Wysłany: 2005-12-14, 16:57 Panstwo prawe i sprawiedliwe...
Kaczyński kontra Wachowski - zapadł wyrok
Do sądu I instancji wraca sprawa Lecha Kaczyńskiego, oskarżonego o zniesławienie przez Mieczysława Wachowskiego - zdecydował Sąd Okręgowy w Warszawie. Kaczyński w 2001 r. nazwał Wachowskiego "wielokrotnym przestępcą".
Sąd uznał, że podczas postępowania w I instancji popełniono błędy proceduralne - zdaniem sądu naruszone zostało prawo do obrony Lecha Kaczyńskiego.
Wyrok oznacza, że proces zostanie umorzony, bo 23 grudnia Kaczyński będzie zaprzysiężony na urząd prezydenta RP - obejmie go wtedy immunitet na 5 lat jego kadencji. Kaczyński nie stawił się w sądzie; nie ma takiego obowiązku, reprezentują go adwokaci.
Wachowski powiedział, że liczy na "salomonowy wyrok". Dodał także, że skoro Kaczyński nie chce go przeprosić, to ma on nadzieję, że wycofa się z życia politycznego - jak wiele razy deklarował.
W czerwcu tego roku Sąd Rejonowy w Warszawie w procesie karnym uznał, że Kaczyński zniesławił Wachowskiego i skazał go na 10 tys. zł grzywny oraz nawiązkę 5 tys. zł na rzecz PCK. Przestępcą można nazwać tylko tego, kto został prawomocnie skazany - podkreślił sąd. Zwrócił uwagę, że Wachowski nie tylko nie był skazany, ale w chwili, gdy Kaczyński nazywał go przestępcą, nie toczyło się też przeciw Wachowskiemu żadne postępowanie prokuratorskie ani sprawa karna w sądzie.
Kaczyński zapowiedział apelację, mówiąc o naruszeniu przez sąd prawa do obrony.
Rano reprezentujący nieobecnego Kaczyńskiego mec. Jacek Gutkowski wniósł o odroczenie procesu. Adwokat argumentował, że prezydent-elekt chciałby uczestniczyć w procesie, ale uniemożliwiają mu to "ważne obowiązki służbowe" w Częstochowie i Wrocławiu. Adwokat Wachowskiego mec. Mariusz Wróblewski wnosił, by prowadzić sprawę. Sąd oddalił wniosek o odroczenie, bo obecność Kaczyńskiego nie jest konieczna.
Wtedy mec. Gutkowski złożył nowy wniosek - by sąd wystąpił o akta śledztwa z Łodzi przeciwko Wachowskiemu o płatną protekcję oraz procesu z Warszawy o taki sam czyn. Adwokat Wachowskiego wniósł o oddalenie tych wniosków jako przedłużających proces, bo obie sprawy zaczęły się już po inkryminowanej wypowiedzi. Sąd oddalił wnioski, uzasadniając, że okoliczności w nich zawarte i tak są szczegółowo opisane w apelacji.
W końcowym wystąpieniu mec. Gutkowski wniósł o zwrot sprawy do sądu I instancji. Powiedział, że sąd I instancji naruszył procedury, pozbawiając Kaczyńskiego prawa do obrony. Według adwokata, sąd błędnie utożsamił pojęcia "przestępcy" i "skazanego".
"Przestępca to pojęcie ze sfery języka potocznego; skazany to termin prawny" - wywodził mecenas.
"To, że pan Wachowski łamał prawo, wie każdy Polak; o tym pisała prasa" - mówił przed sądem drugi obrońca mec. Czesław Jaworski.
"A dowody?" - padło pytanie od adwokata Wachowskiego.
Utrzymania wyroku skazującego Kaczyńskiego żądał mec. Wróblewski. Podkreślał, że sąd I instancji słusznie uznał, iż przestępcą jest tylko ten, kto został skazany prawomocnie przez sąd. O to samo wnosił też sam Wachowski, przypominając, że do dziś Kaczyński nie wykonał wyroku sądu cywilnego, który wcześniej nakazał mu przeprosiny Wachowskiego.
W 2001 r. w Radiu Zet L. Kaczyński odpowiedział twierdząco na pytanie, czy zgadza się ze swoim bratem Jarosławem, który nazwał Wachowskiego wielokrotnym przestępcą, zaś Wałęsie zarzucił, że dopuszczał się przestępstw.
Za te słowa Wałęsa i Wachowski wytoczyli Kaczyńskiemu procesy karny i cywilny. Sprawę cywilną wygrali we wszystkich instancjach. W procesie karnym doszło do ugody z Wałęsą, którego Kaczyński przeprosił. Zarazem Kaczyński zapowiedział, że woli się wycofać z życia politycznego, niż przeprosić "takiego człowieka jak Wachowski".
=============================
Witamy w Kaczogrodzie...
Z powyzszego mozna wywnioskowac tylko jedno:
jesli kogos zabijesz, startuj by zdobyc immunitet. Jesli zdazysz do rozprawy, to bedziesz przez niego chroniony
Pomógł: 12 razy Dołączył: 15 Lis 2005 Posty: 883 Piwa: 12/4 Skąd: Planeta Ziemia
Wysłany: 2005-12-14, 18:24
Zamiast komentarza. Z życia wzięte. Miałem kiedyś własną firmę. Dzielnica wprawdzie była przemysłowa, ale obok był budynek, w którym mieszkali ludzie z tzw. marginesu społecznego. Nie chciałbym ich nazwać pijakami lub menelami, gdyż pomimo, że byli nimi faktycznie, nie zasługują na to miano. Dlaczego? - wyjaśnię. Często przychodzili do mnie jak do sąsiada. Innych nie mieli, a ja byłem z nimi przez płot. Cel tych wizyt mógł być tylko jeden - brak środków do życia, a właściwie do wypicia. Początkowo na każdą ich prośbę o pożyczenie kilku złotych na chlebek, kupowałem całą siatkę zywności i wręczałem zamiast pieniędzy. Brali, ale kręcili nosem, że to im nie smakuje. Po pewnym czasie dałem sobie spokój z żywnością i na kolejną prośbę o pożyczenie dałem pieniądze. I tu mnie zaskoczyli. Pieniądze każdorazowo mi oddawali. I tak było przez jakiś czas. Widząc ich uczciwość zrezygnowałem z oddawania pieniędzy. I następne zaskoczenie. Zgodzili się, ale pod warunkiem, że jak będę potrzebował kogoś do pomocy, to chętnie mi pomogą. I pomagali, chociaż nie było zbyt wiele okazji.
Jak wspomniałem była to dzielnica przemysłowa. Kilkakrotnie zdarzyły się tam kradzieże, ale ja nie miałem z tym kłopotu. Ja miałem najlepszą, w tej dzielnicy, ochronę.
Do dzisiaj spotykam się z tymi ludżmi. Witamy się serdecznie i wspominamy tych, co już odeszli. Szanuję tych ludzi i oni mi odpłacili tym samym. I napewno nie kupiłem ich szacunku. Ja rozumiałem ich położenie i problemy. Zresztą często rozmawialiśmy jak równy z równym.
Dlatego nie użyłbym wobec nich innego określenia jak LUDZIE.
Napewno nie dziady, menele lub element. To są LUDZIE, KTÓRZY MAJĄ SWÓJ HONOR.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum