Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2011-01-08, 14:23 Człowiek człowiekowi ...
Opiszę Wam zdarzenie, jakie miałem przyjemność właśnie oglądać. Poniżej fotka, która pomoże w zobrazowaniu zajścia.
Dwa samochody na osiedlowej drodze, "czerwony" i "zielony" (zaznaczone kreseczkami ). W momencie kiedy się to wszystko zaczęło, czerwony stał w miejscu gdzie na fotce jest człowiek (właściciel czerwonego). Zielony (kierowca to kobieta) jadąc uliczką, na której teraz stoi, skręcił w prawo, ale że czerwony stał, a kierowcy nie było, kobieta użyła klaksonu. Kierowca czerwonego wyszedł z klatki, niosąc jakieś pakunki, załadował je do bagażnika i ... teraz trzeba jakoś rozładować ten korek Zielony wycofał się (tak jak stoi na fotce), aby czerwony mógł podjechać odrobinę do przodu, wtedy logicznym jest, że zielony skręci w prawo i gotowe. Czerwony natomiast mógł znowu odrobinę cofnąć, i ma wolną uliczkę, na której wcześniej stał zielony.
No niestety, to by było zbyt proste Czerwony zasygnalizował kierunkowskazem, że chce skręcić w lewo, no ale tam stoi zielony, i znowu pat Dialogów już niestety nie słyszałem, ale po gestykulacji widać było, że każdy z kierowców ma swoje zdanie co do zaistniałej sytuacji. A że nie mogli się dogadać, więc pan z czerwonego auta, wygasił silnik (stojąc tak jak na fotce), zamknął samochód i spokojnie udał się do klatki schodowej, pewnie jeszcze miał coś do załatwienia. A kierowca zielonego został sobie pozostawiony na pastwę losu
W końcu kierowca czerwonego, zjawił się z powrotem. W tym czasie kobieta wykonała jakiś telefon (być może na policję, bo wyszła z auta i odczytywała nr. rejestracyjny "wroga"). Oczywiście doszło jeszcze do utarczki słownej, aby w końcu obydwa samochody rozjechały się w swoją stronę. Chociaż nie do końca jeszcze w zgodzie Bo czerwony nagle zapragnął, że musi wymanewrować tak, żeby jego tył auta był tam gdzie teraz ma przód. Zielony stoi w miejscu, a czerwony manewruje na krótkim i utrudnionym odcinku, bo wokół pełno muld śniegowych. No ale po kilkunastu manewrach przód - tył, udało się. Czerwony pojechał, zielony za nim, i tak się cała historia skończyła.
Wam pozostawiam osąd tego co miało miejsce Według mnie, winę za całe zamieszanie ponosi kierowca czerwonego. W końcu to on zablokował drogę (mimo, że tam nie powinien się znaleźć żaden z nich, zakaz wjazdu). Wystarczyło, jak już zielony się wycofał, odjechać trochę dalej do przodu, aby zielony mógł spokojnie skręcić w prawo i odjechać, i byłoby po drace. Ale pewnie właściciel czerwonego poczuł się, jak gospodarz na swoim, w końcu to działo się obok jego terenu (bloku mieszkalnego)
Cwaniactwo, czy też chamstwo. A może po prostu brak ludzkich odruchów wyrozumiałości. A przecież jeszcze kilka dni temu, każdy każdemu życzył wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku. No tak przecież to już osiem dni temu było, kierowcy; czerwonego i zielonego mieli już pewnie prawo zapomnieć o tych życzeniach.
ludzie ludziom.jpg
Plik ściągnięto 183 raz(y) 187,51 KB
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 5 razy Dołączył: 11 Gru 2010 Posty: 363 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wie(życzka)luń
Wysłany: 2011-01-08, 17:38
Hehe zabawna sytuacja .
Zresztą kilka razy przechodziłem podobną:)
Na tym samym osiedlu podwożę zakupy do kuzyna, który jest niewidomy i sam mieszka.
Na dodatek jest otyły i przy jego zapotrzebowaniu na jedzenie czasami muszę kilka razy schodzić do auta po reklamówki. 3-4 razy sąsiedzi, którzy nie wiedzieli, że "zaopatruję" kuzyna zaczęli chamsko się zachowywać i straszyć, że powietrze spuszczą, ale już po kilku tygodniach przekonali się jak przyjechałem po kuzyna i z nim schodziłem do auta. Od tej pory już nie psioczą i starają się nadrobić uśmiechem.
Ps. Sytuacja na rysunku to pikuś w porównaniu do tego co działo się jakieś 2 tygodnie temu pod Edenem.
Babeczka jechała od strony rynku a znad przeciwka jechało 2 młodych smyków i chcieli wymusić pierszeństwo (jak wiadomo jadąc w stronę rynku po prawej stronie stoją samochody) i chłopaszki w Bmw nie chcieli cofnąć. Babeczka zaczęła trąbić przez dobrą minutę i ludzie wyszli z Edenu zobaczyć co się dzieje
Jako, że na wprost Edenu jest brama to młodziaszki po skosie sobie wjechali (wystawał im tył auta) a kobietka nie chciała przejechać (mogła zahaczyć oponami o krawężnik) i zadzowniła po policję . Ekipa oczywiście po kolejnych minutach przyjechała i oba auta odjechały w stronę rynku wraz z "niebieskimi".
Tak, to moje Audi. Facet z "czerwonego" użył kilku inwektyw w stosunku do mojej osoby po czym stwierdził, że przejedzie prosto, żebym mogła wyjechać. Nie zdążyłam się zdenerwować, nawet trochę się zdziwiłam... Wycofałam, ten ruszył prosto, ale nie, jednak stanął, włączył kierunkowskaz i znowu powiedział "trzy słowa", po czym ostentacyjnie wysiadł i poszedł... Może gdyby wykazał się odrobiną kultury nie dzowniłabym na Policję, ale w tym wypadku... obeszło się bez ofiar
Jakaś kobieta wyjrzała przez okno i powiedziała, że wjechał pod zakaz, ale ...
Marta napisał/a:
Chamstwa czerwonego kierowcy nie da się ukryć, ale oboje są siebie warci skoro tam jest zakaz
Marta, ja nie miałam zakazu, czerwony wjechał "pod prąd".
[ Dodano: 2011-01-08, 20:43 ]
miko 005 napisał/a:
Opiszę Wam zdarzenie, jakie miałem przyjemność właśnie oglądać.
miko 005, a Ty Tajemniczy Don Pedro jesteś, szkoda, że nie słyszałeś tych jakże "subtelnych słów czerwonego"
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2011-01-09, 12:24
Syla, nie było jeszcze okazji poznać się osobiście więc sama rozumiesz, że pojęcia nie miałem, że ta kobieta za kółkiem to Ty A że heca była niezła, i na dodatek wszystko widziałem, za to nic nie słyszałem , to pomyślałem że warto to opisać, ku przestrodze innym, aby się tak jak ten pan, nie zachowywali .
Syla, ale ja tam policji nie widziałem, a wy już się w końcu rozjechaliście. A jak dzwoniłaś do nich (policja), to co Ci odpowiedzieli?
I jeszcze jedna sprawa;
Syla napisał/a:
Marta, ja nie miałam zakazu, czerwony wjechał "pod prąd".
Po wszystkich osiedlowych uliczkach na os. Wyszyńskiego przynajmniej, mogą się poruszać tylko samochody dostawcze. Na każdym wjeździe jest stosowny znak, co prawda wewnętrzny, osiedlowy, ale znak No chyba, że coś się zmieniło, a mnie to umknęło
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 379 Piwa: 2/2 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2011-01-10, 18:49
To nawet nie jest kwestia znaku czy jego braku, ale zwyczajnej kultury/ogłady/ przyzwoitości. Jak zwał, tak zwał. Buraków za kółkiem u nas dostatek, opisana sytuacja wcale mnie nie dziwi.
A jak jakaś pani jest za kółkiem, to wiadomo, jak reaguje kierowca, jeśli nawet nie ma racji i nie potrafi kierować (szczególnie wąsaty polaczek ).
Zdumiony jestem raczej, że takie zdarzenia przyciągają tak dociekliwych i spostrzegawczych obserwatorów
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2011-01-10, 20:02
Świstek napisał/a:
Zdumiony jestem raczej, że takie zdarzenia przyciągają tak dociekliwych i spostrzegawczych obserwatorów
Pewnie gdyby nie ci właśnie dociekliwi i spostrzegawczy obserwatorzy, to na tym forum nie powstało by z pewnością jakieś 3/4 tematów .
Nie chciałbym być źle zrozumiany , mówię tutaj ogólnie o wszystkich dociekliwych forumowiczach
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum