Wysłany: 2007-10-18, 15:02 Pacjent wezwał karetkę do szpitala
onet napisał/a:
Ciężko chory pacjent szpitala w Grodzisku Mazowieckim wezwał karetkę na ratunek. Jak twierdzi, ani dyżurujący lekarz, ani pielęgniarka nie chcieli mu pomóc. Do szokujących rozmów pacjenta z pogotowiem ratunkowym dotarł dziennik.pl.
Pacjent, starszy mężczyzna, przeszedł operację jelita grubego. W nocy zaczął krwawić. Zaalarmował pielęgniarkę, by pilnie wezwała lekarza. Ta - jak relacjonuje dziennik.pl - zmyła jedynie krew z podłogi, a lekarz dyżurujący nie przyszedł, bo spał.
Dyspozytorka nie mogła uwierzyć własnym uszom. Szef grodziskiego pogotowia, doktor Grzegorz Riemer, zadzwonił do szpitala, by sprawdzić, czy wezwanie karetki pogotowia do szpitala nie jest makabrycznym żartem. Dopiero po jego interwencji dyżurny lekarz zajął się chorym - informuje dziennik.pl.REKLAMA Czytaj dalej
Sytuacja w szpitalu w Grodzisku to tragiczna ludzka znieczulica skomentował zdarzenie minister zdrowia Zbigniew Religa.
Ordynator szpitala w Grodzisku Jacek Pawlak stwierdza, że pacjentowi została udzielona pomoc i były przestrzegane wszelkie procedury. Podkreśla, że pogotowie jest w rękach prywatnych i walczy z państwowym szpitalem o to komu przypadną pieniądze za część usług medycznych. Konkurs w tej sprawie ma być rozwiązany za dwa tygodnie.
Żenua... do tego jeszcze słowa Religi, który jakoby sprawuje pieczę nad służbą zdrowia.
Właśnie tak często wyglądają państwowe posady.
Przecież pacjent nie musi interweniować o pomoc i nie ma czegoś takiego w szpitalach bo wszyscy koło pacjenta skaczą. Dyżurujący lekarz zawsze jest chętny i gotowy udzielić odpowiedniej pomocy a nawet więcej...
Gratulacje dla tego pana za odwagę i pomysł, nie wszyscy pacjenci są tak zdeterminowani i męczą się gdy nie zostanie im udzielona pomoc...
Przecież pacjent nie musi interweniować o pomoc i nie ma czegoś takiego w szpitalach bo wszyscy koło pacjenta skaczą. Dyżurujący lekarz zawsze jest chętny i gotowy udzielić odpowiedniej pomocy a nawet więcej...
Za dużo filmów się naoglądałaś. Byłem w tamtym tygodniu na wizycie w szpitalu i pielęgniarka wchodząc na salę z pacjentami zamiast podać wszystkim termometry zapytała: czy ktoś ma gorączkę? Z tego co wiem, to po to jest karta pacjenta przy łóżku, żeby zapisywać temperaturę ciała każdego pacjenta a nie pytać się, czy ma gorączkę czy nie. Nie zawsze czujemy, czy mamy podwyższoną temperaturę. Jak leżałem w szpitalu na krwotok z nosa i miałem gorączkę, poszedłem do pielęgniarki dyżurującej po coś na zbicie temperatury i co usłyszałem? Ale my nic nie mamy...
Tak więc znieczulica panuje w wielu szpitalach i tą znieczulicę tworzą ludzie a nie szpital w sensie budynku.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-10-19, 16:55
Ferbik napisał/a:
pielęgniarka wchodząc na salę z pacjentami zamiast podać wszystkim termometry zapytała: czy ktoś ma gorączkę?
Z tego co wiem, idąc do szpitala z zamiarem zabawienia tam dłużej jako pacjent, należy się bezwzględnie wyposażyć we własny termometr, jak i wiele innych rzeczy
Termometr, to trochę banalny przykład, ale już poważniejsze badanie, diagnoza, potem leczenie, w sprywatyzowanym szpitalu może to być mur nie do przeskoczenia, dla najuboższego społeczeństwa naszego miasta, kraju.
[ Dodano: 2007-10-19, 18:40 ] Co jest z tym szpitalem w Grodzisku Mazowieckim ?
Cytat:
Szpital odmówił pomocy krwawiącej kobiecie w ciąży
Lekarze z Izby przyjęć w szpitala w Grodzisku Mazowieckim odmówili pomocy chorej kobiecie w ciąży i poradzili jej by jechała do innego szpitala autobusem. Gdy mąż kobiet wezwał pogotowie, szpital odwołał wezwanie - donosi dziennik.pl. Sprawą zajęła się już prokuratura
Jak podaje portal 32-letnia Agata była w ciąży. Gdy zaczęła krwawić, jej przerażony mąż zawiózł ją na Izbę Przyjęć. Tam lekarze odmówili jej pomocy, twierdząc, że nie mają oddziału ginekologicznego. Nikt nawet nie zbadał kobiety. Małżeństwu kazano jechać do oddalonego o 15 kilometrów Pruszkowa... autobusem. Jak twierdzi mąż kobiety, powiedziano mu, iż szpital nie ma własnych karetek. Tymczasem wczoraj dyrektor szpitala zapewniała, że karetki są, a nawet stoją "bezużyteczne".
Kobieta wciąż krwawiła, więc jej mąż wezwał pogotowie. Gdy dyrektor pogotowia zadzwonił na Izbę Przyjęć, chcąc wyjaśnić, dlaczego szpital nie zawiózł pacjentki, pielęgniarka odwołała wezwanie, twierdząc, że sprawa jest załatwiona. Małżeństwo pojechało do szpitala do Pruszkowa.
"Wszystko odbyło się bez zarzutu"
W rozmowie z dziennikiem.pl dyrektor szpitala w Grodzisku Mazowieckim, Krystyna Płukis, tłumaczy, że pracownicy Izby Przyjęć w niczym nie zawinili. - Skoro mąż pani, która poroniła, sam przywiózł żonę, to musiała nie być w krytycznym stanie. Nie przyjęliśmy jej, bo nie mamy ginekologów u siebie. Z mojego punktu
Pracownik pogotowia oddzwania do męża kobiety
widzenia wszystko odbyło się bez zarzutu - mówi Płukis.
Także Tomasz Niewiarowski, szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, nie widzi problemu. - Poronienia tak krótkich ciąż nie są groźne. Nie mogliśmy odwieźć tej kobiety do innej placówki, bo mój szpital nie ma karetek i musiałby zamawiać samochód w Warszawie. Dlatego radziliśmy mężowi, by odwiózł żonę sam. Tak byłoby najszybciej.
Agata i jej mąż Artur są załamani. - To było jak koszmarny sen. Straciłem dziecko, ale na szczęście żona przeżyła - mówi Artur.
- Myślałam, że szpitale są po to, by pomagać ludziom. Okazuje się, że nie. Przyjechałam po poronieniu, a żaden lekarz nawet do mnie nie wyszedł. Zajął się mną dopiero lekarz z zamówionej przez męża do szpitala karetki. To jakaś paranoja - mówi portalowi dziennik.pl zrozpaczona Agata.
Sprawą już zajęła się prokuratura w Grodzisku Mazowieckim. Jak poinformowała szefowa grodziskiej prokuratury Ewa Szplep, śledczy już zaczęli sprawdzać wszystkie okoliczności wydarzenia.
jestsuper napisał/a:
Przecież pacjent nie musi interweniować o pomoc i nie ma czegoś takiego w szpitalach bo wszyscy koło pacjenta skaczą. Dyżurujący lekarz zawsze jest chętny i gotowy udzielić odpowiedniej pomocy a nawet więcej...
Za dużo filmów się naoglądałaś.
Napisałam to z ironia
Co do odsyłania pacjentów ze szpitala do szpitala to moja znajoma w Warszawie musiała odwiedzić 15 szpitali zanim przyjęli ją na porodówkę, bo nigdzie nie mieli miejsc... Szkoda, że nie kazali jej rodzic w samochodzie. Paranoja
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum