Dziś tak, jak obiecałem - lekko, płasko i przyjemnie.
No prawie.
10 spod Kaufa, nasza ekipa + 2 bikerów z Działoszyna, którzy chyba dzisiaj pierwszą setkę w sezonie zrobili Albo jeszcze robią
Dziś było głównie asfaltowo, ale jakoś do lasu na Leniszkach trzeba przecież dojechać.
Pogoda wręcz wymarzona na rower. Po 15 km mały postój, na kanapkę i batona. Tak, Darek. Jednego, nie siedem.
Zeszło ze 20 minut, więc trza ruszać w dalszą drogę. Znalazł się w lesie kawałek lekko błotnisty, to z moim bieżnikiem robiłem za rozrzutnik do gnoju, więc Rysiek był z lekka niepocieszony, jak dostał maseczkę błotną.
W stronę Kłoniczek cały czas z wiatrem i słońcem w plecy delektowaliśmy się zapachami lasu.
Zamiast jednak skręcić w lewo na Kłoniczki postanowiłem, że zobaczymy jak posuwają się prace na S8.
Przed rajdem po autostradzie trzeba się dobrze przygotować. Pozapinać co nieco, sprawdzić zawieszenie, uzupełnić płyny i takie tam.
Na początku trochę w angielskim stylu, ale nie rozwijaliśmy prędkości większej, niż dopuszczalna na tego typu trasach.
Darek coś do mnie mówił, ale obok stała bariera dźwiękochłonna i nic do mnie nie doleciało.
Miejscami trzeba było zwolnić poniżej dopuszczalnej prędkości, bo na niedzielę niektóre kawałki były zwijane.
Zmiana pasa na prawy, bo za chwilę mieliśmy zjeżdżać z autostrady.
Niestety, ale przed zjazdem złapałem gumę. Jedna była w zapasie, więc po zimie trzeba było sobie przypomnieć, jak się saportuje ogumienie.
Przerwa na fajkę, sprawdzanie stanu technicznego reszty fur, ja zmieniam.
I zmieniam...
Po 10 i pół minuty ruszyliśmy w stronę Wrocławia, by za chwilę zjechać w stronę Swobody.
Skończyło się twardo i równo, trzeba wjechać w g..rząski teren.
Jeszcze kawałek asfaltem.
Zmieniliśmy trasę, bo Darek chciał nas zaprowadzić pod mury pewnego dworku w Świątkowicach.
Trochę mu nie poszło, bo droga, którą mieliśmy rzekomo dojechać, skończyła się gdzieś u kogoś na posesji.
Wykorzystaliśmy kawałek łąki i dzięki sokolemu oku Ryszarda przebrnęliśmy do kolejnej drogi.
Jest i Ryszard i jego sokole oko.
Dojechaliśmy pod ogrodzenie, które zrobiło na nas dość spore wrażenie. I wyglądem i długością.
Dwa dni jechaliśmy, żeby przejechać jedną ścianę. Niczym mur chiński.
Brama również okazała, jak i ogrodzenie. Dworek też niczego sobie.
Ze Świątkowic ruszyliśmy na Łagiewniki.
Sklep, przy którym stawaliśmy niestety już nieczynny, ale Rysiek postanowił, że też sobie złapie gumę, bo co ma być gorszy ode mnie. Pod sklepem dopompowywanie i bokiem na Raczyn.
Niestety problem był trochę większy niż u mnie, bo trudniej było wydobyć zdrajcę z opony.
W tym czasie mogliśmy sobie spokojnie zamówić pizzę, ale nikt na to nie wpadł.
I drugą pizzę też.
W końcu się udało, poskładaliśmy chyba dobrze i ruszyliśmy przez Raczyn na Dąbrowę.
W klasycznym klimacie kocich łbów i poniemieckich bloków minęliśmy stację pkp.
Jeszcze kawałek Sieradzką,
Koło ciepłowni, by porozjeżdżać się niedaleko miejsca startu.
Za tydzień to już na pewno Działoszyn i okolice
Jakieś 60-80km.
Super wypadzik
Z kumplem Andrzejem dziś nam padła pierwsza stówka w tym sezonie hhaha
Za tydz. zapraszam w Działoszyńskie kąty
Dzięki wszystkim za fajną wycieczkę pozdro
Ja wczoraj pierwszy raz w tym roku wsiadłam na rower, ale pojeździłam tylko po okolicach Gaszyna, tak aby troszkę się rozruszać jak złapię kondycję to się z wami wybiorę
_________________ Wszystko o czym marze jest albo nielegalne, albo nieetyczne, albo strasznie tuczące...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum