Wysłany: 2011-11-03, 14:55 sacharyniarze??? ile w tym prawdy????
Kilkakrotnie jadąc na stopa z Wrocka do Osjakowa i odwrotnie od rodowitych wieluniaków i nie tylko słyszałem jakoby wielunian nazywano właśnie "sacharyniarzami". Nie jest to obca w naszym regionie tradycja ponieważ np. mieszkanców Działoszyna często nazywa sie "baraniarzami" a lipniczan "chrzaniorzami".(dla niektórych owe nazwy są obrazliwe jednak oczywiste jest, że każda z nich ma swoje uwarunkiwania historyczne). Wieluński przydomek związany jest oczywiście z przemytem mającym miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym. Dlatego też w tym temacie pozwole sobie załączyć któtki tekst dotyczący przemytu oraz nielegalnemu przekraczaniu granicy w naszym regionie. Wszystkich forumowiczów zachęcam do lektury a następnie do dyskusji na ten temat. Z góry jestem wdzięczny za wszystkie krytyczne i pozytywne uwagi dotyczące tekstu. Jeżeli ktoś posiada informacje dotyczące tematu a których nie ma w tekście również prosiłbym o podzielenie się nimi.
PRZEMYT I NIELEGALNE PRZEKRACZANIE GRANICY (lata dwudzieste)
Dwa tytułowe przestępstwa są charakterystyczne dla terenów położonych nad granicami państwowymi, czyli m.in. powiat Wieluński. Powiatami granicznymi, sąsiadującymi z pow. wieluńskim były pow. częstochowski oraz kępiński. Granica pomiędzy państwem polskim a niemieckim na terenie powiatu przebiegała głównie na rzekach, rozpoczynając od strony pow. częstochowskiego przebiegała na Liswarcie aż do okolicy Krzepic. Od tej miejscowości do Prosny rozciągał się kilkukilometrowy pas graniczny biegnący wzdłuż wiosek takich jak Bobrowa, Bugaj. Na wysokości miejscowości Jelonki oraz Żytniów, granicą znowu stawała się rzeka-wspomniana wcześniej Prosna, która do samego pow. Kępińskiego stanowiła granicę międzypaństwową.1 Rzeki stanowiły poważne utrudnienia dla przemytu, ale pewnym miejscu pas graniczny był zalesiony, co z kolei sprzyjało szmuglowaniu. Przemycany towar trafiał w pierwszej kolejności do największych miejscowości położonych wzdłuż granicy. Również z nich pochodziła większość osób zajmująca się tym procederem. Po stronie polskiej największą osadą był Praszka, a mniejszymi Jelonki, Brzeziny, Wygiełdów, Szyszków, Przedmoście oraz Toplin. Po stronie Niemieckiej Landsberg dzisiejszy Gorzów, Rosenberg – (Olesno), Richterstal – (Zdziechowice), Kreuzhutte – (Krzyżanowice), Neudorf – (Nowa Wieś).2 Urzędy celne, w których nakładano cło oraz wydawano tymczasowe przepustki i paszporty znajdowały się w Krzepicach, Praszce oraz w specjalnie otwartym z powodu dużej liczby chętnych do przekroczenia granicy, punkcie w Goli.
Przemyt według słownika języka polskiego to nielegalne przenoszenie lub przewożenie przez granicę państwa towarów czy dewiz bez poddania ich kontroli oraz ocleniu, a także przewożenie przedmiotów zakazanych.3 W aktach policyjnych oraz prasie częściej, niż przemyt były używane określenia „szmugiel” oraz „kontrabanda”.4 Przemytnictwo było obecne przez cały omawiany okres, choć ze zmienną, sezonową intensywnością, ponieważ (w okresie letnim zazwyczaj było mniejsze). Sytuacja taka wynikała ze wzmożonych prac polowych, które przypadały na ten okres chłopom. Brak czas nie pozwalał na organizowanie przerzutów. W przeciągu dziesięciu lat zmieniły się też kierunki przerzucanego towaru oraz sposoby szmuglowania. Zwalczanie przemytu nastręczało wiele trudności. Niejednokrotnie trzeba było współpracowała z sprawcami w celu zdobycia informacji. Z przemytem czasem wiązały się inne wykroczenia: nielegalny ubój, posiadanie broni, napady morderstwa a nawet podpalenia.
Przemytnictwo z Polski do Niemiec istniało tylko w pierwszych latach po wojnie a spowodowane było wysokimi cenami na żywność u zachodniego sąsiada. Na lata od 1919 do 1921 przypada największe nasilenie przemytu a w latach późniejszych równomiernie do poprawy sytuacji gospodarczej w Niemczech przemyt w tę stronę malał. Od roku 1924 nie ma raportów o szmuglu do Niemiec, co było spowodowane zaostrzenie kontroli przez Niemców w pasie przygranicznym. W związku z drożyzną artykułów spożywczych najczęściej przemycano było mięso wieprzowe oraz jego pochodne: smalec i sadło. Po 1924r. dominował przemyt z Niemiec do Polski.
Przemytem najczęściej zajmowali się okoliczni chłopi, (dla których była to możliwość korzystnej sprzedaży swoich produktów) oraz (handlarze, którzy skupowali mięso od chłopów mieszkających w dalszych częściach powiatu). O skali tego przestępstwa świadczy jeden z raportów policyjnych na temat wioski Szyszków. Policjanci odnotowali, że „wszyscy mieszkańcy wioski zajmują się szmuglerstwem słoniny za granicę”5. Chłopi najczęściej działali w pojedynkę, rzadko organizowali się w grupy (tylko w wypadku przewożenia szmuglu łodzią). Istniało kilka metod przeniesienia szmuglu za granicę, gdzie najczęściej czekały już umówione osoby. Chłopi zazwyczaj nie dostarczali towar bezpośrednio do miejscowości. Najprostszą i chyba najbardziej skuteczną metodą było przenoszenie na plecach pod osłoną nocy całych półtuszy. Zazwyczaj akcje takie nie były nakryte przez policję, mimo organizowanych zasadzek. Taka taktyka nie była skuteczna, ponieważ okoliczni mieszkańcy widzieli o każdym ruchu policjantów. Niektóre policyjne obławy jednak kończyły się powodzeniem, np. w Przedmości zatrzymano dwóch szmuglerzy mających na plecach po 150 funtów mięsa.6 Inną metodą było wkładanie mięsa do worków i zanoszenie do strefy przygranicznej, gdzie pozostawiano je w wyznaczonych miejscach bardzo często przykrywając gałęziami lub w specjalnie wykopanych dołkach. Następnie, w umówionym czasie udawano się ponownie do lasu, by przenieść towar dalej za granicę. W taki sposób przemytnicy również ograniczali policje, która zawsze mogła zarekwirować nielegalne mięso znajdujące się w domach.7 W większych ilościach mięso przewożono również w łódkach. W takich przypadkach odbiorcy zawsze byli umówieni dużo wcześniej. Mieszkańcy wiosek podejmowali również próby przemytu przechodząc legalną drogą, czyli przez przejście graniczne. W takich przypadkach posiadali zazwyczaj nieduże ilości, ukryte w podręcznych bagażach lub ubraniach. Dlatego policjanci natrafiali na np. „płaszcze ocieplone słoniną”.8 Innym sposobem przemycania było owijanie sobie nóg sadłem, na czym przyłapano Antoniego Palichowskiego, taki 4 funtowy transport próbował donieść do Gorzowa.9
Do sędziego śledczego 1919 roku wpłynęło oskarżenie o pomówienie policji, sprawcą miał być Michał Wolny z Brzezin, którego to policja zatrzymała, jako podejrzanego o przemyt. Oskarżony bronił się oskarżając policjantów o współpracę z większymi przemytnikami mówiąc: „nie powinniście zatrzymywać ludzi, którzy niosą po 15 funtów mięsa za granicę a tych, którzy wożą całe fury, trzymają z wami za wódkę i kiełbasę, ich policja wywiozła wszystkie mięsa za granicę za to, że otrzymała łapówki i znajdowała się w towarzystwie szmuglerzy”.10 Oskarżenia takie nie były bezpodstawne, ponieważ komendant policji często apelował o zaostrzenie kontroli na przejściach granicznych, szczególnie zwracając uwagę na handlarzy mięsem. W jednym z raportów wręcz zwrócono uwagę, że sklepy niemieckie są w całości zaopatrywane w polskie mięso.11 Opierając się na ilości wykrytych przemytów można dojść do wniosku, że zjawisko takie było marginalne albo w ogóle nie istniało. W aktach możemy spotkać tylko kilka przypadków ujawnienia przemytu większych ilości, podczas próby przetransportowania przez przejście graniczne. Wszystkie przypadki wyglądały identyczne tzn. na wozie było już przygotowane i porcjowane mięso, zapakowane w workach, najczęściej przykryte gałęziami, słomą lub po prostu jakimiś tkaninami. Problem przekupstwa w policji nie był czymś rzadkim, dla jego ograniczenia stosowno różne metody, takie jak przenoszenie funkcjonariuszy do innej jednostki (w głąb powiatu) lub kary finansowe. W małym stopniu szmuglowano również alkohol, najczęściej lepszej, jakości, choć miały miejsce próby przemytu także alkoholu domowej roboty okowity lub likierów. Najczęściej alkohol przemycały kobiety udające się na Górny Śląsk. Przełożeni strofowali funkcjonariuszy, że ci mieli opory przed rewidowaniem kobiet, gdy tymczasem to właśnie one przenosiły alkohol pod swoimi ubraniami.12
Dopiero w roku 1922 dostrzeżono problem przemytu, jako przynoszący szkody skarbowi polskiemu. Problem polegał na zwiększeniu ilości nieoclonych towarów trafiających na polski rynek. Przemyt do Polski z wzmożoną intensywnością trwał prawie do końca omawianego okresu, dopiero pod koniec od 1928 zanotowano pierwszy spadek. Następny rok został przełomowym, ponieważ ilość wykrytych przestępstw zbliżyła się do tej z 1922.13 Działania, jakie podejmowała policja przeciwko przemytowi do Polski były bardziej intensywne od tych, które podejmowano względem wcześniejszego przemytu. Wciąż popularne było organizowanie nocnych zasadzek na przekraczających granice oraz kontrole na przygranicznych drogach. Kontrolowanie osób oraz pojazdów rozszerzono na teren całego powiatu. Najczęściej podejrzane były poruszające się nocą furmanki. Za skuteczną metodę zwalczania plagi przemytu policja uznała zorganizowanie siatki konfidentów. Według zaleceń komendy, funkcjonariusze powinni mieć minimum jednego informatora w miejscowościach, przez które przebiegały główne szlaki drogowe w powiecie.14 W celu wykrycia oraz konfiskaty przemycanego towaru prowadzono również kontrole w sklepach oraz na targowiskach. Policjanci sprawdzali głównie dokumenty potwierdzające upoważnienia właściciela towaru do jego sprzedaży.
Jeśli chodziło o większe partie przemytu były one przewożone w dalsze części regionu do takich miast jak Sieradz, Bełchatów oraz Łódź. W przemycie do Polski przemytnicy wykorzystywali różne środki transportu takie jak samochody i pociągi. Samochody czasami były wyposażone w np.: baki z podwójnym dnem. Pociągi były wykorzystywane w dwojaki sposób, po pierwsze, jako środek transportu przemytu, zachowały się przekroje miejsc, w których najczęściej umieszczano skrytki. Takie miejsca znajdowały się pod siedzeniami, w górnych częściach przeznaczonych na bagaż oraz w poszyciach wewnętrznych pociągu.15 Innym sposób wynikał z ograniczonej kontroli granicznej, jaka prowadzona była w pociągach, w porównaniu do tej na przejściach granicznych. Sytuacja taka sprzyjała powstaniu grup przemytniczych, których członkowie najczęściej utożsamiali się z robotnikami powracającymi z robót sezonowych. Robotnicy tacy najczęściej przemycali towar w walizkach lub też w specjalnych koszach, do których bardzo często dodawano kamieni, aby były cięższe.16
Na podstawie zabranego materiału archiwalnego można dokonać podziału towarów najczęściej przemycanych do Polski przez teren pow. wieluńskiego na trzy podstawowe grupy: 1) używki, 2) tkaniny wraz z wyrobami galanteryjnymi oraz 3) wszystkie inne przemycane przedmioty. Korzystając z dostępnych źródeł szybko można dojść do wniosku, że najczęściej przemycanym towarem były używki, z których prym wiódł tytoń. Przemyt tytoniu na pewno można uzasadnić wysoką akcyzą w naszym kraju, dzięki której produkt ten był znacznie droższy niż w Niemczech. Motyw zarobkowy był najpopularniejszy, ale również znany był przemyt na własny użytek uprawiany najczęściej przez robotników pracujących przy zbiorach tytoniu. O przytrzymywaniu nielegalnej kontrabandy regularnie informowały wieluńskie czasopisma. Tygodnik „Wielunianin” tylko w jednym numerze z 1925r. odnotowano kilka większych prób przemytów tytoniu. Pierwsza próba kontrabandy miała miejsce w styczniową noc na drodze do Działoszyna. Trzech funkcjonariuszy z miejscowego posterunku zatrzymało do kontroli wóz z podejrzanym ładunkiem. Po przeszukaniu stwierdzono, że na wozie znajduje się 17 worków z tytoniem, o łącznej wadze 316kg. Cała zawartość została odesłana do komendy w Wieluniu. Podczas tej kontroli aresztowano również furmana Izraela Aronowicza oraz jego eskortę w osobie Kałamy Lewkowicza.17 Następne artykuły donoszą, że kontrabandzistom nie wiedzie się dobrze w ostatnim czasie, ponieważ w lasach czarnożylskich oraz osjakowskich skonfiskowano 636kg tytoniu dobrej, jakości. Autor artykułu dodał, że według wszelkiego prawdopodobieństwa właścicielami obu transportów byli wieluńscy Żydzi.18 Jednak, aby nie ulec wrażeniu, że przemytem zajmowała się tylko ludność żydowska przytoczę przykład Stanisława Podymka oraz Władysława Szymańskiego, którzy byli oskarżeni o przemyt większych ilości tytoniu oraz paserstwo. Ponadto wprowadzali w obieg fałszywe banknoty.19
Raporty często relacjonowały opisy nocnych pościgów funkcjonariuszy za przemytnikami. „W pewnym momencie podczas nocnego patrolu dostrzeżono trzech mężczyzn oddalających się przez pola od wieluńskich zabudowań wcześniej widziano ich pojedynczo wychodzących z jednego z domów, policjanci nabierając podejrzeń ruszyli za nimi, ale podejrzani zatrzymali się dopiero po oddanych strzałach”20. Kontrola podejrzanych nie dała żadnego rezultatu, ale podczas przesłuchania na komisariacie przyznali, że przynieśli do Wielunia po worku nielegalnego tytoniu. Po przesłuchaniu policyjnym, sprawców odesłano do więzienia, a funkcjonariuszy do kontroli budynku, z którego wychodzili zatrzymani.21 Omawiając przemyt tytoniu warto wspomnieć o osobie Cherszlika Lewkowicza, ponieważ był on najbardziej znanym przemytnikiem na terenie pow. wieluńskiego na przełomie lat 1927/28.22 Jego nazwisko przewijało się w kilku dochodzeniach począwszy od przekupstwa policjantów a zakończywszy na napadach oraz paserstwu. Jego kariera opierała się na obrocie tytoniem, zaczynał od kupowania i przewożenia niewielkich ilości. Następnie razem ze wspólnikiem Ickiem Jachimowiczem najmował mieszkańców nadgranicznych wiosek a w szczególności Przedmościa. Opłacone osoby były wykorzystywane przez Cherszlika, ponieważ głownie płacił im fałszywymi banknotami. W pewnym momencie sfingował zasadzkę policyjna na czekających w lesie chłopów, oddając kilka strzałów w powietrze, podstęp taki powiódł się, ponieważ przestraszeni chłopi pozostawili tytoń i uciekli. Policjanci podejrzewali Lewkowicza oraz jego współpracownika o przemyt na dużą skalę (poza granice powiatu), za co przez kilka tygodni byli poszukiwani z negatywnym rezultatem. Poszukiwany wpadł w ręce policji z własnej winy, ponieważ chciał oszukać swojego zleceniodawcę z Sieradza Szczepaniaka, który w ramach odwetu nasłał na niego swoich ludzi. Wtedy został dotkliwie pobity, co skończyło się wizytą w szpitalu. Całe dochodzenie nabierało tempa, ponieważ poszkodowany postanowił nie kryć swoich zleceniodawców oraz byłych współpracowników a w dochodzenie włączyły się inne komendy. O wielkości oraz złożoności problemu przemytu tytoniu świadczy choćby pismo od komendanta wojewódzkiego objaśniające metody przemytu oraz jego przewożenia do wnętrza kraju.23
Drugą najczęściej przemycaną używką był eter, który był dość często stosowany przez mieszkańców powiatu. Eter spożywany był w postaci rozcieńczonej ze wszystkimi niealkoholowymi płynami używany np.: w stanach chorobowych,. O zjawisku eteromanii może również świadczyć nagła śmierć Jana Lasa w wyniku przedawkowania eteru.24 Eter, tak jak tytoń również był przemycany na własny użytek, w takim przypadku stosowano powszechną metodę, czyli wykładano garderobę np. płaszczu aluminiowymi piersiówkami. Znacznie częściej eter przewożono przez rzeki w blaszanych beczkach a następnie zajmowano się jego rozlewaniem i rozprowadzaniem. Używka ta najczęściej była rozlewana pod osłoną nocy w prywatnych domostwach
Do jednego z tragiczniejszych wydarzeń związanych z przemytem doszło przy współudziale siatki konfidentów. 29. II. 1928 do komendanta w Działoszynie doniesiono o sprowadzeniu większej ilości eteru, sacharyny oraz dynamitu do domostwa Joska Klepra. Konfident doniósł również, że towar już jest rozlewany i ma być szybko rozprowadzony. Dlatego komendant z funkcjonariuszami oraz przedstawicielem służby celnej natychmiast udał się do domostwa. Na wezwanie policjantów nikt nie otworzył drzwi, dlatego funkcjonariusze sami wyważyli drzwi. Po wejściu uderzył ich mocny zapach eteru, na środku mieszkania rzeczywiście stały naczynia do jego przelewania. Wchodzących do domu, Klepr oblał eterem. W efekcie wybuchł pożar. Przebywający w głównym pomieszczeniu funkcjonariusze oraz Klepr i jego krewni Jankiel Borsztein, Majer Izbicki oraz Władysława Mordalska z nieszkodliwymi oparzeniami zdołali opuścić płonący dom. W środku spłonęła żona gospodarza Chana oraz dzieci, Hercke lat(11), Mala (9), Rila (1).25
Często przemycano również sacharynę, zazwyczaj w kilku-kilkogramowych workach. Przemyt tego towaru nie był rozpowszechniony na dużą skalę, nielegalna sacharyna najczęściej trafiała na półki sklepów albo od razu do konsumenta. Gazety wieluńskie najczęściej określały przemycanie takiego towaru, jako słodki przemyt.26 Ostatnią używką, była kokaina. Funkcjonariusze w sprawozdaniu za styczeń 1926r. podkreślili, że w ostatnim czasie wzrósł przerzut tego narkotyku.27 Podsumowując tytoń i sacharynę przemycano z racji wygórowanych cen na polskim rynku, eter i kokainę z powodu zakazu legalnej dystrybucji tych towarów w Polsce.
Drugą grupa wyrobów przemycanych były tkaniny i wyroby galanteryjne, przemyt takich towarów nie był tak powszechny, jak używek. Z tkanin najczęściej przemycano bawełnę oraz sztuczny jedwab. Jeden z przykładów przejęcia większej ilości, aż 180 kg czarnej tkaniny (najprawdopodobniej bawełny), znaleziono podczas kontroli wozu w Wieluniu, furman posiadał jeszcze kilkadziesiąt szali.28 Gotowe tkaniny sprzedawane były najczęściej na targach, ale również przez tzw. domokrążców. Z Niemiec przemycano również paczki przędzy, która w Polsce była poddawana obróbce i dopiero wtedy rzucana na rynek.29 Poza tkaninami szmuglowano też gotowymi częściami garderoby takimi jak pończochami, skarpetami, kalesonami, stanikami, rajstopami, swetrami, koszulami firanami oraz skórkami (imitacje foczych). Produkty takie jak rajstopy w tamtym czasie były uważane za luksusowe, dlatego handel nimi był opłacalny. W tym wypadku tak jak wcześniej produkty takie były sprzedawane na targowiskach, dlatego też policja w od lat 1925-1928 prowadziła wzmożone kontrole kupców. Jeden z największych przechwytów dokonano na wieluńskim rynku, nieuczciwym handlarzem okazał się Czesław Zagrabski, w tamtym czasie jego towary (wyceniono na kilka tysięcy złotych).30
Na koniec warto przedstawić rzadziej spotykane przypadki przemytu. Za wyjątkowe należy uznać przemyt broni oraz materiałów łatwopalnych. Wśród broni najpopularniejsze były strzelby myśliwskie oraz rewolwery. W wcześniej podanym przykładzie podczas przeszukani domu Idziego Mamzera znaleziono broń myśliwską, właściciel przyznał się do przywiezienia jej z Niemiec na zamówienie lokalnego myśliwego. Obaj zostali oskarżeni za nielegalne posiadanie oraz handel bronią.31 Jeden z przypadków przemytu środkami wybuchowymi ujawniono podczas pościgu za nieznanym osobnikiem. Policjanci nie złapali samego podejrzanego, ale ten uciekając pozostawił worek z całą zwartością. W środku znaleziono 13 sztuk gliz, 4 paczek prochu, 3 lonty, 6 zapalników, kilogram śrutu, 20 gram dynamitu oraz 2 siemienne kuchy.32 Innymi przedmiotami przemycanymi były różne specjalistyczne przedmioty można tutaj wymienić gramofon, radia oraz rowery. Wraz z takimi towarami przemycano również płyty winylowe, anteny radiowe, kierownice, bagażniki oraz masę innych części.33 Przemycano również przedmiotami codziennego użytku takie jak noże, widelce, buty czy też igły i nici krawieckie. Rzadko środki czystości: mydła, proszki do prania. Jeden z najciekawszych przechwyconych transportów zawierał instrumenty dla orkiestry dętej. 34 Wszystkie produkty (poza bronią i produktami wybuchowymi), które zostały tu wymienione były przeważnie znajdowane u pojedynczych osób, które legalnie przekraczały granicę.
Jednym z czynników zachęcających do przemytu były stosunkowo niskie kary wymierzane za takie przestępstwa. W momencie zatrzymania przemytnika aresztowano na okres kilka dni. Po przesłuchaniu i zapłaceniu kaucji wypuszczany go. Wyroki, jakie najczęściej zapadały to kary finansowe. Kiedy przestępca nie mógł zapłacić takiej sumy zamieniano karę na kilka tygodni więzienia. Najdotkliwszą karą za przemyt było wysiedlenie z pasa przygranicznego. Taki wyroki zapadały, przeważnie po kilkukrotnym przyłapaniu osoby na przemycie. W latach 1922 - 1926 z pasu przygranicznego wysiedlono około 40 osób.35
Z pasem przygranicznym wiązało się jeszcze jedno bardzo popularne wykroczenie mianowicie nielegalny pobyt w pasie przygranicznym i próba nielegalnego przekroczenia granicy. Najczęściej takie przestępstwa popełniali sezonowi robotnicy, którzy jeszcze nie mieli wyrobionych przepustek lub paszportów. Miały miejsce również próby nielegalnego przekroczenia granicy przez obcokrajowców. O takim zjawisku świadczą zatrzymania podczas wręczania łapówek, jedna z takich sytuacji miała miejsce 27.V.1919r., kiedy to około dwudziestu robotników w momencie zatrzymania próbowało wręczyć strażnikom granicznym 600 marek.36 Niestety nie prowadzono statystyk dotyczących tych wykroczeń, ale z akt wynika, że problem musiał narastać. W 1924r. coraz więcej zorganizowanych grup przekraczało granice, przerzucaniem ludzi zagranicę zajmowali się opłacani przewodnicy. Największa zorganizowana akcja odbyła się 31.III.1924 granicę miało wtedy przekroczyć około 350 osób. Strażnicy celni, którzy chcieli zatrzymać grupę zostali pobici. Na pomoc strażnikom przybyły oddziały policyjne, które zdołały zatrzymać 50 osób. W dalszym dochodzeniu dochodziło do sprzecznych zeznań, ponieważ służby chwaliły się zatrzymaniem tak dużej grupy. A rzeczywistości były to przeważnie kobiety z dziećmi, które odprowadzały mężów a następnie chciały wróciły do swoich domostw. Większość nich przynależała do gmin wchodzących w skład, pow. wieluńskiego m.in. Radoszewice oraz Kiełczygłów.37
Cudzoziemcy zatrzymywani na przejściach granicznych bez ważnych dokumentów najczęściej byli aresztowani lub inwigilowani. Kilkutygodniowy areszt w 1926r. zastosowano w sprawie Marianny Konar vel Komorowskiej mieszkanki Mińska, która próbowała nielegalnie przekroczyć granicę. Podczas aresztowania nie kryła swojego oburzenia tłumacząc, iż jest szanowaną arystokratką rosyjską. Z dochodzenia wynikało, że opuściła granice swojego państwa z powodu oskarżenia o zabójstwo. Po wypuszczeniu z aresztu jeszcze raz zatrzymano ją na przejściu granicznym i prosto z wieluńskiego więzienia zawieziono arystokratkę do Łodzi z zarzutami szpiegostwa.38 O bliżej nieokreśloną działalność antypolską był podejrzewana karawana trzech tureckich rodzin w liczbie ogólnej 14 osób. Rodziny stanowiły obwoźny cyrk i przewoziły ze sobą 10 niedźwiedzi oraz 2 małpy, rozkaz o zatrzymaniu z racji podejrzeń o działaniu na szkodę państwa doszedł do funkcjonariuszy już po kontroli. Karawana najprawdopodobniej przejechała na stronę niemiecką, ponieważ mimo usilnych poszukiwań starania nie przyniosły rezultatu.39
Problem z nielegalnym przekraczaniem granicy nie tracił na intensywności a świadczą o tym następne dane z roku 1925, w którym liczba osób aresztowanych na min. jeden dzień za takie wykroczenia wynosiła 1507.40 Nielegalne przekraczanie granicy przez pracowników sezonowych było popularne przez cały omawiany okres, brak wymaganych dokumentów m.in. paszportów, przepustek wynikał ze słabego wykształcenia chłopów. Większa część podpisywała się tylko krzyżykami. Wydanie odpowiedniego dokumentu wiązało się również z opłatą skarbową, co również mogło zniechęcić potencjalnego nabywcę.
1 Mapa Topograficzna Polski, P44_S27_ Wieluń 1935
2 Tamże
3 Dubisz Stanisław, Słownik Języka Polskiego, Warszawa2006, s.702
4 Tamże. Wszystkie te określenia są synonimami przemytu np. szmugiel pochodzi od nem. Schmuggel, ze względu na bliskość terytorialną oraz wpływy językowe i kulturowe (mniejszość niemiecka), używanie takiego słownictwa jest rzeczą normalną.
5 APŁOS, sygn. 191/108, PKPP w Wieluniu, Raporty i doniesienia
6 Tamże
7 Polskie prawo mówiło, że jeżeli ubój został dokonany nielegalnie i w nieodpowiednim miejscu, policja powinna nałożyć mandat na sprawcę oraz zarekwirować mięso.
8 APŁOS, sygn. 191/106, PKPP w Wieluniu, Gorzelnictwo przemyt i rekwizycja
9 Tamże, sygn.191/108, Raporty i Doniesienia
10 Tamże, sygn.191/14, Akta Sędziego Śledczego w Wieluniu za rok 1919.
11 Tamże,
12 Tamże, sygn.191/105, Rekwizycja wszelkiego towaru i konfiskata broni,
13 Załącznik 1
14 APŁOS, sygn. 191/ 291, PKPP w Wieluniu, przemyt 1927
15 Tamże, sygn.191/262, Akta raportów dziennych 1926
16 Tamże
17 Wielunianin, 1925, nr.10, s.6
18Tamże.
19 APŁOS, sygn. 191/291, PKPP w Wieluniu, przemyt 1927
20 Tamże.
21 Tamże.
22 Tamże.
23 APŁOS, sygn.191/291 PKPP w Wieluniu, przemyt 1927,. Pismo to najpierw krytykowało opieszałość policjantów zajmujących się przemytem a następnie opisywało, że lobby z dużych miast takich jak warszawa oraz łódź kupują ogromne ilości tytoniu i podwożą je pociągami jak najbliżej granicy polskiej. Następnie wynajęte osoby przewożą w głąb kraju cały towar. Na koniec jest krótka puenta mówiąca o tym, że ludność warszawy pali tytoń przejeżdżający m.in. przez Wieluń.
24 Tamże, sygn. 191/234, Różne przestępstwa kryminalne,
25 APŁOS, sygn.191/344, PKPP w Wieluniu, Różne raporty i doniesieni 1928
26 Głos Ziemi Wieluńskiej, nr 47, s.6-7
27 APŁOS, sygn. 191/ PKPP w Wieluniu, Przemyt 1926
28 Głos Ziemi Wieluńskiej, nr.28, s. 8
29 APŁOS, sygn. 191/ 341PKPP w Wieluniu, Przemyt 1928
30 Tamże, sygn. 191/291Przemyt 1927
31 APŁOS, sygn.191/100, PKPP w Wieluniu, Gorzelnictwo, przemyt i rekwizycje.
32 Tamże, sygn. 191/306, Sprawozdania sytuacyjne
33 Goniec Wieluński, nr.273, s. 3, nr. 214 oraz nr.185
34 Tamże.
35 APŁOS, sygn. 191/278, PKPP w Wieluniu, Wykazy statystyczne.
36 APŁOS, sygn. 191/108, PKPP w Wieluniu, Raporty i doniesienia.
37 Tamże, sygn. 191/225, Emigracje
38 Tamże, sygn. 191/1990
39 Tamże
40 Tamże, sygn. 191/260, Nielegalny pobyt. Dla innych lat nie prowadzono podobnych spisów bądź się nie zachowały. W spisie widniało imię i nazwisko zatrzymanego oraz jak długo przebywał w areszcie..
CHCIAŁEM DODAĆ TEKST W FORMACIE DOC LUB PDF Z CZYM MIAŁEM MAŁY PROBLEM POWYŻSZA FORMA JEST MNIEJ PRZEJRZYSTA JEŻELI KTOŚ CHCIAŁBY MOGĘ WYSŁAĆ TEKST NA EMAILA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum