R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Zamknięty przez: glizda
2007-09-21, 10:41
Ta miłość nie przychodzi od razu
Autor Wiadomość
mario's 
W trakcie przeprowadzki do Wielunia



Pomógł: 3 razy
Wiek: 43
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 1162
Piwa: 1/4
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-04-19, 17:26   Ta miłość nie przychodzi od razu

Ta miłość nie przychodzi od razu
Dla ludzi, którzy naprawdę dojrzeli do adopcji, nie jest ważne, czy dziecko jest chore, czy zdrowe. Liczy się to, że ono jest. Że można komuś pomóc, kogoś pokochać, wychować i wypuścić w dorosłe życie.
Czy można pokochać obce dziecko? Czy będzie wdzięczne? Łatwe do wychowania? Czy nie spowoduje kryzysu w małżeństwie? Tego typu pytania codziennie zadaje sobie mnóstwo małżeństw, które myślą o adopcji. Bo tak naprawdę nie jest to wcale łatwa decyzja. I chociaż każda matka adopcyjna czy ojciec niemal zawsze twierdzą, że nie wyobrażają sobie powrotu do życia, zanim pojawiło się w ich rodzinie dziecko, to również zgodnie przyznają, że do adopcji trzeba dojrzeć. O wiele bardziej niż do poczęcia własnego dziecka.

Najważniejsza wiadomość

– Nasza córeczka za kilka dni kończy rok. Trudno mi przypomnieć sobie, jak to było bez niej – mówi kobieta, która adoptowała małą Iwonkę w Katolickim Ośrodku Adopcyjnym w Warszawie. Zawsze było dla niej oczywiste, że po ślubie dom będzie pełen dzieci. – Dopiero kiedy w domach naszych znajomych kolejno zaczęli pojawiać się mali lokatorzy, a u nas – mimo wszelkich starań i leczenia – nic się nie działo, problem braku dziecka stawał się coraz cięższy. Dopiero gdy poszliśmy z mężem do ośrodka adopcyjnego, czułam się, jakby spadł ze mnie jakiś wielki ciężar.
Inna kobieta, dziś mama Piotrusia, opowiada, że decyzję o adopcji podjęła dopiero po 14 latach małżeństwa. – Długo do niej dojrzewaliśmy. We mnie tkwił jakiś dziwny opór, może strach, a mąż nie przejawiał żadnego zainteresowania, gdy poruszałam tę sprawę. Przełomowym momentem było podjęcie na Jasnej Górze duchowej adopcji dziecka poczętego. Potem trafiliśmy do ośrodka adopcyjnego...

Bywają też bardziej skomplikowane historie tych, którzy chcą spełnić marzenia o rodzicielstwie: – Gdy zaszłam w ciążę, mogłam się nią cieszyć tylko 4 miesiące – wyznaje trzydziestokilkuletnia kobieta. – Kolejne próby kończyły się poronieniem albo przedwczesnym porodem. – Cztery razy poroniłam. Ostatnią ciążę odleżałam plackiem 9 miesięcy. Córeczka po urodzeniu żyła 7 godzin... Za każdym razem więc wracałam ze szpitala do domu z pustymi rękami. Musiałam na nowo uczyć się chodzić, bo od leżenia nastąpił zanik mięśni – mówi kobieta. W końcu razem z mężem podjęła próbę adopcji. – Niewyobrażalne jest to czekanie na najważniejszą wiadomość – że czeka na nas maleństwo. I nareszcie! Telefon z ośrodka, że jest chłopiec i że możemy po niego przyjechać!

Taka właśnie jest procedura: najpierw rodzice zgłaszają się do ośrodka, przechodzą kwalifikacje, a potem czekają na telefon. I dopiero wtedy mogą pojechać po dziecko.

To dla dziecka szukamy rodziców

– Cały proces przygotowania rodziców adopcyjnych trwa minimum dziewięć miesięcy – wyjaśnia Zofia Dłutek. Rozmawiamy w siedzibie Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego przy ulicy Grochowskiej w Warszawie, czyli dokładnie tam, gdzie przełamują się bariery i lęki wielu małżeństw pragnących dziecka. To właśnie przy tym prostokątnym, dużym stole, przy którym pijemy teraz kawę, w przestronnym, świeżo odnowionym gabinecie pani dyrektor rozstrzygają się losy wielu ludzi.

W decyzji o adopcji ważna jest motywacja. Gdy na rozmowę wstępną zgłasza się np. małżeństwo, które ma duże mieszkanie, a nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, gdzie będzie pokój dziecka, bo... są dwie sypialnie, pokój gościnny, gabinet do pracy i... właściwie nie ma już miejsca, wtedy rodzą się wątpliwości, czy można powierzyć takim ludziom dziecko. Podobnie jest w przypadku, gdy dziecko ma uśmierzyć ból, zaleczyć cierpienie, zabić samotność albo zażegnać kryzys w małżeństwie. – To dziecko jest dla nas najważniejsze. Dla dziecka szukamy rodziców, którzy obdarzą je uczuciem, nie odwrotnie. To jest nasza dewiza – zapewniają pracownicy warszawskiego ośrodka, dodając, że takie są zasady wszystkich katolickich ośrodków adopcyjnych w Polsce. Dlatego też kandydaci na rodziców muszą przejść specjalne szkolenia. Spotkania z pracownikami ośrodka odbywają się również w domu małżonków. Kwalifikacje kandydatów ocenia specjalna komisja. Wymogi są twarde: dobry stan zdrowia, w miarę dobre warunki materialne, opinia z zakładu pracy, małżeństwo sakramentalne trwające nie krócej niż pięć lat, także opinia proboszcza. – Musimy mieć pewność, że oddajemy dziecko w bezpieczne ręce, do rodziny, która zapewni dziecku także wychowanie religijne – mówi Zofia Dłutek. Przyszli rodzice adopcyjni wyjeżdżają na weekendowe rekolekcje dla małżeństw. – Oni muszą potem umieć wytłumaczyć dziecku, że to Bóg jest dawcą życia i że On je chciał, mimo iż nie zostało przyjęte przez biologicznych rodziców – mówi pani dyrektor.
Dzieci, które czekają na adopcję, z jakichś powodów nie mogą być przyjęte w swoich biologicznych rodzinach. Niejednokrotnie oddawane są przez matki uzależnione od alkoholu lub narkotyków. Chore lub zdrowe. Czasami są pozostawione w szpitalu lub w skrajnych przypadkach znalezione na śmietniku, na przystanku autobusowym. Dopiero jednak, gdy mają uregulowaną sytuację prawną, mogą trafić do adopcji.

Chorych dzieci ludzie często się boją. Zwłaszcza gdy jest to zespół Downa, wodogłowie albo zaburzenia natury psychicznej. – Życie jednak weryfikuje te przekonania, lęki się przełamują. Po to zresztą prowadzimy wcześniej szkolenia – mówią pracownicy ośrodka. I przywołują w pamięci Piotrusia. Niesłyszącego, niewidomego, z porażeniem mózgowym i wodogłowiem. Został adoptowany przez Szwedów. Rodzice regularnie przysyłają teraz do ośrodka zdjęcia i listy, w których opisują, jak dziecko się rozwija. Są szczęśliwi. I za nic w świecie nikomu by go nie oddali. Bo dla ludzi, którzy naprawdę dojrzeli do adopcji, nie jest ważne, czy dziecko jest chore, czy zdrowe. Liczy się to, że ono jest. Że można komuś pomóc, kogoś pokochać, wychować i wypuścić w dorosłe życie.

– Oczywiście, zdarza się, że jakieś chore dziecko bardzo długo czeka na adopcję – mówi Zofia Dłutek. – Pamiętam dziewczynkę, która miała tylko jedną kończynę. Nikt jej nie chciał. Położyliśmy wtedy karteczkę z jej imieniem pod figurkę Ojca Pio. I modliliśmy się do Jana Pawła II. I znaleźli się dla niej rodzice. Czy to nie jest cud? – pyta retorycznie dyrektor. I dodaje: – Często proszę Jana Pawła II o pomoc. Skoro mówił, że każde życie poczęte powinno być zrodzone i że ma ono sens, to niech się teraz martwi o te dzieci!

W ośrodku adopcyjnym rodzice uczą się pokonywać jeszcze jeden lęk: co będzie, jak dziecko dowie się, że jest adoptowane? Bo nieuniknione jest, że nadejdzie taki moment, kiedy zacznie coś przeczuwać, że usłyszy coś przez przypadek, zobaczy jakieś zdjęcia, dowie się od innych dzieci... – Bardzo ważne jest, aby opowiedzieć dziecku o jego przeszłości oraz by wracać do tego tematu wraz z rozwojem dziecka – mówi Zofia Dłutek. – Bo gdy potem dowie się nagle, od osób trzecich, zawsze będzie to wstrząs. Jak to powiedzieć?

Mama 3-letniego Łukasza: – Kiedyś podczas lektury „Biblii dla maluchów” Łukasz rozmawiał ze mną o historii Abrahama i Sary, o tym, jak mieli wszystko, ale nie mieli dzieci i byli bardzo smutni. Przytuliłam go, głaszcząc po jasnych włoskach i powiedziałam: – Wiesz synku, mamusia i tatuś też byli tacy smutni. Modliliśmy się, by Pan Bóg odmienił nasz los. I dobry Bóg w darze dał nam ciebie. A na to Łukaszek: – To ja kiedyś byłem u Boga, a teraz jestem z wami? Przytuliłam go jeszcze mocniej i wyszeptałam: – Tak, synku.

Mama Krzysia i Julki: – Od razu zakładaliśmy, że powiemy dzieciom, iż są adoptowane. Teraz, gdy Krzyś ma prawie trzy i pół roku, nie wydaje się to takie poste, ale próbujemy. Wykorzystuję pojawienie się Julci w naszej rodzinie i tłumaczę mu, że niektóre mamusie noszą dzidziusia w serduszku, a niektóre w brzuszku. To naprawdę zadziwiające, że Krzyś sam stwierdził, że on był w serduszku.

Na miłość potrzeba czasu

– Że bezdzietność jest dla małżonków wielkim cierpieniem, nie ulega wątpliwości – twierdzi Zofia Dłutek. Że jest planem Boga wobec człowieka – także. Dlatego w katolickich ośrodkach adopcyjnych wielką wagę przywiązuje się do uświadomienia tej prawdy przyszłym rodzicom. Tak by mogli rozeznać, czy ich powołaniem jest adopcja, czy może coś innego, np. większe zaangażowanie społeczne. – Bo nie każde bezdzietne małżeństwo jest powołane do adopcji – twierdzi Zofia Dłutek. Przekonuje zarazem, że adopcja zawsze pozytywnie wpływa na rodziców, zmienia ich. – Przy takim dziecku człowiek staje się kimś lepszym – potwierdza matka adoptowanej niedawno dziewczynki. – Ja nauczyłam się przy Julci spokoju i cierpliwości, uśmiechu i łagodności. Przy takim maleństwie, które dzieli się wszystkim z tobą, tuli się do ciebie, pilnuje, żeby rodzice nie zapomnieli pocałować się na przywitanie, klęka przed obrazem Matki Bożej i domaga się, żebyśmy klęczeli razem z nią, nie można być złym człowiekiem.
Wychowanie jednak, mimo że początek jest często bajkowy, zwykle niesie trudności. I właśnie dlatego w katolickich ośrodkach adopcyjnych są grupy rodzin adopcyjnych, które regularnie się spotykają i wspierają. Jest to niezmiernie ważne. Tym bardziej że – jak twierdzą psychologowie – miłość do dziecka adopcyjnego nie zawsze przychodzi od razu. Potrzeba na nią czasu. Ale jedno jest pewne: gdy przyjdzie, daje ogromne szczęście.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybrane katolickie ośrodki adopcyjne w Polsce

Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Łodzi
ul. Broniewskiego 1a
93-162 Łódź
tel. (0-42) 682-18-88
aoao@prol.promail.pl


Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Krakowie
ul. Rajska 10
31-124 Kraków
tel. (0-12) 631-03-00 ; (0-12) 631-03-01
www.dpd.pl


Centrum Pomocy Rodzinie i Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy SRK Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej
ul. Mickiewicza 3
70-383 Szczecin
tel./fax (0-91) 442-50-85


Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Częstochowie
ul. Jana Pawła II 82
42-200 Częstochowa
tel. (0-34) 366-49-91
adopcja_czestochowa@wp.pl


Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Warszawie
ul. Grochowska 194/196
04-357 Warszawa
tel. (0-22) 618-92-45
katolickiosrodek@interia.pl
www.adopcja.org
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Ecomarta 
Przyjeżdża na zakupy



Pomogła: 4 razy
Wiek: 41
Dołączyła: 09 Kwi 2006
Posty: 316
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-04-19, 20:42   

A ja moge mieć dzieci a i tak od zawsze myślałam o adopcji bo mam pojemne serducho i jak tylko będe miała możliwości pewnie sie zdecyduje.Może nie adopcja ale rodzina zastępcza bo tych dzieciaczków jest więcej :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Dominika 
WIELUNIAK


Pomogła: 24 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2005
Posty: 3430
Piwa: 3/4
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2007-04-19, 21:09   

Dziś na zajęciach mialam o adopcjach i rodzinach zastępczych. Dziwiłam się zawsze dlaczego wszyscy narzekają na długi okres przedadopcyjny, starania się o dziecko itp. ale dzis uswiadomiono nam problem rodzicow i dzieci, które po 10 latach zajmowania się nimi, opieki, wychowywania ,oddają dziecko, bo nie spełnia ich wymagań, marzeń np o pojsciu na studia. I co wtedy robią rodzice? Oddają dziecko do ośrodków, domów dziecka bo tak naprawdę łączyła ich tylko "umowa"- papierek. :evil: a takie dziecko kompletnie nie rozumie "dlaczego" rodzice przestali je kochać,oddają jak popsutą zabawkę :!: :!: :!: Okres przedadopcyjny to okres sprawdzenia rodziców, czy na pewno są w stanie podołać tak wielkiej odpowiedzialności jaką jest wychowanie dziecka. Z drugiej strony, oburza mnie fakt, kiedy matki zostawiaja dzieci bez podpisanej umowy zrzekniecia się praw do wychowania dziecka, wowczas takie malenstwo trafia do domu małego dziecka i czeka, aż mama pojawi się na chwilę by prawnie się go POZBYć!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
majk-el 
Wieluniaczek
garnki lepi



Pomógł: 17 razy
Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 1805
Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2007-04-20, 06:43   

Dominika napisał/a:
które po 10 latach zajmowania się nimi, opieki, wychowywania ,oddają dziecko, bo nie spełnia ich wymagań, marzeń np o pojsciu na studia. I co wtedy robią rodzice? Oddają dziecko do ośrodków, domów dziecka bo tak naprawdę łączyła ich tylko "umowa"- papierek


Ludzi, którzy tak czynią trudno nazwać rodzicami. To chyba raczej zabawa w rodziców. Przykre, że niektórzy potrafią być tak okrutni uczuciowo wobec dzieci.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Archdevil 
Administrator
pan piekła



Pomógł: 57 razy
Wiek: 35
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 2613
Piwa: 15/45
Skąd: Strugi
Wysłany: 2007-04-20, 14:56   

Warto tu przytoczyć także zamieszczony przez Zygmunta Starego odnośnik:
http://www.maluchy.pl/ado...dex.php3?show=2




(stąd)
_________________
diablos un pasos amigos (D.U.P.A)
http://www.radiofonia.net

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW