11.11.2014 zbliżał się wielkimi krokami i mimo, że w moim odczuciu presja, ciśnienie nie było tak duże jak w poprzednich latach, to chęć przyjrzenia się temu wszystkiemu z bliska, a przede wszystkim uczczenia odzyskania przez Polskę Niepodległości narastała z każdą minutą.
Od początku. Punkt odjazdu został wyznaczony z dużym wyprzedzeniem przed planowanym startem Marszu, czyli na godzinę 9, ponieważ domniemaliśmy, że może dojść do utrudnień, ze strony wąsów.
Nasze obawy były uzasadnione. Od samego początku czekał na nas „komitet powitalny”, w postaci policji. Ci zachowywali się nadzwyczaj spokojnie, tylko obserwując sytuację ze swoich aut.
Gdy byliśmy już w busie i mieliśmy odjeżdżać, nagle na miejscu zjawiła się drogówka…
Nakazali wysiąść wszystkim z busa, po czym weszli do środka i zaczęli sprawdzać pojazd, zapewne w poszukiwaniu jakiś niebezpiecznych przedmiotów. Niuchali wszędzie. W górnych pułkach, miedzy siedzeniami, w firanach, czy… lodówce. Po czym przystąpili do ogólnego sprawdzeniu stanu technicznego naszej maszyny. Wąsy robiły wszystko, żebyśmy nie wyjechali. Sprawdzili dosłownie wszystko, od stanu konsystencji płynu do spryskiwaczy, po wspomaganie kierownicy i grubość bieżnika…. Na nic zdały się ich marne próby uniemożliwienia nam podróży.
Podróż mijała nam dość sprawnie i spokojnie, aż do momentu postoju, gdzie na około 50 km od Warszawy, ponownie przyjebali się do nas mundurowi… Postój który miał trwać ledwie kilka minut, przedłużył się o kilkadziesiąt… Zdenerwowany całą sytuacją poszedłem zapytać się milicjanta, czy długo to jeszcze będzie trwało, na co odpowiedział mi, że zaraz nas puszczą… tylko wykonają telefon, czy byliśmy już kontrolowani.. telefon trwał blisko pół godziny.
Ciekawym jest fakt, że obok nas jechały osoby które zmierzały w tym samym kierunku i także na Marsz, ale… prezydencki.. Gdy zapytałem wąsa, czy ten autokar także będzie kontrolowany, odpowiedział mi, że- nie. Gdy zapytałem dlaczego nas kontrolują, a ich nie? Uzyskałem dowiedź, że „takie mają rozkazy”.
Na szczęście w końcu nas puścili i obyło się bez trzepania busa, w którym to przewoziliśmy dużą ilość pirotechniki. Szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce, po czym udaliśmy się na uzupełnienie niedoborów odżywczych.
Marsz zaczął się od przemówień, przemawiali goście z zagranicy, a także… Zbigniew Stonoga.
Gdy Marsz ruszył, w głowie kotłowała mi się myśl, którą mam co roku. „Czy w tym roku jest więcej osób, niż w tamtym? – Chyba mniej”
Tak mi się wydawało, bo myślałem, że jesteśmy na początku, a gdy spoglądałem za siebie, niedaleko widziałem jadące za nami radiowozy… jak się później okazało, byliśmy na samym końcu. Marsz szedł i stawał, szedł i stawał. Było to dla nas zastanawiające czym spowodowana jest taka sytuacja. Więc spragnieni odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, postanowiliśmy przedostać się na sam początek Marszu, prawie, że z końca… Tutaj niezawodni okazali się chłopcy ze Straży Marszy, którzy to biegiem lecieli, w jakieś miejsce i pięknie torowali nam przejście. Jak się okazało, miejsce w które biegli było odpowiedzią na wcześniej nurtujące nas pytanie.
Gdy już dobiegliśmy w miejsce docelowe na Rondzie Waszyngtona, zobaczyliśmy młodych ludzi, walczących z systemem, więc postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji z bliska. Wyglądało to coś na wzór ustawki, dosłownie. Z jednej strony milicja uzbrojona w pałki, gładkie lufy i gaz. A z drugiej strony „młodzi waleczni ludzie”, jak to mawiał śp. Gen. Sławomir Petelicki, uzbrojeni jedynie w to, co mieli akurat pod ręką.
Zachowanie milicji trzeba uznać za idiotyczne. Ogromne ilości armatki wodnej, która to była pomieszana z gazem i substancją fluorescencyjną, który z wiatrem przemieszczał się wprost na idący nieopodal tłum ludzi. Tłum, w którym były m.in. dzieci, kobiety i osoby starsze.
Gdy poszliśmy dalej w stronę miejsca, gdzie była ustawiona scena, wprost przecierałem oczy ze zdumienia… bo ujrzałem kolejną wojnę z systemem.
Nieopodal sceny, trwała regularna walka z milicją. Szybkim krokiem postanowiliśmy zlustrować z lepszej perspektywy co tam się dzieje. Trzeba przyznać, że ujrzeliśmy tam prawdziwą wojnę… I to dosłownie.
Tak jak na Rondzie Waszyngtona, walczyły praktycznie tylko osoby spod znaku ‘h’, tak tutaj ujrzeliśmy (słowo wymoderowano) ludzi, którzy chcieli poprzez rzut kamieniem wyrazić swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji w kraju. Bo jak mówił Mariusz Max Kolonko: „policjant jest pierwszym przedstawicielem władzy”.
Tutaj nie chodzi o zadymę dla samej zadymy. Tutaj chodzi o wyraz dezaprobaty, o wyrażenie swojej opinii w sposób dobitny, że w naszym kraju jest nam źle. Że nie podoba nam się to, iż musimy emigrować za chlebem, że opieka medyczna leży i (słowo wymoderowano) kwiczy, establishment jest skorumpowany, a media zamiast zająć się sprawami ważnymi dla Polski, czyli np. kulejącą gospodarką, wałkują temat matki Madzi… sic!
To jest chore, więc dlatego uważam, że bójka z policją jest uzasadniona. Zaiste niesamowitym widokiem była rwana kostka i podawana z rąk do rak w gorę… Szarża na milicję i pogonienie ich… Wtedy pomyślałem sobie, czy przewrót w Polsce jest możliwy? Czy coś na wzór Majdanu w Polsce zdałoby egzamin?
Wg. Mnie naród jest bardzo poirytowany, wiem że drzemie siła w naszym narodzie która byłaby stanie to zrobić, ale… Ale później na scenę wszedł niejaki Adam Małecki. I wyzwał ludzi od debili, pożytecznych idiotów… a nawet titiuszków… Gdy słuchałem tego przemówienia, zastanawiałem się, czy on to naprawdę wszystko mówi? Czy chęć wdarcia się na salony tak bardzo co niektórym (słowo wymoderowano) w głowie, że na siłę, pod oko kamery będą ugrzecznić ruch, który nigdy nie był grzeczny?
Ciekawe dlaczego w taki jednoznaczny sposób nie wypowiadał się na temat walki, w latach poprzednich? Co wtedy niby były same milicyjne prowokacje, a w tym roku już nie? Wszedł na scenę, dostał mikrofon w łapę i z gorącą głową, bez przyjrzenia się wszystkim publikowanym materiałom, wylał szambo na ludzi którzy byli na Marszu rok w rok i nabijali frekwencję.
Dołączył: 20 Mar 2010 Posty: 379 Piwa: 2/2 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2014-11-30, 12:50 Re: Marsz Niepodleglosci - Wyjazd z Wielunia
Cytat:
[...]
Gdy Marsz ruszył, w głowie kotłowała mi się myśl, którą mam co roku. „Czy w tym roku jest więcej osób, niż w tamtym? – Chyba mniej”
Tak mi się wydawało, bo myślałem, że jesteśmy na początku, a gdy spoglądałem za siebie, niedaleko widziałem jadące za nami radiowozy… jak się później okazało, byliśmy na samym końcu. Marsz szedł i stawał, szedł i stawał. Było to dla nas zastanawiające czym spowodowana jest taka sytuacja. Więc spragnieni odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, postanowiliśmy przedostać się na sam początek Marszu, prawie, że z końca… Tutaj niezawodni okazali się chłopcy ze Straży Marszy, którzy to biegiem lecieli, w jakieś miejsce i pięknie torowali nam przejście. Jak się okazało, miejsce w które biegli było odpowiedzią na wcześniej nurtujące nas pytanie.
Gdy już dobiegliśmy w miejsce docelowe na Rondzie Waszyngtona, zobaczyliśmy młodych ludzi, walczących z systemem, więc postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji z bliska. Wyglądało to coś na wzór ustawki, dosłownie. Z jednej strony milicja uzbrojona w pałki, gładkie lufy i gaz. A z drugiej strony „młodzi waleczni ludzie”, jak to mawiał śp. Gen. Sławomir Petelicki (sic !!!), uzbrojeni jedynie w to, co mieli akurat pod ręką.
Zachowanie milicji trzeba uznać za idiotyczne.
[...]
Gdy poszliśmy dalej w stronę miejsca, gdzie była ustawiona scena, wprost przecierałem oczy ze zdumienia… bo ujrzałem kolejną wojnę z systemem.
Nieopodal sceny, trwała regularna walka z milicją. Szybkim krokiem postanowiliśmy zlustrować z lepszej perspektywy co tam się dzieje. Trzeba przyznać, że ujrzeliśmy tam prawdziwą wojnę… I to dosłownie.
Tak jak na Rondzie Waszyngtona, walczyły praktycznie tylko osoby spod znaku ‘h’, tak tutaj ujrzeliśmy (słowo wymoderowano) ludzi, którzy chcieli poprzez rzut kamieniem wyrazić swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji w kraju. Bo jak mówił Mariusz Max Kolonko: „policjant jest pierwszym przedstawicielem władzy”.
Tutaj nie chodzi o zadymę dla samej zadymy. Tutaj chodzi o wyraz dezaprobaty, o wyrażenie swojej opinii w sposób dobitny, że w naszym kraju jest nam źle. Że nie podoba nam się to, iż musimy emigrować za chlebem, że opieka medyczna leży i (słowo wymoderowano) kwiczy, establishment jest skorumpowany, a media zamiast zająć się sprawami ważnymi dla Polski, czyli np. kulejącą gospodarką, wałkują temat matki Madzi… sic!
To jest chore, więc dlatego uważam, że bójka z policją jest uzasadniona. Zaiste niesamowitym widokiem była rwana kostka i podawana z rąk do rak w gorę… Szarża na milicję i pogonienie ich… Wtedy pomyślałem sobie, czy przewrót w Polsce jest możliwy? Czy coś na wzór Majdanu w Polsce zdałoby egzamin?
Wg. Mnie naród jest bardzo poirytowany, wiem że drzemie siła w naszym narodzie która byłaby stanie to zrobić, ale… Ale później na scenę wszedł niejaki Adam Małecki. I wyzwał ludzi od debili, pożytecznych idiotów… a nawet titiuszków…
[...]
Ciekawe dlaczego w taki jednoznaczny sposób nie wypowiadał się na temat walki, w latach poprzednich? Co wtedy niby były same milicyjne prowokacje, a w tym roku już nie? Wszedł na scenę, dostał mikrofon w łapę i z gorącą głową, bez przyjrzenia się wszystkim publikowanym materiałom, wylał szambo na ludzi którzy byli na Marszu rok w rok i nabijali frekwencję.
Nie wierzę
To musi być - jak mawia młodzież - FEJK.
To nie jest fejk, Panowie, to jest "przyszłość" tego narodu i prawdziwy "patriotyzm"... Ta młodzież teraz będzie miała szansę współrządzić Wieluniem.
Chyba muszę się napić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum