W Warszawie (choć możliwe, że i w innych miastach) zaczyna poszukiwać pracowników firma OVB. Z początku wszystko wygląda pięknie i można się w to wciągnąć, jeśli w odpowiednim momencie nie zapali nam się czerwona lampka. Mnie złowili na gronie - klasyczne ogłoszenie osoby studiującej, która szuka dorywczej pracy - znajomość pakietu Office, jakieśtam marne doświadczenie zawodowe, etc, etc. W przeciągu piętnastu minut oferta - wszystko zaczyna się niewinnie:
mail napisał/a:
witam serdecznie,
Czy jest Pani zainteresowana pracą w dziale finansów?
Jest to firma OVB niezaleznego doradztwa finansowego.
Oferujemy nienormowany czas pracy (zależy to wyłącznie od Pani) oraz wysokie wynagrodzenie.
W celu uzyskania wiecej informacji prosze o kontakt pod numerem 512XXXXXX.
Z powazaniem,
Praca w dziale finansów - pomyślałam, że poszukują jakiejś osoby do robienia kawy i przepisywania ton papierów na komputer. OVB nie guglałam (jeszcze). Ale a) nienormowany czas pracy zależący wyłącznie ode mnie i b) wysokie wynagrodzenie dla leszcza na studiach? Postanowiłam zadzwonić. Wtedy dopiero zaczęły wychodzić kwiatki, ale z racji podekscytowania rozmową nie zastanawiałam się nad tym zbytnio. Dopiero po chwili zaczęłam się zastanawiać - miły pan wpierw powiedział, że o wykształcenie nie muszę się martwić. Potem dowiedziałam się, że mój czas pracy zależny jest od tego, o której umówię się z klientem. I dalej - że mam być doradcą finansowym. Bez żadnego wykształcenia! Przecież to absolutnie nie jest potrzebne krótkie guglanie daje wyniki:
i można znaleźć tego więcej. W wielkim skrócie - firma podobna do Amwaya - jedyną różnicą jest to, że w Amwayu sprzedaje się "cudowne środki", a tutaj niestety jest to "doradztwo finansowe" w wykonaniu ludzi z ulicy / grona / skądkolwiek, którym (jak w moim przypadku) już na wstępie mówi się, że wykształcenie nie jest potrzebne. Dodatkowo - pierwszymi osobami, które ma się w to wciągnąć jest rodzina i znajomi - potem ludzie szukają naiwniaków po książkach telefonicznych. Jeśli powyższe JESZCZE nikogo nie przekonuję, to dodam, że taka zabawa może się skończyć sądem, całkowitym spaleniem towarzyskim, a i firma-krzak może Ci nie wypłacić pieniędzy (a za jakieś śmieszne szkolenie trzeba zapłacić). Więc, drodzy współstudenci poszukujący pracy - strzeżcie się i omijajcie - podobno działa to w całej Polsce i Europie, więc wystrzegać się trzeba każdego miasta.
Byłem na takiej rozmowie w jednej z firm... dopóki się nie podpisało z nimi umowy, nie chcieli zdradzić jakim produktem trzeba będzie handlować. Wszystko robione bezprawnie, ale żaden się nie odezwie, bo boi się, że ścigną go za złamanie tajemnicy, którą podpisywał, a kara to bagatela 10tys €.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum