Pomógł: 3 razy Dołączył: 10 Mar 2006 Posty: 1504 Piwa: 17/150 Skąd: z północy
Wysłany: 2010-04-12, 00:03 Co było przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu?
Proszę o nie kasowanie tego tematu, uważam, że swoim pytaniem nie naruszam reguł żałoby narodowej. W końcu każdy z nas, zadaje sobie to samo pytanie... Chciałbym tylko poznać Waszą aktualną opinię!
Minęły zaledwie dwa dni od katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154, jednak myślę, że wysłuchaliśmy i zyskaliśmy już wystarczająco dużo informacji na jej temat i możemy już sami ocenić, jak według nas doszło do tej tragedii. Uważam, że ostateczne wyniki prac specjalnej komisji powołanej przez Władimira Putina, której zadaniem będzie zbadanie i ustalenie przyczyn katastrofy TU-154, nie będą znacznie różnić się od ich dotychczasowych ustaleń. Naoczni świadkowie mówili, że samolot próbował lądować w wielkiej mgle, co się nie udało. Chwilę potem stracono kontakt z pilotami i słychać było już tylko odgłosy eksplozji. Zgodnie z informacjami smoleńskiej policji, lotnisko Siewiernyj (zachodnia Rosja), na którym miał lądować prezydencki Tupolew, było zamknięte z powodu gęstej mgły, a pilotowi proponowano lądowanie w Mińsku albo Moskwie. Podjęto jednak decyzję o lądowaniu pod Smoleńskiem. Maszyna podobno czterokrotnie podchodziła do lądowania. Pojawiły się pewne teorie dotyczące przyczyny katastrofy. Doświadczony pilot, Dariusz Sobczyński, powiedział w rozmowie z PAP, na którą powołuje się gazeta.pl, że mógł to być albo błąd człowieka, albo awaria techniczna. Prezydenccy piloci jednak, jak zaznaczył, byli bardzo dobrzy. Z relacji świadków wynika, że silniki zaczęły mocno pracować, a to oznacza, że piloci zdecydowali się na tzw. drugi krąg, czyli drugie podejście do lądowania – powiedział Dariusz Sobczyński. Wytłumaczył też, że jest to standardowa procedura, która następuje w momencie, gdy w czasie pierwszej próby lądowania piloci nie widzą żadnych elementów umożliwiających lądowanie. Na miejsce tragedii wysłano najlepszych i najbardziej doświadczonych śledczych. Samolot TU-154, którym na uroczystości obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej leciały najważniejsze osoby w państwie, w tym prezydencka para, rozbił się o godzinie 08:56 w odległości 1,5 km od lotniska w Smoleńsku. Na pokładzie znajdowało się 96 osób. Nikt nie przeżył katastrofy.
Dziennikarka rosyjskiego portalu informacyjnego life.ru przeprowadziła rozmowę z kontrolerem lotów z wieży lotniska pod Smoleńskiem Pawłem Plusninem, który jako ostatni rozmawiał z załogą polskiego samolotu TU-154.
Pytająca: Jak wyglądała wasza rozmowa?
Kontroler: Zaproponowano im lądowanie na zapasowym lotnisku, a oni odmówili.
Pyt: Pan im zaproponował?
Kont: Tak
Pyt: Z jakiej przyczyny?
Kont: Ponieważ widziałem, że pogoda zaczęła się pogarszać.
Pyt: Jaka była odpowiedź?
Kont: Odpowiedź: "Ilość paliwa pozwala mi, zrobić jedno podejście, a jeśli nie wyląduję, to polecę na zapasowe lotnisko".
Pyt: Mieliśmy informację, że proponowano mu lądowanie w innych miastach.
Kont: To też mu proponowałem.
Pyt: A dlaczego odmówił?
Kont: To jego trzeba by spytać.
Pyt: Dlaczego oni podjęli taką decyzję? Kłócili się, a może aktywnie obstawali przy swoim tak, że Pan nie był w stanie ich przekonać?
Kont: Taka była decyzja dowódcy załogi (samolotu).
Pyt: Co dalej? Powiedział, że zrobi jeszcze jedno okrążenie i poleci na zapasowe lotnisko?
Kont: Nie, powiedział, że jeśli nie usiądzie, to pójdzie na zapasowe lotnisko.
Pyt: A jakie były Pana dalsze działania?
Kont: Dalej wszystko tak, jak było mówione. Nie mogę nic więcej powiedzieć.
Pyt: No, ale co było dalej? Oni przerwali łączność?
Kont: Nie, dlaczego? On długo był połączony.
Pyt: Co mówili?
Kont: To czego od nich chciałem. Oni najpierw informowali, a potem przestali dawać jakąkolwiek informację…
Pyt: Przestali słuchać Pana poleceń?
Kont: Oni powinni podawać KWIT (wysokość), ale go nie przekazywali.
Pyt: A co to jest KWIT?
Kotn: To są dane o wysokości przy podchodzeniu do lądowania.
Pyt: Oni nawet nie podawali Panu informacji o wysokości, na której był samolot?
Kont: Nie podawali.
Pyt: A jakie jest niebezpieczeństwo tego, że oni nie podawali KWIT-u?
Kont: Z załogą prowadzi się kontakt radiowy i przez radio powinni podawać KWIT.
Pyt: No, a dlaczego nie podali tego KWITU?
Kont: A skąd mam wiedzieć? Dlatego, że słabo znają j. rosyjski.
Pyt: A co? Wśród załogi nie było znających rosyjski?
Kont: Byli, ale dla nich liczby (po rosyjsku –przyp. tłum.) to jednak trudność.
Pyt: Czyli nie miał Pan żadnej informacji o wysokości?
Kont: Nie, nie miałem.
Pyt: Czyli wychodzi na to, że on jeszcze raz zrobił koło, podszedł do lądowania, nie usiadł, a następnie skierował się na zapasowe lotnisko? Czy było inaczej?
Kont: Nie, nie, inaczej. Zrobił jedno podejście i tyle. Potem zaczął podejście do lądowania.
Pyt: Zaczął podejście do lądowania, którego mu Pan zabraniał?
Kont: Nie mogłem mu zabronić. Ja mu rekomendowałem, że nie należy go wykonywać.
Szef Komisji Śledczej Prokuratury Generalnej Rosji Aleksander Bastrykin powiedział mediom, że po przeprowadzeniu wstępnych analiz nagrań rozmów polskich pilotów prezydenckiego Tupolewa z kontrolą lotów nie znaleziono niczego, co by wskazywało na problemy techniczne samolotu.
Pilot został powiadomiony o trudnych warunkach pogodowych, ale podjął decyzję o lądowaniu – podkreślił Bastrykin.
Tomasz Pietrzak, były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, powiedział w TVN24, że dowódca załogi polskiego samolotu kpt. pilot Arkadiusz Protasiuk znał język rosyjski bardzo dobrze.
Wolę się na razie nie wypowiadać, póki nie ma większej ilości informacji dot. czarnych skrzynek i innych kwestii. Poza tym może lepiej trochę zaczekać ze względu na żałobę i później przeanalizować wszystko na chłodno.
Jesli za robote nie wezmie sie naprawdę niezależna międzynarodowa komisja-zostanie zamordowana prawda. I bedziemy mieć niedomówienia, tajemnice, nowe Dallas i Gibraltar razem wziete.A wszystko w imie spokoju społecznego i innych bzdetów obliczonych na chwilowe korzyści polityczne. I tyle.
"Nie mam żadnych wątpliwości, że za katastrofę zostanie obwiniony kapitan samolotu. Na taśmach z czarnej skrzynki nie znajdziemy też żadnych śladów "nacisków". Tych werbalnych nacisków po prostu być już nie musiało po tak usilnie wyciszanym locie do Gruzji...
W sierpniu 2008 r. , kilka dni po wybuchu walk w Gruzji, prezydent Lech Kaczyński udawał się do tego kraju z prezydentami Litwy i Estonii oraz premierem Łotwy. Samolot poleciał przez Ukrainę do Azerbejdżanu, skąd delegacja udała się do stolicy Gruzji w kolumnie samochodów.
Po międzylądowaniu w Symferopolu na Ukrainie, gdzie na pokład wsiadł prezydent Ukrainy, L. Kaczyński chciał, by samolot nie leciał do Gandżi w Azerbejdżanie, lecz od razu do Tbilisi. Pilot samolotu kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił ze względów bezpieczeństwa. poprowadził samolot do Azerbejdżanu tak jak to było zaplanowane wcześniej. Mając na pokładzie pięciu prezydentów NIE USŁUCHAŁ NACISKÓW najpierw ze strony panów w osobie Bielana i Stasiaka i na końcu pana Prezydenta RP,aby lądować bezpośrednio w Tbilisi,czyli stolicy Gruzji,która była w stanie wojny z Rosja.
Postawa ,czyli rozsadek i odpowiedzialność pana Grzegorza Pietruczuka spotkała się z ostra "NAGANĄ" ZE STRONY PREZYDENTA I NAZWANIEM GO "LĘKLIWYM OFICEREM" (!!!), a także OBIETNICĄ PONIESIENIA KONSEKWENCJI PO POWROCIE DO KRAJU.
Sławna była później sprawa "ZAŁAMANIA PSYCHICZNEGO OFICERA", który możne już wówczas uratował Prezydenta naszego i sąsiednich krajów.
Pikanterii sytuacji nadaje fakt wysłania "Zapytania nr 2496 do Ministra Obrony Narodowej przez posła Przemysława Gosiewskiego z dnia 23.09.2008r wysłanego z Kielc, a dotyczącego UKARANIA PILOTA!
Ponadto, ZAWIADOMIENIE O POPEŁNIENIU PRZESTĘPSTWA przez pilota kpt. Grzegorza Pietruczuka złożył poseł PiS Karol Karski z art. w zakresie odmowy wykonania polecenia dotyczącego prowadzenia statku powietrznego. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w końcu 1 października 2008 odmówiła wszczęcia śledztwa.
Dla oceny katastrofy pod Smoleńskiem najważniejszy jest jednak fakt, iż drugim pilotem w załodze kapitana Grzegorza Pietruczuka, obecnym w czasie incydentu nad Azerbejdżanem, był wówczas... kapitan Arkadiusz Protasiuk - kapitan samolotu spod Smoleńska!
2 lata poźniej nie było już w służbie Kpt. Pirtruczuka. Jego miejsce zajął Kpt. Protasiuk, n iemy świadek pychy i braku odpowiedizalności pasażeró z Gruzji.
Pod Smoleńskiem nikt już nie musiał wchodzić i negocjować bądź naciskać w kabinie pilotów na lądowanie na zamglonym lotnisku. Kapitan Protasiuk wiedział bowiem doskonale na przykładzie swojego byłego szefa jaka przyszłość czeka go w przypadku usłuchania kontrolerów lotu. Prezydencka etykietka "TCHÓRZLIWEGO OFICERA", prokuratorskie dochodzenie, utrata prestiżowego stanowiska na samolotach rządowych, odesłanie w zawodowy niebyt...
CZY PRZY TAKIEJ PRESJI KTOŚ WOGÓLE MUSIAŁ WCHODZIĆ DO KABINY?
Kpt. Protasiuk w chwili katastrofy miał 36lat. Podjął się lądowania w warunkach w których ŻADEN z pilotów wojskowych czy zwłaszcza cywilnych cytowanych w mediach nawet nie pomyślałby o próbie przyziemienia.
Dlaczego i z czyjego powodu zaryzykował życie swoje i prawie setki innych osób?
Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami..."
zródło: http://wiadomosci.wp.pl/k...763,opinie.html
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-04-17, 10:44
Ja tutaj osobiście widzę winę w samych uregulowaniach prawnych, co się tyczy najważniejszych "głów" państwa. Popatrzcie co się dzieje w przypadku lotów innych; prezydentów, królów, czy premierów. Tam nie ma możliwości wylądować na "pastwisku", bo po prostu zabraniają tego wewnętrzne przepisy. A u nas spekuluje się nad tym czy były naciski na pilota, czy nie. A skoro się spekuluje to znaczy, że nie ma jasnej i precyzyjnej procedury takich lotów.
Wojskowe lotnisko w Smoleńsku, to takie właśnie "pastwisko" wśród odpowiednich lotnisk dla samolotów, na pokładach których znajdują się najważniejsi obywatele państw.
Nie marnujmy czasu i nie niszczmy klawiatur, wypisując domniemania; wymusił ktoś to lądowanie, czy nie. Gdybyśmy mieli odpowiednie, "twarde" reguły lotów VIP-ów, dzisiaj nie byłoby pewnie tej tragedii, żałoby narodowej i przede wszystkim narodowej pyskówki wokół tego wszystkiego.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Gość 556677 Nie wiem co palisz ale nieźle daje ( twój podpis)
Nie powielaj takich bzdur ,
bo oznacza to że takie samo jest Twoje zdanie ,
a ostatnio co poniektórzy więcej piszą niż myślą .
Co do nacisku to mógł być wywierany ,
przez dowódcę wojsk Powietrznych ,
który jak się nie trudno domyśleć był pilotem ,
i podczas robienia kółek nad lotniskiem ,
przy których stwierdził że jest coś nie tak ,
a zobaczywszy jeszcze jakie są warunki ,
mógł wejść do kokpitu i powiedzieć kapitanowi ,
żeby mu czasem nie przyszła do głowy próba podejścia
do lądowania , ( jeśli by te warunki takie były ) ,
bo dziwne że była gęsta mgła , a jest sporo NAOCZNYCH świadków ,
mieli jakieś zaczarowane fotochromy czy co .
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2010-04-18, 09:41
RADAR napisał/a:
miko 005 - pastwisko ? chyba żarty sobie robisz , pas 80x2200 m ,
mogło by takie pastwisko być w Wieluniu .
Ale żeby na takim pasie "usiąść", to potrzeba jeszcze trochę niezbędnej elektroniki. I to elektroniki na miarę, już XXIw.
Przeanalizuj jeszcze raz, proszę, to co napisałem w kontekście owego "pastwiska", kluczowe słowa odpowiednio wytłuściłem .
Cytat:
Wojskowe lotnisko w Smoleńsku, to takie właśnie "pastwisko" wśród odpowiednich lotnisk dla samolotów, na pokładach których znajdują się najważniejsi obywatele państw.
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum