Pocałunek – najwspanialszy wyraz uczucia między ludźmi – zaczął się jako prymitywna forma chemicznej komunikacji między szczuropodobnymi ssakami, jakie 125 milionów lat temu zamieszkiwały Ziemię
Pocałunek to coś więcej niż gest. Jest symbolem związku, miłości i oddania. Serdeczne cmoknięcie to przyjęta forma powitania wśród przyjaciół i w rodzinie. Namiętne wpijanie się w czyjeś wargi ujawnia pożądanie. W Biblii obłudny pocałunek jest symbolem zdrady. Teraz nauka rzuca nowe światło na ten najbardziej wymowny z ludzkich gestów.
Pytanie "czym jest pocałunek" od wieków nurtowało kochanków, poetów i naukowców. Dr Henry Gibbons zdefiniował go jako: "anatomiczne zetknięcie dwóch mięśni okrężnych ust w stanie skurczu", a Edmond Rostand w "Cyranie de Bergerac" twierdzi, że to "różowa kropka nad miłosnym i".
Fizyczną naturę pocałunku po raz pierwszy szczegółowo ukazał kilka lat temu animowany skan pionowego przekroju głowy, wykonany przez Elaine Sassoon, Annabelle Dytham, Roberta Scully’ego i prof. Gusa McGrouthera z Rayne Institute w University College London. Ujawnił on, że czynność ta polega głównie na przyciskaniu pary mięśni o przekroju w kształcie litery J, ale powodzenie zależy tu od wszystkich 34 mięśni twarzy. "Podczas całowania używamy nie tylko mięśni twarzy, lecz także około 112 mięśni innych części ciała, pozwalających nam zachować odpowiednią pozycję" – dodaje prof. McGrouther z Uniwersytetu Manchesteru.
Całujemy się od pradawnych czasów. Jak wynika z badań na myszach, prowadzonych przez Kazushige Touharę i jego zespół z Uniwersytetu Tokijskiego, jest to echo prymitywnej chemicznej formy komunikacji. Cząsteczki sygnalizacyjne, feromony, mogą wędrować na duże odległości, by łączyć pary motyli i ciem, ale naukowcy odkryli również, że wydzielane z oczu feromony nielotne przekazywane w bezpośrednim kontakcie informują myszy, jaka jest płeć drugiego osobnika.
Choć myszy są bardzo podobne do ludzi pod względem genetycznym, gen rozszyfrowujący ten feromon nie istnieje w ludzkim genomie. "Straciliśmy go w trakcie ewolucji" – mówi Touhara. Sądzi się jednak, że myszy i ludzie mieli wspólnego przodka żyjącego 75-125 milionów lat temu, szczuropodobne stworzenie o nazwie Eomaia scansoria (eomaia to po grecku "starożytna matka", a scansoria to po łacinie "wspinacz"). Dr Touhara przypuszcza, że u ludzi przetrwała pozostałość zachowania charakterystycznego dla gryzoni, ponieważ wciąż lubimy się całować lub pocierać nosami – zależnie od kultury – aby jak najmocniej poczuć zapach drugiej osoby, a może nawet aby smakować nielotny feromon sygnalizujący pożądanie. Innymi słowy – pocałunek, cmoknięcie czy buziak może być pozostałością sposobu komunikowania się przez naszych futrzastych antenatów.
Prof. Onur Gunturkan z Uniwersytetu w Bochum w Niemczech dokonał niedawno interesującego odkrycia. Obserwując 124 pary w wieku od 13 do 70 lat całujące się na lotniskach, stacjach, w parkach i na ławkach w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Turcji, przekonał się, że dwukrotnie więcej osób zwraca podczas pocałunku głowę w prawo niż w lewo.
Nie przypadkiem kochankowie przedstawieni w arcydziele Rodina "Pocałunek" także mają głowy przechylone w prawo. To jeden z wielu przykładów preferowania prawej strony – około dwukrotnie więcej osób częściej używa także prawej nogi, oka czy ucha.
Podczas ostatnich tygodni w łonie matki u dzieci wykształca się skłonność odwracania głowy w prawo. Z badań prof. Gunturkana wynika, że preferencja ta utrzymuje się także w dorosłym życiu, i przez to, że określa tendencje w wykonywaniu ruchów oraz percepcji czuciowej, może wpływać na inne asymetryczności w zachowaniu. (...)
Uzbrojony w te dane, a także inne, pochodzące z nowego prowadzonego przez siebie badania, prof. Gunturkan potrafi określić, na ile pocałunek będzie udany, biorąc pod uwagę, że prawdopodobieństwo skrętu głowy w prawo przy całowaniu wynosi 2:1. W czterech na dziewięć par obie osoby będą przechylały głowę w prawo, co gwarantuje powodzenie pocałunku bez konieczności wykonywania dodatkowych manewrów. W jednej parze obie osoby będą skręcały głowy w lewo, co też zapewnia dobry początek. Cztery pary będą się jednak zderzać nosami, przez co ich wargi nie zetkną się od razu.
Niedawno ciekawy artykuł dotyczący odwiecznego problemu nosa opublikowali w piśmie "Nature Neuroscience" Martin Sereno i Ruey-Song Huang z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Złożenie pocałunku na wargach z ominięciem kłopotliwych nozdrzy wymaga "odpowiedniego, skoordynowanego przetworzenia wizualnej informacji przestrzennej i somatosensorycznej" – mówi dr Sereno.
Koordynacja ta zachodzi w naszym mózgu, gdzie jesteśmy przedstawieni my i nasze otoczenie. Zasługa odkrycia pół wieku temu, że w mózgu istnieje mapa ludzkiego ciała, przypadła neurochirurgowi Wilderowi Penfieldowi. Informacje z różnych części ciała są przetwarzane w konkretnych miejscach kory mózgowej. Na tej topograficznej mapie naszego ciała sygnały z sąsiadujących palców są odwzorowane w sąsiadujących częściach mózgu. Inne części mózgu zawierają mapę siatkówki, co po raz pierwszy zaobserwowano u weteranów I wojny światowej – rany postrzałowe głowy powodowały u nich zaburzenia wzroku.
Stosując metodę skanowania mózgu – funkcjonalny rezonans magnetyczny – kalifornijski zespół zauważył różnice w dopływie krwi do jego części nazywanej brzuszną okolicą międzyciemieniową. Integruje ona informacje dotyczące twarzy (w odróżnieniu od obszaru mózgu odpowiedzialnego za rozpoznawanie twarzy, który położony jest w obrębie zakrętu wrzecionowatego płata skroniowego, informującego, czyją twarz się całuje). (…) Podczas dalszych badań naukowcy odkryli powiązane ze sobą mapy bodźców dotykowych i wzrokowych – komórki nerwowe tego samego obszaru mózgu reagowały na dotyk lub widok obiektu w pobliżu twarzy, na przykład muśnięcie czyichś warg w górnej części policzka albo widok tych warg w prawej górnej części pola widzenia.
Ten obszar, znajdujący się w górnej części bruzdy zaśrodkowej może odgrywać istotną rolę w umiejscowieniu pocałunku, pomaga bowiem wiązać informacje wzrokowe i dotykowe, na przykład o kuszącym policzku w pobliżu własnej twarzy.
Wreszcie możemy więc odpowiedzieć na pytanie postawione przez XIX- wiecznego francuskiego pisarza Victora Hugo: "Jak to się stało, że ich usta się spotkały?". Wiemy już dokładnie, jak to jest.
Uruchom wszystkie 34 mięśnie twarzy oraz 112 innych mięśni ciała pozwalających przyjąć odpowiednią pozycję. Zaangażuj obszar brzuszny międzyciemieniowy. Przekręć głowę w prawo i wychyl się płynnym ruchem do przodu. Zacznij ssać. Podziękuj szczuropodobnemu ssakowi łażącemu po drzewach 125 mln lat temu za to, że możesz rozkoszować się nielotnymi feromonami. To przecież takie proste!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum