Ferbik ale to nie powinna być kwestia takiego przypadku gdzie np. nikt z rodziny, znajomych etc. nie "dmuchał" od roku czy dwóch lat.
Gdyby ktoś taki miał świadomość, że jest bardzo prawdopodobne, że zostanie złapany to by się dwa razy zastanowił a tak co ? A od roku policji nie widziałem, o alkomacie nie słyszałem to i teraz się uda.
ps. Ferbik tak z ciekawości ile razy "dmuchałeś" w ciągu tych powiedzmy 16-nastu lat ?
_________________ ZHDK
dawid W trakcie przeprowadzki do Wielunia się gra, się ma
Pomógł: 14 razy Wiek: 44 Dołączył: 27 Sie 2006 Posty: 1173 Piwa: 14/19 Skąd: znienacka
Wysłany: 2014-01-07, 23:32
Ja mam prawko od 1999 roku i ani razu nie dmuchałem?! Dostałem w tym czasie jakieś 4 mandaty + 5 zdjęć. Kamieniem nie rzucę, ale jestem jak najbardziej za zaostrzeniem kar dla pijaków za kółkiem. Z drugiej strony, jak porównać wykroczenie kierowcy, który świadomie wsiada do samochodu po zakrapianej kolacji, a gościem, który na drugi dzień po imprezie też jest "pijany"? W/g mnie, powinno u nas być tak, jak w krajach skandynawskich, mandaty ( za jakiekolwiek wykroczenie) uzależnione od dochodów, ale powinna zostać ustalona jakaś kwota minimalna, np. 5tys lub 10% rocznych dochodów. To podziała na wyobraźnię i światopoglą kierowców ... Przykład, jakieś 10 lat temu v-ce prezes Nokii za szaloną jazdę na motocyklu dostał mandat ok 250000 dolarów. Myślę, że od tego momentu, zaczął przestrzegać ograniczenia prędkości. To tyle ode mie ...
_________________ Potrzebujesz DSL-a, Neostradę? Call me 502-408-902
Jak ktoś jest wypity to nie kieruje się logiką "czy wsiąść do auta czy nie, bo jestem pijany i pójdę do więzienia"
Co najwyżej producenci aut musieliby wprowadzić czujnik powietrza wydychanego przez kierowcy. W razie gdy osoba byłaby pijana, auto nie dałoby się uruchomić.
Zresztą... W Polsce kultura picia to picie na umór. Ile się da i chwalenie się między znajomymi ile kto wypił i w jakim czasie. Więc żaden przepis nie zmieni tego. Potrzebna jest zmiana mentalności i kultury picia.
ŁÓDŹ2 lata temu MPK chciało wyeliminować nietrzeźwych pracowników ze swojego taboru. Proponowało przymusowe badania alkomatami dla wszystkich swoich motorniczych i kierowców. Nie zgodziły się związki zawodowe. Uznały, że to mobbing
Cytat:
W 2011 roku zarząd MPK chciał przymusowo badać alkomatami wszystkich swoich kierowców i motorniczych, nie tylko przed rozpoczęciem zmiany, ale również po służbie. - Planowaliśmy nawet kupno specjalnych alkomatów, które zamontowane w pojazdach komunikacji miejskiej działałyby jak zawór bezpieczeństwa. Kierowca, który rozpoczynał pracę, musiałby w nie dmuchnąć. Jeśli okazałoby się, że jest nietrzeźwy, pojazd by nie ruszył - mówi Radosław Podogrodzki, ówczesny prezes spółki.
Zarówno przymusowe kontrole, jak i alkomaty montowane w pojazdach pozostały w sferze planów. Oba pomysły nie spodobały się związkom zawodowym. - Pojawiły się sugestie, że obligatoryjne badania pracowników po zakończonej pracy może być potraktowane jako mobbing. Spółka wycofała się z pomysłu - mówi Zbigniew Papierski, dzisiejszy prezes spółki.
Związkowcy podparli się ówczesną ustawą o wychowaniu w trzeźwości, zgodnie z którą inicjatywa poddania się takim badaniom mogła wyjść tylko ze strony pracownika. W 2012 roku ustawę złagodzono, ale do pomysłu obligatoryjnych badań kierowców i motorniczych nikt nie wrócił.
Dlaczego związki zawodowe były przeciwko takim badaniom? Henryk Naglewicz, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Kierowców i Motorniczych, nie przypomina sobie takiej dyskusji. Ale spytany, czy dzisiaj byłby za wprowadzeniem przymusowych badań kierowców i motorniczych, nie mówi wprost, że tak. - Wszyscy kierowcy powinni być traktowani tak samo. I ci, co jeżdżą autami osobowymi, i kierowcy autobusów, i motorniczowie - ucina rozmowę.
Krzysztof Frątczak z Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" przy MPK - Łódź również nie pamięta takich rozmów. - Ale nie twierdzę, że ich nie było, bo jesteśmy tylko jednym z siedmiu związków działających w spółce - mówi.
Przymusowe badania uznał za dobry pomysł. - Jeśli nie można mieć do ludzi zaufania, trzeba ich kontrolować. Sami nie bronimy pracowników, którzy mają problemy w pracy z alkoholem lub innymi używkami.
Motorniczy, który w poniedziałek wczesnym popołudniem wjechał na czerwonym świetle i doprowadził do wypadku, w którym zginęły dwie kobiety, należał do Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Łodzi. Marek Błaszczyk, przewodniczący związku, już nie zaprzecza, że dwa lata temu prowadzono rozmowy o przymusowych badaniach alkomatami. Dzisiaj jest za rozwiązaniami, które ukrócą picie alkoholu w pracy. - O ile są to rozwiązania zgodne z prawem - dodaje.
Dzisiaj w sprawie przymusowych badań zarząd spółki będzie rozmawiał z przedstawicielami siedmiu związków zawodowych. - Będziemy chcieli wpisać do regulaminu pracy obowiązek przebadania się alkomatem. Kontrole będą przechodzić wszyscy motorniczy i kierowcy przed pracą oraz wszyscy, którzy po pracy zjadą do zakładu. Konsultujemy się również z Instytutem Medycyny Pracy i sprawdzamy, jaka jest możliwość przebadania pracowników pod kątem środków odurzających - mówi Papierski.
Gdyby zapis udało się wprowadzić, przymusowe badania mogłyby być wprowadzone już pod koniec stycznia. Wciąż jednak nie wiadomo, czy związkowcy się na takie badania zgodzą. Zgodnie z obecną ustawą o wychowaniu z trzeźwości, możliwe jest przebadanie jedynie takiego pracownika, którego stan wskazuje na spożycie. A nie, jak chce spółka - wszystkich.
Wyrok na pijanego kierowcę opublikowany w sieci i sprzątanie psich kup przy sąsiadach? W Lubuskiem jedno i drugie już się dzieje. Efekt - pijaków jeździ mniejhttp://wyborcza.pl/1,75478,15242537,Lubuskie_ma_sprawdzony_sposob_na_pijanych_kierowcow.html#MT
Cytat:
Kto raz czyścił ulice, już drugi raz pijany nie chwyta za kierownicę - mówi Jacek Baranowski, strażnik miejski z Nowej Soli. Na co dzień nadzoruje pracę skazanych za jazdę po pijanemu. Od pięciu lat 40-tysięczna Nowa Sól podpisuje umowę z sądem. Na jej mocy w ramach kary zleca skazanym prace porządkowe.
Na celowniku są pijani kierowcy. Ci, którzy jechali, mając we krwi mniej niż pół promila, muszą społecznie przepracować ok. 40 godzin (roboczy tydzień).
Ci z większą dawką promili pracują dla miasta nawet 12 tygodni (480 godzin). Grabią liście, zamiatają chodniki, sprzątają psie kupy albo usuwają dzikie wysypiska. Zimą odśnieżają chodniki.
Czy to dotkliwa kara? Owszem. Skazani muszą brać urlopy, często bezpłatne. Poza tym wyrok przestaje być tajemnicą. Przy łopacie widzą ich sąsiedzi i koledzy.
- Utarło się u nas, że każdy, kto z czarnym workiem rusza w miasto, musiał nieźle narozrabiać - opowiada strażnik Baranowski.
W 2013 r. pracowało w Nowej Soli za karę ok. 300 skazanych. To oprócz pijanych kierowców drobni złodzieje, oszuści i pieniacze. Baranowski twierdzi, że roboty publiczne odstraszają pijanych kierowców. Jest ich coraz mniej.
- Żeby kara odniosła skutek, musi być nieuchronna. Co z tego, że pijany kierowca dostanie wyrok w zawiasach, wpłaci marną grzywnę, bo przecież dużo nie zarabia, i przez rok nie wsiądzie za kółko? Żadna kara. A grabienie liści w żółtej kamizelce przez kilka tygodni to już kara dotkliwa - tłumaczy Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.
Inne samorządy też zlecają prace skazanym, jednak według Tyszkiewicza Nowa Sól się wyróżnia na ich tle. Tu nie przejdzie trefne zaświadczenie, że skazany odpracował karę w fundacji lub stowarzyszeniu znajomego.
- Nie ma fikcji. Nikt nie przybije pieczątki, że niby swoje odbębniłeś. Nie ma taryfy ulgowej, z każdej godziny skazany jest rozliczany. Pracy pilnuje i nadzoruje ją miejski strażnik. A jak się skazany miga, zgłaszamy sprawę do sądu - tłumaczy Tyszkiewicz.
Wylicza, że miasto oszczędza na ich pracy ok. 100 tys. zł rocznie.
Z pijanymi kierowcami próbowali też walczyć prokuratorzy z Zielonej Góry. Wyroki publikowali w internecie. Prokuratorską stronę odwiedziło już blisko 13 mln internautów.
Według prokuratorów "pręgierz jawności" działał, bo w okręgu zielonogórskim (750 tys. mieszkańców) spadała liczba pijanych kierowców. W 2012 r. było ich o 900 mniej (spadek z 4,4 tys.).
Śledczy przyznają, że największy opór przed publikacją orzeczeń mają właśnie pijani kierowcy. Boją się utraty opinii "porządnego obywatela" wśród znajomych i kolegów z pracy.
Na jawnym wyroku w sieci można dużo stracić. Jeden z właścicieli spółki budowlanej walczył o kontrakt. Odpadł z hukiem. Inwestor wygooglował jego nazwisko i natknął się na wyrok zielonogórskiego sądu za jazdę po alkoholu.
- Stracił wiarygodność. Kto chciałby zadawać się z człowiekiem, który nie kontroluje się po wypiciu kilku kieliszków? To jak prowadzi swoją firmę? - pytali śledczy.
Od maja 2013 r. zielonogórscy prokuratorzy nie wnioskują już przed sądem o upublicznianie wyroków pijanych kierowców. Zalecenie o ograniczeniu wydał prokurator generalny. Choć wprost nie zakazał publikacji, wymusił zmianę formuły działania strony internetowej. - Mamy informować o ważnych, dużych śledztwach - tłumaczy Alfred Staszak, szef Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Teraz sędziowie sami decydują się na publikację wyroków pijanych kierowców. Jednak już bez podpowiedzi prokuratora - sporadycznie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy na stronie prokuratorów wisiało jedynie kilka orzeczeń. Rok temu na stronę wpadało po kilkadziesiąt wyroków miesięcznie.
Prokurator Staszak nie chce oceniać, czy dobrze się stało.
- Każdy, kto ma wątpliwości, niech prześledzi nasze statystyki. Porówna je, sam oceni sens publikacji - odpowiada Staszak. Zastrzega jednak, że znacząco lepsze statystyki to splot kilku czynników. - To także owoce dobrej współpracy z policją i częstych akcji typu "trzeźwy poranek" oraz lepszej jakości dróg.
Zdaniem Staszaka problem pijanych kierowców tkwi w rzeczywistej dotkliwości wyroków. - Inaczej karę sprzątania śmieci w mieście potraktuje lekarz czy prawnik, inaczej pracownik fizyczny. Na jednych zrobi to wrażenie, na innych nie - kończy Staszak.
Mateusz Martyniuk, rzecznik prokuratora generalnego, nie przekreśla wyroków w sieci. - Każdy pomysł wymaga dyskusji, nad tym także warto się zastanowić. Tyle że trzeba pamiętać o kluczowej sprawie: skutecznej możliwości zatarcia wyroku skazania. W sieci może nie być z tym tak łatwo. Wyrok może "żyć" ładnych parę lat. Prawnicy podnoszą tę kwestię jako główny argument przeciw publikacjom. Niektórzy prawnicy pytają, dlaczego tylko pijani kierowcy. Publikujmy wizerunki gwałcicieli i pedofilów - tłumaczy Martyniuk.
O praktykach śledczych z Zielonej Góry nie mówi w formie "zakazu". - To były ogólne wytyczne dla wszystkich prokurator o prowadzeniu stron internetowych. Że niekoniecznie powinny być miejscem do publikacji wyroków - tłumaczy Martyniuk i dodaje, że od tego powinny być strony sądów. Te mają wkrótce mają być ujednolicone.
ja wiem czy taki ciekawy
Dlaczego nie daje sie wyroków skazujących?? bo nie ma miejsc w więzieniach. Tysiące, dziesiątki tysięcy powinno siedzieć a łazi sobie spokojnie jak by nigdy nic. Tu jest problem.
Ludzie leją na prawo bo jak codziennie słyszą że jeden z drugim wyżej postawiony cwaniaczek robi co chce i żadna kara go nie spotyka to i tego maluczkiego dotyka poczucie bezkarności.
rzecz druga. oczywiście niektórzy sie ze mną nie zgodz bo to pijaństwo w ostatnim czasie jest tak magłośnione że aż strach głupiego radia słuchać bo co chwile o tym samym. nasz kochany rząd chce chyba znowu na jeleniach-obywatelach sie obłowić i stąd zamieszanie z jakimiś alkomatami czy innymi pierdołami. Przecież kary w kodeksie, finansowe czy inne sa naprawde dość sporego kalibru. Po co to zmieniać. Zmieńmy tych co te wyroki wydają. nie pijani sa problemem na drogach. powodują niecałe 5% wypadków. Tyle samo ludzi ginie, no troszke więcej, ponad 6% w tych wypadkach. Toż to jest margines.
problem może i jest, nei dla mnie oczywiście, ale nie popadajmy w obłęd.
co niektórych jakaś paranoja zbiorowa opanowała.
Może by tak zamiast tych ofiar podac ile w ciągu ostatnich miesięcy ludzi czmychło z tego naszego pięknego kraju.
Szkoda że nikt tam do góry nie pomyśli że idzie zima i można by sie biednymi zainteresować żeby nie pozamarzali. Ale po co jak można ciemniakom codziennie o tym samym trąbić. Tak durnowato zeby sobie tylko pogadać w jednym czy drugim programie.
a juz tak troszke poza tematem. mnie w ciągu mniej więcej ostatniego roku trzymali 3 razy. zawsze dmuchałem.
Fajnie się czyta o waszych, panowie, dmuchaniach i niedmuchaniach, ale muszę popsuć atmosferę poprawną politycznie
czytałam artykuł na gazeta.pl o śmierci 3 pani, biorącej udział w wypadku tramwajowym w Łodzi. Wiecie, że wszystkie ofiary miały po siedemdziesiątce?! Na wsiach to tacy ludzie nie włóczą się po mieście, tylko siedzą, jedzą i modlą się w domostwach, to i żyją po 100lat. A tak... pomyślałam, że młody Pan motorniczy nie wytrzymał i skrócił tym paniom męki oraz wypłacanie emerytur... Bo takie panie już tylko biorą, są już niepotrzebne, a że w cywilizowanym XXI wieku nie ma selekcji naturalnej... to jakoś trzeba umrzeć. Wiem wiem.. to nieprzyzwoita myśl jak stawianie piwa na forum. Ale obu rzeczy nie można cofnąć -bo może... to jest jednak w jakimś sensie prawda? Nad czym tu biadolić? wielu młodych popełnia samobóje, a te panie już i tak... dogorywały. A motorniczy wspomógł sytuację z emeryturami i zaprowadził panie szybciej do raju. Zamiast umierać cały rok leczyć raki czy żylaki i doić służbę zdrowia... motorniczy uciął sprawę w parę godzin.
Przecież ludzi jak mrówków w tej łodzi. I tak jest za dużo, problemy z mieszkaniami są, z biedą... Pełno chorych czy niemoralnych skazanych, którzy dawniej byli po prostu od razu eliminowani, jest utrzymywanych przy życiu, pasionych, edukowanych, pielęgnowanych... A może te wypadki to normalne i to 'naturalne żniwa'? Kiedyś było mało lekarstw i krócej się żyło, teraz są... wypadki Jakoś to trzeba populację przeczyścić od czasu do czasu. Takie mam myśli.
*Możesz być, czytelniku, oburzony ma wypowiedzią, ale nie zmienia to faktu, że jest to jakiś punkt widzenia i głos w dyskusji, który można mieć na uwadze i tolerować. A dobrze jest znać różne poglądy a nie tylko forsować jeden słuszny-swój (np. biadolenie O BOŻE O BOŻE JAKA MASAKRA JAK TRAGICZNIE SIĘ STAŁO). A tymczasem może o ludzi starszych nie dba się wystarczająco... nie kocha się ich i nie darzy szacunkiem, nie wspiera na co dzień, myśli 'z takim to tylko utrapienie, co za uciążliwość i obciążenie!'??? Ale się biadoli jak to źle się stało... Hipokryzja do potęgi entej.
Skwituję to krótko. Oby następnym razem nie (?) trafił w kogoś z twoich bliskich. Bo równie dobrze mogły być tam dziesięcioletnie dzieci w drodze do/z szkoły.
Urodzinka, nie wiem ile masz lat, ale
Cytat:
A tymczasem może o ludzi starszych nie dba się wystarczająco... nie kocha się ich i nie darzy szacunkiem, nie wspiera na co dzień, myśli 'z takim to tylko utrapienie, co za uciążliwość i obciążenie!'??? Ale się biadoli jak to źle się stało... Hipokryzja do potęgi entej.
na pewno wiekiem Ci bliżej do mnie niż do 'ludzi starszych'. Odnoszę wrażenie że mylisz tu różnicę zdań ze względu na pokolenia z szacunkiem i miłością. To że moi dziadkowie wp(...) się w nieswoje sprawy jest faktem który mnie wnerwia, wnerwia pokolenie pośrednie (czytaj mamę i jej brata), ALE to wynika z innego postrzegania świata i chęci niesienia pomocy, nawet jeśli nie jest nam rzeczywiście potrzebna. Oraz tego że w "ich czasach" dużo rzeczy działało trochę inaczej.
Inna bajka, że gdzieś słyszałem stwierdzenie iż starsze osoby mają takie "denerwujące" zachowanie we krwi, aby bliskim łatwiej było się z nimi rozstać w momencie śmierci. Nie wiem na ile to jest prawda, ale coś w tym jest.
W każdym razie, wciąż nie wiem co to ma do szacunku i miłości. Bo jeśli Twoi dziadkowie wypięli się na ciebie, to jest to patologia, ale nie ogół.
Ach, no i konstytucja RP
Cytat:
WOLNOŚCI I PRAWA OSOBISTE
Art. 38. Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.
Art. 40. Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Zachowaj dla siebie te wyświechtane slogany. Na pewno nimi cokolwiek zmienisz. To są wypadki. A że akurat takie niefortunny. Jest nauczka tylko zobaczymy jakie zostaną wyciągnięte wnioski. wnioski dla ogółu. Jak zwykle dużo szumu a afekty będa żadne.
jeszcze raz powtórze. instrumenty prawne do karania nietrzeźwych są, nawet większe niż niektórzy sobie myślą, a dlaczego sie z tym nic nie robi to ja juz wtłumaczyć tego sobie nie umiem.
na przestrzeni ostatnich lat zdarzyło sie dużo zdarzeń tragicznych i co zrobiono żeby ich uniknąc w przyszłości?? Absolunie nic. Chwilowe zrywy i czekamy do następnych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum