Wysłany: 2007-01-15, 11:32 Precedensowy proces ws. aukcji na Allegro
Cytat:
Odpowiedź na powyższe pytanie interesuje zapewne miliony Polaków dokonujących transakcji na aukcyjnych platformach internetowych. Dziś sąd rejonowy w Warszawie ma zająć się sprawą prawidłowo zakończonej aukcji Jeepa Cherokee, po której nie doszło do finalizacji transakcji, gdyż sprzedawca rozmyślił się ze względu na zbyt niską zaoferowaną cenę.
Na początku grudnia informowaliśmy za portalem Gazeta.pl o licytacji samochodu, która zakończyła się zgodnie z regulaminem serwisu aukcyjnego. Jednak z powodu niezadowolenia sprzedawcy z końcowej kwoty - aukcję wygrał Adam S., który zaoferował za auto 23 tys. zł. - nie doszło do ostatecznej finalizacji transakcji.
Właściciel auta, Robert P. liczył na co najmniej 40 tys. (choć nie skorzystał z opcji "ceny minimalnej") i już po zakończeniu licytacji nie chciał podpisać umowy sprzedaży. W ten sposób naruszył regulamin platformy aukcyjnej, który zaakceptował rejestrując się w serwisie, a który stanowi, że w momencie zakończenia aukcji zawarta zostaje umowa kupna-sprzedaży.
Kupujący postanowił dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Prawdopodobnie dziś sąd zadecyduje, czy sprzedający miał prawo odstąpić od umowy - donosi Rzeczpospolita. Możliwe, że będzie to wyrok precedensowy, który będzie stanowił wskazówkę dla użytkowników internetowych platform aukcyjnych, na co w obliczu prawa mogą sobie pozwolić, a na co nie.
Źródło: Dziennik Internautów
No sam jestem bardzo ciekawy finału tej precedensowej sprawy.
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-01-15, 12:12
Jeśli nie było żadnych innych zastrzeżeń w opisie aukcji to sąd nie powinien mieć specjalnych wątpliwości. No chyba że prawnicy pozwanego znajdą jakąś dziurę w regulaminie
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Za gapiostwo się płaci Jestem za zakończeniem pomyślnym dla kupującego. Nie rozumiem sprzedawcy, który żałuje 50zł na ustawienie ceny minimalnej, która zresztą jest zwracana w przypadku sprzedaży!
onet.pl napisał/a:
[...]
Tymczasem w poniedziałek w sądzie P. oświadczył, że "nie miał, nie ma i nie będzie miał tego samochodu, ani też nie był, nie jest i nie będzie" jego właścicielem. Wcześniej powiedział PAP, że był otwarty na polubowne załatwienie sprawy z Adamem S., deklarował, że zwróci mu wszelkie koszty poniesione w związku z tą licytacją. "Ale usłyszałem tylko, że albo samochód na sprzedaż, albo proces" - dodał.
Przed rozprawą mężczyzna - zapewniający, ze nie para się handlem samochodami - mówił dziennikarzom, że wystawiając ofertę chciał jedynie wysondować, jaką cenę mógłby dostać za taki samochód, gdyby sprowadził go z USA. Dodał, że żaden z licytujących nie chciał jazdy próbnej samochodem, o który przebijali swe oferty. "Regulamin Allegro czytałem, ale wiecie państwo, on ma z 10 stron" - dodawał.
[...]
Cóż, natomiast to pozostawia sądzić, że to kolejny z żartownisiów, korzystający z allegro jako zabawki. Allegro nie do tego służy.
Pomógł: 17 razy Dołączył: 08 Mar 2006 Posty: 1805 Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2007-01-15, 19:43
Skoro tak to kupujący powinni również zawsze kupować towar który wylicytowali. Jeśli klient wylicytuje auto, pojedzie po nie i nagle okaże się, że "np. zauważy wadę, której wcześniej nie zauważył" albo "zmienił zdanie" bo np. trafił na lepszą ofertę - to czy sprzedający również powinien wytoczyć mu proces za zawracanie gitary?
Wg mnie sąd powinien oddalić sprawę - licytując na Allegro nie zawierasz z nikim umowy, że kupisz auto. Najwyżej sprzedający może wystawić "negatywa". Co z tego, że jest regulamin jeżeli Allegro nie występuje na umowie sprzedaży auta oraz nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jego stan w momencie zakupu.
Skoro tak to kupujący powinni również zawsze kupować towar który wylicytowali. Jeśli klient wylicytuje auto, pojedzie po nie i nagle okaże się, że "np. zauważy wadę, której wcześniej nie zauważył" albo "zmienił zdanie" bo np. trafił na lepszą ofertę - to czy sprzedający również powinien wytoczyć mu proces za zawracanie gitary?
Wszystko co napisałeś to bzdury.
Pokaz mi takiego mądrego który kupuje samochód przez internet bez oglądania?? Jedziesz ogladasz podoba ci sie i wtedy licytujesz (w 90 % autko pojdzie poza allegro bez licytacji).
majk-el napisał/a:
Wg mnie sąd powinien oddalić sprawę - licytując na Allegro nie zawierasz z nikim umowy, że kupisz auto. Najwyżej sprzedający może wystawić "negatywa". Co z tego, że jest regulamin jeżeli Allegro nie występuje na umowie sprzedaży auta oraz nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jego stan w momencie zakupu.
Tak sie składa ze zawierasz umowe. Kto jak kto ale ja przeszedłem 2 letnie walke z Urzedem Skarbowym wsprawie allegro ale nie bede tego tutaj teraz opisywał tylko Ferbik z tego forum wie ile mnie to kosztowalo kasy i nerwów.
Moja rada. Zanim przyjdzie wam do głowy zeby sprzedawac na allegro na wieksza skale radze sie na 5 razy zastanowić.
Pomógł: 17 razy Dołączył: 08 Mar 2006 Posty: 1805 Skąd: okalew/wrocław
Wysłany: 2007-01-27, 10:35
zylu napisał/a:
Wszystko co napisałeś to bzdury.
Pokaz mi takiego mądrego który kupuje samochód przez internet bez oglądania?? Jedziesz ogladasz podoba ci sie i wtedy licytujesz (w 90 % autko pojdzie poza allegro bez licytacji).
taka rada na przyszłość - zanim skomentujesz czyjś post przeczytaj dokładnie i zastanów się nad nim. Przedstawiłem 2 specyficzne przypadki a Ty zgeneralizowałeś moją wypowiedź. Przecież napisałem wyraźnie "zauważy wadę, której wcześniej nie zauważył" - czyli logicznie rozumując musiał wcześniej obejrzeć auto.
Zazwyczaj nie schodze na tak niski poziom przekazu ale okazuje się, iż czasem jest to niezbędne.
Pomogła: 32 razy Dołączyła: 03 Maj 2006 Posty: 2461 Piwa: 25/43 Skąd: w-ń
Wysłany: 2007-01-27, 11:46
Również jestem za kupującym i mam nadzieję ,ze trafi na mądrego sedziego(bo z ich rozumami też różnie bywa).Z drugiej strony zarobiłam jednego negatywa tylko dlatego ,ze sprzedający nie napisał prawdy opisując towar,mój błąd polegał na tym ,że najpierw mogłam do niego zadzwonić potem licytować.Chciałam się wycofać z aukcji 5 minut po zalicytowaniu,jednak on nie zgodził się na to.Opisałam całą sytuację Allegro,jednak oni niewiedzieć czemu przyznali rację jemu,zresztą opisać coś ograniczoną ilością znaków jest niemozliwe.Mam nauczkę.
Wszystko co napisałeś to bzdury.
Pokaz mi takiego mądrego który kupuje samochód przez internet bez oglądania?? Jedziesz ogladasz podoba ci sie i wtedy licytujesz (w 90 % autko pojdzie poza allegro bez licytacji).
taka rada na przyszłość - zanim skomentujesz czyjś post przeczytaj dokładnie i zastanów się nad nim. Przedstawiłem 2 specyficzne przypadki a Ty zgeneralizowałeś moją wypowiedź. Przecież napisałem wyraźnie "zauważy wadę, której wcześniej nie zauważył" - czyli logicznie rozumując musiał wcześniej obejrzeć auto.
Zazwyczaj nie schodze na tak niski poziom przekazu ale okazuje się, iż czasem jest to niezbędne.
Przepraszam faktycznie nie doczytalem ale jak czytam o allegro to mnie nerwy ponoszą.
Na moje szczescie nie trafilem jeszcze na zadnego zartownisia! Ale faktycznie w tym wypadku sprzedajacy powinien dostac wysoką grzywne na koszt kupujacego i np PCK tak kilka tysiecy, niech sie cham nauczy
Zapadł precedensowy wyrok w sprawie aukcji na Allegro
Wygrana licytacja w internetowym serwisie aukcyjnym Allegro to umowa kupna-sprzedaży, ze wszystkimi konsekwencjami - orzekł Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Północ w precedensowym procesie dotyczącym wirtualnej aukcji samochodu terenowego.
W lipcu zeszłego roku Robert P. z Warszawy wystawił na aukcję w Allegro dobrze wyposażonego jeepa. Licytację wygrał Adam S., który zaoferował za auto najwięcej - 23 100 zł. Transakcja nie została jednak sfinalizowana, bo początkowo oferujący mówił, że zapomniał w swej aukcji dodać ceny minimalnej (na poziomie 30-40 tys. zł), a poza tym zepsuł mu się modem i nie mógł tego skorygować przed końcem aukcji.
Adam S. pozwał oferenta do sądu i domagał się wydania mu samochodu. Przed sądem Robert P. oświadczył nieoczekiwanie, że "nie miał, nie ma i nie będzie miał" tego samochodu, a ofertę w Allegro wystawił "sondażowo", by zorientować się, ile mógłby za niego otrzymać, gdyby taki sprowadził. Na drugiej rozprawie tego rozpoczętego w styczniu procesu sąd wydał wyrok. Uznał, że nie ma potrzeby przesłuchiwania pracownika Allegro w sprawie regulaminu i przebiegu aukcji, bo są to sprawy niesporne: Robert P. wystawił samochód na aukcję, a wygrał ją Adam S., bo zaoferował najwyższą cenę.
"Strony zbyt dużą wagę przywiązują do regulaminu Allegro" - mówił sędzia Marcin Łochowski w uzasadnieniu wyroku. A brzmi on: sąd ustalił, że strony zawarły umowę kupna sprzedaży niebieskiego Jeepa Grand Cherokee z silnikiem o pojemności 4,7 ccm sześciennych, z 2000 r. Dodatkowo Robert P. ma zapłacić ponad 3,5 tys. zł kosztów procesu.
Sąd przypomniał, że Kodeks cywilny pozwala na składanie tzw. oświadczeń woli w formie elektronicznej, a także uczestnictwa w aukcjach w taki sposób. Aukcja kończy się przybiciem, czyli jasnym komunikatem o jej zakończeniu. W wersji klasycznej przybicia dokonuje np. sąd, a w Allegro to ten serwis internetowy wysyła komunikat o zakończeniu licytacji udostępniając stronom ich dane.
O ile do zawarcia umowy kupna-sprzedaży nieruchomości jest potrzebny akt notarialny, to w Polsce samochód można kupić nawet na podstawie umowy ustnej - mówił sędzia.
"Dopiero, gdy chce się zarejestrować pojazd, potrzebna jest umowa na piśmie" - dodał.
Odnosząc się do argumentu Roberta P., że nie mógł skontaktować się z Adamem S., bo zepsuł mu się internetowy modem, sędzia Łochowski wskazał, że dziś jest już łatwy dostęp nawet do kafejek internetowych, gdzie można było dokonać zmian w ofercie lub odstąpić od umowy - a takich oświadczeń Robert P. nigdy nie składał.
"Zresztą odstąpienie od umowy potwierdza, że wcześniej została ona zawarta" - dodał sąd.
"Jeśli wyrok się uprawomocni, czekamy na ten samochód" - powiedziała dziennikarzom po wyroku mec. Dorota Gulińska- Aleksiewicz, reprezentująca Adama S.
Pełnomocnik Roberta P. mec. Robert Chylak zastanawiał się, czy składać apelację.
"Przestudiujemy uzasadnienie wyroku" - powiedział. Sam Robert P., który - mocą tego orzeczenia musiałby wejść w posiadanie jeepa, by go oddać Adamowi S. za 23 100 zł, zapowiedział, że przemyśli, czy jednak ma taką możliwość.
"Na pewno w przyszłości będę ostrożniejszy w aukcjach" - dodał.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum