Po 2-gie wg mnie ministerstwo edukacji powinno być zlikwidowane, ponieważ narzucanie woli jednego człowieka kilkunastu mln innym w tym wypadku jest złe.
Po 2-gie wg mnie ministerstwo edukacji powinno być zlikwidowane, ponieważ narzucanie woli jednego człowieka kilkunastu mln innym w tym wypadku jest złe.
Mateusz, to może zlikwidujmy też inne ministerstwa?? Sprawiedliwości, zdrowia... Myślę,że powinieneś się czasami zasstanowic nad tym co piszesz
_________________ Wszystko o czym marze jest albo nielegalne, albo nieetyczne, albo strasznie tuczące...
Nie glizda, to ty nie wiesz co piszesz. Święcie jesteś przekonana że ministerstwo edukacji zapewni wszystkim edukacje ba wysokim poziomie. Nic bardziej mylnego...
Zanim poszukam w googlach przekonujących argumentów, podam pewien przykład.
W Kambodży gdy doszli do władzy Czerwoni Khmerzy(utopijni komuniści - coś jak lewica, ale bez demokracji). Przymusowo odebrali rodzicom dzieci, a by te były nauczane tylko i wyłącznie w szkołach. Dzisiaj jest nieco inaczej, ale to szkoła narzuca dzieciom czego mają się uczyć. A tak naprawdę, to rodzice zawsze będą dla dziecka najlepszym nauczycielem, bo tylko im zawsze zależy na dobru dziecka. A system edukacji jak na razie zapewnia to, że z roku na rok egzaminy są gorzej pisane a poziom edukacji pozostawia wiele do życzenia.
Poza ministerstwem edukacji zlikwidowałbym jeszcze ZUS i KRUS i może jeszcze ministerstwo gospodarki, żeby politycy nie mieszali sie do gospodarki. Bo za każdym razem szkodzą jej, a my ponosimy tego konsekwencje - wysokie składki/podatki.
Pomógł: 13 razy Dołączył: 11 Lis 2006 Posty: 3119 Otrzymał 6 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-06-16, 07:17
Mateusz napisał/a:
Nie glizda, to ty nie wiesz co piszesz. Święcie jesteś przekonana że ministerstwo edukacji zapewni wszystkim edukacje ba wysokim poziomie. Nic bardziej mylnego...
Zanim poszukam w googlach przekonujących argumentów, podam pewien przykład.
W Kambodży gdy doszli do władzy Czerwoni Khmerzy(utopijni komuniści - coś jak lewica, ale bez demokracji). Przymusowo odebrali rodzicom dzieci, a by te były nauczane tylko i wyłącznie w szkołach. Dzisiaj jest nieco inaczej, ale to szkoła narzuca dzieciom czego mają się uczyć. A tak naprawdę, to rodzice zawsze będą dla dziecka najlepszym nauczycielem, bo tylko im zawsze zależy na dobru dziecka. A system edukacji jak na razie zapewnia to, że z roku na rok egzaminy są gorzej pisane a poziom edukacji pozostawia wiele do życzenia.
Poza ministerstwem edukacji zlikwidowałbym jeszcze ZUS i KRUS i może jeszcze ministerstwo gospodarki, żeby politycy nie mieszali sie do gospodarki. Bo za każdym razem szkodzą jej, a my ponosimy tego konsekwencje - wysokie składki/podatki.
dobre ):):):):):):):)
i wrócimy do epoki lodowcowej
Wg mnie juz samo ministerstwo oswiaty jest szkodliwe, bo nikt nie powinien nakazywac uczniom i rodzicom w jaki sposob maja byc ksztalceni. Ludzie narzekaja na Giertycha, a w rzeczywistości nikt nie doswiadczyl jego obecnosci, po za tym co wmawiaja na media i po za tym, ze niektorym przyjdzie nosic mundurki. Walnijcie sie w glowy i kupcie sobie dekodery swiadomosci i samomyslenia.
Pewnie zlikwidujmy wszystko, a rodzice naucza na fizyki, chemii, medycyny, prawa twój pomysł to totalna anarchia...ja posiadam dekoder i radze tobie przemyśleć co piszesz bo czasami jesteś oderwany od rzeczywistości, powtarzasz czyjeś slogany bez zastanowienia.
Mateusz napisał/a:
podaj mi przyklad odczuwania na wlasnej skorze pomyslow Giertycha?? Ja za rok bede pisal mature, na ktorej nie bede pisal z tego samego przedmiotu egzaminu podstawowego i rozszerzonego. Tylko od razu rozszerzony i jest to dosc madry pomysl Romka.
nie jestem pewny czy piszesz tylko jeden poziom wydaje mi sie ze ty piszesz podstawę i rozszerzony bo TK zakwestionował DEBILNA tabelkę Giertycha. Radze sie dowiedzieć.
Mateusz napisał/a:
Jesteś tak doświadczony przez Giertycha. Biedaku współczuje Ci, może ktoś jeszcze jest pokrzywdzony i doświadczony przez Romka?? Ktoś chce o tym porozmawiać?
A czy to jest dobry pomysł na sam rozszerzony, pomyśl na studia kandydują osoby z tego i tamtego roku i nie ma równych szans ponieważ tabelka nie oddaje w pełni twoich możliwości, dodatkowo jeszcze osoby ze stara matura, kolejny pomysł Giertycha to wszyscy zdają taką sama maturę i wtedy na studia są już 4 kategorie...jest inny problem z pokrzywdzeniem, o tym jakie będą obowiązywać zasady egzaminów maturalnych dowiedziałem sie we wrześnio, do końca tego miesiąca musiałem wybrać przedmiot na maturę a uczelnie musiały pozmieniać kryteria na studia, nic nie wiesz a musisz wybrać czy to jest miłe...zmiany co roku, ty sam żyjesz w niewiedzy jaka zdajesz maturę ( przynajmniej tak mi sie wydaje)
Cytat:
Zanim poszukam w googlach przekonujących argumentów, podam pewien przykład.
W Kambodży gdy doszli do władzy Czerwoni Khmerzy(utopijni komuniści - coś jak lewica, ale bez demokracji). Przymusowo odebrali rodzicom dzieci, a by te były nauczane tylko i wyłącznie w szkołach.
No to mnie rozśmieszyłeś podając ten przykład, po pierwsze to były wyjątkowe warunki, realizacja bezklasowego społeczeństwa.... a najbardziej to mnie ta szkoła rozśmieszyła dlatego że Pol Pot zlikwidował szkole a nie zabrał do niej dzieci od rodziców, a poziom, to była totalna indoktrynacja...Może lepiej poszukaj w google i daj lepszy przykład...
Cytat:
Zaraz po przejęciu władzy Czerwoni Khmerzy przystąpili do realizacji utopijnego państwa bezklasowego. Zamknięto szkoły, szpitale i fabryki, zlikwidowano banki i pieniądz, zdelegalizowano religię, zlikwidowano własność prywatną, zaś ludność miast wyrzucono siłą na tereny wiejskie do tzw. kolektywnych gospodarstw rolnych, które były de facto obozami pracy przymusowej.
_________________ Żeby tak zarobić i się nie narobić;)
Pomógł: 13 razy Dołączył: 11 Lis 2006 Posty: 3119 Otrzymał 6 piw(a) Skąd: Wieluń
Wysłany: 2007-06-16, 13:57
Mateusz napisał/a:
W Kambodży gdy doszli do władzy Czerwoni Khmerzy(utopijni komuniści - coś jak lewica, ale bez demokracji). Przymusowo odebrali rodzicom dzieci, a by te były nauczane tylko i wyłącznie w szkołach
widzisz tu nie chodzi o to aby dać jakiś poziom wykształcenia tylko o to aby od małego dzieciem wciskać pewne ideologie ideologie, sposób myślenia, działania i podporządkowania tych młodych ludzi.
im ktoś prościej myśli i brak mu wykształcenia tym łatwiej nim manipulować.
No i odszedłem znowu od tematu, wiec wracam: co do inicjatywy nauczycieli miałem mieszane uczucia, wydaje mi sie że to nie leży do ich zadań, chociaż koncert co w tym złego, ale jak glizda zauważyła z tym plakatem to przegięcie...
Cytat:
Roman kategorycznie odradza przychodzenia na...
Cytat:
GIER-TYCH-DOŚĆ
Cytat:
PAMIĘTAJ! PRAWDZIWI POLACY NIE PRZYCHODZĄ NA TAKIE IMPREZY! WRÓG CZUWA!
_________________ Żeby tak zarobić i się nie narobić;)
Znasz takie pojęcie jak szkoła domowa?? Rodzice uczą dzieci, tego co nas uczą w szkole. Oczywiście jest to wiedza z podstawówki i gimnazjum. Co prawda jest przepis regulujący to, tj. określa on czego mają się uczyć dzieci itd. A następnie co jakiś czas dziecko pisze sprawdzian w danej szkole, który jest oceniany przez kadrę pedagogiczną. Żadna anarchia.
Jest to popularne w USA i Australii.
[ Dodano: 2007-06-16, 16:19 ]
Specjalnie dla niedowiarków w tę formę uczenia wrzucam artykuł...
Cytat:
Z okazji nieco komicznego strajku przybudówki eseldowskiej - ZNP, z którego cieszą się wszystkie dzieci szkolne, przypominamy Państwu tekst dotyczący innych niż państwowa szkoła form uczenia dzieci.
Dlaczego edukacja domowa
Uczyć w domu
25 lipca 2003 r. „Rzeczpospolita” napisała w artykule o ojcu, Andrzeju B. walczącym o prawa do córki Krysi: „Ojciec zadbał o wykształcenie Krysi. Nie mogła chodzić do szkoły, uczył ją więc sam albo opłacał korepetycje. Kolejne lata zaliczała w szkołach zdając partie materiału. Na świadectwie ukończenia I klasy gimnazjum w Otwocku Krysia ma siedem ocen celujących i trzy bardzo dobre. - Córka uwielbia historię, z której przerobiła materiał z I roku studiów - mówi z dumą ojciec”. Co to właściwie znaczy „uczyć w domu” i dlaczego powinniśmy całkowicie uznać tę formę edukacji w Polsce?
Home schooling
czyli edukacja domowa polega na uczeniu dzieci w domu, najczęściej przez własnych rodziców, ale także przy pomocy innych rodziców-nauczycieli. Może odbywać się w grupach i częściowo poza domem. Taka forma edukacji jest legalna między innymi w całych Stanach Zjednoczonych czy Anglii, gdzie rodzice nie mają większego problemu z regulacjami rządowymi. W gros innych krajach, edukacja taka jest również legalna, ale podlega mniejszym lub większym regulacjom.
Edukacja domowa jest z wielu powodów właściwym sposobem nauczania i właśnie dlatego powinna być całkowicie legalna w Polsce. Nie chodzi o to, aby jak najwięcej ludzi to robiło, ale o to, żeby uczący w domu rodzice nie mieli z tego powodu kłopotów prawnych.
Prawo czy obowiązek rodziców
wobec swoich dzieci dotyczy również edukacji. Rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci i na nich spoczywa w pierwszym rzędzie obowiązek ich uczenia. Jeśli nie czują się na siłach, mogą posyłać je do szkół. Wielu rodziców jest jednak w stanie poradzić sobie samemu, ba, są nawet pedagogami i nauczycielami. Poza tym, o czym zapominają przeciwnicy tego typu uczenia, rodzice-edukatorzy domowi często korzystają z pomocy innych rodziców-edukatorów. Nie ma więc mowy o tym, że dzieci bywają niedouczone z jakiegoś przedmiotu, czy że brakuje im kontaktu z równieśnikami. Wszystko jest kwestią organizacji.
Dr Marek Budajczak - pedagog, pracownik naukowo-dydaktyczny Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM w Poznaniu, autor książki „Edukacja Domowa” jeden z pionierów edukacji domowej w Polsce mówi: „Spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą” jest z mocy ustawy dopuszczalne, niestety za „łaskawym” zezwoleniem dyrektora określonej szkoły i pod warunkami przezeń nałożonymi. Te możliwości są na różne sposoby nadużywane przez dyrektorów szkół. Jeśli spojrzeć na ewolucję wspomnianego przepisu prawa, to nie o poprawie, a o stałym regresie trzeba tu powiedzieć.
Szkoły domowe nie są zagrożeniem
dla zinstytucjonalizowanych środowisk nauczycielskich. Rodziców uczących w domu jest w USA 1 % (w innych krajach jeszcze mniej), więc nie powinne one widzieć w tym zjawisku zagrożenia. W USA tak częściowo jest. Jenni Gaster Sopko, public relations meneger National Parent Teachers Association przyznała, że jej organizacja ma ważniejsze problemy na głowie niż szkoły domowe. Za to Gail Purkey, public relations director Illinois Federation of Teachers zaniepokojona jest faktem, że w stanie Illinois rodzice mogą uczyć według własnego programu. „Uczniowie szkół publicznych mają standardy, testy i wszyscy wiedzą jak dobra jest szkoła”. Albo jak zła, czego Purkey jednak nie mówi. Niemniej jednak środowiska nauczycielskie w USA nie kwestionują sensowności i, co najważniejsze, jakości szkół domowych, domagają się „tylko” ich standaryzacji. W niektórych stanach USA taka standaryzacja istnieje. Programów i pomocy do uczenia domowego istnieje w USA tak dużo, że sławny Amazon.com zdecydował się na otworzenie specjalnego sklepu dla takich rodziców.
Efekty nauczania domowego
najlepiej jest pokazać na uczniach amerykańskich, gdyż tam ruch ten jest liczny. Według Departamentu Edukacji jest ich około 850 tys. (2001 r.), za to organizacje homeschoolingujące mówią o 2,5 miliona uczniów. Trudno ich zliczyć, bo w kilku stanach rodzice nie mają obowiązku zgłaszania komukolwiek faktu uczenia w domu.
Lawrence Rudner w pracy „Scholastic Achievement and Demographic Characteristics of Home School Students” pokazał, że we wszystkich dziedzinach i na każdym poziomie uczniowie szkół domowych (prawie 21 tys.) byli lepsi niż ich koledzy ze szkół publicznych i prywatnych - mowa o uczniach od poziomu kindergarden do dwunastej klasy (18 lat). American College Testing Program (całkowicie bezstronny) także potwierdził wyższość edukacyjną uczących się w domu za pomocą średniej z testu ACT.
Państwo zyska
na edukacji domowej prestiżowo, gdyż będzie się mogło poszczycić wprowadzeniem Polski do krajów wysokorozwiniętych (takich jak USA czy Anglia) pod względem całkowitej legalności szkół domowych. Po drugie i najważniejsze, zyska wykształconych i samodzielnych obywateli. Badania nad edukującymi się w domu uczniami w USA dowiodły, że żadne z nich nigdy nie było na zasiłku, nigdy nie pozostało bez pracy ani nie zwracało się o pomoc społeczną. Szkoły domowe potrafią bowiem uczyć myślenia i praktycznego wykorzystywania wiedzy. Wzmacniają również rodzinę jako całość, co w przyszłości może to stanowić dobry opór przeciw zagrożeniu sektami czy różnego typu komunami.
Wolność edukacyjna
jest gwarantowana przez prawa międzynarodowe, które uznają priorytet rodziców przed czynnikami państwowymi, jeśli chodzi o wybór formy edukacji dla własnych dzieci i jednoznacznie wskazują na możliwość wyboru edukacji domowej. To samo mówi polska Konstutucja (art. 70.3).
Póki co, sytuacja w Polsce nie wygląda wesoło dla ludzi, którzy sami podjęli się słusznego trudu uczenia swych własnych pociech. W Poznaniu przygotowawana jest Konferencja Edukacji Domowej, która ma się odbyć w październiku tego roku. Trwa także rejestracja Stowarzyszenia Edukacji Domowej.
„Wierzę w separację edukcji od państwa” - mówi nauczyciel domowy w USA Jack van Noord. A Państwo?
Natalia Dueholm
Artykuł ukazał się w „Rzeczpospolitej” 27 sierpnia 2003 r.
Mateusz, po pierwsze ty pisałeś o likwidacji MEN i to jest dla mnie anarchia, a przykład ze szkołom domowa jest potwierdzeniem ze musi istnieć taka instytucja, jak sam napisales
Mateusz napisał/a:
jest przepis regulujący to, tj. określa on czego mają się uczyć dzieci itd. A następnie co jakiś czas dziecko pisze sprawdzian w danej szkole, który jest oceniany przez kadrę pedagogiczną
jak widzisz funkcjonowanie takich szkol bez regulacji prawnych, a dzieci i tak uczą sie nie tego co chcą a muszą, wymusza to na nich egzamin...
Mateusz napisał/a:
Rodzice uczą dzieci, tego co nas uczą w szkole
a system taki istnieje w USA i Australii ponieważ taki są uwarunkowania geograficzne, jak widzisz funkcjonowanie placówek oswiatowych przy gęstosci zaludnienia 3 osób/km²(ludności 20mln przy 25 razy wiekszej powierzchni)
_________________ Żeby tak zarobić i się nie narobić;)
Pomógł: 42 razy Wiek: 58 Dołączył: 04 Mar 2006 Posty: 4309 Piwa: 76/53 Skąd: wieluń
Wysłany: 2007-06-17, 12:44
Mateusz napisał/a:
Znasz takie pojęcie jak szkoła domowa?? Rodzice uczą dzieci, tego co nas uczą w szkole
Odpowiedz nam na pytanie. Kiedy, kiedy mają uczyć?
W naszej kochanej ojczyźnie, żeby w miarę godnie przeżyć od pierwszego, do pierwszego, ludzie muszą zasuwać całymi dniami w pracy. Pominę już tu wątek wiedzy w tym kierunku samych przyszłych nauczających .
Byłbym cały w „skowronkach”, gdyby dzisiejsi rodzice byli w stanie odpowiednio wychować dzieciaka pod względem etycznym, edukację oświatową zostawmy tradycyjnej szkole.
Sami widzicie że takich panów Giertychów z nierealnymi pomysłami jest więcej w kraju .
_________________ Im dłużej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
maniekl
Wg mnie wystarczyłaby sama ustawa zrobiona przez pedagogów, a MEN byłby nie potrzebny. Tylko zjada kilkadziesiąt mln złotych na utrzymanie itd.
Co do Australii pomyliłem się...
Jednak szkoła domowa jest czymś naprawdę dobrym. No niby jest nieco mniejszy kontakt z rówieśnikami, ale szkoła domowa zajmuje mniej czasu dziecku, a więc będzie ono miało więcej czasu na inne rzeczy.
Cytat:
Państwo zyska
na edukacji domowej prestiżowo, gdyż będzie się mogło poszczycić wprowadzeniem Polski do krajów wysokorozwiniętych (takich jak USA czy Anglia) pod względem całkowitej legalności szkół domowych. Po drugie i najważniejsze, zyska wykształconych i samodzielnych obywateli. Badania nad edukującymi się w domu uczniami w USA dowiodły, że żadne z nich nigdy nie było na zasiłku, nigdy nie pozostało bez pracy ani nie zwracało się o pomoc społeczną. Szkoły domowe potrafią bowiem uczyć myślenia i praktycznego wykorzystywania wiedzy. Wzmacniają również rodzinę jako całość, co w przyszłości może to stanowić dobry opór przeciw zagrożeniu sektami czy różnego typu komunami.
I chyba dlatego jest to lepsze. Już nie mówiąc, że wg mnie szkoły powinny mieć charakter instytucji tworzonej wyłącznie przez nauczycieli/rodziców/dzieci bez udziału MEN(działanie nieco regulowane przez przepis), a system finansowania powinien być prywatny, a nie państwowy.(państwo zamiast zabierać nam pieniądze, mogłoby w zamian obniży podatki, tak że płacilibyśmy bezpośrednio na edkuację). Oczywiście dzieci z biednych rodzin ale z dobrymi wynikami powinny dostać wsparcie od państwa, lub/i od instytucji pozarządowych
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum