Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 18:35
miko 005, ale ja pytam Ciebie, jako autora pomysłu. Gdybym chciał sobie zadać to pytanie to nie używałbym forum - bo na razie jeszcze zdrowy na umyśle jestem
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 18:49
ourson napisał/a:
bo na razie jeszcze zdrowy na umyśle jestem
Coś sugerujesz?
ourson napisał/a:
... a w trzecim, kryzysowym 10tys zysku rocznie
Ten trzeci rok byłby ostatnim rokiem tego sklepiku, jak już mamy rozmawiać, to rozmawiajmy poważnie, czyli mówmy o sumach konkretnych, a nie "śmiesznych".
Zatem, czyżby według Ciebie pomysł procentowego przeznaczania pieniędzy na wypłaty pracowników był pomysłem chybionym? Mówisz to jako ... (pracodawca, pracownik?)
No i jeśli w końcu pomysł jest beeee, to dlaczego? Wystarczy uzasadnienie, jeśli dobre, to masz jak w banku, że je poprę, a nie powiem że ...
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 19:02
miko 005, ale dlaczego o sumach śmiesznych? Jeśli wolisz możemy podwoić. Niech będzie że w pierwszym roku zysk wyniesie 100tys złotych w drugim 140 tys a w trzecim 20tys.
Pytanie pozostaje nadal: jaki wg Ciebie powinien być podział zysków w każdym roku?
Ja wcale nie uważam że przy poziomie 10 tys zystku na rok właściciel zdecyduje się na zamknięcie sklepu. Bo przecież może liczyć na to że w kolejnych latach sytuacja jednak się poprawi. Zresztą to nie musi być jego jedyne źródło utrzymania.
Moje pytanie jest absolutnie poważne. Rzuciłeś jakiś pomysł- OK. Ale jest on tak ogólny że nawet nie da się o nim dyskutować... dlatego zadaję dodatkowe pytanie... pewnie nie ostatnie...
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 19:09
ourson napisał/a:
Pytanie pozostaje nadal: jaki wg Ciebie powinien być podział zysków w każdym roku?
No dobra, powiedzmy ... 35%
PS. Mówimy tutaj o deklaracji rocznej a nie zawartej w dekadzie ., albo jeszcze inaczej, miesięcznej. Coś na kształt, rozliczenie z fiskusem byłoby adekwatne do naliczania tych, powiedzmy 35%
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 19:30
1. czyli jak rozumiem, oczekiwałbyś że w pierwszym roku pracownik otrzyma 35tys, w drugim roku 49 tys, a w trzecim 7 tys rocznie?
2. postulat miesięcznego rozliczania OK. Załóżmy, że sklep położony jest przy szkole i przedszkolu, w związku z powyższym w miesiącach "wakacyjnych" nie przynosi zysku wcale. Czy wtedy pracownik będzie pracował za darmo?
i jeszcze takie dodatkowe pytanie:
3. jak miałby być opłacany pracownik w okresie urlopu i w okresie zwolnienia lekarskiego?
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 20:00
ourson napisał/a:
1. czyli jak rozumiem, oczekiwałbyś że w pierwszym roku pracownik otrzyma 35tys, w drugim roku 49 tys, a w trzecim 7 tys rocznie?
No, tak bym właśnie oczekiwał
ourson napisał/a:
2. postulat miesięcznego rozliczania OK. Załóżmy, że sklep położony jest przy szkole i przedszkolu, w związku z powyższym w miesiącach "wakacyjnych" nie przynosi zysku wcale. Czy wtedy pracownik będzie pracował za darmo?
A tego to już nie wiem Ale wtedy mówilibyśmy tak naprawdę o ... regulacji wolnorynkowej .
Tak naprawdę wierzysz w to, że sklepik przez dwa miesiące nie jest odwiedzany przez żadnego klienta , a nawet gdyby, to po co go otwierać Pracownik w tym czasie idzie do innej pracy, a po dwóch miesiącach wraca i to też jest regulacja wolnorynkowa.
A to o czym pisze red, nie jest regulacją wolnorynkową, tylko szantażem, który opiera się na najmniejszej krajowej plus wyświechtany slogan, że jak Ci się nie podoba to tam za bramą czeka na to miejsce kilkadziesiąt osób (oczywiście to nie odnosi się do samego red`a, tylko tak ogólnie do całości , przepraszam red )
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-09-14, 20:07
miko 005 napisał/a:
Tak naprawdę wierzysz w to, że sklepik przez dwa miesiące nie jest odwiedzany przez żadnego klienta , a nawet gdyby, to po co go otwierać Pracownik w tym czasie idzie do innej pracy, a po dwóch miesiącach wraca i to też jest regulacja wolnorynkowa.
Ale ja nigdzie nie napisałem że sklep nie jest odwiedzany przez żadnego klienta. Tylko że nie przynosi zysku. A to dość duża różnica.
I uwierz mi znam taki sklep. Znajduje się w niedalekiej okolicy Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Jest położony w bezpośrednim sąsiedztwie 3 może 4 bloków mieszkalnych, przedszkola, szkoły i AE właśnie. I wierzę właścicielce że w lipcu i sierpniu otwiera tylko po to, żeby obsłużyć tą garstkę klientów z tych bloków (z których wielu też wyjeżdża na wakacje) bo chce im zapewnić świeże pieczywo i inne artykuły tak jak w pozostałe miesiące. Bo inaczej oni w te inne miesiące mogliby zrezygnować z jej sklepiku. I nie wykluczam tego, że w te miesiące przy skróconych godzinach otwarcia prowadzi ten sklep prawie bez zysku...
A co do wolnorynkowości - te 35% będzie można sobie dowolnie ustalić?
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
miko 005, jakbym miał dawać 35% zysku na pensje to pewnie pracownicy zarabialiby po 500 zł albo i mniej...
A jak w firmie będzie strata to pracownicy dołożą 35% do jej pokrycia?
Dlaczego? 35% z zysku przeznaczone na wynagrodzenia - po uwzględnieniu ilości pracowników oraz kosztów pozapłacowych pracy (ZUS) może oznaczać wypłaty rzędu 500 zł na osobę. I co wtedy?
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-09-15, 18:07
ourson napisał/a:
red, uważaj, zaraz się dowiesz że oszukujesz US i zaniżasz dochody
ourson spokojnie, bez paniki
red napisał/a:
35% z zysku przeznaczone na wynagrodzenia - po uwzględnieniu ilości pracowników oraz kosztów pozapłacowych pracy (ZUS) może oznaczać wypłaty rzędu 500 zł na osobę. I co wtedy?
Pewnie tak jak piszesz I co wtedy? Wtedy ktoś zdecyduje czy mu się to opłaca. Ale będzie miał tę świadomość (oczywiście mam nadzieję że uzasadnioną), że firma przędzie tak a nie inaczej, i albo 500zł za ... tylko przychodzenie do niej (bo skoro nie ma zysków to i robić nie ma co), albo szukamy innej pracy.
red napisał/a:
A jak w firmie będzie strata to pracownicy dołożą 35% do jej pokrycia?
Jeśli wynikła z winy pracownika, to nawet prawo pracy przewiduje obciążenie winowajcy. A jak strata jest wynikiem złego prowadzenia firmy, to nie widzę powodu aby pracownik miał dopłacać do interesu.
PS. owe 35% to oczywiście luźna propozycja
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-09-15, 23:14
miko 005 napisał/a:
ourson spokojnie, bez paniki
przepraszam miko 005 to absolutnie nie było skierowane do Ciebie. Przypomniałem sobie bowiem tłumaczenia reda z czasów TestaRossy, że to nie jest żyła złota... taka mała dygresja, naprawdę nie skierowana do Ciebie.
miko 005 napisał/a:
i albo 500zł za ... tylko przychodzenie do niej (bo skoro nie ma zysków to i robić nie ma co), albo szukamy innej pracy.
I tutaj pojawia się problem. Bo wiele firm, szczególnie w czasach kryzysu właśnie po to żeby utrzymać produkcję i zatrudnienie (chociażby po to żeby nie stracić wartościowych pracowników i nie mieć problemu ze specjalistami kiedy na rynku się polepszy) redukuje marże do minimum. Albo nawet przyjmuje zlecenia które są wycenione w ten sposób aby pokryły koszty zmienne produkcji i jedynie część kosztu stałego, bo to w ogólnym rozrachunku opłaca się bardziej...
A to powoduje że pracy może być bardzo dużo, a zysk żaden.
Jednego tylko nie mogę pojąć - dlaczego w modelu "35% zysku" uznajesz że pracownik będzie dokonywał wolnego wyboru że albo pracuje za 500zł albo szuka innej pracy, a przy obecnym stanie prawnym tak bardzo Ci przeszkadza że ktoś twierdzi że pracownik nie jest zmuszany do pracy za 1317zł brutto i może bez żadnych przeszkód (de facto z dnia na dzień) porzucić pracę i znaleźć sobie inną...
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Pewnie tak jak piszesz I co wtedy? Wtedy ktoś zdecyduje czy mu się to opłaca. Ale będzie miał tę świadomość (oczywiście mam nadzieję że uzasadnioną), że firma przędzie tak a nie inaczej, i albo 500zł za ... tylko przychodzenie do niej (bo skoro nie ma zysków to i robić nie ma co), albo szukamy innej pracy.
Teraz też ma mozliwość wyboru - może pracować za 1200 zł lub wcale. Podobny wybór tylko inna kwota.
miko 005 napisał/a:
Jeśli wynikła z winy pracownika, to nawet prawo pracy przewiduje obciążenie winowajcy. A jak strata jest wynikiem złego prowadzenia firmy, to nie widzę powodu aby pracownik miał dopłacać do interesu.
Taaa... Odszkodowanie do 3-krotności wynagrodzenia przy winie nieumyślnej...
Czyli tak - jak firma ma zyski to pracownik ma udział w zyskach a jak ma straty to juz udziału w stratach nie ma. Innymi słowy - straty firmy to wina pracodawcy natomiast zyski to zasługa pracownika?
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-09-16, 17:50
ourson napisał/a:
Jednego tylko nie mogę pojąć - dlaczego w modelu "35% zysku" uznajesz że pracownik będzie dokonywał wolnego wyboru że albo pracuje za 500zł albo szuka innej pracy, a przy obecnym stanie prawnym tak bardzo Ci przeszkadza że ktoś twierdzi że pracownik nie jest zmuszany do pracy za 1317zł brutto
ourson, mój post wyżej dosyć dobrze precyzuje co przez to rozumiałem 500 zł = świadomość, że wszystkim jest źle, pracownikowi i pracodawcy, albo inaczej wszyscy mamy relatywnie po równo 1370 zł (brutto) = poczucie, że ktoś wykorzystuje nas do granic możliwości, a płaci "ochłapy"
to tak coś na zasadzie poczucia godności ludzkiej, bo oprócz pieniędzy i to jest ważne
Ja wiem, załóż sobie firmę i ... zbieraj kokosy Nikt tych kokosów nie zazdrości założycielom takich firm (przynajmniej nie ja), ale trzeba pamiętać o tym, że ktoś te kokosy wypracowuje. Bo jak będziemy podchodzić do zagadnienia; - skoro założyłem biznes to dla mnie raj, a dla tych co go wypracowali piekło, to się będzie nazywało niewolnictwo.
Pomijam tutaj malutkie biznesy, głównie skupiam się na tych molochach Chociaż czasami z tymi maluczkimi to też różnie bywa ale w to absolutnie nie chcę wnikać
red napisał/a:
Czyli tak - jak firma ma zyski to pracownik ma udział w zyskach a jak ma straty to juz udziału w stratach nie ma. Innymi słowy - straty firmy to wina pracodawcy natomiast zyski to zasługa pracownika?
red, no teraz to mnie zaskoczyłeś każdy Twój pracownik jest współwłaścicielem Twojego biznesu? Pewnie nie Bo tylko ci ponoszą konsekwencje tego jak przędzie firma.
A pracownikowi za wykonywaną pracę musisz zapłacić, ale nie możesz sobie wetować strat jego kosztem.
Żeby już nie wałkować tego wątku procentowego w nieskończoność, mam pytanie do wszystkich zatrudniających. Czy zgodzilibyście się na oddanie jakiegoś (wynegocjowanego) procentu od własnych zysków, na poczet wynagrodzenia dla swoich pracowników?
Oczywiście mówimy tutaj o rzetelności w ujawnianiu takowych, bo przecież wszyscy wiemy jak to z tym jest, prawda?
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum