Pomogła: 4 razy Wiek: 36 Dołączyła: 10 Lis 2006 Posty: 1014 Skąd: Z kątowni
Wysłany: 2007-01-12, 00:22
ourson napisał/a:
To nie jest kwestia wiedzy. Nie ważne czy dziecko wie więcej. Rodzic powinien móc decydować za dziecko, a dziecko powinno te decyzje uszanować. Bez względu na to czy wie lepiej czy nie. To kwestia autorytetu a nie wiedzy.
hasta napisał/a:
Rynek dyktuje dziś wzory aktualnie zalecanego (i akceptowalnego w środowisku) sposobu bycia młodych, pozbawiając w tej sprawie autorytetu instytucje dawniej tę funkcję pełniące np. szkoła, rodzina, kościół... I w ten właśnie sposób doszliśmy do kwestii zagrożenia dla moralności...
ourson napisał/a:
Nie mogłaś. I to nie dlatego że rodzice Ci kazali uczyć się dalej, ale dlatego że w Polsce obowiązek szkolny dotyczy dzieci w wieku 6-18 lat
No tak... mój błąd winikający z nieznajomości prawa i braku zainteresowania... W każdym razie mam skończone 18 lat i do szkoły chodzę sama... Rodzice nie mogą zadecydować za mnie czy mam to robić czy nie... Jeżeli bym nie chciała to po prostu bym tego nie robiła...
Jeśli chodzi o nie chodzienie do koscioła to nie wynika to z mojego "wygodnictwa"... Nie chodzę bo tego nie uważam...
Moim zdaniem wina leży i po stronie dorosłych i po stronie samej młodzieży. Dorośli nie mogą biegać ciągle za swoimi pociechami zeby ich pilnowac, a pociechy same moga czasem powiedziec nie! Dlaczego niektorzy z nas nie zaczeli krasc jesli nawet przebywali w takim towarzystwie? Bo mieli silna wole, nie chcieli, czesciej rozmawiali z rodzicami, wiedzieli ze to jest zle. Mlodziez sama jest sobie winna, ale takze wina lezy po stronie rodzicow ktorzy nie poswiecaja za duzo czasu dzieciom. Nauczyciele zamiast wychowywac to tylko cisna ta wiedze do łba i daja kupe prac domowych. A zamiast samej czystej wiedzy mogliby porozmawiac na trudne tematy. Ja pamietam ze na godzinach wychowawczych malo sie mowilo o problemach pozaszkolnych. Ciagle mowilo sie tylko o ocenach, zagrozeniach i to wszystko. Szkoly juz nie wychowuja tylko przekazuja wiedze i to wszystko!
Pomógł: 46 razy Wiek: 44 Dołączył: 02 Sie 2006 Posty: 3905 Piwa: 79/18 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-01-12, 08:32
Silvo napisał/a:
Szkoly juz nie wychowuja tylko przekazuja wiedze i to wszystko!
Bo szkoły są po to żeby uczyć. Wychowanie jest zadaniem rodziców. Szkoła może pomagać w tym, ale nie może zastępować rodziców.
hasta, tak, jesteś pełnoletnia i już decydujesz a siebie. Ale pisaliśmy ogólnie o młodzieży i dzieciach więc większość tej grupy jest jednak uzależniona od decyzji rodziców.
_________________ Ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty i na pokrzywdzonych przez los...
Zarejestrowałam się na tym forum dość dawno....uuu....i niestety napisałam może dwa posty i....nie miałam czasu ,ale postanowiłam się udzielać, a że sposobność jest znakomita więc wracając do tematu....Nadodrzańską ukończyłam 5 lat temu.W 3-ciej klasie liceum napisałam artykuł do lokalnej gazety, utrzymany w tonacji....duch szkoły pozostał na Śląskiej...wcześniej dałam go do przeczytania kilku "normalniejszym" nauczycielom, którzy twierdzili,że podpisują się pod nim obiema rękami.....i co?Po publikacji zostałam wezwana do p.Dyrektor,Rady Rodziców itp.,wspomniani nauczyciele "zapomnieli" co mówili, obniżono mi zachowanie,miałam zakaz kandydowania na przewodniczącą itp a to tylko(a może aż)dlatego,że powiedziałam głośno,że potrzebuje jakiegoś życia, ducha tej szkoły,że tam są ładne ściany,dużo nauki,ale nie ma DIALOGU.W tej szkole od dawna się nie wychowuje a tylko uczy.Na boku, po szkole z kilkoma nauczycielami można naprawde fajnie pogadać ale tylko za murami.Problemy się ukrywa przed tymi "z zewnątrz" i jeśli ktoś chce sie tylko czegoś nauczyć dużo i dobrze to szkoła ok., ale dla ludzi z pasją, nietuzinkowych to poprostu szkoła życia.Może młodzież inna,może rodzice winni,ale szkoła też nie chce widzieć problemu "ich" chuliganów...Ech....rozpisałam się ale to tak na dzień dobry
ourson napisał/a:
Bo szkoły są po to żeby uczyć. Wychowanie jest zadaniem rodziców. Szkoła może pomagać w tym, ale nie może zastępować rodziców.
Problem tylko w tym,że niektórym szkołom (a raczej tzw.nauczycielom)nawet pomagać się nie chce.
Zeby nie było tylko o młodzieży to trochę z innej beczki ale o tej samej szkole.
Na wjazdach na osiedle postawiono znaki zakazu wjazdu samochodom osób nie mieszkających na osiedlu./poroniony pomysł jeżeli się nie ma żadnej możliwości egzekwowania i wyrzucone w błoto nasze pieniądze/Ale stoją te znaki i widzę stojące za znakami samochody NAUCZYCIELI co wyrażając się kolokwialnie nie jest dobrym przykładem dla uczniów tejże szkoły.
Po publikacji zostałam wezwana do p.Dyrektor,Rady Rodziców itp.,wspomniani nauczyciele "zapomnieli" co mówili, obniżono mi zachowanie,miałam zakaz kandydowania na przewodniczącą itp a to tylko(a może aż)dlatego,że powiedziałam głośno,że potrzebuje jakiegoś życia, ducha tej szkoły,że tam są ładne ściany,dużo nauki,ale nie ma DIALOGU.W tej szkole od dawna się nie wychowuje a tylko uczy.Na boku, po szkole z kilkoma nauczycielami można naprawde fajnie pogadać ale tylko za murami.Problemy się ukrywa przed tymi "z zewnątrz" i jeśli ktoś chce sie tylko czegoś nauczyć dużo i dobrze to szkoła ok., ale dla ludzi z pasją, nietuzinkowych to poprostu szkoła życia.
Dokładnie, taka prawda niestety... Większość uroczystości, inicjatyw na pokaz... Mdła sztuczność...
Dokładnie, taka prawda niestety... Większość uroczystości, inicjatyw na pokaz... Mdła sztuczność...
Ale nie do końca na szczęście. Juz nie róbmy z tej szkoły jakiegoś niezwykle sztucznego liceum, bo też ma swój klimat.
Z tego co napisaliście powyżej wynika, że naprawdę tam jest tak strasznie i trudno polubić tą placówkę. Może zdarzają się jakieś tego typu przypadki, ale większość uczniów jest zadowolona i z powodzeniem utrzymuje fajną atmosferę.
Wiek: 36 Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 43 Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-03-11, 00:55
Ecomarta napisał/a:
Zarejestrowałam się na tym forum dość dawno....uuu....i niestety napisałam może dwa posty i....nie miałam czasu ,ale postanowiłam się udzielać, a że sposobność jest znakomita więc wracając do tematu....Nadodrzańską ukończyłam 5 lat temu.W 3-ciej klasie liceum napisałam artykuł do lokalnej gazety, utrzymany w tonacji....duch szkoły pozostał na Śląskiej...wcześniej dałam go do przeczytania kilku "normalniejszym" nauczycielom, którzy twierdzili,że podpisują się pod nim obiema rękami.....i co?Po publikacji zostałam wezwana do p.Dyrektor,Rady Rodziców itp.,wspomniani nauczyciele "zapomnieli" co mówili, obniżono mi zachowanie,miałam zakaz kandydowania na przewodniczącą itp a to tylko(a może aż)dlatego,że powiedziałam głośno,że potrzebuje jakiegoś życia, ducha tej szkoły,że tam są ładne ściany,dużo nauki,ale nie ma DIALOGU.W tej szkole od dawna się nie wychowuje a tylko uczy.Na boku, po szkole z kilkoma nauczycielami można naprawde fajnie pogadać ale tylko za murami.Problemy się ukrywa przed tymi "z zewnątrz" i jeśli ktoś chce sie tylko czegoś nauczyć dużo i dobrze to szkoła ok., ale dla ludzi z pasją, nietuzinkowych to poprostu szkoła życia.Może młodzież inna,może rodzice winni,ale szkoła też nie chce widzieć problemu "ich" chuliganów...Ech....rozpisałam się ale to tak na dzień dobry
Podpisuje się pod tekstem obiema rękami. Jako absolwnt tegoż LO stwierdzam, że dyrektorzy tej placówki bardzo ładnie kierują jej wizerunek - szkoda, że tylko zewnętrzny Akceptowano głównie programy i uroczystości "na pokaz". Dyrektor wzbudzał szacunek, ale bardziej strachem niż czynem (widziałem to nawet u nauczycieli ) Brakowało jakiś inicjatyw skierowanych dla uczniów, ograniczano te uczniowskie. No i ładnie ujęłaś relacje z nauczycielami.
Nie powiem, zdarzały się chlubne wyjątki, a szkoła ogólnie trzymała poziom nauczania. Jednak nauka lepiej idzie, gdy odbywa się w przyjaznym środowisku
_________________ Na wojnie nie ma zasad. Są tylko cele.
Ale nie do końca na szczęście. Juz nie róbmy z tej szkoły jakiegoś niezwykle sztucznego liceum, bo też ma swój klimat.
Jasne,że ma swój klimat.Spotkałam tam naprawde wspaniałych ludzi,nawet nauczycieli...Ale czy nie lepiej jest rozwijać talenty młodzieży,kierunkować je niż omijać jeżli tylko są nniewygodne albo idą w niewłaściwym kierunku?Pozatym nie wiem jak jest teraz,ale gdy ja chodziłam do tej szkoły nie pozwolono nam z grupą ludzi,którzy tą fajną atmosferę szkoły tworzyli,założyć radia(bo będzie przeszkadzać w nauce na przerwach )ani gazetki szkolnej utrzymanej w bardziej humorzastej tonacji(niż to pseudointelektualne "coś" co wcześniej wychodziło i nikt tego nie czytał).Młodzież ma pasje,chce coś z nią zrobić i czasem to nie jest matematyka czy biologia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum