Jednokierunkowa, więc można we trzech obok siebie.
Burmistrz podziękował za wspólną jazdę i my również, ale następnym razem nie odpuścimy i przeciągniemy po całej trasie. Dziś dostał dydspensę ze względu na nordic walking w Gaszynie.
Za parę chwil dotarliśmy na nasze ulubione miejsce na ognisko.
Czerwono mi.
Kiełby w ruch, chlebek w ruch. Śmichy chichy, ale Zuzia Zosia cięższa od Mrówka, mimo 26 lat i metra różnicy. Wstydź się Mrówku.
Niektórzy oprócz jazdy rowerem w międzyczasie uprawiali jogging. Bez kasku, bo niskiego lotu biegi.
Po dobrej wyżerce czas na pozamiatanie tej części imprezy. Na Dawidzie mietła poległa.
I ruszylim. W poszukiwaniu Kraszkowic.
Dobrze, że małolaty jechały, to można było sobie siły zregenerować, podpierając się.
Kraszkowice. Gdzie jesteście?
No właśnie. Jest skrzyżowanie, dawno tędy nie jechaliśmy i dylemat.
Internety się ze***psuły w telefonach ale można zaufać innym.
Jeszcze chwila, bo można zaufać innym, ale może jednak internet zadziała. Nie zadziałał.
Dojechaliśmy (dzięki Daniel) szybko i sprawnie do Kraszkowic, dalej pozwoliłem prowadzić Danielowi.
Jest fajnie, bo nowe miejsca.
I przestało być fajnie. Piaski. Dzieciaki ledwo zipią. Dobrze, że Daniel z przodu a oni siły nie mają na rzucanie kamieniami, a przeklinać im nie wolno.
Końcówka maratonu, bo przód już ze dwa dni z przodu.
Jest i przód. To już chyba piątek prawie.
Po piaskach czas na las. Uspokojone tętna i nerwy. Dzieci nadal złorzeczą Danielowi: "to ten pan w białych okularach wymyślił tę trasę?"
Upragniony asfalt i Przycłapy. I co? Ten rejon jest za mały dla nas dwóch! Relaksy!
Rewelacyjne spotkanie. Mimo, że obraliśmy dwie zupełnie inne trasy, to spotkaliśmy się prawie na finiszu.
Pamiątkowa fota, a ja pokazuję, co Relaksy mają na swoich kamizelkach na plecach.
Pożegnaliśmy się mimo, że lubię sobie pogawędzić i myślę, że niedługo zorganizujemy jakiś fajny wspólny wypad z Relaksami.
Dojechaliśmy do Wielunia, gdzie standardowym punktem rozstań jest przystanek na sadach. Wymiana uścisków, buziek, żółwików i innych głupich pożegnań, by każdy rozjechał się w swoją stronę.
Tak się porozjeżdżali, że dalej stanowili mocną grupę.
Jutro Święto Flagi. Zapraszam cyklistów na jego uczczenie.
Mrówek - 2014-05-01, 22:42
Ferbik napisał/a: | Burmistrz podziękował za wspólną jazdę i my również, ale następnym razem nie odpuścimy i przeciągniemy po całej trasie. Dziś dostał dydspensę ze względu na nordic walking w Gaszynie. |
W przyszłym roku trzeba namówić Starostę do jazdy z nami:)
Ten rajd na pewno należy zaliczyć do udanych. Było piknikowo, rodzinnie, słonecznie.... Oby częściej taki większy skład
SMonika - 2014-05-02, 06:32 Temat postu: Inauguracja sezonu rowerowego. Wielkie dzięki za wspólną wycieczkę. Było nam bardzo miło rozpocząć sezon w tak zacnym gronie. Już dzisiaj piszemy się na kolejną wyprawę. Daniel może być przewodnikiem, bo kto lepiej zna teren od niego Pozdrawiam wszystkich uczestników!
Marta - 2014-05-02, 08:34
Ferbik napisał/a: | Zastanawiam się, gdzie ci wszyscy forumowicze, którzy jeździli z nami dotychczas |
Patrz dalej, bo odpowiedziałeś sobie sam:
Ferbik napisał/a: | Dziś skromnie. Dystans: 59.59 km |
Faktycznie skromnie...
Ferbik - 2014-05-02, 13:04
Marta, liczby Cię straszą? Ja myślałem, że liczy się fun z jazdy, a nie jazda do Przycłap i z powrotem, bo to bez sensu... Dzieci wczoraj zrobiły z nami 35km na pierwszy raz w tym roku. Ale jak się nie chce jeździć, to wymówka, że 60km jest dużo - jest idealna
kitor - 2014-05-02, 13:35
A dziś byłem kontuzjowany, więc w zamian kilka zdjęć z uroczystości Dnia Flagi na placu Legionów LINK
Znając Ferbika, relacja pojawi się gdzieś wkrótce.
Ferb, po pierwszym wyjeździe w sezonie który miał 50km też miałem dosyć*. Trzeba sobie z 2-3 wyjazdy po 30-40km zrobić wcześniej na rozgrzewkę, jeśli się jeździ stricte żeby się przewietrzyć
* a od połowy sierpnia do początku marca (prawie 8 miesiecy) przejechałem w sumie 20km ze względu na operację, więc można mnie spokojnie przyrównać do osób które nie jeździły w ogóle.
Ferbik - 2014-05-02, 13:46
Dziś nasza grupa uczestniczyła w Święcie Flagi.
Z władzami Miasta i Powiatu spotkaliśmy się na Placu Legionów. Była nasza grupa oraz grupa Relaks.
Dzisiejsza pogoda była tak nienapawająca entuzjazmem, że tylko najbardziej zagorzali dotarli.
Po wystąpieniach wręczone nam zostały flagi, z którymi ruszyliśmy na cmentarz oddać hołd powstańcom.
Złożyliśmy kwiaty i flagi.
Rozdzieliliśmy się z grupą Relaks, która pojechała w jedną stronę, a my w drugą, szerzyć to dzisiejsze święto. Wyjeżdżaliśmy z Wielunia, to musiało się jak na złość rozpadać. Na szczęście na prognozie było pokazane, że 10 minut i po temacie, więc faktycznie już w Przycłapach przestało padać.
Nasze flagi postanowiliśmy zostawić w Łaszewie i Przywozie.
Jaro postanowił swoją flagę zostawić w Łaszewie. W taki ziąb praktycznie nikogo na podwórku nie było, ale Jaro wypatrzył.
Wręczamy.
Czas na dalszą jazdę, na Przywóz. W międzyczasie natknęliśmy się na miejscówkę bobrów, które narobiły ładnych szkód.
Czas podejść bliżej.
Koledzy, którzy zostali na górze musieli swoje cenne rady nam przekazać, żebyśmy czasem nie zrobili sobie krzywdy, chodząc po podmokłej łące.
Czas na drugą flagę. W zaprzyjaźnionym barze w Przywozie flaga znalazła swojego właściciela i za chwilę już wisiała pod dachem.
Parę ładnych lat do tego baru zaglądamy, a tu bez naszego brandingu. Czas nadrobić zaległości.
W drodze powrotnej Mrówek pod pretekstem sfotografowania mnie, zrobił zdjęcie swojemu familokowi.
Minęliśmy Przycłapy i dalej na Wieluń.
I jeszcze bardzo fajnie przygotowany materiał przez TVK:
Dzięki za dziś.
Mrówek - 2014-05-02, 19:33
Pogoda dosyć wredna, ale nie daliśmy się i na koniec jechało się już całkiem przyjemnie
Ferbik napisał/a: | W drodze powrotnej Mrówek pod pretekstem sfotografowania mnie, zrobił zdjęcie swojemu familokowi.
|
Taaa, a na rajdzie "chcę zdjęcie z Mrówkiem, Mrówkiem..." to ma z mrowiskiem
Ferbik - 2014-05-03, 15:51
Jutro 10, Kaufland
Silvo - 2014-05-03, 21:40
Jechałbym z Wami, gdybym nie szedł do pracy Ale po inauguracyjnym wyjeździe na pewno się z Wami jeszcze wybiorę!
Mrówek - 2014-05-04, 14:10
Dzisiaj był bardzo ciekawy rajdzik. Było miło i wesoło. Dzięki tym co byli
Ferbik - 2014-05-04, 17:00
Dziś z racji ogromnej frekwencji połączyliśmy siły z Relaksami i wspólnie z nimi przejechaliśmy, jak poniżej.
Spod Starostwa ruszyliśmy w stronę 18 Stycznia.
Dalej na Rudę.
Z Rudy w stronę Wierzchlasa.
W międzyczasie robiłem za nadzór ruchu.
Cały czas dopisywała piękna pogoda, mimo, że na termometrze przed 10 było zaledwie 7 stopni. Wierzchlas.
Z Wierzchlasa dotarliśmy do Krzeczowa, gdzie próbowaliśmy zrobić sobie postój pod parasolkami. Ranczo nad Wartą zamknięte, nie chcieli nas chyba.
W Ritmo też na cztery spusty, a niby czynne w niedziele od 9.
Jedyne miejsce, które ani nas, ani Relaksów nie zawiodło nigdy, to bar w Przywozie, więc kierunek został obrany. W międzyczasie zjechaliśmy sobie nad rzekę, na mały spacer.
Bardzo ciekawym i relaksującym punktem wycieczki były ćwiczenia, coś w stylu jogi. Po 5 minutach byłem wykończony, ale ponaciągany w każdym miejscu.
Po spacerku i ćwiczeniach czas ruszyć dalej.
Przez Toporów, na Przywóz.
Bar w Przywozie. Najlepsza miejscówka w okolicy.
Po przystanku czas na dalszą drogę. Z Przywozu na Łaszew. Zwiedzanie kurhanów książęcych i mała lekcja historii.
Po edukacji dojechaliśmy do Łaszewa. Flaga, którą zostawiliśmy w domu 2 maja w Łaszewie została przymocowana szczerymi chęciami i nutą patriotyzmu, mimo, że nie było profesjonalnego uchwytu. Dziękujemy.
Łaszewska górka jest małym wyzwaniem, bo jeszcze pod wiatr, ale w zwartej grupie została szybko pokonana.
Pozwoliłem sobie poprowadzić grupę przez Jajczaki i pokazać piękną kapliczkę wkomponowaną w tuje, bo zdecydowana większość rowerzystów nie była tu jeszcze nigdy.
Ścianą lasu wyjechaliśmy na Przycłapach, gdzie zrobiliśmy ostatni postój.
Czas na ostatni OS.
Jeszcze Ruda i koniec.
Dziękujemy za przygarnięcie, było miło, wesoło i sympatycznie.
Mrówek - 2014-05-04, 20:47
Cytat: | W międzyczasie robiłem za nadzór ruchu. |
Ferbik zatrzymywał też pociąg na przejeździe
Co do kurhanów w Przywozie to warto poznać niesamowicie ciekawą anegdotę związaną z tym miejscem, która wyróżnia to miejsce od innych tego typu w okolicy
Ferbik - 2014-05-11, 07:34
Dzisiaj jak zwykle o 10 spod Kaufa
Ferbik - 2014-05-11, 19:25
Dzisiaj mieliśmy być w sporej grupie, a wyszło jak zwykle
Bałtyk nam się oddala w realizacji, bo nie będzie komu jechać coś czuję
Pod Kauflandem dostałem chyba z 5 smsów, że z różnych przyczyn niektórzy nie dotrą. Potem jeszcze po trasie ze dwa. Dodatkową motywacją był Alef, który przyjechał pod Kaufland złorzeczyć i psioczyć, że będzie lało przez całą wyprawę. Ruszyliśmy na Staw Przemysłową. Leje.
Wydrzyn. Leje nadal, dodatkowo Masakra złapał gumę w deszczu.
Leniszkowy cudny las. Cały czas w deszczu.
Droga i widoki cudowne, gdyby nie ten deszcz.
Zbiornik ppoż w lesie i standardowy przystanek.
Oleśnica już zarosła brzegami i zrobiło się bajecznie.
Mostek na Oleśnicy, gdzie zawsze zatrzymujemy się, żeby nacieszyć się jej widokiem.
Z Kłoniczek ruszyliśmy S8 w stronę Walichnów. Niby ekspresówka, a ruchu zero.
Wiało okrutnie, bo komuś zapowiedzi deszczu nie wyszły, to wymodlił wiatr prosto w twarz.
Chwila przerwy, bo dęło tak okrutnie, że się nie dało jechać.
Siódmym zjazdem na Ryś zjechaliśmy na Ryś.
Ryś i pamiątkowa focia z Rysiem. Rysiu, jak ja Cię lubię chłopie!
A w centrum zamiast Rysia krowa pilnuje auta.
S8 dołem, my górą.
Wyjechaliśmy na Chatę Walichnowską. Często się wybierałem, ale nigdy nie dotarłem.
Skoro już jesteśmy, czas zapełnić pusty brzuszek. Jaro, fotka specjalnie dla Ciebie, żałuj.
Skórkę przywiozłem sobie do domu. Umiliła jazdę do samego Wielunia.
Boczkiem z Chaty przecięliśmy starą ósemkę, na której ruchu zero, bo S8 zabrała wszystko.
Gdzieś na skraju Walichnów na tle futurystycznej chatki.
Z Walichnów na Kąty Walichnowskie. Cały czas Alef... wiatr wiał nam w oczy i inne części ciała.
Monika od Walichnów prowadziła, to jej znane tereny. Wyjechaliśmy na stacji w Czastarach.
Daniel poszedł zagadywać dróżniczkę, ale nie była za miła i uprzejma - bo kto by był, siedząc w niedzielę w robocie bez facebooka.
Potwierdziło się, że Rudym nie warto ufać.
Ze stacji wąską ścieżką przez las Monika dalej ciągnęła nas w nieznane.
Wyjechaliśmy z lasu, ale zrobiła się monotonia (czyt. wiatr), więc postanowiliśmy jeszcze odbić i kawałek nim pojechać.
Z Czastar ruszyliśmy na Kniatowy, gdzie na przystanku zrobiliśmy sobie mały odpoczynek. Każdy z nas wyciągnął z sakwy po fotelu, żeby było wygodnie siedzieć.
Skrótem wyjechaliśmy w Krzyżu, potem dalej na Młynisko, Pioski i Turów, gdzie zrobiliśmy ostatni przystanek.
Dalej już tylko Wieluń i do następnej niedzieli. Dzięki za dziś.
Jaro - 2014-05-11, 21:57
Ferbik napisał/a: | Jaro, fotka specjalnie dla Ciebie, żałuj. |
No żałuję, żałuję! Odrobię.
Mrówek - 2014-05-11, 22:28
Widzę, że jak zwykle świetny rajdzik oczywiście beze mnie, ale niestety tym razem nie mogłem. Co do pogody. Nie sugerujcie się w ciemno, że będzie ulewa, śniegi, deszcze i inne kataklizmy. Jeżeli Ferbik mówi, że jedziemy, to wie co robi i rzadko kiedy wyrywa nas w "oko cyklonu". Jak jechaliśmy do Kępna pociągiem to też porezygnowaliście, a okazało się, że jak wsiedliśmy do pociągu to pogoda była lepsza niż wymarzona.
Ferbik - 2014-05-17, 14:20
Jutro padać nie będzie, więc jakby ktoś miał ochotę, to standardowo: Kaufland, 10:00. Pochmurnie, 15 stopni, ale padać nie będzie.
Ferbik - 2014-05-18, 16:13
Skłamałem. Było dużo ładniej, niż obiecywałem. 19 stopni i przeważnie słonecznie.
Dzisiaj trasa zupełnie na nos i szukanie czegoś nowego.
Po krótkiej naradzie pod Kaufem ustaliliśmy, że ruszamy w tereny Ożarowa.
Tak więc na Krzyworzekę.
Skoro jest górka na Ożarów, to musi też wiać. Niektórzy zostali z tyłu, żeby nie było widać, jak wprowadzają rowery.
W Ożarowie pomysłów było tak dużo, gdzie jechać, że wygrały pola po parudniowych ulewach.
Polami udaliśmy się do Komornik, gdzie zrobiliśmy sobie postój i pogawędkę z miejscowymi. Rajstopy zwinięte w kulkę przebiły wszystko.
Z Komornik na Jasną Górę.
Z Jasnej Góry polami przedostaliśmy się do Bojanowa.
Nagle w środku miejscowości dostrzegliśmy osła. Oprócz osła były jeszcze dwie kozy. W sumie to była pani osiołkowa. My mamy za to w naszej grupie kozę, co jeździ rowerem, jara fajki i gada.
Całkiem przyjemne gospodarstwo agroturystyczne. Gdyby nie elektryczny pastuch, to było paru chętnych do pojeżdżenia na oślicy.
Z Bojanowa - żeby nie było za łatwo, znów teren w stronę lasu.
Skończyła się droga, więc trzeba było się zastanowić, co dalej.
W międzyczasie można było skorzystać z ekologicznych usług fryzjerskich.
Po goleniu trzeba było się cofnąć kawałeczek do drogi w bok i za chwilę czekała na nas następna niespodzianka. Matka z synem.
Nie wiem, kto miał bardziej w getrach: my, czy byk. Wagowo na pewno my. Ale udało się boczkiem boczkiem i każdy mógł już wytrząsnąć nogawki.
Dojechaliśmy do Skomlina. Tutaj na rowerze jeździ się inaczej, niż wszędzie. Też próbowałem, ale brzuchem zakleszczyłem się na ramie.
Ze Skomlina na przystanek w strzelnicy.
I jest szczelnica. Tu też było śmiesznie. Cały czas się śmiali ze mnie.
Po postoju wybraliśmy kierunek Wieluń, ale nie asfaltem na Parcice, tylko terenem - lasem.
Dojechaliśmy do jakiejś szutrówki i trzeba było się zastanowić, którędy dalej. Jak ja nie lubię skrzyżowań i podejmowania decyzji. Potem zawsze na mnie.
Podziwiamy w międzyczasie oznakowanie jakiegoś skomlińskiego szlaku rowerowego.
Znowu skrzyżowanie, ale tu decyzja prostsza. Jedziemy tam, gdzie większe błoto. Cały czas wiatr we włosach, mnie to już od paru kilometrów nie dotyczy.
Wyjechaliśmy gdzieś w Słupsku, ale nie na Chotów, tylko na Piaski, żeby sobie za bardzo drogi nie skracać.
Dalej już na Turów, a z Turowa do naszego wieluńskiego lasku.
Niektórzy chcieli jeszcze polansować się na botanie, więc wjazd obowiązkowy.
I jeszcze jeden i jeszcze raz...
Po dzisiejszym rajdzie trzeba było koniecznie zmyć kilogramy błota z naszych rowerów.
Dziękuję wszystkim za udział i zapraszam za tydzień na rajd na ŁOSia w imieniu alefa, na połączeniu trzech województw: łódzkiego, opolskiego i śląskiego. Ma być darmowy bigos i okowita.
Silvo - 2014-05-18, 21:18
A ja za tydzień nie mogę przez wybory a ciekawi mnie ten ŁOS
Mrówek - 2014-05-18, 23:01
Świetna traska
ŁOŚ - Łódzkie, Opolski, Śląskie. To coroczne spotkania krótkofalowców na styku województw
Mrówek - 2014-05-19, 21:01
Informacja poniżej jest częściowo nie aktualna. Chętnych proszę o kontakt. To będzie krótki wypad na rowerze.
We wtorek mini rajd forumowy. Start o godz. 16.40 przy Mlekoluxie na Starych Sadach. Kierunek rzeka. Kto może niech wpadnie. Na uczestników będzie czekała pewna niespodzianka o której nie chciałbym pisać oficjalnie. Mogę napisać na PW Osoby, które planują się wybrać - dajcie znać mnie albo Ferbikowi. Mile widziane koszulki forumowe.
Silvo - 2014-05-20, 19:30
Wczoraj tak późno już nie zaglądałem na forum i nawet gdybym chciał jechać to nie wiedziałbym o rajdziku Ale i tak mam zakwasy po wczorajszym meczu. Muszę wykurować się do weekendu
Mrówek - 2014-05-21, 16:47
[miejsce na mapę]
Tak jak wspominałem, wczoraj odbył się rajd z "bonusem". Spotkaliśmy się pod Mlekożabką na sadach, skąd szóstką jechaliśmy w stronę rzeki. Masakra jak zwykle wyprzedzał czas i musiał czekać na nas po trasie, aż sobie spokojnie dojechaliśmy.
Naszym celem miał być bar w Przywozie, ale ze względu na to, że mieliśmy jeszcze sporo czasu, w Mierzycach skręciliśmy na Toporów i w prawo na Przywóz. Tam w strefie w której występowanie zasięgu w telefonie jest głównie na oponie, oczekiwaliśmy na pozostałą część naszej wyprawy - na bonus. Po kilku telefonach, zjedzonych batonach i wypiciu tego co kto tam miał, przejechaliśmy na most.
W Ogroblu spotkaliśmy się z ekipą TVP, która chciała nagrać materiał w którym się znaleźliśmy
Na miejsce akcji dotarliśmy nie tylko my. Również mieszkańcy, którzy byli zaskoczeni, że TVP jedzie do Ogrobla, a jak wiadomo tam droga się kończy w lesie. Pan z koniem również został uwieczniony w materiale TVP. Kamerzysta ścigał się z koniem. Był remis.
Jeszcze tylko małe wskazówki, jak dojechać do... i możemy jechać dalej.
Ponieważ pogoda była zbyt piękna, żeby po prostu jechać do domu przez Mierzyce, wybraliśmy się przez Łaszew. Minęliśmy też stanowisko bobra
Dzięki za przybycie. Do zobaczenia w czerwcu w TVP
Ferbik - 2014-05-21, 16:54
Mrówek, dzięki za relację Chleb mi odbierasz
A odnośnie ŁOSia: jedziemy w sobotę! Bo w niedzielę to już nic nie będzie - słowa alefa
SMonika - 2014-05-22, 12:08
Chyba ominie nas ten wyjazd
verlov - 2014-05-23, 08:59 Temat postu: Sobota Jutro w sobotę o której zbiórka? 10 00 spod Kauflandu?
Ferbik - 2014-05-23, 16:50
Łoś jednak jutro odwołany, w niedzielę planujemy pociąg.
kitor - 2014-05-24, 10:05
Tym razem ja zapowiem:
Jutro Kępno!
Zbiórka na PKP około 8:20, 8:36 wsiadamy w pociąg, 9:18 wysiadka na miejscu.
verlov - 2014-05-24, 13:10 Temat postu: Bardzo chętni na wyjazd. Czy pokrowce na koła do wagonu PKP są jakieś specjalne wymagane, czy takie zwykłe mogą być?
Z której stacji PKP startujemy na Warszawskiej czy na Dąbrowie?
kitor - 2014-05-24, 17:34
Tak jak jechaliśmy dwukrotnie, normalnie pakowaliśmy się z rowerami bez żadnych udziwnień.
PKP na Warszawskiej.
Ferbik - 2014-05-24, 23:56
Potwierdzam, mimo, że na rozkładzie ten pociąg nie jedzie ze składem na rowery, ale info mam od naszego zaprzyjaźnionego kierownika pociągu, że pakujemy się na ostatni skład i temat załatwiony Pogoda też, tylko weźcie kasę na przejazd i wio!
Ferbik - 2014-05-25, 17:36
Udało się.
Zgodnie z zapowiedzią padać nie miało, więc nie padało. Na stacji spotkaliśmy się przed odjazdem pociągu. Tu jeszcze bez spóźnialskich: Pinia i Agi. Nie wiem czemu, ale zaplanowali dzisiaj całą trasę na samym końcu.
Punktualnie dwie minuty po czasie nadjechał pociąg i jak było ustalone, wsiedliśmy na koniec składu. Niektórzy nie pamiętają swojej ostatniej jazdy pociągiem, więc po minach widać, że jacyś tacy nieufni.
Kiedy już kupiliśmy bilety u przesympatycznej pani kierownik pociągu, było już spokojniej, niektórzy przestali ukrywać się w ubikacji i dołączyli do naszego przedziału.
Dojechaliśmy do stacji końcowej, czyli Kępna, wsiedliśmy na haki i jedziemy. Z daleka dwóch Sokistów krzyczało, że nie można jeździć po peronie rowerem. A mogli przecież zabić!
Przebiliśmy się przez obumarłą ósemkę i wróciliśmy do Kępna, żeby dalej podeptać ścieżką rowerową, gdzieś na Wieruszów.
Ścieżka się skończyła, zaczęły się schody. Albo piaski, jak kto woli. Woleliśmy wszyscy, oprócz Agi i Pinia. To jak jazda plażą, takie wprowadzenie w rajd bałtycki.
Przejechaliśmy piaski. No może nie wszyscy, bo Aga z Piniem postanowili je pozamiatać.
Okazało się w międzyczasie, że trochę zboczyliśmy z poprzedniej trasy i przez to te piaski. Ale wróciliśmy zaraz na znajomą już trasę i można było jechać dalej. W pewnym momencie Masakra jako przewodniczący dzisiejszego rajdu dał komendę, żebyśmy wszyscy ściszyli głośność, bo miło było posłuchać, jak pszczoły zbierają nektar z lipy.
Całkiem przyjemnym zagajniczkiem przesunęliśmy się w stronę słońca. Przejechaliśmy jak widać przez piękny tunel, który przyroda uczyniła z bliżej niezidentyfikowanych gatunków drzew. Robi wrażenie.
Po pokonaniu od stacji około 15 km czas na przerwę i zakupy. Gdzieś na 51.284, 18.127, czyli Kuźnica Skakawska.
Z Kuźnicy już tylko przebić się rondem przez martwą ósemkę, żeby wjechać w Wieruszów. Jest samolot, to na pamiątkę... pstryk.
Pożegnaliśmy Wieruszów i udaliśmy się w kierunku na Galewice.
Zapamiętaną ostatnio drogą jechaliśmy, żeby przeciąć za chwilę S8. Jak jechaliśmy w tamtym roku, to jeszcze nie była oddana do jazdy, no ale się trochę pozmieniało. Przywitała nas na końcu drogi siatka antyzwierzęca, ale człowiek też nie przejdzie.
Niektórzy pozawracali do pierwszej krzyżówki i dojechali do wiaduktu asfaltem, ale najprawdziwsze hardcory jechały lasem i ćwiczyły wszystkie partie mięśni. Muszę napisać do twórców endomondo, żeby dodali kategorię sportu: wnoszenie roweru po schodach na wiadukt.
Po chwili pokonaliśmy przeszkodę i mogliśmy kontynuować jazdę. Tu trochę zmieniliśmy trasę i pojechaliśmy inaczej niż ostatnio. Bliżej S8. Ominęła nas co prawda straż pożarna w Kakakaskach, ale przecieranie nowych szlaków stanowi większe wyzwanie.
I w sumie dobrze, bo widoki były całkiem przyjemne. Jednego z nas brakuje, bo jak widać po śladzie - wyskoczył przez muldę i zażył kąpieli. Nie mogę jednak doliczyć się, kto to.
Ciągnęliśmy tak obok ekspresówki, ale było co niektórym za monotonnie, że postanowili zebrać pieczątki z trasy. Krzysiu zebrał dwie. Na łokciu. Nie złożył się na zakręcie. Na szczęście nikt mu nie współczuł, ale za to skończyła się droga i pojawił się jakiś nasyp.
Okazało się, że to przejście nad S8 dla zwierzyny, a więc szybko szybko, póki nic na nas nie poluje. Zawsze moglibyśmy wytłumaczyć się, że jesteśmy łosiami, bo pobłądziliśmy.
Co chwila pojawiał się asfalt, by za chwilę zniknął.
A jak za chwilę zniknął to już tak na dobre, że aż amfibią byłoby ciężko przejechać.
Niektórzy na tę okoliczność wzięli ze sobą nawet buty do chodzenia po wodzie.
Mogło by się wydawać, że złapaliśmy już trasę bez niespodzianek, bo piękna szutrówka w lesie. Piniowi tylko wyskoczyła sarna, ale poradził sobie podobno, tak opowiadał.
Za chwilę jednak okazało się, że dwa ogrodzenia, między którymi jechaliśmy, zaczynają się zbliżać do siebie.
Dobrze, że to już XIV rajd w tym roku, to się przecisnęliśmy, bo na początku zbędne kilogramy mogłyby się przez tę siatkę przelać jak szynka w sznurku.
Pożegnaliśmy się za chwilę z jazdą przy S8, bo dojechaliśmy do Prusaka.
Jedyny sklep stąd do Czarnożył po naszej trasie znajduje się w Rysiu, więc jeszcze chwila i odpoczynek. Za nami już 40 km.
Po uzyskaniu przepustki i dokonaniu wszelkich formalności, można było wjechać na nieoddaną jeszcze do ruchu S8. W międzyczasie czekaliśmy na Pinia i Agę, bo lubili dzisiaj być z tyłu.
No to lecimy. Dla odmiany z wiatrem tym razem.
Przydałby się jakiś zjazd, ale na ekspresówce ciężko o coś takiego, więc jeszcze kawałek.
Zjechaliśmy w końcu i przez nasz ulubiony las delektowaliśmy się jego zapachem aż do Leniszek.
Z Leniszek wyjechaliśmy w Czarnożyłach, niektórych trzeba było wzmocnić batonem i jazda dalej, na Wydrzyn. Z Wydrzyna nowo wyasfaltowaną drogą na Staw.
Tu zaczęły się wyścigi, Masakra z Kitorem poszli pierwsi, Krzyś za nimi. Dalej ja i Dawid, a na końcu Piniu z Agą. Jako, że jedyna kobieta w dzisiejszym rajdzie, to sprawdziło się powiedzenie, że pier(w)si będą ostatnimi, czy jakoś tak.
Po rajdzie niektórzy jeszcze pewnie do kościoła, więc wypadało rowery wyczyścić.
Dzięki za dziś, a za tydzień, z tego co mi wiadomo Żabi Staw, Góra Świętej Genowefy i może jeszcze parę innych atrakcji. Jadą dzieci, więc zapraszamy słabeuszy
Ferbik - 2014-05-31, 17:04
Jutro - jak już wcześniej zapowiadałem: Żabi Staw
Ferbik - 2014-06-14, 13:03
Zaległy rajd na Żabi Staw.
Niewyraźni jeszcze co niektórzy z rana.
Wzorowy kierowca.
W drodze na Przywóz.
Przywóz i nasz ulubiony bar.
Rower Agi z zapasówką.
Kamuflaż.
Jarka ulubione piaski.
W środku wielkiego łuku Warty pasą się pawie.
Pełno gapiów.
Poziomowanie roweru.
Ośrodek ZHP.
W drodze na Żabi.
Góra Świętej Genowefy.
Żabi.
Bobrowniki.
Szukając alternatywy na Przywóz.
W końcu na znajomej drodze.
W końcu Ogroble.
Przywóz again.
I again.
Ruda.
Wieluń.
verlov - 2014-06-16, 17:53 Temat postu: Podlasie mi się marzy A może kiedyś się tam wybierzemy na parę dni?
http://www.wrotapodlasia....e/rowerkiem.htm
Ferbik - 2014-06-16, 19:34
Wybierzemy się gdzieś na pewno zamiast rajdu bałtyckiego, który raczej nie wypali, z racji słabych treningów osób zainteresowanych.
A tu krótka relacja z wczoraj. Mega frekwencja.
Ostrówek i odpust. Masakra z próbą przejazdu. Jak w Indiach - święte krowy.
Piękne leśne tereny zakończone bagnem. Powrót.
Mimo wszystko chodzenie po bagnach wciąga.
Tutaj też drogi nie było, za to łąka i przejazd przez posesję.
Chicago Club w Broszkach. Już po imprezie.
Tutaj nawet oświetlenie montują do góry nogami.
Rzadko jeździ się przez Stolec, ale dzisiaj jechało się luźno.
Za Stolcem Wielgie, a tam piękny dworek.
Po Wielgim romantyczny, niedzielny spacer skrajem zboża. Przymusowy, bo drogi znowu brakło.
Między pomidorami już jechać się dało, bo ktoś przetarł szlak.
Mrowisko wyrosło na drzewie, czy drzewo na mrowisku?
Pojawiły się już w lesie szatańsko smaczne i kuszące borowiki.
Dolina Czernicka. Po prawej znak, po lewej kościół.
Polne zbiory niedaleko Józefiny. A w Józefinie kolejna przeprawa przez podwórko.
Przystanek Oberża.
I odpoczynek.
Jodłowiec, a potem na Wierzchlas.
Metalowe srebrzyste kamienie. Technologia kosmiczna przy polnej kapliczce.
Berlinek i koniec.
kitor - 2014-06-18, 20:07
Jutro 10, jak zwykle spod Kauflanda.
Mrówek - 2014-06-18, 20:45
wersja graficzna
Masakra! - 2014-06-18, 22:53
Potwierdzam obecność
Ferbik - 2014-06-18, 23:04
Moje kolano niekoniecznie, ale ja jadę
Mrówek - 2014-06-19, 17:31
Jak co niedzielę wybraliśmy się na rajd. Rajd, który na pewno przejdzie do historii, jako jeden z bardziej "dziwnych". Klimat może określić ta piosenka
Pod Kaufem najpierw czekaliśmy na Ferbika. Po spytaniu "gdzie jedziemy?", wódz plemienia odrzekł "nie wiem". Mrówek zaproponował - a może z Krzeczowa do Kamionu lewą stroną? Ferbik mając w ręce jeszcze świeżą mapę "Wyżyny Wieluńskiej", stwierdził, że pojedziemy wyżynami. A konkretniej odcinkiem Bike Maratonu. Ruszylim. Na 18-Stycznia, dwukrotnie spotkaliśmy się z policją. Myśleliśmy, że będą nas eskortować, ale pewnie zrezygnowali ze względu na to, że niewygodnie by im się jechało po ścieżce rowerowej do Rudy. W Rudzie minęliśmy drużynę, która szła na procesję. W tym miejscu rozpoczęliśmy gonitwę za procesjami w naszym regionie.
Po wyjeździe z lasu, zanim wjechaliśmy do następnego lasu, ciężko było zobaczyć się w kurzu
Film Rrrr
Adam „Blondas”: Zakurzysz?
(Podaje mu rękę)
Adam: Kurzajki są niezdrowe.
(Adam „Blondas” przykłada rękę do ust i zaciąga kurzajkę jak papierosa, a Adam trzyma głowę ciągle w górze)
Trasa przebiegała bardzo spokojnie, pomimo, że Agnieszka zamykała peleton.
Jechaliśmy pod górę, z góry, w bok i na bok, żeby tylko przejechać po wyżynie wieluńskiej. Jechaliśmy po trawie, gruzie, korzeniach, piaskach, żwirach i innych, co uniemożliwiało robić zdjęć.
W końcu udało nam się dotrzeć do cywilizacji. Wygłodzone małpy, które wyjechały z buszu, poszukiwały jedzenia i picia. Mieszkańców Kraszkowic przywitaliśmy pytaniem „gdzie jest otwarty sklep?”. Odpowiedź była najlepsza z możliwych – na zakręcie tam będzie czynny. Niestety. Prorocy przewidzieli inny los dla nas. W związku ze świętem, oba sklepy były nieczynne.
Dotarliśmy do Krzeczowa. Tam musi być otwarty sklep – wołał ktoś w czerwonej koszulce. Na miejscu okazało się, że drzwi są zamknięte. Podobnie stwierdzili pasażerowie samochodu na Warszawskich tablicach. Jednak nie było to żadnym problemem dla miejscowego tambylca, który w wiadomy sobie sposób otworzył sklep i mogliśmy kupić fryki, kebaba i sushi – w proszku. Lodożercy robili co swoje, a Ferbik podpierał słup.
W tym samym czasie przygotowywano ołtarz do procesji.
A oni jechali dalej
Kitor i Masakra, pojechali w prawo w górę, a my spokojnie przejechaliśmy sobie fajnym wąwozem.
W Kamionie przyjechaliśmy przed nadejściem procesji
Z Kamionu jechaliśmy do Przywozu ponownie pod górkę
Tam zatrzymaliśmy się na dłuuuższą chwilę w zaprzyjaźnionym barze. Ferbik chciał przeczytać etykietę looda, ale coś mu nie wyszło
Poćwiczył z dala od nas coś co raczej nie mieści się w żadnej książce kucharskiej
Kitor i Daniel łapali zasięg. Pierwszy na antenie, a drugi u sołtysa w stodole.
Po przyjeździe do Łaszewa, zadaliśmy tambylcom spod sklepu na powitanie jedno i najważniejsze tego dnia pytanie. Czy była już procesja? W efekcie tych i innych rozmów panowie dowiedzieli się od nas czym jest facebook, że nie ma już osiedla Waryńskiego, czym jest w Wieluniu dzielnica Hamburg i że starsze od Starych Sadów jest osiedle Wyszyńskiego. Poza tymi, wydawać by się mogło, zwykłymi rozmowami, sprawy posunęły się dalej. Zahaczały też o bardziej odległe miejsca. Było też oburzenie na „wreszcie się coś ruszyło”, na co pojawiła się cięta riposta „nie jestem coś tylko kobieta”.
Kolebotał się też błotnik…Zostaliśmy też zaproszeni na kilka zbliżających się imprez. Wyruszyliśmy do miasta. Zapytano tez mieszkankę, czy jest rosół. Gdy tylko usłyszeliśmy, że jest od razu było wiadomo w którym kierunku jechać. Niestety, ze względu na to, że wśród nas byli wegetarianie, pojechaliśmy dalej trasą procesji.
Dziwny konkurs zorganizował w między czasie Ferbik. Gdy dojeżdżaliśmy do Strug, ojciec dyrektor rzucił „kto pierwszy w Strugach ten głupi”. Efekt na zdjęciu.
[Ferbik ma czerwoną koszulkę]
Wydało się. Było widać, że słoma z butów mu wychodzi. Wychodziła też ze zbożem na górze rowera…
Musieliśmy pokonać dodatkową przeszkodę, żeby wygrać talon na obiad w postaci zastawionego szlabanu. Dopingowaliśmy też na meczu w Rudzie. Każdy z nas innej drużynie np. Widzew, Legia, Ruda, Wieluń albo Brazylia. Po tym ciężkim wyżynnym terenie czas nadszedł, żeby przyjechać i dojść do siebie.
Dzięki, że dotrwaliście do końca bo trochę za długie wyszło
Ferbik - 2014-06-19, 18:21
Mrówencjusz przerastasz mnie Ucharchałem monitor Szacun
mapa jeszcze
Ferbik - 2014-06-19, 22:15
Brawwooooooo! Brawooooooo!
Zapraszam na niedzielę
Mrówek - 2014-06-21, 21:22
O 10 ?
Ferbik - 2014-06-21, 22:30
Tak. Ma jutro padać, ale opady z godziny na godzinę przesuwają się na popołudnie, więc 10, Kaufland.
Ferbik - 2014-06-22, 08:50
Pogoda jednak trochę pokomplikowała plany. Leje
Jaro - 2014-06-22, 12:52
I leje...
Ferbik - 2014-07-12, 12:52
Jutro, po długiej przerwie w końcu organizujemy kolejny wypad
Chętnych zapraszam pod Kaufa, startujemy o 10 rano
Mrówek - 2014-07-12, 13:13
Nie było relacji z ubiegłego tygodnia, więc nadrabiam. Wypad zorganizowany w ciągu 10 minut do Ogrobla. Po drodze zatrzymaliśmy się w Przywozie w naszym barku, gdzie spotkaliśmy "relaksów". Po krótkim odpoczynku, dotarliśmy do wąwozów. Po zrobieniu kilku zdjęć, wróciliśmy na obiad
Mrówek - 2014-07-13, 13:41
Rano, punktualnie o 10:04, wyjechaliśmy spod Kaufa. Spóźnieni, bo Kitor musiał poprawić sobie rower. Ferbik palcem wyczuł kierunek wiatru i dzięki tej wskazówce ruszyliśmy w stronę rzeki. Pojechaliśmy więc do Rychłowic.
Ostatnio jeden z użytkowników, stwierdził, że w okolicy nie ma krów, a jest mleczarnia... A jednak są.
W gminie Pątnów, trafiła nam się nawet niedawno utwardzana ścieżka.
Po niej ciąg dalszy jazdy po naszych górkach i pagórkach.
Po drodze wstąpiliśmy do sklepu, który był już czynny, a po nim następne górki i zjazdy.
Wstąpiliśmy tradycyjnie do barku w Przywozie, a po tym Ferbik spotkał nawet znajomą w Ogroblu. Kozę. Chciał jej przekazać trochę swojej wiedzy, ale…
Okazuje się, że koza, która pilnuje wjazdu do lasu, dostała jednak jakieś informacje od Ferbika i po przejechaniu kilku metrów Kitor wstrzymał ruch. Okazało się, że rower odmówił posłuszeństwa, bo przecież ze złamanym pedałem nie będzie jechał dalej. Pewnie to jakaś klątwa tejże kozy.
Kitor i jeszcze dwie osoby postanowiły wracać do domu – ze względu na uszkodzony rower Kitora, a pozostała część składu dokończyła trasę zgodnie z planem, jadąc lasem do Kamionu i dalej do Wielunia. Sygnałem do startu była pamiątka z wakacji…
Kitor ze względu na złamanego pedała, jechał szybciej pozostawiając tyły daleko w tyle.
Druga część pojechała przez Kamion
Kitor tak bardzo miał uszkodzony rower, że pognał do przodu, twierdząc, że nie będzie jechał prędkością mniejszą niż 20, dlatego jechał ok. 10 więcej. W Rudzie okazało się, że zestaw osób z uszkodzonym rowerem dotarł szybciej niż ten, który jechał przez Kamion. Po kilkunastu minutach czekania, w końcu udało się zebrać skład, w między czasie czytając przystankową lekturę. Profesjonalnie usunięty przez PKS autobus za pomocą markera i czytelny rozkład jazdy.
Przejeżdżała również pielgrzymka z Ostrowa Wielkopolskiego
A po kilkunastu minutach m.in. Ferbik
kitor - 2014-07-13, 15:50
Nie wiem jak ty liczysz średnie, bo mi z wykresu wynika że wracałem z Kamionu jakoś ~15km/h
Masakra! - 2014-07-14, 08:50
Bo Ty Kitor jechałeś w linii prostej
Ferbik - 2014-07-26, 14:43
Jutro sobie zrobimy kierunki Działoszyńskie. Startujemy o 10 spod Kaufa
tranza - 2014-07-27, 20:57
piękne opowiadanie a ty kitor za gruby jesteś
Ferbik - 2014-10-09, 17:06
Temat zdechł jak i zapał co niektórych, ale jeździmy, jeździmy
Tak oficjalnie w niedzielę o 10, wiadomo skąd startujemy Jeden z ostatnich ciepłych dni, więc NAPRAWDĘ WARTO jeszcze napawać się tymi klimatami
Zapraszam.
|
|