Wysłany: 2008-02-28, 10:38 Ferrari, które spłonęło, kierował Maciej Zientarski
Samochodem Ferrari, który rozbił się wieczorem w Warszawie kierował Maciej Zientarski - informuje RMF FM. Znany dziennikarz motoryzacyjny wypadek przeżył, ale jest w stanie krytycznym. Jego pasażer, który zginął na miejscu, to dziennikarz "Super Expressu", Jarosław Zabiega.
Do tragicznego wypadku doszło tuż przed godz. 22.00 na ul. Puławskiej w Warszawie. Kierowca ferrari pędził ul. Puławską w kierunku Piaseczna. Według wstępnych ustaleń za skrzyżowaniem z Wałbrzyską, jadąc grubo ponad 100 km/godz., samochód podskoczył na muldzie i z ogromną prędkością uderzył w filar wiaduktu biegnącego z Ursynowa. Według świadków obaj kierowcy mieli niezapięte pasy.
Auto stanęło w płomieniach. Kierowca ferrari zdołał wyczołgać się z samochodu. Jego pasażer spłonął w pojeździe. Maciej Zientarski w ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie obecnie walczy o życie.
Kim jest Maciej Zientarski
Zientarski to znany dziennikarz motoryzacyjny; wraz z ojcem Włodzimierzem prowadzi telewizyjny program "Pasjonaci" w telewizji Polsat, oraz audycję "Antymotolista" w Antyradiu.
W tym miejscu były wypadki
Już kilkakrotnie w tym miejscu dochodziło do wypadków. Dwa lata temu w ciągu kilku dni zginęły tu trzy osoby. Jeden z młodych chłopaków zginął wtedy, zapalając znicz na miejscu śmierci kolegi. Ich wspólni znajomi i bliscy zablokowali wówczas na kilkadziesiąt minut pas ruchu. Zarząd Dróg Miejskich obiecał wtedy, że zlikwiduje nierówność jezdni. Jak widać, słowa nie dotrzymał.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Odważny kierowca, 200 km/godz. po takich dziurach , to musiało się tak skończyć
[/i]
Maciej Zientarski z ojcem.jpg
Plik ściągnięto 126 raz(y) 48,85 KB
_________________ Nie trzeba być bogaczem, aby ofiarować coś cennego drugiemu człowiekowi: można podarować mu odrobinę czasu i uwagi.
ODWAGA? Chyba bardziej można mówić o GłUPOCIE! Nawet zabawki dla dzieci mają "metkę" od 1-3 roku życia. Jak widać należy brać pod uwagę również zabawki dla PODOBNO DOROSłYCH, w tym wypadku "ilość koników" i ciężką stopę.
Oczywiście życzę powrotu do zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego. Nie zazdroszczę poczucia winy, jakie powinno towarzyszyć temu panu ...
Stan Macieja Zientarskiego jest bardzo ciężki, ale stabilny - poinformował lekarz Andrzej Chmura ze Szpitala Klinicznego im. Dzieciątka Jezus w Warszawie, gdzie Zientarski przeszedł operację. Z zeznań świadków wynika, że samochód jechał ok. 200 km/h. Na miejscu zginął pasażer samochodu, dziennikarz "Superexpressu" Jarosław Zabiega.
Lekarz podkreślił, że poszkodowany "cały czas znajduje się w stanie zagrażającym życiu". Aktualnie przechodzi badania i prawdopodobnie w piątek czeka go jeszcze jedna operacja, po której lekarze zamierzają wydać kolejne oświadczenie o stanie zdrowia chorego.
"Pan Zientarski, przyjęty do nas wczoraj po urazie wielonarządowym w bardzo ciężkim stanie, był operowany. Jest w tej chwili w stanie stabilnym, ale nadal bardzo ciężkim. Uraz dotyczy głowy, klatki piersiowej, brzucha, kończyn i kręgosłupa" - poinformował docent Chmura.
Wyjaśnił, że medyczny termin "stan bardzo ciężki-stabilny" oznacza, że "w każdej chwili może nastąpić jakiś przełom w jedną lub drugą stronę i niestety tutaj nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co będzie".
"Robimy szereg badań, jutro rano będzie kolejna operacja. Wtedy będziemy wiedzieć więcej, będzie można też określić, czy w tej operacji udało się wszystko zrobić, czy też będzie potrzebna kolejna" - dodał Chmura.
_________________ Nie trzeba być bogaczem, aby ofiarować coś cennego drugiemu człowiekowi: można podarować mu odrobinę czasu i uwagi.
Uraz dotyczy głowy, klatki piersiowej, brzucha, kończyn i kręgosłupa
Trochę to takie zdanie, jak wymieniać cały alfabet zamiast użyć jednego wyrażenia.
Co do samego wypadku - brak zdrowego rozsądku i wyobraźni wzięły górę. Teraz faktycznie wziąć trzeba ale odpowiedzialność za śmierć pasażera niestety... Wielką tragedią dla tego człowieka był wypadek, ale nie był to wypadek losowy niestety, tylko można by rzec na własne życzenie, bo kto o zdrowych zmysłach pruje 200km/h po drodze, która nadaje się do jazdy walcem, nie wspominając o złamaniu przepisów. Gdyby go zatrzymała policja, z miejsca miałby zabrane za punkty prawo jazdy. Niestety sprawiedliwość była surowsza...
Nie wiadomo kto prowadził ferrari, które rozbiło się na ulicy Puławskiej w Warszawie - informuje serwis gazeta.pl.
- Stan samochodu jest taki, że biegli będą musieli ustalić czy za kierownicą siedział Maciej Zientarski czy Jarosław Zabiega - powiedział serwisowi gazeta.pl Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Biegli ustalą też, czy obaj dziennikarze mieli zapięte pasy bezpieczeństwa.
Reporter RMF FM ustalił, że policja sprawdza, czy we krwi rannego w wypadku Macieja Zientarskiego są ślady alkoholu. Wyniki będą znane za kilka dni.
Nie wiadomo kto prowadził ferrari, które rozbiło się na ulicy Puławskiej w Warszawie - informuje serwis gazeta.pl.
- Stan samochodu jest taki, że biegli będą musieli ustalić czy za kierownicą siedział Maciej Zientarski czy Jarosław Zabiega - powiedział serwisowi gazeta.pl Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Biegli ustalą też, czy obaj dziennikarze mieli zapięte pasy bezpieczeństwa.
Dziwna sprawa... przed chwilą kierował Zientarski, teraz zwalą winę wypadku na denata... śmierdzi to na odległość manipulacją.
Pomógł: 17 razy Dołączył: 08 Mar 2006 Posty: 1805 Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2008-02-28, 23:01
Na onet.pl czytałem, że Zientarski sam wyczołgał się z wraku samochodu a za chwilę na wp.pl czytam, że auto rozpadło się na pół i obaj pasażerowie zostali wyrzuceni na zewnątrz. I jak tu wierzyć w słowo pisane.
a za chwilę na wp.pl czytam, że auto rozpadło się na pół i obaj pasażerowie zostali wyrzuceni na zewnątrz. I jak tu wierzyć w słowo pisane.
No właśnie?! Jak mógł niby spłonąć w pojeździe wylatując z niego?
Zdaje mi się, że chcą gościa oczyścić za wszelką cenę z tego, że kierował samochodem i doprowadził do wypadku - w końcu nieboszczykowi już na tym nie zależy.
Żal zmarłego (mimo, że zgodził się jechać taką prędkością, więc był pośrednio współwinny swojej sytuacji), i auta, no i że ludzie potrafią być tacy głupi... Jak już pisałem - niech wraca do zdrowia, ale niech to nie oznacza, że nie poniesie prawnych konsekwencji (zabrać mu prawo jazdy czym prędzej!).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum