Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-04-03, 14:35
michal_saper, i tak i nie. pracowałeś? pracowałeś. Oczywiście widzę różnicę. Ale z punktu widzenia prawa już ta różnica aż tak widoczna nie jest.
Praktyki wyżej opisane (te od których bieżąca dyskusja się zaczęła) są oczywiście niewłaściwe. Nawet jeśli ktoś zatrudnia na okres próbny to wynagrodzenie powinno być normalnie liczone. A drugą stroną medalu jest to co opisał red- nie ma żadnych konsekwencji dla pracownika jak po tygodniu stwierdzi że go to nie bawi i po prostu zrezygnuje. A koszty pozostają - może niewielkie ktoś powie, ale jednak są. Choć zgadzam się, że to wina bardziej samego prawa - wystarczyłoby bowiem, żeby np badanie lekarskie trzeba było wykonać w ciągu miesiąca od podpisania umowy (a do tego momentu opierać się na oświadczeniu pracownika o stanie zdrowia) i wtedy jeden problem by odpadł. Ale my sobie tu możemy dyskutować...
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-03, 14:36
michal_saper napisał/a:
Nie do końca.
Właśnie że do końca! Prawo pracy jest jedno dla wszyskich tak dla pracodawcy jak i dla pracownika. Bez umowy nie wolno ci przykręcić chociażby jednej śrubki! Gadanie że to był twój czas poświęcony na wykazanie się nic nie zmienia!
Takie pytanie. Co by było gdyby w trakcie twojego "wykazywania się" zdarzył się wypadek (np ktoś najechałby na ciebie wózkiem widłowym) kto byłby odpowiedzialny??? Do kogo zwróciłbyś się o odszkodowanie??? Od pierwszej minuty gdy cokolwiek robisz jesteś pracownikiem! Twoja praca powinna się zacząć od szkolenia stanowiskowego i BHP. Dopiero potem możesz "się wykazywać". Takie jest prawo
Ale z punktu widzenia prawa już ta różnica aż tak widoczna nie jest.
Też właśnie w tym rzecz. Ja w opisanym przez siebie przypadku z którym sam się spotkałem, nie widzę niczego złego. Bo wolę iść zobaczyć jak ta praca wygląda, wolę też iśc by zobaczył czy sobie radzę na danych stanowisku pracodawca, niżeli "uruchomić machinę biurokracji" a za tydzień pracę porzucić. Z kolei to co mówi prawo to już inna bajka.
W Polandii, albo coś musisz, albo czegoś nie możesz. Póki nie skonstruuje się zapisów pozwalających na elastyczne stosowanie prawa - w dalszym ciągu elastycznego wobec określonych barier, to poprzez schematyzm sztywnego stosowania tegoż prawa, będą pojawiać się chore sytuacje, których to notabene u nas w kraju nie brakuje.
Twoja praca powinna się zacząć od szkolenia stanowiskowego i BHP. Dopiero potem możesz "się wykazywać". Takie jest prawo
Zgodne. W kilku różnych zakładach pracy miałem okazję już podejmować etat. Powiem Ci, że tylko na praktykach miałem coś takiego jak BHP. Piszesz także, że prawo jest jednakowe dla wszystkich... Też bym polemizował, bo zauważ, że kiedy następuje wypadek w zakładzie pracy łatwiej jest znaleźć winę pracownika, i go zwolnić niż doszukać się winy w pracodawcy który zatrudnia np. tysiąc osób. Pracownik powie "nie miałem BHP" ale pracodawca wyciągnie dokument stwierdzający, że owe BHP się odbyło. Niekorzystnie by było przecież, wyrokiem Sądu czy orzeczeniem innego organu nakazać zamknąć firmę, czyli też pozbawić ludzi pracy.
Inna sprawa, że te "elastyczne formy zatrudniania" o których nieraz się słyszy, powodują tak właściwie większy ucisk na pracownikach. W imię walki z bezrobociem, oferuje się im coraz gorsze warunki pracy, a paradoksalnie bezrobocie zamiast maleć, się zwiększa. Może i właśnie dlatego, że jeden robi za dwóch. Reasumując, prawo pracy tworzy się pod pracodawców w takim kształcie, by ci żyli jak pączki w maśle, a nie dla ogółu pozostałej części społeczeństwa by ta mogła godniej żyć. Póki kwestia bezrobocia i wyzysku, jak i zabezpieczeń socjalnych itp. nie ulegnie diametralnej poprawie, będziemy się starzeć i wyjeżdzać do pracy za granicę.
Pomógł: 1 raz Wiek: 54 Dołączył: 15 Cze 2006 Posty: 503 Otrzymał 2 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2013-04-03, 20:48
Nie pozostaje nic innego jak samemu założyć firmę i żyć jak pączek w maśle. Skoro to takie łatwe i proste to do dzieła, powstaną nowe i uczciwe miejsca pracy.
dawid W trakcie przeprowadzki do Wielunia się gra, się ma
Pomógł: 14 razy Wiek: 44 Dołączył: 27 Sie 2006 Posty: 1173 Piwa: 14/19 Skąd: znienacka
Wysłany: 2013-04-03, 20:55
basteks napisał/a:
Nie pozostaje nic innego jak samemu założyć firmę i żyć jak pączek w maśle. Skoro to takie łatwe i proste to do dzieła, powstaną nowe i uczciwe miejsca pracy.
_________________ Potrzebujesz DSL-a, Neostradę? Call me 502-408-902
Pomógł: 6 razy Dołączył: 23 Mar 2011 Posty: 240 Otrzymał 15 piw(a) Skąd: przybył do Wielunia
Wysłany: 2013-04-03, 21:06
Piszecie o nieuczciwych praktykach swojego pracodawcy ...
Dołożę swoje dwa grosze jako pracodawca
Myślę, że można by stworzyć obszerny wątek - "nieuczciwe praktyki moich pracowników"
.
michal_saper napisał/a:
.......Jeżeli przychodzi kandydat na dane stanowisko, to obowiązkiem pracodawcy jest odpowiednio się zorientować, czy dana osoba się odnajdzie na tym stanowisku czy też nie........
Powiadasz, że moim obowiązkiem jest zorientować sie, czy dana osoba się odnajdzie na tym stanowisku ...
OK, ale nawet jak ona sie "odnajdzie" to potem może być baaardzo różnie ...
Nie chcę wkładać kija w mrowisko ale naprawdę z punktu widzenia pracodawcy obraz jest często diametralnie inny .
Poza tym - a nie chcę podnosić sobie ciśnienia i już kończę
Pozdrawiam i pracowników i pracodawców
Skromnie i nieśmiało przypomnę tylko, że i jedni i drudzy są na siebie skazani
Nie pozostaje nic innego jak samemu założyć firmę i żyć jak pączek w maśle. Skoro to takie łatwe i proste to do dzieła, powstaną nowe i uczciwe miejsca pracy.
No i tak się właśnie dzieje coraz częściej, tylko to się odbywa często w ten sposób, że pracownik albo robi na lewo, albo na umowie śmieciowej. Gdyby było tak ciężko i źle pracodawcom to już dawno ten kraj by upadł. Tu nie chodzi o trudność w założeniu działalności gospodarczej, a w późniejszym utrzymaniu firmy. Oczywistym jest to, że taniej przyjąć kogoś na umowę zlecenie czy tez na czarno niż dać umowę o pracę.
starszy pan napisał/a:
Powiadasz, że moim obowiązkiem jest zorientować sie, czy dana osoba się odnajdzie na tym stanowisku ...
OK, ale nawet jak ona sie "odnajdzie" to potem może być baaardzo różnie ...
.
Trzeba było to wziąć pod uwagę jak się rozpoczynało działalność. Jeżeli pracownik w Twojej firmie nie przynosi oczekiwanych zysków to go zwolnij. A może ten sam pracownik po pewnym czasie liczy na jakiś awans, ew. premię... Za dobrze by miał, nie ?
Ostatnio zmieniony przez michal_saper 2013-04-03, 22:07, w całości zmieniany 1 raz
Póki kwestia bezrobocia i wyzysku, jak i zabezpieczeń socjalnych itp. nie ulegnie diametralnej poprawie, będziemy się starzeć i wyjeżdzać do pracy za granicę.
Starzeć to się będziemy bez względu na wszystko. A co do socjala, to śmiem twierdzić, że znakomita większość naszych rodaków pracujących za granicami kraju ma ten socjal na dużo gorszym poziomie, niż pracujący w Polsce. I chyba raczej kwestia socjala nie jest głównym powodem emigracji zarobkowej.
Nie chcę dolewać oliwy do ognia. Znam umowę o pracę z obu stron i zdecydowanie twierdzę, że Kodeks Pracy stawia pracownika w bardzo dobrej sytuacji. Osobiście miałem kilka przypadków porzucenia pracy w dnia na dzień albo zwolnienia się SMSem!! Gdybym tak zwolnił pracownika to pewnie wylądowałbym w Sądzie Pracy. A tak to co miałem zrobić? Na siłe nikogo nie zmuszę do pracy.
Ale tak w ogóle to i wśród pracowników, i wśród pracodawców są postawy niegodne naśladowania - jak wszędzie. Dlatego nie należy generalizować, że jedni czy drudzy są BE.
basteks napisał/a:
Nie pozostaje nic innego jak samemu założyć firmę i żyć jak pączek w maśle. Skoro to takie łatwe i proste to do dzieła, powstaną nowe i uczciwe miejsca pracy.
Nic dodać, nic ująć. Wpis do EDG jest darmowy i można go zrobić przez internet. Jak ktoś chce to jeszcze dziś może stać się pracodawcą i zaznać tego miodu (po potwierdzeniu wpisu w urzędzie miasta).
Wysłany: 2013-08-04, 17:49 Praca u sadownika P. z Białej
Witam, chciałbym z tego miejsca bez ogródek podzielić się z Wami opinią na temat pracy u sadownika z Białej, pana P.
Zatrudnia on osoby chętne do pracy sezonowej przy drzewkach owocowych i zbiorze owoców.
Praca odbywa się bez umowy - na "czarno". Także jak coś im nie pasuje i powiedzą że połowę roboty którą odwaliłeś jest źle zrobiona, nawet bez żadnego pokrycia w faktach, to obcinają Ci połowę dniówki, czy ile tam chcą i możesz im naskoczyć.
Praca jest niesamowicie ciężka, jak to z resztą z robotą w polu...żadne odkrycie.
Praca odbywa się przy wyrywaniu chwastów, zbieraniu owoców, zbieraniu chwastów widłami na przyczepę - tutaj przy obu płatne od godziny, a na koniec była robota przy, tzw. bambusach, tyczkach - wtykanie w ziemię przy młodych drzewkach. - tutaj było na akord.
Praca tam to czysty wyzysk, za godzinę stawka to 6 zł, przy czym bez umowy, bez ubezpieczenia praktycznie jak byś robił za darmo, bo opłacenie podatków od takich pracowników i ubezpieczenia ich to koszta dwukrotnie większe, nawet być może więcej.
Przy pracy na akord przy bambusach masz płacone 4 grosze od tyczki, czyli to wychodzi 1500 tyczek dziennie żeby wyrobić dniówkę 60 zł. Tyczki są najmniej opłacalne, bo strasznie bolą łapy od ich wtykania, pierwsze 500 idzie jako tako, później już coraz gorzej, zależy też na jaką twardość ziemi na polu trafimy, jeżeli będzie gorąco i sucho, to zrobienie 1000 tyczek to nie lada wyczyn, około 7-8 godzin i nawet 50 zł nie zarobimy.
Do tego warunki pracy, upały 30 stopni, zero cienia, wszystko co nie osłonięte mamy spalone - kark, ręce, twarz, bez czapki nawet nie warto zaczynać pracy bo może się to źle skończyć. 8-9 godzin na nogach, pracujesz na stojąco, jedynie przy wyrywaniu chwastów można usiąść co jakiś czas.
Jak nie upał to deszcz, zazwyczaj przy lekkim deszczu praca trwa, ale jak rozpada się mocniej to koniec pracy, nawet jak zaczyna się o 6 rano, ludzie się wyszykują i przyjadą to koniec pracy, wracacie do domu.
Tutaj nie dziwię się temu, bo kto pracuje na ulewie, ale może zamiast fatygować ludzi warto by przeczytać w sieci, albo obejrzeć w TV pogodę dla danego regionu na następny dzień i nie ściągać ludzi skoro nikomu to nie służy.
Wszędzie przy pracy pilnuje tzw. liderka, patrzy czy robisz, czy dobrze, normalnie jak w każdym zakładzie pracy.
Po pierwszym dniu roboty wręcz urywa tyłek, zależy od czego zaczniemy, najlżej jest przy chwastach, najmniej opłacalne i najcięższą pracą są tyczki, na które lepiej nawet nie iść, bo zarobisz mniej, a narobisz się jak holender - praca na stojąco, żadne drzewka i nic nie daje cienia nawet w upały, łapy po około 500-600 tyczkach bolą niesamowicie (trzeba je wetknąć w ziemię na określoną głębokość), mało tego - wszystko musi być równo, dla jednych to pojęcie względne, bo nawet jak jest równo to Ci wmówią kolejnego dnia że nie było i musisz poprawiać, albo ktoś musiał to poprawiać po Tobie, tak miał mój kolega i skroili go z kasy jeszcze na tak nieopłacalnej robocie...gdzie praktycznie pracujesz za 2 piwa i bochenek chleba przez 8h-9h, w bardzo ciężkich warunkach.
Praca od 6 rano w dni upalne do 16. W dni ciepłe, bez upałów od 7 do 17.
Tutaj wspomnę o czasie pracy, robisz przez 9h dziennie, 1h to przerwy, 2 w ciągu dnia po 30 min.
I tutaj UWAGA: za przerwy nie masz płacone !
Nie dość że płacą Ci 6 zł/h za taki zapierdziel, gdzie przy normalnej umowie o pracę nie wiem czy zmieściliby się w kwocie 10 zł/h...bo warunki pracy spartańskie, to jeszcze kroją Cię na przerwie, gdzie marnujesz 1h dziennie i nic za to nie dostajesz.
Zatrudniają ludzi bez umowy tak jak już wspomniałem, jak chcesz iść do pracy jedynie podajesz imię, nazwisko i wiek (niby nie zatrudniają poniżej 18 lat - ale pracują tam też dzieci w wieku 14,15,16,17 lat ! !)
Do pracy oczywiście dojeżdżasz samodzielnie, żaden bus po nikogo nie jeździ, jak to bywa np. w pracach przy remontach dróg.
Warto wspomnieć jeszcze że wypłaty są raz w tygodniu - w piątek, i nie dostajesz ich na polu po zakończeniu pracy, tylko po 10h zapiedzielu musisz po kasę jechać do Białej, do biura, gdzie szefowa wypłaca kasę, a raczej te jałmużnę, bo pensją tych groszy nazwać nie można.
I teraz odpowiem na pytanie, które na pewno ktoś by zadał: "To po co tam ktoś idzie do roboty?"
Jak wiemy w Naszym wspaniałym kraju nie ma pracy, jak jest to albo po znajomości, albo trzeba być najszybszym ze wszystkich chętnych na stanowisko, czy też mieć niesamowite doświadczenie - którego młoda osoba nie ma gdzie zdobyć, bo paradoksalnie trzeba je już mieć...
także wychodząc z założenia że nie ma gdzie pracować, dużo ludzi chcąc coś zarobić, zamiast siedzieć w domu na (słowo wymoderowano) i nic nie robić, zatrudnia się właśnie w różnych sezonówkach.
Pracowało tam razem około 30 osób, w różnym wieku, od 15 do 55 lat. Codziennie ileś osób rezygnowało i ileś nowych dołączało do pracy...
Chciałem się tutaj podzielić opinią, która jest w pełni obiektywna, na ten temat. Jest to też niejako uprzedzenie dla osób które by tam chciały dorobić, żeby wiedziały czego mogą się spodziewać i nie były zdziwione, gdy ktoś Wam powie że po 10h, tam na koniec nie pracowaliście 15 min i zaokrąglamy do pół godziny, czyli 3zł jeszcze z tej śmiesznej kasy dostajesz mniej.
A co do samego szefa, dziadek z potrójnym podgardlem, jeździ cały dzień tylko od pola do pola i dogląda czy wszyscy robią za tą jego śmieszną kasę, od czasu do czasu opierdzieli parę osób że to i to robią źle...materialista i szycha, dorabiający się na wyzysku z młodzieży - bo większość pracowników to młodzież - w tym studenci dorabiający sobie we wakacje.
Jedyna pozytywną myślą, którą można wynieść z tej pracy, jest to że dowiadujesz się co to znaczy ciężka praca za marne pieniądze na polu, czy też na budowie i żadna praca później już specjalnie nie dziwi...generalnie można dojść do wniosku że "żadna praca nie hańbi", to prawda, ale hańba pracodawcą którzy dorabiają się na tak niesamowitym wyzysku...gdyby nikt za takie grosze tam nie chciał pracować, to może w końcu by doszli do mądrzejszych wniosków.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Wielki Szu 2013-08-06, 17:56, w całości zmieniany 2 razy
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-04, 18:36
Wydaje mi się, że skoro masz dowody na to co piszesz to powinieneś to zgłosić. Przecież to PRZESTĘPSTWO!
Niestety podejrzewam że w naszym regionie to w co drugiej firmie tak jest.
Niestety podejrzewam że w naszym regionie to w co drugiej firmie tak jest.
no nie szalej z tymi swoimi sądami
taaa najłatwiej zgłosić. Tylko że nie przyszło Ci do głowy że mamy czasy jakie mamy i ludzie muszą praktycznie pracodawce po nogach całować i dodatkowo zapieprzać za grosze bo na nic nie ma pieniędzy. Jak nie będzie chętnych do pracy to interes sam padnie albo właściciel przemyśli sprawe.
Również w 2005 roku, w okresie letnim pracowałem tam parę tygodni. Z tego co pisze Wielki Szu widzę, że nic się od tego czasu nie zmieniło. Dlatego również przestrzegam - Zastanówcie się 10 razy zanim "zatrudnicie" się u Pagacza.
Gregg Sparrow [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-04, 21:41
bAN napisał/a:
taaa najłatwiej zgłosić. Tylko że nie przyszło Ci do głowy że mamy czasy jakie mamy i ludzie muszą praktycznie pracodawce po nogach całować i dodatkowo zapieprzać za grosze bo na nic nie ma pieniędzy. Jak nie będzie chętnych do pracy to interes sam padnie albo właściciel przemyśli sprawe.
Ręce i gacie opadają jak się czyta to co wypisujesz.
Czy to znaczy że pracownicy mają dawać się wykorzystywać w taki sposób??? Szara strefa wiesz co to znaczy?
Co do podkreślenia. Skoro ktoś decyduje się zatrudniać na czarno to znaczy że już sobie dawno to przemyślał. No ale jeżeli ludzie nie będą zgłaszać takich (piszę ogólnie a nie konkretnie o tym z tego wątku) przypadków to nic się nie zmieni.
Nie chciałbym żeby odebrano moją wypowiedź źle, bo nie zamierzam w żadnym wypadku bronić pracodawcy, który łamie prawa pracownicze, ale...
Tego typu prace sezonowe zazwyczaj odbywają się bez umowy o pracę. Nawet nie wyobrażam sobie jak można byłoby to ogarnąć umowami o pracę, których zawarcie jest dość sformalizowane (badania lekarskie, szkolenia bhp itp) przy takiej dużej rotacji pracowników. Ewentualnie w grę mogłyby wchodzić jakieś umowy cywilnoprawne - łatwiejsze do zawarcia.
Co do kosztów pracodawcy to fakt - ewentualne ozusowanie płacy podnosi koszt płacowe sporo (może nie dwukrotnie ale sporo).
Jeśli chodzi o przerwy w pracy, to o ile mi wiadomo kodeksowo (dla umów o pracę a nie zleceń) jest to płatne 15 min, więc nie ma się co dziwić, że za przerwy nikt nie płaci.
Ale reasumując dziwi mnie jedno - stawka owszem nie jest wysoka (wg mnie jak za taką pracę jest nawet bardzo niska) ale przecież jest ona znana od początku. Ktoś kto idzie do takiej pracy wie ile dostanie na godz więc nie rozumiem dlaczego narzeka? Chyba nie liczył, że powiedzą mu 6 zł a wypłacą 16 zł/h? Warunki pracy i płacy są przedstawiane pracownikowi na początku.
Jeszcze raz podkreślam, że nie bronię pracodawcy!
Dwa piwa i bochenek chleba to z 10 zł a nie 60 zł...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum