Wysłany: 2009-08-03, 20:37 Mit Powstania Warszawskiego
W związku z rocznicą powstania warszawskiego znalazłem ciekawy wpis Leszka Millera sprzed roku.
Cytat:
Minęła 64 rocznica kapitulacji Powstania Warszawskiego. Prezydent Kaczyński nie wygłosił podniosłego przemówienia. Nie odezwały się syreny. Nie było apelu poległych. Nie odprawiono uroczystych mszy. Nie przypomniano postaci w łachmanach przemierzających morze ruin w poczuciu zupełnej i dojmującej klęski.
O największej polskiej tragedii po 1939 roku przesądził płk. Antoni Chruściel ("Monter"), który 31 lipca 1944 roku wsiadł do tramwaju i pojechał na Pragę, aby zobaczyć, co się dzieje na przedpolach miasta. Dojechał do wylotu Grochowskiej i Radzymińskiej. Tam napotkane kobiety powiedziały mu, że na Pelcowiżnie widziano już czołgi radzieckie. Z tą wiadomością, która była zwykłą plotką, wrócił do Komendy Głównej AK, aby wysnuć wniosek, że jest to początek ofensywy Armii Czerwonej.
Akowców nie posiadających broni kazał uzbroić w siekiery, łomy i kilofy i razem z innymi oszołomami wymógł na Borze-Komorowskim rozkaz pójścia do ataku.
Przez cały czas powstania nie pozbył się urojeń. Na ostatniej przed kapitulacją naradzie dowództwa AK, w dniu 28 września 1944 r. będąc świeżo awansowany na generała oświadczył: “Duch żołnierzy jest doskonały, nasze pozycje obronne są dobre, sytuacja amunicyjna i stan broni jest dobry, walkę obronną możemy prowadzić stosunkowo długo.”
Inny maniakalny fantasta płk. Leopold Okulicki zrzucony do Polski z Londynu w maju 1944 roku i awansowany na generała w momencie wylądowania nie ukrywał swych opętańczych uniesień. Członków Komendy Głównej AK, którzy wyrażali obawy, posądzał o defetyzm i tchórzostwo. Wyjaśniał, że w Teheranie alianci zdradzili Polskę i dlatego trzeba „zdobyć się na wielki zbrojny czyn”. Czyn miał polegać na podjęciu „w sercu Polski walki z taką mocą, by wstrząsnęła opinią świata. Krew będzie się lała potokami, a mury będą się walić w gruzy. I taka walka sprawi, że opinia świata wymusi na rządach przekreślenie decyzji teherańskiej, a Rzeczpospolita ocaleje”. Na uwagę płk. Pluty-Czachowskiego, że samodzielnie podjęte powstanie może doprowadzić do zburzenia miasta i wyrżnięcia ludzi, odpowiedział, że „protest Warszawy musi nastąpić, choćbyśmy musieli zagrzebać się w gruzach”.
Kiedy 6 sierpnia miasto płonęło, a na Woli rozstrzeliwano codziennie 30 tysięcy ludzi, Okulicki pisał do dowódcy powstania: „należy zdobyć najważniejsze gmachy rządowe jak Akademię Sztabu Generalnego i ratusz i oflagować te budynki, aby wkraczający bolszewicy ujrzeli potęgę Państwa Polskiego”.
Pytanie: „Jak przyjąć Rosjan?” było dla wielu oficerów KG AK ważniejsze niż problem „Jak pobić Niemców?” Powstanie miało być demonstracją polityczną skierowaną przeciw Stalinowi. Armia Czerwona miała zobaczyć polskie flagi i administrację rządu londyńskiego. W ciągu 12 godzin, miasto miało być uwolnione od okupanta by mogły się w nim zorganizować władze cywilne. Kiedy płk. Janusz Bokszczanin zauważył, że takie zadanie jest niewykonalne usłyszał od gen. Tadeusza Pełczyńskiego: "Panie pułkowniku, w wojsku każde zadanie jest wykonalne, jeśli chce się je wykonać!"
No i wykonano. Jak pisze Jan Sidorowicz już w pierwszych dniach zrywu straty polskie były potworne, sięgnęły 2000 poległych (nie licząc ofiar wśród ludności cywilnej). Powstańcy atakowali zbitą gromadą, rojami lub w szyku „gęsim”, masowo ginąc w ogniu broni maszynowej. Tylko garść akowców była należycie przeszkolona i ostrzelana w walce. Ogromną większość stanowili młodzi ludzie, którzy od czasu do czasu na konspiracyjnym zebraniu mogli potrzymać pistolet, a czasami nawet oddać z niego kilka strzałów. Tych ludzi, często jeszcze dzieci, rzucono przeciw niemieckim formacjom pancernym i przeciw bandytom Dirlewangera i Kamińskiego.
W efekcie straty polskie okazały się przerażające. Na jednego zabitego żołnierza niemieckiego przypadało, co najmniej 10 poległych powstańców. Jeśli uwzględnić ofiary wśród ludności cywilnej to okaże się, że śmierć jednego Niemca kosztowała życie 100 Polaków. Gdyby jakikolwiek generał amerykański czy brytyjski osiągnął takie wyniki – oddano by go pod sąd i rozstrzelano. U nas jest to powód do chwały i stawiania pomników.
Nie wszyscy jednakowo odpowiadają za bezprzykładną masakrę. Byli wysocy rangą oficerowie, którzy przestrzegali przed apokalipsą i zbędną ofiarą. Gen. Stanisław Tatar już jesienią 1943 roku oceniał, że cała Europa południowo-wschodnia dostanie się w strefę wpływów radzieckich, więc nie można prowadzić polityki dwóch wrogów. Trzeba się z Rosją ułożyć i to jak najwcześniej, bo uzyska się lepsze warunki. Został uznany w KG AK za zdrajcę i aby nie "zarażał" swymi ideami młodszych oficerów – wysłano go w kwietniu 1944 do Londynu.
Płk. Bokszczanin przekonywał, że Stalin zatrzyma ofensywę, gdy zorientuje się, że powstanie zostało wywołane przez wrogi mu rząd w Londynie. Ostrzegał przed przedwczesnym rozpoczęciem akcji, zanim nie pozna się intencji Rosjan. Radził, aby nie wydawać rozkazu do walki, zanim nie zaobserwuje się, że artyleria radziecka przenosi ogień na lewy brzeg Wisły. Byłby to dowód, że Armia Czerwona przełamała opór niemiecki na prawym brzegu i zamierza forsować rzekę. Przyjęto to, jako warunek rozpoczęcia powstania, ale w chwili wydawania rozkazu do walki po prostu go zignorowano.
Gen. Władysław Anders w depeszy z Włoch na ręce ministra obrony narodowej gen. Mariana Kukiela raportował, że jego żołnierze nie rozumieją celowości wywołania walk w Warszawie. Analizując sytuację podkreślił, że „stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność”.
Pytanie zdobywcy Monte Cassino pozostało bez odpowiedzi. Ani jeden z generałów Powstania Warszawskiego, tak beztrosko wysyłających bezbronną młodzież przeciw czołgom i samolotom nie poniósł odpowiedzialności. Przed poddaniem się zdążyli pomnożyć szlify generalskie. W Godzinie „W” w szeregach stołecznej AK był tylko jeden generał, w momencie upadku powstania – już siedmiu. Żaden nie poległ w walce i żaden nie strzelił sobie w łeb patrząc na konające miasto. Grzecznie pomaszerowali do niewoli żyjąc bezpiecznie do końca wojny, a potem pisząc pamiętniki i przyjmując medale. Dla budowania własnej legendy nie wahali się kłamać i posługiwać się paranoicznymi sformułowaniami. Antoni Chruściel odznaczony nie dawno przez prezydenta Kaczyńskiego dopuścił się nawet twierdzenia, że "Wszyscy, którzy rozpoczęli walkę wiedzieli, że idą na pewną śmierć. Pozostali zazdrościli poległym. Nadziemska siła rozpromieniała serca”.
Poza dowódcami byli prawdziwi bohaterowie. Według poruszających słów Andrzeja Solaka to żołnierze, którzy zacisnęli zęby i wykonali rozkaz, idąc na rzeż bez broni. Chłopcy w zbyt dużych hełmach, spadających na oczy. Łączniczki i sanitariuszki, dokonujące cudów odwagi. „Berlingowcy” w postrzelanych łodziach i lotnicy płonący nad Warszawą. Cywile znoszący to, co wedle normalnych, ludzkich kryteriów było nie do zniesienia. I jeszcze matki, nieulękłe wobec wroga, które miały też odwagę wykrzyczeć Borowi-Komorowskiemu w twarz: „Morderco naszych dzieci!”. To im należą się hołdy. Im – i tylko im.
A tutaj wywiad z Prof. Janem Ciechanowskim
Powstanie warszawskie było wielką klęską polityczną i militarną, bo ani o jeden dzień nie skróciło okupacji niemieckiej.
Pomógł: 17 razy Dołączył: 08 Mar 2006 Posty: 1805 Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2009-08-03, 20:58
Dyskusja o sensie powstania zapewne nigdy nie zostanie rozstrzygnięta. Do mnie najbardziej przemawiają słowa powstańców, którzy dożyli do naszych czasów i powtarzają, iż mimo takiej tragedii to "było warto". Oni nie dyskutują...
A ilu poległych Powstańców uniknęło losu rtm. Pileckiego?
Pytań bez odpowiedzi będzie przybywać.
Dodam jeszcze jedno - jaki był udział Wielunian w Powstaniu?
Dla mnie to było wysyłanie młodych i naiwnych na pewną śmierć, gdzie jeden karabin przypadał na kilkudziesięciu żołnierzy.
Miller całkiem ciekawie to napisał. Moim zdaniem wątpię żeby mieszkańcy Warszawy byli zadowoleni z powstania(zwłaszcza że tyle ich zginęło).
Słyszalem coś o operacji Wachlarz, do której nie doszło.
Swoją drogą postanowienia z 1943 wielkiej trójki były jednoznaczne dla Polski. Generał Patton miał ochotę wykrwawić Związek Radziecki, niestety jego obecność komuś przeszkadzała.
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=3943
Dyskusja o sensie powstania zapewne nigdy nie zostanie rozstrzygnięta. Do mnie najbardziej przemawiają słowa powstańców, którzy dożyli do naszych czasów i powtarzają, iż mimo takiej tragedii to "było warto". Oni nie dyskutują...
I na tym powinno się zakończyć temat. Bo inaczej myśli się teraz siedząc wygodnie przed komputerem a inaczej siedząc w piwnicy w okupowanym mieście. Łatwo teraz mówić, że powstanie sensu nie miało. Ale myślę, że większość tak twierdzących osób sama złapałaby w tamtych czasach za broń.
_________________ Chcialbym byc pewniakiem jak ty
Ale wole miec zlote serce
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-08-04, 16:31
Cytat:
Dyskusja o sensie powstania zapewne nigdy nie zostanie rozstrzygnięta. Do mnie najbardziej przemawiają słowa powstańców, którzy dożyli do naszych czasów i powtarzają, iż mimo takiej tragedii to "było warto". Oni nie dyskutują...
syd napisał/a:
I na tym powinno się zakończyć temat. Bo inaczej myśli się teraz siedząc wygodnie przed komputerem a inaczej siedząc w piwnicy w okupowanym mieście. Łatwo teraz mówić, że powstanie sensu nie miało. Ale myślę, że większość tak twierdzących osób sama złapałaby w tamtych czasach za broń.
syd, masz absolutną rację, ale ……. , trzeba wiedzieć jedno, że Ci siedzący w tych piwnicach, byli tylko „marionetkami”, sprytnie pokierowanymi przez „odpowiednie mózgi”.
Ideologia – to pojęcie, które od zarania dziejów towarzyszy ludzkości.
Nie inaczej było w czasie wybuchu i podczas trwania powstania warszawskiego. Armia Krajowa miała swoją ideologię, a Armia Ludowa i Sowieci swoją. Ubolewać trzeba nad tym, że obie odrębne ideologie doprowadziły, a wcale nie musiały, do tak tragicznie dużej liczby ofiar wśród warszawiaków.
Teraźniejszość nie jest inna, wojny ideologiczne najbardziej krzywdzą szarych obywateli naszego państwa, widać że nie umiemy uczyć się na błędach, nawet tych najtragiczniejszych.
Dla mnie pamięć Powstania Warszawskiego, to przede wszystkim pamięć ofiar, które to powstanie pochłonęło. Szukanie winnych po 65-ciu latach od tych wydarzeń, niczego nie zmieni, tych co zginęli nic już nie wskrzesi ( pomijając Boską rękę ).
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Maciej W trakcie przeprowadzki do Wielunia EWI w Sercu
Pomógł: 13 razy Wiek: 48 Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 1155 Piwa: 5/6 Skąd: EWI-OOL
Wysłany: 2009-08-04, 20:23
Cytat:
Mamy w tym kraju jeden punkt, z którego pochodzi wszystko zło: to Warszawa.
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostaje ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju.
* Opis: konferencja w Krakowie, 14 grudnia 1943
Cytat:
"Gdybym o każdych siedmiu rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, to w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru na takie plakaty", "Polska nie śmie nigdy więcej powstać!" - wywiad dla gazety Völkischer Beobachter
Cytat:
"Nie powinniśmy być przesadnie wrażliwi, gdy słyszymy liczbę 17 000 rozstrzelanych Polaków. Nie waham się wyjaśnić, że gdyby zastrzelony został jeden Niemiec, w zamian rozstrzela się stu Polaków"
cytaty Hansa Franka
Wczoraj w klubie Trójki była właśnie dyskusja o pamięci Powstania Warszawskiego , retoryka pana Łubieńskiego mnie zszokowała . Wszytko na nie .
Syd pięknie to podsumowałeś
Cytat:
Bo inaczej myśli się teraz siedząc wygodnie przed komputerem a inaczej siedząc w piwnicy w okupowanym mieście. Łatwo teraz mówić, że powstanie sensu nie miało.
Pełna zgoda.
_________________ Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło, rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać.
Antoine de Saint-Exupery
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-08-04, 21:43
miko 005 napisał/a:
Armia Krajowa miała swoją ideologię
należy wszakże pamiętać, że wielu dowódców AK było przeciwnych powstaniu, a przynajmniej powstaniu w tym momencie.
miko 005 napisał/a:
Szukanie winnych po 65-ciu latach od tych wydarzeń, niczego nie zmieni, tych co zginęli nic już nie wskrzesi ( pomijając Boską rękę ).
Ale to jest historia... To są wydarzenia z których trzeba wyciągnąć wnioski. I nie można ani pod niebiosa wychwalać powstania, ani też całkowicie od a do ż potępiać.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Głos komucha Millera jest równie żałosny jak głos komucha Breżniewa.
Komuch, który w założeniu powinien gardzić patriotyzmem i polskością (bo lewackość jest internacjonalistyczna) jest ostatnim człowiekiem, który może się wypowiadać o tychże wartościach.
Mateusz napisał/a:
Moim zdaniem wątpię żeby mieszkańcy Warszawy byli zadowoleni z powstania(zwłaszcza że tyle ich zginęło).
Ja wątpię w to, że rozumiesz to czym był przedwojenny patriotyzm. Ja wątpię w to, że rozumiesz jaką wściekłością potrafi pałać do wroga, zniewolony przez niego człowiek. Zapewniam Cię, że w obliczu przeżytej niewoli i potwornego upodlenia śmierć nie jest czymś strasznym.
Ludzie, na Miłość Boską! Powstanie Warszawskie, choć zakończyło się klęską, było słuszne. Nie można było inaczej postąpić. To nie wina powstańców, że stalinowskie czołgi zatrzymały się przed Wisłą. To nie wina powstańców, że zbrodniarz Stalin zatrzymał je celowo, aby to powstanie się wykrwawiło.
Dzisiaj komuch Miller majaczy o braku słuszności powstania. O co mu chodzi?
Cytat:
Kozietulszczyzna, (lub bliski termin: bohaterszczyzna - używany głównie w kontekście dezawuowania udziału Polski w II wojnie światowej) to termin powstały w latach rozbiorów po bitwie pod Somosierrą, 30 listopada 1808 (szarżą szwadronu polskich szwoleżerów dowodził płk Jan Leon Kozietulski), mający świadczyć o niepotrzebnej, właściwej Polakom skłonności do brawury i osiąganiu zwycięstw kosztem ogromnych strat w ludziach[1]. Termin ten[2], krzywdzący[3] dla płk Jana Leona Kozietulskiego, często powtarzany w latach PRL-u[4], (niekiedy używany współcześnie)[5], stanowił element walki politycznej dla dowiedzenia, że minione pokolenia Polaków zachowywały się nieodpowiedzialnie. Bohaterszczyzna - to nadmierna ofiara poniesiona przez Polaków w wojnie obronnej 1939, walce z okupantami: niemieckim i sowieckim[6] - niepotrzebnie[7]. Celem propagandy było przekonanie społeczeństwa[8] do systemu sowieckiego, nazywanego "ustrojem socjalistycznym", "ustrojem sprawiedliwości społecznej", powiązanie na zawsze PRL z ZSSR[9] oraz zdezawuowanie idei niepodległościowej, ośmieszenie II Rzeczpospoliltej i polskiej historii, zwłaszcza tych aspektów, które nie pasowały do ideologii PRL.
Myślę, że o to. Komuchy chcą nas wykastrować z polskości. To jest "kreowanie mentalności niewolniczej". To jest nawoływanie do uległości. Nie dajcie się temu zwieść.
Stale toczy się walka o nasze umysły. Dzisiaj niewola nie oznacza kajdan na dłoniach. Dzisiaj zniewolonym można być poprzez kajdany zaciśnięte na umyśle. Człowiek, któremu wypierze się rozum jest niewolnikiem, i to takim, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że został zniewolony.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-08-05, 09:59
Cyntia napisał/a:
To nie wina powstańców, że stalinowskie czołgi zatrzymały się przed Wisłą. To nie wina powstańców, że zbrodniarz Stalin zatrzymał je celowo, aby to powstanie się wykrwawiło.
A czy ktoś obwinia powstańców? To że Stalin nie przyłączy się do powstania organizowanego przez "Londyn" było właściwie pewne. I naiwnością było myśleć że będzie inaczej. Nawet komuch Miller ma pretensje do dowódców, inicjatorów powstania, a nie do szeregowych żołnierzy, ludności Warszawy.
Oczywiście masz rację, że żołnierze powstania pałali ogromną wolą walki. Ale rolą dowódcy jest wykorzystanie tego w odpowiedni sposób, a nie wysłanie tych ludzi na rzeź. A tak niestety się stało. I część dowódców to dostrzegało. Ale zwyciężyła inna opcja.
Dyskusja na temat Powstania Warszawskiego jest niezwykle trudna. Ogrom ofiary jaką poniosła Warszawa sprawia, że osoba krytykująca Powstanie traktowana jest jako wróg patriotycznej postawy walczących. Tyle tylko że w żadnej z wypowiedzi krytykujących powstanie nie ma krytyki walczących powstańców, a jedynie próba rozliczenia/oceny postawy kilku, kilkunastue osób odpowiedzialnych za jego wybuch. I te rzeczy trzeba bardzo mocno rozdzielić.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Dyskusja na temat Powstania Warszawskiego jest niezwykle trudna. Ogrom ofiary jaką poniosła Warszawa sprawia, że osoba krytykująca Powstanie traktowana jest jako wróg patriotycznej postawy walczących. Tyle tylko że w żadnej z wypowiedzi krytykujących powstanie nie ma krytyki walczących powstańców, a jedynie próba rozliczenia/oceny postawy kilku, kilkunastue osób odpowiedzialnych za jego wybuch. I te rzeczy trzeba bardzo mocno rozdzielić.
Zaprawdę powiadam Ci, że gdyby ci ludzie nie zginęli w Powstaniu Warszawskim, to i tak większość z nich później zginęłaby w katowniach UB i NKWD, tudzież w jakichś lasach z przestrzeloną potylicą.
A krytyki walczących powstańców nie ma, dlatego że to byłoby zbyt wyraźne przegięcie; przeszarżowanie z wpajaniem w umysły Polaków owej "bohaterszczyzny" - co odniosłoby odwrotny skutek do zamierzonego. Dlatego jest krytyka dowódców. Częstokroć wyjątkowo chamska krytyka.
To w jaki sposób komuch Miller ("Inny maniakalny fantasta") bąka o gen. Leopoldzie Okulickim ps. Niedźwiadek, wielkim polskim bohaterze, w normalnym kraju powinno raz na zawsze takiego komucha Millera wykluczyć z życia politycznego. Jednak my nie żyjemy w normalnym kraju. Ten kraj nie jest normalny za sprawą przeważającej części mediów, które nie działają w zgodzie z naszym interesem narodowym. Media nie działają w naszym interesie, lecz działają w interesie własnym - i należy to zrozumieć. Ta pogarda bijąca z słów komucha Millera, skierowanych do KOMENDANTA GŁÓWNEGO AK, powinna raz na zawsze wykluczyć go z życia politycznego. Żadne normalne media nie powinny go do siebie zapraszać, i tym bardziej że są to słowa wypowiedziane przez byłego premiera RP, który ze względu na sprawowany ongiś urząd winien z szacunkiem odnosić się do polskich bohaterów narodowych. To wielka hańba, wstyd i skandal. A media co? A media nic! Media o wypadku na A7. Większość mediów ma nasze dobro w d***e, jakby to powiedział marszałek Piłsudski.
Także powtarzam wam. NIE UFAJCIE MEDIOM!!!
TELEWIZJA KŁAMIE!!! (większa jej część).
Jest tak jak za komuny. Stale istnieje propaganda. Dobrze zakamuflowana propaganda. Tematy niewygodne są CENZUROWANE. Opinie niezgodne z pewnym kanonem światopoglądowym są CENZUROWANE.
To co jest cenzurowane do nas nie dociera. Dla nas nie istnieje. Dlatego trzeba się obudzić i przejrzeć na oczy. Trzeba zacząć weryfikować informacje. Trzeba zacząć zadawać pytanie i samemu szukać na nie odpowiedzi. Trzeba próbować dotrzeć do wartościowych informacji, które nie pojawiają się w większości mediów.
Stanęliśmy w obliczu wielkiego zagrożenia ze strony ideologi lewicowej.
W UE panoszy się pogarda dla DEMOKRACJI. Widać to na przykładzie Traktatu Lizbońskiego, który jest wprowadzany przy całkowitym pogwałceniu demokratycznych zasad. Jeśli to nie jest wystarczającym sygnałem mówiącym, że dzieje się źle, to co nim będzie?
OBUDŹCIE SIĘ NIM BĘDZIE DLA NAS ZA PÓŹNO. ZACZNIJCIE MYŚLEĆ.
Narody europejskie muszą się obudzić.
Cyntia, nie zapominaj że Okulicki chciał się "układać" z "komuchami". Ponadto analiza jego zachowań pozwala dostrzec, że dowódcą wojsk był... przeciętnym, lepiej sprawdzał się jako organizator. Polecam uważnie przeczytać wywiad z prof. Ciechanowskim - tam jest to wszystko ładnie streszczone.
I pytanie do Ciebie jako do "myślącej": jakie wymierne korzyści (oprócz tych "duchowych") przyniosło Powstanie Warszawskie?
_________________ Bij czerwonych, aż zbieleją, bij białych, póki nie poczerwienieją!
N. I. Machno
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-08-05, 12:03
Cyntia, czy gen. Anders też był komuchem? Czy każdy kto odważa się powiedzieć najmniejszą choćby krytyczną uwagę na temat dowódców powstania jest automatycznie komunistą i wrogiem narodu polskiego...
Cyntia napisał/a:
Także powtarzam wam. NIE UFAJCIE MEDIOM!!!
TELEWIZJA KŁAMIE!!! (większa jej część).
Jest tak jak za komuny. Stale istnieje propaganda. Dobrze zakamuflowana propaganda. Tematy niewygodne są CENZUROWANE. Opinie niezgodne z pewnym kanonem światopoglądowym są CENZUROWANE.
Właśnie wychodząc z tego założenia zainteresowałem się bliżej tematem powstaniem - i okazało się że to nie jest tak że wszyscy tak bezkrytycznie podchodzą do tego tematu...
Trafiłem na przykład na książkę p. Kurdwanowskiego "Mrówka na szachownicy" - polecam.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum