R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Komu i dlaczego nie podobają się styczniowe uroczystości...
Autor Wiadomość
Eagle 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 104
Piwa: 6/5
Skąd: Skomlin
Wysłany: 2013-02-14, 21:40   Komu i dlaczego nie podobają się styczniowe uroczystości...

Komu i dlaczego nie podobają się styczniowe uroczystości związane z wyzwoleniem Wielunia?

tekst w RZW

Czy ktoś jest w stanie podać jakiekolwiek źródło na temat gwałtów zbiorowych na polskich dziewczynach na Ziemi Wieluńskiej? Najlepiej pani Rozmarynowska mogłaby się pochwalić gdzie znalazła takie rewelacje.
Nigdy jakoś specjalnie nie zajmowałem się tą tematyką, ale też w żadnym źródle nie natknąłem się na gwałty, podpalenia itp. Co innego kradzież, rekwirowanie żywności...

pzdr.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
1 
Słyszał o Wieluniu


Dołączył: 15 Lut 2013
Posty: 10
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-15, 11:02   

http://tosz.salon24.pl/21...zyli-wyzwolenie
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Eagle 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 104
Piwa: 6/5
Skąd: Skomlin
Wysłany: 2013-02-15, 11:54   

Mówimy o Ziemi Wieluńskiej, a nie o niemieckim Śląsku. Powszechnie wiadomo, że sowieci mieli prawo do "pohulania sobie" na terenach niemieckich i do srogiego odwetu.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Administrator 
Administrator


Pomógł: 59 razy
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 3155
Otrzymał 7 piw(a)
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-15, 13:16   

Trochę historii:

WYZWOLENIE WIELUNIA SPOD OKUPACJI HITLEROWSKIEJ W ŚWIETLE RELACJI JEGO MIESZKAŃCÓW


Polityka terroru stosowana przez władze hitlerowskie w czasie II wojny światowej w poważnym stopniu wyniszczyła psychicznie i fizycznie naród polski. Ludność umęczona ciężkimi warunkami życia z niecierpliwością oczekiwała dnia wolności. Dla Wielunia dniem tym był 19 stycznia 1945 r.
Opierając się na relacjach bezpośrednich świadków walk o wyzwolenie, chciałabym przedstawić miasto i jego mieszkańców tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej, jak również w czasie prowadzonych przez nią działań wyzwoleńczych.
Aby zebrać niezbędny materiał, przeprowadziłam 17 wywiadów z mieszkańcami miasta. Miałam duże trudności z dotarciem do osób, które mogłyby udzielić informacji na interesujący mnie temat. Po wyzwoleniu Wielunia wielu starszych mieszkańców już zmarło, wielu zmieniło miejsce zamieszkania. Kim byli moi rozmówcy w 1945 r.? Otóż mieli po dwadzieścia kilka lat, pracowali umysłowo, bądź fizycznie w niemieckich urzędach i firmach przemysłowych, zajmując na ogół mniej odpowiedzialne stanowiska. Dzisiaj są już na emerytu ze lub rencie. Upływający czas zatarł wiele szczegółów w ich pamięci. Sporną sprawą było ustalenie dokładnej daty wyzwolenia Wielunia. Niektórzy moi rozmówcy twierdzili, że wkroczenie Armii Czerwonej nastąpiło w nocy z 17 na 18 stycznia, inni, że w nocy z 18 na 19. Część natomiast nie umiała wskazać żadnej daty. W pracy przyjęłam noc z 18 na 19.
Opierając się na relacjach świadków wydarzeń, postaram się w pierwszej części artykułu odtworzyć atmosferę dni, które poprzedziły wyzwolenie Wielunia. Po rozpoczęciu operacji wiślańsko-odrzańskiej, 12 I 1945 r., wojska I Frontu Ukraińskiego, po dwu dniach walki, przełamały obronę wroga i 14 stycznia przeszły do pościgu[1]. Przez miasto ciągnęły tymczasem rozproszone oddziały Niemców uchodzące przed nadciągającym frontem Armii Czerwonej. Ulicami Rudzką (obecnie 18 Stycznia) i Częstochowską zmierzały w kierunku Wieruszowa i Praszki. Wśród Niemców mieszkających w Wieluniu i okolicach widok ten budził niepewność i niepokój. Nastrój zagrożenia wzmagały ponadto nieprzychylne wieści napływające z frontu oraz powoływanie Niemców nawet kalekich do stacjonującego w pobliżu Radoszewic oddziału volkssturmu, np. Paula Hartmana — kominiarza mieszkającego w Wieluniu. 18 stycznia w godzinach popołudniowych oddział ten przeszedł przez miasto ul. Rudzką w stronę wsi Ruda.
Ruchy wojsk hitlerowskich wywoływały panikę wśród niemieckiej ludności cywilnej, volksdeutschów i żandarmów, którzy w pośpiechu pakowali swój dobytek i pieszo, rowerami, bądź furmankami uciekali na zachód. Aby zobrazować panującą wówczas sytuację, przytoczę wypowiedzi naocznych świadków. Józef Skupiński wspomina: „16 stycznia około godziny 18.00 dentysta Kinast z żoną opuścili Wieluń. Ambulansem dentystycznym udali się w kierunku Poznania"[2]. Natomiast szef Stanisława Ruszkowskiego, kowal, „kupił wóz i konia, załadował swój dobytek i około 16 stycznia opuścił Wieluń"[3]. 16 stycznia także w „magistracie panował rozgardiasz. Żandarmi w pośpiechu niszczyli dokumenty, niektóre z nich pakowali i wywozili do Niemiec" [4].
Z dnia na dzień coraz więcej faktów przemawiało za tym, że wojna wkrótce się zakończy. 17 stycznia w wieluńskim szpitalu znajdującym się wówczas przy ul Żeromskiego, przebywało kilku rannych żołnierzy niemieckich. Józef Rabiega, pracownik zakładu energetycznego, mówi: „Wieczorem, 17 stycznia, zostałem wezwany do naprawy instalacji elektrycznej. Widziałem tam sporo rannych żołnierzy niemieckich. Zapytałem ich, z jakich terenów zostali zabrani do szpitala. Powiedzieli, że rany odnieśli podczas wycofywania się spod Częstochowy. Zorientowałem się, że wyzwolenie może wkrótce nastąpić"[5].
Tegoż samego dnia około godziny 17.00 do wsi Niedzielsko przyszli od strony Radomska uciekający na zachód żołnierze ukraińscy - własowcy. „Było ich około 400. 20 zatrzymało się na nocleg w moim domu - wspomina Stanisław Kotliński. Poczęstowałem ich herbatą. Wszyscy czuliśmy wielki lęk przed nimi. Chodziły bowiem słuchy, że mają zorganizować dla Polaków »czerwoną noc«, w czasie której zostaniemy wymordowani. Wbrew naszym wyobrażeniom Ukraińcy - własowcy zachowywali się spokojnie i nikomu nie wyrządzili krzywdy. Rankiem, 18 stycznia, udali się w dalszą drogę w kierunku Praszki" [6].
18 stycznia był dniem mroźnym i wietrznym. Zamieć i śnieżyca utrudniały poruszanie się po mieście. Zatrudnieni w niemieckich firmach i urzędach mieszkańcy miasta tak jak co dzień rozpoczęli pracę o godzinie 6.00. Jednakże nie był to kolejny zwykły dzień roboczy. Już od samego rana wśród Niemców przebywających w zakładach panowało duże poruszenie. Około godziny 9.00 na teren warsztatów samochodowych mieszczących się przy ul. Śląskiej wjechały 2 czołgi niemieckie. Polscy robotnicy pracowali przy ich naprawie. Po usunięciu usterek odjechały ul. Śląską w kierunku miasta[7].
W zakładzie energetycznym, znajdującym się przy ul. Kaliskiej (obecnie 15 Grudnia), przygotowany do opuszczenia miasta jego kierownik — Niemiec, stał przy oknie i ujrzał 5 czołgów Wehrmachtu jadących na wschód. Na widok ten położył klucze na biurku i powiedział do Polaków: „rządźcie się sami" [8].
Przez miasto tymczasem przejeżdżali uciekinierzy niemieccy mieszkający w pobliskich wsiach. Na rogach ulic Krakowskie Przedmieście i l Maja oraz l Maja i Śląskiej żołnierze niemieccy ustawili armaty lufami skierowane na wschód. Miały one odstraszać mieszkańców od chodzenia po mieście jak również pokazać, że Niemcy gotowi są stawić opór [9].
W przedsiębiorstwach i urzędach Polacy zabezpieczali mienie przed ewentualnym zniszczeniem. W Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, mieszczącym się przy ul. Reformackiej, Stanisław Dygas nie wykonał rozkazu niemieckiego inspektora powiatowego. Rozkaz ten dotyczył wysłania wszystkich dokumentów do Reichu. Zdawał sobie sprawę z ich ważności i przydatności w powojennej Polsce[10].
Tegoż dnia przed godziną 11.00 na pocztę wstąpił Stanisław Dudek, pracownik cukrowni. Dyrektor polecił mu wysłać korespondencję. Słyszał jak żołnierz niemiecki próbował połączyć się telefonicznie z Brzeźnicą. „Nagle z drugiej strony - wspomina S. Dudek - na pytania Niemca ktoś odpowiedział w języku rosyjskim. Przerażony rzucił słuchawkę na widełki. Wśród znajdujących się na poczcie interesantów zapanowała panika, w krótkim czasie wszyscy ją opuścili. Popłoch i zamieszanie panowało na ulicach miasta. Niemcy wozami konnymi, rowerami, a nawet pieszo uciekali w kierunku zachodnim. Patrząc na to, co się dzieje, wiedzieliśmy, że nadchodzi koniec panowania III Rzeszy. Ulice Wielunia były zatłoczone uciekinierami. Z trudem wydostałem się z miasta do Cukrowni" [11].
Biorąc pod uwagę powyższe zdarzenie, można przypuszczać, że około południa wojska radzieckie były już w odległości 50 km od Wielunia. Fakt ten potwierdzały dochodzące do miasta odgłosy detonacji pocisków artyleryjskich.
Ludność zamieszkująca centrum Wielunia w obawie przed walkami opuszczała mieszkania i szukała schronienia na peryferiach. Część ukryła się w ogrodach przy ul. Głębokiej, część w kamieniołomach przy ul. Częstochowskiej, inni na polach uprawnych za cmentarzem ewangelickim. Ludzie uważali, że nieosłonięty teren gwarantuje im większe bezpieczeństwo. Większość jednak, ze względu na ostry mróz, przeniosła się do piwnic położonych na obrzeżach miasta[12].
O godzinie 16.00 na dworze było już ciemno. Od Radomska i Krzeczowa coraz wyraźniej dochodziły wystrzały pocisków artyleryjskich i karabinów maszynowych. Stefan Zajączkowski razem ze swymi kolegami udali się ul. Kamienną na cmentarz. Pod jego murem znaleźli schronienie przed silnym wiatrem, gdzie ukryci z niecierpliwością oczekiwali na rozwój wydarzeń. „Nagle ktoś zapytał głośno po rosyjsku: »Kto wy? Polacy? No to uciekajcie, bo będę strzelać!« Był to żołnierz radziecki ukryty za jednym z grobowców, najprawdopodobniej zwiadowca" [13].
Wypowiedzi innych rozmówców wskazują, że zwiadowców Armii Czerwonej było więcej. Zygmunt Baranowski mówi: „Około godziny 17.00 na polach za kamieniołomami wylądował desant radziecki w białych kombinezonach, który przypuszczalnie wystrzelał Niemców ukrytych w rowach przy ul. Częstochowskiej"[14]. O zwiadzie bezpośrednio poprzedzającym wkroczenie Armii Czerwonej do Wielunia wspomnę niżej.
Z relacji świadków wynika, że około godziny 17.00 samoloty radzieckie zburzyły niemiecką linię obrony pod Nowym Światem. Przed godziną 18.00 zaatakowała artyleria ciężka Armii Czerwonej. Wystrzeliwane pociski przelatywały ponad miastem i rozrywały się w okolicach dzisiejszego stadionu. W ciągu 30 minut wystrzelono około 40 pocisków. Po czym nastąpiła cisza przerywana pojedynczymi strzałami karabinów maszynowych" [15].
Wejście wojsk radzieckich poprzedził kolejny, wyżej wspomniany zwiad. Jan Kalinowski relacjonuje: „O godzinie 21.40 wyszedłem na zewnątrz i stanąłem pod domem blisko szosy. Za chwilę ujrzałem jadący w stronę miasta nieoświetlony motocykl. Położyłem się w rowie i czekałem, co będzie dalej. Za chwilę motocykl jechał z powrotem. Domyśliłem się, że był to radziecki zwiad. Po paru minutach usłyszałem olbrzymi hałas. Wjeżdżały czołgi radzieckie. Było ich kilkanaście. Po obu stronach ostrzeliwały ul. Częstochowską" [16]. A oto wypowiedź Zygmunta Baranowskiego mieszkającego przy tej samej ulicy: „Około godziny 20.30 usłyszeliśmy okropny rumor. Wjeżdżały czołgi radzieckie oblepione piechotą. Naliczyliśmy ich około 16. Przed godziną 20.30 4 czołgi zawróciły i ustawiły się u zbiegu ulic Nadodrzańskiej i Częstochowskiej. Czołgi oddawały strzały w kierunku zachodnim. Co jakiś czas słychać było » dawaj!« Trwało to jedną godzinę. Około godziny 22.00, od strony Nowego Światu wjechało dalszych 12 czołgów radzieckich. Te 4 dołączyły do nich. Następnie wjeżdżały samochody z piechotą"[17].
W przytoczonych relacjach występują nieścisłości dotyczące czasu występowania poszczególnych wydarzeń, które można wytłumaczyć panującym zamieszaniem i napięciem. Dla mieszkańców ul. Rudzkiej wejście Armii Czerwonej od strony ul. Częstochowskiej było dużym zaskoczeniem. S. Ruszkowski wspomina: „Tegoż dnia o zmroku, słysząc odgłosy wystrzałów artyleryjskich schroniliśmy się w ogrodach przy ul. Głębokiej. Ukryło się tam wielu mieszkańców miasta. Zmarznięci przy kilkustopniowym mrozie, czekaliśmy na wkroczenie wojsk radzieckich. Wbrew naszym przypuszczeniom pierwsze czołgi wjechały po godzinie 21.00 od strony ul. Częstochowskiej. Wszyscy sądziliśmy, że wjazd nastąpi od strony Rudy" [18].
Uwagę zwraca szybkie wkroczenie Armii Czerwonej i opanowanie miasta jak gdyby prosto z marszu. Jakkolwiek rozbity czołg radziecki przy Liceum Ogólnoksz­tałcącym, rozbite niemieckie samochody pancerne u zbiegu ulic Częstochowskiej i Krakowskie Przedmieście świadczyły o napotkanym oporze stawianym przez Niemców, to jednak Rosjanie nie mieli większych trudności ze zdobyciem miasta Żołnierze radzieccy zajęli okupowaną przez żołnierzy ukraińskich - własowców szkołę przy ul. Rudzkiej. Własowców wzięli do niewoli i umieścili w piwnicy domu S. Zajączkowskiego przy ul. Częstochowskiej 7. Nocne starcia trwające do godziny 4.00-5.00 wywołały liczne pożary. Paliła się szkoła przy ul. Rudzkiej, domy przy ulicach Krakowskie Przedmieście, Buczka, Palestranckiej, Nowotki, Reformackiej [19]. Ludność oszołomiona niezwykłością sytuacji nie gasiła płonących budynków. Pożary trwały 2 dni.
19 stycznia, około godziny 3.00-4.00, doszło do zaciętych walk pod Gaszynem. W potyczce zostało rozbitych 6 czołgów radzieckich i 7 niemieckich. W nocy żołnierze radzieccy ostrzeliwali stację kolejową i zburzyli bunkier przy ul. Rudzkiej[20].
Wielunianie odważyli się wyjść ze swoich ukryć dopiero w późnych godzinach rannych, kiedy walki ucichły i kiedy upewnili się, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Powroty do domów zahamował jednak nalot samolotów niemieckich. Około godziny 10.00 lotnictwo Luftwaffe próbowało raz jeszcze zbombardować miasto. Radziecka linia obrony nie dopuściła jednak do zrzucenia bomb. Atak został udaremniony. Bombardowanie utrudniała również unosząca się ponad miastem zasłona dymna, sztucznie stworzona przez wojska radzieckie. Wzmagały ją dymy palących się budynków[21].
Zatrzymani w piwnicy S. Zajączkowskiego własowcy, korzystając z zamieszania spowodowanego walkami, zaczęli pojedynczo uciekać. Przedsięwzięcie zostało udaremnione. Żołnierze radzieccy pełniący wartę na zewnątrz budynku zastrzelili wszystkich 35 własowców.
Nie wszyscy jednak mieszkańcy wiedzieli o tym, co działo się w nocy [22]. Najlepiej poinformowani byli ci, którzy mieszkali w południowo-wschodniej części miasta, a więc przy ulicach Rudzkiej i Częstochowskiej, tzn. przy ulicach leżących na trasie wkraczania Armii Czerwonej. Jan Perdek, mieszkaniec ul. Turowskiej, obecnie Wojska Polskiego, położonej w zachodniej części miasta, w nocy żadnych walk nie widział i nie słyszał, a spotkanie z żołnierzami tak oto wspomina: „Rano, 19 stycznia, około godziny 6.00 przebudził mnie głośny, ciężki turkot. Wyjrzałem przez okno. Zobaczyłem czołgi z namalowaną gwiazdą radziecką, a przy nich żołnierzy. Przywitałem się z nimi i zaprosiłem do domu. Byłem zaskoczony tak szybkim i spokojnym wejściem Armii Czerwonej i wyzwoleniem Wielunia" [23].
Schwytanych w trakcie walk o miasto jeńców niemieckich umieszczono na terenie byłego więzienia przy ul. Częstochowskiej. Przez następne 2 dni, 20 i 21 stycznia całą kolumnę (około 1500 osób) wysłano w stronę Częstochowy[24].
Kiedy pod Wrocławiem trwały jeszcze walki, w Wieluniu przystąpiono już do organizacji życia społecznego. Ludność podjęła ten wielki wysiłek w atmosferze strachu i niepewności. Krążyły bowiem wieści o możliwości cofnięcia się frontu. W lasach lututowskich, w okolicach Brzezin, Mokrska, Huty Czarnożylskiej ukrywali się Niemcy. Walkę z nimi prowadziły ochotnicze oddziały Polaków. Dużą odwagą i skutecznością w walce z Niemcami wykazał się Zbigniew Pilarski z Mokrska[25].
Dotychczas przedstawiłam przebieg wydarzeń związanych z wyzwoleniem Wielunia według wypowiedzi naocznych świadków. Relacje zawierają nieścisłości dotyczące czasu występowania poszczególnych zdarzeń. Ukazany obraz postaram się uzupełnić informacjami, które podaje literatura polska i radziecka.
W komunikacie wojennym Naczelnego Dowództwa Armii Radzieckiej z 19 I 1945 r. czytamy: „Wojska I Frontu Ukraińskiego, w wyniku przeprowadzenia manewru oskrzydlającego oraz w rezultacie uderzenia od czoła, w dniu 19 stycznia szturmem opanowały stolicę i jeden z największych ośrodków kulturalno-politycznych sojuszniczej Polski - Kraków, silny węzeł obrony niemieckiej osłaniający podejście do Zagłębia Dąbrowskiego. W toku walk wojska radzieckie wyzwoliły ponadto miasto i węzeł komunikacyjny Wieluń i Tarnów oraz przeszło 600 innych miejscowości" [26].
Informacje dotyczące wyzwolenia Wielunia podaje także generał lejtn. rez. Saskije Martirosjan, uczestnik walk o Wieluń, w artykule pt. Działanie 73 Korpusu Piechoty 52 armii w operacji sandomiersko-śląskiej I Frontu Ukraińskiego: 18.1. w godzinach rannych korpus wznowił natarcie całością sił w kierunku na Wieluń. Pokonując słaby opór niemieckich oddziałów osłonowych, do godziny 10.00 19.1. wojska 73 K P zbliżyły się do Wielunia i po krótkiej nawale ogniowej artylerii o godz. 12.00 opanowały miasto. Zmuszeni do odwrotu Niemcy wycofali się bezładnie w kierunku zachodnim" [27].
Z treści tego przekazu wynika, że Wieluń został zajęty przez wojska radzieckie w godzinach dopołudniowych 19 stycznia. Tak też przedstawiają tę sprawę Kazimierz Badziak i Włodzimierz Kozłowski w pracy pt. Wyzwolenie ziemi łódzkiej. Styczeń 1945: „Rano 19 stycznia wznowił natarcie całością sił 73 Korpus Piechoty z 52 Armii, której wojska osiągnęły poprzedniego dnia linię Łękińsko-Jedlno. Jego celem był również Wieluń. Korpus posuwał się od strony Radomska, pokonując słaby opór nieprzyjaciela (nieliczne oddziały osłonowe). Około godziny 10.00 jednostki radzieckie sforsowały Wartę (50 dywizja piechoty) i dotarły na bezpośrednie przedpole miasta. 254 dywizja piechoty płka Piotra Źiwaliewa obeszła Wieluń od północy, wyzwalając Lipnik, Drobnice, Sieniec, Małaszyn i Czarnożyły. Z kolei 294 dywizja piechoty dotarła pod miasto od strony południowo-zachodniej, zajmując Wierzchlas, Rudę i Turów. Od wschodu atakowała 50 dywizja piechoty. Po krótkiej, silnej nawale ogniowej rozpoczęły się zacięte walki. Wzięły w nich udział także: 53 brygada pancerna gwardii z 6 Korpusu Pancernego gwardii i 55 brygada pancerna gwardii płka Dawida Dragundskiego (7 Korpus Pancerny gwardii). W południe Wieluń był wolny, a wróg stracił około l tyś. żołnierzy i wiele sprzętu bojowego" [28].
W. Kozłowski opisując ofensywę styczniową na obszarze woj. łódzkiego, w artykule zamieszczonym w pracy Województwo łódzkie. 1919-1969. Studia i materiały, powołując się na S. Martirosjana po raz drugi podkreśla: „Dnia 18 I wojska 52 A osiągnęły linię Łękińsko-Jedlno, która stanowiła podstawę do natarcia przez Pajęczno- Działoszyn -Siemkowice na Wieluń. To miasto zostało wyzwolone 19 I w południe przez wojska 73 KP"[29].
Z przytoczonej literatury wynika, że wyzwolenie Wielunia nastąpiło między godziną 10.00 a 12.00 19 stycznia. Wymieniona data jest więc zgodna z tą, którą podaje radziecki komunikat wojenny z 19 stycznia. Jednakże nie jest zgodna z opinią moich rozmówców, według których wyzwolenie nastąpiło w nocy z 18 na 19 stycznia Wspomniana przez S. Martirosjana godzina 10.00 oznacza próbę ponownego bombardowania miasta przez lotnictwo niemieckie i potwierdza w tym zakresie relacje moich rozmówców. Potwierdzenie w wywiadach znalazł również fakt brawurowego zdobycia miasta przez wojska I Frontu Ukraińskiego.
Powyższy artykuł stanowi próbę odtworzenia wydarzeń i atmosfery towarzyszącej wyzwoleniu miasta. Powołując się na treść 17 różnych relacji dążyłam do tego, aby ukazać fakty i zdarzenia towarzyszące tamtym dniom. Subiektywnej interpretacji zachodzących przemian, nieścisłościom dotyczącym dat, czasu i miejsca występowania poszczególnych wydarzeń starałam się sprostać porównując i przytaczając wypowie­dzi rozmówców.

Bożena Parada

SIERDZKI ROCZNIK MUZEALNY (Tom 5 - 1988)

THE LIBERATION OF WIELUŃ FROM THE NAZI OCCUPATION IN THE LIGHT OF ITS INHABITANTS RELATIONS


S u m m a r y
The 43rd anniversary of the liberation of Wieluń from the Nazi occupation passed on 19th January 1988. Basing on the relations of eyewitnesses I tried to describe Wieluń and its inhabitants just before marching in the Red Army and during this army liberation activities as well. To establish the precise datę of Wieluń liberation was a matter of argument. Some of my interlocutors were surę it took place at night between 17-18 January while others that at the following night. In my article I have adopted the latter datę. I tried to cope with a subjective version of the events at that night by confronting and referring to the relations of my interlocutors. According with Polish and Sovietic official references the Red Army marched in Wieluń in the antemeridian hours on 19th January.
--------------------------------------------------------------------------------
[1]K. Badziak, W. Kozłowski, Wyzwolenie ziemi łódzkiej. Styczeń 1945, Łódź 1980, s. 93.
[2]Archiwum Muzeum Ziemi Wieluńskiej w Wieluniu, sygn. MZW-AH-451, relacja Józefa Skupińskiego.
[3]Tamże, sygn. MZW-AH -452, relacja Stanisława Ruszkowskiego.
[4]Tamże, sygn. MZW-AH-454, relacja Edmunda Pytla.
[5]Tamże, sygn. MZW-AH-449, relacja Józefa Rabiegi.
[6]Tamże, sygn. MZW-AH-448, relacja Stanisława Kotlińskiego.
[7]Tamże, sygn. MZW- AH - 440, relacja Jana Kalinowskiego.
[8]Tamże, sygn. MZW- AH-449, relacja Józefa Rabiegi.
[9]Tamże, sygn. MZW-447, relacja Jana Serwana.
[10]Tamże, sygn. MZW- AH-450, relacja Stanisława Dygasa.
[11]Tamże, sygn. MZW- AH —453, relacja Stanisława Dudka.
[12]Tamże, sygn. MZW- AH-445, relacja Jana Helińskiego.
[13]Tamże, sygn. MZW-AH-446, relacja Stefana Zajączkowskiego.
[14]Tamże, sygn. MZW-AH-441, relacja Zygmunta Baranowskiego.
[15]Tamże
[16]Tamże, sygn. MZW-AH-440, relacja Jana Kalinowskiego.
[17]Tamże, sygn. MZW –AH-441, relacja Zygmunta Baranowskiego.
[18]Tamże, sygn. MZW-AH-452, relacja Stanisława Ruszkowskiego.
[19]Tamże, sygn. MZW-AH-444, relacja Zygmunta Mikołajczyka.
[20]Tamże, sygn. MZW-AH-443, relacja Aleksandra Przybylskiego.
[21]Tamże, sygn. MZW - AH - 454, relacja Edmunda Pytla.
[22]Tamże, sygn. MZW-AH-439, relacja Bolesława Nawrockiego; sygn. MZW-AH-438, relacja Jerzego Walknowskiego
[23]Tamże, sygn. MZW-AH-442, relacja Jana Perdka.
[24]Tamże, sygn. MZW-AH-443, relacja Aleksandra Przybylskiego.
[25]Tamże.
[26]B.Dolata, Wyzwolenie Polski 1944-1945, Warszawa 1971, s. 548.
[27]S.Martirosjan, Działania 73 Korpusu Piechoty 52 armii w operacji sandomiersko-śląskiej I Frontu Ukraińskiego, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1968, nr l, s. 230.
[28]K.Badziak, W. Kozłowski, op. cit.. s. 115-116.
[29]W.Kozłowski, Ofensywa styc2niowa 1945 r. na obszarze województwa łódzkiego [w:] Województwo łódzkie. 1919-1969. Studia i Materiały, Łódź 1971, s. 139.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2013-02-15, 15:04   

Eagle napisał/a:
Najlepiej pani Rozmarynowska mogłaby się pochwalić gdzie znalazła takie rewelacje.

Trzeba głęboko ufać, że nie we własnej krwi :razz:

Pamiętam jak moja babcia, kiedy byłem jeszcze młody i nie było tyle elektroniki, wieczorami opowiadała często o czasach wojennych, wyzwoleniu i życiu po wojnie. Jakoś w żadnym razie nie pamiętam aby użalała się na Sowietów pod względem terroru w każdym wydaniu.

Wojna to specyficzny czas, rządzi się swoimi prawami, które nijak można dostosować do czasów pokoju i stabilności. Bez wątpienia w każdym z wyzwalanych miast i wsi, miały miejsca jakieś prymitywne występki,od grabieży, po gwałty. Ale nie można z całą stanowczością wmawiać obywatelom, że to było zjawisko powszechne.
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Eagle 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 104
Piwa: 6/5
Skąd: Skomlin
Wysłany: 2013-02-15, 15:18   

artykuł znany, ale gdzie gwałty, rabunki, podpalenia, mord?
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
1 
Słyszał o Wieluniu


Dołączył: 15 Lut 2013
Posty: 10
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-15, 19:57   

No trudno sie spodziewać żeby źródła z takimi datami przedstawiły "wyzwolicieli" w złym świetle.

Ja znam ustne relacje, które potwierdzają brutalność i bezwzglednosc sowietów.

Oni nie wyzwolili, zmienił się okupant.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Eagle 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 104
Piwa: 6/5
Skąd: Skomlin
Wysłany: 2013-02-16, 13:02   

Przykład jakiś? Konkrety?
Zakładam, ze zdziczała sowiecka armia mogła się dopuścić jakichś tego typu zachowań. Jak to na wojnie. Tysiące wiecznie pijanych facetów, świadomych, że mogą w każdej chwili zginąć, tysiące kilometrów od swoich domów... Wiadomo jednak, że mieli zakaz i groziła za to czapa.
Z relacji osób z którymi mnie dane było rozmawiać nie wynikało nic złego, mimo, że generalnie o Ruskich mówili źle, to główne zarzuty były takie, że wyglądali często tak, że "o zgrozo",że jedli często "jak świnie" i kradli (aczkolwiek ta kradzież to często było zabieranie rzeczy już wcześniej przez moich rozmówców ukradzionych - zabranych na Śląsku, w naszych dworach i domach "po Wołyniakach").
Jeśli ktoś ma inne rewelacje, to mógłby się nimi podzielić.

Jak Ruscy zachowywali się na terenach Rzeszy, to wiadomo. Tam rzeczywiście były masowe gwałty, mord, pożoga... Ale nie o tym tu mówimy.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
1 
Słyszał o Wieluniu


Dołączył: 15 Lut 2013
Posty: 10
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-17, 11:04   

przykłady z Wielunia.

Opowieść jednej z Pań, w tamtym czasie kilkuletnia dziewczynka, której udało się ukryć, ale do śmierci nie mogła zapomnieć jak ruscy na jej oczach gwałcili jej 12 letnią siostrę i inne dziewczynki.

Drugi przykład to Pani, której syna ruscy zastrzelili na ulicy kaliskiej tylko dlatego, że szedł w spodniach moro.


I to nie są jak Ty to nazywasz, "rewelacje" ale tragedie.

I nie pisz, że to tylko dwa przykłady - incydenty, bo tak naprawdę to byli wspaniali, a gdzieś tam przez przypadek im się przydarzyło.


Dlaczego mamy ciągle dziękować za wszystko ruskim?
NKWD z zimną krwią wybiło naszych oficerów, urzędników, wszystkich których uznali za trzon inteligencji.
Nasi bohaterowie niejednokrotnie musieli się kryć po lasach, uciekać za granicę lub kończyli w grobie czy na Syberii.
Do dziś nie potrafią przekazać dokumentów i ujawnić wszystkich miejsc gdzie leżą nasi Rodacy.
A wypowiedzi przedstawicieli rosji w tej sprawie, jak chociażby w tamtym tygodniu przed Europejski Trybunałem Praw Człowieka są skandaliczne.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Pat44 
Przyjeżdża na zakupy


Pomógł: 1 raz
Wiek: 57
Dołączył: 21 Gru 2011
Posty: 471
Piwa: 42/24
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-17, 12:46   

Ruskich naczciliśmy się pod przymusem przez 45 lat i teraz chwatit. Do opowieści "1" każdy mógłby dorzucić wiele innych. A to że mieli "zakaz" grabieży, mordowania i gwałtów nic nie znaczy, skoro ich dowództwo uznawało to za przywilej zdobywców i przymykało oko. A słyszałeś Eagle o jakimś przypadku rozstrzelania Ruskiego za grabież albo gwałt? W 1 armii LWP na terenie Niemiec takie przypadki się zdarzały.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Eagle 
Dojeżdża PKSem



Wiek: 47
Dołączył: 30 Sty 2007
Posty: 104
Piwa: 6/5
Skąd: Skomlin
Wysłany: 2013-02-17, 13:33   

Ja nie jestem obrońcą Ruskich i nie uważam, że byli wspaniali. Chciałbym jednak więcej obiektywizmu w historii, a niestety wielu Polaków ma mocno spaczony pogląd na te sprawy. Szczególnie ostatnimi czasy, kiedy pamięć się zaciera, kiedy Ruscy są źli, a Amerykanie dobrzy.
Wyraźna dyrektywa Stalina zabraniała nie tylko gwałtów, ale i wszelkich rabunków na terenie Polski.
Soldaci, w razie gdyby się wydało i ryzykowali życiem. Oficerowie sowieccy nie bawili się w śledztwa, dochodzenia... często wystarczyła skarga zgwałconej kobiety i rozpoznany soldat dostawał kulę w łeb. Nie tylko za gwałt. Słyszałem nawet o przypadku zabicia soldata, bo kobieta się poskarżyła oficerowi, że zastrzelił jej kurę czy kaczkę!!! Skoro jednak ryzykowali życiem na co dzień idąc do boju, więc pewnie wielu ryzykowało też gwałtu na naszych ziemiach. Trudno byłoby znaleźć armię która na wojnie nie gwałci i nie rabuje. Zapewne w wielu przypadkach soldatom się upiekło, bo:
a) nikt nie złozył skargi
b) nie zostali zidentyfikowani
c) jakiś oficer przymknął oko (choć w to wątpię)
d) zabili swoja ofiarę
Generalnie jednak Ci soldaci walczyli z Niemcami i to był ich cel. W większości relacji pierwsze zetknięcie z Soldatami to rozmowa na temat: "Ile jeszcze do Berlina", a nie "czy są tu jakieś kobiety?".

Gdyby wyzwalali nas Amerykanie, to gwałtów i rabunków byłoby mniej, czy by ich nie było?
Poczytajcie sobie jak Amerykanie obchodzili się z Japonkami.
Pzdr.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Mateusz 
WIELUNIAK
I'Amsterdam



Pomógł: 10 razy
Wiek: 34
Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 3314
Piwa: 9/3
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-17, 15:26   

Eagle

Wiesz większość ludzi, w tym ja nie lubi rządu rosyjskiego(władz rosyjskich), które nas poniżają poprzez różne wypowiedzi czy choćby działanie w sprawie odzyskania wraku samolotu(tragedia z 2010roku)

Chcemy się odciąć od radzieckich pozostałości, pomników i innego gó##a związanego z epoką komunizmu w Polsce i mocnymi wpływami ZSRR. To chyba normalne?

Oni zakłamują historię w swoich szkołach o Polsce i rzekomym wyzwoleniu Polski w 39' i 45' a czemu my mamy być uczciwi w stosunku do nich? :wink:

W Niemczech przypuszczam że stosunek do historii Polski i ziem zachodnich nie jest nastawiony na przyjaźń i ugodę między obydwoma krajami. Związek wypędzonych działa z cichym przyzwoleniem rządu Pani kanclerz.


Historia to część kreowania polityki dla tych krajów(Niemcy, Rosja) i nastawiania ludności tych krajów na "właściwy tor myślenia". W tym wypadku nieprzyjaznym wobec Polski.

Czyż nie jest tak?
_________________
Żelazna Logika https://www.facebook.com/zelaznalogika.net
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Pat44 
Przyjeżdża na zakupy


Pomógł: 1 raz
Wiek: 57
Dołączył: 21 Gru 2011
Posty: 471
Piwa: 42/24
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-02-17, 17:15   

Eagle, "Jakiś oficer przymknął oko (choć w to wątpię)". Widzę że masz wysokie mniemanie o sowieckiej kadrze oficerskiej. Popytaj swoich dziadków jeśli żyją, albo innych ludzi pamiętających TEN czas.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
miko 005 
WIELUNIAK



Pomógł: 42 razy
Wiek: 58
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 4309
Piwa: 76/53
Skąd: wieluń
Wysłany: 2013-02-17, 18:48   

Nangar Khel, 16 sierpnia 2007 polski patrol wjeżdża na minę pułapkę, zostają uszkodzone dwa pojazdy. Sytuacja jest na tyle napięta, a w głowach polskich żołnierzy kotłuje się na tyle, że; przeprowadzili ostrzał wielkokalibrowym karabinem maszynowym i granatami moździerzowymi kal. 60 mm (cztery granaty spadły na zabudowania), w wyniku którego śmierć poniosło sześć osób, trzy zostały ciężko ranne. Wśród poszkodowanych znajdowali się mężczyźni, kobiety i dzieci, czyli najzwyczajniej w świecie Bogu ducha winni cywile.

Cofnijmy się do roku 1945. Sowiecki żołnierz ma przed sobą lufy niemieckich pistoletów, a z tyłu gotowego do strzału NKWD-owca, który każdego kto cofnął się o krok miał za zadanie "kasować".
Polski patrol w 2007 roku w tak stresowej sytuacji stanął oko w oko tylko raz, skończyło się panicznym ostrzałem na oślep. Sowiecki sołdat maszerował z takim brzemieniem przez setki kilometrów.
Nie bronię ślepo żołnierza czerwonoarmisty, ale staram się zrozumieć to jego szybkie naciskanie na spust pepeszy. A jak się głowę wódą zaleje, to i w dzisiejszych czasach panowie potrafią czyjąś córkę znieważyć.

68 lat mija od zakończenia wojny. Jeśli w dalszym ciągu będziemy się gniewać na dzisiejszą Rosję o tamte wydarzenia, to Bałtyk jest na tyle szeroki, że jeszcze niejeden ropociąg, czy gazociąg da się przez niego przerzucić do Europy Zachodniej z pominięciem naszego kraju. Inne kraje, między innymi sami Niemcy już to zrozumiały. A my, co tam bogaci jesteśmy to stać nas na wieczne dąsy, prawda?
_________________
Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Sylwester 
Mieszka pod Wieluniem


Pomógł: 2 razy
Wiek: 31
Dołączył: 21 Mar 2007
Posty: 845
Piwa: 16/5
Skąd: Wieluń/Wrocław
Wysłany: 2013-02-17, 19:38   

Jedyne co mogę z całą pewnością powiedzieć, to to, że zostaliśmy wyzwoleni z rąk jednego okupanta przez innego.
Strasznie irytują mnie te spotkania pod pomnikowe burmistrza upamiętniające nikogo innego jak żołnierzy zbrodniczych armii LWP i AC! Ku chwale i czci tych oto "bohaterów" powstał ten pomnik, nikogo innego. Możemy sobie zmienić nazwę na Pogromcom Hitleryzmu czy nawet na Wielbicieli Narodu Polskiego, jak dla mnie nie ma to znaczenia, a pomnik powinien zniknąć z centrum miasta.

Jeżeli już ma to być lekcja historii to niech faktycznie będzie to rzetelna lekcja gdzie zostanie wprost powiedziane co się wydarzyło, bo już na pewno nie było to odzyskanie wolności o której mówi burmistrz Antczak. Może będę zbyt krytyczny, ale samemu burmistrzowi powinno się zafundować jakieś bezpłatne lekcje historii, bo po ostatnich wypowiedziach można odnieść wrażenie, że jego wiedza historyczna kończy się gdzieś na V-VIw. wraz z końcem szlaku bursztynowego.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW