Pierwsza w Polsce kawiarnia Starbucks została otwarta dwa tygodnie temu, a już dorobiła się miana kultowej. Warszawski lokal jest od rana do wieczora oblężony przez młodych ludzi. "Tu wypada się pokazać. Do Starbucksa chodzi się na lans" - twierdzą zgodnie klienci i pracownicy.
Młodzi Polacy, tak jak wcześniej ich rówieśnicy na całym świecie, błyskawicznie uwierzyli w lansowane przez właścicieli międzynarodowej sieci kawiarni hasło, że Starbucks to nie tylko kawa, ale przede wszystkim styl życia. Stąd tłumy. Przed wykładami przychodzą studenci, wczesnym popołudniem zjawiają się gimnazjaliści, nieco później uczniowie szkół średnich, i znowu studenci.
17-letniej Agacie, uczennicy Szkoły Amerykańskiej w podwarszawskim Konstancinie, Starbucks kojarzy się z młodą kobietą biegnącą do pracy z białym kubkiem w ręku. ”To symbol Zachodu. Moi koledzy ze szkoły nie mogli się doczekać, kiedy w końcu będzie taka kawiarnia w Polsce” - mówi.
Maciej i Martyna, studenci japonistyki na UW, specjalnie opuścili zajęcia, żeby przyjść na inaugurację. Oboje bywali w sieciowej kawiarni za granicą. ”Starbucks to styl życia, tu przychodzą ludzie wyluzowani, ale jednocześnie dobrze sytuowani, kosmopolici” - mówi Maciek. ”Słucham japońskiej muzyki i wszyscy moi idole piszą na blogach, że piją kawę od Starbucksa” - dodaje Martyna.
Uczniowie i studenci znają kawiarnię z kultowych dla ich pokolenia seriali i filmów amerykańskich: ”Seks w wielkim mieście”, ”Przyjaciele” czy ”Diabeł ubiera się u Prady”. ”Oglądałam je wszystkie i oczywiście zawsze kubek z logo przyciągał moją uwagę” - przyznaje licealistka Iwona, która w Starbucksie umawia się z przyjaciółkami.
Oblężenie kawiarni przypomina gigantyczne kolejki w pierwszych w Polsce McDonaldach, jednak młodzież przesiadująca na Nowym Świecie krzywi się na takie porównanie. ”McDonald’s jest dla mas. Starbucks - dla wyższych sfer” - przekonuje Agata, 23-letnia studentka z UW.
15-letnia Karolina, uczennica społecznego gimnazjum na Raszyńskiej, jest na Nowym Świecie już po raz czwarty. ”Tu gromadzi się śmietanka towarzyska. Chłopak z mojej szkoły specjalnie wstał godzinę wcześniej, by przed lekcjami kupić kawę i potem polansować się na korytarzu z kubkiem w ręku” - opowiada.
Słowo ”lans” jest odmieniane w Starbucksie przez wszystkie przypadki. Jak twierdzi jedna z kelnerek, najchętniej używają go najmłodsi klienci: gimnazjaliści i licealiści. ”Przychodzą całymi klasami, rozsiadają się i bacznie obserwują innych. Mama opowiadała mi, że w czasach PRL uczniowie zamawiali jedną colę i pięć szklanek. Teraz nie ma o tym mowy. Tu przychodzi się po to, by się pokazać, więc trzeba mieć pieniądze na dużą kawę” - tłumaczy dziewczyna. Nie poda nazwiska, bo ma zakaz wypowiadania się na temat firmy.
Chętniej wypowiada się za to Alina Tyszkiewicz, która wprowadzała Starbucksa do Polski.
”Jesteśmy zachwyceni tym, że takie tłumy odwiedzają nasze kawiarnie w Warszawie i we Wrocławiu, gdzie działa druga. Nasza marka jest bardzo trendy, jest znana z filmów i młodzi ludzie chcą się z nią identyfikować, bo jest kojarzona nie tylko z wysokiej jakości napojami, ale także specyficzną, przyjazną atmosferą. To wszystko przyciąga do nas klientów” - tłumaczy.
Zdaniem prof. Tomasza Szlendaka, socjologa młodzieży, Starbucks stał się w Polsce symbolem dóbr konsumpcyjnych. ”Kubek z tej kawiarni kojarzy się z zabieganym mieszkańcem miasta. A przecież jak zabiegany, to i zamożny. Starbucks wyznacza więc przynależność do wyższej warstwy społecznej” - tłumaczy.
Nieco inaczej widzi to 20-letni Tomasz, student zarządzania. ”To symboliczny koniec z mitem polskiego zaścianka. Już nie musimy wyjeżdżać za granicę, by coś osiągnąć czy napić się kawy. Teraz mamy równe szanse” - cieszy się.
Nie wiem jak można się lansować kubkiem z kawą. Albo raczej po kawie bo nie wydaje mi się, że ktoś przez kilka godzin sączy jedno espresso. Ja najczęściej piję rozpuszczalną. Z Lidla. Ale ja się już wcześniej do tej całej stolicy nie nadawałem
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Jak już pisałam między paroma swoimi znajomymi - powody, dla których osoby wypowiadające się w artykule chodzą do Starbucksa właśnie mnie cieszą - studiując w Warszawie, mimo tego, że na kawę do kawiarni wpaść lubię, zaczęłam powoli (wraz ze znajomymi) w miarę możliwości z kawą z kawiarni uciekać. Dlaczego? Właśnie z powodów scenesterów (t.j. osób identifikujących się z konkretnymi nurtami muzycznymi, takimi jak m.in indie) przybywających właśnie m.in z Raszyńskiej bądź Szkoły Amerykańskiej. Zazwyczaj wyglądało to następująco - wchodzą szczenięta bogatych rodziców, ometkowane od stóp do głów, leci muzyka z najnowszego odtwarzacza na rynku, na stole laptop, papierosy (koniecznie Djarumy, Lucky Strike bądź Davidoffy) i wrzask na pół kawiarni.
Dlatego też bardzo się cieszę, że panienki z Japonistyki, hipsterzy z Zarządzania i hypebeats z Raszyńskiej będą gdzieś uciekali z całkiem porządnego Coffee Heaven (tutaj szczególnie rozwaliła mnie wypowiedź Tomasza, studenta zarządzania), bo sukces polskiej firmy to żal i "żenua", a Starbucks to "wow, Polska nie jest zaściankiem" (swoją drogą, ciekawa jestem, czego ich na tym zarządzaniu uczą, skoro dla niego sukcesem jest wejście kolejnej wielkiej korporacji do Polski; dla mnie raczej sukcesem jest rozwój Coffee Heaven i jego ekspansja na kolejne kraje naszego regionu). Skoro im się wydaje, że Starbucks to "lans" i nie jest dla mas - gratuluję im inteligencji, oczytania i wiedzy ogólnej <:
Jedyną rzeczą, która mnie może martwić, to powrót tych dzieciaków do innych kafejek (Coffee Heaven, ale i też tych nie-sieciowych, do których czasami się zaplątywali) i zamawianie jakiejś kawy "grande" miast dużej. Ale wtedy zawsze można się roześmiać na głos i powiedzieć, że pomylili lokale (;
Za pokazanie się tam z tą książką powinno się dostać co najmniej 20% zniżki
Ale maed, masz rację. Dobrze że ta cała lansująca się warszawka będzie miała się gdzie zbierać. Wiadomo chociaż którego miejsca unikać.
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Nie no po prostu ŻENADA totalna... To ja nie wiedziałem, że trzeba było wyjeżdzać za granicę żeby napić sie kawy. Gdyby tak było to bym musiał wyemigrować bo 2-3 kawy dziennie to podstawa
Ten artykuł a zwłaszcza komentarze warszawskich małolatów pokazują jak kultura masowa wpływa na głupiutkie móżdżki
A kawy z ciekawości sam chętnie bym spróbował. Ale tylko po to, żeby samemu ocenić jej jakość, a nie żeby polansować się z kubkiem. A może oni powinni sprzedawać same kubki?
Z tym łamaniem praw pracowników to jest tak, że na dobrą sprawę nie powinienem robić zakupów nawet w większości osiedlowych sklepików. Prawa pracowników łamane są niestety na prawo lewo:/
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum