R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: Panterka
2008-02-22, 09:29
Konsekwencje emigracji - związki na odlegość...
Autor Wiadomość
glizda 
Moderator
diablica



Pomogła: 45 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 14 Lis 2006
Posty: 4328
Piwa: 24/21
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 11:47   Konsekwencje emigracji - związki na odlegość...

Cytat:
Ciągle razem, ale tymczasowo osobno. To już miesiąc, pół roku, rok. I tylko czasem zauważasz, że coraz mniej was łączy, a coraz więcej dzieli, i wcale nie chodzi tu o tysiące kilometrów odległości od siebie. Dla niektórych związek na odległość to stan przejściowy, a dla innych to sytuacja nie do zniesienia.

W Polsce związki na odległość funkcjonują od dawna. Nawet przed 1989 rokiem, gdy wyjazd za granicę był bardzo utrudniony i graniczył z cudem, Polacy wyjeżdżali na saksy, na placówki, żeby dorobić się czegoś i z podreperowanym portfelem móc znów połączyć się z rodziną, powracając do kraju, lub ściągając ją za granicę. Po 2004 roku, gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej i otwarły się przed naszymi rodakami granice, tysiące osób wyjeżdżało z kraju każdego miesiąca, by szukać lepszego losu na emigracji.

Główny Urząd Statystyczny szacuje, że pod koniec 2006 roku poza granicami Polski przebywało czasowo ok. 1,95 mln Polaków. To o 380 tys. więcej niż na koniec 2005. Nikt nie pokusił się jeszcze o policzenie, jak wiele osób z tej grupy wyjechało z kraju, rozstając się z rodziną.

Rozmowy o dziewiętnastej

Dla wielu rodzin to trudna decyzja i trudna sytuacja. Nieznaczną pociechą może być to, że większość emigrantów, jak podaje GUS – około 1,55 mln, wybiera kraje europejskie i że po zaledwie kilku godzinach podróży można znów być razem. A wszelkie nowoczesne narzędzia komunikacji są w zasięgu ręki: telefony, komórki, e-maile, komunikatory. Pozostaje tęsknota i poczucie, że jest się zdanym tylko na siebie.

źródło: o2.pl
Więcej na http://www.kafeteria.pl/p...kt.php?id_t=578

Myślę, ze to temat bardzo aktualny. Wiele osób wyjeżdża za granicę, pozostawiając w kraju swoją drugą połówkę.
Ostatnio zmieniony przez Ferbik 2007-11-14, 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 18:10   

A może lepiej zjeść kromkę suchego chleba, a być razem w rodzinnej społeczności?

Nie, tak już niestety nie będzie, ludzie wybrali pogoń za pieniądzem, a wartości rodzinne odeszły gdzieś…. , nawet nie na drugi plan, a dalej :| .
Wmawianie sobie i innym, że tu w Polsce nie da się żyć i uciekanie od rodziny, w imię „dobra rodziny”, to myślenie ludzi, dla których „mamona” jest ważniejsza, od właśnie niby kochanej rodziny :oops: .
A później, jest jak jest. No ale.... każdy jest kowalem swojego losu, szkoda tylko że niektórym dzieciaczkom ktoś ten los, bez pełnej potem rodziny wykuwa za nich :( .
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
akirus 
W trakcie przeprowadzki do Wielunia


Pomogła: 16 razy
Wiek: 42
Dołączyła: 26 Paź 2006
Posty: 1259
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 19:30   

miko 005 a nie pomyslałeś, że niektórym jest cięzko żyć za 1000 zł miesięcznie mając opłaty do zrobienia na 600 zł??

reszta na życie...

a gdzie kupienie ubran i butów dla dzieci, bo o sobie to juz nie myśle i od lat w tym samym się chodzi???

czasem wyjazd to po prosty pych i chęć posiadania więcej iwięcej, ale czasem to konieczność
_________________
Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 20:12   

akirus, tak masz rację, 1000zł to zbyt mało żeby w pełni funkcjonować. Ale widzisz, ja tak trochę ze swojego punktu widzenia napisałem tamtego posta. No bo skoro w/w kwota nie wystarcza i decydujesz się na wyjazd i rodzinną rozłąkę, na której cierpią wszyscy, a tam za granicą i tak „harujesz jak wół” od świtu do nocy, to czy nie lepiej spróbować tu na miejscu dorobić dodatkowe parę groszy. A przynajmniej z rodziną będziesz miała stały kontakt, nie taki przez „komórkę”.

Ja przepraszam, ale to co pisałem wcześniej, nie miało służyć jako dyskryminacja wyjeżdżających za chlebem (a tych to już na pewno nie), nawet tych co jadą, bo nowe auto by się przydało, też nie ;) .

Po prostu wiem, bo miałem z tym styczność, może nie bezpośrednią ale bardzo bliską z rodzinami, które; w pierwszym przypadku aż takiej potrzeby nie było do wyjazdu, no ale…., i ta rodzina już nie jest pełną rodziną. W drugim zaś, sytuacja była „podbramkowa”, podjęto próbę wyjazdu, nie mniej dla ogólnego szczęścia dzieciaczków (wielka rozpacz z powodu ewentualnego wyjazdu mamy), rodzina dalej „klepie” biedę, ale jest szczęśliwa z bycia razem. Wiem też że głowa rodziny, na miejscu coś tam sobie wykombinowała ;) , i sytuacja materialna leciutko się poprawiła. Zatem, czasami „nie wszystko złoto co się świeci”.
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
akirus 
W trakcie przeprowadzki do Wielunia


Pomogła: 16 razy
Wiek: 42
Dołączyła: 26 Paź 2006
Posty: 1259
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 20:18   

w kwestii wyjeżdżających
Cytat:
bo nowe auto by się przydało,
to ja się zgadzam, chcą miec lepiej kosztem rodziny, ale swoje zdanie podtrzymuję, niektórzy po prostu są zmuszeni
_________________
Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
czarny 
Przyjeżdża na zakupy


Pomógł: 3 razy
Wiek: 42
Dołączył: 12 Cze 2007
Posty: 265
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 21:44   

miko 005 z twoich wypowiedzi wnioskuje że nie miałeś sytuacji braku pieniedze. Nie zawsze jest tak jak ty piszesz.
miko 005 napisał/a:
w pierwszym przypadku aż takiej potrzeby nie było do wyjazdu, no ale…., i ta rodzina już nie jest pełną rodziną

Jest wiele przypadków rodzin,które decyduja sie na rozłąke i wcale sie te małżestwa nie rozpadają.Dużo jest również małzestw , które rozpadają się w Polsce(są cały czas blisko siebie), a jednaj nie udaje im się wytrzymać do konca życia ze sobą.Tak więc nie ma znaczenia kiedy i z jakich przyczyn może ewentualny rozwód wystąpić

Wiesz kiedyś też znałem wypowiedzi znajomych,ale teraz doświadczam to na własnej sklórze i wiem że robie dobrze.Fakt rozłąka jest bolesna,ale trzebawiedzieć również o tym, że istnieje zaufanie do drugiej osoby.
Proponuję najpierw przyżyć taką sytuację a potem wyrażać na ten temat opinie, bo ludzie rózne rzeczy mówią.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Ferbik 
Administrator



Pomógł: 143 razy
Wiek: 45
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 15820
Piwa: 107/205
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-08, 23:16   

miko 005 napisał/a:
A może lepiej zjeść kromkę suchego chleba, a być razem w rodzinnej społeczności?

Nie, tak już niestety nie będzie, ludzie wybrali pogoń za pieniądzem, a wartości rodzinne odeszły gdzieś…. , nawet nie na drugi plan, a dalej .
Wmawianie sobie i innym, że tu w Polsce nie da się żyć i uciekanie od rodziny, w imię „dobra rodziny”, to myślenie ludzi, dla których „mamona” jest ważniejsza, od właśnie niby kochanej rodziny .
A później, jest jak jest. No ale.... każdy jest kowalem swojego losu, szkoda tylko że niektórym dzieciaczkom ktoś ten los, bez pełnej potem rodziny wykuwa za nich

Zgadzam się i popieram. Wierząc we własne możliwości tutaj w Polsce, jestem w stanie opłacić mieszkanie ze swojej pensji utrzymać dziecko i niepracującą partnerkę. Skromnie bo skromnie, ale przy sobie. Możliwości wyjechania miałem sporo, nie skusiłem się i wcale nie żałuję. Być może w moim przypadku jest to spowodowane pozytywnym nastawieniem do ludzi i chęcią pomocy innym bezinteresownie, przez co utworzyło się jakieś grono ludzi, którzy potrafią to docenić, a nie tylko potrzeba zarabiania suchego pieniądza bez żadnej ciepłej relacji z pracodawcą. Mam rodzeństwo za granicą: jedno wraca do Polski, drugie zostaje... są dwa światy i nas jest dwoje - jak śpiewała Maryla Rodowicz, ale to my wybieramy jak chcemy żyć i to od nas zależy, czy jesteśmy w stanie ze swoją wiarą podołać trudom, jakie płata nam polska rzeczywistość. Ja zostałem, chcę tu dożyć starości, nie interesuje mnie pogoń za pieniądzem, tylko szczęście moich bliskich i to jest dla mnie w życiu największym priorytetem. A kto mnie nie potrafi zrozumieć, przytoczę pewien autentyczny wykład, który ma na celu wyjaśnić co jest w życiu najważniejsze:

Cytat:
Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoik po majonezie i wypełnił go po brzeg dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili.
Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli.
Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.
Profesor powiedział:
- Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie - to ważne rzeczy w życiu: Wasza rodzina, Wasz partner, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione.
Żwir - to inne, mniej ważne rzeczy: pieniądze, mieszkanie albo auto.
Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą pracę.
Jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych, później nie będzie to możliwe. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie.
Tak jest też w życiu: Jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy (np. pracę), nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie: co stanowi kamienie w moim życiu? Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja i dbać o nie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na pracę, dom, zabawę itd.
Zważajcie przede wszystkim na kamienie - one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek.


PS. Po zajęciach jeden ze studentów (może ty??) wziął słój, wypełniony po brzeg kamieniami, żwirem i piaskiem. Nawet sam profesor zgodził się, ze słój jest pełny. Student bez problemu wlał do słoja butelkę piwa. Piwo wypełniło resztę przestrzeni - teraz słój był naprawdę pełen.
Morał z P.S.
Nieważne, jak bardzo jest wypełnione Wasze życie, zawsze jest jeszcze miejsce na piwo...
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-10, 17:07   

W związku z tematem;

Cytat:
Emigracja rozbija związki
Na 600 tysięcy związków, które rozłączyła konieczność wyjazdu za granicę, przetrwa tylko co trzeci

Żona Piotra wyjechała dwa miesiące temu. To pierwszy jej wyjazd za granicę. Na początku telefony się urywały, dzwoniła codziennie, mówiła, że tęskni, że chyba nie wytrzyma, ale z tonu jej głosu pobrzmiewał zachwyt nad wielkim światem, bo czymże jest Tarnów wobec Londynu.
Rozmowy stawały się jednak coraz rzadsze i krótsze, aż wreszcie ustały. Agnieszka zostawiła Piotrowi ośmioletniego Bartka, czteroletniego Huberta, 35 tysięcy długu, teściową i chorego na astmę teścia.

Jak to się zaczęło?
Piotr jako kierowca autobusu miejskiego zarabiał 1200 złotych miesięcznie. Dopóki Agnieszka otrzymywała zasiłek dla bezrobotnych, można było jakoś wyżyć, ale pewnego dnia się skończył. Agnieszce udało się dwukrotnie wymówić od pracy, trzeciej propozycji nie było ale zasiłku też już nie. Czas minął.

Pewnego dnia przyszła do nich w odwiedziny Anna. Od dwóch lat w Anglii. Pracowała w londyńskim hotelu, a jej mąż w Irlandii, w poddublińskiej rzeźni jako rozbieracz tusz. Anka przyszła wystrojona, cała w złocie i skórach, dzieciom przywiozła prezenty. Paliła długie papierosy, a opowiadając o swojej pracy, często wtrącała obce wyrazy. - To po angielsku – wyjaśniała. Piotrowi nie podobała się ani Anka, ani te jej angielskie wtręty. Drażniło go również i to, że przyniosła zbyt dużo alkoholu, skutkiem czego żona często sięgała po drinki.

Kiedy już dobrze popiły, Anka, zapominając o obecności Piotra, zaczęła narzekać, że "polskie chłopy są do niczego", a tam, w Londynie, to do wyboru i koloru. O tym jednak Piotr przypomniał sobie o wiele później. Anka przebywała na dwutygodniowym urlopie, którego sporą część spędziła u Agnieszki w domu. Piotr oglądał telewizor, a one siedziały sobie w kuchni i popijały. Rozmawiały cicho, ale co chwilę wybuchały głośnym śmiechem. Do Piotra dochodziły jedynie urywki zdań: "raz mnie odprowadził, drugi raz", co było za trzecim i pozostałymi razami, nie dosłyszał.

Któregoś dnia, już po wyjeździe Anki, Agnieszka zaczęła urabiać Piotra w sprawie swojego wyjazdu do pracy za granicę. Że mogłaby do Włoch jako opiekunka, do Hiszpanii na pomidory lub do Anglii do hotelu. Najlepiej byłoby do Anglii, bo funt dobrze stoi i Anka pomogłaby jej na początku, poza tym pracując w hotelu, nie płaciłaby za mieszkanie. Piotr protestował, ale żona łasiła się do niego dzień i noc, aż wreszcie zgodę wyprosiła.

Milczenie żony
Przez pierwszy miesiąc dzwoniła co wieczór, również w weekendy, co upewniło go w przekonaniu, że małżonka dobrze się prowadzi. Po miesiącu przyszło czterysta funtów i Piotr już do końca się przekonał, że wyjazd miał sens. Sprzedał funty i natychmiast wpłacił dwa tysiące do banku, w którym od trzech miesięcy zalegali z ratami. Następny miesiąc to już rzadsze i krótsze rozmowy i tylko 200 funtów. Agnieszka tłumaczyła, że życie tu jest drogie, że musiała się porządnie ubrać, że dużo pracuje i nie ma siły codziennie wychodzić do budki i dzwonić, żeby mówić codziennie to samo. Piotr po cichu przyznał jej rację.

Minęły jeszcze dwa miesiące i Agnieszka zamilkła, pieniądze też nie przyszły. Piotr nie miał do niej adresu, ani numeru telefonu, nie miał też żadnych namiarów na Ankę. Odszukał jej rodziców i powiedział, że boi się o żonę, może coś złego się stało, bo nie daje znaku życia. Matka Anki, która z początku wykręcała się od udzielania informacji, dała się przekonać i Piotr chwilę później dzwonił już do Anki. Zaskoczona telefonem Piotra jąkała się, kręciła, nie wiedziała, co powiedzieć, ale on przyparł ją do muru. Anka wydusiła z siebie, że Agnieszka wyjechała z Londynu, bo otrzymała lepszą pracę. Nie wie gdzie, bo Agnieszka jej nie mówiła, wie tylko, że prawdopodobnie na północ, może do Szkocji. Piotr zdecydował, że pojedzie jej szukać. Jadąc autobusem, usłyszał w radiu, że jakaś Polka zginęła w Szkocji. Na pętli zadzwonił po zmiennika.

Powrót żony
Po kilku dniach przyszedł SMS: "Jestem zdrowa, pracuję, zadzwonię jutro w południe. Aga." To nie był jej numer, ale go zapisał. Zadzwonił. Telefon odebrał jakiś mężczyzna, który nie mówił po polsku. "Może pomyłka" pomyślał i spróbował jeszcze raz. W słuchawce usłyszał ten sam głos.

Tym razem perswazje teściowej nie pomogły. Wsiadł do autobusu i na drugi dzień był w Londynie. Odnalazł Ankę i żonę. Nigdzie nie wyjechała. Cały czas mieszkała w tym samym miejscu. Pracy też nie zmieniła, tyle że jej stan był odmienny – była w piątym miesiącu ciąży z bezrobotnym, młodym Cypryjczykiem z sąsiedztwa. Piotr krzyknął tylko "Rozwód!" i trzasnął drzwiami.

Trzydzieści godzin podróży przebył w letargu, całkowicie zobojętniały na bodźce zewnętrzne. Teściowej nawet to nie zdziwiło. - Ona zawsze miała taka naturę – powiedziała o córce. Choć Piotr w Londynie zagroził rozwodem, po powrocie nic w tym kierunku nie robił. Pracował i myślał o Agnieszce. W domu myśli o niej też nie dawały mu spokoju, odpędzał od siebie dzieci, które stęsknione za matką garnęły się do niego.

Od wyjazdu Agnieszki minął rok, w tym czasie przeszły święta jedne i drugie, Nowy Rok. Koniec stycznia, pukanie do drzwi. Otworzyła teściowa. Piotr oglądał mecz, kiedy do jego uszu dotarł podniesiony głos teściowej: "Wstydu nie masz, jak mogłaś dzieci zostawić?" Piotr ruszył do korytarza. W drzwiach zobaczył jakąś drobną, poszarzałą kobietę z walizkami. Agnieszka? Wyglądała o dziesięć lat starzej. "Gdzie masz tego bachora? W walizce?" – wrzeszczała dalej teściowa. Piotr miał zamiar zwymyślać żonę i zrzucić ją ze schodów, ale w jednej chwili mu przeszło. Wziął walizki i poprosił, aby weszła do środka.

Piotr wybacza i wyjeżdża
Rozmowa trwała długo, bez teściowej i dzieci. Banalna historia – Agnieszka zakochała się. Cypryjczyk był miły, nadskakiwał jej, nie miał zbyt dużo pieniędzy, ale opowiadał jej, że jego rodzice mają sieć hoteli na Cyprze, że pobiorą się i on ją tam zabierze. Już w pierwszym okresie znajomości zaszła w ciążę. Kiedy zaczęła się źle czuć, jej nowy partner przestał się z nią spotykać. Prasując pościel, dostała krwotoku i straciła przytomność. Leki podtrzymujące ciążę nie zadziałały. Żałuje tego, co zrobiła, dopiero później zdała sobie sprawę z tego, jak kocha Piotra i dzieci.

Jakiś czas później znów doszło do rozłąki – tym razem Piotr wyjechał do pracy w Anglii – jako kierowca autobusu. Do końca kontraktu został mu jeszcze rok. Chce tu zostać, bo dobrze zarabia, ma brytyjskie prawo jazdy, porobił kursy i ma wszystkie uprawnienia. Pewna praca do emerytury.

Jedź i nie wracaj
Historia Mateusza i Weroniki zaczyna się podobnie, ale kończy inaczej. Po kilku miesiącach pobytu w Anglii żona przysłała Mateuszowi list. Pisała w nim, że poznała jakiegoś młodzieńca, którego kocha z wzajemnością, wracać nie zamierza, bo chce sobie ułożyć życie w Anglii. Mateusz został z trzema córkami.

Wyjazd żony nie był konieczny, bo Mateusz miał przyzwoite zarobki – był w stanie utrzymać całą rodzinę. Córki już były prawie dorosłe, więc Weronika, która nigdy nie pracowała, chciała się sprawdzić. Widać się nie sprawdziła, skoro na dzień przed wigilią Bożego Narodzenia zawitała do domu. Początkowo Mateusz nie chciał jej wpuścić, ale uległ jej prośbom. "W porządku, przez święta możesz tu zostać, ale po świętach wynocha." Minęło Boże Narodzenie, a Weronika nie kwapiła się do wyjazdu. Tłumaczyła mężowi, że nie ma pieniędzy na bilet". Ten wyjął z portfela pieniądze. Córki też jej nie zatrzymywały. Od tego czasu słuch po niej zaginął. Mateusz zamierza się rozwieść, bo małżeństwo z Weroniką uważa za zamknięty rozdział swojego życia. Ponadto jego nowa partnerka ani myśli żyć z nim na kocią łapę.

Albo wracasz, albo rozwód
Nie tylko kobiety nie wytrzymują rozłąki. Jacek wyjeżdżał do pracy za granicę wielokrotnie, ale zawsze na krótko – dwa lub trzy miesiące. Pracował na okrągło bez dni wolnych. Tym razem jednak było inaczej: dwa dni wolne, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Ile można pić? Na szczęście nie brakuje tu samotnych Polek, a w ostateczności są jeszcze agencje towarzyskie. Jacek związał się z mężatką, ale od czasu do czasu wpadał do domu uciech, choć kosztowało go to znacznie drożej, niż dwa piwa z rodaczką. Spodobało mu się to i do żony dzwonił coraz rzadziej, wykręcając się nadmiarem pracy. Małżonka nie zamierzała tego tolerować – podczas kolejnej rozmowy postawiła ultimatum: "Albo wracasz, albo rozwód" i Jacek wrócił. To już jednak nie było życie – ciągłe kłótnie, wymówki, "ciche dni", znerwicowane dzieci. Co z tego, że duży dom i nowy samochód. Jacek zaczął pić i bić. Co mógł, to przepił. Sprawa rozwodowa w toku. Wrócił do Anglii, do tej samej pracy, ale po miesiącu ją stracił. Teraz jest menelem grasującym w okolicach "Morrisona" na Acton, grzebie w śmietnikach, żebrze.

Rozłąka nie wzmacnia uczuć
Psycholog Natalia Tomala twierdzi, że większość wyjeżdżających, szczególnie po raz pierwszy, nie zdaje sobie sprawy, jak drogo może ich to kosztować: emigranci żyją w swego rodzaju zawieszeniu, pomiędzy przeszłością a przyszłością. Tej pierwszej już nie ma, a ta druga jest niepewna. Taka sytuacja musi mieć wpływ na trwałość związków. Rozpad związku niekoniecznie musi nastąpić na skutek zdrady. Wystarczy odległość, rzadszy kontakt i związek obumiera. Rozłąka wcale nie wzmacnia uczucia, to romantyczny mit.

O negatywnych skutkach emigracji nadal mówi się jeszcze dość rzadko, bagatelizując problem. Ciągle na pierwszym miejscu bowiem stawia się korzyści ekonomiczne, tymczasem według prognoz ośrodków badawczych w Polsce w 2010 roku 700 tysięcy polskich par będzie żyło w związkach "korespondencyjnych", a z tego, jak wynika z badań przeprowadzonych przez zespół demografów z Uniwersytetu Jagiellońskiego kierowany przez prof. Jadwigę Slany, tylko co trzecie ma szansę na przetrwanie. Jakie skutki będzie to miało w przyszłości, nietrudno zgadnąć.


Źródło – EXPRESS Polish
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
yampress 
WIELUNIAK


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 3119
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-11, 17:28   

smutne ale prawdziwe.
albo jechać wspólnie albo zostać w kraju
ale nie każdy tak może niestety
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
mareks 
Mieszka pod Wieluniem


Pomógł: 2 razy
Wiek: 79
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 961
Skąd: wielun
Wysłany: 2007-11-12, 15:24   

A ja trochę optymistycznie.
Cały swój wiek produkcyjny spędziłem poza domem w delegacjach.W miedzyczasie byłem rok w Austrii i rok w USA.Ożeniłem sie w podobno nieszczęśliwym miesiącu bo listopadzie.I co?
Za parę dni będe obchodzil wraz z moją małżonką CZTERDZIESTOLECIE związku.
Czego serdecznie życze wszystkim wyjeżdzajacym za chlebem.
Jaki z tego morał?Jeżeli małżenstwo będzie miało się rozejść to i tak się rozejdzie bo jak ktoś nie jest wytrwały i myśli że następne ciastko jest słodsze to nic na to nie pomoże. :) :) :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Archdevil 
Administrator
pan piekła



Pomógł: 57 razy
Wiek: 35
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 2613
Piwa: 15/45
Skąd: Strugi
Wysłany: 2007-11-12, 15:44   

mareks napisał/a:
Za parę dni będe obchodzil wraz z moją małżonką CZTERDZIESTOLECIE związku.

No no no, gratulacje i dalszego wspólnego szczęścia życzę odgórnie! :)
_________________
diablos un pasos amigos (D.U.P.A)
http://www.radiofonia.net

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
basteks 
Ma stragan na targu


Pomógł: 1 raz
Wiek: 54
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 503
Otrzymał 2 piw(a)
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-12, 19:09   

Gratulacje - piękna rocznica
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Paulina 
Ma stragan na targu



Pomogła: 10 razy
Wiek: 47
Dołączyła: 08 Cze 2006
Posty: 557
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-11-12, 19:55   

mareks napisał/a:
Jaki z tego morał?Jeżeli małżenstwo będzie miało się rozejść to i tak się rozejdzie bo jak ktoś nie jest wytrwały i myśli że następne ciastko jest słodsze to nic na to nie pomoże.

Zgadzam sie w 100%

mareks napisał/a:
Za parę dni będe obchodzil wraz z moją małżonką CZTERDZIESTOLECIE związku

Gratuluje :) i życze kolejnych pięknych rocznic ślubu :)
_________________
Człowiek potrzebuje do szczęścia trzech rzeczy: dobrych przyjaciół do towarzystwa, dobrego wina do picia i dobrych książek do czytania.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
akirus 
W trakcie przeprowadzki do Wielunia


Pomogła: 16 razy
Wiek: 42
Dołączyła: 26 Paź 2006
Posty: 1259
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-12, 20:11   

Cytat:
Jeżeli małżenstwo będzie miało się rozejść to i tak się rozejdzie


prawda

kto pielęgnuje swoja miłość i dba o siebie nawzajem to jak może się rozstać???

a te wszystkie statystyki to się robi chyba żeby rozwodnikom dac wymówkę, że to i tak nie miało sensu,że wszyscy tak robią itp,

ludzie kochający się i ufający sobie nie robią sobie świństw, nie ida do łóżka z pierwszym miłym
_________________
Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-11-13, 11:00   

mareks napisał/a:
Za parę dni będe obchodzil wraz z moją małżonką CZTERDZIESTOLECIE związku.


Wszystkiego najlepszego :!: :!: :!: , przede wszystkim gratulacje dla żony, że wytrzymała tak długo z Tobą ;) :P :D :D .

mareks napisał/a:
Cały swój wiek produkcyjny spędziłem poza domem w delegacjach.W miedzyczasie byłem rok w Austrii i rok w USA.


Tak wszystko się zgadza, tylko pamiętajmy o jednym; to już nie ten czas ( z całym szacunkiem do Ciebie mareks ), to wszystko wywróciło się do góry nogami, zliberalizowało się do tego stopnia że ludzie zapominają się, co w życiu jest najważniejsze, a może po prostu, nie przejmują się tym tak jak kiedyś.
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW