Pomogła: 8 razy Wiek: 36 Dołączyła: 08 Gru 2006 Posty: 727 Skąd: z 1038:D
Wysłany: 2006-12-10, 18:46
heh;] no niby tak... kiedys wpadla mi w rece taka prezentacja na temat facetow, swiata i wlasnie kobiet...i tam bylo pytanie 'jaki bylby swiat bez facetow?' i wlasnie odpowiedz do niego 'pelen szczesliwych i grubych kobiet'
ale aga, masz racje... z nimi trudno ale bez nich jeszcze gorzej
Ferbiczku wyjątek potwierdza regułę, jak juz tutaj pisałam do tanga trzeba dwojga, ktoś zdradza, żeby ktoś był zdradzony...ja jednak zgadzam się z tymi statystykami, częściej zdradzają mężczyźni, ale ich zdrada jest mniejszego kalibru, bo to czysto fizyczna chęć zaspokojenia, a u kobiet to juz głębsza sprawa, dochodzą czułość, oddanie, namiętność, zauroczenie...a poźniej sama zostajesz ze swoimi emocjami i nik nie pomoże nic na to, że cierpisz !!!
częściej zdradzają mężczyźni, ale ich zdrada jest mniejszego kalibru, bo to czysto fizyczna chęć zaspokojenia, a u kobiet to juz głębsza sprawa, dochodzą czułość, oddanie, namiętność, zauroczenie..
zgadzam się i w ogóle uważam, że zdrady można posegregować. oczywiście każda zdrada jest zła, ale według mnie są zdrady złe i gorsiejsze
To kto czesciej zdradza ? Mysle ze utarly sie pewne stereotypy. Co jest ciekawe?- kobiety skuteczniej potrafia ukryc zdrade
Czy jest zdrada zla i gorsza? hmmm troszke dziwnie podzielone, mozesz wylumaczyc?
Pomogła: 4 razy Wiek: 36 Dołączyła: 10 Lis 2006 Posty: 1014 Skąd: Z kątowni
Wysłany: 2006-12-18, 19:47
aga napisał/a:
u kobiet to juz głębsza sprawa, dochodzą czułość, oddanie, namiętność, zauroczenie...a poźniej sama zostajesz ze swoimi emocjami i nikt nie pomoże nic na to, że cierpisz !!
właśnie zostałam sama ze swoimi emocjami i nikt mi na to nie poradzi że cierpię... cóż... sama sobie jestem winna
załóżmy dwie sytuacje...
1. jest sobie małżeństwo, raczej udane, facet dobry jest dla niej itd. i ona dajmy na to, jedzie w delegację służbową, gdzie ostro na nią poluje kolega z pracy, ulega mu, a po powrocie z delegacji znowu mu ulega w firmowej toalecie, bo jej się spodobało, a później się zakochała i jeszcze raz mu ulega i jeszcze raz...
2. jest sobie małżeństwo, raczej nieudane, facet gnębi żonę psychicznie, popija, a czasem nawet i udeży, ona jedzie w delegację i poznaje się bliżej z kolegą z pracy, który się okazuje bardzo miłym, wrażliwych i w ogóle cudownym człowiekiem przy którym ona po raz pierwszy od lat czuje się bezpiecznie, z tego wywiązuje się romans
właśnie zostałam sama ze swoimi emocjami i nikt mi na to nie poradzi że cierpię... cóż... sama sobie jestem winna
Hasta dasz rade
Pamiętaj że my kobiety jesteśmy silne - "co nas nie zabije to nas wzmocni"
_________________ Człowiek potrzebuje do szczęścia trzech rzeczy: dobrych przyjaciół do towarzystwa, dobrego wina do picia i dobrych książek do czytania.
Pomógł: 7 razy Dołączył: 12 Mar 2006 Posty: 960 Piwa: 6/3 Skąd: Oklahoma Village
Wysłany: 2006-12-18, 22:39
Eh, przestańcie już generalizować, takie tematy w stylu "Cała prawda o facetach/kobietach" to nieporozumienie jako ciekawy temat do dyskusji, chyba żeby potraktować to w kategoriach dobrych żartów.
Po prostu nie ma Oni i One, jest On i Ona - On musi odnaleźć Ją a Ona Jego - proste w teorii w praktyce piekielnie trudne ale możliwe gwarantuję
właśnie zostałam sama ze swoimi emocjami i nikt mi na to nie poradzi że cierpię... cóż... sama sobie jestem winna Confused
Niestety hasta, musisz sama pokonać tę sytuację, postaraj sie od nowa przewarotsciować swoje zycie i to co sie stało...domyslam sie co czujesz i wiem, ze zadne słowa nie przyniosą Ci ulgi, chce jednak powiedzieć, że z czasem ból mija i od nowa można smiało spojrzeć w przyszłość, na to jednak potrzeba czasu!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum