Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-08-10, 09:21 Policyjna interwencja
Chcę Wam przedstawić zdarzenie, któremu mogłem się przyglądać, że się tak wyrażę, z boku. Rzecz dzieje się na jednym z osiedli WSM.
Niedziela, 9.08.2009, godzina 22.30. Jakiś mięśniak, nazwałem go Popej ( kto pamięta stare bajki, wie o czym piszę ), rozpoczyna swój monolog pod drzwiami klatki schodowej. Swoje niezadowolenie kierował do jednych takich zamieszkujących w owej klatce (szczerze mówiąc, ludzie tego samego pokroju co Popej). Z tego głośnego monologu, wywnioskowałem że kolega Popeja, szkalował go w oczach innych meneli, a to było już nie do zniesienia dla mojego bohatera. Pół osiedla chyba słyszało jaka kara spotka gościa za taką potwarz; skręceniem karku, urwaniem łba, itp., oczywiście jeśli już ten drugi odważy się wyjść do niego i stanie z nim oko w oko. Ten za ścianą czuł się chyba jednak bezpieczny tam gdzie był, bo nie wychodził do Popeja, co tego doprowadzało do szewskiej pasji. Próbował oczywiście sforsować drzwi wejściowe do klatki schodowej, te jednak na obecną chwilę są montowane dosyć solidnie, i nie chciały się poddać sile Popeja, mimo że ten łomotał w nie i targał nimi z całych sił.
W końcu kolega postanowił uchylić okno i uciszyć furiata, a że mieszka na parterze, więc kontakt słowny był raczej dobry. Niestety taka opcja nie satysfakcjonowała mięśniaka, i postanowił wyrazić swoje niezadowolenie, podnosząc swój ton głosu na tyle skutecznie, że nie pół a już pewnie całe osiedle słyszało, że Popej ma pretensje do kolesia, o stawianie go w złym świetle w oczach innych meneli kamratów.
Z okna padło zdanie; - bo przyjedzie policja, ale zadziałało to na Popeja, jak płachta na byka. Nie da się tu w tym miejscu, przytoczyć wszystkich słów, jakie obrażony wypowiedział, bo co drugie nie mieści się w naszym regulaminie .
Ktoś w końcu zadzwonił po panów policjantów ( od razu uprzedzam że to nie ja ). Przyjechał duży radiowóz, wysiadło dwóch policjantów, pytają się Popeja co tutaj się dzieje, a on im spokojnie na to że przyszedł właśnie ukręcić łeb koleszce, który śmiał coś tam mówić na niego, przed innymi. Trochę mnie zdziwił spokój policjantów, bo przecież to co wygadywał mięśniak, zakrawało mi na groźby i zastraszanie osób trzecich, a to już chyba wykroczenie, chyba?
W między czasie, policjanci stwierdzili że są uszkodzone drzwi wejściowe do klatki, na co Popej odparł że on za to k …. a zapłaci, ale i tak swoje zrobi. Ale już po chwili stwierdził że to przecież problem spółdzielni mieszkaniowej, a nie jego, że drzwi są takie delikatne. Widocznie panom policjantom takie wyjaśnienia wystarczyły, bo i z tego tytułu Popej też żadnych konsekwencji nie poniósł. A jak dla mnie to pewnie niszczenie mienia się nazywa, i na coś takiego też istnieje jakiś punkt w kodeksie cywilnym, czy jakimś innym.
Na koniec żeby było już całkiem ciekawie, wyszedł kolega Popeja, ten co do którego mój bohater miał tyle żalu i pretensji. Pogadali wszyscy z policjantami, odniosłem wrażenie że było miło. Panowie policjanci zapytali Popeja czy ten idzie do domu, na co delikwent oświadczył, że owszem idzie, ale z niedawnym wrogiem numer jeden, gdzieś tam. Cóż było robić, panowie policjanci zachowali się ja Jurek Owsiak; - róbta co chceta, i odjechali. Popej z niedoszłą swoją ofiarą, też poszli, pewnie dalej wyjaśniać waśnie.
I na tym ta historia się kończy, co mnie w niej urzekło? Ano to, że można naruszyć przynajmniej trzy przepisy, bo jak dla mnie to; 1) zakłócanie spokoju w miejscu publicznym, 2) niszczenie mienia publicznego, 3) zastraszanie i grożenie osobom drugim. A wszystko to można zakończyć przyjemną rozmową z policją, i udać się spokojnie w inne miejsce, żeby tam dalej robić swoje.
Dzisiaj z rana, pracownicy spółdzielni usuwają już szkodę; pęknięta podwójna szyba, zdeformowane elementy drzwi. Popej zaś, pewnie o tej porze smacznie sobie odsypia wczorajszą nocną drakę, i nabiera sił żeby dzisiaj również sobie ulżyć. A wszystko dlatego że czuje się bezkarny.
Całość tej historii pozostawiam Waszej ocenie, przepraszam za przydługawy tekst, ale starałem się to napisać w luźnej formie, żeby nie zanudzić czytelnika .
Z tego co się orientuję, na tym forum mamy jednego użytkownika, który reprezentuje środowisko policyjne, chętnie przeczytałbym Jego opinię na powyższe zdarzenie i poczynania Jego kolegów. Bo może ja się na tym nie znam, i moje niezadowolenie z takiego obrotu sytuacji jest bezpodstawne .
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2461 Piwa: 25/43 Skąd: w-ń
Wysłany: 2009-08-10, 14:32
to nie jedyny przykład pobłazania...otóz na jednej z ulic mieszka hmm para...maja 8 miesieczne dziecko,mamusia wyjechałą za granice zostawiajac je z tatusiem alkoholikiem.Łazi to to po ulicy z maleństwem podtrzymujac sie wózka,bez niego by nieźle wyrżnął....pije na umór,do nieprzytomnosci,dziecko własciwie nie wiem co je,ale czy gotowane i ciepłe...szczerze wątpie ,bo niby kiedy by to robił,skoro ciągle wystaje z menelami....od 7 rano do baaardzo późnego wieczora.Policja podjeżdża i co ? "imie " spieprzaj do domu bo cie zgarniemy....Ludzie sie aż trzasą z tego powodu.Ostatnio pyta sie mnie czy nie wiem gdzie jego dziecko Szukał go od wieczora dnia poprzedniego a znalazł o 16 ej dnia nastepnego....Okazało sie ze policjja miała mu je zabrać ,ale siostrunia przybiegła(podobno nie wiele trzeźwiejsza) i je zabrała,jego nie byli w stanie dobudzić ,dziecko poszło sobie na czterech na strych.....Trwa to miesiac......szkoda słów.....
1) Po pierwsze zakłócanie ciszy nocnej jest wtedy jeśli ktoś zadzwoni i przedstawi się z imienia i nazwiska, bo do tego wykroczenia potrzebna jest osoba pokrzywdzona, której ciszę nocną zakłócono. Mogłeś zadzwonić i się przedstawić to reakcja byłaby inna.
2) Po drugie co do uszkodzenia drzwi to policjanci zrobili wszystkie swoje czynności i nie mów, że nic nie zrobili i gość poszedł. Odnośnie udzkodzenia drzwi osoba odpowie przed wymiarem sprawiedliwości.
3) Co do gróźb to musisz sie rozczytać w art. 190 & 1 KK (kodeksu karnego). Osoba wobec której groźby kierowano musi uznać, że groźby te są realne oraz że obawia się ich spełnienia. Jest to przestępstwo wnioskowe, co oznacza, że pokrzywdzony musi przy zawiadomieniu złożyć wniosek o ściganie takiej osoby. Policjanci na miejscu o tym nie decydowali. Jedyne co mogli zrobić to pouczyć panów. Jeśli nikt nie chciał złożyć zawiadomienia to zostawili panów samych.
Takie mamy prawo. Wiem że to czasem wygląda dziwnie, niektórzy mogą uznać że policja nic nie robi, ale w wielu przypadkach tak jest że nic nie mogą zrobić. Albo muszą mieć zgłoszenie, ale nie N/N osoby tylko takiej która się przedstawi, a czasem musi być złożone zawiadomienie.
Myślę że co nieco przybliżyłem temat Więcej nie mogę powiedzieć dla dobra sprawy!
Pozdrawiam
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-08-11, 20:48
Silvo jak słucham tych bredni to utwierdzam się w przekonaniu że Policja jest zbędna. Zawsze słyszę to samo" "nic nie możemy zrobić". A może czasem warto spróbować? Niech sąd rozstrzygnie czy kogoś ukarać czy też nie.
Twierdzisz że jeśli będę chodził pijany po centrum Wielunia zupełnie nago, krzyczał do wszystkich że ich pozabijam to policja nic nie może zrobić dopóki ktoś nie zgłosi się na komendę?
Cytat:
Art. 51. Kodeksu wykroczeń
§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Cytat:
USTAWA o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi
Art. 40. 1. Osoby w stanie nietrzeźwości, które swoim zachowaniem dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym lub w zakładzie pracy, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu lub zdrowiu albo zagrażają życiu lub zdrowiu innych osób, mogą zostać doprowadzone do izby wytrzeźwień, zakładu opieki zdrowotnej lub innej właściwej placówki utworzonej lub wskazanej przez jednostkę samorządu terytorialnego albo do miejsca zamieszkania lub pobytu.
I co nie można nic zrobić?
Można tylko trzeba chcieć. Jeśli ktoś pijany krzyczy że kogoś zabije i dobija się do drzwi , mówi wprost policji że "przyszedł właśnie ukręcić łeb koleszce", to nie świadczy to o zagrożeniu czyjegoś życia i zdrowia? Trzeba być idiotą aby tego nie zauważyć. Co powinien zrobić aby policja zareagowała? Przyłożyć komuś lufę do głowy? Zabić kogoś?
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-08-12, 09:01
Silvo, ja wiem że cała ta procedura jest do rozbicia o „kant d…y” , ale wystarczyłoby trochę wykorzystać swoje (policyjne) uprawnienia, i Popej by żałował żeście przyjechali .
Przecież macie takie prawo, które zezwala Wam na spisanie protokołu na komisariacie, a nie na miejscu. Możecie robić to przez kilka godzin, a przecież na komisariacie palić nie wolno, a i pić się chce, a tu nie ma co, nie ma gdzie . No i w końcu gdzieś po północy meldujecie delikwentowi że jest wolny, może sobie iść .
Jedna taka przygoda, druga, trzecia i Popej zaczął by się zastanawiać czy mu się to opłaci, pomijam już tutaj fakt czy zasłużył na odpowiedzialność karną, czy nie. Na to pytanie odpowiedzą już inne instancje, po Waszym wcześniejszym, odpowiednim udokumentowaniu sprawy. Dla niego byłoby już odpowiednią „katuszą” siedzenie kilka godzin u Was .
A tak widzisz Silvo, straciliście podwójnie. Raz w oczach praworządnych obywateli, którzy widząc i słysząc o takich zajściach, mówią o Was trak jak mówią . I drugi raz, na rzecz owych meneli, bo po takich przykładach wiedzą, że przyjedziecie, spiszecie i ……, pojedziecie . Tracicie szacunek i mir, cechy które policja powinna mieć bezwzględnie .
Silvo mam prośbę, odpowiedz jeśli możesz czy taki w/w „komisariatowy” przykład jest możliwy, a jeśli tak, to jak często z niego korzystacie .
PS. A czy już spółdzielnia mieszkaniowa kontaktowała się z Wami, w sprawie tych drzwi
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 29 Mar 2009 Posty: 85 Skąd: Małyszyn/Katowice
Wysłany: 2009-08-12, 10:54
Silvo napisał/a:
Takie mamy prawo. Wiem że to czasem wygląda dziwnie, niektórzy mogą uznać że policja nic nie robi, ale w wielu przypadkach tak jest że nic nie mogą zrobić. Albo muszą mieć zgłoszenie, ale nie N/N osoby tylko takiej która się przedstawi, a czasem musi być złożone zawiadomienie.
No to podniosłeś chłopie ciśnienie tą odpowiedzią pewnie nie tylko mi To tak jak odpowiedzi policjantów na zadane pytanie:
PTANIE: " - Gdzie Wy k...a byliście jak mi kradli samochód?"
ODPOWIEDŹ: " - Szanowny Panie, ja w tym czasie miałem urlop" pozdro Silvo i spokojnej pracy
W takich sytuacjach to mam wrażenie, że policja sie zwyczajnie boi. Boi sie zaczepek od takich panów, bo zawsze w poblizu moga sie pojawić koledzy do pomocy. I już nie raz słyszałam jak funkcjonariusz zostal pobity. To jak on był szkolony? Szarego obywatela łatwo zastraszys, bo sie nie broni i nie prostetuje, a melelowi nie zależy, bo mu nic nie zrobią albo wypuszczą...
_________________ Co za czasy! Lot w kosmos trwa coraz krócej, jazda do pracy coraz dłużej.
Nie będę tłumaczył innych. Nie wiecie że do za zakłócanie ciszy bez osoby zgłaszającej z imienia i nazwiska nie można ukarać. Za groźby nic nie można zrobić, jeśli osoba do któej groźby były kierowane nie chce składać zawiadomienia. Następnym razem proszę zadzwonić i się przedstawić.
Więcej się nie wypowiadam na tematy związane z prawem i policja, gdyż nie chcę nikogo tłumaczyć, ani z nikim z forum się kłócić. Wystarczyłoby trochę popracować na ulicy i samo przekonalibyście się że nie zawsze można coś zrobić. Policjant chce dobrze dla obywateli, pojedzie z Popejem na komende, bedzie cos z nim pisać w komendzie przez godzine, a na drugi dzien bedzie skarga przez niego wysmarowana i policjanci pozegnaja się z praca. Tak wlasnie wyglada praca policjanta. W niektorych sytuacjach chcialby... a nie moze. Przykro mi. I tak nie zrozumiecie. Na szczescie nie pracuje juz na ulicy.
Pomógł: 59 razy Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 3155 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2009-08-12, 23:09
Silvo napisał/a:
Nie będę tłumaczył innych. Nie wiecie że do za zakłócanie ciszy bez osoby zgłaszającej z imienia i nazwiska nie można ukarać. Za groźby nic nie można zrobić, jeśli osoba do któej groźby były kierowane nie chce składać zawiadomienia. Następnym razem proszę zadzwonić i się przedstawić.
Czy policja musi interpretować takie zachowania w sposób korzystny dla takich awanturników? A dlaczego nie uznać tego jako zakłócanie spokoju publicznego?
Cytat:
Powszechnie przyjmuje się, że wybryk to zachowanie, które odbiega od przyjętego zwyczajowo postępowania w danym miejscu, czasie i okolicznościach, narusza czy lekceważy obowiązujące zasady współżycia społecznego. Z wybrykiem zatem będziemy mieć do czynienia wówczas, gdy czyn sprawcy odbiegał od przyjętych w danej sytuacji obowiązujących norm postępowania, pozostawał w sprzeczności ze zwykłymi normami ludzkiego współżycia.
Samo dopuszczenie się wybryku nie stanowi jeszcze wykroczenia z art. 51 K.w. Warunek karalności stanowią skutki wybryku w postaci zakłócenia spokoju publicznego, porządku, spoczynku nocnego.
Zakłócenie spoczynku nocnego polega na uniemożliwieniu (co najmniej jednej osobie) odpoczynku w ciszy nocnej, która zwykle obowiązuje w godzinach pomiędzy 22.00 a 6.00.
Zakłócenie spokoju publicznego to naruszenie równowagi psychicznej ludzi, powodujące negatywne przeżycia psychiczne nieoznaczonych osób, powstające z bezpośredniego oddziaływania na organy zmysłów (wyrok SN z 2 grudnia 1992 r., III KRN 189/92, LEX nr 162227).
Zawsze myślałem że policja ma działać w imieniu społeczeństwa, a nie przestępców.
Dlaczego nie można skorzystać z zacytowanej przeze mnie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi i odwieźć delikwenta na izbę wytrzeźwień?
Silvo napisał/a:
Policjant chce dobrze dla obywateli, pojedzie z Popejem na komende, bedzie cos z nim pisać w komendzie przez godzine, a na drugi dzien bedzie skarga przez niego wysmarowana i policjanci pozegnaja się z praca. Tak wlasnie wyglada praca policjanta.
Silvo proszę Cię... kogo chcesz okłamać. Co znaczą słowa pijanego awanturnika wobec słów kilku policjantów?
Pomógł: 3 razy Dołączył: 29 Mar 2009 Posty: 85 Skąd: Małyszyn/Katowice
Wysłany: 2009-08-13, 01:03
Silvo napisał/a:
(...)W niektorych sytuacjach chcialby... a nie moze. Przykro mi. I tak nie zrozumiecie. Na szczescie nie pracuje juz na ulicy.
tak sobie myślę, że jeżeli ten Popey to ten koleś, który najpierw pomaga policji wsadzić kolegów do więzienia i pogrąża innych, sam jednocześnie robiąc pod siebie, ale w zamian ma spokój ze strony policji, to ja Silvo naprawdę Wam współczuję. Jeszcze raz pozdro i spokojnej pracy, spokojnej pracy wsród wyższych stopniem ludzi decydujących o daniu spokoju. Naprawdę współczuję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum