R E K L A M A
P O R E K L A M I E

Wieluń - forum,adresy, informacje, reklama, kluby, restauracje, komunikacja, pkp, pks, ogłoszenia, praca,mapa, firmy, radio




Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia Strona Główna Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
MIASTO JAK MIRAŻ
Autor Wiadomość
mario's 
W trakcie przeprowadzki do Wielunia



Pomógł: 3 razy
Wiek: 43
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 1162
Piwa: 1/4
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-01-08, 10:37   MIASTO JAK MIRAŻ

MIASTO JAK MIRAŻ

Był sobie szejk, który miał wielkie marzenia. Jego królestwo na wybrzeżu Zatoki Perskiej było senną, spieczoną przez słońce wioską, zamieszkaną przez poławiaczy pereł, rybaków i kupców, którzy cumowali swoje rozklekotane stateczki i łodzie w wąskim strumieniu wijącym się przez miasteczko. Lecz tam, gdzie inni widzieli tylko strumień ze słonawą wodą, ów szejk, Raszid ibn Said al-Maktum, dostrzegał drogę prowadzącą w świat.

Pewnego razu, w 1959 roku, pożyczył wiele milionów dolarów od swego bogatego w ropę sąsiada - Kuwejtu i wybagrował strumień, aby mogły weń wpływać statki. Zbudował nabrzeża i magazyny, zaprojektował drogi, szkoły i domy mieszkalne. Jedni myśleli, że oszalał, drudzy że tylko się pomylił, ale szejk Raszid wierzył w potęgę rzeczy nowych. Czasem o świcie, ze swoim młodym synem Muhammadem u boku, przechadzał się po pustym nabrzeżu i malował w powietrzu swoje marzenia, używając słów i gestów. I w końcu stało się tak, jak mówił.

Jego syn, szejk Muhammad ibn Raszid al-Maktum, rządzi teraz Dubajem i wokół tamtego strumyka zrealizował własne marzenia, przekształcając snute o wschodzie wizje ojca w zalaną światłem, zabudowaną wieżowcami, klimatyzowaną krainę fantazji dla miliona ludzi.

Swą sylwetką, przywodzącą na myśl Manhattan, światowej klasy portem i kolosalnymi wolnocłowymi centrami handlowymi mały Dubaj przyciąga dziś więcej turystów niż całe Indie, więcej statków niż Singapur i więcej zagranicznego kapitału niż wiele europejskich krajów. Obywatele 150 państw przenieśli się tutaj, by żyć i pracować. Dubaj zbudował nawet sztuczne wyspy, niektóre w kształcie palm, by pomieścić najbogatszych z nich. Jego tempo wzrostu gospodarczego, 16 proc., jest prawie dwukrotnie wyższe niż w Chinach. Budowlane żurawie sterczą w niebo jak wykrzykniki.

Dubaj to także rzadki przykład sukcesu na Bliskim Wschodzie, w regionie porażek i stagnacji. Czy stanowi tylko efektowny przypadek, czy też jest wzorem wartym naśladowania przez inne kraje arabskie to pytanie, które warto zadać dziś, gdy świat islamski ma problemy z modernizacją.

Abd ar-Raman ar-Raszid, saudyjski dziennikarz i dyrektor kanału informacyjnego Al Arabija, ujmuje to tak: Dubaj wywiera nacisk na resztę świata arabskiego i muzułmańskiego. Ludzie zaczynają zadawać swym rządom pytanie: Skoro Dubaj potrafi, dlaczego my nie?

Dubaj, trzeba to stwierdzić, nie przypomina żadnego innego miejsca na Ziemi. To światowa stolica ekstrawaganckiego życia; w powietrzu iskrzy od wybuchowej mieszaniny nadmiaru i możliwości. To miejsce, w którym gwiazdy tenisa, takie jak Andre Agassi i Roger Federer, rozgrywają pokazowe mecze na lądowisku helikopterów na dachu megahotelu Burdż al-Arab miasto, gdzie inkrustowane brylantami telefony komórkowe po 10 tys. dolarów za sztukę sprzedają się jak świeże bułeczki.

W ciągu minionej dekady bywałem w Dubaju dość często i zacząłem doceniać dziwaczną wielokulturowość miasta, w którym można zjeść posiłek we włoskiej restauracji prowadzonej przez Egipcjanina, z indyjskim szefem kuchni i filipińskimi kelnerami. Albo obserwować przed świtem, jak tłum angielskich ekspatriantów zataczając się, wraca do domu z pubu, podczas gdy muzułmańskie wezwania do modlitwy odbijają się echem w ulicach.

Dubaj stworzył jedno z najbardziej dynamicznych środowisk biznesowych na świecie. Nie chodzi tylko o budynki, wyspy i hotele twierdzi Ali asz-Szihabi, wykształcony w Princeton dyrektor jednego z czołowych banków inwestycyjnych. To sprawa tego, co niewymierne: prawa, przepisów, liberalnego środowiska społecznego.

Przy braku podatków od osób prawnych i od dochodów, doskonałym systemie bankowym i prawodawstwie faworyzującym majątek i własność, Dubaj ucieleśnia stare motto szejka Raszida: Co jest dobre dla kupców, jest dobre dla Dubaju. No i jest jeszcze jego syn, szejk Muhammad, 57-letni władca Dubaju, którego Edmund O Sullivan, redaktor naczelny Middle East Economic Digest (Bliskowschodniego Przeglądu Gospodarczego), nazywa radykalnym modernizatorem oraz najbardziej znaczącą postacią w Arabii od czasów króla Abd al-Aziza założyciela współczesnej Arabii Saudyjskiej, który dzięki zasobom ropy naftowej swego kraju stał się jednym z głównych graczy na światowej arenie.

Szejk Muhammad (przez wielu nazywany szejkiem Mo) nie przypomina tradycyjnego bliskowschodniego autokraty i zarządza Dubajem jak dobry dyrektor generalny. Bywa często widywany za kierownicą samochodu, kiedy objeżdża obrzeża Dubaju, oglądając swoje place budów, tak jak jego ojciec, o brzasku. Czasem pojawia się niezapowiedziany w takim miejscu pracy, by zadać kilka trudnych pytań, wylać od ręki kiepskich kierowników i nagrodzić najofiarniejszych pracowników. Wybiera spośród nich następne pokolenie dubajskiego kierownictwa, w tym wiele kobiet.

Ale ten sukces ma też swoje drugie oblicze. Od strony demograficznej Dubaj nie jest arabskim miastem-państwem obywatele ZEA to niespełna jedna ósma jego mieszkańców, a 60 proc. ludności stanowią południowoazjatyccy gastarbeiterzy. Wielu wykształconych Hindusów żyje tu wygodnie, a kilku zbiło majątek.

Jednak dla innych jest to ślepy zaułek. Przeciętny robotnik zarabia ok. pięć dolarów dziennie, pracując po 12 godzin w dotkliwym upale (Human Rights Watch podała, że w 2004 roku w budownictwie miało miejsce prawie 900 wypadków śmiertelnych, w tym także z powodu udaru cieplnego). Wielu robotników tkwi tu przymusowo, bo w swoich krajach zostali wciągnięci w pułapkę zadłużeniową przez agentów pobierających niebotyczne opłaty za wizy zezwalające na pracę. Gdybym nie musiał spłacić długu, jeszcze dziś wróciłbym do domu powiedział mi pewien człowiek. Nie mamy nic oświadczył Kutty, niski 25-latek o zapadniętych policzkach, pochodzący z indyjskiego stanu Kerala. Przeżywamy tu koszmar i nikogo to nie obchodzi.
źródło:National Geographic

05.jpg
Plik ściągnięto 49 raz(y) 59,15 KB

04.jpg
Plik ściągnięto 54 raz(y) 89,32 KB

03.jpg
Plik ściągnięto 54 raz(y) 69,62 KB

02.jpg
Plik ściągnięto 49 raz(y) 57,98 KB

01.jpg
Plik ściągnięto 53 raz(y) 59,11 KB

_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
majk-el 
Wieluniaczek
garnki lepi



Pomógł: 17 razy
Dołączył: 08 Mar 2006
Posty: 1805
Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2007-01-08, 13:43   

Imigranci w Zatoce Perskiej mają dość wyzysku

Gazeta Wyborcza, 2006-04-17 19:00:37

Opływające w petrodolary państwa Zatoki Perskiej budują swoje ogromne bogactwo na niewolniczej pracy i wyzysku milionów robotników z południowej Azji i biedniejszych krajów arabskich

Miesiąc temu powiedzieli: dosyć! Pakistańczycy, Hindusi, Filipińczycy, Egipcjanie chwycili za kije i kamienie i ruszyli do boju. Ranni strażnicy, zniszczone samochody, uszkodzone maszyny, potłuczone okna - plac budowy najwyższego budynku świata Burdż Dubaj (Wieża Dubaj) - przez kilka dni był prawdziwym pobojowiskiem.

Robią wszystko: budują wieżowce, powiększają lotniska. Kopią fundamenty albo pracują za kilka dolarów dziennie na ogromnych wysokościach w 50-stopniowym upale bez zabezpieczeń. Często spadają, jednak nikogo to nie martwi - zawsze znajdzie się następny. Tylko w 2004 r. na placach budowy w samym Dubaju zginęło prawie tysiąc robotników.

Bogaci dumni Arabowie

To, co rzuca się w oczy gościom państw Zatoki Perskiej, to bajeczne bogactwo. Lustrzane, sięgające nieba wieżowce, luksusowe centra handlowe i nocne kluby, eleganckie biurowce i hotele, w tym symbol nowoczesnej architektury arabskiej Burdż al Arab - Wieża Arabów, olbrzymi luksusowy hotel w kształcie żagla zbudowany na sztucznej wyspie najsłynniejszego z arabskich emiratów - Dubaju.

Wieża Arabów powinna nosić inną nazwę. Bo nie zbudowali jej Arabowie, tak jak nie zbudowali nawet najmniejszej części swojego bogactwa. Praca nie przystoi żadnemu z rdzennych mieszkańców krajów Zatoki Perskiej i nic dziwnego, w końcu tutaj każdy ma w rodzinie króla, sułtana albo emira. Zresztą do pracy brakuje też motywacji, bo państwo opłaca tu swoim obywatelom wszystko - edukację, domy, samochody. Płaci za sam fakt bycia Katarczykiem, Kuwejtczykiem czy Saudyjczykiem.

Jednak historia pokazała, że to nie wystarczy. Bo kiedy w 1973 r. gwałtownie wzrosły ceny ropy, a kraje Zatoki zostały dosłownie zalane przez petrodolary, okazało się, że nie ma kto ich spożytkować - siła robocza wszystkich krajów Zatoki razem wziętych wynosiła 1,3 mln ludzi, w dodatku zupełnie niekwapiących się do pracy. I dlatego pewnie do dziś mieszkaliby w namiotach na pustyni, gdyby nie znalazł się ktoś, kto nie tylko od podstaw zbudował ich potęgę, ale w dodatku zrobił to prawie za darmo.

Ponure oszustwo bajkowych krajów

Bo za całym tym zewnętrznym przepychem i blichtrem kryje się wyjątkowo ponura rzeczywistość jego prawdziwych architektów - milionów imigrantów. Mieszkają w slumsach na obrzeżach miast, często na pustyni. Gnieżdżą się po kilkunastu w małych pokoikach, w potwornym upale, w warunkach urągających podstawowym zasadom higieny.

Jednak te ich "mieszkania" mają jedną wielką zaletę - są niewidoczne dla wypoczywających na plażach turystów i załatwiających milionowe kontrakty zagranicznych biznesmenów. I pewnie dlatego wszyscy wyjeżdżają zachwyceni pięknem i błyskawicznym rozwojem krajów Zatoki Perskiej.

Trudno, żeby rozwój nie był błyskawiczny. Szacuje się, że w krajach Zatoki pracuje obecnie kilkanaście milionów imigrantów, którzy stanowią w nich zdecydowaną większość ludności, a ich udział w prywatnym sektorze gospodarki sięga 98 proc. Mimo fatalnych warunków pracy i niskich pensji imigranci rzadko protestują. Bo żeby opłacić pozwolenie na pracę i bilet, zadłużyli się w swoim kraju, gdzie w dodatku rodzina czeka na każdego zarobionego dolara.

Dobrze, jeśli w ogóle jest co wysłać do domu. Wstrzymywanie wypłat miesiącami jest na porządku dziennym, a często pracownik pod byle pretekstem dowiaduje się, że "złamał warunki kontraktu", sponsor cofa mu pozwolenie na pracę i wraca do domu z ogromnymi długami.

Jest jeszcze inne wyjście - z roku na rok wśród imigrantów, głównie w Emiratach i Arabii Saudyjskiej, gwałtownie rośnie liczba samobójstw. To nie odstrasza kolejnych desperatów i liczba imigrantów ciągle rośnie. Nic dziwnego, na hinduskiej, pakistańskiej czy egipskiej prowincji na widok co porządniejszego domu każdy z zazdrością kiwa głową - szczęściarz, pracował w Zatoce. (...)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Dominika 
WIELUNIAK


Pomogła: 24 razy
Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lip 2005
Posty: 3430
Piwa: 3/4
Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2007-01-08, 13:57   

Fotka numer 1 wywoluje szereg wyobrazen...ktrore przeradzaja sie w marzenia. Ja chce wakacjeeee :D
Postaw piwo autorowi tego posta
 
   
Jaro 
Administrator
wielun.biz



Pomógł: 66 razy
Wiek: 47
Dołączył: 12 Lip 2005
Posty: 7303
Piwa: 33/113
Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-01-09, 00:13   

Słynny hotel palma, piękny jest :wink:
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
   
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Acid v 0.4 modified by Nasedo.


Wieluń Forum dyskusyjne
Kontakt z Administracją Forum | Kontakt z właścicielem domeny
Stomatolog Wieluń Sprawdzenie przebiegu BMW | Iris Trade Łódź Montaż instalacji gazowych | Skracanie linków | Klinika BMW | Notariusz Włochy BMW SPRAWDZENIE PRZEBIEGU,HISTORIA SERWISOWA BMW