|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Praca / Edukacja - Hall wprowadza szkolny komunizm
Zygmunt Stary - 2008-05-20, 10:26 Temat postu: Hall wprowadza szkolny komunizm Z Pawłem Tobołą-Pertkiewiczem, pomysłodawcą strony internetowej prawarodzicow.pl, rozmawia Maria Cholewińska
Dlaczego uważa Pan, że propozycje minister Hall są szkodliwe dla najmłodszych dzieci?
- Jako ojciec trzymiesięcznej dziewczynki nie zgadzam się, aby to pani Hall zamiast mnie decydowała o jej przyszłości, czyli w jakim momencie życia ma zacząć edukację. Pani minister traktuje wszystkie dzieci tak samo - ja uważam, że każde dziecko jest wyjątkowe i nikt lepiej nie zdecyduje w takich sprawach niż rodzice. Myślę, że wśród rodziców jest taka cicha większość, która zdecydowanie się nie zgadza z tymi pomysłami, z tym, co się generalnie dzieje w szkołach. Jak był minister Giertych, to wszyscy potrafili narzekać i młodzież była masowo spędzana na protesty. A teraz? Jako twórca tej strony dostałem np. mnóstwo e-maili od maturzystów, którzy protestują przeciwko temu, jak wygląda matura. Ich protesty są z jednej strony jak najbardziej słuszne, ale z drugiej strony nie byli w stanie się zorganizować przeciwko pani Hall i jej pomysłom. Przeciwko Giertychowi ktoś był w stanie ich pobudzić do działania i myślę, że to wcale nie było oddolne, tylko po prostu z góry sterowane. Natomiast tutaj jest to w zarodku powstrzymywane, trudno rodzicom się przebić. Mimo że rewolucja minister Hall w szkolnictwie jest o wiele głębsza i jej propozycje idą zupełnie dalej niż ministra Giertycha.
Jakie są najważniejsze argumenty przeciwko tej reformie?
- Przede wszystkim to, że uderza się w naturalne prawa rodziców! Mam teraz małe dziecko i nikt nie przychodzi do mnie np. sprawdzać, jeśli moja córeczka jest chora, czy podaję jej leki. Czyli państwo ufa, że ja się zaopiekuje tym dzieckiem. Natomiast potem, jak dziecko już zostanie odchowane i osiągnie cztery czy pięć lat, to państwo nagle stwierdza, że ja już nie jestem w stanie się opiekować i nie jestem w stanie zagwarantować wykształcenia. Stwierdza, że musi mi je przymusowo odebrać i samo kształcić, już wedle własnych zasad, bo ja sobie z tym nie poradzę. Jak każdy rodzic mam własne zasady i uważam, że państwo nie powinno ingerować w to, kiedy moje dziecko zacznie się uczyć, czego i w jakiej szkole. To jest po prostu kształcenie "równościowe" - każdy będzie traktowany tak samo. Zresztą nawet badania naukowe potwierdzają, że przedszkole wcale nie służy dzieciom w tym wieku! Jeszcze za ministra Handkego został opracowany raport, który jasno stwierdzał, że to nie jest korzystne rozwiązanie. Ustalono wówczas, że jest to ze szkodą dla dziecka. I te badania pani Hall na pewno zna, a mimo to nie chce się poddać. W ogóle ich nie upublicznia i nie odnosi się w żaden sposób do nich. U mnie na stronie podpisało się prawie 10 tys. rodziców i pani minister również się nie odniosła do tego... Mimo że wszystkie e-maile trafiają do ministerstwa: ministerstwo ma po prostu plan i konsekwentnie wdraża go w życie i wszystko inne - szczególnie argumenty - ma w głębokim poważaniu. Zamiast merytorycznej dyskusji MEN zamierza jeszcze wydać dodatkowo całkiem sporo pieniędzy podatników, aby "przekonać" rodziców do słuszności swojego pomysłu.
Zdaniem MEN, posyłanie sześciolatków do szkół jest bardzo korzystne, ponieważ dzieci w tym wieku mają najbardziej chłonny umysł...
- Są dokładne przeciwwskazania, które mówią, że dziecko w tym okresie przede wszystkim potrzebuje kontaktu z rodzicami - to po pierwsze. Po drugie, nie ma żadnych badań, które udowadniałyby to, co twierdzi MEN! Niech pani minister pokaże dokładne badania: na jakiej próbie były robione, czy były przeprowadzone na zlecenie ministerstwa, czy na zlecenie jakiejś niezależnej instytucji. Bo przecież jeżeli ministerstwo zleca dane badanie, to wiadomo, że firma, która to robi, nie zrobi wyniku odwrotnego niż preferowany przez zleceniodawcę, bo już nigdy więcej nie dostanie zlecenia. Natomiast można się też wzorować na źródłach amerykańskich, jest odwrót od tego, żeby dziecko wcześniej zabierać rodzicom pod przymusem. Zresztą nie o to tu tak naprawdę chodzi. Powiedzmy sobie szczerze: dla niektórych dzieci jest to korzystne rozwiązanie, ale dla innych pójście w tym wieku do szkoły czy do przedszkola jest niekorzystne. I chodzi o to, żeby rodzice, którzy najlepiej znają dziecko, mogli sami zdecydować, czy to już jest ten moment, czy jeszcze nie. Natomiast pani Hall nie chce na to pozwolić, bo jej się wydaje, że wie lepiej od rodziców. To jest po prostu "komunizm szkolny", wprowadzany przez panią Hall...
Reforma ma wyrównać szanse edukacyjne?
- Co to znaczy "wyrównanie szans", co to znaczy dostęp do edukacji? A teraz nie ma dostępu do edukacji? Też jest! To wszystko to są słowa bardzo niskiej wartości merytorycznej, propagandowe hasła, za którymi kompletnie nic się nie kryje. Tak samo jest argument, że niektórzy rodzice z patologicznych rodzin nie poślą dziecka do szkoły i dlatego musi być przymus szkolny - ale to jest promil: w całej Polsce może by się znalazła setka takich rodziców. Nie można, tylko dlatego że jest jakaś bardzo niewielka grupa ludzi, którzy są nieodpowiedzialni, obciążać bardzo dużym zakresem odebrania władzy rodzicielskiej przygniatającej większości normalnych rodziców, bardzo dobrze dbających o swoje dzieci, którzy chcą je wychować na dobrych i mądrych ludzi. Pani Hall się z nimi zupełnie nie liczy i traktuje jak ludzi kompletnie nieodpowiedzialnych. Moim zdaniem, to przyniesie bardzo złe skutki w przyszłości, ale widzę, że pani minister jest bardzo zacietrzewiona w swoim postanowieniu zrobienia rewolucji w polskiej szkole.
Ale dzieci mają rozwijać swoje zainteresowania, poszerzać horyzonty, będzie podniesiony poziom kształcenia...
- No tak - dzisiaj też mamy wsparcie dla tych uczniów, którzy są w szkołach, i co mamy? Narkotyki, przemoc, samobójstwa... Pani Hall chce, żeby to zeszło jeszcze o poziom niżej, tak? Czyli żeby w przedszkolach było dokładnie to samo, co jest teraz w szkołach? Ministerstwo nie panuje nad tym, co się dzieje w szkołach, co jest na maturze - że są bez sensu pytania, na które nie można odpowiedzieć, a jak ktoś dobrze odpowiada i mu zabraknie szesnastu słów, to tej matury nie zda. Przecież to jest masowa produkcja kretynów, którzy mają nie myśleć samodzielnie, tylko odpowiadać według jakiegoś klucza, określonego przez kogoś z ministerstwa. To nie jest kwestia jakiegoś tam podniesienia poziomu edukacji czy rozszerzenia zainteresowań, tylko jest to wszystko zwyczajna urwaniłowka! A odnośnie do małych dzieci to ja nie rozumiem, dlaczego tylko w przedszkolu dziecko może się rozwijać, a poza przedszkolem niby już nie? Ja uważam, że dziecko, które żyje w środowisku rodziców, podróżuje z nimi - uczy się przecież w każdym aspekcie swojego życia, a nie tylko od 8.00 do 15.00, kiedy przebywa w przedszkolu.
Ale właśnie to, że dzieci po zerówce będą się nudzić w pierwszej klasie, jest dla pani minister jednym z argumentów, by posłać sześciolatków do szkoły...
- Z tego nic nie wynika! Ja rozmawiałem i z posłami, i z rzecznikiem praw ucznia, i wygląda na to, że cały problem polega na tym, że pani Hall ma nad głową organizacje nauczycielskie, którym coś naobiecywała, ale nie jest w stanie się z tego wywiązać. Dlatego jest takie duże parcie na obniżenie wieku szkolnego, gdyż pani minister nie chce mieć protestów i strajków nauczycieli. Teraz przecież jeszcze wchodzi niż demograficzny do szkół - to jest mniej miejsc pracy dla nauczycieli, więc jeżeli się obniży o rok przymus szkolny, to w tym momencie nauczycielom zagwarantuje się pracę na jakiś czas, dopóki nie będzie znowu wyżu demograficznego. Moim zdaniem, jest to bardzo haniebne i zupełnie niemoralne potraktowanie dzieci w roli zakładników sporu politycznego między związkami nauczycielskimi - głównie między ZNP a MEN. Związek ten zresztą postuluje nawet na swojej stronie internetowej obniżenie jeszcze o rok obowiązku szkolnego. Dlaczego oni to robią? Bo chcą mieć dla siebie więcej gwarancji miejsc pracy, większe zarobki - a to nie ma nic wspólnego z dobrem dzieci.
Dziękuje za rozmowę.
http://www.naszdziennik.p...120&id=po42.txt
akirus - 2008-05-20, 14:04
Powiem tak, pani Hall swoją działalnością nie zachwyca, a już w szczególności w sprawie przedszkoli. Po prostu zajmuje sie tym na czym się zna najlepiej (wiadomo, że sprywatyzowała przedszkola na Pomorzu). Pan Toboła-Pertkiewicz natomiast, mimo że na dużo racji w tym co pisze, trochę się zagalopował stwierdzeniem, że:
Cytat: | Dlatego jest takie duże parcie na obniżenie wieku szkolnego, gdyż pani minister nie chce mieć protestów i strajków nauczycieli. Teraz przecież jeszcze wchodzi niż demograficzny do szkół - to jest mniej miejsc pracy dla nauczycieli, więc jeżeli się obniży o rok przymus szkolny, to w tym momencie nauczycielom zagwarantuje się pracę na jakiś czas |
To nie nauczyciele wymyślili przeniesienie zerówki do szkołi i to nie oni o to zabiegają. Wśród nauczycieli, których znam nie ma żadnego, który uważa zerówkę w szkole za dobry pomysł!! Kto pracuje lub przynajmniej bywa w szkole często wie i widzi, że nie ma ku temu warunków, nie ma przystosowanych sal, programu itp. W obecnych pierwszych klasach zdarzają się dzieci, które absolutnie nie nadają się do szkół. Mają słabą psychikę i nieustabilizowane emocje, mają problemy z nauką. Jak w takim razie zachowają sie o rok młodsze dzieci???
Ale widzę, że jak coś źle to od razu winny nauczyciel...
Mateusz - 2008-05-20, 20:38
Kolejny dowód na to, że Ministerstwo Edukacji jest niepotrzebne a Jeżowska miała rację Cytat: | wszystkie dzieci nasze są | (tzn. państowe a nie rodziców).
Spróbuj nie posłać dziecka do szkoły to posiedzisz sobie w celi...
ZNP troszczy się o swoje interesy, ciekawe gdzie są ci zwolennicy publicznej edukacji?
malgosia.k - 2008-08-09, 21:50
Nie generalizujmy, większość nauczycieli szkół podstawowych jest za tym, aby dziecko sześcioletnie zostało w przedszkolu, gdyż tam są nauczyciele odpowiednio przygotowani do pracy z małymi dziećmi. To nie nam zależy na tym, aby obniżyć wiek dziecka, rozpoczynającego naukę szkolną.
Jestem nauczycielem o 25-letnim stażu pracy i zawsze liczyłam się ze zdaniem rodziców moich uczniów. Wszelkie innowacje w kierunku rozwoju indywidualności każdego dziecka omawiałam najpierw z rodzicami. Każdą uroczystość szkolną również konsultujemy z rodzicami. Mają oni w każdym momencie wgląd do dokumentacji szkolnej i indywidualnej każdego nauczyciela. Kalendarz imprez i uroczystości szkolnych jest ustalany wspólnie z rodzicami. Czytając propozycje minister edukacji nie spostrzegłam takich obwarowań, które dostrzega p. Paweł Toboła-Pertkiewicz.
A już najbardziej krzywdzący jest dla mnie jego osąd: Dlaczego oni to robią? Bo chcą mieć dla siebie więcej gwarancji miejsc pracy, większe zarobki - a to nie ma nic wspólnego z dobrem dzieci.
A może ktoś porozmawia z samymi nauczycielami. Jeżeli chcemy wyższych pensji to, gdyby ktoś się zastanowił, należą się nam one. Jestem nauczycielem dyplomowanym, przez media roztrąbione, że najdroższym, w ciągłej gotowości pracy poza godzinami. Ktoś mądry powiedział, że przecież pani wraca do domu czasami po trzech godzinach. w pewnym sensie ma rację, gdyż tak to widzi. Jednakże kiedy zasuwam do pracy po południu to tego chyba nikt nie zauważa. Kiedyś nasz poprzedni wójt kazał założyć zeszyty z dokładnym obliczeniem czasu, w którym pracujemy. Większość nauczycieli udowodniła, że tygodniowo pracujemy ponad 60 h. Pytam się, czy ktoś o tym wie. Gdzie jest druga taka praca, gdzie ciągle jesteśmy sponsorami naszych działań, podjętych z dziećmi. Tachane do szkoły drogie pomoce, materiały plastyczne etc. Jeżeli chcemy przeprowadzić z dziećmi ciekawa lekcje to robimy to najczęściej za własne pieniądze. A gdzie pieniądze na ciągłe dokształcanie. Nie chcemy, aby nauczanie dziećmi zatrzymało się na średniowieczu, stąd poszukiwanie nowoczesnych dróg dotarcia do dziecka, a poza tym dobry nauczyciel to taki, który dba o swój samorozwój.
Mam nadzieje, że moje słowa trochę rozświetliły sytuację nauczyciela w Polsce, więc może nadszedł w końcu czas szacunku dla nas. Kiedy rozglądnięcie się wokół siebie to gwarantuję, że takich nauczycieli dostrzeżecie.
Pozdrowienia od nauczyciela
A jeżeli komuś nie odpowiadamy my nauczyciele to zachęcam do www.edukacjadomowa.piasta.pl (wspaniała sprawa).
Mateusz - 2008-08-12, 19:31
malgosia.k
Kiedys nauczyciel byl kims niczym lekarz, prawnik. Dzisiaj moze Pani znalexc wiele przykladow nauczycieli ktorzy nie maja podejscia do dzieci i nie posiadaja elemtarnej wiedzy wychowawczej.
Kolejna kwestia, sproboj tylko obywatelu nie poslac dziecka do szkoly a czeka cie wiezienie...
O szkole w domu slyszalem juz, jest to czesto spotykane w USA. W koncy postawmy sobie pytanie jedno:
Kto lepiej zatroszczy sie o dobro dziecka? Panstwo? Czy tez rodzice?
Zdarzaja sie wyjatki(0,005%), no ale kto kocha bardziej moje dziecko? Ja czy minister.
Jesli ten drugi to moze jakis zboczeniec..
Mozna by tu sie rozwodzic na wiele tematow...
Szkoly koeedukacyjne jakie mamy w Polsce to glupota... Idac do LO i tak czlowiek musi byc katowany tym co mu sie w zyciu nie przyda zamiast specjalizowac sie. Kochasz historie, dostaniesz 2 godziny historii 5 godzin matematyki.
malgosia.k - 2008-08-12, 21:16
Polecam jeszcze raz wgląd do www.edukacjadomowa.piasta.pl (wspaniała sprawa).
Z Twoich słów wyczytuję, że jesteś rodzicem i zgadzam się z Tobą całkowicie to przede wszystkim zależy od Ciebie, jaka będzie przyszłość Twojego dziecka.
Skoro nie podoba Ci się wiele rzeczy w szkole to może spróbuj coś z tym zrobić.
Powiedz głośno na wywiadówce, z czym się nie zgadzasz, uzasadnij swoje zdanie.
Uwierz mi rodzice mają duży wpływ na to, co dzieje się w szkole.
Jeżeli jednak milczysz to niestety szkoła nie zna Twojego stanowiska w tym względzie.
Inny wariant: Bierzesz sprawy w swoje ręce ( i tu chylę głowę przed Tobą, jeżeli uda Ci się coś zrobić w Wieluniu) i zakładasz własną szkołę, gdzie dzieci będą się uczysz według Twojego autorskiego programu.
Pozdrawiam
"nawiedzona nauczycielka"
natash - 2008-08-12, 22:37
Mateusz napisał/a: |
Szkoly koeedukacyjne jakie mamy w Polsce to glupota... Idac do LO i tak czlowiek musi byc katowany tym co mu sie w zyciu nie przyda zamiast specjalizowac sie. Kochasz historie, dostaniesz 2 godziny historii 5 godzin matematyki. |
Tak się wydaje jeśli chodzisz do liceum. Ja też tak miałem, ale okazuje się że problemem jest nie specjalizacja ale to że po reformie obcięli nam jeden rok liceum, który rzekomo mamy zrobić w gimnazjum. A widzę po starszych kolegach na studiach, którzy mieli jeszcze więcej historii, geografii i innych niepotrzebnych przedmiotów, ale z matematyką na pierwszym roku problemów nie mieli. Wiem z własnego przypadku że uczyć się nie chce, ale potem na studiach trudniej się zabrać do nauki po takim luźnym liceum, a wiedza z innych dziedzin przecież poszerza horyzonty. Wg mnie przed gimnazjami poziom nauki był wyższy. I wcale rodzice nie musieli uczyć dzieci w domu. Wystarczyłoby tylko wprowadzić język angielski do podstawówek, albo od razu dwa języki i byłoby ok.
ourson - 2008-08-13, 08:06
natash, poziom nauki był wyższy przed gimnazjami i wyższy jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt lat temu. Wystarczy porównać programy nauczania matematyki w liceum - powiedzmy z lat 70-tych, 90-tych i teraz... Niebo a ziemia... Ale w latach 70-tych było tylko jedno LO w Wieluniu i miało 4 klasy w każdym roczniku. To była elita. A teraz skoro chcemy mieć więcej maturzystów i magistrów to poziom należy obniżyć żeby wszyscy zdali...
bob_mistrz - 2008-08-13, 09:20
ourson napisał/a: | A teraz skoro chcemy mieć więcej maturzystów i magistrów to poziom należy obniżyć żeby wszyscy zdali... |
No i właśnie to jest chore myślenie... Zamiast kształcić przez duże k, to uczelnie idą na ilość... Kasa, kasa, kasa...
ourson - 2008-08-13, 11:15
bob_mistrz, ale to nie tylko uczelnie - to samo dotyczy LO. A może nawet tutaj się zaczyna. Bo skoro już ktoś skończy LO to niejako musi iść na studia - bo co niby po LO ma robić?
akirus - 2008-08-13, 13:54
ourson napisał/a: | bo co niby po LO ma robić? |
A po co poszedł do LO. Jeśli się ktoś decyduje to jest chyba świadomy, że na studia musi iść.
A co do nauczania w LO wszystkiego... no cóż sama nazwa szkoły sugeruje czego się tam bedzie uczyć.
Drugą kwestią jest zle dostosowany program dla profili.
Mateusz napisał/a: | Kochasz historie, dostaniesz 2 godziny historii 5 godzin matematyki | .
Tu trzeba się zwrócić wyżej niż dyrektor szkoły niestety.
ourson - 2008-08-13, 14:28
akirus, ale gdyby nie obniżono poziomu nauczania w LO duża część osób wybierających LO po prostu by go nie skończyła / w trakcie szkoły przeniosłaby się do innych szkół.
akirus - 2008-08-13, 14:44
ourson ta część młodzieży w ogóle by się zastanowiła, czy da radę przy wysokim poziomie w LO, i może by do niego nie poszła. a tak z poziomem coraz niżej, z matur to najlepiej amnestia... gdzie to wszystko idzie... Przeciez nie każdy musi byc magistrem.
Mateusz - 2008-08-16, 19:35
malgosia.k
Rodzicem nie jestem... jeszcze Dopiero 5 miesiecy po maturze i po LO I
Szkoly prywatne sa ale co z tego jak z podatkow naszych i tak idzie do publicznych - To temat na kiedy indziej
Tu ma Pani racje z tym ze trzeba sie samemu wziac za przyszlosc swojego dziecka. Jednakze...
Duza czesc rodzicow ma kompletnie w nosie swoje dziecko dzisiaj. Zero zainteresowania, tylko patrza czy dobre stopnie - Pracoholizm wsrod doroslych robi swoje.
Pewnie Pani wie co sie stalo gdy we Wrzesni jakies 100 lat temu. Wladze niemieckie nakazaly by lekcja religii odbywala sie po niemiecku co nie jest chyba niczym dzwinym z panstwie Pruskim.(Kto slyszal zeby w Polsce w szkole publicznej nauka odbywala sie po hebrajsku np. ) Dzis mozna by jeszcze kazac dzieciom chodzic w workach foliowych na smieci tlumaczac bezpieczenstwo i brak roznic pomiedzy biednymi i bogatymi itd a rodzice by bez slowa przytakneli
Porownajmy sobie teraz choby wyzsze uczlnie..
Czemu na Uniwerytecie Lodzkim na wydziale ekonomia sa takie przedmioty jak historia ekonomii czy historia mysli ekonomnicznej i wiele innych bzdur ktore pochlaniaja czas studenta a na prywatnej uczleni mam raptem 2-3 godziny zajec dziennie
Polecam artykul w Wprost gdzie wypowiadal sie m.in. Balcerowicz "Lepiej inwestowac w beton niz w polska edukacje"'
natash
Tu tez sie zgadzam, idiotyczny pomysl z gimnazjami... Tak zawsze jest gdy dziecmi zajmuje sie panstwo a nie rodzice.
malgosia.k - 2008-08-19, 23:51
Zgadzam się z Tobą i bardzo cieszę, że jeszcze tyle przed Tobą.
Kiedyś w przyszłości, kiedy będziesz rodzicem to przede wszystkim będziesz świadomy, czego tak naprawdę chcesz dla swojego potomka. Tak rodziców nam potrzeba.
Jeżeli chodzi o studia to również częściowo masz rację. Moich czworo dzieci studiuje i tak się złożyło, że syn to student uczelni prywatnej. Więc mam porównanie. Jestem prawie przekonana, że syn uczy się tego, co będzie mu przydatne w życiu, w dalszej pracy, karierze.
Chociaż z drugiej strony mamy się rozwijać wszechstronnie........(ocenę pozostawiam Tobie).
Pozdrawiam
Przepraszam, że Cię tak postarzałam.
red - 2008-08-20, 09:53
Mateusz napisał/a: | Szkoly koeedukacyjne jakie mamy w Polsce to glupota... Idac do LO i tak czlowiek musi byc katowany tym co mu sie w zyciu nie przyda zamiast specjalizowac sie. Kochasz historie, dostaniesz 2 godziny historii 5 godzin matematyki. |
Cytat: | Koedukacja (łac. co- - razem; educare - kształcić, wychowywać) – wspólne kształcenie dzieci i młodzieży obojga płci.
Źródło: wikipedia |
Mateusz - jestes zwolennikiem oddzielnych szkół dla chłopców i dla dziewcząt?
natash - 2008-08-21, 00:11
ourson napisał/a: | akirus, ale gdyby nie obniżono poziomu nauczania w LO duża część osób wybierających LO po prostu by go nie skończyła / w trakcie szkoły przeniosłaby się do innych szkół. |
No i o to chodzi, albo trzyma się poziom albo równie dobrze można dać wszystkim obywatelom wyższe wykształcenie! Mija się to z celem.
Mateusz napisał/a: |
Czemu na Uniwerytecie Lodzkim na wydziale ekonomia sa takie przedmioty jak historia ekonomii czy historia mysli ekonomnicznej i wiele innych bzdur ktore pochlaniaja czas studenta a na prywatnej uczleni mam raptem 2-3 godziny zajec dziennie
|
Moja kuzynka wykładała na uczelni państwowej i prywatnej. I kiedy na tej drugiej zrobiła takie same progi punktowe jak na państwowej, to wylądowała na dywaniku u dziekana bo była za mała zdawalność więc pewnie źle uczyła. Ludzie płacą więc wymagają.
Mateusz - 2008-08-30, 17:44
Administrator
Moj blad ale wiesz o co mi chodzi.
malgosia.k
Jestem przeciwnikiem wszechstronnego nauczania bo to strata czasu i obrzydzanie szkoly. Jestem przeciwnikiem specjalizowania sie w jednej dziedzinie bo to tez jest zle. Sam interesuje sie ekonomia i informatyka bo obydwie dziedziny swietne sie uzupelniaja.
malgosia.k - 2008-09-01, 20:49
Chyba się nie zrozumieliśmy. Uważam, że każde dziecko powinno się wszechstronnie rozwijać, ale tylko w tą stronę, w którą kierują go jego indywidualne możliwości, predyspozycje. Taką placówkę ( Klub Przedszkolaka) udało mi się stworzyć.
Nasz Klub (mini przedszkole) skierowane jest do każdego dziecka i przygotowane do zaspokojenia jego potrzeb. Dostrzegamy indywidualny wewnętrzny plan rozwoju dziecka oraz zakodowany w nim odmienny potencjał i predyspozycje. Wszystkie dzieci potrzebują do swego optymalnego i wszechstronnego rozwoju odpowiednich warunków w atmosferze wsparcia, szacunku oraz przyjaźni. Mają prawo rozwijać się we własnym tempie, mają prawo uczyć się na błędach oraz samodzielnie zdobywać coraz nowsze doświadczenia.
I o to mi chodziło...............
Pozdrawiam
Mateusz - 2008-09-01, 21:06
Rozumiem w koncu jest Pani pedagogiem wiec ma pani doswiadczenie i wiedze w wychowywaniu pokolen.
Czy Pani zdaniem ministerstow edukacji jest w ogole potrzebne? Prosze sobie przypomniec rzady SLD - Lybacka i wyczyny obecnego rzadu w tej kwestii. O Giertychu nie wspominam bo to byla moim zdaniem nagonka mediow.
malgosia.k - 2008-09-02, 21:59
Właściwie to nie o to chodzi, czy mam wiedzę i doświadczenie w wychowaniu pokoleń, raczej to, że nie poddaję się w swojej misji nauczycielstwa. Obserwując skostniały system edukacji polskiej "krew mnie zalewa" i "duszę się w nim". Oczywiście masz rację, że na pewno upolitycznione ministerstwo nie jest nam do niczego potrzebne. Z drugiej jednak strony nie wyobrażam sobie, gdyby jego nie było. Wydaje mi się, że zapanowałby chaos. Myślę, że gdyby władzę edukacyjną przenieść na samorządy to widząc, co się dzieje wokół. Zapewne stałoby się tak:
1. nieograniczony czas pracy nauczycieli (niektórym samorządowcom nawet 40 godzin jest za mało),
2. brak metodyków - już teraz w niektórych gminach ich miejsce zajmują ludzie jeszcze do tej pory nie mający nic wspólnego z oświatą,
3. minimalne stawki pensji, bo właściwie do czego takiemu belfrowi pieniądze,
4. organizowanie dyskotek, zabaw, wywiadówek, wycieczek etc. po godzinach pracy, bo właściwie po co taki nauczyciel ma zakładać rodzinę, po co mu własne dzieci
Niestety na razie bardzo czarno to widzę.
Może kiedyś przekonałabym się do zmian, ale najpierw musiałabym zobaczyć, że dają dobre efekty.
Pozdrawiam
|
|