Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-02-18, 17:05
A ja chciałbym się dowiedzieć, jakie „kary” na swoje latorośle nakładają ci nie bijący rodzice Bo przecież jakieś środki są stosowane, dzieci „aniołów” niestety nie ma, więc tak jak napisała Dominika. Konsekwencja, tylko jaka
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-02-18, 17:20
Ferbik napisał/a:
Powinieneś zauważyć chociażby, dlaczego dobrze się dogadujemy a zarazem on mnie słucha
OK., ale skąd się to bierze? Hubert chce ciastko, kupujesz. Hubert chce zabawkę, też kupujesz. Hubert chce ….. gwiazdkę z nieba, też po nią sięgasz, czy używasz argumentów, które przemawiają do niego. Jeśli tylko te słowne, to gratuluję dzieciaka, ale jeśli takowe nie wystarczają, a z reguły nie, to trzeba sięgnąć po inne formy, i o te inne właśnie chodzi. Bo jakoś trudno mi uwierzyć w samo słowo mówione, nie poparte atutem nie do odrzucenia .
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Czyli za to samo zachowanie ma być kara, TAKA SAMA. Zastosowana od razu, nie za 3 godziny, czy za 4 dni jak się rodzicowi przypomni. Dziecko musi wiedzieć za co dostaje karę. Czyli opcja "jak wrócimy do domu, to zobaczysz!" nie wchodzi w grę. Rodzice tego często nie robią od razu, bo się wstydzą, że ktoś może na nich spojrzeć krzywo. Dlatego też często widzę sytuacje kiedy mama ciągnie malca za rękę i podnosi go na wysokość 1,5 metra, i nie wiedzieć czemu, dziecko jeszcze bardziej "ryczy"...
Zazwyczaj jest tak, że rodzice raz karzą raz nie. Bo nie mają czasu, bo trzeba wykonać telefon, bo trzeba coś jeszcze zrobić. Wówczas dziecko dostaje sprzeczne komunikaty, nie wie co jest dobre a co złe.
A formy karania... na mnie działało to, że nie mogę robić tego co lubię (zabawa z koleżankami, bawienie się lalkami, klockami, oglądanie TV, bajek itp.). I jeżeli rodzic powie, że masz karę na tydzień, to ta kara powinna trwać tydzień, a nie jest anulowana po 2gim dniu, kiedy rodzic "mięknie".
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-02-18, 19:32
Dominika napisał/a:
A formy karania... na mnie działało to, że nie mogę robić tego co lubię (zabawa z koleżankami, bawienie się lalkami, klockami, oglądanie TV, bajek itp.). I jeżeli rodzic powie, że masz karę na tydzień, to ta kara powinna trwać tydzień, a nie jest anulowana po 2gim dniu, kiedy rodzic "mięknie".
No i mamy przemoc , nie tą fizyczną ale taką psychiczną , taką ubraną w „białe rękawiczki” . Jest to jedna z form szantażu, jakby na to nie spojrzeć
- nie posprzątasz swojego pokoju, nie będziesz oglądał/a telewizji
- byłaś/eś niegrzeczny w czasie robienia zakupów w sklepie ( coś tam dzieciak natarczywie chciał ), za karę masz „szlaban” na komputer
- pani w szkole powiedziała że nie byłaś/eś przygotowany do lekcji, w „nagrodę” nie będziesz bawić się z rówieśnikami na placu zabaw, bo jesteś uziemiony w „areszcie domowym”
Tak zatem ma wyglądać wychowywanie bez udziału „klapsa”, tak? No to teraz pomyślmy co bardziej boli, klaps, czy powyższe zakazy?
Kara cielesna może skutkować jakimś ewentualnym siniakiem na „czterech literach” ( innych urazów nie bierzemy pod uwagę, bo to już maltretowanie fizyczne ), z całą pewnością wywołuje też lęk, strach, poczucie niesprawiedliwości, świadomość braku miłości rodzicielskiej, bunt, chęć zemsty i inne dokuczliwe przeżycia. Tak samo, te same czynniki będą towarzyszyć dziecku przy przemocy psychicznej, czyli przy owych zakazach, żeby nie mówić już o szantażu
Nie jestem specjalistą w dziedzinie psychologii, ale wydaje mi się, że wymierzony klaps w pupę, za godzinę, dwie przestanie boleć, przy zakazach pozostaje jakiś wewnętrzny uraz, kiedy zniknie? Może za godzinę, może za dzień, a może pozostanie?
Złoty środek na „owcę całą i wilka sytego” w relacji: dziecko, rodzice i wychowanie. Pewnie strasznie trudno o takowy .
PS. czekam na dalsze przykłady form wychowawczych.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
miko, mam pytanie, czy zerknąłeś do podanego przeze mnie linka?
Szantaż? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałam wcześniej. Nie popadajmy w skrajności. Nie mówię tu o molestowaniu, które w swoim repertuarze zachowań może być nie tylko fizyczne, ale i psychiczne.
W skrócie:
Karę dajesz za negatywne zachowanie, ma ona być adekwatna do czynu, ma być ograniczona, czyli kara na tydzień, miesiąc.
Powinna być skuteczna, czyli powinna wywołać u dziecka proces oceny swojego zachowania. Dziecko powinno mieć wytłumaczone za co jest kara.
Rodzice, dziadkowie, opiekunowie powinni się wspierać. Czyli nie ma sytuacji, że córeczka tatusia dostając karę od mamy, idzie do taty i tata cofa karę.
Według mnie "klaps" to okazanie słabości rodzica. Brak argumentu. Bo przecież dziecko nie ma prawa oddać. Stosując kary słowne, dziecko ma możliwość obrony siebie, swojego stanowiska, ale tylko wtedy, kiedy jest rozmowa. Inaczej faktycznie, to rodzic MA WŁADZĘ.
edit:
Jako "prawie" psycholog zapewniam Cię, że większy uraz na psychice pozostawia argument klapsowy niż słowny.
A do przykładowego posprzątania pokoju można ZACHĘCIĆ dziecko w inny sposób. Jeśli posprzątasz swój pokój, pogramy razem w karty, warcaby etc. Nie trzeba od razu straszyć zakazem oglądania TV. Można POZYTYWNIE? Można, a nawet TRZEBA.
Miko 005, ależ bardzo proszę. Jako matka dwójki dzieci w wieku prawie 8 i prawie 6 lat.
-Nie chciała odrobić lekcji o "normalnej" godzinie, bo chciała sie bawić. Ok., ale spać musiała iść normalnie. Dostała uwagę za brak pracy domowej. Wystarczyło
-Trzaskała samochodem w róg łóżka (żeby była kraksa czy cóś...), uprzedziłam, że się rozwali i drugiego auta nie będzie. Rozwaliło się. Był ryk i zgrzytanie zębami. W następne urodziny dostała podobne od babci. Do tej pory jest całe.
Próbuje sobie jeszcze coś przypomnieć..... była raz akcja w jednym z supermarketów, gdzie wychodziłam z dwójką wrzeszczących dzieciaków. Miałyśmy iść po zakupach do kina. Nie poszłyśmy, bo poprostu przez ich histerię nie zdążyłyśmy. Drugiej już nie było.
Aha no i jeszcze jedna akcja z iściem ulicą a nie chodnikiem (ale skończyło się też na zasadzie wrzeszczącego dziecka na chodniku i niemożności zdążenia na czas gdzieś tam)
Więcej nie pamiętam. Nie jestem święta. Zdarzyło mi się dać klapsa. Nie poskutkowało, a zdarzyło się tylko dlatego, że byłam poprostu zmęczona.
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-02-20, 10:28
Dominika napisał/a:
Szantaż? Chyba nie zrozumiałeś tego co napisałam wcześniej.
O, i znowu czegoś nie zrozumiałem
Szantaż jest szantażem, czy to w wydaniu mini, jak w przypadku dziecka, któremu coś tam zakazujemy bo nie zrobił czegoś tam, albo zrobił coś nagannego, czy to już w wydaniu dla dorosłych
Cytat:
Szantaż - przestępstwo przeciwko wolności, polegające na próbie zmuszenia osoby do określonego działania lub zaniechania pod groźbą bezprawną zastosowania przemocy, która z kolei oznacza - wywieranie wpływu na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby bez jej przyzwolenia. Wyróżnia się przemoc fizyczną i przemoc psychiczną.
Ale zostawmy ten szantaż w spokoju
Dominika napisał/a:
Karę dajesz za negatywne zachowanie, ma ona być adekwatna do czynu, ma być ograniczona,
Klaps też jest karą, i też może być wymierzony adekwatnie do popełnionego czynu dziecka, tak czy nie?
Dominika napisał/a:
Według mnie "klaps" to okazanie słabości rodzica. Brak argumentu. Bo przecież dziecko nie ma prawa oddać.
A zastosowanie typowego zakazu, to nie przejaw słabości? Przecież najprościej jest powiedzieć: „masz szlaban na telewizję, komputer, zabawę z koleżeństwem”, itp. A dzieciak i w tym wypadku nie ma możliwości „oddania” nam pięknym za nadobne, przynajmniej nie w wieku kilku lat
Dominika napisał/a:
Stosując kary słowne, dziecko ma możliwość obrony siebie, swojego stanowiska, ale tylko wtedy, kiedy jest rozmowa. Inaczej faktycznie, to rodzic MA WŁADZĘ.
Każdy dobry sędzia, zanim wyda werdykt wysłucha słów obrony, stron zainteresowanych. Tak też powinno być w przypadku rodziców i dzieci. Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?
Dominika napisał/a:
Jako "prawie" psycholog zapewniam Cię, że większy uraz na psychice pozostawia argument klapsowy niż słowny.
I dlatego nie będę zbyt mocno wdawał się w polemikę z Tobą . Musisz wiedzieć jedno, z mojego doświadczenia ( choćby z racji wieku ) wiem że kiedyś nie było tyle psychologii co dzisiaj, najlepszym „lekarstwem” na poskromienie dzieciaka był klaps ( cały czas mówimy tutaj o „klapsie” a nie o połamanych rączkach, nóżkach i urazach wewnętrznych dzieciaczka ). Mnie również ten rodzaj kary nie omijał, a wiem że często zasługiwałem na karę Mimo wszystko rodziców szanuję, i kocham. Czego życzę tym, którzy stosują zgoła inny sposób wychowywania dzieci, mam nadzieję że te dzisiejsze małolaty w przyszłości nie wezmą odwetu na rodzicach za „dzisiaj”. Coś na wzór np. : - mamusia połknie tą tabletkę, bo jak nie to oddamy do domu starców
Reasumując, wydaje mi się ( ale jako laikowi ), że w wychowaniu dziecka jest miejsce i na klapsa i na wszelkiego rodzaju inne kary: zakazy, nakazy i zachęty. Ale wszystko musi mieć swój umiar i powinno być „rozdawane” z rozsądkiem i w granicach wytrzymałości dziecka (czyt. stosuj odpowiednio do wieku )
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Reasumując, wydaje mi się ( ale jako laikowi ), że w wychowaniu dziecka jest miejsce i na klapsa i na wszelkiego rodzaju inne kary: zakazy, nakazy i zachęty.
Też myślałem swego czasu, że klaps jest dobrym rozwiązaniem. Nie pamiętam, czy zdarzyło mi się dać klapsa. Może raz i to dawno temu. Teraz wiem, że bez klapsa można się spokojnie dogadać. Faktem jest, gdy dziecku za dużo się pobłaża od małego, wtedy im starsze, tym trudniej zapanować nad jego zachowaniem i charakterkiem, wtedy mało co zwykłe rozmowy dają radę. Z reguły jest tak, że jedno z rodziców jest bardziej surowe, drugie bardziej pobłaża i przymyka oko Zachowuje się wtedy co prawda równowaga wychowania, jednak nie jest to zbyt dobre dla dziecka, bo samo głupieje z czasem, kiedy mama na przykład pozwala mu na wiele, a ojciec trzyma krótko.
Każdy dobry sędzia, zanim wyda werdykt wysłucha słów obrony, stron zainteresowanych. Tak też powinno być w przypadku rodziców i dzieci. Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?
O ile jeszcze rozumiem klapsa w gniewie, nieprzemyślanego itd. to taki klaps na sucho, bez emocji....nie napisze bo to niezgodne z regulaminem chyba.
Artykułem chciałam wywołać dyskusje w trochę inną stronę....Reforma zakłada posłanie do szkół 6-cio latków. Nie ukrywajmy-to są jeszcze małe dzieci, a rok różnicy między dzieciakami to po prostu przepaść. Nie mamy w szkołach przygotowanych nauczycieli do pracy z tak małymi dziećmi. Nie mówiąc już o tym, że czasem mam wrażenie, że nauczyciele po części w ogóle nie są przygotowani (przeszkoleni) do realizowania nowej podstawy programowej, która już obowiązuje od klasy pierwszej. I tak np. nowy program zakłada, że dzieci w 1 klasie dopiero uczą się literek, czytania i pisania. Natomiast na obowiązkowym już teraz angielskim w 1 klasie - mają do czytania teksty po angielsku, pisanie wyrazów itp., które składają się z liter, których teoretycznie wcale nie powinni znać. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika?
Zanim ten klaps spadnie na tyłek malca, to najpierw jest analiza zdarzenia: co, jak, dlaczego, i co ma do powiedzenia „winny” , a dopiero potem kara adekwatna do czynu. Zatem w tym przypadku dialog też istnieje, a kara zawsze pozostaje karą, kwestia rodzaju, czyż nie tak?
Jestem w stanie się założyć, że jeżeli przegadasz, przeanalizujesz PROBLEM/ WYSTĘPEK z dzieckiem, nie będziesz miał ochoty na żadnego klapsa. W tym czasie sam zdążysz się już uspokoić, emocje miną I TEMU SŁUŻY DYSKUSJA/ DIALOG.
Jeżeli nadal (po takiej analizie) będziesz miał ochotę dać klapsa, zakrawa to o już o patologię.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2010-02-21, 10:14
Ecomarta napisał/a:
.Reforma zakłada posłanie do szkół 6-cio latków. Nie ukrywajmy-to są jeszcze małe dzieci, a rok różnicy między dzieciakami to po prostu przepaść.
Niewątpliwie tak jest. Ale prawdą też jest to że w tym wieku dzieci często bardzo się różnią - są 6-latki na poziomie 8 czy 9 latków i 9 latki które dopiero powinny zaczynać przygodę ze szkołą.
Problem jak zwykle polega na tym, że pani minister uważa że wie lepiej co jest lepsze dla dzieci...
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum