Czy jesteś za umożliwieniem eutanazji w przypadkach nieuleczalnych chorób na prośbę chorego?
tak
86%
[ 33 ]
nie
13%
[ 5 ]
Głosowań: 38
Wszystkich Głosów: 38
Autor
Wiadomość
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2009-08-27, 09:50 Prośba o godną śmierć
onet napisał/a:
Prośba o godną śmierć
Nie ma nic gorszego od przyglądania się agonii ukochanej osoby
To nie do pomyślenia, że prawo bardziej wspaniałomyślnie obchodzi się ze śmiertelnie chorymi zwierzętami niż z cierpiącymi ludźmi, dla których nie ma już nadziei.
Pamiętam, że kiedy moi rodzice, którzy byli małżeństwem przez 54 lata, zaczęli pod.upadać na zdrowiu, tata powiedział do mnie: – Modlę się, żebym odszedł przed twoją mamą. Kiedy zbeształam go za to, że mówi głupstwa, spojrzał na mnie ze łzami w oczach i wyznał: – Carole, nie potrafię żyć bez niej na tym świecie. Nie chcę.
Mówił poważnie. Wiedziałam, że nie przeżyłby nawet miesiąca bez mamy. Nie z powodu słabego serca czy raka przewodu pokarmowego, ale dlatego, że jego wola życia zgasłaby dużo wcześniej niż organy wewnętrzne.
Dlatego właśnie w pełni solidaryzuję się z 85-letnim sir Edwardem Downesem i jego 74-letnią żoną Joan. Sir Edward tracił wzrok i słuch, a u jego żony stwierdzono terminalne stadium raka. Oboje udali się więc do kliniki Dignitas w Szwajcarii, gdzie przyjęli śmiertelną dawkę leku i zmarli, trzymając się za ręce.
Zazdroszczę im, że mogli odejść w momencie, który sami wybrali. I cieszę się, że żadne z nich nie musiało prowadzić zimnej, pustej, prawdopodobnie zinstytucjonalizowanej egzystencji, która zapewne czekałaby jedno z nich po śmierci drugiego. Nie rozumiem też, dlaczego rząd tak bardzo upiera się, aby utrzymywać przy życiu ludzi chorych, którzy już żyć nie chcą.
Mam ogromny podziw dla każdego, kto chce przeżyć do końca każdą minutę swojego życia, niezależnie od tego, jak bardzo może ono być bolesne i odarte z godności. Podziwiam taką decyzję, bo wiem, ile ona wymaga odwagi. Musimy jednak pozwolić umrzeć ludziom, którzy nie chcą dalej żyć w bólu, pozbawieni godności i nadziei w obliczu śmiertelnej choroby, jeśli takie jest ich życzenie.
Mój tata rzeczywiście zmarł wcześniej niż mama. Dostał zawału na dwie godziny przed planowaną operacją na raka. Lekarze powiedzieli, że zawał był tak rozległy, iż tata na pewno niczego nie poczuł. Wiem, że uznałby to za „dobrą śmierć”. Jednak moja mama, która cierpiała na rozedmę płuc, raka płuc, a pod koniec życia także na raka wątroby, umierała w najbardziej przerażających okolicznościach.
Żaden człowiek nie powinien nigdy przechodzić takiej agonii i zostać tak bardzo pozbawiony godności, jak to spotkało moją Mamę – kobietę o walecznym sercu, która nigdy wcześniej nie skarżyła się z powodu swojej choroby – w ostatnich miesiącach jej życia. W końcu w niczym już nie przypominała mojej pięknej Mamy; została z niej tylko zmieniona nie do poznania zewnętrzna powłoka osoby, którą niegdyś była.
Przez ostatnie dwa miesiące mama rozpaczliwie chciała umrzeć. Pytała mnie, w jaki sposób mogłaby to zrobić i Bóg mi świadkiem, teraz żałuję, że nie miałam odwagi jej w tym pomóc. Z tych ostatnich kilku tygodni pamiętam przede wszystkim jej błagalny wzrok i słowa, które szeptała mi do ucha, kiedy ledwo mogła mówić: "Już dosyć, Carole".
Dzień po dniu musiałam patrzeć, jak ta niezłomna kiedyś kobieta leżała w swoim łóżku w hospicjum i jak powoli uciekało z niej życie, a wraz z nim resztki jej godności. Moja Mama zasługiwała na lepszą śmierć niż ta, na którą zezwalało jej prawo. Ludzie, którzy się nią opiekowali byli dla niej niewiarygodnie mili, ale nie mogli jej ochronić przed cierpieniem i nieuchronnością tego, co miało nastąpić.
Wiem, że historia mojej Mamy wciąż się powtarza, że w takiej sytuacji są miliony innych osób. Synowie i córki, mężowie i żony muszą patrzeć, jak ci, których kochają, są skazywani na dalsze życie nie do zniesienia, podczas gdy najbardziej humanitarną pomocą, jakiej mogliby im udzielić lekarze, byłaby spokojna śmierć.
Z całego serca żałuję, że nie zabrałam mojej mamy do Dignitas. Teraz już zawsze będzie mi towarzyszyć poczucie winy, że pozwoliłam jej tak długo cierpieć. Zawsze będzie mi wstyd, gdy pomyślę, że jej wspaniałe, dumne, szczęśliwe życie zakończyło się właśnie w ten sposób.
Nie obchodzi mnie, że lekarze przekonują nas, jakoby życie byłe święte. Jak może być święte, gdy jest ono tak przerażające, pozbawione nadziei, sensu i godności? To nieludzkie, że prawo pozwala nam skrócić cierpienia chorych zwierząt, ale nie pozwala na to samo w stosunku do chorych ludzi, a co więcej karze rodziny, które pomagają śmiertelnie chorym bliskim odejść w spokoju.
Oczywiście, musimy chronić bezbronnych ludzi przed lekarzami – szarlatanami, którzy mogliby uznać uśmiercenie starszej, chorej osoby za łatwy sposób na pozbycie się uciążliwego pacjenta oraz przed bezwzględnymi krewnymi, którzy chcieliby w ten sposób rozwiązać swoje życiowe problemy. Jednak w znakomitej większości przypadków to kochający członkowie rodziny chcą skrócić cierpienie chorego, nie mogąc patrzeć, jak pogrąża się on w poczuciu beznadziejności i traci godność w obliczu śmiertelnej choroby.
Władze nie powinny karać członków rodzin, którzy pomagają ukochanym osobom umrzeć, ponieważ fundamentalnym prawem każdego człowieka jest możliwość wyboru kiedy, gdzie i w jaki sposób to się stanie. Nie musi to być jakiś obcy, zimny pokój w Szwajcarii. Dużo lepiej jest umierać we własnym domu, w otoczeniu radosnych wspomnień z całego życia i wśród ludzi, których się kocha.
Stąd moje pytanie do forumowiczów w ankiecie. Prosze wypowiedzcie sie na ten temat.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2009-08-28, 17:14
gregg napisał/a:
Stąd moje pytanie do forumowiczów w ankiecie. Prosze wypowiedzcie sie na ten temat.
Oddałem głos na TAK, ale to co dzisiaj wydaje mi się takie oczywiste, jutro może okazać się barierą nie do przekroczenia. Z czystego, moralno-psychicznego, z przewagą tego „psychicznego”, punktu widzenia. I obyśmy nigdy nie musieli stawać przed takimi dylematami, czego sobie i Wam życzę.
Nie mniej, taka opcja powinna mieć miejsce bytu, i w każdej chwili przy całkowitej zgodzie i na prośbę zainteresowanych, a poparta wiedzą medyczną, powinna być stosowana.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Lekarz nie powinien zabijać człowieka. Brakuje żeby jeszcze urzędnik decydował o tym...
Jak komuś życie nie miłe, to może zakupić broń, przedawkować leki.
A szpital, lekarze powinni służyć człowiekowi a nie zabijać go/dobijać jak okaleczone/ranne zwierzę.
Radzę odnieść się do wielu tematów w internecie na temat eutanazji, a nie klepać bzdury, byle tylko coś napisać. Szpital to nie hospicjum, chociaż Tobie może się wydawać podobnie: hospital=hospicjum.
Lekarz nie powinien zabijać człowieka. Brakuje żeby jeszcze urzędnik decydował o tym...
Jak komuś życie nie miłe, to może zakupić broń, przedawkować leki.
A szpital, lekarze powinni służyć człowiekowi a nie zabijać go/dobijać jak okaleczone/ranne zwierzę.
Radzę odnieść się do wielu tematów w internecie na temat eutanazji, a nie klepać bzdury, byle tylko coś napisać. Szpital to nie hospicjum, chociaż Tobie może się wydawać podobnie: hospital=hospicjum.
Uważam że jakiekolwiek instytucje nie powinny służyć zabijaniu ludzi i tyle. Hospicjum też nie. Przestępcy mogliby stanowić wyjątek, bo sami stanowią zagrożenie dla innych ludzi.
Czy hospicjum służy zabijaniu ludzi? Z tego co piszesz? Wydaje mi się że nikt tam nie podaje arszeniku.
Przypomniała mi się sytuacja tej kobiety z USA, gdzie chcieli ją odłączyć od aparatury przytrzymującej życie.
Przy okazji Ferbiku: Chciałbyś się pozbyć swojej babci? Ja nie, bo zawsze jest szansa na uratowanie człowieka...
Mateusz, nie wiem, czy chciałbyś być takim obciążeniem dla rodziny, gdybyś był ciężko chory i trzeba by się Tobą zajmować całą dobę, w dodatku cierpiałbyś bardzo. Nie poddałbyś się wtedy eutanazji?
Według Ciebie swoje ostatnie dni trzeba przeżyć w cierpieniach?
Z klinicznego punktu widzenia walka o kazdą chwilę życia pacjenta w terminalnym stadium jest bezcelowa. Można uzasadnić to rozrachunkiem ekonomicznym, że po co wydawać leki kosztujące krocie na osobę, której nic nie pomoże; wszka taka osoba tylko łóżko zajmuje i blokuje sobą miejsce dla lżejszego przypadku, ale dalej w kolejce od niego. Taka zimna logika pewnie pokaże bezduszna stronę medycyny, ale taka też jest, musi funkcjonować, zeby dla wszystkich choc po trochu, ale wystarczyło.
W ostatnim czasie onkologia stawia nacisk na poprawę komfortu pacjenta, można mu podać cytostatyki w takim stężeniu, że się nie pozbiera, ale za to nowotwór przyhamujemy, ale po co? Im wyższe stężenie tym wyższe ryzyko powikłań, miejscowych gdzie w miejscu podania moze dojść do martwicy, a w przypadku wynaczynienia środka do uszkodzneia zdrowych struktur (dajmy na to zniszczenie wątroby, bądź jelita), nikt chyba nie chce żeby wyżarło mu pół wątroby, albo pasaż jelitowy kończył się w jamie brzusznej...
Raz byłem na oddziale onkologii i nigdy więcej dobrowolnie tam nie chce iść. Ludzkie cierpienie przyjmuje tam niewyobrażalną formę.
Jestem za eutanazją, ale tylko na prośbę pacjenta. Gdy morfina przestaje pomagać to już wyjść wiele nie ma... Najgorsza jest bezsilność osoby, która obserwuje to z boku, wiesz, że nie potrafisz inaczej już pacjentowi pomóc, a jego próśb w sposób legalny spełnić nie możesz. Jeśli ktoś powie, że lekarz onkolog nigdy nie dopuścił się eutanazji na bałganie (choć błaganie to za słabe słowo) pacjenta to żyje w wielkim błędzie; taki lekarz oficjalnie moze zaprzeczyć, ale swojego sumienia nie oszuka.
Trochę inaczej się na to patrzy gdy się uczy jak rozpuścić cytostatyk do wlewu i jakie stężenia gdy lek przepisany jest dla dziecka.
dwarf napisał/a:
Mateusz, nie wiem, czy chciałbyś być takim obciążeniem dla rodziny, gdybyś był ciężko chory i trzeba by się Tobą zajmować całą dobę, w dodatku cierpiałbyś bardzo.
Takiej świadomości nie życzę nikomu, zwłaszcza gdy rodzina daje wyraźne sygnały, ze będzie tylko udręka z chorym, dla mnie to patologia, ta rodzina. Pamiętaj - nieprzytomny słyszy!
(....)Raz byłem na oddziale onkologii i nigdy więcej dobrowolnie tam nie chce iść. Ludzkie cierpienie przyjmuje tam niewyobrażalną formę. (...)
Jestem za eutanazją, ale tylko na prośbę pacjenta.
Wiesz....będzie wyglądać na to, że się Ciebie uczepiłam...ale...
1. Raz byłes na oddziale onkologii...i to upoważnia ciebie do wyżej pisanych "madrości" ? Młody człowieku....popatrz na się krytycznie...co wiesz..co wiesz o życiu i śmierci...o cierpieniu...a jak już się nad tym zastanowisz,....to dopiero pisz. Ok ? "Nie chce tam iść"... Poważnie, a co będzie jak sam tam trafisz lub ktoś z Twoich bliskich ? Zamkniesz oczy i odwrócisz się plecami ? A jak Ciebie dopadnie choroba a Twoi bliscy powiedzą...nie chcemy tam iść..... Oddział Onkologiczny to "umieralnia"..... ? Uświadomię Ciebie, że nie, nie jest to umieralnia. Miałam tam swoją Mamę i przeżyła dzięki onkologom 30 lat, zmarła z przyczyn naturalnych. Miała wtedy 90 lat.
2. Radzę wygóglować lub nawet w wikipedii poczytać , jakie znaczenie ma słowo eutanazja...czym różni się od ortotanazji czy dystanazji...a potem zabierać głoś w dyskusji.... To znacznie ułatwia wymianę poglądów i wzajemne zrozumienie. Rozważniej też pozwala "kliknąć za lub przeciw..." Swoją drogą łatwo się "klika" w ankiecie internetowej, a o wiele trudniej , gdyby trzeba byłoby podpisać "ważny prawnie, cyrograf" dotyczący swojego życia lub życia bliskich....prawda ? Pozdr.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eutanazja
(....)Raz byłem na oddziale onkologii i nigdy więcej dobrowolnie tam nie chce iść. Ludzkie cierpienie przyjmuje tam niewyobrażalną formę. (...)
Jestem za eutanazją, ale tylko na prośbę pacjenta.
Wiesz....będzie wyglądać na to, że się Ciebie uczepiłam...ale...
1. Raz byłes na oddziale onkologii...i to upoważnia ciebie do wyżej pisanych "madrości" ? Młody człowieku....popatrz na się krytycznie...co wiesz..co wiesz o życiu i śmierci...o cierpieniu...a jak już się nad tym zastanowisz,....to dopiero pisz. Ok ? "Nie chce tam iść"... Poważnie, a co będzie jak sam tam trafisz lub ktoś z Twoich bliskich ? Zamkniesz oczy i odwrócisz się plecami ? A jak Ciebie dopadnie choroba a Twoi bliscy powiedzą...nie chcemy tam iść..... Oddział Onkologiczny to "umieralnia"..... ? Uświadomię Ciebie, że nie, nie jest to umieralnia. Miałam tam swoją Mamę i przeżyła dzięki onkologom 30 lat, zmarła z przyczyn naturalnych. Miała wtedy 90 lat.
2. Radzę wygóglować lub nawet w wikipedii poczytać , jakie znaczenie ma słowo eutanazja...czym różni się od ortotanazji czy dystanazji...a potem zabierać głoś w dyskusji.... To znacznie ułatwia wymianę poglądów i wzajemne zrozumienie. Rozważniej też pozwala "kliknąć za lub przeciw..." Swoją drogą łatwo się "klika" w ankiecie internetowej, a o wiele trudniej , gdyby trzeba byłoby podpisać "ważny prawnie, cyrograf" dotyczący swojego życia lub życia bliskich....prawda ? Pozdr.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eutanazja
Jak Ty się włączasz do dyskusji automatycznie mam ochote ignorować temat. Jeśli Tobie nie dostarczy się czegoś na piśmie, to nie uwierzysz. Swoim uświadamianiem daj spokój. Przerosnięte ego masz, myśląc, że tylko Ciebie niektóre rzeczy dotykają, a innych to nie dotyczy, a jak ktoś ma dopiero 22 lata to szczyl, który nic nie wie o życiu i tylko jeździ po drogach żeby zabijać.
I nie tylko to moje odczucie, paru userów zwyczajnie się nie wypowiada, bo stwierdziło, ze nie warto z Tobą dyskutować skoro i tak Ty jesteś naj, ach, och, w ogóle i wiesz wszystko.
Kim teraz sie zastawisz, jakimi danymi? Ministra zdrowia bo od niego linka dostaniesz?
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2009-08-30, 10:07
Wracać natychmiast do tematu!!! Bo będą ostrzeżenia a jak to nie pomoże to dostaniecie po bananie.
gregg
Mateusz, nie wiem, czy chciałbyś być takim obciążeniem dla rodziny, gdybyś był ciężko chory i trzeba by się Tobą zajmować całą dobę, w dodatku cierpiałbyś bardzo. Nie poddałbyś się wtedy eutanazji?
Według Ciebie swoje ostatnie dni trzeba przeżyć w cierpieniach?
Niezłe pytanie mi zadałeś Z pewnością nie doświadczyłem jeszcze takiego bólu jak niektórzy ciężko chorzy ludzie.
Z drugiej strony gdybym miał 60 lat to nie chciałbym dawać złego przykładu moim najbliższym - wnukom, dzieciom, że potrafie się tylko poddać zamiast walczyć do końca.
W ostateczności zamiast brać jakieś świństwo i mówić oficjalnie rodzinie o podejmowanej decyzji, lepszym wyjściem moim zdaniem byłoby wzięcie pistoletu i bez pytania się o czyjąś opinie/ogłaszniu tego - Po prostu pozbyć się katuszy.
Mateusz, nie wiem, czy chciałbyś być takim obciążeniem dla rodziny, gdybyś był ciężko chory i trzeba by się Tobą zajmować całą dobę, w dodatku cierpiałbyś bardzo. Nie poddałbyś się wtedy eutanazji?
Według Ciebie swoje ostatnie dni trzeba przeżyć w cierpieniach?
Niezłe pytanie mi zadałeś Z pewnością nie doświadczyłem jeszcze takiego bólu jak niektórzy ciężko chorzy ludzie.
Z drugiej strony gdybym miał 60 lat to nie chciałbym dawać złego przykładu moim najbliższym - wnukom, dzieciom, że potrafie się tylko poddać zamiast walczyć do końca.
W ostateczności zamiast brać jakieś świństwo i mówić oficjalnie rodzinie o podejmowanej decyzji, lepszym wyjściem moim zdaniem byłoby wzięcie pistoletu i bez pytania się o czyjąś opinie/ogłaszniu tego - Po prostu pozbyć się katuszy.
najpierw mówisz, że nie chciałbyś robić złego przykładu wnukom, a następnie piszesz, że wolałbyś strzelić sobie w łeb. To by był dopiero przykład gdyby Cie wnuk zobaczył przypadkiem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum