|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Aktualności / Wydarzenia - Muzeum wieluńskie - nieprawidłowości
Mama - 2006-03-18, 13:04 Temat postu: Muzeum wieluńskie - nieprawidłowości Wrze w Muzeum Wnętrz Dworski w Ożarowie – filii Muzeum Ziemi Wieluńskiej. Kontrola Urzędu Miejskiego wykazała szereg nieprawidłowości związanych z przetargiem.
Prokuratura rejonowa bada czy doszło tylko do nieprawidłowości czy również do przestępstwa wyłudzenia pieniędzy podczas rewaloryzacji parku. Według zawiadomienia o przestępstwie wielkość nadużycia mogła wynieś od 50 do 70 tyś. zł. Projekt był finansowany przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi znany już z mediów .
Według zawiadomienia o przestępstwie miano wyciąć i wypielęgnować więcej drzew niż rosło w rzeczywistości a pielęgnacja tego wirtualnego parku miałaby dać całkiem realne zyski.
Zgodnie z prawem za całość przeprowadzonych przetargów odpowiedzialny był dyrektor B. Abramek, który powoływał komisję przetargową a potem podpisywał umowę z wykonawcą.
Nadzór nad inwestycją sprawował p. Ruszkowski będący jednocześnie konserwatorem przyrody w sieradzkiej delegaturze.
W komisji przetargowej brali udział kierownik MZD w Ożarowie p. Eichstaed i p. Gwałt. Obaj nie mieli uprawnień do prowadzenia przetargów jednak musieli wykonywać polecenia dyrektora Abramka.
Kiedy p. Gwałt zorientował się o istnieniu nieprawidłowości powiadomił o tym dyrektora muzeum B. Abramka, ten jednak z jakiś powodów nie zajął się jakby nie patrzeć bardzo poważną sprawą. Dlaczego
Brak reakcji dyrektora spowodował, że sprawa trafiła do burmistrza i dalej do prokuratury.
Kontrola Urzędu Miejskiego wykazała braki w dokumentach muzeum, zwłaszcza brak ewidencji zakonserwowanych drzew.
Brak ewidencji drzew, niezgodność ze starszą dokumentacją drzewostanu, brak jednorodnych norm pomiarowych zrodziła wątpliwości zrodziła czy w ogóle istniały niektóre drzewa. Bada to prokurator p. Barbara Bogusławska – Fronczek.
W chwili obecnej bezspornym jest, że w muzeum miały miejsce nieprawidłowości i gdyby nie p. Gwałt nigdy nikt nie dowiedziałby się nich. Mało tego wszyscy żyliby w błogim przekonaniu, że muzeum ze swoim dyrektorem jest wspaniałe (systematycznie podsycane prze narcystyczne wystąpienia i publikacje p. Abramka) a nieprawidłowości bez urzędowej kontroli trwały by w najlepsze. Tyle dzięki p. Gwałtowi strażnikowi pieniędzy podatników.
Tymczasem p. Abramek z wtórującym chórem, głośno podkreśla, że działania p. Pawła są odwetowe zapominając o pożytkach płynących z jego działań i o wykrytych jednak nieprawidłowościach.
Szczęka natomiast opada na z powodu dalszej spychologii Otóż p. Abramek winę przesuwa na p. Gwałta, który jakoby nie interweniował w odpowiednim momencie .
Problem polega na tym, ze pan Gwałt jest na końcu muzealnego łańcucha pokarmowego. Miał niewiele do powiedzenia, gdyby jego informacje nie potwierdziły się dopiero byłby mobbing jak już coś zgłosił p. Abramkowi to i tak bez reakcji z jego strony , a poza tym nie należało to do jego obowiązków. Są przecież przełożeni. Po co bowiem p. Abramek pracownik samorządowy bierze te swoje blisko 4 tysiące zł. z dodatkami funkcyjnymi za dyrektorowanie? Po to żeby funkcjonować jako dyrektor, kontrolować, dopilnować.... a nie gwiazdorzyć w mediach, odbierać pochwały za dobre funkcjonowanie muzeum (za ukrywanie niektórych spraw?) i jeździć sobie na rowerku w towarzystwie miłych pań w godzinach pracy po ziemi wieluńskiej itd.
w oparciu o art. "Straszny dwór, czyli o grubość drzew spór" z Dziennika Łodzkiego, Nasz tydzień z 17 marca 2006 r.
Jaro - 2006-03-19, 13:58
Nie chce się wierzyć, że ten Abramek robił takie rzeczy...
Zastanawia mnie dalej fakt, jak to mu się udawało w świetle prawa będąc na takim stanowisku, gdzie ci ludzie którzy to wszystko widzieli i nie reagowali...
Ferbik - 2006-03-19, 14:00
Jaro, pewnie rączka rączkę... jak to zwykle bywa
tONic - 2006-03-20, 07:44
Rączka rączkę, a twarz brudna
Mama - 2006-04-06, 13:40
Wszyscy już wiedzą, że oficjalnie muzeum wieluńskie to świątynia kultury, nauki i samych sukcesów a tak naprawdę to starannie zamaskowane szambo.
Do ogródka nieprawidłowości chcę dorzucić jeszcze jeden przykład: muzeum wieluńskie przedstawiło w sądzie sfałszowane dowody. Aby nie było niedomówień sekretariat prowadzi p. Henryka Przesmycka osoba niekompetentna ale za to oddana wazelina a firmuje Bogusław Abramek Debest jak głoszą jedynie słuszne źródła. Wracając do sfałszowanych dowodów to było tak:
muzeum w sądzie przedstawiło pismo z akt osobowych powoda na udowodnienie, że powód wcześniej twierdził coś innego. Pismo podłożono poza wiedzą powoda. Na piśmie był wydrukowany jego podpis. Pismo było źle datowane i wczepione do akt osobowych na beszczelnego czyli bez kolejnego numeru i w innym miejscy niż to wynikało z daty.
Sprawa się wydała. Prokuratura ustaliła, ze to fałszywy dowód, że majstrowano przy dokumentacji, że dostęp do niej miał tylko Abramek i Przesmycka, że w piśmie podane są nieprawdziwe fakty itd. Słowem kryminał ale....
I TU KONKURS: CO USTALIŁ SĄD I PROKURATURA?
Ferbik - 2006-04-06, 14:05
Mama napisał/a: | I TU KONKURS: CO USTALIŁ SĄD I PROKURATURA? |
Niestety nie znam odpowiedzi, i z niecierpliwością czekam na nią, ale mogę przypuszczać, że okazało się iż ten dokument chyba się zawieruszył
Jaro - 2006-04-07, 10:50
Mama napisał/a: | CO USTALIŁ SĄD I PROKURATURA? |
Też obstawiam na to, że stał się cud i dowód rzeczowy zaginął w cimnościach...
Mama - 2006-04-07, 11:01
Ferbiku i Jaro wy to byście od razu sięgali do bezprawnych metod a to kraj przejrzysty, demokratyczny i praworządny. Otóż sąd w swojej niezawisłości uznał, że 2+2=5 czyli uznał podpis i dokument za autentyczny .
Dopiero po dłuższym wierceniu dziury w brzuchu prokuratury, ta przyznała w swoich ustaleniach, że owe pismo to żaden dokument, nie powinien znaleźć sie w aktach a tym bardziej w sądzie jako dowód, że przy aktach manipulowano, że sekretarka Przesmycka jest niekompetentna, że fakty i daty podane w piśmie nie odpowiadają prawdzie, że Abramek potwiedził te fakty swoim podpisem i hahaha: sprawców nie da się ustalić a tak w ogóle to nie wiadomo czy doszło do przestępstwa ale puki co sprawa w toku.
Wszystko legalnie, zgodnie z prawem, powolutku tylko śmiech na sali a Bogusia to wali i robi swoje.
Jaro - 2006-04-07, 11:10
I oto przykład jak manipuluje się prokuraturą i sądami jak ma się to i owo do powiedzenia w naszym mieście...
Ot, cała niezawisłość prawa w całej swej okazałości, wstyd i hańba...
Mama - 2006-04-07, 11:19
A ta na marginesie to strzeżcie się. Ze dwie takie Przesmyckie w spółce z dwoma Abramkami wzajemnie sobie świadczącymi i każdy "dokument" np. darowizna domu czy nerki przez was podpisana komputerowo przy odrobinie dobrej woli "sądu" może okazać się autentyczna i być potem egzekwowana .
News
p. B. Abramek jest w wieku emerytalnym i ubiega się o przedłużenie z Urzędem Miejskim umowy o kolejne 5 l. Uzasadnienie: wybitne osiągnięcia. Fama: jak głoszą "Stare K... i J.... Szmaty" p. Abramek boi się o los swojej siksy i syna, których wszyscy maja ochotę pogonić. Po zwycięstwie Forum Samorządowego - macierzystej formacji Abramka - jest szansa na długotrwały sukces. Burmistrz zapozna się z podaniem w najbliższym czasie.
Ciekawostka na temat parku i stawu muzealnego: http://mokrskogoniec.w.in...Nr11Rok2006.htm strona 8
Obserwatorzy - 2006-04-12, 20:47
Jako obserwatorzy Wieluńskiego Forum, gdzie prym wiedzie m.in. Maciek Ignasiak, jesteśmy zniesmaczeni i mocno zdegustowani formą i treścią informacji przekazywanych przez jak łatwo się domyśleć byłego pracownika muzeum w Wieluniu - M. Ignasiaka.
Główny inspirator i jednocześnie autor tego żenującego widowiska-monodramu, zapewne przez wrodzoną skromność (bo chyba nie z tchórzostwa?) nie podpisuje się pod swymi relacjami, używając „ksywek”. Zatem dla "równowagi" postanowiliśmy przybliżyć internautom sylwetkę i dokonania M. Ignasiaka (a może i kogoś z jego najbliższego otoczenia, np. jego "wspaniałej" siostry).
Ze zwykłej ciekawości postanowiliśmy „zasięgnąć języka” na interesujące nas tematy, co w wieluńskim środowisku nie jest trudne. Sięgnęliśmy więc do czasów szkolnych p. Ignasiaka, czasów studenckich a nawet późniejszych okresów jego pracy wielozawodowej (wszak to człek uczony i z niejednego pieca chleb jadł, choć jakoś nigdy nie zagrzał długo w jednym miejscu).
I co się okazało???
Nasz autor fantastycznych opowiadań internetowych to po prostu niezły gagatek, a dosadniej mówiąc „czubek”. Dziwimy się trochę jego byłemu przełożonemu, że był tak naiwny i łatwowierny, przyjmując takiego osobnika do pracy a nie sprawdzając z kim będzie miał do czynienia.
Ciekawe dlaczego to M. Ignasiak nie raczy pochwalić się swymi wyczynami z okresu swej pracy zawodowej nie tylko w muzeum. Możemy zatem uchylić rąbka tej tajemnicy na życzenie szanownych czytelników tego forum.
CDN...
Malinka - 2006-04-12, 21:29
Robi się ciekawie .. nawet bardzo ciekawie..
Syla - 2006-04-12, 23:42
Ehh... to muzeum u nas w Wieluniu.......
Mama - 2006-04-14, 13:22
Obserwatorzy: były pracownik muzeum jest byłym pracownikiem muzeum i jakoś opuścił muzeum bez 1 nagany itd. Co do osiągnięć zawodowych to wiadomo, że były, poruszyły dotkliwie narcystyczną osobowość pewnego osobnika i dlatego pracownika podstępnie usunięto a badania złośliwie przerwano. Na marginesie dodam, że już trzecia osoba z muzeum chce się przyłączyć do postępowania o mobbing. Natomiast szkalujące go informacje rozpowszechniane przez p. Abramka i jego ekipę okazały się nieprawdziwe co wykazała prokuratura i być może rozszerzy nawet zarzuty z tego powodu o ile będą wystarczająco szkodliwe społecznie . Tak że może były pracownik prywatnie to swir ale prywatnie bez szkody dla podatnika . Poza tym nieprawidłowości i pewne układy w muzeum są faktem . Prywatne wycieczki przenieść poza forum np. do sądu (nie ma co się bać pomogą) no chyba że coś was łączy z szambem muzealnym i macie coś do powiedzenia w sprawie konkretów związanych z nieprawidłowościami w muzeum, ale nie sądzę żebyście byli osobami kompetentnymi, bo wiemy na jakich zasadach odywa się nabór pewnych osób do pracy w muzeum .
Pozdrawiam i życzę fajnych jajek.
Ferbik - 2006-04-15, 03:07
Ps. Obserwatorzy: proszę zapoznać się z regulaminem forum. Pierwsze słowne ostrzeżenie
Mama - 2006-04-15, 12:08
A wracając do konkretów, oto drugi przykład preparowanych przez muzeum dowodów:
Otóż dyrektor muzeum B. Abramek zaklinał się w czasie postępowań na wszystkie świętości , że chciał sprawę kierowania badaniami podczas jego wielodniowych nieobecności na terenie wykopalisk (potwierdzone przez radcę UM) z byłym pracownikiem uregulować formalnie, w tym celu przesłał do delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Sieradzu wniosek o powierzenie obowiązków kierownika pracownikowi ale konserwator w swoim piśmie potraktował wniosek odmownie - wszystkie dokumenty potwierdził w zeznaniu ! Mało tego pismo do konserwatora znajduje się a aktach muzealnych zaksięgowane tam przez panią P. z całą urzędniczą powagą
Tymczasem....
Pani konserwator E. Bąbka Horbacz z Sieradza w piśmie urzędowym zaprzecza jakoby takie pismo ze strony Abramka kiedykolwiek wpłynęło i udzielono na nie negatywnej odpowiedzi . Słowom Abramka zaprzecza kategorycznie również kierownik urzędu sieradzkiego p. Głowacka . Ale do tego czasu pisma służyły jako dowód przedstawiany przez Abramka. Dodajmy, że z funkcjonowaniem pism wiążą się całe procedury administracyjne. Kto kłamie: p. Bąbka i p. Głowacka czy Abramek, bo ktoś przecież musi. To pytanie retoryczne, w świetle zeznań i dokumentów , mataczenie i fałszywe zeznania jak na dłoni a co prokuratura robi w takiej sytuacji? Wkrótce się dowiemy.
W normalnym świetle dyrektor muzeum wieluńskiego B. Abramek jawi się jako kłamca i krętacz, a pisemko ubogaca znacznie jego dorobek (cóż za żenujący monodram ). Co może on zrobić w takiej sytuacji na swoją obronę kiedy dowody są jednoznaczne? Może cwaniaczek pluć za plecami i w środowisku zawodowym na oponenta, szukać jego dziadka w wermachcie itd. . Treść szamba ciśnie się wszystkimi otworami ale to typowe dla niektórych.
Obserwatorzy - 2006-04-21, 21:40
Na początek chcielibyśmy podziękować za e-maile, jakie dostaliśmy po naszej informacji. Jesteśmy radzi, że sposób postępowania naszego bohatera nie w smak jest także i innym. Ale do rzeczy…
Szanowny Administratorze. Doskonale znamy regulamin forum… w przeciwieństwie do innych osób (których pan jednak nie upomina), które na łamach niniejszego forum próbują załatwiać sprawy prywatne głośno wyrażając swoje opinie a na dokładkę przedstawiając je w krzywym zwierciadle (Obowiązki uczestników - pkt 6 i 7). Zapoznawanie opinii publicznej o sprawie pana M. Ignasiaka ma sens tylko wtedy, jeśli sprawa jest przedstawiana rzeczowo, kompetentnie, obiektywnie, bez osobistych i cynicznych komentarzy.
Szczerze powiedziawszy, postępowanie „pokrzywdzonego” przypomina nam kampanię wyborczą. Przegrany nie potrafi pogodzić się z faktem dokonanym i przy okazji wykorzystując różne sposoby odegrania się, oczernia innych. Czy chce w ten sposób wzbudzić litość i współczucie, czy też chce zwrócić na siebie uwagę? Tak postępują osoby ze słabym charakterem zgodnie ze znanym powiedzeniem JAKI KTO SAM, TAKO O DRUGICH SĄDZI…
W jednej z wielu wypowiedzi pana Ignasiaka czytamy, że został zwolniony z pracy, ponieważ był lepszym archeologiem od swojego szefa. Toż to typowo narcystyczne stwierdzenie… haha. Nawet jeśli istnieje taka opinia innych o panu Ignasiaku, to on sam powinien o tym nie wspominać, choćby ze zwykłej skromności.
Kolejny artykuł w jednej z lokalnych gazet wspomina osobę pana Ignasiaka jako historyka wspierającego lokalną kulturę….Nooooo, panie Maćku, niech się pan w końcu zdecyduje, kim pan jest – archeologiem czy historykiem? Kto tu znowu kłamie? Czuć tu wpływ widoradzkiego diabła...
Jedno trzeba panu przyznać… jest pan osobą umiejętnie manipulującą opinią publiczną ludzi niedoinformowanych (przepraszamy za ten wyraz, ale nie chcemy nikogo postronnego obrażać), których chce pan wykorzystać do swoich prywatnych celów. Zwolnienie pana ze stanowiska pracy w muzeum to był naprawdę strzał w dziesiątkę. Byłby pan świetnym specem od propagandy minionego okresu, dziś proponujemy pracę w reklamie.
Dziwi nas jednak fakt, że pan Abramek nie pozwał jeszcze pana do sądu za publiczne opluwanie, mówienie nieprawdy,…etc. Można sądzić, że nie chce się zniżać do pańskiego poziomu. Szkoda, że sądy i prokuratura muszą się zajmować takimi sprawami. Jak do tej pory bez spodziewanych dla pana efektów i pańskiej satysfakcji, bo o to tylko chyba w tym chodzi? Nie wspominamy już z grzeczności o wydawanych pieniądzach podatników (bo raczej pańska domena przywoływania tej okoliczności), które muszą iść na opłacanie całej tej machiny, tylko po co? Jeśli czuję się pan nieusatysfakcjonowany wyrokami, zawsze można się odwoływać do sądów wyższej instancji. Pytanie tylko, komu i czemu ma służyć pańska krytyka wymiaru sprawiedliwości? Jakie własne niepowodzenia życiowe chce pan sobie zrekompensować panie Maćku?
Ferbik - 2006-04-21, 22:50
Obserwatorzy, to jest forum prywatne więc jeśli ktoś tu ustala reguły to tylko władze forum, a tak BTW pytanie mam: dlaczego zarejestrowałeś się na maila maciek_ignasiak@... ??? Za to możesz zostać usunięty z forum jeśli nie wyjaśnisz, dlaczego podszywasz się pod czyjeś nazwisko. Do tego dodam twój tekst z powyższego posta
Cytat: | JAKI KTO SAM, TAKO O DRUGICH SĄDZI… |
Dodam jeszcze jedno:
po co kłamiesz w żywe oczy?
Obserwatorzy napisał/a: | Na początek chcielibyśmy podziękować za e-maile, jakie dostaliśmy po naszej informacji |
Na pewno nie dostałeś maila od nikogo z forum. Tu nie toleruje się kłamstwa i matactwa!
Mama - 2006-04-22, 11:46
Myślę, że adres internetowy obserwatorów wszystko wyjaśnia . "Silny charakter" po przeciwnej stronie musi działac w konspiracji bo jest jaki jest . Dno moralne lubi działać za zasłoną. Zasłaniał się już wcześniej zchorowaną żoną. Wszyscy zapewne już wiedzą z kim mają do czynienia, po co te wpisy.
A co do byłego pracownika to faktycznie musiał być za dobry skoro p. Abramek przepisywał jego sprawozdania jako własne, chciał na siłę dopisać się do jego opracowania, podstępnie i pośpiesznie pozbył się go z pracy, rozsiewał o nim różne plotki a już szczytem wszystkiego było podawanie się przez p. Abramka za osobę pełniącą nadzór naukowy nad badaniami kierowanymi przez byłego pracownika w lokalnej prasie choć faktycznie robił to ktoś inny, kompetentniejszy . Ocena dotychczasowych działań p. Abramka na tym polu była dość jednoznaczna w opracowaniach.
Pewne ustalenia prokuratury są już faktami, udowodniono już, że p. Abramek to kłamca i krętacz za co jednak nie zamykają ale co dyskwalifikuje osobe jako wiarygodną i gwarantuje, ze tenże nie pójdzie do sądu bynajmniej nie po to by się zniżać lub raczej zwyżać do poziomu byłego pracownika (wszak to metoda demokratyczna ogólnie przyjęta przez cywilizowanych ludzi lepsza od mobbingu) ale z prostego powodu: faktom nie da się zaprzeczyć przed sądem, można najwyżej nakłamać i złożyć faszywe dowody . Ten ostatni powód niestety bardzo spowalnia działania prokuratury. Co do krytyki prokuratury to się nie wypowiem, są pewne ustalenia odgórne na ten temat . Ponadto audyt Urzędu Miejskiego udowodnił bezspornie nieprawidłowości w muzeum wbrew dobrym opiniom kolegów z innych muzeów i oficjalnej propagandzie (za co zgłaszano bezczelnie, mimo nieprawidłowości, dyrektora do nagrody hehe) i nie ma co dyskutować z nim czy jak woli z obserwatorami. . Wiele faktów na temat muzeum wniosła sprawa z Ożarowa. Stare k... i j... szmaty też są pewną ilustracją poziomu reprezentowanego przez obserwatorów . Aby to pojąć trzeba się wsłuchać w ludzi a nie wczytywać w kłamliwe sprawozdania Rady Muzeum czy narcystyczne publikacje na temat 40lecia muzeum . Wszyscy wiedzą, że młyny sprawiedliwości mielą u nas wolno i zbyt drogo dla zwykłego człowieka. .
Ps.
Najpierw wyzwiska od czubków a teraz kłamstwo obserwatorów jakoby były pracownik podawał sie za historyka. "Tośta sie dopatrzeli poważnych krętactw p. Maćka, w dodatku na szczeblu publicznym, no no pogratulować" . Najprawdopodobniej redaktor się pomylił. Nie ma bowiem co się wstydzić, że się jest archeologiem (po za 1 wyjątkiem oczywiście ).
Majka - 2006-04-26, 17:22
obserwuje wątek i mam małą wskazówkę dla byłego pracownika muzeum. Otóż sprawa ze spreparowanym pismem w jego aktach jest śmierdząca. Przestępstwo jest dość wyraźne ale droga prawna dochodzenia sprawiedliwości przed sądem karnym może być długa i kosztowna. Tymczasem według mojej wiedzy nastąpiło pogwałcenie dóbr odobistych byłego pracownika przez przypisanie mu dokumentu, którego nie jest autorem i który generuje fałszywy obraz pracownika. W związku z powyższym można dochodzić odszkodowania cywilnego i to dość wysokiego, od osoby która spowodowała to naruszenie czyli od kierownika gosdpodarczego. Jeżeli ten udowodni, że naruszenie nie powstało z jego winy ale z winy zakładu, to od muzeum. koszty w takim postępowaniu mogą być znikome bo jest wielu uczciwych prawników, którzy podejmą sprawę w zamian za spodziewane odszkodowanie np. 10 tyś. zł. Pozdrawiam i życzę powodzenia. "
Mama - 2006-05-31, 20:34
Pora na chwilę wrócić do istoty tematu z lokalnej gazety"wrze w muzeum wnętrz dworskich w Ożarowie, prokuratura bada sprawę..." . Już wiadomo co badała prokuratura przez tyle czasu, oto wynik: prokuratura ustaliła po tylu tygodniach, że nie podejmnie śledztwa bo składający zawiadomienie pracownik nie jest stroną poszkodowaną Ustalenie tego zajęło prokuraturze 6 tygodni! Ponieważ pracownik jako podatnik i uczestnik komisji przetargowej nie zgodził się z tym ustaleniem, odwołał się. Tym razem prokuratura okręgowa szybko zbadała sprawę i już po 5 tygodniach oddaliła wniosek (wiadomo co województwo to województwo). Sprawa wróciła do sądu rejonowego w Wieluniu, który w ciągu kilku tygodni ustali, że prokuratura nie powinna się zająć śledztwem w wyniku zawiadomienia pracownika ponieważ nie jest on poszkodowanym (nawet jako podatnik ) i g... mu do mienia publicznego. Poszkodowanym jest w tym przypadku dyrektor muzeum , burmistrz i wojewoda.
Tymczasem z powodu licznych błędów przetargowych w parku ożarowskim, zaniedbań gospodarczych przy stawach ożarowskich padre Abrammo otrzymał....
przedłużenie umowy na kolejne lata ponieważ wszedł w wiek emerytalny. Innego by za jedno nadużycie wywalono z roboty tymczasem za 23 nieprawidłowości wykryte przez urząd miasta pinokia nagrodzono. Ciekawe czy miała na to wpływ zbieżność nazwisk niektórych kierowników i sędziów, czy może też przynależność do Forum Samorządowego ZW? Poza tym ktoś musi jednak czuwać nad interesem, dbać o loss donny Kini i bambina Pawella oraz innych bambin.
No może nie tak zupełnie obyło sie bez konsekwencji - pracownik który wykrył nieprawidłowości nie ma co wracać do pracy. Ot, taki czas na zmiany .
Tak na marginesie, to mimo lokalnych barier sprawą cały czas interesuje się łódzka policja gospodarcza.
|
|