|
Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia
|
|
Polityka pozaregionalna - Wprowadzenie Euro w 2012r.
bob_mistrz - 2009-01-23, 18:34 Temat postu: Wprowadzenie Euro w 2012r. Rostowski: wierzę, że Polska przystąpi do strefy euro 1 stycznia 2012 r.
(PAP, ak/ 23.01.2009, godz. 16:03)
Wierzę, że Polsce uda się przystąpić do strefy euro 1 stycznia 2012 roku - powiedział w piątek w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Dodał, że umożliwi to Polakom m.in. dostęp do tanich kredytów.
R E K L A M A czytaj dalej
Rostowski przedstawił w piątek w Sejmie informację rządu nt. przystąpienia Polski do strefy euro. Zaznaczył, że przyjęcie europejskiej waluty wzmocni konkurencyjność polskich eksporterów, ułatwi import innowacyjnych technologii i "otworzy bramy dla zagranicznych inwestorów".
Dodał, że te pozytywne aspekty przyjęcia euro zawsze wiążą się ze wzrostem gospodarczym, nowymi miejscami pracy, wzrostem wydajności pracy i płac.
"Gdyby Polska już miała euro, Polacy uzyskaliby dostęp do taniego kredytu zarówno na inwestycje, jak i konsumpcję" - powiedział.
Zaznaczył, że euro w Polsce "zostawiłoby w kieszeniach Polaków i polskich przedsiębiorców dodatkowych 10-15 mld zł. "Gdybyśmy byli dziś w strefie euro, nasze banki nie miałyby takich problemów z uzyskaniem płynności" - dodał.
Zdaniem Rostowskiego możliwość wejścia do strefy euro została zmarnowana w latach 2006-2007, za rządów Jarosława Kaczyńskiego. "Teraz płacimy za tamte błędy. Ponosimy koszty w postaci słabszej złotówki, większej premii za ryzyko długu państwa i faktu, że nasze możliwości zwiększenia deficytu są o wiele mniejsze niż w Portugalii czy nawet Grecji, już nie mówiąc nawet o Słowacji" - powiedział.
Przypomniał, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, iż przyjęcie przez Polskę europejskiej waluty może spowodować wzrost poziomu PKB o 8 proc. w horyzoncie 20 lat.
Minister odniósł się także do obaw związanych ze wzrostem cen po przyjęciu europejskiej waluty. "Wzrost cen w krajach, które przyjęły euro, jest śladowy i ma charakter jedynie przejściowy. Na dłuższą metę bowiem, wejście od strefy euro wiąże się z większą konkurencją, co zawsze skutkuje niższym wzrostem cen" - powiedział.
Dodał, że badania pokazują, że przejściowy wzrost cen po przyjęciu euro to zaledwie 0,3 proc. "To skala naprawdę nieodczuwalna dla konsumenta" - powiedział.
Wyjaśnił, że wzrost cen w innych krajach UE wchodzących do strefy euro wynikał z tego, że wielu sprzedawców przeliczając walutę zaokrąglało ceny w górę.
Dlatego - jak mówił - w Polsce będzie obowiązek podawania cen w dwóch walutach, nawet na pół roku przed przyjęciem euro i kilka lat po jego wprowadzeniu.
"Przez ten czas Polacy będą mogli kontrolować ceny w obu walutach. To skutecznie uchroni nas przed zagrożeniem +zaokrąglenia cen w górę+. (...) Dodatkowo zostaną wprowadzone specjalne mechanizmy monitoringu cen" - podkreślił.
Rostowski zapewnił, że Polacy po wejściu do strefy euro nie stracą części dochodów. "Jeśli przyjmiemy, że wymiana złotego na euro oparta będzie na przykład na przeliczniku 4 zł za 1 euro, to zarabiając obecnie 2000 zł po wejściu do strefy euro będziemy otrzymywać 500 euro miesięcznie" - powiedział.
"Wszystko - tak zarobki, jak płace - zostaną podzielone po prostu przez cztery i nikt nie straci na tym ani złotówki, ani eurocenta" - dodał.
Jego zdaniem, euro zwiększy też dopływ inwestycji zagranicznych do Polski, co oznacza więcej miejsc pracy i wyższe zarobki.
Zapowiedział, że "rząd stworzy specjalną rezerwę amortyzacyjną, którą sfinansuje pakiet osłonowy, chroniący najbiedniejszych przed skutkami wprowadzenia euro".
Rostowski omówił też problem długu publicznego. Wyjaśnił, że im mniejsza wiarygodność kredytowa państwa, tym większy jest koszt obsługi tego długu. "Kraje, które nadmiernie zwiększają wydatki, otrzymują niższą ocenę kredytową. Tym samym muszą płacić wyższe odsetki od długu państwa, chyba, że są w strefie euro. Tylko dlatego, że są w strefie euro, mają większą wiarygodność i otrzymują wyższe oceny" - powiedział.
Dodał, że deklaracja Polski ws. utrzymania niskiego deficytu stwarza przestrzeń dla Rady Polityki Pieniężnej do obniżenia stóp procentowych, co - według niego - jest najlepszym lekiem na kryzys gospodarczy.
Przypomniał, że Europejski Bank Centralny "wpompował" w system bankowy strefy euro 350 mld euro. "Te środki trafiłyby także do nas. Dzięki temu łatwiej byłoby obronić Polskę przed skutkami kryzysu na świecie" - podkreślił.
Dodał, że strefa euro to dostęp do największej puli oszczędności na świecie. "Co więcej, dostęp dużo tańszy, gdyż stopy procentowe w strefie euro są znacznie niższe niż w Polsce" - podkreślił. Przypomniał, że stopa referencyjna Europejskiego Banku Centralnego jest aż o 3 proc. niższa niż stopa Narodowego Banku Polskiego.
Powiedział też, że możliwość wejścia do strefy euro została zmarnowana w latach 2006-2007, za rządów Jarosława Kaczyńskiego. "Teraz płacimy za tamte błędy. Ponosimy koszty w postaci słabszej +złotówki+, większej premii za ryzyko długu państwa i faktu, że nasze możliwości zwiększenia deficytu są o wiele mniejsze niż w Portugalii czy nawet Grecji, już nie mówiąc nawet o Słowacji" - powiedział.
PAP, onet.pl
Chciałbym się zapytać użytkowników forum, co oni myślą na temat wprowadzenia Euro w Polsce, o jego plusach i minusach. Zachęcam do ankiety
miko 005 - 2009-01-23, 19:13
Bob_ mistrz, jeśli mogę coś zasugerować to w ankiecie powinno się jeszcze znaleźć stwierdzenie nie wiem.
Bo prawdę powiedziawszy to ja nie wiem czy chciałbym to euro, czy nie, w moim portfelu. A dlaczego, już mówię.
Nas pospolitych zjadaczy chleba najbardziej interesuje fakt, jakie ceny będą obowiązywały w naszym kraju po wejściu do strefy euro, i to jest rzecz, której najbardziej jesteśmy niepewni, a która skutecznie paraliżuje nasze chęci do wspólnej waluty. Zapewnienia pana ministra;
Cytat: | Minister odniósł się także do obaw związanych ze wzrostem cen po przyjęciu europejskiej waluty. "Wzrost cen w krajach, które przyjęły euro, jest śladowy i ma charakter jedynie przejściowy. Na dłuższą metę bowiem, wejście od strefy euro wiąże się z większą konkurencją, co zawsze skutkuje niższym wzrostem cen".
Dodał, że badania pokazują, że przejściowy wzrost cen po przyjęciu euro to zaledwie 0,3 proc. "To skala naprawdę nieodczuwalna dla konsumenta".
Wyjaśnił, że wzrost cen w innych krajach UE wchodzących do strefy euro wynikał z tego, że wielu sprzedawców przeliczając walutę zaokrąglało ceny w górę. Dlatego - jak mówił - w Polsce będzie obowiązek podawania cen w dwóch walutach, nawet na pół roku przed przyjęciem euro i kilka lat po jego wprowadzeniu.
"Przez ten czas Polacy będą mogli kontrolować ceny w obu walutach. To skutecznie uchroni nas przed zagrożeniem +zaokrąglenia cen w górę+. (...) Dodatkowo zostaną wprowadzone specjalne mechanizmy monitoringu cen"
Rostowski zapewnił, że Polacy po wejściu do strefy euro nie stracą części dochodów. "Jeśli przyjmiemy, że wymiana złotego na euro oparta będzie na przykład na przeliczniku 4 zł za 1 euro, to zarabiając obecnie 2000 zł po wejściu do strefy euro będziemy otrzymywać 500 euro miesięcznie" - powiedział. |
na tym etapie są bardo ogólnikowe. Co miał na myśli mówiąc o zwiększeniu konkurencji, miała by być to konkurencja wewnętrzna, czy europejska. Jeśli ta druga, to moje 380 euro może nie wystarczyć mi na życie. Mówiąc też że ewentualny, przejściowy wzrost cen po wprowadzeniu euro, o 0,3 procenta, to skala nieodczuwalna dla konsumenta, miał siebie, rząd i całą Wiejską na myśli? Bo dla mnie i ludzi będących w podobnej sytuacji finansowej to dosyć duża bariera, której nasze budżety domowe mogą nie przeskoczyć.
No chyba że tak jak jeszcze stwierdza pan minister;
Cytat: | "Wszystko - tak zarobki, jak płace - zostaną podzielone po prostu przez cztery i nikt nie straci na tym ani złotówki, ani eurocenta" |
to wtedy pewnie byłoby to do zaakceptowania. Tak jak napisałem wcześniej, nie jestem jeszcze dostatecznie poinformowany żeby odnosić się w kategoriach; tak, nie, później, dla mnie najbardziej adekwatną odpowiedzią byłoby wyrażenie nie wiem.
Zygmunt Stary - 2009-01-23, 23:02
Nie mam wątpliwości, że prowadzenie samodzielnej polityki monetarnej jest z korzyścią dla polskiej gospodarki, szczególnie w sytuacji niestabilności zachowań gospodarczych, spowodowanych kryzysem, a mówienie przez Tuska, ze gdybyśmy byli w strefie euro, to byłoby lepiej dla nas - to były nie trzymające się kupy "blubry".
Jak najdłużej utrzymać tę odrobinę wolności gospodarczej!
A najlepiej nigdy nie wchodzić do euro, UE jest trupem i tak się rozpadnie, a my razem z nią!
red - 2009-01-23, 23:05
miko 005 napisał/a: | Mówiąc też że ewentualny, przejściowy wzrost cen po wprowadzeniu euro, o 0,3 procenta, to skala nieodczuwalna dla konsumenta, miał siebie, rząd i całą Wiejską na myśli? Bo dla mnie i ludzi będących w podobnej sytuacji finansowej to dosyć duża bariera, której nasze budżety domowe mogą nie przeskoczyć. |
No miko nie przesadzaj. Przy budżecie rzędu 1000 zł miesięcznie to sa raptem 3 zł...
Ferbik - 2009-01-23, 23:05
Ja jestem przeciwny wprowadzeniu € do Polski. To już nas totalnie rozłoży, jak grypa. Pisałem kiedyś, jak odczuły to państwa typu Niemcy czy Włochy. Przelicznik wg marki do € zrobili 1:1 zamiast 2:1. We Włoszech sprawa miała się podobnie. Zgadnijcie, dlaczego m.in. papierosy idą w górę? Podpowiem: za chwilę w przeliczeniu na € będą kosztować tyle samo, co w krajach, gdzie ta waluta zaczęła funkcjonować.
red - 2009-01-23, 23:07
Ferbik napisał/a: | Zgadnijcie, dlaczego m.in. papierosy idą w górę? Podpowiem: za chwilę w przeliczeniu na € będą kosztować tyle samo, co w krajach, gdzie ta waluta zaczęła funkcjonować |
Ferbik rzuć palenie. Budżet państwa straci ale zyska Twoje zdrowie
Ferbik - 2009-01-23, 23:09
red, moje zdrowie i tak zacznie za chwilę szwankować, tak jak i Twoje (chociaż nie palisz), bo zasypie nas żywność produkowana w Chinach.
€ w Polsce jeszcze raz nie i jeszcze jeden!
red - 2009-01-23, 23:11
Ferbik, ja jestem młodszy. Moje zacznie później
Myślę że wprowadzenie euro czeka nas wcześniej czy pózniej. I tak od tego nie uciekniemy...
Ferbik - 2009-01-23, 23:17
Rozumiem, że nie będzie referendum? Mam nadzieję, że jeśli się odbędzie, to Polacy zrozumieją przed, że nie warto. Ale jak to mówi stare mądre powiedzenie: "Polak mądry po szkodzie". Oby się nie sprawdziło.
red - 2009-01-23, 23:22
Referendum już było. Jednym z warunków przystąpnienia do UE było przyjęcie w przyszłości waluty euro.
Administrator - 2009-01-23, 23:38
Oby kurs EUR szybko ustabilizował, bo w przeciwnym razie wszyscy przeciwnicy Euro poczują na własnej skórze "siłę" i "zalety" własnej waluty.
Gregg Sparrow - 2009-01-24, 06:40
Administrator napisał/a: | Oby kurs EUR szybko ustabilizował, bo w przeciwnym razie wszyscy przeciwnicy Euro poczują na własnej skórze "siłę" i "zalety" własnej waluty. |
Właśnie to samo miałem powiedzieć. Nasza waluta jest tak niestabilna, że tylko patrzeć jak coś "pieprznie". Juz się okazuje że wartość nabywcza jest duzo niższa niż jeszcze przed miesiącem.
Ferbik - 2009-01-24, 09:28
red napisał/a: | Referendum już było. Jednym z warunków przystąpnienia do UE było przyjęcie w przyszłości waluty euro. |
A co w takim razie z Wielką Brytanią, która jest w UE a ma własną walutę? Są równi i równiejsi? Czy może było tak, że to WB postawiła warunek przy wchodzeniu do UE?
Gregg Sparrow - 2009-01-24, 10:45
http://www.wielun.biz/viewtopic.php?p=92938#92938
JAk tak dalej pójdzie to dostaniemy po tyłkach i to równo
Usunąłem tą wiadomość, ponieważ jest ona już w temacie, do którego prowadzi link u góry.
Jaro
mareks - 2009-01-24, 11:23
Wchodząc do Unii zgodziliśmy się na euro ale kiedy to nastąpi jest to nasza decyzja.
Mateusz - 2009-01-24, 20:17
red napisał/a: | Referendum już było. Jednym z warunków przystąpnienia do UE było przyjęcie w przyszłości waluty euro. |
mareks
Jak wchodziliśmy do UE to euro-propagandziście wrzeszczeli jakie to korzyści będą, a jeśli chodzi o euro to nie jest ono równoznaczne z wejściem do EU.
Dziś ci sami ludzie kłamią że musimy mieć euro bo nie ma wyjścia.
Byłem w Holandii, przy okazji jakiś rozmów z mądrzejszymi ludźmi temat polityka, gospodarka sam się pojawiał. Ludzie zauważyli wzrosty cen i na pewno nie o 0,3%(JAK MOŻNA COŚ W GOSPODARCE W OGÓLE PROGNOZOWAĆ NA PODSTAWIE WZORÓW MATEMATYCZNYCH?)
---------------------
Dwie i pół godziny dyskusji nt, wprowadzenia €uro – z udziałem p.Hanny Gronkiewicz-Waltzowej (prezydentka Warszawy, PO), WCzc.Artura Górskiego (PiS, Warszawa), WCzc.Michała Szczerby (PO. Warszawa), Tadeusza Iwińskiego (SLD, Olsztyn), b. Posła Janusza Maksymiuka (Samoobrona), b.Posła Jana Lityńskiego (PD), p.Witolda Perki (V-Prezes PSL),w części IX przemawia kol.Bolesław Witczak, Prezes UPR
cz. 1 http://www.asme.pl/123247121974859.shtml
cz. 2 http://www.asme.pl/123247589531942.shtml
cz. 3 http://www.asme.pl/123247848912784.shtml
cz. 4 http://www.asme.pl/123248336034522.shtml
cz. 5 http://www.asme.pl/123248927238830.shtml
cz. 6 http://www.asme.pl/123249312795126.shtml
cz. 7 http://www.asme.pl/123263695712479.shtml
cz. 8 http://www.asme.pl/123274116172378.shtml
cz. 9 http://www.asme.pl/123274221659422.shtml
cz. 10 http://www.asme.pl/123275300383602.shtml
cz. 11 http://www.asme.pl/123275369962045.shtml
cz. 12 http://www.asme.pl/123275708835117.shtml
cz. 13 http://www.asme.pl/123275872326171.shtml
cz. 14 http://www.asme.pl/123275890935825.shtml
cz. 15 http://www.asme.pl/123275913964421.shtml
cz. 16 http://www.asme.pl/123275927016417.shtml
cz. 17 http://www.asme.pl/123275938952774.shtml
cz. 18 http://www.asme.pl/123275952895954.shtml
cz. 19 http://www.asme.pl/123275967221931.shtml
cz. 20 http://www.asme.pl/123275982969768.shtml
red - 2009-03-15, 14:46
Do euro jak najszybciej
Ryszard Petru
Mówienie o utracie suwerenności przy przystąpieniu do unii walutowej to zwykłe potrząsanie szabelką. W dzisiejszym świecie nie można mówić o pełnej niezależności ekonomicznej – uważa bankowiec.
Kryzys światowy obecny także w Polsce ma dwa wymiary. Pierwszy to tak zwany wymiar realny objawiający się spowolnieniem gospodarczym. Jest to związane ze zmniejszeniem popytu na naszą produkcję chociażby w związku ze spadkiem zamówień płynących z zagranicy. Warto pamiętać, że naszym największym partnerem handlowym są Niemcy, gdzie idzie prawie 30 proc. naszego eksportu, i tamtejsza recesja znacząco wpływa na naszą gospodarkę.
Drugi wymiar to kryzys walutowy wynikający z destabilizacji kursu złotego. Kryzys walutowy nie dotyczy krajów strefy euro, tylko tych, które mają własne, małe waluty. Tego kryzysu moglibyśmy uniknąć, przyjmując wcześniej euro. Ale mleko już się rozlało. Gdyby w naszym kraju euro było walutą płatniczą, kryzys światowy dotknąłby nas, jednak w mniejszym stopniu niż obecnie.
Bez wahań
Światowi inwestorzy w czasach kryzysu uciekają z regionów postrzeganych jako potencjalnie ryzykowne do takich, gdzie czują się bezpieczniej. A kraj, w którym waluta w ciągu pół roku osłabia się o 50 proc., postrzegany jest jako bardzo ryzykowny. Trudno się dziwić takiej reakcji. Efektem tego będzie spadek inwestycji zagranicznych, co z kolei oznacza likwidację miejsc pracy.
Bez wątpienia większe poczucie bezpieczeństwa dają kraje strefy euro niż te dotknięte potężnymi wahaniami kursu złotego albo hrywny. Polska jest i tak w dużo lepszej sytuacji niż Ukraina, ponieważ naszą wiarygodność wzmacnia członkostwo w Unii Europejskiej, ale w czasach paniki ważniejsza od przynależności do Unii Europejskiej jest prawdziwa integracja – czyli walutowa. Dlatego też złoty traci na wartości, gdy pogarsza się sytuacja Ukrainy.
Najbardziej namacalną korzyścią z przyjęcia euro jest likwidacja wahań kursowych. Dzisiaj każdy przedsiębiorca, przeprowadzając każdorazowo operację wymiany walut, ponosi ryzyko kursowe w postaci wahań kursu złotego. Każda operacja handlowa na rynkach międzynarodowych obarczona jest tym nieprzewidywalnym czynnikiem oznaczającym konieczność przyjęcia ryzyka albo ubezpieczenia transakcji przez podmiot krajowy. Dokonując operacji wymiany walutowej, ponosimy także koszt w postaci opłat szacowanych na 2 – 3 mld złotych rocznie. Te pieniądze mogłyby pozostać w rękach przedsiębiorców i obywateli.
Kolejna kwestia związana jest z tym, że słaby złoty podraża dobra z importu. Znacząca część naszej produkcji opiera się na imporcie półproduktów i surowców, co oznacza podniesienie kosztów produkcji uderzające w eksporterów. Niewiele się mówi o polskich importerach, a przecież odzież i leki są w większości przypadków importowane. Słaby złoty oznacza wzrost cen na rynku i zmniejszenie siły nabywczej obywateli. W ten sposób brak wspólnej waluty uderza w portfel przeciętnego Polaka, który może być zagrożony nie tylko utratą pracy, ale także wyższymi kosztami życia.
Kryzys walutowy nie dotyczy krajów strefy euro, ale tych, które mają własne waluty
Straty polskich przedsiębiorców na opcjach walutowych są szacowane na kwotę 15 mld złotych i o tyle bylibyśmy bogatsi, gdyby Polska była w strefie euro. Posiadanie waluty krajowej to wyższy koszt obsługi deficytu budżetowego. Jest to konsekwencja wyższego oprocentowania obligacji Skarbu Państwa, jakiego żądają inwestorzy w porównaniu z krajami strefy euro. Wszystkie te czynniki wpływają na gwałtowność reakcji polskiej gospodarki na kryzys światowy.
Suwerennie na kolanach
Przeciwnicy wprowadzenia euro wskazują na pewną formę utraty suwerenności przy przystąpieniu do unii walutowej. Uważam takie opinie za zwykłe potrząsanie szabelką, ponieważ to jest suwerenność pozorna. Jeśli tylko sytuacja stanie się groźna, to i tak zwrócimy się do Europejskiego Banku Centralnego, czyli do Berlina, o pomoc. Nie można mówić o pełnej niezależności ekonomicznej w dzisiejszym świecie.
Problem w tym, że będąc w strefie euro, zmuszamy większy organizm gospodarczy do przejęcia odpowiedzialności za nasze ewentualne trudności ekonomiczne, a będąc „suwerennymi”, musimy prosić na kolanach. Świat nie jest bajką i oczekiwanie, że ktoś nam pomoże z dobroci serca, jest naiwne. Wspólna waluta oznacza, że jesteśmy powiązani z bogatym światem Zachodu walutą, która jest wspólna i której wszyscy chcą bronić.
Koszula bliższa ciału
Dowodem na to są komunikaty płynące ze strefy euro o programach wzajemnej pomocy. W przypadku Europy Wschodniej takich deklaracji nie ma, bo każdy stara się w pojedynkę rozwiązać swoje problemy, dystansując się od trudności, jakie przeżywają sąsiedzi. Jak zwykle okazuje się, że koszula jest bliższa ciału. Dlatego powinniśmy wprowadzić wspólną walutę, gdy tylko pojawią się oznaki ożywienia gospodarczego.
Uważam więc, że do strefy euro trzeba wejść jak najszybciej. Ale obecnie, przy takiej skali niepewności kursowej oraz niepewności co do skali spowolnienia światowego, pojawia się poważne ryzyko niespełnienia kryteriów obowiązujących w czasie dwuletniego pobytu w korytarzu ERM2. Dlatego uważam, że polskie władze powinny się przygotować, dopinając wszelkie możliwe szczegóły techniczne, aby gdy tylko pojawią się oznaki stabilizacji, móc jak najszybciej podjąć odpowiednie działania w kierunku przyjęcia wspólnej waluty. Obawiam się jednak, że w 2009 będzie trudno wejść do ERM2.
—not. mar
Ryszard Petru był asystentem i doradcą Leszka Balcerowicza. Pracował m.in. w Banku Światowym, a także w bankach BPH i BRE. Obecnie wykłada w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej
Źródło:
Rzeczpospolita
Nie wiem jak was ale mnie te argumenty przekonują.
mareks - 2009-03-15, 16:07
Straty polskich przedsiębiorców na opcjach walutowych są szacowane na kwotę 15 mld złotych i o tyle bylibyśmy bogatsi, gdyby Polska była w strefie euro.
Jajcarski dowcip Petru.
Gdyby Polska była w euro to banki wymyśliłyby opcje w jenach.Na pazernych nie ma rady.
Mateusz - 2009-03-16, 19:50
red
Ten artykuł to pralnia mózgu jedna z wielu jakie urządzają media... Sama Rzeczpospolita zbłaźniła się już po raz drugi, zaraz po opluwaniu Gwiazdowskiego. A Petru jest jednym z wielu socjalistów, który bierze udział w tej hucpie.
Cytat: | Jak bezczelnie można wciskać kit?
JKM - korwin-mikke.blog.onet.pl - 2009-03-15 23:51:00
Pani [a.f.] redagująca w „Najwyższym CZAS!”ie rubrykę „Największe Głupstwo Tygodnia” zwróciła mi uwagę na artykuł p.Ryszarda Petru – z którym akurat polemizowałem (łagodnie...) przed tygodniem na Uniwersytecie W-wskim.
Tekst ten – niedługi zresztą – pt. „Do euro jak najszybciej” w całości znajduje się tutaj:
http://www.rp.pl/artykul/9133,275764.html
Panią [a.f.] uderzyło w tym tekście – i za to przyznała PT Autorowi „Kwaśny Ogórek” - to, że z jednej strony pisze: „Świat nie jest bajką i oczekiwanie, że ktoś nam pomoże z dobroci serca, jest naiwne” a nie zastanawia się, że wtedy (według Niego...) „ będąc w strefie €uro, zmuszamy większy organizm gospodarczy do przejęcia odpowiedzialności za nasze ewentualne trudności ekonomiczne”. No to niby dlaczego mają Polskę przyjąć - by zostać zmuszonymi?
A ja twierdzę, że to jest drobiazg. Znacznie gorsze, że p.dr Petru po prostu nie widzi najprostszych rzeczy. A raczej widzi je dokładnie odwrotnie.
Pisze np. „Drugi wymiar to kryzys walutowy wynikający z destabilizacji kursu złotego. Kryzys walutowy nie dotyczy krajów strefy euro, tylko tych, które mają własne, małe waluty. Tego kryzysu moglibyśmy uniknąć, przyjmując wcześniej euro. Ale mleko już się rozlało. Gdyby w naszym kraju euro było walutą płatniczą, kryzys światowy dotknąłby nas, jednak w mniejszym stopniu niż obecnie”.
Hola, panie Petru!
To jakie kraje postanowiły wyprodukować 1,8 biliona €urosów by ratować swój system walutowy: te ze strefy €uro – czy te, które do strefy €uro nie weszły?
A może by ktoś napisał, jak „kryzys walutowy” dotyka takie kraje jak Indie czy Biała Ruś – które do €urolandii nie należą? Więc jak?
Odpowiednia historyjka mówi o Abrahamie Rosenzweigu, którego bank właśnie ma ogłosić bankructwo. I wtedy do kantoru wchodzi uboga wdowa ze słowami: właśnie odziedziczyłam po mężu $100.000 – to moje jedyne pieniądze. Chciałam je wpłacić na konto.
Bankier bierze pieniądze, wypisuje kwit, wdowa wychodzi. Żona do Rosenzweiga; „Jak Ty mogłeś wziąć te pieniądze od biednej wdowy; sumienia nie masz?”
Na co Rosenzweig: „Nu – ile pieniędzy można podarować biednej wdowie? 10 rubli, 20 rubli... Ale $100.000?!?”
Czy Pan, panie Petru, nie jest aby doradcą namawiającym tę wdowę by poszła do banku Rosenzweiga?
Pytanie, czy bankrutująca strefa €uro nie chce w ostatniej chwili wzmocnić się nieco kosztem naszej, w miarę silnej, złotówki...
Jak pisałem przed dwoma tygodniami (a i wcześniej...) złotówka poszła w dół – to teraz zgodnie z prawami cybernetyki pójdzie w górę. Doradzałem przed tygodniem: „Jeśli brać teraz kredyty – to tylko we frankach szwajcarskich”. Więc wszystko idzie tak, jak przewidywałem – bo tak toczy się światek.
Pamiętajmy też, że gdy złotówka była silna, to „ekonomiści” domagali się, by ją osłabić, bo eksporterzy nie wydalają. Teraz osłabła – i co pisze p.Petru:
„Kolejna kwestia związana jest z tym, że słaby złoty podraża dobra z importu. Znacząca część naszej produkcji opiera się na imporcie półproduktów i surowców, co oznacza podniesienie kosztów produkcji uderzające w eksporterów. Niewiele się mówi o polskich importerach, a przecież odzież i leki są w większości przypadków importowane. Słaby złoty oznacza wzrost cen na rynku i zmniejszenie siły nabywczej obywateli. W ten sposób brak wspólnej waluty uderza w portfel przeciętnego Polaka, który może być zagrożony nie tylko utratą pracy, ale także wyższymi kosztami życia”.
Może by p.Petru przez chwile pomyślał: „jeśli €uro poszło w górę w stosunku do złotówki – to może to Niemcy mają teraz problem? Taki, że nie mogą niczego do Polski wyeksportować?”
Mówi się, że zamknie się być może fabryka „OPLA” w Polsce. Ale przecież prawie na pewno zbankrutuje cały „OPEL” w Niemczech!!!
To kto ma – panie Petru – te problemy?
I – dla kogo Pan pracuje?
|
http://wiadomosci.onet.pl...3673,,blog.html
|
|